lorne bay — lorne bay
25 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
It's not the shade we should be casting
It's the light, it's the obstacle that casts it
It's the heat that drives the light
It's the fire it ignites
Nie próbowała przypucować mu celowo. Powiedziała dokładnie to, co miała na myśli. Nie znali się długo, ale Jesse w oczach Stevie już był tą osoba, z którą ludzie zwyczajnie lubili spędzać czas. Miał w sobie po prostu coś takiego, dzięki czemu czuli się swobodnie. A jeśli do tego dodać talent muzyczny… Cóż, świetnie sprawdzał się w tym, co robił (co aktualnie oboje robili), ale na pewno stać by go było na znacznie więcej. A jej komplement tak czy siak był szczery, więc posłała mu pogodny uśmiech i wzruszyła lekko ramionami. Bo co jeszcze miałaby do tego dodać? Nie zamierzala tłumaczyć się ze szczerych komplementów!
Trochę zwątpiła, widząc jego reakcję na jej zaprzeczenie. Czyli jednak to nie była ta właściwa odpowiedź, której oczekiwał. Cholera… Przygryzła wargę, zerknęła w tamtą stronę jeszcze raz, a potem jeszcze raz na swojego kolegę, gotowa w każdej chwili do tego, żeby spróbować w jakiś sposób rozładować sytuację, która niechcący zrobiła się trochę bardziej napięta. W tym była przecież nienajgorsza, prawda? Kiedyś, w poprzednim życiu. Zanim jednak zdążyła powiedzieć cokolwiek mądrego. Ba! Zanim w ogóle zdążyłaby wymyślić coś mądrego, co mogłaby powiedzieć, Jesse postanowił wstać, najwidoczniej z genialnym pomysłem… Który w jej główce, w większym stopniu nadal trzeźwej, nie był wcale aż tak genialny.
- Nie, poczekaj, no co ty – zareagowała, jednak reakcja nie była wystarczająco szybka. Nie zdążyła złapać go za fraki i pociągnąć z powrotem na miejsce. Nie poddawała się jednak. Udało jej dopaść go w momencie, kiedy chwytał za mikrofon (na szczęście podczas przerwy wyłączony). - Jesse… Naprawde jesteś pewny, że to ona? – to prawdopodobnie nie było odpowiednie pytanie, które powinna zadać, kładąc mu jeszcze dłoń na ramieniu i próbując go powstrzymać… Przed czymkolwiek, co zamierzał zrobić, ale co pewnie nie skończyłoby się najlepiej. Tylko że nie znali się na tyle długo, aby mogła mu prawić jakieś morały, nie? To znaczy teoretycznie wiedziała lepiej, że to nie był dobry pomysł, ale nie sądziła, aby miała w tej kwestii cokolwiek do powiedzenia..

Jesse Wyatt
Weselny grajek, wodzirej — tam, gdzie go zechcą
28 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Artystyczna dusza, niespełniona gwiazda muzyki o aborygeńskich korzeniach. Gra i zabawia gości na weselach i eventach. Po godzinach spotkasz go na deptaku przy plaży, gdzie chętnie wymaluje ci portret. Idealista, marzyciel i naprawdę marzy o pokoju na świecie. Ach i jak już to jesteś, to daj mu suba i łapkę w górę na jego kanale na YouTube.
Najbardziej poprawną odpowiedzią w tej sytuacji byłoby potwierdzenie, że blondynka wpatruje się maślanymi oczami w Jessego i aż kipi od niej żalem, że tak to wtedy rozegrała. No dobra, może trochę zbyt dużo oczekiwał, ale niestety Wyatt był typem marzyciela, który dalej czekał na to, aż w jego życiu wydarzy się coś żywcem wyjętego z komedii romantycznych. Ciężki był jego żywot pod tym względem, bo nawet tej jednej wspólnie spędzonej nocy byłby w stanie dopisać ideologię. Ciężko mu było pogodzić się z tym, że laska go po prostu olała. Może odbijała sobie w ten sposób to, że sama kiedyś również została potraktowana w ten sposób? A może miała jakieś trust issues i potrzebowała kogoś, kto jej pokaże, że życie wcale nie jest takie okrutne? Ugh, staph Jesse.
Na jej pierwszą próbę zatrzymania go nie zareagował, tylko na pewniaka rzucił się do mikrofonu. W jego głowie ten pomysł na wyjaśnienie sytacji był naprawdę dobry... Nawet zaczął już mówić coś w tylu "Czy mogę prosić o chwilę uwagi?", ale na szczęście sprzęt był wyłączony.
- Tak, na pewno. Poznaję twarz, włosy... nogi też - no tych długich nóg nie dało się zapomnieć! - Ale co, myślisz, że nie powinienem...? - zmrużył oczy, badawczo przyglądając się Stevie. Uff, wreszcie jakaś refleksja wstąpiła do jego zapijaczonego umysłu. Reakcja jego koleżanki z zespołu dała mu do myślenia, bo jednak nie spodziewał się, że dołączy do niego na scenie. - Skoro udaje, że mnie nie zna, to tak chociaż postawiłbym ją pod ścianą. Nie miałaby wyjścia, musiałaby ze mną porozmawiać - dodał, czując na sobie wzrok paru weselnych gości, którzy najwyraźniej pomyśleli sobie, że ich wodzirej szykuje dla nich jakąś specjalną atrakcję. Ach, gdyby tylko wiedzieli, że za chwilę sam może stać się atrakcją wieczoru... Byłoby co relacjonować na instagramie. Może nawet filmik z żałosnym muzykiem domagającym się uwagi od laski, która porzuciła go po wspólnej nocy, stałby się viralem? Kuszące!
stevie mayfield
towarzyszy starszym paniom — na imprezach
28 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Duży dzieciak, który pomimo mieszkania w przyczepie chce uchodzić za bogatego. Zarabia pieniądze, towarzysząc starszym panią na imprezach, a jego najnowszym hobby jest bajerowanie pięknej Quinn.
007.
leif & quinn
it's a pretty good bad idea, me and you
[outfit]
R a n d k a, którą wygrał podczas uczciwej — i jakże dla niego udanej — rozgrywki w pokera, była czymś, co Leif Ingham musiał dobrze przeanalizować, pod każdym możliwym względem. Byłby skończonym idiotą, gdyby nie zdawał sobie sprawy, że Quinn mieściła się poza jego ligą; piękna, pochodząca z majętnej i szanowanej rodziny, diabelsko pewna siebie. W n o r m a l n y c h okolicznościach zapewne nie zwróciłaby na niego uwagi, ale … zdaje się, że trafił na odpowiedni moment. Nudna impreza sprawiła najwyraźniej, że stał się w jej oczach atrakcyjnym towarzyszem do spędzenia wolnego czasu. Bingo. Czy co tam mówiło się w przypadku pokera, bo w tym temacie niezupełnie się orientował.
Środki finansowe miał dość mocno ograniczone i nawet jeśli postanowiłby sięgnąć w najgłębsze zakamarki portfela (oraz konta bankowego) najpewniej nie byłby w stanie zaoferować kobiecie wieczoru na j e j poziomie. Bądź co bądź, wydawało mu się, że ma dość w y g ó r o w a n e standardy; bez mrugnięcia okiem wydawała przecież pieniądze, nie bacząc na wielkość opłacanych rachunków. Zachowywała się dokładnie tak, jak on bardzo by chciał — i jak robił, gdy któraś z klientek postanawiała opłacić mu hotelowy pokój, wraz ze wszystkimi, dodatkowymi, dogodnościami.
Leif lubił kombinować — więc z jego głowie zakiełkowała myśl: co, jeśli po raz kolejny skorzystałby z cudzej (w tym przypadku niezamierzonej) d o b r o c i? Dlatego też, gdy już odebrał kobietę, posługując się w tym celu pożyczonym od kolegi samochodem, ruszył prosto do Port Douglas, a konkretniej, do mieszczącego się tam pałacu ślubów, w którym pracował jego dobry znajomy i do którego był w stanie się dostać bez niepoznaki. Darmowe przekąski i open bar czyniły podobne miejsca fantastycznymi opcjami na spędzenie czasu bez poniesienia dodatkowych kosztów. Zwłaszcza jeśli człowiek nie zawracał sobie głowy prezentem, bo w gruncie rzeczy nie znał państwa młodych … tego szczegółu Q u i n n y nie musiała znać. W zasadzie nie podzielił się z nią zbyt dużą ilością informacji, zanim na parkingu nie otworzył jej samochodowych drzwi i nie rzucił krótkiego: — Zapraszam — przy okazji oferując kobiecie lewe ramię. Mogła myśleć, co tylko chciała.
utrzymuje się z — pracy swoich rodziców
24 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
Ograbiona z marzeń musi pogodzić się z własnymi wyborami. Zacząć żyć jak dorosła i wyjść naprzeciw konsekwencjom swoich czynów.
009.
quincey & leif
it's a pretty good bad idea, me and you
[outfit]
Niekiedy – w sytuacjach przekornie tego niewymagających – sięganie po konwenanse bywało piekielnie intrygujące. Quincey lubiła r a n d k o w a ć. Przyjemność sprawiało dziewczynie odgrywanie wynikających z tego początków, wszystkich pierwszych razów. Mogła być kim tylko chciała. Mogła udawać kogo tylko chciała. Nie chciała być sobą.
W ramach przegranego zakładu zobowiązała się do jednorazowego ofiarowania mężczyźnie swojego towarzystwa; była przy tym bardzo hojna! Emanując niezachwianą pewnością siebie, z jaką przedstawił warunek podjęcia pokerowego wyzwania, Carl zwiększył jej oczekiwania. Wciąż jednak pamiętała w jak o b r z y d l i w i e łakomym uśmiechu rozciągał usta tamtego wieczora w klubie, gdy Peach pokładała się na jego wyraźnie zarysowanych ramionach; koleżanka wypisane miała na twarzy uwielbienie, co przyczyniło się do w ą t p l i w e g o wrażania, jakie wówczas wywarł na Quinn. Z tego powodu spodziewała się rozczarowania.
Zgodnie z otrzymanymi wskazówkami (a było ich niewiele, co podsycało zainteresowanie) ubrała gustowną sukienkę. Kazała czekać na siebie zaledwie dwadzieścia minut dłużej niż było to konieczne – celowo odwlekała moment wyjścia z domu, choć gotowa była jeszcze zanim samochód Carla zatrzymał się na podjeździe.
W drodze nie zadawała pytań; przyglądała się siedzącemu za kierownicą mężczyźnie, zastanawiając się, czy szykowne garnitury dodawały mu uroku, czy odejmowały go. Wciąż nie zdecydowała.
Zuchwale, nawet jak na ciebie — powiedziała, chwytając się jego ramienia. Próbowała opanować zaskoczenie, ale pałac ślubów był ostatnim miejscem, jakiego się spodziewała. — Jeśli nie masz odpowiedniego pierścionka, moja odpowiedź brzmi n i e — podkreśliła, uśmiechając się przyjaźnie do przypadkowo mijanych osób. Nie, nie wierzyła, że jego plan obejmował składanie sobie małżeńskiej przysięgi, nie mogła jednak powstrzymać kapryśnego komentarza.
towarzyszy starszym paniom — na imprezach
28 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Duży dzieciak, który pomimo mieszkania w przyczepie chce uchodzić za bogatego. Zarabia pieniądze, towarzysząc starszym panią na imprezach, a jego najnowszym hobby jest bajerowanie pięknej Quinn.
W długiej sukience, z głębokim dekoltem i odsłoniętymi plecami wyglądała absolutnie fenomenalnie, więc Leif nie potrafił się powstrzymać przez kilkukrotnym zerknięciem w jej stronę, podczas przejażdżki samochodem. Z nieco niezręczną ciszą walczył natomiast poprzez włączenie radia i puszczenie dość głośnej muzyki, aczkolwiek droga dłużyła mu się niemiłosiernie. W n o r m a l n y c h okolicznościach zapewne nie zabrałby kobiety do Port Douglas, tylko na piwo w jednym z miejscowych lokali, ale wiedział, że tym razem potrzebny jest ambitniejszy scenariusz wieczoru, by chociaż na chwilę zatrzymać na sobie jej uwagę.
Chociaż nie żeby mu na tym specjalnie zależało!
Zaskoczył ją. Wiedział o tym, nawet jeśli Quinn próbowała ukryć prawdziwe emocje. Zresztą, kto mógłby się spodziewać randki, mającej miejsce w domu weselnym?
Spokojnie. Jesteś piękna, ale nie planuję oferować ci reszty swojego życia. Nie sądzę, żebyśmy się dogadali — odparł z przekąsem, doskonale zdając sobie sprawę, że i ona jedynie żartowała. Poza tym, na pierścionek i tak nie byłoby go stać.
Pokonawszy długie schody, u wejścia do budynku, powędrowali w kierunku sali, w której obecnie odbywał się bankiet. Wesele było spore — dookoła stołów kręciło się co najmniej dwie setki ludzi. To sprawiało, że mogli pozostać incognito, tak jak pierwotnie założył. — Czego się napijesz? — zapytał, zatrzymując się przy barze, za którym usługi świadczyło co najmniej pięciu barmanów. — Wódka z wodą? — zapytał, unosząc brew. Zapamiętał, co piła w klubie. Dla siebie zamówił natomiast gin z tonikiem. Był kierowcą, jasne, ale liczył, że zabawią tam co najmniej kilka godzin.
Zresztą, od czego były taksówki i jej karta?
Lub pokoje hotelowe w górnej części budynku? Nie, tak odważnych założeń nie wysnuwał.
Posiadał natomiast inne: — Może mały zakład? — zapytał, unosząc brew. Skoro przywiodła ich tam rozgrywka w pokera, może warto było po raz kolejny liczyć na szczęście. — Jestem przekonany, że upije się jeszcze przed pierwszym tańcem — powiedział, upijając swojego drinka. Wskazał na mężczyznę, wypijającego właśnie toast z drużbami.
utrzymuje się z — pracy swoich rodziców
24 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
Ograbiona z marzeń musi pogodzić się z własnymi wyborami. Zacząć żyć jak dorosła i wyjść naprzeciw konsekwencjom swoich czynów.
Długie spojrzenia, którymi obejmował udekorowane czarną suknią ciało, rekompensowały Quinn czas poświęcony na dopracowanie swojego wyglądu. Uprzejme komplementy bywały wyzute ze szczerości; w ich świecie mężczyźni nagminnie sięgali po m i ł e słowa, dlatego ważniejsza od treści była malująca się na twarzy intencja, której w łatwy sposób nie dało się oszukać.
Muszę się z tobą zgodzić — powiedziała, przenosząc na niego spojrzenie, którym do tego momentu śledziła weselnych gości. — Jestem piękna — dodała z zuchwałym uśmiechem. Zgadzała się również z jego drugim założeniem, ale było na tyle oczywiste, że nie wymagało dodatkowego potwierdzenia.
Przyjęcie musiało być k o s z t o w n e; potwierdzała to obecność pięciu barmanów oraz subtelna melodia (do kotleta) wygrywana przez pianistkę. Przemknęło jej przez myśl, że zdążyliby wysłuchać obietnic składanych sobie przez młodą parę, gdyby nie ociągała się z wyjściem z domu – jak dobrze, że kazała mu na siebie czekać! Bowiem Carl nie wydawał się rozczarowany tym, że nie uczestniczył w ceremonii. W tłumnym zgiełku nie próbował nawet odszukać nowożeńców, by złożyć im życzenia. Zdecydowanie lepiej było zacząć od alkoholu. — Poproszę do tego dwie kostki lodu — wtrąciła; ciekawe czy każdy szczegół zapamiętywał z taką dokładnością?
Nie musiała długo czekać, aby się o tym przekonać. Z a k ł a d brzmiał wybornie! Quincey kochała rywalizację, dlatego musiała się zgodzić.
Powoli powiodła oczyma w kierunku wskazanym przez Carla – nie chciała zwracać na siebie uwagi większej niż ściągała samym i d e a l n y m wyglądem! Lecz gdy tylko dostrzegła pana młodego, gwałtownie odwróciła się do swojego dzisiejszego partnera, by schować twarz. — Spałam z nim! — syknęła przez zęby. Widząc konsternację i niezrozumienie, postanowiła wyjaśnić. — Spałam z młodym nie dalej niż dwa tygodnie temu — powiedziała cicho. Oparła łokieć na barze i zasłoniła się dłonią, spojrzenie wbijając w ziemię. — Przynajmniej wiem, że nie upije się aż tak szybko. Obstawiam, że skończy przed podziękowaniami dla rodziców — dodała, nawet w tak feralnym położeniu nie zapominając o rzuconym wyzwaniu.
towarzyszy starszym paniom — na imprezach
28 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Duży dzieciak, który pomimo mieszkania w przyczepie chce uchodzić za bogatego. Zarabia pieniądze, towarzysząc starszym panią na imprezach, a jego najnowszym hobby jest bajerowanie pięknej Quinn.
Jestem piękna. Ha. Rzuciła to stwierdzenie wprost, bez cienia wątpliwości, bez żartobliwego tonu, tak zwyczajnie, p e w n i e, z pełnym przekonaniem — wiedział, że rzeczywiście w to wierzy, co tylko dodawało jej atrakcyjności. Quinn znacznie różniła się od kobiet, z którymi zazwyczaj miał przyjemność randkować. Rumieniły się, słysząc komplement, zabiegały o dotyk, częstowały go pochlebnymi uwagami i przypominały bardziej … tę jej przyjaciółkę, której imię już dawno wypadło mu z głowy. Od samego początku to Quincey przyciągnęła jego wzrok. Na przyjęciu zrozumiał natomiast, że jest naprawdę warta uwagii — nie tylko przez wzgląd na ilość pieniędzy, jaką dysponowała.
Uroczystość ślubna nigdy nie widniała w jego planie, więc jej spóźnienie okazało się być dla Leifa całkiem na rękę. W innym wypadku posiadał plan b — szybki drink w miejscu, w którym pracował przyjaciel, będący jego dłużnikiem. S p ł a t ę mógł sobie jednak zostawić na później. Na całe szczęście większość ludzi stawiało na weselach na open bar, czy, dodatkowo, alkohol ulokowany na stołach.
Uśmiechnął się szeroko, gdy przyjęła zakład, ale już po chwili na jego twarzy pojawiła się konsternacja. Nie odczuwał jednak negatywnych emocji — nie znajdował się w położeniu, gdzie mógłby być z a z d r o s n y. Przeciwnie: pilnował się, by nie wybuchnąć śmiechem. Takiego obrotu spraw absolutnie się nie spodziewał. — Spałaś z Harrisonem? — zapytał, siląc się na lekko oburzony ton. I może zbyt głośny? Nie był to co prawda krzyk, a prędzej … niedbały szept. — Biedna Talia. Już raz wybaczyła mu zdradę, a teraz, wśród ich gości weselnych … — no jakie było prawdopodobieństwo? W zasadzie bardzo małe, skoro sam Leif nie miał pojęcia, kim są państwo młodzi. Imiona wyczytał chwilę wcześniej, na wielkim napisie, mówiącym: Harrison i Talia na zawsze. — Rozumiem, że nie będziemy się z nimi witać? — zapytał, nadal siląc się na poważny ton, chociaż tego i tak nie planował robić. — Chyba znacie się całkiem nieźle, skoro znasz jego możliwości? — odnośnie tolerancji alkoholu, oczywiście. Uniósł brew, wypowiadając te słowa. Może powinien zirytować się odrobinę, że na ich r a n d c e mówiła o innym facecie? Zapewne tak by się stało, gdyby nie był niesamowicie rozbawiony sytuacją.
utrzymuje się z — pracy swoich rodziców
24 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
Ograbiona z marzeń musi pogodzić się z własnymi wyborami. Zacząć żyć jak dorosła i wyjść naprzeciw konsekwencjom swoich czynów.
Skromność to domena ludzi m a ł y c h. Quincey z pewnością do takich nie należała, a chociaż dręczyło ją wiele kompleksów, wiedziała, jak skutecznie to ukrywać. Dostrzegała w sobie b r a k i, nigdy jednak o nich nie mówiła. Bo ważniejsze od tego, co sama o sobie myślała, było dla niej to, jak postrzegali ją inni ludzie. Grała im na nosach, stwarzając wokół siebie aurę perfekcjonizmu. Carla również zamierzała nabrać! Choćby w kwestii spędzenia nocy (przed)ślubnej ze wspominanym Harrisonem – całe szczęście, że na tacy podał jej imię mężczyzny, którego ona nie zdążyła wyłapać. Niestety, skupiona na własnej bajce, nie zauważyła, że Carl również gra.
Shhhh — wymruczała, przyłożywszy palec do ust. Powinna zapamiętać, że dyskrecja nie była jego mocną stroną.
Nie jest b i e d n a, bo ją zdradził. Jest b i e d n a, bo to zaakceptowała — powiedziała, wciąż zasłaniając twarz. — W dodatku nie był to seks najwyższych lotów — wspomniała niby od niechcenia, czując niewytłumaczalną potrzebę umniejszenia mężczyźnie, którego nawet nie znała. O ironio, złościło ją to, co sama na jego temat wymyśliła!
Jednakże zabawa w chowanego prędko zaczęła nużyć dziewczynę. Wprawdzie przytaknęła, gdy wspomniał o powitaniu pana młodego i otaczającej go kompanii drużbów, na które nie miała najmniejszej ochoty, ale nie zamierzała dłużej ukrywać się przed nimi – wyglądała zbyt dobrze, by pozbawiać ludzi możliwości zachwycania się jej obliczem. Dlatego wyprostowała się, uniosła podbródek i zgrabnym ruchem odrzuciła włosy na plecy. — Poproszę butelkę szampana — skierowała do barmana (do wszystkich pięciu, bo nie dbała o to, który z nich poda jej alkohol). — Schłodzonego — doprecyzowała, tym razem uśmiechając się diabelnie uroczo, by przypadkiem nie postanowiono jej odmówić. Odsunęła pełną szklankę z wódką i gdy tylko butelka stanęła na blacie, chwyciła za jej szyjkę. Palcami drugiej dłoni otoczyła ramię Carla; pod marynarką wyczuwała twarde mięśnie. Skinęła w stronę przeciwną do grupy pijących mężczyzn, a gdy oddalili się o kilka kroków, obejrzała się za siebie i przygryzając wargę, mrugnęła do pana młodego, zaostrzając sytuację.
Po krótkim spacerze ich oczom ukazała się ozdoba huśtawka otoczona zielenią. Quincey uznała, że będzie idealnym miejscem na wypicie szampana, w którym zanurzyła usta, gdy tylko usiadła.
Jest tutaj twoja rodzina? Ktoś, komu chciałeś utrzeć nosa? Nie rozumiem, dlaczego zabrałeś mnie ze sobą? — spytała, oddając mu butelkę. Poprawiła również sukienkę, by układała się odpowiednio. — Niech zgadnę, wszystkie inne ci odmówiły?
towarzyszy starszym paniom — na imprezach
28 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Duży dzieciak, który pomimo mieszkania w przyczepie chce uchodzić za bogatego. Zarabia pieniądze, towarzysząc starszym panią na imprezach, a jego najnowszym hobby jest bajerowanie pięknej Quinn.
Grał — jak zwykle, zawsze, przez większość swojego życia. Udawał zmyślał, oszukiwał i był w tym naprawdę niezły; do tego stopnia, że momentami sam miał problem z odróżnieniem fikcji od rzeczywistości. Czasami nawet tego nie chciał, bo iluzja wydawała się być znacznie ciekawsza i odpowiadająca jego (jakże wymyślnym!) standardom. R a n d k a z Quinn również została skrupulatnie wyreżyserowana, aczkolwiek tu wiedział doskonale, że ładna buzia mu nie wystarczy. Być może, spotkanie z nią, było próbą udowodnienia sobie czegoś, pokazania, że pieniądze nie są najwyższą wartością …
Ha, dobre sobie. Na samą myśl zaśmiał się pod nosem. Brzmiało to jak n i e u d a n a analiza psychologiczna, którą niegdyś usłyszał i z którą kompletnie się nie zgadzał, bo stwierdzenie, że maskuje swoje kompleksy, uznał wręcz za b e z c z e l n e. Brak odpowiedniej sumy na koncie nie był problemem, a podkładką pod postawiony sobie cel. Jednakże tego wieczoru, jedyne, czego oczekiwał, to dobra zabawa — i coś mu mówiło, że panna Conroy jest ją w stanie zagwarantować.
W zasadzie masz rację. Skoro przysięgli sobie, że poczekają do ślubu, a on co najmniej dwa razy złamał tę zasadę … — westchnął teatralnie. — Możliwe, że jeszcze się nie rozkręcił, skoro przypuszczalnie byłaś jego drugą. Ale przynajmniej nabrał nieco doświadczenia przed nocą poślubną — nawet nie mrugnął, wciskając jej kolejny kit, chociaż miał nadzieję, że jego historyjka pokrywa się — przynajmniej częściowo — z tym, co przedstawił jej Harrison. O ile w ogóle mieli czas na rozmowę. Zresztą, skoro zdradzał narzeczoną, łatwo można by go było nazwać oszustem.
Nie zamierzał protestować, gdy uzbrojona w — schłodzonego! — szampana Quinn, pociągnęła go ku wyjściu z budynku. W zasadzie (po raz kolejny) było mu to na rękę, skoro w ten sposób mogli spędzić czas sam na sam; randka na weselu miała kilka wad, a jedną z nich był brak nie zaproszenia, rozpoznawalności, dobrej muzyki, czy czekoladowego tortu, a prywatności. — Przeciwnie. Miałem kilka chętnych, stworzyłem listę rezerwową i odwołałem wszystkie, uznając, że dam ci okazję do zobaczenia, jak wyglądają przyjęcia zwykłych ludzi — chociaż może nie takich zwykłych, skoro pozwolili sobie na równie kosztowne przyjęcie? Był jednak przekonany, że nikt tam nie dorównuje majątkiem jej rodzinie, a wskazane przedsięwzięcie, cóż … sporo osób wychodziło z założenia, że takie wydarzenia świętuje się tylko raz i stawiało na przepych. — Jak się czujesz między śmiertelnikami? — zapytał, odbierając od niej butelkę, z której upił porządny łyk szampana. — Nie planowałem nikomu utrzeć nosa, ale nie wiem, czy Harrison zgodziłby się z tym stwierdzeniem — zażartował, z powrotem przekazując kobiecie alkohol.
utrzymuje się z — pracy swoich rodziców
24 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
Ograbiona z marzeń musi pogodzić się z własnymi wyborami. Zacząć żyć jak dorosła i wyjść naprzeciw konsekwencjom swoich czynów.
Przysięgali poczekać do ś l u b u!? — powtórzyła, do głębi poruszona i d i o t y c z n ą deklaracją. — Z seksem? — dopytała konspiracyjnie, a szczere zdziwienie odmalowało się w jej oczach. Nie znając w s z y s t k i c h zasad, wedle których toczyła się gra między nimi, uwierzyła chłopakowi. Powinna zachować większy sceptycyzm, lecz mimo wszystko nie zakładała, że Carl miał wobec niej złe zamiary. Mógł — najwyżej — chcieć zrobić z nią to, czego wystrzegali się nowożeńcy. Nie mogła go za to winić! K a ż d y chciałby ją mieć.
Lubię beztrosko wydawać pieniądze, ale nikt nie namówiłby mnie na kupienie kota w worku — oznajmiła. I chociaż miała niemalże stuprocentową pewność, nagle wyraz jej twarzy uległ zmianie. Zakwitła w niej bowiem równie i d i o t y c z n a wątpliwość — czy właśnie tak powinno wyglądać oddanie? Czy zamiast dokładnego poznawania swoich ciał, należało wystrzegać się bliskości, aby stworzyć prawdziwe uczucie? Czy gdyby p o c z e k a ł a, zamiast ochoczo zdzierać z siebie ubranie przed mężczyznami, których obdarzała zainteresowaniem, przestaliby odchodzić? Nonsens, oni zawsze odchodzą.
Pomalowana białą farbą huśtawka zaskrzypiała złośliwie, gdy Quincey zwróciła się ku brunetowi, wciskając mu w ręce butelkę szampana. — Mam rozumieć, że ta randka zawiera w sobie kontekst edukacyjny? — upewniła się, zadarłszy brew do góry. — Proponujesz dziewczynom spotkania wśród śmiertelników, żeby przyzwyczajały się do tego, co je czeka, gdy zwiążą się z tobą? Przygotowujesz się do upadku? — zapytała, obserwując, jak przykłada butelkę do ust, by zaraz bezpardonowo odebrać ją od niego. Oceniwszy status młodej pary — lub płacących za przyjęcie rodziców — zrównania się z ich poziomem nie mogła nazwać upadkiem, nie całkowitym.
Pociągnęła łyk alkoholu. Opuszką palca przesunęła po krawędzi ust, by zetrzeć z nich kroplę szampana mogącą niekorzystnie wpłynąć na makijaż. — Ucz mnie więc — zachęciła, ignorując wzmiankę o Harrisonie, z którym wyimaginowany seks pozbawiony był intensywnego smaku tak samo jak szampan, którym się wymieniali. — Ale nie licz na to, że spróbuję złapać bukiet.
towarzyszy starszym paniom — na imprezach
28 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Duży dzieciak, który pomimo mieszkania w przyczepie chce uchodzić za bogatego. Zarabia pieniądze, towarzysząc starszym panią na imprezach, a jego najnowszym hobby jest bajerowanie pięknej Quinn.
Leif niespecjalnie znał się na długofalowych relacjach, nie mając z nimi zbyt wiele do czynienia. Wierzył jednak, że seks stanowi bardzo ważny element związku, więc podobnie jak Quiney, nie potrafił sobie wyobrazić, jakim cudem para młoda postanowiła p o c z e k a ć. Lub inaczej: nie mógłby sobie tego wyobrazić, gdyby zapewnienie, którego udzielił kobiecie, miało cokolwiek wpólnego z prawdą. Wiedział natomiast, że takie sytuacje się zdarzają — być może nieczęsto, ale jednak. W momencie, gdy ludzie kierowali się wiarą i … bla, bla. Szczerze mówiąc, zupełnie go to nie interesowało, a podobne zachowania uważał za co najmniej d z i w n e. Tak jak Quinn, nie zdecydowałby się na przysłowiowego kota w worku. Plus, raczej nie wytrzymałby tyle czasu. Jak więc winić biednego Harrisona, z (ewidentnie) alternatywnej rzeczywistości?
Zaśmiał się pod nosem. Gdyby tylko wiedziała … Ś m i e r t e l n i c y, z którymi mieli do czynienia w tamtym momencie, posiadali pieniądze, podczas gdy Leif mieszkał w przyczepie i towarzysząc starszym paniom na przyjęciach, odkładał na lepszą przyszłość. Starał się jednak nie myśleć, że spotykanie z nim mogłoby zostać uznane za upadek, bo chociaż nie posiadał fortuny, mógł się pochwalić całą masą innych dobrodziejstw; urodą, zawadiackim stylem bycia, inteligencją, pewnością siebie … i wiele, wiele więcej. Totalnie byłby w stanie wymieniać w nieskończoność! Prychnął więc w odpowiedzi na jej komentarz. — Kto mówi, że chciałbym się z którąkolwiek związać? — zapytał, unosząc brew; wymijająco, lecz zgodnie z prawdą. Tak samo, jak nie bywał wcześniej w związkach … nie planował tego zmieniać. — Lekcję pierwszą już odrobiłaś. Najlepsze imprezy zawsze odbywają się na zewnątrz — stwierdził. To tam miały miejsce poważne, napędzone alkoholem rozmowy i tam można było kogoś faktycznie poznać. — Całe szczęście. Nie będziesz zmuszona tańczyć z pijanym wujkiem Harrisona, obierając rolę nowej panny młodej. Słuszny wybór — stwierdził z uznaniem. — Zresztą mówiłem już, że nie zamierzam się oświadczać — dodał.
utrzymuje się z — pracy swoich rodziców
24 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
Ograbiona z marzeń musi pogodzić się z własnymi wyborami. Zacząć żyć jak dorosła i wyjść naprzeciw konsekwencjom swoich czynów.
Quincey nie była przeciwna związkom, ale nie miała okazji sprawdzić się w roli partnerki — może poza sytuacjami, gdy odgrywała je podczas wesel lub innych przyjęć, na których nie wypada zjawić się bez odpowiedniego towarzystwa. Ona, oczywiście, była odpowiednim towarzystwem. Najlepszym z możliwych. Wracając jednak do związków, p r ó b o w a ł a stać się dla kogoś najważniejsza, ale choć była skłonna oddać wszystko, otrzymywała niewiele. Tak było w przypadku Reef’a, który potrafił pięknie mówić o miłości, a jednak z a w o d z i ł ją na każdym kroku. Mimo to łaknęła jego uwagi tak bardzo, że była gotowa udawać, że nie zauważa tego, jak źle jest przez niego traktowana. Samo wspomnienie mężczyzny przypomniało jej, że ponownie zapadł się pod ziemię. Złościło ją to, doprowadzało do wściekłości, a jednocześnie przyprawiało o zwyczajny smutek.
Cholerne, ludzkie, uczucia! Na szczęście wiedziała, jak się ich pozbyć.
Wzięła butelkę i wypiła o kilka łyków szampana więcej niż podczas wcześniejszych pociągnięć. Odsunęła ją od ust i wzięła głęboki wdech, by wyrównać poziom powietrza w płucach. Następnie — jakby bez powodu, a jednak prowokowana wędrówką swoich myśli — spojrzała na Carla z nieprzychylnym wyrazem na twarzy i ściągniętymi brwiami.
Oczywiście — zaznaczyła, sunąc gniewnym spojrzeniem po jego twarzy i nonszalanckiej pozie. — Na moment zapomniałam, że jesteś typowym przedstawicielem swojego gatunku — dodała, w myślach nazywając go kilkoma niewybrednymi epitetami, których usłyszenia oszczędziła mu tylko dlatego, że ktoś z jego rodziny mógł kręcić się w pobliżu. Zachowywał się dokładnie tak samo, jak większość mężczyzn, którym pieniądze oraz dobre geny (obie rzeczy zagwarantowane przez rodziców) uderzyły do głowy.
To nazywasz lepszą imprezą? — kpiące pytanie opuściło jej usta, a brew wystrzeliła ku górze, potęgując wyraz niedowierzania. — Patrz — rzuciła wyzywająco, po czym zeszła z huśtawki. Wcześniej jednak zdążyła zrobić jeszcze jednego łyka szampana i wcisnąć chłopakowi butelkę w ręce. Byli weselnymi gośćmi, na boga! Ruszyła w kierunku sali bankietowej z zamiarem wkroczenia na parkiet; ani razu nie obróciła się przez ramię, by sprawdzić, czy Carl podąża za nią — jeśli przegapi przedstawienie, będzie to wyłącznie jego strata. Rozbrzmiewająca muzyka nie była odpowiednia, ale dzięki temu niewiele osób kręciło się na parkiecie. Quincey mogła więc zdobyć przestrzeń i wypełnić ją prowokacyjnymi ruchami. Potrafiła poruszać się z gracją i wdziękiem. Im więcej przyglądało się jej osób, tym chętniej prezentowała zdobyte umiejętności. Przeszkadzała jej jedynie długa suknia, na szczęście głębokie rozcięcie pozwalało wyeksponować nogi. Poruszała się powoli, z lekkością — na nic innego nie pozwalała stonowana muzyka. Zazwyczaj nie obdarzała publiczności spojrzeniami, lecz w drodze wyjątku, ilekroć stała przodem do gości, zawieszała oczy na Harrisonie, prześlizgując się po nim z bezczelną miną.
ODPOWIEDZ