30 yo — 196 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
- Nie myśl o tym, tylko żartowałem. - uśmiechnął się przepraszająco - W sensie ten gość jak nic dla mnie jest jakimś erotomanem, ale ty przynajmniej na takiego nie trafiłaś. Miałaś szczęście aneksując akurat mój garaż. - posłał jej pogodny uśmiech chcąc ją trochę rozluźnić.
Niestety Graham nie miał zbyt dobrego wyczucia momentu na tego typu żarty, co stosunkowo często, przynajmniej na przydziałach, pakowało go w kłopoty. Wszystko starał się raczej obrócić w jakiegoś rodzaju żart bo z takimi po prostu wiedział co robić i najlepiej sobie z nimi radził. Nie był zbyt dobry w tych wszystkich cięższych emocjach i skutecznie od nich stronił, chyba, że tak jak w tym przypadku ktoś zmarł. Wtedy nawet on potrafił na kilka minut spoważnieć.
- Taki wypadek boli o wiele mniej niż utrata bliskiej osoby. Wiem coś o obydwu. - uśmiechnął się gorzko - Mogę ci tylko powiedzieć, że z czasem robi się łatwiej. Niekoniecznie lepiej, po prostu łatwiej. - odwrócił na chwilę wzrok dopijając swoją herbatę.
Nie miał zamiaru mówić o tym, kogo stracił. Takie detale znała tylko jego siostra oraz garstka osób, która wtedy przebywała z nim na misji. Tej dziewczyny nie znał i nawet jeśli wiedział, że porozmawianie o tym pewnie by jej pomogło nie miał zamiaru robić tego ze swojej strony. Wolał to zachować dla siebie, nie okazywać słabości. Tak bardzo nie cierpiał okazywać słabości.
- Dlaczego nie? - spojrzał na nią zdziwiony - Bo spałaś u mnie w garażu? Z tego co zauważyłem niczego nie ukradłaś, a po prostu potrzebowałaś miejsca żeby położyć głowę i zamknąć oczy. Jak mówiłem, mała szkodliwość społeczna. Poza tym przynajmniej tyle mogę dla ciebie zrobić. Każdy czasami potrzebuje trochę pomocy. - wzruszył ramionami bo dla niego to zwykła uprzejmość, nic więcej.
Skoro nie mógł jej nigdzie odwieźć, mógł przynajmniej dać jej u siebie wykąpać i zjeść coś ciepłego. Skoro była na tyle zdesperowana, że wylądowała u niego w garażu to znaczy, że raczej nie miała zbyt wiele pieniędzy żeby zjeść coś dobrego albo wynająć motel żeby się wykąpać. To normalna ludzka przyzwoitość by jej to zaproponować, skoro teoretycznie nie zrobiła niczego złego. To tylko wtargnięcie.
- Cóż... Przynajmniej nie powiedziałaś nie wiem, jak większość dziewczyn. - zaśmiał się cicho puszczając jej oczko.
Miał już kilka pomysłów, więc przyjdzie mu zrobić jej po prostu niespodziankę. Sam jeszcze nie wiedział na co do końca miał ochotę. Na pewno nic ostrego. Na jej pusty żołądek to może tylko zaszkodzić. Coś całkiem pożywnego ale i smacznego... Miał zagwozdkę, a widząc ten delikatny uśmiech na jej twarzy nie miał zamiaru zawieźć. Najwyżej zamówi po trochu wszystkiego.
- Nie możesz tego stwierdzić po kilku minutach rozmowy. - pokręcił głową nie do końca do jej wypowiedzi przekonany - Dzisiaj mam po prostu dobry dzień. - uśmiechnął się lekko.
- Za schodami jest korytarz. Pierwsze drzwi na lewo. Ręczniki znajdziesz w szafce obok prysznica. Przyniosę Ci pod drzwi coś na przebranie, ale musisz się liczyć z tym, że będzie za duże. - uśmiechnął się rozbawiony odprowadzając ją wzrokiem.
Sam w międzyczasie wykonał telefon do lokalnej pizzeri oraz chińczyka. Od drugiego zamówił trochę sajgonek i innych przystawek. Daniem głównym oczywiście będą dwie pizze. Nie mogła być jedna bo nie znał upodobań dziewczyny. Mając jeszcze chwilę skoczył do swojej sypialni by znaleźć dla niej jakąś koszulkę oraz dresy w których pewnie będzie wyglądać dość komicznie, ale nic na to nie poradzi. Zostawił jej wszystko pod drzwiami samemu wracając do salonu by wygodnie rozłożyć się na kanapie. Pozostało mu tylko czekać.

Ruby Woodley
przyjazna koala
Graham
lorne bay — lorne bay
24 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
Nagrywała filmiki na specjalnych stronach. A teraz kryje się po kątach przed oprawcą z przeszłości
Nie mówiła już o tym głośno, ale nadal w głowie przewijała jej się myśl, że mogła źle trafić. Że właśnie w tej chwili mogła w najgorszej wersji wydarzeń zostać uwięziona w piwnicy. I tak jak przeczuwał Graham nikt by jej nie szukał, znajomi sprzed lat dalej myśleliby, że Ruby nadal studiuje w Sydney. Jak dobrze, że trafiła akurat na garaż Grahama ; chociaż wiadomo w ogóle nie powinna tego robić. Przynajmniej nie za jego plecami.
Czy napewno mogło być łatwiej? Utratą wszystkiego co stanowiło jej własny świat było niczym huragan niszczący wszystko wokół. Wokół Ruby. Modliła się tylko o to, by los już ją oszczędził. Aby dał jej spokój. Chciała po prostu żyć. Znalezc jakąś pracę i po prostu się usamodzielnić. Ale na chceniu i planach się skończyło.- No tak. Ktoś inny na twoim miejscu posłałby mi kulkę, gdybym przekroczyła próg. - Parsknęła, uśmiechając się przez chwilę. Czy było się z czego śmiać? Chociaż w sumie gorzej już nie mogło być. Mogła więc śmiać się ze swojej głupoty. I szczęścia.
Zaczęła się odprężać, naprawdę czuć się dobrze. Nie mogła więc nic wymagać od gospodarza, nawet jeśli było to zwykle wybranie jedzenia. Żołądek od kilku dni miała ściśnięty na supeł, więc pewnie nawet nie będzie mogła nic przełknąć oprócz wody, ale nie chciała wyjść na niekulturalną. I jeśli odbierała Grahama w dobrym świetle jego kolejne słowa spowodowały, że przez chwilę znowu poczuła się niepewnie. A co jeśli udawał i zaraz pozna prawdziwe oblicze. Podniosła się bez słowa z krzesełka i wahając się do ostatniej chwili, czy lepszym rozwiązaniem nie byłaby ucieczka i schowanie się gdzieś z dala od ludzi, czy zostając... Ruszyła. W stronę lazienki. Wkrótce dźwięk lecącej wody odbijającej się od kafelek świadczył o odbywającym się prysznicu. Czuła jak gorąca woda zmywa z jej ciała zarówno ten zewnętrzny bród otoczenia w którym przebywała, jak również i ten kurz, który osiadł na jej psychice. Spędziła pod prysznicem zdecydowanie za długo, zapominając na chwilę, że nie jest u siebie. Było jej tak błogo, a uderzająca o jej skórę woda oraz piana z żelu, który znalazła pod ręką sprawiały, że odprężała się. Nawet uśmiechała się szeroko. W końcu jednak wróciła na ziemię, widzac pod drzwiami jakiś cień. Ostrożnie wyszła na zimna posadzkę,owijając się ręcznikiem. Uchyliła drzwi rozglądając się po korytarzu. Kątem oka spostrzegła ubrania. Korzystając z uprzejmości gospodarza postanowiła przeprać w rękach swoje ubrania. Kiedy jej skóra poczuła materiał męskiej koszulki zadrżała, dostając gęsiej skórki. Dziwnie czuła się w ubraniach nieznajomego, nie żeby miała coś przeciwko. Po upojnych nocach i jednorazowych romansach bardzo często właśnie tak wyglądała przy śniadaniu, kiedy przygotowywała posiłek na uzupełnienie spalonych kalorii. Tym razem było inaczej, chociaż nie byłaby sobą, gdyby nie powąchała koszulki, która miała na sobie. Tak jakby zapach mógł coś jej powiedzieć o właścicielu. Wilgotne jeszcze oczy rozczesała palcami. Spojrzała jeszcze raz w jedno z luster. Jej twarz zarumieniona od dopiero co skończonej kąpieli dopiero nabierała kolorów. Oczy błyszczały. Zdecydowanie wyglądała lepiej, tak naturalniej. I chociaż w głowie miała burdel, zewnętrznie czuła się sobą. Na palcach przeszła z powrotem do salonu, zatrzymując się tuż przy kanapie, na której siedział Graham.
- Dziękuję za udostępnienie łazienki - podrapała się po karku, nie bardzo wiedząc co ze sobą zrobić. Podeszła do jednego z oparć kanapy i właśnie na nim przysiadła, podwijając koszulkę tak, by związać ją w supełek tuż pod biustem.
- Naprawdę nie musiałeś nic zamawiać. I tak pewnie z wielkim trudem przełknę cokolwiek. - Gdzieś przez głowę przeszło jej nawet, że przecież sama mogła coś upitrasić, ale z tym siedziała cicho i spokojnie. Przynajmniej narazie. W koncu, jak sam Graham stwierdził nie znała go i nie wiedziała do czego jest zdolny.

Graham Halifax
Obrazek
powitalny kokos
Ruby
30 yo — 196 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
- Myślę, że taki scenariusz był mimo wszystko najbardziej prawdopodobny w przypadku mojego garażu. - zaśmiał się razem z nią doceniając pewną dozę poczucia humoru nawet w takiej sytuacji - To raczej spokojna okolica i to nie Ameryka, więc mało kto ma broń. Ja akurat tak bo kiedyś byłem wojskowym i nadal jestem związany z branżą. - wytłumaczył spokojnie nie chcąc jej niczym martwić.
Załatwienie sobie tych wszystkich pozwoleń było istną katorgą, ale biorąc część na swoją firmę mógł w miarę normalnie funkcjonować ze swoim hobby. Był gotowy na to, że jeśli kiedykolwiek dojdzie w tej okolicy do strzelaniny najpewniej w pierwszej kolejności zapukają do jego drzwi w związku z arsenałem, jaki chował w swojej małej zbrojowni. Na szczęście był całkowicie odpowiedzialnym posiadaczem broni i wszystko trzymał dobrze zabezpieczone.
Tylko przytaknął do dziewczyny z lekkim uśmiechem kiedy skierowała swoje kroki do łazienki. Nie, nie było w nim nic perwersyjnego. Po prostu nie potrafiłby jej tak po prostu wyrzucić z powrotem na ulicę. Tak, to, że była całkiem ładna działało na jej korzyść, ale nawet gdyby nie była pewnie postąpiłby podobnie. Chociaż ze swoimi rodzicami nie miał już kontaktu, wiele z ich nauk nadal było w nim żywych. Poza tym służba również uczy, że trzeba pomagać każdemu bo karma potrafi wracać w najróżniejszych momentach naszego życia. Przekonał się o tym kilkukrotnie gdy ściągnął jakiegoś cywila z linii strzału, pokiereszował jakiegoś oprawcę czy po prostu zrobił coś dla lokalnej społeczności. Kilka razy uratowało mu to skórę kiedy talibowie szukali go w jakiejś wiosce, a tamtejsi postanowili go ukryć ryzykując własnym życiem. W przypadku Ruby taka zwykła, ludzka poczciwość nie będzie go nic kosztować, a dla niej pewnie będzie znaczyć naprawdę wiele.
Powinien był przewidzieć, że ten prysznic będzie trwać dłużej niż zazwyczaj. Rozłożony na kanapie zdążył chyba nawet przysnąć bo dzwonek do drzwi wywołał w nim bardzo szybką reakcję obronną. Wystrzelił z kanapy na równe nogi w jednym zwinnym ruchu rozglądając się za zagrożeniem. Uświadamiając sobie, że takiego nie ma, pokręcił tylko głową i odebrał do młodego chłopaka ich dzisiejszą kolację. Rozłożył wszystko na stoliku w salonie, a nadal słysząc płynącą w łazience wodę postanowił zrobić jeszcze dzbanek herbaty. Słodzone napoje nie były jego ulubionymi.
Słuch miał nadal całkiem dobry pomimo tych wszystkich wybuchów, których nasłuchał się na wojnach, więc jej skradanie zostało odnotowane. Spojrzał w jej stronę gdy zatrzymała się przy kanapie.
- Nie ma sprawy. Świetnie wyglądasz. - uśmiechnął się do niej szeroko mając oczywiście na myśli jej skórę oraz włosy po kąpieli, a nie te za duże ciuchy.
Nie śledził jej jakoś specjalnie wzrokiem kiedy przysiadała na oparciu kanapy, aczkolwiek wzrok trochę mu uciekł kiedy zdecydowała się akurat w taki sposób związać jego koszulkę. Chyba czuła się w jego towarzystwie całkiem swobodnie w porównaniu do tego, jak zachowywała się wcześniej.
- Cóż... Szczerze to nie chciało mi się dzisiaj stać przy garach. Nie wiedziałem, co lubisz, więc... Zamówiłem wszystkiego po trochu. Może twój żołądek cię zaskoczy. - zaśmiał się cicho sięgając ze swojej strony po kawałek pizzy - Masz ochotę coś obejrzeć? Posłuchać muzyki?

Ruby Woodley
przyjazna koala
Graham
ODPOWIEDZ