doradca klienta — bendigo bank
24 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
zaproś mnie na swój ślub, niech widzę jak inny cię będzie trzymał za rękę, niech cierpię, niech cierpię i już;
13.
Naturalnie od początku ich wyjścia wykłócał się, że w Tingaree nie ma żadnego mostu, że to tylko wymysł Raine, która za wszelką cenę musiała udowodnić brak swojej racji. Zdziwił się szczerze, kiedy most jednak stał tam, gdzie powinien stać. I to nie tak, że nagle wyrósł spod ziemi i wybudowali go dwa dni temu. Nie, musiał stać tam od dawna.
- No mówiłaś - odparł zawiedzionym głosem, nie podzielając jej ekscytacji. - Mogłem dać uciąć sobie rękę, że nigdy go tutaj nie było. I dobrze, że nie dałem, bo teraz zostałbym bez ręki - na szczęście o nic się nie zakładał, przecież wystarczyło, że prawie nie miał nogi i będzie kuśtykał do końca życia.
Poprawił plecak na ramionach, a kiedy Barlowe wspomniała o rodzajach obuwia, automatycznie spojrzał na swoje, a potem na jej buty.
- Pewnie dużo? - zawahał się, ale nie miał wiele wspólnego z aktywnym trybem życia. Właściwie tylko z Raine ruszał na takie wyprawy. Wcześniej, to znaczy jeszcze przed wypadkiem, lubił pokopać z chłopakami piłkę, ale później została mu tylko rehabilitacja, dzięki której w dużej mierze wrócił do sprawności fizycznej. - Nie po to tam polecimy, żeby nie łazić. Co innego chciałabyś robić? Wylegiwać się w hotelu? Musimy zwiedzić jak najwięcej, dlatego powinnaś zainwestować w porządne buty. Wydaje mi się, że różnią się podbiciem i amortyzacją. Może dobre będą takie, co usztywniają kostkę? - Archer nie znał się na tym totalnie, sam chodził w adidasach dopóki te się nie rozpadły. Nie dlatego, że nie było go stać na nowe buty, po prostu jak jakieś były wygodne, to zdzierał je do końca. To głupie, bo tym sposobem niszczył je stosunkowo szybko. Gdyby czasem zakładał inne, nie byłoby takiego problemu.
Zanim Raine ruszyła mostem w dalszą drogę, Archie wyminął ją i nadepnął na kilka następnych, chyboczących desek.
- Powinno być okej - zawyrokował, mając świadomość, że ten most na bank był starszy od nich i że nosił już niejeden ciężar. - Najwyżej zginiemy razem. Czy to nie romantyczne? - zażartował, ale chyba żadnemu z nich nie spieszyło się do opuszczenia tego świata. Wystarczyło, że Brooks już raz otarł się o śmierć. - Jak będziemy przechodzić, to mogę trzymać cię za rękę. Jeśli chcesz, oczywiście - nie wiedział, w czym dokładnie miałoby do pomóc, bo gdyby most runął, nie uratowałby ich żadne splecione w uścisku palce.

Raine Barlowe
mistyczny poszukiwacz
-
studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
#600

Raine nigdy nie pamiętała o nodze Archera. To znaczy, owszem, była świadoma, że ma wszystkie kończyny, ale momentami, kiedy musiał sobie zrobić przerwę i przestać szarżować, w pierwszej chwili była zaskoczona, a dopiero potem przypominała sobie o wypadku. Bo nigdy się nie żalił, nie narzekał bez sensu, to i sama nie uważała z uważaniem na niego, ale równocześnie, kiedy musiał przystopować, dawała mu na to pełną przestrzeń. Traktowała go po prostu normalnie, może dlatego, że już przywykła. - Ale no mogliby po prostu zrobić jedne takie, które są po prostu dobre - jeszcze zanim skończyła to mówić, zdała sobie sprawę, jak wielka to była głupota, bo przecież rodzajów podłoża było mnóstwo, tak samo jak pewnie inna przyczepność była potrzebna do biegania, inna do wspinaczki, a jeszcze inna do spacerowania po lesie. Nawet najprostsza fizyka i współczynnik tarcia byłyby to w stanie przekazać komuś, kto miał wątpliwości. Cóż, przynajmniej potrafiła sama rozwiązywać swoje pytania. - Ale takie wysokie są brzydkie - zmarszczyła nos, jakby brzydkie oznaczało jednocześnie, że śmierdzące, ale ona tak samo jak Brooks, wiecznie chodziła w jednym modelu butów, zdzierała je na maksa, aż podeszwa się nie dziurawiła, albo paluch nie chciał wyjrzeć na światło dzienne i jak już kupować porządne buty, to chociaż niech nie będą paskudne.
- Albo będziemy jak ci z Titanica. Ja złapię się jakiejś deski i będę czekała na ratunek, a dla ciebie nie będzie miejsca i umrzesz. Ale ja tak wiesz, dla ciebie będę żyła długo i szczęśliwie, czy jakoś tak, nie oglądałam - ale przyłożyła nawet dłoń do piersi, jakby mu obiecywała, że tak właśnie będzie, chociaż jako ta, która w głębszej wodzie panikowała i ogólnie nie za bardzo umiała pływać (co było okropną głupotą w nadmorskiej miejscowości), miała mniejsze szanse na przeżycie. O ile w ogóle wpadliby do tej rzeki razem z mostem. - A może tak naprawdę to ty się cykasz? Dobra, możesz potrzymać moją rękę - łaskawie ją wyciągnęła, jak już schowała wszystko do plecaka i ciasno splotła swoje palce z archerowymi. Może nie była szczególnie strachliwa, ale ten most akurat wyglądał na tyle staro, że ściskanie dłoni Brooksa dodawało jej tej minimalnej dawki otuchy, której potrzebowała, żeby dołączyć do chłopaka na mostku, nie bawiąc się dodatkowo w kolejne wymijanie. - Po drugiej stronie powinna na nas czekać jakaś nagroda! - powiedziała trochę głośniej, lekko przekrzykując się z płynącą szybko wodą.

Archer Brooks
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
doradca klienta — bendigo bank
24 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
zaproś mnie na swój ślub, niech widzę jak inny cię będzie trzymał za rękę, niech cierpię, niech cierpię i już;
Nie było dnia po wypadku, żeby Archer skarżył się na swoją niepełnosprawność. Sam sobie zgotował taki los, brawurę przypłacił kalectwem, więc nie miał prawa narzekać. Pierwsze tygodnie w szpitalu były ciężkie, rehabilitacja żmudna i bolesna, ale pamiętajmy, że lekarze nie dawali mu na początku szans, że w ogóle stanie na nogi, a teraz? Proszę bardzo, chodził z Raine na długie, piesze wędrówki i tylko czasem musiał przystanąć i odsapnąć, bo noga trochę mu drętwiała. Prawda była taka, że Archer długo pracował na to, żeby był w tym miejscu, w którym był teraz. To znaczy nie na starym, drewnianym moście, ale w życiu. Niejedna osoba załamałaby się i zwątpiła, ale nie on. Bo Brooks bardzo kochał życie i bardzo chciał żyć, choć bywały gorsze momenty, kiedy leżał na szpitalnym łóżku i zastanawiał się czy będzie dla niego kolejne Boże Narodzenie. Myślał wtedy o mamie, o wujku Deaconie. Myślał o Raine, która wspierała go i nie pozwalała na te chwile beznadziejności, odganiając paskudne myśli swoją osobą. Chyba nigdy jej za to nie podziękował. Ale ona wiedziała. Musiała wiedzieć, że była jego światełkiem w tunelu. Prawdziwą przyjaciółką, która została, pomimo że wiele osób w ciągu kilku miesięcy zapomniało o jego istnieniu.
- Brzydkie, ale wygodne. I bezpieczne. Chcesz chodzić po Nowej Zelandii ze skręconą kostką? - zmarszczył nos w podobny sposób, co ona. - Ja cię na rękach nosił nie będę - zabrzmiał teraz jak własna matka ze słowami: ja z tobą po lekarzach chodzić nie będę, kiedy to wracał do domu z dworu przemoczony do suchej nitki.
- Ej, ja dalej nie czaję, dlaczego Rose nie przesunęła się Jackowi na tych drzwiach. Przecież tam było mnóstwo miejsca. Widziałem nawet kiedyś takiego mema składającego się z kilku obrazków, gdzie pokazywali pozycje, w jakich mogliby się ułożyć. Na jednym nawet grali w szachy - wywrócił oczami, w ten sposób podsumowując Rose jako samolubną laskę, która myślała tylko o sobie. Baby to są jednak podłe, zdradliwe szuje, nie wolno im ufać. Ty im serce dajesz, a one odwdzięczają się nożem wbitym w plecy.
A potem ścisnął rękę Raine i pomógł jej wejść na most. Czuł ciepło jej dłoni, która tak dobrze pasowała do jego. Czasem wydawało mu się to nienormalne, że jedna ręka może pasować tak doskonale do drugiej.
- Garnek złota! - przytaknął jej, gdy powoli stąpali po nierównych, skrzypiących deskach. - Powinien czekać na nas garnek złota. A nie, to po drugiej stronie tęczy. Jaka czeka nas nagroda po przejściu przez most? - Archie zerknął niepewnie na dziewczynę, a potem spojrzał pod nogi. Przynajmniej jak spadną, to przeżyją. Chyba. Nie było wysoko, tylko woda w tym miejscu musiała być lodowata. - Czy czekają nas tam BUZIAKI? - wyszczerzył się do Barlowe, machając w powietrzu ich połączonymi rękami, a to sprawiło, że mostek zachwiał się niebezpiecznie.

Raine Barlowe
mistyczny poszukiwacz
-
studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
- No dobra, ale jakoś nigdy wcześniej sobie kostki nie skręciłam, to dlaczego miałabym teraz? O, a jakbyśmy byli na biegunie na przykład, to tam być mnie mógł ciągnąć na saniach! - nie, żeby chciała sobie zrobić jakąkolwiek krzywdę - nigdy nawet nic nie złamała, jedyne co, to miewała obite kolana, a na wiosnę w wypadku samochodowym nabiła sobie na głowie guza. W takiej pustej przestrzeni, jaką były lodowe pustynie, też by raczej nie chciała być poszkodowaną, ale jakoś się jej przypomniało, bo oglądała film o Grenlandii, gdzie ludzie jeździli psimi zaprzęgami i oczywiście nagle bardzo mocno zapragnęła się takim przejechać. - No, ja widziałam obliczenia ich ciężaru i siły wyporu, na luzie by mogli być tam razem, poparte naukowo - chociaż memiczne dowody też były mocne! Ale gdyby tylko Rose się nie rozkładała po całości i dała temu swojemu ukochanemu wspiąć się na deskę, mogliby żyć długo i szczęśliwie. Albo nieszczęśliwie. - Dla filmu to wiesz, miało dużo sensu, że umarł. Bo byli z dwóch różnych światów, jeszcze w tamtych czasach, jakby się rozstali przez status majątkowy, byłoby głupio - tak przynajmniej jej się wydawało po szczątkowych informacjach, jakie miała o filmie. - Ale ja oglądałam taką wersję kreskówkową, tam akurat żyli długo i szczęśliwie, może nawet grali w te szachy. Umiesz grać w szachy? - nie, żeby to było jakkolwiek związane z tematem, ale nagle Raine zapragnęła rozegrać partię, tylko, że sama ledwo co ogarniała zasady, a do tego nie miała planszy. Ale może Archer miał w domu, miał też dużo braci, to bardziej prawdopodobne było, że któryś dostał jako prezent w nieudanym losowaniu mikołajkowym za szkolnych lat.
- A co ty byś kupił? Tak wiesz, jakbyś nagle miał dużo kasy, to na co byś wydał? - garnek złota to było chyba bardzo dużo pieniędzy. A ona nie miała nigdy takich rzeczy w perspektywie. Nawet ten voucher na loty to było coś dużego, z czym czuła się trochę niekomfortowo, ale przynajmniej jego część wyda na Brooksa, to trochę lżej. - No Archie, co ty robisz? - zawołała, mocno ściskając jego dłoń, aż zbielały jej kłykcie, bo może i nie rozhuśtał mostu aż tak mocno, ale poczuła niestabilność pod nogami. - Ja ci zaraz dam buziaki! - fuknęła, wcale nie tak obiecująco, bo może i nie groziło im wielkie niebezpieczeństwo, ale mostek też nie był szczególnie stabilny. - Jak tu teraz umrzemy, to mnie jeszcze popamiętasz! - zagroziła, choć w obliczu śmierci żadne groźby chyba nie były ważne. Tylko, że Raine jednak trochę bała się wody. Nie wysokości, nie wspinaczki, nie drapieżników i węży, ale bystrego nurtu już tak. Nie umiałaby nad nim zapanować, byłaby bezsilna, a to uczucie należało do tych, których wolała unikać, więc strach zamaskowała trochę złością.

Archer Brooks
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
doradca klienta — bendigo bank
24 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
zaproś mnie na swój ślub, niech widzę jak inny cię będzie trzymał za rękę, niech cierpię, niech cierpię i już;
A co on był? Pies zaprzęgowy, żeby ją na saniach ciągnąć? Czy ona naprawdę nie miała litości dla jego uszkodzonego kręgosłupa? Chciała, żeby całkowicie stracił władzę w nodze albo od razu dwóch? Niech lepiej Raine zainwestuje w porządne buty, żeby zaoszczędziła Archiemu takich atrakcji
- Nigdy wcześniej nie spadłem ze słupa wysokiego napięcia, do momentu aż z niego spadłem - wyjaśnił szybko, czemu niby akurat teraz miałaby skręcić kostkę. Po prostu wypadki się zdarzały i lepiej było im zapobiegać, a takie buty za kostkę na pewno byłyby w tym pomocne.
Popatrzył na dziewczynę, jakby ta postradała zmysły, cały czas mocno trzymając jej dłoń, której nie puścił nawet na krótką chwilę.
- Uważasz, że dla filmu to miało sens, że Jack zamarł od hipotermii, a Rose straciła miłość swojego życia? Chryste, Barlowe, nie masz w sobie za krzty romantyzmu - westchnął teatralnie, ale osobiście nie uważał, że ta filmowa dwójka nie byłaby szczęśliwa, gdyby oboje przeżyli kraskę z górą lodową. - Czytałam, że Jack musiał zginąć, bo to opowieść o miłości i rozstaniu. To jest prawdziwy romantyzm - powiedział stanowczo, chcąc brzmieć pewnie swoich racji, ale tak naprawdę robił sobie z tej historii podśmiechujki. Mimo że i tak nie była prawdziwa, a Jack i Rose nigdy nie istnieli i nie płynęli Titanicem, takie poświęcenie w postaci zaryzykowania własnego życia na rzec ukochanej było bardziej prawdopodobne przeszło sto lat temu niż w obecnych czasach. Teraz umieranie z miłości stało się zupełnie niemodne.
- Nie, nie umiem - pokręcił głową, bo wprawdzie wujek Deek próbował przekonać go do szachów, ale Archer uznał tę grę za zbyt nudną. I jeszcze Międzynarodowy Komitet Olimpijki uważał za sport. ZA SPORT! W mniemaniu Brooksa, te śmieszne pionki nawet obok sportu nie stały. Ale wuj Deacon twierdził inaczej. On to w ogóle umiał wszystko i znał się na wszystkim. Nic dziwnego, że Arch wpatrywał się w niego jak w obrazek. - A ty umiesz? - zerknął podejrzliwie na Raine, tak na wszelki wypadek, gdyby miała zamiar go OKŁAMAĆ. Nie, żeby wątpił w jej zdolności, ale przecież szachy były taaaaakie nudne!
Zamyślił się na moment w kwestii suwenirów jakie sprawiłby Raine, gdyby już miał portfel cały wypchany dolarami.
- Kupiłbym ci szmaragdy i diamenty. Fajnie? - dziewczyny lubiły takie świecidełka, więc chyba nie powinna narzekać. No i zawsze mogła je opchnąć i wymienić na coś innego. - Nie wiem, serio. Jeżeli miałbym kasę, to zafundowałbym ci wszystko, co tylko byś chciała - akurat to wydało mu się całkiem oczywiste, skoro wtedy byłoby go na to wszystko stać. - Tak ci się śpieszy do umierania? Ja tam umierać nie zamierzam - no okej, może trochę bujnęło mostkiem, ale bez większej przesady. Na pewno nie był to powód do wszczynania paniki. - Już jesteśmy prawie na miejscu, jeszcze chwila - poinformował, kiedy Barlowe mocniej splotła swoje palce z tymi jego. Sam stawiał stopy na kolejnych deskach powoli i ostrożnie, żeby tak nimi nie kołysało. - I już! Dasz radę zejść? Ostrożnie - ponownie ją podtrzymał, żeby mogła opuścić ten przeklęty most. - A o tej świątyni słyszałaś? Podobno też jest gdzieś w pobliżu, ale pewnie to jakaś bujda na resorach - pewnie Archer znowu mocno się zdziwi, jeśli opowieści związane z opuszczoną świątynią okażą się prawdą. Tak, jak ten most, którego miało tutaj nie być, a jednak wisiał w najlepsze.

Raine Barlowe
mistyczny poszukiwacz
-
studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
- Ojeju, no bo te wszystkie historie są takie nierealne. Już Romeo i Julia mieli większą szansę na życie długo i szczęśliwie. Ale oni byli młodzi i głupi. Wyobrażasz sobie, że jak się poznaliśmy, to nasze mamy się nie polubiły, więc postanowiliśmy wziąć ślub, ale potem myślałeś, że umarłam, więc się zabiłeś, a potem ja zobaczyłam, że nie żyjesz, więc się też zabiłam? No, jakoś tak, ale wyobrażasz sobie? - trochę była niedoedukowana z wielkich dzieł literatury, ale tak chyba leciała ta historia. Zupełnie nierealnie, przecież to były jeszcze dzieciaki, tak samo jak Raine i Archie, kiedy całowali się po raz pierwszy. - Wiesz czego potem nie moglibyśmy robić? Całować się! - a to dość mocno weszło im ostatnimi czasy w krew, chociaż parę lat temu by w życiu nie powiedziała, że będzie się wspinała na palce, żeby skraść Brooksowi buziaka, bo miała taki kaprys. - Romantyzm to rozstania? Bez sensu, przecież to powinno chodzić o te takie głębsze uczucia, a nie jakieś powierzchowne zrywy - bo owszem, motylki w brzuchu i przyspieszone bicie serca były bardzo przyjemne, ale ona chciałaby kogoś takiego, z kim może leżeć w łóżku i śmiać się z głupich filmików, planować wspólne wyjazdy i chodzić w piżamach do sklepu w nocy po czekoladę. I takim kimś był dla niej Archer Brooks, tylko, że tu pozostawała jeszcze nierozwiązana kwestia niepewności co dalej. Ale Raine nie potrafiła się zdobyć na pytanie, więc po prostu postanowiła sobie o tym nie myśleć, nie próbować interpretować i analizować każdego słowa Archiego, żeby się nie nastawiać, ale, cóż, to nie było też takie łatwe.
- Wiem, że jak się zbije króla, to jest szach mat. I że te pionki z przodu można ruszyć o jeden, albo o dwa. I że koń się ruszaj jakoś dziwnie, ale nie wiem czy to się nazywa koń. Może jakiś wierzchowiec? - tylko tyle widziała, pewnie jakby pograła kilka razy z kimś doświadczonym, załapałaby zasady dość szybko, ale z kolei w ogóle jej ta sztuka różnych kombinacji ruchów nie interesowała. Brzmiało to jak bezsensowne planowanie tylko po to, żeby coś zaplanować. Nie byłaby chyba dobrym strategiem.
- Ale takie, nie wiem, w pierścionku, czy tak o? - dopytała, jakby w rzeczywistości miała od niego dostać. I wyciągnęła wolną dłoń przed siebie, próbując sobie zwizualizować pierścionek z wielkim kamieniem na palcu, ale nawet jak przymknęła jedno oko to nie potrafiła sobie tego wyobrazić. - To ja bym chciała motor, tak jak już będziesz miał tak dużo pieniędzy - z uśmiechem puściła mu żartobliwie oczko i w sumie nie wiedziała skąd się jej wziął motor, ale mogłaby go mieć. Musiałaby się jeszcze nauczyć jak takie coś używać, ale miała wrażenie, że przejażdżki motorem muszą być takie... inne niż samochodem. I że jednak trochę by chciała. - Poznałam takiego chłopaka z motorem ostatnio, muszę go poprosić, żeby mnie przewiózł - o! Powinna totalnie o tym zagadać do Olliego, o ile będzie miał dwa kaski, a oni będą trzeźwi.
- To właśnie ja nie zamierzam! - odpowiedziała, ale pewniej poczuła się dopiero czując, że ma stabilny grunt pod nogami. A nie mostek. Mostek, którym swoją drogą będą musieli jeszcze wrócić. - Której? Bo tu powinno być dużo takich kamieni, jakichś miejsc kultu, czy takich rzeczy, ale w sumie nie wiem - wykrzywiła usta w podkówkę, bo aż głupio tak nic nie wiedzieć. - Ale jest wrak samolotu! Możemy tam kiedyś pójść! Chociaż może jak wrócimy z Nowej Zelandii - żeby przypadkiem nie narobili sobie stracha przed lotem.

Archer Brooks
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
doradca klienta — bendigo bank
24 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
zaproś mnie na swój ślub, niech widzę jak inny cię będzie trzymał za rękę, niech cierpię, niech cierpię i już;
Nie, nie wyobrażał tego sobie. Nie wyobrażał sobie, żeby brać ślub na złość tylko dlatego, że jego mama nie polubiłaby się z czyjąkolwiek mamą. Bo mama Archera lubiła wszystkich. Dosłownie wszystkich. Naprawdę! Winona Brooks nie miała wrogów, nikt nigdy nie nie wydał jej się podejrzany, a i sama szybko zyskiwała sobie ogromną sympatię ludzi. Archie nie miał pojęcia, jak to działało, ale jego rodzicielka obdarzała każdego zaufaniem i nigdy nikt tego zaufania nie nadwyrężył. Oczywiście pomijając jej synów, którzy czasami byli wobec niej nie fair, ale i tak im wybaczała, bo byli jej dziećmi, które kochała ponad własne życie.
W każdym razie ta wersja czysto hipotetycznego romantyzmu nie przeszłaby.
- No i co nie pasuje ci w tej historii? Nie zabiłabyś się z miłości do mnie, jakbyś zobaczyła, że nie żyje? - użył rozczarowanego tonu, choć w rzeczywistości tylko ją podpuszczał. Nawet jeżeli romantyzm z literatury XVI brzmiał nieprawdopodobnie, Archerowi w dalszym ciągu wydawał się głupi. On nie chciałby, żeby ktoś przez niego, dla niego czy tam z nim umierał. To idiotyczne.
- Masz na myśli skoczka? - zapytał odnośnie pionka w postaci konia. - Podobno jego ruch jest najbardziej charakterystyczny i przesuwa się go jakby po literze "L". Ogólnie gdybym tylko chciał, mógłbym być dobry w szachy, ale dla mnie to strata czasu. Przecież podczas tych rozgrywek towarzyszą emocje jak na grzybobraniu - parsknął pod nosem przekonany, że w trakcie takiej rozgrywki zdążyłby zasnąć cztery razy.
Pokiwał głową, bo przecież nie podarowałby jej samych kamieni i minerałów. Jasne, że otrzymałaby je w biżuterii! Nie tylko w pierścionkach, ale też w naszyjnikach i bransoletkach. I w kolczykach, naturalnie!
- Motor? Chcesz zostać dawcą organów? - skarcił ją spojrzeniem, a potem uniósł brwi, żeby następnie ściągnąć je w lekkiej dezorientacji. - Jakiego chłopaka? - czy Brooks brzmiał na zazdrosnego? Może trochę, ale nie podobała mu się wizja, że koło Raine kręcił się jakiś typek. Ale czy jej podobałoby się, gdyby to on poznał jakąś pannę, z którą jeździłby sobie na motorze i obejmował ją w pasie podczas tych przejażdżek? No właśnie!
- Nooo - rozejrzał się wokół, żeby odnaleźć tę wspomnianą wcześniej świątynie. - Jest taka jedna, do której się wchodzi. Podobno ma tajemne przejście, do którego schodzi się po schodach i w ogóle. Zdecydowanie wolę zwiedzić coś takiego niż wrak samolotu - aż poczuł niekontrolowany przewrót wnętrzności, a przed oczami natychmiast pojawiła się wizja roztrzaskanej maszyny lotu Cairns - Wellington. Nie, to było jednak za wiele. Jeśli już powrócą z tej wyprawy cali, wtedy ewentualnie Archer skusi się na plądrowanie wraku.
Przeszli gęstwinę, skręcili obok dużego bardzo wysokiego eukaliptusa aż w końcu znaleźli się przy niedużych ruinach, z których ocalała jedynie świątynia z niedużym otworem, do której można było wejść, wcześniej pokonując murek.
- Pękasz, Barlowe? - popatrzył na nią wyzywająco, po czym wskoczył na kamienne ogrodzenie i ponownie wyciągnął do niej rękę, żeby dziewczyna mogła do niego dołączyć.

Raine Barlowe
mistyczny poszukiwacz
-
studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
- Och, mój Archerze, oczywiście, że nie potrafiłabym dalej żyć bez ciebie! - zawołała dramatycznie, z przymkniętymi oczami układając dłoń w okolicach serca. Pewnie gdyby rzeczywiście dowiedziała się o śmierci Brooksa, jeszcze ze swojej winy, coś podobnego mogłoby jej przemknąć przez myśl, ale tak naprawdę to ani trochę sobie nie wyobrażała, żeby Archer mógł umrzeć. Nawet, jeśli raz był już całkiem blisko śmierci. - O, no może skoczka! Ale te nazwy to najmniej istotne chyba, co? - po co sobie zawracać głowę nazwami figur, jak się nie do końca rozumie na czym polega gra? Już warcaby byłyby lepsze, jakieś takie bardziej dynamiczne, a przy myśleniu i strategii Raine zbyt szybko by się znudziło. - A skąd wiesz, że byłbyś dobry, co? - zapytała zaczepnie, skoro taki był cwany i pewny swego. Przecież to nigdy nic nie wiadomo! - Wiesz co? Myślę, że mogą być lepsze niż na rybach - wytknęła mu za to, dźgając chłopaka palcem w klatkę piersiową, chociaż dawno już nie poruszali tematu wędkowania, skoro ostatnio się trochę o to posprzeczali, a sprzeczki i kłótnie nie były czymś do nich podobnym.
- Oj już przestań, nie każdy musi zasuwać i jeździć niebezpiecznie. Ja bym chciała na takim, no wiesz, takim przysadzistym Harleyu, jak zawsze w filmach są w gangach motorowych - głośne, wielkie i czarne. Takiego by chciała. Albo chociaż na chwilę, na przejażdżkę, ale pewnie klasyczny model kosztował tyle co samochód, a aktualnie to i na to jej nie było stać, kto wie ile jeszcze będzie miała do swojej dyspozycji Jaguara? - A taki Ollie. Straszny ponurak, ale pewnie nie znasz, bo on się przeprowadził do Lorne kilka lat temu i nie chodził tu do szkoły. Ma ten śmieszny brytyjski akcent - uśmiechnęła się na wspomnienie sposobu, w jaki Ollie mówił, bo rzeczywiście niektóre słowa z jego ust brzmiały wyjątkowo zabawnie, bo tak inaczej niż to, co mówiła Raine. Jej ostatni chłopak też był z wysp, ale z Lorcanem to akurat nie zauważyła dziwnych słów, bo on cały był taki poważniejszy i wyniosły, a Ollie za to zupełnie codzienny. - No, to on ma właśnie motor, ale wozi ze sobą jeden kask - a przynajmniej jeden mial przy ich spotkaniu, kiedy wstawiona Raine postanowiła do niego zagadać.
- I co, straszy tam? Albo coś? - nie, żeby akurat w takie rzeczy wierzyła w stu procentach, ale czasem się zdarzało, że ludzie opowiadali legendy, szczególnie związane z historią Aborygenów, więc istniało spore prawdopodobieństwo, że w Tingaree coś takiego znajdą. - Idę o zakład, że uciekłbyś dużo szybciej niż ja, Brooks - phi! Nie była to woda, której się bała i choć nieznane ciemności nie były szczególnie przyjemne, to też miała w sobie to coś, co czasem wprost prowokowało do rywalizacji, skorzystała więc z podanej jej ręki i weszła na murek, a potem wyciągnęła z kieszeni jeansownych szortów telefon i włączyła latarkę, kierując strumień światła na otwór. - Jak coś mnie tam pożre to podlejesz mi kwiatki pod domem? - zapytała jeszcze z pełną powagą na twarzy, a potem hop, poszła w nieznane.

Archer Brooks
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
doradca klienta — bendigo bank
24 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
zaproś mnie na swój ślub, niech widzę jak inny cię będzie trzymał za rękę, niech cierpię, niech cierpię i już;
Już widział, jak Raine piłaby dla niego truciznę albo raniła się nożem prosto w serce, byle być z nim w zaświatach. Brzmiało to strasznie desperacko. I depresyjnie zarazem. Może niech oni lepiej żyją długo i szczęśliwe, i niech Archer nie umiera, a Raine nie zabija się w geście solidarności i miłości. Tak będzie idealnie.
- Byłby dobry, bo mam opanowane logiczne myślenie w małym palcu - wystawił w jej stronę najmniejszy paluszek i poruszał nim kilkakrotnie. - Czy ty uważasz, że szachy są ciekawsze od łowienia ryb? No weź już nie przesadzaj - obruszył się nieco, bo jak mogła porównywać dwie tak odrębne dziedziny? Wędkarstwo i szachy nie miały ze sobą nic wspólnego poza tym, że w obu przypadkach siedziało się w jednym miejscu.
Przekręcił oczami, bo już widział Barlowe na tym trzy razy większym od niej motocyklu i nie wróżył tej wizji niczego dobrego. Nie, żeby jej tak źle życzył, po prostu takie maszyny wagowo raczej nie były lekkie niczym piórko.
- I myślisz, że dałabyś się na takim Harleyu - Davidsonie utrzymać? Ciężko byłoby ci sięgnąć do ziemi, a co dopiero utrzymać równowagę. Nie zrozum mnie źle, Raine, ale może lepiej pozostać przy jeździe na rowerze? - trochę jej dokuczał, ale bardziej z troski niż czystej złośliwości. - A jak Ollie ma jeden kask, to najpierw niech kupi drugi, żeby cię przewieźć - dodał już zgryźliwej, bo nie podobało mu się, że jakiś Brytyjczyk kręcił się koło jego... Koło jego przyjaciółki, o. Niech sobie znajdzie własną, a kumpele innych zostawi w spokoju!
Pomógł jej przejść przez murek i sam zeskoczył z kamiennej wysokości, podchodząc bliżej świątyni, której tak bacznie się przyglądali.
- Nic cię nie pożrę, bo nic tam nie ma - powiedział pewnie, po czym wyjął swój telefon i również poświecił latarką w kierunku ciemnej otchłani. - Ale tak, zajmę się twoim ogródkiem, jeśli musisz wiedzieć. Niech to szlag - mruknął pod nosem, zerkając na wyświetlacz komórki. - Mam tylko dwadzieścia procent baterii. Może lepiej oszczędzaj swoją, gdyby trzeba było wezwać pomoc. Ej, no co - poczuł lekkie uderzenie w ramię. - Sama zasugerowałaś, że możemy skończyć w żołądkach jakichś stworów, ja sobie tego nie wymyśliłem! - zawołał za nią, bo Raine postanowiła zgrywać chojraka i ruszyła przodem, więc Brooks musiał nieco przyśpieszyć, żeby dotrzymać jej kroku, ale światło latarki ledwo sięgało jej pleców. - Musisz tak gnać?! - przystanął na moment i rozejrzał się dookoła, bo świątynia, choć z zewnątrz sprawiała wrażenie niedużej, wewnątrz była naprawdę duża i ciężko było zdecydować, którym korytarzem dalej podążać.

Raine Barlowe
mistyczny poszukiwacz
-
studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
- Tak? No to kiedyś musimy spróbować, zobaczymy kto wygra - w gry to Raine była beznadziejna. Angażowała się aż za bardzo, przez co zwykła partyjka w chińczyka mogła skończyć się wielkimi emocjami. Nie lubiła przegrywać, każdą karcianą potyczkę w makao traktowała trochę poważniej niż reszta jej znajomych, a Monopoly potrafiło nieźle dać jej w kość. Nie bez powodu mówiło się w końcu, że ta planszówka rozbija rodziny i przyjaźnie! - Oczywiście, że tak! Tam trzeba też myśleć, a nie - no, wcale tak źle o tych rybach nie myślała, ale po ich ostatniej rozmowie na ten temat nie mogła przecież przyznać, że sama by trochę może chciała pojechać na taki wypad na ryby - nie dlatego, że nagle stała się fanatykiem wędkarstwa, ale dlatego, że lubiła na własnej skórze przekonać się co myśli o danych rzeczach.
- Słucham? Oczywiście, że bym dała, czemu miałabym nie dać? - mocno ściągnęła brwi i sama siebie zmierzyła wzrokiem tak osądzająco, głównie swoje nogi, które wcale krótkie nie były, bo Raine plasowała się raczej po tej wyższej stronie kobiecej średniej wzrostu, przynajmniej tyle się jej wydawało, bo nigdy tego nie sprawdzała w statystykach. - Ale dobrze, w takim razie sama sobie kiedyś kupię i zobaczysz! - nawet jakby miała zacząć chodzić na siłownię, żeby zrobić masę. Bo normalnie rzeczywiście nie miała ani siły, ani masy, chociaż w życiu nie pomyślałaby, że z jazdą na motorze, czy jego utrzymaniem może być ciężko, a te masywne wydawały się jej właśnie bardzo stabilne. - Może ma dwa, no nie wiem, co ty jesteś taki przeciwny motorom nagle, co? Tyle ludzi jeździ i jakoś żyje - tyle też już nie żyło, ale to nie wina sprzętu, tylko zbyt szybkiej i nieostrożnej jazdy, na którą Raine by sobie raczej nie pozwalała. Kierowcą, choć samochodowym, była pewnym i uważnym, nie jeździła na pamięć, ani nie ścigała się bez sensu, nawet jeśli jakieś białe Audi gazowało już na światłach. Wypadek miała tylko raz i przypłaciła to życiem swojego ukochanego rozklekotanego pickupa, wolała jednak nie powtarzać tej historii.
- Masz tu w ogóle zasięg? No wiesz, żeby jednak dzwonić po pomoc jak nas zjedzą jakieś wampiry - bo co tu się niby mogło czaić? Pewnie pomiędzy wilgotnymi murami swoje schronienie miały węże i jaszczurki, może jeszcze jakieś nietoperze, o, nietoperze akurat potrafiły być krwiożercze. - A co, boisz się, że się zgubisz? - zapytała ze śmiechem. - Daj rękę, to nie zginiesz. Co ty jesteś taki mokry? - wolną ręką świeciła latarką gdzieś w drugą stronę, a coś, co złapała swoją dłonią było śliskie, wilgotne i chyba... - Aaa, dotknęłam czegoś! - jęknęła z obrzydzeniem, zaraz dłoń wycierając o swoją koszulkę, bo doskonale znała ciepło jego ciała i to, jak naturalnie się czuła, splatając palce z tymi archerowymi. Nawet jak było tak okropnie gorąco, że nikogo nie chciała dotykać, bo czuła, że jej ciało dosłownie płonie - jak przez większość kilku ostatnich miesięcy. - Co to było? Fuu, widzisz coś? - pomachała latarką w tym kierunku, ale, nie oszukujmy się, telefonowa lampa nie dawała zbyt dużo światła.

Archer Brooks
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
doradca klienta — bendigo bank
24 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
zaproś mnie na swój ślub, niech widzę jak inny cię będzie trzymał za rękę, niech cierpię, niech cierpię i już;
Mogli kiedyś zagrać w szachy, czemu nie? Akurat tego typu gry to Archer uważał za wyśmienitą rozrywkę. Tak, jak każdą grę planszową, przez którą prawie rozpadła mu się rodzina, bo każda rozgrywka w Monopoly czy Uno kończyła się płaczem i histerię. Oczywiście takie rzeczy miały miejsce, kiedy Brooksowie byli znacznie młodsi, chociaż i teraz bywało, że podczas takie wieczory gier kończyły się awanturą.
- Nie strasz, nie strasz - powiedział, nawiązując nie tylko do pięknego powiedzenia, jak i do słynnych słów polskiego prezydenta, chociaż z ust Adriana Dudu słowa te brzmiały znacznie lepiej w jego ojczystym języku. - I co? Kupisz sobie taki motor i pojedziesz hen daleko, w siną dal? - zapytał i wcale nie był przeciwny motorom, a przeciwny temu gościowi, co to się przy Raine kręcił. - Po prostu motocykle nie są jak samochody, jak się na takim rozpieprzysz, to trochę najczęściej nie ma co zbierać. Nie mam nic do jazdy na jednośladowcach, zwyczajnie troszczę się o ciebie, okej? - dreptał po nią, świecąc na oślep telefonem, bo już nie wiedział czy kierować strumień światła pod nogi, żeby nie wywinąć orła, czy może jednak na sufit, aby uniknąć spotkania pierwszego stopnia z jakimiś obrzydlistwami, które tylko czyhały, żeby go zaatakować z powietrza.
Ponownie wlepił oczy w ekran komórki, chcąc sprawdzić jej stan techniczny. Albo raczej systemowy, bo z zewnątrz urządzenie prezentowało się nienagannie i dobrze leżało w ręce.
- Zasięg może i mam, ale gorzej z baterią. Jest już na wymarciu - mruknął, gotowy załapać ją za rękę, ale nie poczuł miękkiej dłoni. Zamiast tego został oskarżony o mokre łapsko, a do jego uszu dobiegł przerażony głos Barlowe. - Czego dotknęłaś?! - zawtórował jej krzykiem. To tak jak w tych tiktokach, kiedy coś się robi, żeby sprawdzić czy druga osoba ma ten sam vibe. Archer totalnie podłapywał vibe Raine, stąd reakcja, która udzieliła mu się od dziewczyny. - FUJ, nie dotykaj mnie teraz tą ręką! - odskoczył od niej w przekonaniu, że na dłoni nadal miała resztki czegoś, co macnęła. - Bleee! To jakaś maź! - poświecił w tym samym kierunku, w którym padał już lekki strumień światła z telefonicznej latarki. - O rany, wygląda jak śluz ogromnego ślimaka! Albo wiesz jak co? Jak wody płodowe kosmity! - lepiej nie pytać, skąd Archie wiedział, jak wyglądają wody płodowe istot pozaziemskich. Naoglądał się chłopaka za dużo Z Archiwum X czy Tajemnic z Roswell, a właściwie zmuszany był oglądać takie seriale przez starszych braci, więc miał trochę odklejone pod czapą. - Myślisz, że coś mogło się tutaj niedawno urodzić? - dopytał jeszcze, już wcale nie mając na myśli obcych, a jakąś zwierzynę albo wielkie robactwo, które jakiś czas temu wylazło z kokonu i teraz łaziło gdzieś po opuszczonej świątyni.

Raine Barlowe
mistyczny poszukiwacz
-
studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
- Mogłabym sobie jeździć na uczelnię, albo na przejażdżki. O, ludzie robią takimi motorami objazdówki po świecie, to musi być super! - nie miała pojęcia jak to niby działało, bo widziała chyba raz w życiu takie zdjęcie u kogoś na Instagramie, nawet nie kogoś znajomego, pewnie jakiejś blogerki, która zapozowała do zdjęcia, stworzyła głęboki opis i pokazała jakie to idealne ma życie. Ale Raine czasem się dawała nabrać na perfekcyjnie przedstawione w sieci życia ludzi i żałowała trochę, że tak nie ma. Tylko, że jej z potrzeb brakowało głównie pieniędzy. I nawet nie chodziło o to, że chciała sobie podnieść znacząco standard życia, wynająć mieszkanie w fajnej okolicy, kupować ciuchy i jeść na wynos codziennie. Nie, ona chciałaby tylko nie musieć martwić się tym, że pod koniec miesiąca jest krucho i musi coś odłożyć na sklepową półkę, bo nie wie, czy zepnie budżet, albo móc pozwolić sobie na małe szaleństwo, tak bez myśli o tym, że będzie musiała to potem "odchorować". Oprócz tego miała prawie wszystko. Rodzinnie nie było najlepiej, tata żył w ośrodku, siostry zniknęły, ale miała zawsze mamę, miała też Brooksów, którzy trochę stali się jej drugą rodziną, szczególnie Archer, a do tego miała swoje studia i pasję w życiu. Pewnie wielu z chęcią wymieniłoby te rzeczy na pieniądze. - Już nie przesadzaj, mogliśmy równie dobrze zginąć na tym mostku, albo o, tak sobie na ulicy - bo choć niektóre szaleństwa aż się prosiły o zrobienie sobie krzywdy, tak samo jak te motory ścigacze, gdzie ludzie na ulicy gazowali do oporu, a potem podnosili koło, albo na nich stawali, ale to wcale nie znaczyło, że każdy taki jest. - To damy radę chyba z jedną, co? - lepiej było sobie któryś telefon oszczędzić, żeby móc z niego korzystać w razie wypadku. Nawet jeśli tym wypadkiem miałoby być wyczerpanie się baterii u Raine. Jej telefon był naładowany przed samym wyjściem i niewiele z niego korzystała, baterii więc miał całkiem sporo, do czego dalej ciężko jej się było przyzwyczaić, chociaż z poprzednim gruchotem rozstała się już miesiące temu.
- NIE WIEM! - odpowiedziała już głośniej, bo niepokój u Archera tylko spotęgował jej niepokój, a wyobraźnia zaczęła działać na najwyższych obrotach. - No przecież cię nie dotykam! - a właśnie teraz to powinien ją mocno za rękę ścisnąć. Halo, na moście chciał jej dodawać otuchy, a teraz to już nie? Bo co, bo dotknęła jakiegoś obrzydlistwa?! Wcale się nie liczyło, że pewnie w odwrotnej sytuacji zareagowałaby tak samo. - Jakie urodzić? Co urodzić? Co ty wygadujesz? Takie wielkie? - znów się brzydko skrzywiła, bo nawet jak jakoś nieszczególnie by uwierzyła w magiczne przepoczwarzenie się jakiegoś stwora, to teraz jednak aż jej serce szybciej zabiło. - Wiesz co takie nowo narodzone stwory chcą? Jeść. Powinieneś się poświęcić w razie czego, bo masz więcej mięsa - było go o całe osiem centymetrów więcej!
Im dłużej przyglądała się mazistej substancji, nie do końca wyraźnej w bladym świetle ich latarek, tym bardziej się utwierdzała w przekonaniu, że to nie mógł być kosmita, bo narodziny kosmity w jakiejś starej świątyni w Tingaree nie miały sensu. - Ej, a może to po prostu coś odpadło? - grzyb, mech, właściwie cokolwiek? Potrzebowała odpowiedzi!

Archer Brooks
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
ODPOWIEDZ