lorne bay — lorne bay
28 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Archeolog. Miała być żeńską wersją Howarda Cartera. Smutna mężatka, która wybrała mężczyznę ponad rodzinę oraz zdrowy rozsądek
siedem

Chociaż uczono ją sięgać po książki w celach rozrywkowych od dzieciaka, dopiero niedawno nabyła umiejętność doceniania ich. Zabijała nudę rozpisanym na kilkaset stron tekstem i utożsamiała się z opisanymi zdarzeniami – niekiedy przenosiła się myślami do ogromnych metropolii, innym razem wybierała prawdziwe guilty pleasure, czyli fantastykę. Dawno nie trzymała w dłoniach opracowania naukowego, co mówiło dużo o zmianie przez nią sposobu myślenia. Nie spędzała dni na ubolewaniu, że nie posiada stałego źródła dochodu, a najlepsze lata na zdobycie doktoratu spędziła w letargu.
Nie miała też ulubionego gatunku literackiego. Z całego serca wierzyła, że jeśli ograniczy się do konkretnego rodzaju książek, przegapi wiele ciekawych pozycji. Tak było z książkami Evangeline Moss, których stronice studiowała z coraz to większym zainteresowaniem. Utożsamiła się z opisanymi bohaterami; emocjonowała się, kiedy udawało im pokonać przeszkody albo roniła łzę nad ich niepowodzeniami. Było to coś głębszego – swoiste uznanie, że ich przeżycia są podobne do jej życiorysu. Również kochała, zawodziła się oraz czekała na lepsze jutro.
Po raz pierwszy zaczytała się w nich na tarasie nowego – starego domu, w dłoni z kubkiem mocnej kawy i kocem na nogach. Po odchorowaniu ostatnich wydarzeń chętniej zaszywała się wśród ludzi. Ktoś mógł wisieć nad nią przez kilka minut, drążyć jakąś historię lub machać rękoma robiąc przy tym pajacyki, a ona dalej sunęła wzrokiem po druku, co jakiś czas zagryzając wargę albo marszcząc nos.
Najgorsze było to, że nie doskwierały jej już wyrzuty sumienia. Łapała się na rozmyślaniu, jak powinna wyglądać i ile trwać żałoba spowodowana stanem zdrowia męża, a potem dostrzegała, że przemawia przez nią terapia. Przestaje czuć się winna, że po prostu...jest.
Tego dnia spędziła w kawiarni znacznie więcej czasu niż ostatnio. Usadowiła się przy wolnym stoliku, złożyła zamówienie i postanowiła dokończyć książkę. Kilkanaście minut później zagadnęła kelnerkę o białą kawę, przy okazji mając nadzieję na oddanie opróżnionego imbryku oraz filiżanki. Zrobiła to na tyle niezdarnie, że odłożona na bok lektura upadła prosto pod czyjeś nogi.
ambitny krab
Esme
pisarka, felietonistka — The Cairns Post
43 yo — 177 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Rozdział I



Wpatrywała się beznamiętnie w migający kursor na polu tekstowym, za którym wcale nie stały setki słów ani tysiące liter. Z lekko podpartą głową była myślami w różnych innych miejscach. Właśnie teraz, kiedy powinna wyczyścić swój umysł, stworzyć konspekt bądź chociaż głupi spis treści rozprawiała nad przeszłymi dniami i miesiącami. Monotonne życie, które lubiła, albo raczej do którego przywykła miało swój cykl, w którym było jej dobrze. Sprawy, jak zbliżające się wakacje synów, plan odstawienia ich do Pana Eks jawiły się jako niemożliwe do ogarnięcia.
Evangeline spojrzała w bok na kieliszek czerwonego, półwytrawnego wina. Nie zadawała już sobie pytania, czy to odpowiednia pora. Mimo to, presja białych filiżanek z kawą i kubków z herbatą albo sokiem na innych stolikach trochę ją gryzła. Idąc pod prąd wysączyła kilka niewielkich łyków. W końcu to tylko jeden kieliszek… pierwszy. Nic się przecież nie stanie. Nikomu nie przeszkadza. Posiedzi tutaj, potem się przejdzie, wytrzeźwieje, odbierze synów ze szkoły, a wieczorem zatopi się w czerwonym płynie ponownie, już bez żadnych przeciwwskazań.
Z zamysłów wybudził ją głośny odgłos ciężkiej rzeczy, upadającej na ziemię. Tak jak i innym zgromadzonym serce zabiło mocniej. Lekkie wzdrygnięcie ocuciło ją jakby. Nie poszła śladem innych i nie rzuciła ciekawskiego ani złego spojrzenia w stronę winowajczyni. Zamiast tego spojrzała w dół, lokalizując źródło hałasu, które znajdowało się obok niej. W końcu to jej uszne bębenki ucierpiały najbardziej. Przesunęła nieco w bok założone na siebie nogi i spojrzała na obiekt, który w tym wszystkim był ofiarą.
Na twarzy Evangeline zagościł delikatny uśmiech. Można było zgadywać czy był szczery czy tylko wyrażał politowanie. Widząc okładkę książki, wydrukowany tytuł oraz mniejszą czcionką swoje nazwisko miała prawo się cieszyć. Może zezłościć, że jej słowa, myśli i emocje zostały zbrukane. A może pamiętając, iż ów tytuł chluby jej nie przyniósł, była to piękna metafora tego, gdzie było jej miejsce.
Jak na dobrą obywatelkę przystało, wyciągnęła pomocną dłoń i podniosła książkę. Mruknęła sama do siebie rozbawiona całym tym przypadkiem, który ostatnio rządził jej życiem. Dopiero w tym momencie kobieta spojrzała na młodą dziewczynę i wręczyła jej zgubę.
- Nie spodziewałam się, że czyta się jeszcze takie rzeczy. – odparła z lekkim przekąsem Evangeline, chyba poniekąd chcąc ostrzec czytelniczkę, by nie męczyła się dłużej z tą lekturą. Próbowała pozostać przy tym neutralna. Całkowita anonimowość dawno uleciała z jej życia, ale nie była też żadną gwiazdą rocka czy aktorką. Może akurat opuści swoje ulubione miejsce, gdzie powstała większość z jej powieści, zanim dziewczyna dotrze do tylnej okładki z niewielkim zdjęciem, na którym się znajduje wraz z krótką, biograficzną notką. A może było na to po prostu za późno.

Esme Carnegie
powitalny kokos
nick
lorne bay — lorne bay
28 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Archeolog. Miała być żeńską wersją Howarda Cartera. Smutna mężatka, która wybrała mężczyznę ponad rodzinę oraz zdrowy rozsądek
Nie została sparaliżowana przez konsekwencje chwilowej niezdarności – hałas oraz związane z nim ciekawskie spojrzenia. Gdyby w niedalekiej przeszłości strąciła książkę parę metrów w głąb pokoju, zapewne dałaby ponieść się zdenerwowaniu; uczucie wstydu zawładnęłoby jej myślami i resztę czasu spędziłaby przekonana, że wszystkie oczy zwrócone są ku niej. Wracałaby do tego wydarzenia wręcz obsesyjnie. Tym razem przeprosiła pracownicę, nie zwracając uwagi na zainteresowanie swoją osobą, które szybko minęło. Ostatnim śladem małego faux-pas był podany przez nieznajomą przedmiot, zanim Esme zdążyła wstać ze swojego miejsca. Na zgubie widoczne były ślady długotrwałej używalności - właścicielka nie traktowała książek niczym świętość. Stanowiła fatalny przypadek obojętności, gdy mowa o zagiętych rogach, zakreślonych fragmentach oraz naderwanych kartkach. Wygląd nie odbierał jej przyjemności z czytania.
Nie poznała, że ma do czynienia z autorką przestudiowanej książki. Nie pomyślała nawet, aby połączyć z nią zdjęcie na ostatniej stronie. Była uprzejmą nieznajomą, trzymającą w dłoni jedną z lepszych lektur, po które sięgnęła Esme w ostatnim czasie. Podszyte przekąsem ostrzeżenie nie wpłynęło zatem w żaden sposób na jej osąd – zdecydowanie nie uważała pozycji za gorszą od innych spod pióra Evangeline.
Na szczęście dobra książka jest ponadczasowa — uśmiechnęła się z wdzięcznością, zanim odłożyła egzemplarz z powrotem na stolik. Mówiła zgodnie z prawdą oraz odczuciami; sięgała po niego trzeci albo czwarty raz, lecz nadal czuła się, jakby na nowo odkrywała fabułę.
Po tonie wypowiedzi domyślam się, że nie spełniła Pani oczekiwań? — zapytała. W pewnym sensie zainicjowała kontakt jako pierwsza, zrzucając książkę, więc zdecydowała nawiązać krótką rozmowę w ramach podziękowania za fatygę. Dla autorki sytuacja musiała być komiczna, nie mniej niż założenie, że jest zwyczajną pasjonatką literatury. Wzrok Esme powędrował w kierunku zajmowanego przez kobietę stolika. Szybko powróciła spojrzeniem na twarz rozmówczyni, najwyraźniej nie znalazłszy tam niczego ciekawego ani wartego wspomnienia. Lampka wina przed południem była znanym jej z autopsji problemem, o którym nie rozmawiało się z nieznajomymi. A najlepiej w ogóle z nikim.

evangeline moss
ambitny krab
Esme
pisarka, felietonistka — The Cairns Post
43 yo — 177 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Uśmiech zakłopotania pojawił się na twarzy Evangeline przy bardzo dyplomatycznej opinii na temat książki. Wprowadziła kobietę w zadumę, zarówno nad treścią, jak i autorką słów. Poświęciła większą ilość uwagi Esme, niż wymagałaby to sytuacyjna wymiana zdań, która miała zakończyć się powrotem do własnych spraw. Wszystko dlatego, że w Esme dostrzegła dawną wersję siebie, rzucającą podobnymi frazesami, skąd inąd wcale nie głupimi i oklepanymi. Będąc w swoim wieku, brakowało już jej tego młodzieńczego entuzjazmu. Nie doszukiwała się nawet najmniejszego pozytywu w przegranych sprawach.
- Na pewno masz rację. Niestety, nie jestem pewna, czy tą pozycję można do takowych zaliczyć. – swoją wypowiedzią próbowała wlać mocną łyżkę dziegciu do beczki miodu. Przełknęła własną gorycz wraz z kolejną porcją wina, którą pochłonęła.
- Sprawiła mi mały zawód. Niestety nie czułam żadnego napięcia w uczuciach głównych bohaterów. Wątki poboczne zostały poprowadzone bardzo chaotycznie. Na końcu zostałam z całkowitą pustką, tak samo jak główna protagonistka, której z resztą nie kibicowałam nawet przewracając kolejne karty książki. – wyjaśniła swój punkt widzenia, chociaż tak naprawdę nigdy nie sięgnęła po swoją książkę w roli czytelniczki. Zamiast tego wymieniła parę oskarżeń względem jej prozy, jakie towarzyszyły wydawnictwu podczas premiery. Owa pozycja rozdzierała jej pogląd na pół. Z jednej strony pragnęła, by Esme zaprzeczyła jej słowom, wlała trochę otuchy i nakreśliła jasne strony tytułu. Podświadomie nie chciała być spisana na straty i odcinać kupony od swoich dawnych, literackich sukcesów. Z drugiej, czasami pragnęła o tej książce po prostu zapomnieć. Każdy, kto choć trochę próbował mieć wgląd w jej życie wiedział, iż była to jej pierwsza książka po rozstaniu z mężem, co przeżyła bardzo ciężko, a ból i stany emocjonalne przeniosła na swoich bohaterów, zwłaszcza na bohaterkę. Może dlatego nie potrafiła, bądź nie chciała się z nią utożsamiać, by na nowo nie przeżywać swojej własnej porażki oraz samotności, z którą żyła już od jakiegoś czasu i z którą próbowała walczyć różnymi sposobami, zazwyczaj niezbyt dobrymi, które przynosiły mierny skutek. – Mam nadzieję, że nie zniechęciłam cię za bardzo. – Evangeline otrząsnęła się nagle z lekkiego letargu, kierując swoje spojrzenie na młodą czytelniczkę. Nie chciała zepsuć jej radości z lektury. – Może ty mi zdradzisz, dlaczego czytasz ją po raz kolejny? – próbowała szybko naprostować atmosferę, jednocześnie szukając pokrzepienia w jej słowach. Może okaże się, że to przypadkowo spotkana, tudzież zaczepiona osoba nastawi ją inaczej, pokaże inną perspektywę bądź po prostu wspomoże prostym, acz dobrym słowem, które były w tym momencie tak bardzo potrzebne. Poza tym, już dawno nie nawiązała żadnej interesującej rozmowy na temat literatury, a w tym przypadku mogła się wsłuchać w głos młodszego od niej pokolenia.

Esme Carnegie
powitalny kokos
nick
lorne bay — lorne bay
28 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Archeolog. Miała być żeńską wersją Howarda Cartera. Smutna mężatka, która wybrała mężczyznę ponad rodzinę oraz zdrowy rozsądek
Do pewnego okresu wydawała się otoczeniu naiwna w sposobie myślenia. Przyrzekła sobie samej nie pozwolić na uwiązanie komu ani niczemu. Do tego rzucała w eter górnolotne frazesy o byciu niezależnym i samowystarczalnym. W radości robienia wszystkiego dla samej siebie przypominała nastolatkę, która jeszcze nie poznała się na życiu.
Potem zakochała się mocno oraz bezkompromisowo – dokładnie, tak jak mówili, miłość strzeliła w nią niczym grom z jasnego nieba i okazała się równie destrukcyjna. Jej małżeństwo przypominało sinusoidę z amplitudami lub przesunięciami fazowymi. Czasami było prostą krechą, na której zaznaczała same złe dni. Potrafiła utożsamić się z protagonistką książki Evangeline z powodu podobieństwa negatywnych emocji, łączonych przez nie z rozstaniem oraz leczeniem roztrzaskanego serca. Twierdziła, że książkę lepiej zrozumie osoba z podobnym bagażem doświadczeń.
Po pierwszym przeczytaniu książki wydawało mi się, że autorce zależało na pokazaniu niemocy głównej bohaterki. Po trzecim zrozumiałam, że razem z nią leczymy rany. Zauważyła Pani, jak zmienia się narracja, kiedy protagonistka odczuwa radość? Mało było takich momentów w książce. Warto na nie zwrócić uwagę, bo pokazują nam niemalże odmienioną postać. A co do wartkiej akcji to widzę to jako przekrój przez nastroje bohaterów. Właściwie one nadają tempa całej powieści — odparła spokojnie, w żadnym razie niezniechęcona lekturą, a zmotywowana do udowodnienia jej wartości. Było to niezgodne z większością opinii recenzentów oraz czytelników, niemniej wierzyła w prawdziwość tego, co mówi.
Chyba to kwestia podobnych doświadczeń — zmarszczyła brwi, niechętna do podzielenia się historią swojego życia. Przywołała na usta wymuszony uśmiech, kilka uderzeń serca później — Poza tym od czasu do czasu lubię sprawić sobie trochę przyjemności. Podoba mi się styl autorki. Mam w domu wszystkie jej książki, więc chyba jestem fanką — parsknęła cichym śmiechem. Z ulgą przyjęła nowo nabytą zdolność swobodnego dzielenia się przemyśleniami z nieznajomymi. Do niedawna nie znalazłaby w sobie wystarczająco dużo odwagi, aby gawędzić o upodobaniach. Poszła o krok dalej i gestem dłoni wskazała na krzesło naprzeciw siebie.
Chciałaby Pani się przysiąść? Mogłybyśmy jeszcze porozmawiać — nie wspominała słowem o odciągnięciu kobiety od pracy. Jeśli nieznajoma przyjmie propozycję, to zapewne mogła wygospodarować trochę czasu na pogawędkę.

evangeline moss
ambitny krab
Esme
ODPOWIEDZ