wolontariuszka — schronisko dla zwierząt
24 yo — 153 cm
Awatar użytkownika
about
koza, co całkiem lubi freda
Pokiwała lekko głową, nie komentując tego w żaden sposób, bo nie bardzo chciała się skupiać na tym magicznym w przyszłości, na które nie miała żadnego planu. Nie wiedziała więc do końca, czy jest w jakiej kwestii w ogóle zmieniać zdanie, skoro na razie nie wiedziała nawet, jakie to zdanie ma. Skomplikowane to wszystko było bardzo, a wydawało jej się, że przecież ma cały świat ułożony idealnie. Nie miała żadnych przygód związanych z pracą, czy nawet stażem, bo chyba było jej zbyt głupio, aby tak nazywać to, co robiła w fundacji u mamy. Na pewno jednak perspektywa się zmieniała wraz z nowymi życiowymi doświadczeniami. Jej punkt zwrotny był bardzo dramatyczny i trudny, ale nie tylko on wpływał na to, jaka była teraz, bo tak naprawdę po wszystkim, gdy już stanęła na nogi musiała bardzo mocno nad sobą pracwoać, aby nie wrócić do starych nawyków. Co wydawało się bardzo naturalne, skoro było to jedyne, co znała. Nie znała za to za dobrze Kangurka, ale skoro byli oni takimi potworami, to cieszyła się z tego tym bardziej.
Skoro jest duży i umięśniony to Wiktor jak najbardziej do niego pasuje — zaśmiała się lekko. — Chociaż ja od razu pomyślałam o Wiktorze Krumie z Pottera, a nie o Frankensteinie — przyznała się jej od razu. Był to i tak spory postęp, bo kiedyś pewnie pomyślałaby od razu o jakimś filozofie albo poecie. — Jak wpadnę w odwiedziny, to na pewno go poszukam — zapewniła ją jeszcze i zapewne tak zrobi. Najpierw o tym zapomni, ale gdy już będzie na miejscu, to ją oświeci.
Tak, dokładnie — przyznała z ulgą, gdy Harper powiedziała, że nie jest to już istotne, skoro to przeszłość. — Było, minęło — powtórzyła po niej. — Cieszę się, że też tak na to patrzysz, bo chyba żadna z nas nie zrobiła nic paskudnego, po prostu byłyśmy… Dziećmi? — skrzywiła się lekko, gdy to mówiła. — Chociaż nadal wierzę, że nim jestem — tak naprawdę chyba bardziej teraz niż wtedy. — Ale i tak przepraszam, że czasami była paskudna w rywalizacji. Pracuję nad tym — żeby kiedyś mogła sobie wpisać do CV, że praca zespołowa to jej mocna strona.
Mogliby dać już spokój — przewróciła oczami. — Mam nadzieję, że z czasem dotrze do nich, że to strasznie gówniane — warto chyba nazwać to po imieniu, nie ma co owijać w bawełnę. — Utrzymujesz kontakt z kimś z liceum? — zapytała luźno, podając jej plik ulotek. — Możesz mi pomóc je rozłożyć na tych stołach obok ankiet — w końcu były tutaj, aby pomagać, a nie tylko gadać! Chociaż był to miły dodatek.
dziennikarka śledcza — The Cairns Post
24 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Po skończonym stażu zdobyła swój wymarzony zawód dziennikarki śledczej. Grzeczne pidżama party z przyjaciółkami powoli zamienia na mniej grzeczne wieczory z Nico, w którym powoli się zakochuje, ale przez różowe okulary na nosie nie dostrzega, jak niewiele o nim wie.
Los chyba miał to do siebie, że lubił dawać pstryczka w zadarte noski, które nie dopuszczały do siebie myśli, że ich plan może nie wypalić. A przynajmniej Harper miała takie myśli po jej przygodach z redakcją, a następnie próbami wybicia się jako freelancerka. Teraz, będąc już na stażu, uświadamiała sobie, że chciała przeskoczyć kilka etapów swojego zawodowego rozwoju. Chyba po prostu w życiu bywało tak, że najpierw trzeba było napisać parę artykułów o tyłku Kim Kardashian, żeby z czasem móc zacząć pisać na te poważniejsze tematy. Tak samo było w innych strefach życia, w tym związkach – w końcu nie bez przyczyny trzeba było pocałować czasem i niejedną żabę, żeby wreszcie poznać księcia.
– Ach, Krum – westchnęła niczym większość dziewczyn z Hogwartu, kiedy przedstawiciel Durmstrangu wpadł ze swoją drużyną do wielkiej sali. W każdym razie, jeśli Harper akurat będzie w Sanktuarium w tym samym czasie, co Amalthea, z pewnością chętnie pokaże jej Wiktora i opowie kilka ciekawostek o kangurach. Na przykład taką, że kangurzyce mają trzy waginy, dzięki czemu niemal bez przerwy może być w ciąży.
– Dobrze to słyszeć – odparła w temacie paskudztw, jakie potencjalnie mogła wyrządzić między innymi Thei. – Czasami zastanawiałam się, czy byłam typem tej wrednej kujonki zadzierającej nosa, czy bardziej kujonki-nudziary – zaśmiała się delikatnie, choć takie myśli naprawdę chodziły jej po głowie. Chyba to był jeden z elementów dorastania – przypominanie sobie cringe’owych momentów swojego życia, rozkładanie ich na czynniki pierwsze, a na samym końcu dochodzenie do wniosku, że całe szczęście że nie jest już się tą osobą. – My jak my, ale nasi rodzice na pewno mocno w to wierzą. Ponad rok temu wyprowadziłam się z rodzinnego domu, a mama nadal pisze do mnie rano smsy typu „Ubierz się, bo dzisiaj chłodno” – roześmiała się, choć tak naprawdę uważała że był w tym pewien urok. Niektórzy nie mieli takiego szczęścia, jak ona. – Ja tez przepraszam – dodała posyłając Thei miły uśmiech. Nie spodziewała się, że ta rozmowie pójdzie w aż takim kierunku. Przytaknęła głową słysząc jej kolejne słowa.
– Przez jakiś czas utrzymywałam kontakt z dziewczynami z klasy, Karlą, Sophie i tak dalej. Teraz głównie z tymi, którzy zostali w Lorne Bay po liceum – wiadomo, część na pewno rozjechała się do większych miast i kontakt z tymi osobami trochę się rozluźnił. Za to zacieśnił się z tymi, z którymi Harps była w szkole tylko na „cześć”. – Jasne – rzuciła, w międzyczasie zabierając się za ulotki. – A ty utrzymujesz z kimś kontakt? – odbiła piłeczkę, po tym zachęcona luźnym tonem ich rozmowy zebrała się na odwagę i spytała o jedną frapującą ją rzecz. – Tak właściwie… co działo się z tobą pod koniec szkoły? – zerknęła na Theę, próbując wyczytać z jej twarzy czy nie przesadziła ze wścibstwem.
wolontariuszka — schronisko dla zwierząt
24 yo — 153 cm
Awatar użytkownika
about
koza, co całkiem lubi freda
Często przeskakiwały różne etapy w szkole, bo zawsze chciały być przed innymi i uczyły się zdecydowanie więcej, niż powinny na własną rękę. A w prawdziwym, dorosłym życiu okazywało się, że jest to nierealne do zrobienia. Że nie było nauczycieli, którzy przymykali oko na to, że wyprzedzają innych z materiałem i potem robią na lekcjach coś innego, niż powinny, bo już to umiały. Nie było też szansy zabłysnąć na konkursie recytatorskim, zakończeniu roku szkolnego czy olimpiadzie z hiszpańskiego. Nagle liczył się głównie znajomości, co było niezwykle ironiczne, skoro przez długi czas zaniedbywały tę kwestię na rzecz nauki, która aż tak potrzebna na co dzień chyba nie była.
Zachichotała lekko na jej reakcję, bo właśnie takowej oczekiwała — to podobno była jedyna słuszna reakcja na niego, a Harper wykonała ją na medal.
Hmm… Ja chyba bardzo profesjonalnie łączyłam jedno i drugie — przyznała niby z rozbawieniem, ale też lekkim zażenowaniem. Zawsze miała więcej książek niż powinna ze sobą i czuła się trochę jak Hermiona, ale jednocześnie nigdy też nie omieszkała wykazać się swoją wiedzą przed resztą klasy, robiąc to oczywiście tonem panny mądralińskiej, która zjadła wszystkie rozumy.
Moja mi przypomina nadal o śniadaniu — zaśmiała się lekko. Czasami też dzwoniła, aby dopytać, czy na pewno zrobiła zakupy i ma coś w lodówce, jakby co najmniej Thea nie potrafiła zaplanować nadal posiłków. Było to jednak czasami nieco urocze, więc nie irytowała się na to, podejrzewała, że to jej forma troski.
Odwzajemniła jej uśmiech, czując się zdecydowanie lżej. Było to niby błahe i sprawa nieco przedawniona, ale i tak miło było to powiedzieć i jeszcze milej to usłyszeć. Takie zamknięcia, choć mogą się wydawać zupełnie nieistotne, czasami były naprawdę potrzebne.
No tak, czasami zapominam ile osób postanowiło rzeczywiście wyjechać i szukać szczęścia na uczelniach gdzieś dalej — pokiwała lekko głową, zamyślając się na moment. — Nie, raczej nie bardzo — pokręciła lekko głową. Brzmiało to lepiej niż zerwałam kontakt ze wszystkimi, żeby zacząć swoje życie od nowa.
Hm — mruknęła na jej pytanie, zaciskając na moment usta. — Wydawało mi się, że i tak wszyscy o tym wiedzą i plotkują — przyznała, marszcząc lekko brwi. — Trochę za dużo na siebie wzięłam i mnie to przerosło — przyznała, bo było to coś, co potrafiła powiedzieć bez tego głupiego poczucia wstydu, które pojawiało się, gdy wdawała się w szczegóły. — Potrzebowałam pomocy, poszłam na terapię i dokończyłam szkołę na nauczaniu indywidualnym, żeby znowu nie wpaść w to błędne koło presji — wzruszyła ramionami, jakby to miało sprawić, że brzmiało to lżej. Nie chciała jednak przyznać, że przerosło mnie oznaczało w jej przypadku dokładnie zaplanowaną próbę samobójczą, której ostatecznie na szczęście nie podjęła.
dziennikarka śledcza — The Cairns Post
24 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Po skończonym stażu zdobyła swój wymarzony zawód dziennikarki śledczej. Grzeczne pidżama party z przyjaciółkami powoli zamienia na mniej grzeczne wieczory z Nico, w którym powoli się zakochuje, ale przez różowe okulary na nosie nie dostrzega, jak niewiele o nim wie.
Roześmiała się na słowa Thei o jej mamie. Chyba większość mam na świecie miała tę przypadłość, że nie dopuszczała do siebie myśli o tym, że jej mała córeczka jest już dorosłą kobietą. A przynajmniej tak było w bańce Harper. Poza tą bańką nie musiała zresztą daleko szukać, wystarczyło że przypomniał jej się widok pijanej i zarzyganej matki Nico, którą trzeba było wyciągnąć z płonącej chatki po tym, jak pani Tribbiani zasnęła podczas gotowania.
– Ja wybrałam opcję pośrednią, studiowałam w Cairns. Ale nigdy nie wyprowadziłam się z Lorne Bay. Ba, nigdy w sumie nie wyprowadziłam się z Carnelian Land, teraz wynajmuję jeden z pokoi na wielkiej farmie z paroma dziewczynami – odparła. To był właśnie przykład tego, że jej pęd za karierą i wielką sławą nie zgrywał się z innymi sferami jej życia. Pochodząca z wielodzietnej rodziny Harper nie wyobrażała sobie nie być blisko rodzinnego domu. Jednocześnie kibicowała starszemu rodzeństwu, które porozjeżdżało się po kraju albo po jeszcze dalszych rejonach świata. Ją samą jednak na myśl o wyjeździe poza Lorne Bay aż skręcało. Przytaknęła głową na jej kolejne słowa. To by tłumaczyło to, że raczej nie widywała Thei na imprezkach z dawną klasą czy w innym gronie, w którym niegdyś dorastały.
– Coś tam słyszałam, ale sama wiem najlepiej jakie absurdalne mogą być tego typu plotki – wywróciła oczami. I jej niestety nie ominęło głupie gadanie szkolnych osłów, speców od zatruwania innym życia. Z troską zmarszczyła brwi, kiedy Thea wspomniała o terapii i indywidualnym toku nauczania. – Nie każdy potrafiłby wprost przyznać się do tego, że potrzebuje pomocy. Ludzie latami ze sobą walczą i biegną nie wiadomo gdzie, bo nie mają odwagi przyznać, że coś ich przerosło – stwierdziła, nie zdając sobie sprawy z tego, że stan psychiczny Amalthei w tamtym okresie był aż tak zły, że zaplanowała próbę samobójczą. – Najważniejsze, że odnalazłaś spokój ducha. Wiesz, ta praca i ten cały pęd koniec końców nie są warte wypruwania sobie żył – dodała posyłając jej lekki uśmiech. – Wiem, że w teorii wszystko brzmi dobrze, ale ja sama też czasami o tym zapominam. Dopiero niedawno przestałam się zajeżdżać do granic możliwości. A kiedy straciłam pracę przez jeden problematyczny artykuł myślałam, że świat się za chwilę zawali. I wiesz co? Nie zawalił. Znalazłam inne zajęcie, a w międzyczasie nauczyłam się robić kompost i wyhodowałam całkiem sporo pomidorów – zaśmiała się, próbując niego zdjąć pewien ciężar z tej rozmowy.
wolontariuszka — schronisko dla zwierząt
24 yo — 153 cm
Awatar użytkownika
about
koza, co całkiem lubi freda
Dopóki ta opiekuńczość wynikająca z tego, że matki nie potrafił pogodzić się z dorastaniem dzieci, nie była przesadzona do granic absurdu, można było to jakoś im wybaczyć. Czasami nawet było to urocze, chociaż oczywiście na dłuższą metę raczej męczące. Thea starała się jednak na to nie narzekać, bo zdawała sobie sprawę z faktu, że dała swoim rodzicom podstawy do tego, aby martwili się o nią, gdy miała gorsze dni albo gdy się do nich nie odzywała.
Mieszkanie na farmie z innymi ludźmi brzmi jak ciekawa przygoda — zdecydowanie, wydawało się to bardzo interesującym doświadczeniem. — Ale zajmujecie się tam jakimiś typowo farmerskimi rzeczami? — zapytała z zainteresowaniem. — Czy tylko tam mieszkacie? — nie była pewna, jak to do końca wyglądało, a mimo że przestała być już typową kujonką, która siedzi z nosem w książkach, to jednak ciekawości świata na szczęście nigdy nie zgubiła. Teraz jednak wolała go po prostu poznawać nieco inaczej, korzystając z doświadczeń częściej niż z suchych faktów umieszczonych w książkach.
Przygryzła policzki od środka i na spokojnie policzyła w głowie do dziesięciu, aby stres mógł odejść. Mimo upływu czasu nadal nie były to dla niej najłatwiejsze tematy, jednak radziła sobie z tym wszystkim już o wiele lepiej, bo na początku pytanie o te kwestie wywoływało u niej panikę, jakby wstydziła się, że to mogło się wydać. Ostatecznie jednak uznała, że nie powinna tego ukrywać. Ludzie wstydzili się problemów natury psychicznej i psychologicznej tak, jak robiła to ona sama przez długi czas i niestety bardzo często prowadziło to do tragedii. Starała się więc stopniowo oswajać z tym wszystkim, aby mówić o tym wprost, zamiast unikać i może tym samym pokazać komuś chociaż trochę, że naprawdę nie ma się czego wstydzić. Wręcz przeciwnie, warto o tym rozmawiać i przede wszystkim warto poprosić o pomoc.
Nie było to łatwe ani przyjemne — przyznała szczerze, bo nie było co udawać, że przyszło jej lekko. Nie dodała jednak, że doprowadziła się najpierw na skraj.
To prawda, chociaż w praktyce często trudno o tym pamiętać — niestety, sama łapała się nadal na tym, że musiała się w niektórych kwestiach stopować, bo miała tendencję do tego, aby wchodzić w jakiś temat za bardzo.
Przykro mi, że przez to przeszłaś — zmarszczyła lekko brwi. — Dorosłe życie okazuje się nieco bardziej skomplikowane niż wygrywanie szkolnych olimpiad — westchnęła, uśmiechając się lekko. — Ale uprawianie pomidorów brzmi jak miła odmiana od zajeżdżania się w pracy — zdecydowanie. Podobno uprawianie ogródka uspokaja. — A poza wolontariatem i farmą jak Ci się wiedzie? — oduczyła się pytania wprost o to, czy ktoś gdzieś pracuje. Skoro sama nie pracowała, to było dość łatwe.
dziennikarka śledcza — The Cairns Post
24 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Po skończonym stażu zdobyła swój wymarzony zawód dziennikarki śledczej. Grzeczne pidżama party z przyjaciółkami powoli zamienia na mniej grzeczne wieczory z Nico, w którym powoli się zakochuje, ale przez różowe okulary na nosie nie dostrzega, jak niewiele o nim wie.
Dzielenie domu z innymi osobami Harper zdecydowanie rozpatrywała w kategoriach przygody. Co prawda, jako że pochodziła z wielodzietnej rodziny, była przyzwyczajona do mieszkania z wieloma osobami. Jednak wynajem pokoju był o tyle inny, ciekawszy, że ledwie znała kolejne osoby, które się tam wprowadzały. I dogadanie się z kimś obcym na jednej przestrzeni wymagało niekiedy ugryzienia się w język, dostosowania się do czyichś przyzwyczajeń czy po prostu – pójścia na kompromis.
– Mieszkamy, chociaż mam tam założony mały ogródek, w którym staram się wyhodować pomidory, ogórki i takie tam. Z naciskiem na „staram” – odparła rozbawiona. Niestety nie odziedziczyła po rodzicach ręki do tego typu rzeczy i dbanie o rośliny nie przychodziło jej naturalnie. Kilka serii pomidorów zginęło śmiercią tragiczną, pokój ich duszy. – Kiedyś też zrobiłam kompostownik, ale nie przewidziałam tego, że to będzie strasznie śmierdziało. Zrobiłam go tuż przy domu – parsknęła śmiechem. Za to dzięki temu miała na co skakać, kiedy pewnego razu utknęła z kolegą na dachu domu, po tym jak wspięli się tam i drabina niespodziewanie odchyliła się do tyłu i spadła na ziemię.
Nie naciskała, gdy Thea potrzebowała chwili na odpowiedź. W spokoju rozkładała ulotki, dając Thei tyle czasu, ile potrzebowała. Sama nigdy nie doświadczyła stanów lęków czy innych tego typu zaburzeń, ale była świadomym człowiekiem i wiedziała, jak bardzo zdrowie psychiczne rzutowało na absolutnie każdą dziedzinę życia.
– Taaak, w teorii wszystko jest łatwe i możliwe do wypracowania – zgodziła się. – Do tego wszyscy wiedzą, jak żyć, dopóki sami nie muszą się z czymś zmierzyć – dodała z lekkim westchnięciem. Sama była zajebista z teorii, kiedy doradzała innym, ale kiedy sama musiała zmierzyć się z jakimś problemem, emocje brały górę i rozsądne rozwiązania były czymś ostatnim, co przychodziło jej do głowy.
– Prawda? W szkole powinien być jakiś osobny przedmiot z tego, czym dorosłość może nas zaskoczyć – roześmiała się zakładając za ucho kosmyk włosów. Z drugiej strony – choć „Wstęp do dorosłości” brzmiał nieźle, to jednak zdawało się, że była to studnia bez dna. – Niedawno zaczęłam staż w The Cairns Post. I jest zaskakująco fajnie. Co prawda mam pewne ograniczenia i piszę głównie na tematy zlecone przez mojego szefa, ale mogę też proponować coś swojego – odparła zgodnie z prawdą, nie piejąc z zachwytu nad stażem, ale też doceniając to, że w jakimś stopniu ma wolną rękę. – Słuchaj… Jeśli nie będziesz chciała, to spoko – zaznaczyła od razu, mając na uwadze że Thea nie ma kontaktu z ludźmi z liceum. – Ale jednak jeśli byś chciała, to możemy kiedyś wybrać się na jakieś mega tłuste, słodkie i nieprzyzwoicie kaloryczne ciacho. Albo po prostu na piwo – dodała z rozbawieniem.
wolontariuszka — schronisko dla zwierząt
24 yo — 153 cm
Awatar użytkownika
about
koza, co całkiem lubi freda
To na pewno była ciekawa przygoda, która uczyła, jak żyć tak, żeby jednocześnie wyznaczać swoje granice i o nie dbać, ale też pamiętać, że żyje się z innymi ludźmi w jakiejś społecznej grupie bliższej lub dalszej i trzeba pamiętać o tym, że oni też mają swoje granice, których potrzebują. Sztuka kompromisu była trudnym zadaniem, jednak jeśli nie chciało się żyć samotnie, to chyba konieczne było to, aby o innych pamiętać, a nie skupiać się tylko na sobie. Ludzie mieli niestety skłonność do popadania albo w jedną, albo w drugą skrajność. Jedni zadowalali głównie innych, zapominając o tym, że powinni też myśleć o sobie, a inni nie potrafili zrozumieć, że jak się oczekuje od wszystkich, żeby się dostosowywali, to samemu też trzeba się czasami dostosować.
Jakie masz największe osiągnięcie w jego prowadzeniu? — zapytała z zaciekawieniem, bo brzmiało to bardzo interesująco i ciekawie. Sama miała tylko kwiaty w mieszkaniu doniczkowe i świeże zioła na balkonie, ale poza tym była w tym temacie kompletnie zielona, niczym niedojrzały pomidor.
Najważniejsze, to nie zabrnąć w tym wszystkim za daleko, bo może być ciężko wrócić — brzmiało to filozoficznie nieco, ale taka była prawda. Ona była na granicy tego, żeby nie móc wrócić w ogóle, ale ostatecznie spanikowała i się opamiętała, i jakoś dała radę się ogarnąć. Nadal oczywiście sporo błądziła, ale chyba najważniejsze w tym wszystkim było dla niej to, że potrafiła przyjąć porażki i to, że nie zawsze da się mieć plan i żyć zgodnie z jego założeniami. Bo ludzie swoje, a życie swoje.
Może jeśli go wprowadzą w naszym liceum, to zaproszą nas jako wybitne absolwentki — zaśmiała się lekko. — Chociaż nie wiem, może ludzie by się wtedy mocniej demotywowali? Wiesz, jak liceum wydaje się często takim wyzwaniem albo prawdziwym piekłem, gdzie ludzie dokuczają zamiast się wspierać, a dorośli Ci mówią, że potem wcale nie będzie lepiej? — niby się to wiedziało, ale jednak co innego mieć gdzieś z tyłu głowy tę informację, a co innego dostać jej potwierdzenie prosto w twarz.
Łał, brzmi naprawdę fajnie! — przyznała z uznaniem i uśmiechem. — Gratulacje — dodała. — Pewnie im dłużej będziesz, tym więcej będziesz mogła proponować i wymyślać tematów sama, więc trzymam kciuki — skoro była nowa, to jednak pewnie chcieli ją wyczuć i upewnić się co do jej możliwości. Miało to całkiem sporo sensu. — Masz jakiś konkretny dział czy tematykę, której głównie się trzymasz? Czy na stażu chcą, żebyś spróbowała wszystkiego? — brzmiało to dla niej bardzo interesująco, a że właśnie skończyłą rozkładać ostatnie rzeczy i upewniła się, że wszystko jest na swoim miejscu, to nie pozostało im nic innego, jak pogadać jeszcze chwilę, zanim pojawią się ludzie i będzie trzeba się nimi zająć.
Jasne, czemu nie — potrzebowała chwili, aby to przemyśleć i początkowo lekko się zawahała, ale jednak planowała trwać w swoich postanowieniach. — Staram się stopniowo wychodzić ze swojego kokonu, więc nieprzyzwoicie kaloryczne ciacho brzmi świetnie — piwo też zresztą, więc zawsze można to połączyć.

Harper Callaway
dziennikarka śledcza — The Cairns Post
24 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Po skończonym stażu zdobyła swój wymarzony zawód dziennikarki śledczej. Grzeczne pidżama party z przyjaciółkami powoli zamienia na mniej grzeczne wieczory z Nico, w którym powoli się zakochuje, ale przez różowe okulary na nosie nie dostrzega, jak niewiele o nim wie.
– Chyba to, że nie udało mi się zabić absolutnie wszystkich warzyw, parę najsilniejszych przeżyło – odparła z lekkim rozbawieniem, ale również zgodnie z prawdą. Pewnie parę lat temu, za czasów liceum, czułaby z tego powodu lekkie zawstydzenie, bo przecież perfekcjonizm nie pozwalałby jej się śmiać z własnych porażek. Dlatego z uczuciem ulgi przyjęła tego typu zmianę w swoim zachowaniu.
Przytaknęła kolejnym słowom Thei. Tak naprawdę nie chciałaby już nigdy wrócić do tamtego sposobu myślenia. Czuła się tak, jakby obdarł on ją z pewnej spontaniczności, z wielu życiowych doświadczeń. Ta cała kariera nigdy w życiu nie byłaby warta tego, aby znowu się tak pogubić we własnych pragnieniach.
– To prawda, niektórzy odliczają ten czas do końca szkoły, bo myślą, ze potem będzie już tylko z górki. A ja chyba nie byłabym w stanie ich w żaden sposób pocieszyć. A nie chciałabym im kłamać tak prosto w twarz, że najgorsze za nimi – westchnęła. Sama chyba nie chciałaby usłyszeć w liceum, że tak naprawdę powinna doceniać ten czas, bo trudne wybory i decyzje dopiero przed nią. Ale tez nie było tak, ze totalnie nie lubiła dorosłości. Decydowanie samej o sobie miało tez swoje plusy. No i niezależność od rodziców również, choć w nich akurat chciałaby mieć parasol ochronny chyba już do końca życia.
Uśmiechnęła się z lekkim zawstydzeniem. – Dzięki. Tak, mam taką nadzieję, że z czasem będę miała więcej swobody. Niektórych rzeczy nie da się przeskoczyć – dodała wzruszając lekko ramionami, znowu czując pewnego rodzaju dumę z siebie, że nie odczuwa bólu dupy z tego powodu, że jest zwykłą stażystką. – Raczej sprawdzają mnie na każdym polu. Ja sama też chyba potrzebuje takiego sprawdzenia, żeby się upewnić na sto procent czym chcę się dokładnie zajmować w przyszłości – odparła zgodnie z prawdą. Co prawda najbardziej kręciło ją dziennikarstwo śledcze, ale napisanie paru artykułów na jakiś „luźniejszy” temat nie sprawi, że nie będzie mogła na późniejszych etapach ponownie skręcić w tamtym kierunku.
– Ekstra. Chyba mamy siebie na Facebooku, więc możemy się tam złapać – zaproponowała, bo już nawet nie pamiętała kiedy pisała do kogoś zwykłego, tradycyjnego smsa. – Dobra, wracam do swojego stoiska zanim ktoś z reszty ekipy z Sanktuarium uzna, że zdezerterowałam – zachichotała. – No to trzymaj się. I mam nadzieję do zobaczenia – posłała Thei ciepły uśmiech i na odchodne pomachała jej dłonią, by za chwilę zniknąć na rozłożonymi banerami Wildlife Sanctuary.

/zt <3
amalthea m. henderson
ODPOWIEDZ