25 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
25 letnia dziewczyna uciekająca przed mroczną przeszłością. Wieczna optymistka mimo wszystko...
– Eeeee, hm – zagryzła wargi bijąc się przez chwilę z myślami. Sama nie do końca wiedziała, czy powinna zdradzać wszystkie kulisy swego życia ale nie ma co ukrywać, że alkohol wpływa dość rozluźniająco zarówno na ciało jak i na pojmowanie otaczającego świata. – Wiesz już o mnie sporo – zaczęła tajemniczo prostując plecy. Nigdy wcześniej tak wylewnie o tym nie mówiła ale nie widziała też przeciwskazań aby podzielić się cząstką swojej przeszłości z Rose. – Spałam kiedyś z dziewczyną. Właściwie to brałam udział w czworokącie – zakryła dłonią usta powstrzymując się przed kolejnym wybuchem śmiechu. – Ale to nie jest tak, że lecę na dziewczyny, nie bój się – jeśli w ogóle było czego się bać. Susan odstawiła taki numer tylko raz i nie to, że żałowała bo traktowała to jako przygodę i świetną zabawę. Czuła się osobą hetero, nie mając jednak oporów aby wejść w konfigurację z inną parą jeśli to miałoby oznaczać ciekawe doznania. – Tylko niech to zostanie między nami – właściwie to tego wcale nie powinna dodawać. To było zrozumiałe i oczywiste. Mimo tego, że nie znała Rose od dawna, czuła, że może jej zaufać.
A zmieniając temat…
– Wtedy wiesz co zrobię? Uświadomię mu, że to bujda, opowiem o naszym spotkaniu i zaproszę go na kawę. Wtedy on odpowie, że chętnie ale właśnie wybiera wino na wieczór ze swoją laską. Ups – uniosła barki do góry zgrywając osobę chcącą niby przez przypadek coś zepsuć. A tak całkiem serio to Su nie należała do tych co to lubią pchać się na trzeciego. Rola kobiety rozbijającej związek niespecjalnie do niej pasowała. – Nie wymieniałaś nigdy poznanych aktorów. Z kim jeszcze gadałaś… i o czym? – dopytała bo kwestia konwersacji z Panią Bellucci o kluskach była dość… zaskakująca.
– Ja i imię dla zwierzaka? – uniosła wzrok ku niebo siląc się na dokonanie wyboru już teraz. Szybko jednak zrezygnowała wiedząc, że palnie totalną głupotę. W sumie fajnie byłoby nadać maluchowi imię, to nie był głupi pomysł. – Ale w jednym porodzie… nie wiem. To zależy jeszcze czy brać pod uwagę czy te dzieci by przeżyły, hmm… a może i 8 ? Sprawdź, dobrze to robisz – szturchnęła Rose ramieniem bowiem kobieta miała już doświadczenie we współpracy z wujem google. – Nie musisz mi o tym mówić. Z jednej strony to mega przykre, a z drugiej staram się mieć wywalone bo zadręczanie się nic nie da. To takie błędne koło. Im więcej o czymś myślisz, tym bardziej to Cię zżera – jedyni poradzą sobie sami, inni będą potrzebować pomocy psychologa/psychiatry i nie było w tym nic złego.
– Co Ty gadasz, serio? – zmarszczyła brwi jakoś nie mogąc uwierzyć w tak beznadziejne zachowanie. Niebawem przekona się sama co słychać w tym klubie i jak traktuje się tam kobiety. – To niech oni uciekają ode mnie – uniosła dwukrotnie szybko brwi zamieniając się na chwilę w małego cwaniaczka.

Rose Hepburn
towarzyska meduza
Susan Murphy
weterynarz — Animal Welness Center
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Pani weterynarz, która poświęca swoje życie zwierzętom i oddaje im całe swoje serce po tym jak straciła serce do tańca wraz z utraconym dzieckiem pewnego przystojnego marynarza, który to niedawno znów zawitał do portu Lorne Bay
Susan Murphy

Po reakcji Susan Rose już wiedziała, że szykuje się jakaś powalająca informacja, coś naprawdę mocnego. Aż upiła sporego łyka swojego wina, bo nie wiedziała czy dałaby radę przyjąć to na trzeźwo. Jednak jak sama wspomniałaś, alkohol rozluźnia, o wiele luźniej się podchodzi do różnych spraw, a trzeba przyznać że Hepburn nigdy nie była homofobką, więc nawet jeśli jej przyjaciółka gustowałaby w kobietach to Rose akceptowałaby ją taką, jaką jest. Ale tę informację musiała jakoś przetrawić.
- Czworokącie w sensie dwóch facetów i dwie kobiety czy w jakiej konfiguracji? - ona musiała to sobie wręcz rozrysować, bo samo słowo "czworokąt" przywodzi na myśl cztery osoby. Ale może to być jedna kobieta i trzech mężczyzn, jeden mężczyzna i trzy kobiety, dwa na dwa bądź wszyscy przedstawiciele jednej płci. I trzeba przyznać że każda wymieniona konfiguracja byłaby dość ciekawa i jednocześnie potwornie perwersyjne, a dla wielu wręcz niewyobrażalne. Jednak co kto lubi.
- Przecież wiesz że nikomu nie powiem, ale muszę poznać więcej szczegółów na ten temat, jak wrażenia. - no nie mogła dać za wygraną, bo temat naprawdę był niezwykle intrygujący. Na trzeźwo pewnie by tak otwarcie do niego nie podeszła, ale nie jest przecież pruderyjna, chociaż nie wzięłaby pewnie udziału w trójkącie, bo nie zniosłaby widoku ukochanego uprawiającego seks z inną kobietą. Ale też była wcześniej młoda i może eksperymentowała, ale może nie aż tak odważnie jak jej przyjaciółka.
- To tylko ta najbardziej pesymistyczna wersja waszego spotkania. Może się też okazać, że tak go zaintrygowałaś że zechce cię poznać i na kawie się nie skończy, kto wie do czego może doprowadzić macanie dna butelki. - wzruszyła ramionami, podając również tę optymistyczną wersję, bo kto wie co szykuje dla nich los? Nie było co gdybać, wróżkami przewidującymi przyszłość przecież nie są.
- Głównie u nas w domu przebywali aktorzy, którzy grali wcześniej w filmach z moją mamą czy współpracowali z tatą. George Clooney to bardzo miły i czarujący mężczyzna na przykład, opowiadał mi swojej śwince wietnamskiej, jak ta uratowała mu życie i że zwierzęta są naprawdę wdzięczne człowiekowi. Albo Natalie Portman, z nią złapałam wspólny język gdy dowiedziała się, że chcę zawodowo tańczyć. Ona przecież do roli w Czarnym łabędziu chodziła na lekcje baletu, a oprócz tego trzymała się rygorystycznej diety i podpowiedziała mi parę rzeczy, które udoskonaliły moją technikę tańca. W końcu ona uczyła się w najlepszej szkole tańca w Nowym Jorku. - powiedziała te najważniejsze, bo wiele gwiazd się pewnie przewinęło przez ich dom, ale dla Rose znaczenie mieli głównie ci, od których się czegoś nauczyła, albo ci którzy mieli z nią wspólne pasje.
- A czemu nie? - nie widziała żadnych przeciwwskazań żeby blondynka zaproponowała imię dla jednego ze szczeniąt. Często te najśmieszniejsze imiona wygrywały, a maluszkom się podobały. No i zatem szatynka zaczęła szukać informacji o największej liczbie urodzonych dzieci podczas jednego porodu przez jedną matkę.
- "Mamą najliczniejszej gromadki dzieci urodzonych za jednym razem jest Nadya Suleman z USA. W wyniku zapłodnienia in vitro w 2009 roku urodziła ośmioraczki. Jej poród był bardzo kontrowersyjnym tematem w mediach, ponieważ oktomama miała już wcześniej sześcioro dzieci. Wiele osób zastanawiało się nad celem metody in vitro." - zacytowała wujka google i popatrzyła na blondynkę ze zdziwieniem wymalowanym na jej twarzy.
- Wyobrażasz sobie wychowywać piętnaścioro dzieci pod jednym dachem? - ona sobie tego nie wyobrażała. Z jednym jest ciężko, z dwójką także, ale tyle dzieci? Ona by chyba nie podołała takiemu zadaniu.
- Tak, niestety, dlatego bardzo cię proszę byś uważała. - dodała, ale dalej była w szoku, bo gdzieś tam wciąż widziała tę gromadkę dzieci i jedną matkę która przy nich ogarnia i to dosłownie wszystko.
happy halloween
nick
25 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
25 letnia dziewczyna uciekająca przed mroczną przeszłością. Wieczna optymistka mimo wszystko...
Krótka chwila na zebranie myśli i dobór odpowiednich słów… Su czuła głowie falowanie i widziała lekko rozmazany obraz. W uszach coś popiskiwało – tak, wstawiła się i lada chwila nadejdzie czas na otwarcie drugiej butelki. Nic nie stało na przeszkodzie aby kontynuować temat nawet jeśli był on średnio wygodny. I to nie tak, że ona szczyciła się tamtym wydarzeniem. Jakoś wyszło tak, że poczuła chęć podzielenia się informacją – tyle. – Tak – kiwnęła jednorazowo głową. – Ja, mój były dwójka znajomych, których poznaliśmy na wakacjach. Ona mega młoda, nawet nie wiem czy miała 19 lat, a on coś koło 40 – z tego co pamiętała. – Za wiele szczegółów nie pamiętam ale robiliśmy to w sumie tak jak chcieliśmy – zmrużyła oczy pragnąć przypomnieć sobie chociażby jedną, wyraźną scenę. – Na samym początku tamta dziewczynka wylądowała z głową między moimi nogami i było… cudownie – prawda jest taka, że żaden facet nie wiem i nigdy się nie dowie co i jak odczuwa kobieta. Prawdopodobnie dlatego tamta gra wstępna była tak dobra i trafiona (dosłownie) w punkt. – To był nasz pierwszy i ostatni raz, później jakoś nie mogliśmy się zgrać mimo tego, że mieszkaliśmy w tym samym mieście – co nie oznaczało, że Su się specjalnie zraziła do nietypowych konfiguracji. Wręcz przeciwnie, nadal była otwarta ale musiałaby mieć partnera, któremu tak jak wtedy ufałaby bez granic. Bez tego nie było szans na powodzenie.
– Rose… wyobraź sobie jakby to brzmiało – prychnęła pod nosem bowiem najpierw jej niewypowiedziany żart rozbawił ją samą. – Powiedzmy, że nam wyszło, jesteśmy ze sobą kilka lat i zaczynamy wspominać – roztoczyła przed sobą wizję zwykłego, popołudniowego posiedzenia na kanapie, gdzieś w tle gra telewizor… – Hej, Su, pamiętasz jak się poznaliśmy? – uniosła wysoko brwi wskazując na przyjaciółkę. Tak, to była jej chwila na dokończenie historii o macaniu butelek od spodu.
– Skończyłyśmy wino – zauważyła (niezwykle trafnie) blondynka wsuwając puste szkło do materiałowej torby. I skoro pierwszą już miały za sobą to nadszedł czas na… drugą! Trzeba przyznać, że obie szły jak burza. – Niesamowite – przytaknęła szybko dochodząc do wniosku, że musi nadrobić spore zaległości w oglądaniu filmów. Przez ostatni czas zbyt mocno zaprzyjaźniła się z serialami przez co zupełnie odpuściła kilkugodzinne seanse dobrych ekranizacji.
– Nigdy tego nie robiłam i myślę, że rzucę coś zabawnego. Nie lubię oklepanych imion ale te bardzo wymyślne też mnie odrzucają. To bardzo skomplikowane – podsumowała biorąc wybór za rzecz niezwykle ważną, a może nawet wręcz priorytetową.
Przecież jakiś „Reksio” czy „Topsik” odpadał już w przedbiegach.
– Oktomama… - Su przytknęła otwartą dłoń do czoła zamykając oczy. – To jest przerażające – zwiesiła bezradnie ręce. Ludzie mają po 14 dzieci a ona ? Nawet jeszcze nie ma psa. – Ale 8 dodać 6 to jest… 14 – potarła oko będąc pewna swoich matematycznych wyliczeń na jakieś 40 %. – Co nie zmienia faktu, że moja wyobraźnie nie jest na tyle rozwinięta aby to ogarnąć. Rose, ja nawet rodzeństwa nie mam więc o czym mowa – otworzyła drugie wino i ponownie rozlała po trochu do kubeczków.
– Będę uważała… - stuknęła kubeczkiem o jej kubeczek przechylając zawartość. Co za cudowny wieczór !

Rose Hepburn
towarzyska meduza
Susan Murphy
weterynarz — Animal Welness Center
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Pani weterynarz, która poświęca swoje życie zwierzętom i oddaje im całe swoje serce po tym jak straciła serce do tańca wraz z utraconym dzieckiem pewnego przystojnego marynarza, który to niedawno znów zawitał do portu Lorne Bay
Susan Murphy

Z każdą kolejną chwilą milczenia Rose coraz bardziej wyczekiwała tej niecodziennej, ale pewnie jakże pikantnej historii. Bo jak to tak dwóch mężczyzn i dwie kobiety jednocześnie i to w różnych konfiguracjach? Nawet wyobraźnia szatynki tego nie obejmowała. A przez chwilę nawet pomyślała o swoim bracie, bo ten przecież był bardziej otwarty na eksperymenty. Czy on też brał udział w zbiorowej orgii?
- Towarzystwo młodziutkiej dziewczyny w jakimś stopniu rozumiem, choć ja pewnie póki by nie osiągnęła dwudziestego pierwszego roku życia to bym ją traktowała niczym dziecko. Z drugiej strony facet po czterdziestce... czy jemu już nie zaczyna wszystko zwisać? - zapytała, bo pewnie kiedy Murphy brała udział w tejże orgii to musiała być młodsza, a wtedy seks z o tyle starszym mężczyzną nie do końca wydawał się atrakcyjny, dlatego to Rose dopytywała z ciekawością. Na trzeźwo pewnie by tego nie zrobiła, ale alkohol otwiera przecież różne furtki, nawet te ciekawości i to na całą szerokość.
- Z tym obym gościem też uprawiałaś wtedy seks czy pieszczoty? - zapytała jeszcze, bo owszem, rozumiała to doskonale że tylko kobieta wie, co czuje i jak siebie by podnieciła, więc może dlatego kobiety tak doskonale znają ciała drugich kobiet? Jednak to nadal nie przekonało Hepburn do bycia biseksualną. Zaśmiała się słysząc następnie jak Su rozpoczyna swoją opowieść za kilka lat.
- Ujrzałem cię z końcu sklepu jak macałaś dno butelek z winem i już wtedy wiedziałem że jesteś wyjątkowa, stworzona wyłącznie dla mnie, jesteś moim marzeniem i wiedziałem że chcę cię zdobyć! - dokończyła wybuchając gromkim śmiechem i ta fala śmiechu chwilę trwała zanim szatynka się w końcu uspokoiła. Wcale uspokojenie łatwo jej nie przychodziło, ale to efekt wypitego wina. Jeszcze sprawdziła swój kubeczek, a potem butelkę czy aby na pewno tam nic nie ma, ani kropelki. Kropla wina podobnie jak kropla wody nie miała prawa się zmarnować!
- Masz rację, szybko poszło. Za mała butelka to była. - stwierdziła z pełną powagą, bo przecież to był główny powód tego że butelka już była pusta, a nie że one piły tak szybko.
- Ale zabawne imiona również są potrzebne. No ale bez męskich i żeńskich narządów rozrodczych. - stwierdziła, bo czy chciałaby wołać na dingo "penisek"? No chyba nie, albo wszyscy by patrzeli na nią jak na wariatkę. Chociaż jechałam w autobusie z babką, która zwracała się do swojego psa "chujek", a gdy zwrócono jej uwagę to powiedziała że on tak się wabi, więc jak ma inaczej się do niego zwracać, po czym zapadła niezręczna cisza, zatem bywały i takie przypadki. Sama pani weterynarz policzyła w głowie i wyszedł jej ten sam wynik, a potem jeszcze raz sprawdziła dodając na palcach, jakby nie mogła w to uwierzyć.
- Ja bym tego nie zniosła, już nie mówię o odpowiedzialności, ale tutaj nie masz nawet chwili spokoju, bo ośmioraczki ciągle będą wymagały uwagi, jak zaczniesz karmić ostatnie to pierwsze na nowo musi być głodne. A te starsze dzieci też przecież potrzebują mamy, by poświęcała im swoją uwagę, bawiła się z nimi, odrabiała lekcje, a gdzie czas by zrobić obiad dla takiej ogromnej rodziny! Ona chyba w ogóle nie miała czasu dla siebie, jak sądzisz? - sama nie była w stanie sobie tego wyobrazić, jak ta kobieta musiała żyć. Tutaj to pewnie dzieci chowały swoje młodsze rodzeństwo, ale mając już ich tyle Rose by się nigdy nie zdecydowała na kolejne in vitro. Choć ona do szóstki potomstwa by pewnie nie doszła, maks dwójki tak jak jej mama.
- Wypijmy zatem za twoją nową pracę! - wreszcie szatynka wzniosła uroczysty toast, aż uroniła parę kropel wina, niewdzięczna, jak można było marnować taką ambrozję?
happy halloween
nick
25 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
25 letnia dziewczyna uciekająca przed mroczną przeszłością. Wieczna optymistka mimo wszystko...
– Oj Rose – blondynka zaśmiała się cicho pod nosem kręcąc z niedowierzaniem głową. Ta cała opowieść w tej chwili wydawała jej się bardzo zabawna. I nie chodziło tylko i wyłącznie o grupowy seks a o okoliczności przytoczenia sytuacji. Dwie laski, bardzo wstawione, na ciepłej plaży wieczorową porą. Cóż jeszcze ciekawego przyjdzie do głowy Susan czym będzie chciała się podzielić z przyjaciółką. Dla jej dobra sama powinna zmienić temat bo jeszcze S. chlapnie o dwa zdania za dużo…
– Byłaś kiedyś ze starszym facetem? – i mówiąc „starszy” wcale nie myślała o kimś w granicach 30. – Ja byłam z 1 – przewróciła oczami bo zapomniała policzyć sytuacji z tamtej nocy. – No dobra, dwoma - usystematyzowała wiedzę grzebiąc przez chwilę w pamięci. Na 100% miała styczność z dwoma mężczyznami w takim wieku i musiała przyznać, jedną, bardzo ważną rzecz. – Oni są świetni i uwierz mi, że nic im nie wisi – spojrzała z ukosa na dziewczynę zastanawiając się czy brnąć w to dalej. Ale trzymając kubeczek z winem, które wylądowało po chwili w jej gardle, nie było innej możliwości. – Nie dość, że mają świetną wytrzymałość, doświadczenie, to jeszcze wiedzą czego potrzeba kobiecie. Seks z facetem w tym wieku absolutnie wymiata – podstawiła kubeczek po dolewkę wiedząc, że za chwilę będzie potrzebowała przerwy na siusiu.
Czy gdzieś tutaj jest toaleta???
– Jeśli facet o siebie dba to ma też świetne ciało. Po tym wszystkim nawet nie obejrzałabym się za kimś ze swojego rocznika. To gówniarze – podsumowała delikatnie poruszając ramieniem. Ok, seks to nie wszystko i gdyby partner okazał się godny zainteresowania, to dałaby mu szanse ale mając takie wspomnienia ciężko przestawić myślenie.
– Nie, bzykaliśmy się w swoich parach – więc to nie było do końca takie mega złe, pojebane i niecodzienne. Przecież zawsze mogli wymyśleć inne różności a trzeba przyznać, że Murphy miała bardzo bujną wyobraźnię.
– Powiem Ci, że to nadal brzmi bardzo dziwnie. Nawet jak na mnie – serio… żadnych związków, w których początkiem znajomości było macanie butelki od spodu na monopolu. – Kategoryczne nie – przekreśliła dłonią powietrze dając do zrozumienia zarówno Rose jak i wszelkiej roślinności dookoła, że nie ma opcji ładowania się w podejrzane związki z równie kopniętymi jednostkami co ona sama.
– Mam może czarne poczucie humoru ale nie do tego stopnia żeby nadawać zwierzakom obciachowe imiona, proszę Cię… - tutaj raczej szło to w przeciwną stronę. Murphy uważała, że imię powinno pasować do gówniaka i najchętniej pobyłaby z takim młodzikiem przed wydaniem ostatecznej decyzji. W sytuacji gdy rodzą się dzikie zwierzęta mogła liczyć najwyżej na kilka fotek od pracowników – tyle. – Nie wiem. Ja bym umarła z wycieńczenia organizmu – nie było innej rady jak zatrudnić do pomocy połowę rodziny i to bez względu na porę dnia czy nocy. Już nawet nie zaczynała tematu wcześniactwa bo takich ciąż nie nosi się „do końca”. Trudno wypowiadać się o posiadaniu ośmiorga dzieci kiedy nie ma się ani jednego.
– I za szczeniaczki – dodała dopijając zawartość kubka. – Okej. Chce mi się siku. Co teraz – poważnie spojrzała na przyjaciółkę bo i problem nie był byle jaki.

Rose Hepburn
towarzyska meduza
Susan Murphy
weterynarz — Animal Welness Center
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Pani weterynarz, która poświęca swoje życie zwierzętom i oddaje im całe swoje serce po tym jak straciła serce do tańca wraz z utraconym dzieckiem pewnego przystojnego marynarza, który to niedawno znów zawitał do portu Lorne Bay
Susan Murphy

Rose musiała się chwilę zastanowić, ba, nawet policzyć i przeanalizować panów z którymi umówiła się choć raz na randkę, a także tych z którymi spała. Na szczęście nie była to dość duża liczba, bo inaczej takie liczenie po alkoholu byłoby niezwykle trudne.
- Wiesz że nie? Zwykle mężczyźni z którymi się umawiałam byli od roku do pięciu lat ode mnie starszych, więc wybacz, nie mam aż takiego doświadczenia jak ty. - odparła szczerze, ale czy pożałowała tego? Zawsze uważała że maksymalna granica wieku między kobietą a mężczyzną powinna wynosić dziesięć lat, bo im jest ona większa, w sensie ta różnica wieku, tym gorzej się dane osoby dogadywały, o ile w ogóle udawało im się dojść w czymś do porozumienia. A seks chociaż mógł być rewelacyjny to nie wystarczył. Jednak nie miała okazji tego sprawdzić, ot co.
- W takim razie muszę spróbować ze starszym, bo przydałby mi się jakiś dobry, ba, rewelacyjny seks. - wyznała, otwierając się przy pomocy wypitego właśnie wina. Serio brakowało jej dobrego seksu, ostatni taki który dobrze wspominała miała, o zgrozo, ze cztery lata temu! A potem zdarzały się jej przygody, ale to nie było jednak to. Może Murphy ma rację że nie zwraca uwagi na równolatków? I jej trybiki naprawdę wolniej przyswajały informacje, przez co zradzało się w niej coraz to więcej pytań i wątpliwości.
- To czekaj, bo nie łapię, najpierw tamta dziewczyna robiła ci minetę, a potem bzykałaś się ze swoim facetem to skąd wiesz, jaki ten drugi jest w łóżku? - to było naprawdę ważne pytanie, wręcz istotne w tym momencie, bo szatynka nadal nie potrafiła sobie tego wyobrazić. Może Susan powinna jej to zaprezentować gdyby były one dwie i dwóch mężczyzn, koniecznie jeden starszy i jeden w zbliżonym ich wieku do porównania. Pierwsza orgia, czy tam seks zbiorowy Rose, to musiałoby być bardzo wiele uczące wydarzenie.
- Śmiesznie i romantycznie, chciałaś chyba powiedzieć. - zaśmiała się, bo jednak wciąż ją bawiła ta sytuacja, która nie miała w sobie za grosz romantyczności. Ale skoro ludzie wspominają różne, nawet te zabawne historie w swoich związkach to czemu by historia Susan tak nie miała wyglądać? W końcu nie wie co przyniesie jej los.
- Wiesz, nigdy nie wiem co może ci się zrodzić w głowie po winie. Jeden to taki maluch słodki, kudłaty, jedna z wolontariuszek mówi na niego puszek, ale według mnie nie pasuje mu to imię. Jest delikatny, ale na pewno wyrośnie na dostojnego psa dingo i co, nadal będzie puszkiem okruszkiem? - rozkminy dotyczące imienia dla szczeniaka naprawdę były czasochłonne, bo zależały od wielu czynników. Rose chciała wiedzieć jaki charakterek ma dane zwierzę, wtedy łatwiej można było wybrać mu imię, ale dzikie mamy niechętnie pokazują swoje maleństwa. No chyba że samica je porzuci.
- W ogóle że tyle porodów nie sprawiło komplikacji u niej to jestem w szoku. Jej macica musiała być potwornie rozepchana. - i jeszcze oczami wyobraźni szatynka zobaczyła brzuch tej kobiety, który po tylu ciążach na pewno już nigdy nie wrócił do dawnych rozmiarów. I czy ona nadal czuła się atrakcyjna? Pani weterynarz rozejrzała się dookoła.
- Pozostają nam dwa mało ekologiczne wyjścia. Możesz tutaj do morza, bo bliżej, albo wybrać się na wydmę i udać się w krzaczki. - było jeszcze przed sezonem, więc pewnie nie były wystawione toalety na plaży, które pojawią się dopiero latem.
happy halloween
nick
25 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
25 letnia dziewczyna uciekająca przed mroczną przeszłością. Wieczna optymistka mimo wszystko...
Susan mruknęła pod nosem kręcąc przy tym nieco głową. Najwyraźniej coś jej nie pasowało ale była zbyt zajęta krzyżowaniem nóg aby w tej chwili powiedzieć to co chciała. Dopiero gdy przyjęła odpowiednią pozycję, wysłowiła się. – Nie musisz przecież wiązać się na całe życie. Możesz się z kimś tylko przespać chociaż… dlaczego uważasz, że ta różnica wieku jest zbyt duża? – bo dla Murphy wynikały z niej wyłącznie plusy ale jako zwierzę ciekawe świata, chciała poznać opinie innych osób. Tym razem napatoczyła się Rose, której z chęcią wysłucha choć niewiele jej zapadnie w pamięci. Pijacki bełkot miał to do siebie, że człowiek robił się bardziej wrażliwy na zdanie innych. Bo np. jeśli komuś ono nie odpowiadało to robił się agresywny. Blondynka nie przejawiała żadnych z podobnej gamy zachowań. Była potulna jak baranek po procentach.
– Byłam tam, widziałam co z nią robi i… - przygryzła się w język, zwiesiła głowę. – Innym razem Rose. Przetrawię to i Ci opowiem – zacisnęła dwa palce u nasady nosa myśląc teraz o trójkącie, który odwaliła w zeszły weekend. To miała być tajemnica, sekret. Gdyby chlapnęła jeszcze więcej o swojej rozwiązłości, marne szanse, że dziewczyna chciałaby ją nadal znać. Susan w gruncie rzeczy nie była złym człowiekiem. Ona tylko zbytnio lubiła dobrą zabawę aby dać się uwikłać w ograniczenia. Takowe dla niej nie istniały. – Ty nie całowałaś się nigdy z laską? Nawet na imprezie? – zmrużyła oczy sądząc do tej pory, że każda to kiedyś zrobiła.
Nie? Ups.
– Nie jestem typem romantyczki. To znaczy miłe gesty są spoko ale spacery przy zachodzie słońca, trzymanie się za rączkę, czekoladki bez okazji i wspólne macanie butelki nie są dla mnie – oczywiście raz na jakiś czas jest ok ale więcej – mogłoby wywołać mdłości. – A to jest akurat fajne. Moja kumpela miała psa. Pinczer miniatura chyba… i dała mu na imię Kiler. To było – chwile szukała odpowiedniego słowa. – Urocze – tak, to zdecydowanie było urocze. Idąc tym tropem w drugą stronę, duży pies mógł być Puszkiem, bo czemu nie.
– Nie mówmy już o tym – odparła zrezygnowana. Porody, macice po ciążach mnogich, biedny biust tej kobiety. To zbyt smutny temat aby kontynuować go w takich fajnych warunkach. No i sprawa priorytetowa… potrzeba fizjologiczna !
– Nie. W życiu nie siusiałam do morza. To poniżej mojej godności – ale sypianie z obcymi facetami już w tej godności się mieści…
Mniejsza.
– Dobra, mam nadzieję, że nic mnie nie ugryzie – podniosła się z trudem wyjmując z torebki paczkę chusteczek. – Gdybym nie wróciła za jakieś 4 minuty, idź mnie szukaj – wydała konspiracyjnie polecenie oddalając się w ustronne miejsce.
Na całe szczęście obeszło się bez komplikacji więc po pewnym czasie wróciła wyraźnie zadowolona. – Skandal żeby na plaży nie było toalety, no nie? – usiadła na swoim miejscu wyciągając nogi. – Ale mi dobrze – westchnęła szczęśliwa – czy to nie było piękne, że czasem tak niewiele trzeba aby osiągnąć radość, nawet jeśli to tylko pozór. – No i co teraz Rose? Ile nam tego jeszcze zostało? – zapytała dorywając się do chrupek.

Rose Hepburn
towarzyska meduza
Susan Murphy
weterynarz — Animal Welness Center
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Pani weterynarz, która poświęca swoje życie zwierzętom i oddaje im całe swoje serce po tym jak straciła serce do tańca wraz z utraconym dzieckiem pewnego przystojnego marynarza, który to niedawno znów zawitał do portu Lorne Bay
Susan Murphy

Strasznie długo jej to zajęło, a może to Rose się jakoś dziwnie ten czas potwornie dłużył? Zresztą nie ważne, teraz w ogóle jakby czas zwolnił, dobrze że Susan mówiła w miarę wyraźnie. W sensie pijany pijanego zawsze zrozumie, trzeźwy już niekoniecznie.
- No bo zobacz tylko, facet który jest od ciebie o dwadzieścia lat starszy mógłby być twoim ojcem. I ja sobie nie wyobrażam seksu ze swoim ojcem, to jest mega creepy, nie uważasz? - tak to właśnie widziała i jak widziała że dany facet mógłby być choćby kolegą jej ojca to tym bardziej widziała go tylko w takich ramach, a to sprawiało że stawał się on mniej atrakcyjny. Ewidentnie nie leciała na George'a Clooney'a tylko prędzej na Liama Hemswortha, który był w zbliżonym jej wieku jednak.
- I też tak chciałaś? - postanowiła zakończyć za nią, sądząc że to też nie jest do końca przekonujące. Bo jednak każda kobieta jest inna, jedną podnieca ta pieszczota, drugą inna i może jak oglądała tamtą parę to wyglądało na to, że facet był niesamowicie dobry w te klocki, a gdyby robił to właśnie tej oglądającej to okazałoby się że wcale jej to nie podnieca? Tak mogło być, chyba.
- Nie pamiętam abym coś takiego robiła. Jestem stuprocentową hetero, albo laski na mnie nie lecą. - wzruszyła ramionami przy tych słowach, bo tak właśnie było, chociaż ona też nie leciała na laski. Umiała docenić ich piękno, ale tak poza tym nie kręciły ją pod względem seksualnym. No chyba że to z nią było coś nie tak.
- Przede wszystkim wspólne macanie butelki, to jest oznaka prawdziwej miłości. - stwierdziła znów ze śmiechem, bo chyba to najbardziej zapadło jej w pamięć. Ona lubiła akurat te wszelkie romantyczne gesty, wtedy czuła się kochana i tego jej brakowało właśnie przy Julienie. Gdyby otrzymywała je na co dzień to pewnie by te szybko się jej znudziły, lecz kobieta zmienną jest, ma prawo się zatem zmieniać, co nie?
- One czasem wyglądają jak takie małe Kilery, więc nie daj się zwieść uroczemu pyszczkowi. - znów się zaśmiała, bo jak to mówią, te najmniejsze psiaki są zwykle najwredniejsze i najbardziej agresywne, a jak ugryzą to aż krew się leje. Rose się oczywiście ich nie bała, ale bywali tacy co twierdzili że jaki słodki piesek, oni tylko zostaną, a potem szukali plastrów bo prawie stracili palca. Nigdy nie poznasz do końca instynktu zwierzęcego.
- Tylko uważaj na rekiny, krokodyle i węże boa kręcące się po okolicy! - jeszcze krzyknęła za oddalającą się za potrzebą przyjaciółką, zajadając się chipsami i popijając je winem. Butelka numer dwa również szybko traciła swoją zawartość, a gdy nie było Murphy obok to szatynka nie krępowała się i piła z gwinta, sprawdzając co chwila czy blondynka już czasem nie wraca. Gdy tamta zaczęła wracać do zastała butelkę opartą o bok Rose oraz paczkę chipsów między nogami Hepburn, otwartą oczywiście, gdyż ta siedziała po turecku i zajadała się tym przysmakiem.
- Długo cię nie było, zatem zostało... mało. - stwierdziła z powagą, zaglądając do paczki i krzywiąc się nieznacznie. W ogóle jakoś zbyt słabo przygotowały się na ten piknik, jak nie one.
happy halloween
nick
25 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
25 letnia dziewczyna uciekająca przed mroczną przeszłością. Wieczna optymistka mimo wszystko...
– Ojjj – zacisnęła mocno powieki. – Nie, nie, nie, Ty źle myślisz, wróć. Nie w tą stronę - pomachała przed sobą dłonią chcąc odpędzić tą straszną wizję jaką przyciągnęła przyjaciółka. Murphy miała bardzo dobrze rozwiniętą wyobraźnię. Czasem odnosiła wrażenie, że nawet ponadprzeciętnie więc żadnym problemem było wyświetlić pod powiekami obraz siebie z ojcem… w jednym łóżku. A wiadomo, że co się zobaczy, do odzobaczenia nie jest. – Jak mogłaś, Rose – skrzywiła się znacznie zakrywając dłońmi twarz. – Nie mam pojęcia jak wygląda Twój ojciec, nie chcę wiedzieć, ale 20 lat to wcale nie jest jakoś mega dużo. Każdy lubi co innego. Nie namawiam ale… polecam – finalnie wyszło jakby to spotkanie zawierało lokowanie produktu, którym są faceci w okolicach czterdziestki. I trochę tak właśnie było. – Mój osobisty facet miał 37 lat więc był tylko trochę młodszy i… cudowny – wspomnienia seksu z nim są prawdopodobnie najlepszą rzeczą jaką po sobie zostawił. I kij z tym, że zniknął z życia blondynki z dnia na dzień. Przedtem pokazał jej jak można dobrze się bawić i przełamywać swoje własne granice. Mimo wszystko w ogólnym rozrachunku – było warto.
– Okej, Rose. Okej – nie każdy musi mieć w plecaczku wspomnień przelotne przygody z tą samą płcią. Murphy nigdy nie miała nic do innych orientacji, tym bardziej nie przeszkadzała jej ta najbardziej podstawowa. – Odpuśćmy już temat tej butelki bo to idzie za daleko – wybuchła śmiechem chociaż ciężko doszukać się w jej wypowiedzi czegoś zabawnego. Murphy była już mocno wstawiona a morze wydawało się falować jeszcze intensywniej niż zazwyczaj. W sumie falowała również plaża i niebo – a to ciekawe. – Wiem. Wyobraź sobie, że raz przed wejściem do marketu ktoś zostawił takie małe, o takie – wskazała odległość od gleby na wysokości jakiś 10 centymetrów.
Tak, była bardzo pijana.
– O, takie gówno. I… ja idę sobie do drzwi, a ten do mojej nogawki. I… i porwał mi spodnie, o tutaj – wskazała okolice kostki prawej stopy. – No uwierzyłabyś? – uniosła wysoko brwi zupełnie jakby jej przypowieść dotyczyła UFO a nie jakiegoś małego pieska.
Po powrocie Su rozlała to co zostało w butelce nr. 2. – I co teraz będzie? – wskazała ruchem głowy puste szkło. Niby żadna tragedia bo można się rozejść do następnego albo… wyruszyć na wspólną wyprawę do sklepu i kupić 3 flaszkę, która doprowadzi te dwie na skraj wszystkiego… prawdopodobnie. – Powiedz mi… jak Ty to teraz widzisz – pijana Susan była bardzo ciekawa zdania innych osób i ogólnie robiła się jakaś taka bardziej miła.
Ciekawe dlaczego.

Rose Hepburn
towarzyska meduza
Susan Murphy
weterynarz — Animal Welness Center
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Pani weterynarz, która poświęca swoje życie zwierzętom i oddaje im całe swoje serce po tym jak straciła serce do tańca wraz z utraconym dzieckiem pewnego przystojnego marynarza, który to niedawno znów zawitał do portu Lorne Bay
Susan Murphy

Każdy dobrze myśli, więc jak Murphy śmiała oceniać myśli Rose jako złe myśli? Ona zwyczajnie próbowała zrozumieć, a to że przechodziło to jej najśmielsze oczekiwania to już druga sprawa. Czasami Hepburn doceniała to, że nie ma aż tak rozbudowanej wyobraźni co Susan, bo po wyobrażeniu sobie tego już nigdy nie spojrzałaby na własnego ojca tak samo.
- Mój ojciec nie jest brzydki, popatrz tylko na mojego brata, wykapany tata. Ale no też to George Clooney to nie jest, więc nie wiem, ale nie wyobrażam sobie być z mężczyzną w jego wieku. - odparła, burząc się i pokazując jej w telefonie zdjęcie rodzinne, gdzie byli jej rodzice, brat i ona sama.
- Mówiłam ci już że Luca pracuje w Shadow? Będziecie razem pracowali. Tylko nie daj się mu uwieść, w sekrecie ci powiem że to dobry chłopak jest, choć trochę pogubiony. Laska złamała mu serce i odtąd mści się on na kobietach, uwodząc je, zwodząc, a potem łamiąc im serca. Miej proszę na niego oko, dobrze? - nie była pewna czy już o tym zdążyła wspomnieć czy też nie, a pamięć zawodziła po kilku kubeczkach alkoholu, zatem co w głowie to na języku obecnie. No i zdradziła sekret brata, ale wiedziała że Susan nikomu o tym nie powie, na pewno jakieś obiecywanie że nie zdradza się tajemnic było przed tym wyznaniem, a potem pojawiła się też prośba. Czasem miała wrażenie że brat jej nie słuchał kompletnie, oddalali się od siebie, a jako starsza siostra jednak chciała by było u niego wszystko dobrze, więc kontrola podstawą zaufania i dbania, czyż nie? A kto nie byłby lepszym donosicielem jak nie przyjaciółka? Ona już wszystko miała oplanowane wręcz w swojej głowie.
- W takim razie spróbuję ze starszym, skoro polecasz. - stwierdziła, jednak wciąż do tego niezbyt przekonana. Pewnie zmieni zdanie gdy kilka dni później pojawi się w barze i pozna niezwykle czarującego, ale niestety, marynarza. Będzie on starszy, także plus dla niego!
- No chyba że masz ochotę pokazać mi jak wygląda całowanie z dziewczyną? - zapytała, bo Susan wydawała się jej tak miła, że aż chętna. A może to alkohol uderzył jej do głowy? Przecież nic w tym złego by nie było gdyby przyjaciółki raz się pocałowały. A Rose zyskałaby nowe doświadczenie, a to ważne czyż nie? A potem tak obserwowała rękę blondynki i słuchała opowieści z uwagą stosowną do tego, jak bardzo pijana już była.
- Wierzę ci, bo one są najgorsze. Jak przychodzą z nimi ludzie na szczepienie, to one już od drzwi próbują mi odgryźć kończyny, a ich właściciele twierdzą że normalnie takie one nie są. - odparła równie oburzona co wcześniej Murphy, sądząc że ludzie nie potrafią wychować swoich psów. A jak nie potrafisz nawet psa wychować to lepiej nie zabieraj się za dziecko. Popatrzyła gdzieś w niebo, na przyjaciółkę i na puste butelki wina.
- Chodź do sklepu po kolejne dwie butelki, noc jeszcze młoda. - po czym wstała, zachwiała się, bo dopiero teraz zdała sobie sprawę z tego, że alkohol wręcz wpadł z impetem w jej nogi, po czym obtrzepała się i wskazała w stronę wyjścia z plaży. Ona nie zamierzała kończyć jeszcze tego wieczoru, co z tego że następnego dnia czekał ją kac gigant.
happy halloween
nick
25 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
25 letnia dziewczyna uciekająca przed mroczną przeszłością. Wieczna optymistka mimo wszystko...
– Daj zobaczyć – przejęła telefon przyjaciółki podsuwając go sobie bliżej pod nos. Automatycznie umieściła na ekranie dwa palce i wykonała ruch oddalania od siebie opuszków dzięki czemu obraz przybliżył się i powiększył. Rose znała, więc nie musiała jej się szczególnie przyglądać. Zdecydowanie więcej uwagi poświęciła jej bratu i ojcu aby po pierwsze odnaleźć wskazane przed chwilą podobieństwo, a po drugie oszacować na ile ten starszy jest przystojny. Po analizie trwającej dobrą minutę, którą Murphy spędziła w ciszy, wydała werdykt. – Nie mogę tego ocenić bo to Twój tata i to mi zaburza bezstronność – choć wydawać by się mogło, że Rose wolałaby usłyszeć, iż Hepburn wcale nie jest w „stylu” młodej blondynki. Jeszcze jakiś zbieg okoliczności mógłby sprawić, że wpadłaby na niego przypadkowo i…
Nieważne !
– Będę pilnowała twojego bracisza. O…Ooo… obiecuję – i to był ten moment, w którym Su dostała czkawki. – Przepraszam – zakryła dłonią usta na przemian śmiejąc się i czkając z nadmiaru alkoholu. U niej była to bardzo częsta przypadłość i nieszczególnie mogła mieć do siebie o to pretensje. Tak bywało i już. – Ciągle po… polecam – pokiwała przecząco głową mając ubaw z własnego zachowania. Dawno się tak nie urządziła i to nie na żadnej wielkiej imprezie, ale na plaży, w bardzo kameralnym towarzystwie. – Z największą przyjemnością a… ale… może innym razem jak nie będę miała czkawki. Ni… nie chce walnąć Cię zębami – parsknęła śmiechem. Na drugi dzień byłaby nieźle zażenowana gdyby doszło do jakiegoś zderzenia i to przy „pierwszym” razie z dziewczyną (nawet jeśli chodzi o samego całusa) więc aby nie niszczyć takie sprawy, warto odłożyć na „kiedyś”.
– No tak… normlanie anio… aniołki. Cholera! – wciągnęła dużo powietrza do płuc i zatrzymała je wierząc, że to może pomóc. Efekt był taki, że zrobiła nieco czerwona, powietrze wypuściła a czkawka nadal ją męczyła.
Co za los.
– Oczywiście proszę pani, już idę – Su wstała powoli i zabrała pozostawione śmieci. Przecież nie wolno zaśmiecać plaży… chwilę później obie ruszyły lekkim wężykiem w stronę miasteczka.

z/t x 2

Rose Hepburn
towarzyska meduza
Susan Murphy
ODPOWIEDZ