doradca klienta — bendigo bank
24 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
zaproś mnie na swój ślub, niech widzę jak inny cię będzie trzymał za rękę, niech cierpię, niech cierpię i już;
Skoro życie było jej niemiłe, nie miał zamiaru interweniować. A niech kupuje sobie nawet trzy motocykle, jeździ nimi choćby po galaktyce i zabiera na przejażdżki, kogo tylko chciała, choćby tego Anglika ze śmiesznym akcentem. Bo Brytyjczycy mówili tak, jakby mieli w gębie worek ziemniaków, szczególnie ci, którzy posługiwali się akcentem Scouse albo Yorkshire. Ni w ząb dało się z nimi dogadać. Urywali słowa, zaciągali, a potem jeszcze obruszali, że nikt ich nie rozumie. Właśnie tak Archer wyobrażał sobie tego całego Olliego. I powtarzam - nie, nawet w najmniejszym stopniu nie był zazdrosny!
Piękną przyszłość im zwiastowała, sugerując, że mogliby zginąć na mostku czy na ulicy. Równie dobrze coś mogło pożreć ich w tej świątyni albo podczas powrotu do domu, ale to na pewno mniej prawdopodobne od roztrzaskania się na motocyklu. Ciekawe czy Raine w ogóle posiadała prawko na motor, bo to nie takie hop siup, że wsiądzie sobie na jednośladowiec i pojedzie w siną dal.
- Ale ja jestem bardzo niesmaczny! I kościsty - nawet podwinął sobie koszulkę, żeby pokazać te wystające biodra i odznaczające się biodra. - Za to ty dobrze smakujesz - puścił do niej w tych ciemnościach oczko, ale nikła szansa, że dziewczyna była w stanie coś dostrzec. - Cholera - dodał, bo właśnie w tym momencie rozładował mu się telefon. - W razie czego odstraszaj dziką zwierzynę, światło komórki powinno ją rozproszyć - wszystko oczywiście zależało od tego, na jakiego zwierza trafią, bo pewnie były też takie, co lgnęły do światła jak popierdolone. I niekoniecznie musiały być to ćmy.
Z tymi kosmitami nie mówił serio, chociaż dalej uważał, że ta opcja byłaby najlepsza i znacznie bezpieczniejsza od tego, co w rzeczywistości mogło ich spotkać, kiedy tak przemierzali ledwo oświetlonym, wąskim korytarzem.
- Może odpadało - zgodził się z nią, nie odstępując nawet na krok, gdyby to coś, co odpadało miało go nagle zaatakować. - Ale nic nie widzę. Poświeć tutaj - dodał, a kiedy Barlowe skierowała latarkę gdzieś pod nogi, Archie znowu pokręcił głową. - No nie, nic nie ma - nie dało się zauważyć ani mchu, ani grzyba, ani innych, zgniłych roślin czy rozkładających się zwłok zwierząt. Nie było też niczego nowonarodzonego, co miałoby na nich chrapkę. Dziwna sprawa, ale to świątynia, więc kto wie, może ich umysły płatały im figle? Może dopadła ich klątwa lepkiej mazi, która będzie ich prześladować już na wieki wieków?
- Idziemy dalej czy wracamy? Nie, żebym cykał, ale jak przyjdzie co do czego, to nie będę miał jak cię bronić, bo jestem niepełnosprawny - podkreślił, ale oczywista sprawa, że za Raine skoczyłby w ogień i chyba dziewczyna nie powinna mieć co do tego najmniejszych wątpliwości!

Raine Barlowe
mistyczny poszukiwacz
-
studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
- Ja też jestem koścista! - od razu się zaczęła licytować i choć nie podniosła koszulki, to za to odruchowo wciągnęła brzuch, jakby ci kosmici mogli widzieć w ciemnościach, a do tego przez ubrania i jakimś cudem mieli chrapkę akurat na jej małą fałdkę na brzuchu. Chociaż jak stała wyprostowana to żadnej fałdki nie było, zaraz więc też poprawiła swoją postawę, żeby dla potencjalnego potwora wyglądać mniej apetycznie. Nie, żeby w potwora wierzyła! Ale przez to nawet komentarz Archera o smakowaniu puściła mimo uszu, za to mruknęła coś pod nosem niezadowolona, że ich zapasowa latarka w postaci jego telefonu przepadła i swój ścisnęła mocniej, bo jakby tak upadł i przestał działać, mieliby niemały problem. - Myślisz, że coś się przestraszy tego? - blady strumień światła raczej miałby zwabić coś do nich. W końcu były takie ryby, które nad głową miały światełko i w najgłębszych głębinach, gdzie nie dochodziło słońce, a morskie stworzenia jakimś cudem funkcjonowały, przypływały do nich inne, mniejsze ryby, prosto w paszczę na pożarci.
- A może tak odpadło, żee coś po drodze przechodziło i to zjadło? Albo to były te takie brązowe bezdomne ślimaki? Może one się wykluwały i stąd tyle śluzu? - starała się znaleźć jakieś rozwiązanie, które nie zawierało w sobie kosmitów, ani okropnych drapieżników, które mogłyby ich pożreć pomimo tej broni, jaką niby była latarka. Ale nic nie mogła poradzić na to, że jej myśli mimowolnie płynęły gdzieś ku podejrzanym i abstrakcyjnym wizjom. - No nie wiem, trochę chciałabym umyć rękę - zmarszczyła brwi, bo choć wytarła ją o spodnie i nic jej nie swędziało, ani nie piekło, to jednak czuła się trochę niekomfortowo z tym, że czegoś wcześniej dotknęła. Z drugiej strony, strasznie głupio byłoby zaprzepaścić fajną wycieczkę, bo trochę się brzydziła, a zanim wróciliby do rzeki, pewnie postanowiliby to przełożyć, szczególnie, że Brooksowi padł telefon. - Oj tam, przecież ja wcale nie... - już chciała powiedzieć, że jest taka silna, niezależna, że obroni się sama i nie potrzebuje żadnego faceta, żeby ją bronił. Ale to było przecież niesamowicie miłe, że Archer choćby coś takiego miał na myśli. Bo jeszcze od słów do czynów też była daleka droga, ale tego nie chciałaby nigdy sprawdzać. - Ja wcale nie myślę, że coś tam będzie nas atakowało, poza tym, jeszcze chwilę temu nie chciałeś mnie trzymać za rękę! - wytknęła mu żartobliwie, sprzedając łokciem kuksańca w coś, co, jak miała nadzieję, tym razem było Archerem, a nie kolejną dziwną maziają na ścianie. - To chodź, tylko trzeba zapamiętać gdzie skręcamy i trzymać się blisko wyjścia - mogliby też porozrzucać okruszki, byleby na końcu nie trafili na straszną czarownicę.

Archer Brooks
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
doradca klienta — bendigo bank
24 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
zaproś mnie na swój ślub, niech widzę jak inny cię będzie trzymał za rękę, niech cierpię, niech cierpię i już;
Nie chciał sugerować, że Raine była grubsza od niego czy miała jakieś problemy z nadwagą, bo nie miała i w ogóle Archie uważał, że wygląda świetnie, ale nie mogła tak po nim papugować, że też była koścista. No już mogła wymyślić coś własnego, a nie tak zżynać bezczelnie. Pewnie jeszcze posprzeczali się przez chwilę, aż finalnie Brooks uniósł ręce w obronnym geście. Postanowił odpuścić zanim ich zażarta kłótnia z żartów przerodzi się w dąsanie i kręcenie nosem.
- Takie ślimaki bez skorupek? Jezu, takie są najgorsze! - wzdrygnął się na samą myśl o obrzydliwych mięczakach. Jeszcze normalne były do zniesienia, ale takie golutkie wywoływały u Archera odruch wymiotny. Pamiętał, jak wujek Deacon zaciągnął go do ogrodu, żeby pozbyć się plagi ślimaków, które notorycznie zżerały owoce i warzywa. Najskuteczniejszym sposobem okazywało się rozpuszczanie ich w wiaderku z octem, co małemu Archiemu sprawiało dużą satysfakcję. Czy to oznaczało, że miał wtedy zadatki na młodocianego psychopatę?
To wcale nie tak, że nie chciał trzymać Barlowe za rękę. Po prostu to, czego dotknęła nie wyglądało zbyt sympatycznie. No i sama wspomniała, że chciałaby ją umyć, więc nie powinna mieć pretensji, że nie chciał ściskać jej brudnej dłoni.
- O rany, daj już tę łapę - zanim dziewczyna zdążyła zaprotestować, sam splótł palce z jej palcami. Skoro mieli wędrować dalej, to faktycznie lepiej, żeby trzymali się blisko. Byłoby głupio, gdyby się pogubili. Tym bardziej, że mieli jedną latarkę w telefonie, a światło nie było dla nich zbyt łaskawe i oświetlało tylko najbliższe punkty, więc ciężko było cokolwiek dostrzec w panujących ciemnościach.
Archer stąpał ostrożnie, byle w coś nie wleźć. Nie podpierał się też nigdzie rękami, żeby nie trafić na żadną podobną maź do tej, w którą wcześniej macnęła Raine. W kocu dotarli do miejsca, gdzie ścieżka rozchodziła się w dwie strony, a to automatycznie sprawiło, że stanęli przed poważnym dylematem.
- W lewo czy w prawo? - zerknął niepewnie na dziewczynę. - Możemy zdać się na intuicję. Albo mogę rzucić monetą, jeśli to miałby w czymś pomóc - wzruszył lekko ramionami, bo jego szósty zmysł trochę kulał, zupełnie jak on sam. Nie chciał wprowadzić Barlowe w błąd, po potem wszystko będzie na niego, dlatego lepiej, żeby sama podjęła decyzję i wtedy będzie wszystko na nią, a Brooks będzie mógł się wybielić i udawać, że nie miał nic wspólnego z wyborem odpowiedniej ścieżki.

Raine Barlowe
mistyczny poszukiwacz
-
studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
Przeszedł ją nieprzyjemny dreszcz na myśl o tych bezskorupowych ślimakach. Serio. Nie przepadała za pająkami, węże też nie były jakieś zbyt obślizgłe, a dotknięcie ryby pod wodą mogłoby przyprawić o zawał, ale przynajmniej te zwierzęta miały jakiś kształt i formę, nie to co ślimory bezdomne. Czy ślimaki w ogóle robiły coś dobrego dla środowiska? Bo kojarzyła tylko, że mama narzekała na ich obecność w przydomowym ogródku, choć nigdy nie zatrudniła Raine do zabijania, co najwyżej wyrywania chwastów, ale mała Barlowe wolała biegać za tatą i świecić mu latarką przy bardzo poważnych naprawach, a że tacie szło zawsze dobrze i był najlepszym złotą rączką, jakiego kiedykolwiek znała, to najwyraźniej dobrze jej to świecenie wychodziło!
Już chciała powiedzieć, że teraz to on sobie może chcieć, ale za późno, bo znów razem szli korytarzem, trzymając się za ręce, kiedy Raine świeciła telefonem i ostrożnie rozglądała się za kolejnym potencjalnym źródłem dziwnej mazi, które mogłoby świadczyć, że to jednak nie ślimaki, a może rzeczywiście ten kosmita (albo coś dużo bardziej przyziemnego). - A masz w ogóle monety? - może i nie widział, ale posłała mu bardzo zaskoczone spojrzenie, bo ona to w ogóle nie potrafiła upilnować gotówki. Napiwki i pieniądze z korepetycji wpłacała zawsze na konto, a w samochodzie trzymała tylko jakieś drobne w razie, jakby chciała wziąć wózek przy większych zakupach. Postęp technologiczny, jaki zadział się w ostatnich latach był zbawienny, w końcu telefon miała zawsze przy sobie i w większości miejsc mogła właśnie nim płacić, a portfel, kiedy jeszcze z niego korzystała, gubiła kilkukrotnie. - Możemy zrobić wyliczankę. ne due like fake torba borba ósme smake eus deus kosmateus i morele baks. Eee, czekaj, co było dalej? - wyliczając, palcem wodziła od Archera do siebie, jakby symbolizowali prawy i lewy korytarz. - Albo po prostu w lewo? Wydaje się jakiś taki... przyjemniejszy? - co prawda zupełnie nie wiedziała na jakiej podstawie to mówi, bo po krótkim poświeceniu latarką, obydwie te ścieżki nie różniły się od siebie prawie niczym. - Ale będziemy wiedzieć jak wrócić? Są tu jakieś charakterystyczne punkty? Nie chciałabym się na zawsze zgubić w jakichś ruinach. Nawet z tobą. Wiesz co by się stało jakbyśmy nie znaleźli wyjścia? Jedno z nas musiałoby zjeść to drugie - pokiwała z powagą głową, nie wiedzieć skąd biorąc nagle wizję uwięzienia w świątyni do końca dni, ale nie chciałaby wtedy zjeść Archera. I sam powiedział, że jest kościsty, więc by się nie nadawał!

Archer Brooks
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
doradca klienta — bendigo bank
24 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
zaproś mnie na swój ślub, niech widzę jak inny cię będzie trzymał za rękę, niech cierpię, niech cierpię i już;
- Zawsze mam przy sobie jakąś gotówkę - poklepał się po kieszeni spodni, z której wydobył się charakterystyczny brzdęk monet. - Dzięki pracy w banku i wiem, że czasem występują jakieś awarie i padają terminale. Lepiej mieć przy sobie trochę drobnych - Archer mówił o tym z dumą, jakby napajał się swoją pomysłowością, której niektórym czasem brakowało.
Znał wyliczankę zacytowaną przez Raine. Każdy dzieciak wypowiadał ją kiedy z pamięci, nawet w środku w nocy wyrwany z błogiego snu. Teraz jednak zajęło mu chwilę, zanim przypomniał sobie jej dalszą część.
- Na wysokiej górze rosło drzewo duże, a zwało się drzewo to: aplipapliblikeblau! A kto tego nie wypowie, ten nie będzie grał! - ostatnie słowa zaakcentował tak mocno i głośno, że po korytarzu świątyni rozległo się echo, które przez jakiś czas powtarzało kawałek rymowanki.
Archer też nie chciał się zgubić. Zdecydowanie wolał wrócić do miasta niż na wieki błąkać się korytarzami ruin. Zmotywowany chęcią powrotu i podsumowaniem Barlowe, w którym ta ujęła, że będą musieli pożreć się nawzajem. Czy on już nie napomknął przypadkiem, że był kościsty? Do tego na pewno żylasty, suchy i niesmaczny! Jeszcze Raine pochorowałaby się po takiej uczcie i tyle byłoby z jej przetrwania w świątyni.
- Cichutko - wyszeptał jej tuż przy uchu, po czym schylił się po nieduży kamień. - Mogę zostawiać jakieś znaki na ścianach, wtedy bez problemu znajdziemy drogę powrotną. Chyba, że padnie nam bateria, wtedy to już klops, bo nic nie zobaczymy. I nie chce cię zjadać - dodał, nieznacznie unosząc jej dłoń. - Jeszcze mi się przydasz. Na przykład do trzymania za rękę - i dodatkowo do wielu innych, sympatycznych czynności jak całowanie czy przytulanie. A fajnie było tak sobie dogadzać bez zobowiązań i deklaracji, mimo że Brooks i tak czuł wewnętrzną przynależność do Barlowe, czego nie potrafił wytłumaczyć.
- Ile masz procent baterii? Nie padnie ci zaraz telefon? - wolał się upewnić zanim podejmą jakiekolwiek decyzję i postanowią ruszyć dalej. - Dlaczego właściwie lewo, a nie prawo? - zapytał jeszcze, więc chyba minie cała wieczność zanim w ogóle udadzą się w dalszą wędrówkę. Z jednej strony Archer czuł, że powinien odpuścić, ale z drugiej wcale nie chciał pozwalać jej wybrać, bo niby dlaczego to Raine miała mieć ostatnie słowo w podjęciu decyzji? Nie no, kompromisy zdecydowanie nie były najmocniejszą cechą Brooksa.

Raine Barlowe
mistyczny poszukiwacz
-
studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
- Oj dobra, to się zdarza tak rzadko, że nie ma co - machnęła ręką na awarie, chociaż ile razy sama nie mogła zapłacić kartą, bo padł jej telefon, gdzieś nie działał terminal, albo go w ogóle nie było? O ile mogła zaraz skorzystać z innego sklepu, nie było większego problemu, ale gdyby spotkało ją to w knajpie, już po zamówieniu, byłoby gorzej. Szczególnie, że dziewczyna w Jaguarze wygląda dość podejrzanie bez pieniędzy. Ale akurat bankowość elektroniczną łatwiej jej było kontrolować, zapisywać sobie wydatki i planować budżety, gdzie gotówka jej jakoś zawsze po prostu przelatywała przez palce, no sama nie miała pojęcia czemu się tak działo! - Oho, chyba masz lepszą pamięć - naprawdę była pod wrażeniem, ale jednocześnie zmrużyła oczy, nasłuchując (wiadomo, że z przymkniętymi się lepiej słyszy) tego echa i ewentualnych innych dźwięków, jakiegoś stworzenia na przykład, które mogliby obudzić ze snu. Na przykład bezdomne ślimaki.
- Możesz też zostawić takie silniejsze, żeby można je było ewentualnie wymacać. Chociaż ja nie wiem, czy chcę jeszcze dotykać po ciemku ścian - przeszedł ją aż nieprzyjemny dreszcz na myśl o tej maziastej ścianie, której wcześniej dotknęła, bo naprawdę była obrzydliwa. - Ale dobra, plan jest taki, że robimy wszystko, żeby się nie pozjadać, tak? Szkoda, że nie mamy jakichś bardziej surwiwalowych narzędzi - chociaż w czym by jej teraz pomogła mapa, albo kompas? Trzeba było iść przed siebie i starać się wrócić tą samą drogą, najlepiej bez tracenia baterii w telefonie. - Jeszcze dużo! Czekaj, włączę tryb samolotowy, to w ogóle chyba wolniej będzie spadało, co? - kiedyś tak gdzieś usłyszała, ale ile było w tym prawdy to nie wiedziała. Ale miała wyłączony ekran, internet, więc tak naprawdę korzystała tylko z latarki, a ta aplikacja chyba niespecjalnie marnowała energię.
- A dlaczego mielibyśmy iść w prawo, a nie w lewo? - odwróciła się przodem do Brooksa, w lekkiej, odbijającej się od ściany poświacie, spoglądając mu prosto w oczy. No bo czemu tak? Żadne nie miało tak naprawdę dobrego argumentu, chociaż Raine to się już nastawiła, więc ona jednak chciałaby w lewo. Potrafiła iść na kompromis, ale wolała jednak stawiać na swoim. - Możemy iść w twoją stronę, jak... - ciężko jej teraz było wymyślić coś konkretnego, ale jednak tak za darmo to jej nie namówi. - No nie wiem, musisz coś wymyślić - bo ona już zaczęła myśleć co zrobić, jak się jej zrewanżuje pytaniem, ale na razie nie podsuwała chłopakowi żadnych pomysłów. To były poważne negocjacje!
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
doradca klienta — bendigo bank
24 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
zaproś mnie na swój ślub, niech widzę jak inny cię będzie trzymał za rękę, niech cierpię, niech cierpię i już;
Pamięć miał niezwodną. Tak, jak przypisywanie twarzy do imion. Dajmy na przykład jakiś film czy serial - Archer zawsze pamiętał, jak nazywali się poszczególni bohaterowie i potrafił podać tytuły, w których widział już grających aktorów. Dobrze, że podczas upadku z wysokości uszkodził sobie tylko kręgosłup, a nie mózg, wtedy zapamiętywanie detali byłoby o wiele trudniejsze.
Z tym macaniem ścian, to miał podobne podejście i sam nie był do końca przekonany czy chciał trafić na coś, co przypominałoby lepką, obrzydliwą maź. Na samo wspomnienie o tym, co Raine miała na ręce, wzdrygnął się niekontrolowanie i mocniej splótł palce z tymi jej.
- Po co ci jakieś narzędzia? Żeby mnie rozpruć i szybciej dostać się do moich wnętrzności? - zapytał poważnym głosem, bo chyba ustalili, że nie będą zjadać, tak? Ale dziewczyna tak nagle wypaliła z tymi narzędziami surwiwalowymi, że chyba jej zamiary przestały być uczciwe! - Dobrze, że jestem tutaj z tobą, bo inaczej zastanawiałbym się, dlaczego nie dochodzą do ciebie wiadomości - oczywiście nawiązał do włączonego trybu samolotowego, z którego można było wykonywać wyłącznie połączenia alarmowe. Ozywista sprawa, że Archie spędzał na telefonie najwięcej czasu z Barlowe, chociaż pewnie częściej pisali niż rozmawiali, bo dużo rozmawiali ze sobą na żywo, czyli zawsze wtedy, kiedy ze sobą nie pisali. No i dużo się całowali, ale to już inna kwestia.
Nie miał żadnej konkretnej odpowiedzi na pytanie, dlaczego mieliby udać się w wybraną przez niego stronę. Chyba po prostu chciał, żeby jego było na wierzchu, bo właśnie takim był dziwnym typem człowieka. Nawet, jeśli nie miał racji, bo tą ciężko było mu przyznać ją komuś innemu, to i tak szedł w zaparte. Zgadzanie się na wszystko nie było dobre, ale usilne stawianie na swoim wcale nie było lepsze.
- Nie wiem, po prostu tak mi mówi intuicja - wzruszył lekko ramionami i zmrużył lekko oczy, kiedy dostał strumieniem światła po twarzy. - Sugerujesz, że muszę cię przekupić? - po tych słowach odsunął nieznacznie rękę Raine, w której trzymała telefon i pocałował ją. Tak najzwyczajniej w świecie. I chwilę trwało zanim oderwał do dziewczyny swoje usta, musiał najpierw podelektować się ich smakiem. a smakowały jak gorąca czekolada jesiennym wieczorem, kwaśna lemoniada w środku upalnego lata i wyczekiwane zamówienie na pizzę w tej dobrej knajpce na rogu Fluorite View, a cały pocałunek przypominał ulubiony kolor Archera.- Nic innego nie przychodzi mi do głowy - dodał szeptem gdzieś w kącik jej ust. Stali w półmroku w opuszczonej świątyni, więc trzeba było liczyć na to, że Barlowe zadowoli się takim przekupstwem.

Raine Barlowe
mistyczny poszukiwacz
-
studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
- Mhm, pokaż kotku co masz w środku, czy jakoś tak - kiwnęła głową, równie poważnie, chociaż nie wyobrażała sobie sytuacji, w której rzeczywiście musiałaby rozpruć Archera i rzeczywiście by to zrobiła. Chyba, że jednak po jaskini krążył jakiś obcy, zagnieździłby się pod skórą brzucha chłopaka i to byłaby jedyna opcja ratunku. Wtedy, owszem, może by go jakoś tam rozcięła, ale takie babranie się we wnętrznościach jednak było dla niej odrzucające. Kiedyś, jeszcze w liceum, kiedy osiągała wysokie wyniki właściwie z każdego przedmiotu, nauczyciele sugerowali jej wybór studiów medycznych, bo tam też trzeba było siedzieć i się uczyć, ale pamięciówka w połączeniu z brzydkimi widokami, jak te z obrazków na paczkach papierosów, wcale jej nie zachęcały. - Może powinnam w razie czego napisać do mamy? Ale nie, coś jej mówiłam, że w weekend skoczymy do Tingaree, tu i tak nie ma zasięgu - machnęła na to ręką, bo w końcu byli w lesie na obrzeżach, ciężko tu się było załapać na porządną porcję internetu, albo tych kilku kresek na ekranie, które mówiły, że można w ogóle gdzieś zadzwonić.
- A mi mówi, że odwrotnie - może i było to dziecinne, bo jeszcze chwilę temu wcale nie wiedziała w którą stronę chce iść i wcale nie była mocno przekonana do tej lewej, ale teraz poczuła, że ta lewa jest bardzo istotna, głównie dlatego, że Archer upierał się przy prawej. Całe szczęście, że choć takie małe sprzeczki, jeśli w ogóle można to nazwać sprzeczką, się zdarzały, nigdy nie kłócili się tak na poważnie, nie o takie bzdury. Obydwa korytarze świątyni wyglądały tak samo (nie)obiecująco, możliwe, że w obydwu nie znajdą nic ciekawego, a może wręcz przeciwnie, obydwa okażą się być pełne skarbów, ale tego wiedzieć nie mogli, to i spór był trochę bezcelowy. - Tak, dokładnie to sugeruję - bezczelnie przyznała się do wymuszenia przekupstwa i dobrze, że nie był jakimś policjantem, który by ją po tym zakuł w kajdany, tylko dał się na przekupstwo skusić, bo, musiała przyznać, była to jego najlepsza forma.
Pomimo wspomnienia mazi na jej ręku, otaczającej ich ciemności, wyczuwalnym zapachu stęchlizny, mimowolnie się uśmiechnęła, kiedy już się od siebie oderwali. - To był bardzo dobry argument, tylko, widzisz, teraz pora na mój kontrargument - nie pozwoliła mu się za daleko odsunąć, znów złączając ich usta w pocałunku, który za każdym razem przeszywał przyjemnym dreszczem całe jej ciało. Całowanie Archera było tak naturalne, a równocześnie za każdym razem takie wyczekiwane i właśnie przez to, bała się podjąć tematu, który mocno ją trapił, odkąd wygadała się Harper - chciałaby czegoś więcej, ale nie wiedziała czy chce ryzykować, że straci wszystko. - No dobrze, to czyja racja jest lepsza? - zapytała, jak się już od siebie oderwali, ale chyba głównie dlatego, że trochę zapomniała, przy której stronie jeszcze chwilę temu się tak upierała.

Archer Brooks
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
doradca klienta — bendigo bank
24 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
zaproś mnie na swój ślub, niech widzę jak inny cię będzie trzymał za rękę, niech cierpię, niech cierpię i już;
Trzeba przyznać, że Raine miała solidny kontrargument. Na tyle solidny, że Archer stracił ochotę na niepotrzebne sprzeczanie się o coś, co i tak miało znaczenia, bo niezależnie od tego jaki kierunek trasy obiorą, to i tak czeka ich nieznane.
Uśmiechał się między kolejnymi muśnięciami ust, aż w końcu w półmroku wyłapał spojrzenie dziewczyny, ówcześnie trącając nosem jej nos.
- Moja racja jest lepsza. To chyba oczywiste, co nie? - w rzeczywistości to Barlowe wygrała z momentem, gdy go pocałowała, jednak za bardzo lubił się z nią droczyć, żeby się z nią zgodzić bez wcześniejszego przekomarzania. - Ale niech ci będzie, możemy iść w lewo. Bo mówiłaś w lewo, prawda? - chyba pogubili się nie tylko w starej świątyni, bo żadne z nich nie za bardzo wiedziało, o co toczyli ten spór i co chcieli udowodnić poprzez pocałunki. Nie łatwiej całować się bez żadnych pretekstów? Pewnie tak, ale te zaczepki dodawały tylko smaku.
Finalnie Archie (z ciężkim sercem, ale jednak), przystał na wybór Raine. Zawsze mogli wrócić na rozwidlenie dróg i eksplorować prawą część świątyni. O ile uda im się wrócić.
- Ale jak świecisz - obruszył się, bo trzymała ten telefon jakoś dziwacznie i nie można było przez to nic dostrzec. - Ojcu też tak świeciłaś, jak prosił cię o pomoc w bojowych zadaniach? - on miałby wytłumaczenie, gdyby ktoś zarzucił mu nieumiejętne świecenie latarką. I to całkiem sensowne, bo jego ojciec nie żył. Wprawdzie Arch miał siedem lat, gdy Brooksów spotkała ta ogromna tragedia, ale z racji zawodu wykonywanego przez pana Brooksa, chłopiec nie widywał go często. Tata wracał późnymi wieczorami, kiedy ten wracał do domu, a rano często nie miał czasu na zjedzenie z rodziną śniadania. Z kolei na obiady wpadał w pośpiechu albo wcale, zdarzało się, że miał służbę w święta i wakacje, dlatego o wspólne spędzanie czasu było naprawdę trudno. Szczerze mówiąc, już wtedy wujek Deacon był mu bliższy niż ojciec. Mimo to żałował, że nie miał okazji poznać go lepiej i pobyć z nim dłużej. Mama zawsze powtarzała, że Archer miał uśmiech po tacie. I oczy po dziadku Lindzie.
Zatrzymał się gwałtownie, zaciskając mocniej palce na dłoni przyjaciółki.
- Słyszałaś to? - po wnętrzu jaskini roznosił się dziwny, bliżej niezidentyfikowany dźwięk. - Co to za jazgot? - rozejrzał się dookoła, ale poza słabym strumieniem światła otaczała ich tylko ciemność. - Myślisz, że to nietoperze? Podobno lubią wplątywać się we włosy - poinformował, ale wiedział, że to bujda na resorach. Te latające ssaki nie wplątywały się we włosy, nie piły krwi, za to doskonale opanowały sztukę aktywnego lotu.

Raine Barlowe
mistyczny poszukiwacz
-
studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
- Oczywiście, że w lewo - kiwnęła głową, bo tak się jej też wydawało, ale teraz właściwie przestało jej zależeć na którejkolwiek stronie, szczególnie, że to ona wygrała, a w ich całuśnym pojedynku o to właśnie chodziło. Dlatego też cicho, prawie niesłyszalnie, wyszeptała wygrałam, uśmiechając się tryumfalnie do samej siebie. - Phi! Ja robiłam dużo więcej niż świecenie! - obruszona odwróciła telefon, kierując światło latarki na podłogę. Owszem, tata czasem pytał, czy świeciła sobie, czy jemu, ale wtedy zawsze odpowiadała, że jakoś przecież musi się nauczyć. I na całe szczęście pan Barlowe nie należał do tych pieklących się ojców, którzy szybko tracili cierpliwość. Wręcz przeciwnie - z ogromną dawką zrozumienia uczył ją kolejnych rzeczy, od odróżniania wierteł, gwintów i kluczy, po zasady działania maszyn. Lubiła siedzieć z nim przed domem na farmie i słuchać o wszystkich tłokach w silniku, zamiast oglądać bajkę na dobranoc. Chłonęła z tego czasu, który mieli, jak najwięcej się dało, chociaż wtedy nie zdawała sobie nawet sprawy z tego, że był ograniczony. A jednak, teraz wszelkie żarty z ojcowskim tematem w tle sprawiały, że czuła ukłucie smutku, nawet jeśli była szczęśliwa, że jej tata żyje, może w ośrodku, może nie do końca zdrowy, ale żyje, chociaż wiele by dała, żeby teraz zapytał komu świeci?
- Co to było? - odruchowo również ścisnęła mocniej dłoń Archera i zrobiła nawet krok w jego stronę, żeby stać bliżej, kiedy próbowała usłyszeć co takiego się dzieje i czy się powtarza. - Boże, czy ja ci mówiłam jak kiedyś w ruinach niedaleko mnie nietoperz WCZEPIŁ SIĘ CHŁOPAKOWI W SZYJĘ?! - wykrzyczała szeptem, który echem rozniósł się po tunelu i aż się wzdrygnęła na wspomnienie krwiożerczego potwora, który wbił się chłopakowi w szyję. Najgorsze wtedy było to, że sparaliżowana z zaskoczenia nie wiedziała co ma zrobić i przez moment stała tak po prostu bez ruchu, kiedy on sam musiał walczyć. Ale znała opowieści o nietoperzach tylko z plotek i owszem, wierzyła, że mogą się komuś wczepić we włosy. - Co teraz? Idziemy tam? A jak to serio jakiś, no nie wiem, potwór? - niby potwory były wymysłem, normalnie by w nie nie wierzyła, ale teraz było ciemno, a chwilę wcześniej dotknęła tej dziwnej mazi swoją ręką, więc już niczego nie była pewna i choć przed momentem spierali się którędy pójść dalej, teraz wyczekująco patrzyła w tej ciemności na chłopaka, czekając aż to on podejmie jakąś decyzję.

Archer Brooks
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
doradca klienta — bendigo bank
24 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
zaproś mnie na swój ślub, niech widzę jak inny cię będzie trzymał za rękę, niech cierpię, niech cierpię i już;
Nawet przez chwilę nie wątpił w te wszystkie umiejętności Raine, które po części zapewne uzyskała dzięki właśnie takiemu świeceniu tacie. Wyobrażał sobie taką małą Barlowe w dwóch kucykach, która na palcach stała, na przykład, przy masce samochodu i podawała panu Barlowe kolejne narzędzia. Z pewnością już wtedy była dobra we wkręcaniu śrubek. I pewnie już wtedy była trochę przemądrzała. Nie, żeby Archer uważał ją za taką, chociaż czasami faktycznie wśród ludzi, którzy jej nie znali, mogła sprawiać podobne wrażenie.
Archer też lubił świecić i pomagać w naprawach, a wujek Deacon mówił, że miał po prostu do tego smykałkę. Nie wszyscy mieli taki wrodzony talent, jeden z jego braci potrafił wybić sobie palec zanim jeszcze dobrze chwycił młotek.
Po części rozumiał jej uczucie smutku. On sam nie miał ojca, choć jakoś nigdy szczególnie tego nie odczuł, do czego przyczynił się wuj Deek, który nauczył jego i pozostałych Brooksów życia. Wprawdzie sam mocno przeżył śmierć jedynego, rodzonego brata i ogólnie był nieco odklejony po tym, co widział w Iraku i Afganistanie, ale to dzięki niemu Archie stał się prawdziwym mężczyznom. Generalnie z wujkiem to było tak, że poszedł na wcześniejszą emeryturę ze względu na podupadłe zdrowie psychiczne. Nie był świrem, po prostu te wszystkie okropności sprawiły, że cierpiał na bezsenność, a kiedy już udawało mu się zasnąć, to ze snu wyrywały go odgłosy wybuchających bomb i krzyki żywcem palonych cywilów.
- To jeszcze nic - wzmocnił uścisk, chcąc sprawić, żeby dziewczyna poczuła się bezpieczniej. - Mojemu koledze, jak odlewał się w krzakach, nietoperz wczepił się w pindola! - szyja przy tym brzmiała niczym mały pikuś. Niech Raine wyobrazi sobie tylko, jaki ból musiało sprawić nietoperze ugryzienie w penisa. Czy to oznaczało, że kutas kolegi był kutasem - wampajerem?
- Już przeszliśmy taki kawał drogi, że żal zawracać - powiedział, po czym bez chwili zastanowienia pociągnął Raine w kierunku, z którego dochodziły niezidentyfikowane odgłosy. - Tylko zerkniemy co to takiego - dodał, gdy już kroczyli wybranym korytarzem. - Nie bądź niepoważna, Raine, przecież potwory nie istnieją. A nawet gdyby istniały, to pozwoliłbym, żeby stała ci się krzywda. Przejdziemy jeszcze kawałek, tylko sobie zerknie i... ŁAAAAŁ! - zachwycił się na cały głos, bo przed nimi pojawiło się duże, przestronne i jasne pomieszczenie; w suficie były otwory, co pozwalało na wpuszczenie jakiegoś światła dziennego z zewnątrz. - Ale bajer! Myślisz, że możemy sobie coś wziąć? - zapytał Brooks, rozglądając się dookoła tym wszystkim figurkom i wiszącym na ścianach ozdobom. No pewne, jeśli chcieli na wieczność zostać przeklęci, to śmiało mogli zabrać stąd ile wlezie!

Raine Barlowe
mistyczny poszukiwacz
-
studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
- COOO?! - zawołała i zaraz przyłożyła dłoń do ust, jakby chcąc ten swój okrzyk w nich zatrzymać, szczególnie, że potencjalnie czaił się na nich jakiś stwór, więc lepiej było uważać. Absolutnie nie miała pojęcia jak to jest mieć pindola, ale przez sporą ilość kolegów, czy to w życiu prywatnym, czy na uczelni, doskonale zdawała sobie sprawę z tego, jak faceci reagują na jego obrażenia i aż się skrzywiła automatycznie na myśl, że coś takiego mogłoby się przytrafić właśnie jej. Chociaż nie oszukujmy się, nie miałoby jak.
Trochę zaczęła się cykać. Co prawda nie na tyle poważnie, żeby musieć się wycofywać, ale kiedy Archer pociągnął ją za rękę, wydała z siebie jakiś bliżej nieokreślony dźwięk, potykając się przy okazji o własne stopy, ale rzecz jasna odzyskała równowagę i nawet nie wypuściła z ręki telefonu, świecąc im dalej. - Halo, halo, jeszcze przed chwilą mówiłeś, że jesteś zbyt kościsty do zjedzenia i w ogóle! - tyle to właśnie było z tego nie pozwalania na zrobienie krzywdy! W rzeczywistości taki potwór miałby gdzieś rycerską postawę Brooksa, albo ewentualną kościstość, tego Raine była pewna, poza tym ludzie robili różne dziwne rzeczy w emocjach i próbowali ratować swoje własne życie - taki był już instynkt przetrwania, tylko książki i filmy wolały go trochę upiększyć.
- Ojaaa! - dołączyła do jego zachwytu, dopiero po chwili uświadamiając sobie, że latarka jest zbędna, za to bateria w telefonie się przyda - chociażby na powrót. Puściła dłoń Archera i podeszła bliżej ściany, żeby z uwagą przyglądać się poszczególnym elementom. Delikatnie, ledwo muskając opuszkami palców kolejne figurki, bez słowa podziwiała to, co widzi. Nie chodziło o sam wygląd, walory estetyczne, ale raczej o to, że znaleźli tak ukryte miejsce, pełne symboli, o których raczej nie mieli pojęcia. - Co? Oszalałeś chyba! - od razu zaprotestowała, niekoniecznie przez to, że bała się klątw i złych duchów, ale przez to, że uważała, że takich rzeczy po prostu nie powinno się brać. To tak samo, jakby mieli w ścianie wydrapać swoje imiona i datę - zupełnie bez sensu. - Ale tu się musiało dziać rzeczy! Tylko sobie wyobraź, ludzie pewnie przychodzili na jakieś dziękczynne modlitwy, albo z prośbą, albo może odprawiali inne rytuały. Wiesz coś w ogóle o takich znaczeniach? Ja nic, to strasznie głupie tak nic nie wiedzieć - zdecydowanie za mało uczyli się o tym w szkole, czego efektem była właśnie kompletna niewiedza. - O, ta figurka wygląda jak te bogini płodności - pociągnęła Archiego za rękaw, trochę dumna, że cokolwiek skojarzyła. Sceneria była wręcz magiczna, nic dziwnego, że Aborygeni mieli tak bogatą duchową kulturę.

Archer Brooks
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
ODPOWIEDZ