strażak — w remizie strażackiej
38 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
pan strażak, który zbyt często przynosi do domu te kotki które ściąga z drzew! Teraz zapuścił brodę, a także myśli o zapuszczeniu jakichś korzeni i znalezieniu miłości.
- Jak tak o tym opowiadasz, to myślę że powinni zrobić z tego pomysł na biznes - przyznał z rozbawieniem - i organizować takie wykopaliska dla dzieci zainteresowanych karierą archeologa. Na imprezy urodzinowe i tak dalej - przyznał, unosząc brwi. - Na pewno by mieli sporo chętnych, sam jako dziecko z chęcią bym się w takie coś zaangażował - dodał, nie uzupełniając, że jako dorosły również by to z chęcią zrobił. I to miało sporo dodatkowych opcji, mogli też organizować urodziny w stylu strażaka, policjanta i innych zawodów!
- O, ekstra pomysł. Poszukam jakichś cukierków w kształcie dinozaurów żeby było tematycznie - rzucił, chociaż no wiadomo że Indiana Jones ich nie szukał, a innych skarbów… ale raczej nie było cuksów w kształcie złotego graala… - albo złote monety, no coś wymyślę - dodał, z uśmiechem lekkim - A ty? Za co się przebierasz? - zapytał jeszcze, bo sam też bardzo lubił to święto i też analizował za kogo chce się przebrać. Na pewno za coś fajnego, bo zamierzał pójść na całość! Żadne tam rogi na opasce albo po prostu peleryna, co to to nie. Jego pies też będzie ubrany. I koty, ale one się raczej nie pokażą dzieciom dobrowolnie, za to husky z chęcią się z gośćmi wita.
- Tak… nie jestem zdecydowanie żadnym podrywaczem. Mimo że się staram uczyć, no wiesz, z filmów - przyznał nieco zażenowany, nie dodając że chodzi oczywiście o komedie romantyczne, a nie jakieś romanse. Które też oglądał, ale nie szukał tam sposobów na podryw. Ale były pisane dla kobiet, więc chyba powinny skrywać wiele życiowych porad, prawda?
- Nie, chyba nie - przyznał szczerze i spojrzał na nią z zaciekawieniem, żeby mu opowiedziała. Nawet wpakował do buzi duży kawałek ciasta, w tym momencie odpowiednik popcornu, który się z przyjemnością zajada w trakcie emocjonujących momentów. A historie o prawdziwej miłości do nich zdecydowanie należały. Dlatego uważnie słuchał Marianne Harding.
- Na pomidory jego babci? - zapytał z rozbawieniem - i zaraz, z takimi prawdziwymi widłami? - zapytał zszokowany już tym faktem! - I jak to… rozwiązaliście? Odebrałaś mu je? Zaatakowałaś go pomidorami? - dopytał, bo oczywiście że zaintrygowała go ta historia i chciał poznać każdy detal! I nie widział jakoś Jera z widłami biegnącymi za biedną kobietą, a tu proszę! - A co tak naprawdę tam robiłaś? - zapytał jeszcze, bo to też go ciekawiło! Naprawdę uwielbiał historie o miłości, a już w ogóle takie skomplikowane.
- Myślisz że na takiej imprezie powinno sie mieć strój, który pokazuje Twoją twarz, czy to nie ma znaczenia? - zapytał po chwili, mrużąc lekko oczy i przyglądając jej się pytająco. Wiadomo że na Halloween każdy lubi się przebrać, ale czy przebrania są dobre do poznawania się?
towarzyska meduza
-
Weterynarz — Animal Wellness Center
28 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Po latach odkurzyła swój dyplom i wróciła do weterynarii, przejęła klinikę, którą chciałaby wykupić a do tego wychowuje pięciolatkę i wciąż próbuje zacząć wszystko od nowa.
- W sumie się jeszcze nad tym nie zastanawiałam – odpowiedziała zgodnie z prawdą, bo o ile jej córka od kilku dni trajkotała jedynie o zbieraniu cukierków w stroju Indiany Jonesa, tak Mari nie miała pojęcia czy w ogóle na imprezę dla dorosłych się wybiera. Pewnie jak zwykle wszystko wyjdzie na ostatnią chwilę, co również było pewnego rodzaju błogosławieństwem. Nie musiała godzinami przeszukiwać pomysłów na strój, bo w takich chwilach liczył się czas a nie oryginalność. – To akurat komplement, że nie jesteś podrywaczem. Może działało to w liceum, ale teraz kobiety szukają szczerych facetów, nie takich co są w stanie poderwać każdą laskę – uśmiechnęła się pokrzepiająco, bo wraz z wchodzeniem w trzydziestkę zmieniały się priorytety. Zabawa przestawała mieć znaczenie, wiele osób myślało o prawdziwym ustatkowaniu się; wspólny kredyt, dom i dzieci. Zdecydowanie lepiej było postawić na kogoś odpowiedzialnego i szczerego niż podrywacza, który szybko mógłby się znudzić i znaleźć inny obiekt swojego zainteresowania.
Widząc rozbawienie wymalowane na jego twarzy również się zaśmiała, bo trzeba było przyznać, że pierwszego spotkanie tych dwoje nie zaliczało się do najbardziej udanych. Chociaż to dobry wstęp do jakiejś ckliwej komedii romantycznej.
- Tak, z prawdziwymi widłami. A może to była łopata? Sama nie wiem – rozłożyła bezradnie ręce, bo jednak nie liczyło się narzędzie, którym Lyons chciał ją nastraszyć a sama sytuacja, która wynikła z tego nieporozumienia. – Jego babcia sprzedawała mojej rodzinie warzywa i owoce. Raz w tygodniu przyjeżdżałam na farmę je odebrać, albo gdy jej nie było zbierałam z sadu a rozliczaliśmy się później. Jerry o tym nie wiedział, to były jego pierwsze dni w Lorne i wziął mnie za złodzieja – do dziś bawiła ją ta historia, bo jak mógł pomylić Mari; drobną dziewczynę w kwiecistej sukience i kolorowej chustce wplecionej we włosy, ze złodziejaszkiem, który czaiłby się na pomidory jego babci. – Skończyło się na tym, że odebrałam poród źrebaka. Jedna z klaczy zaczęła rodzić a ja byłam już po drugim roku studiów i widziałam kilka razy jak to robił mój poprzedni szef praktyk. Ot koniec historii – resztę Remi pewnie znał z opowiada zarówno jej, jak i Jerrego. Zakochali się w sobie, potem urodziło im się dziecko, byli razem jeszcze przez kilka lat a od roku… Cóż, ich drogi się nieco skomplikowały i oficjalnie razem nie byli a jednak wciąż tkwili w tym związku po uszy.
- Myślę, że to bez różnicy. Może to właśnie dobra okazja by poznać kogoś nie przez pryzmat jak wygląda a jakim jest człowiekiem? – kolejny raz uśmiechnęła się do niego przyjaźnie, bo Remi na pewno nie będzie się z nią kłócił, że faceci są wzrokowcami i nawet intrygującą, mądrą, dobrą dziewczyną potrafią skreślić przez brak jakiś walorów estetycznych.

remi blackwell
towarzyska meduza
kwiatek
strażak — w remizie strażackiej
38 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
pan strażak, który zbyt często przynosi do domu te kotki które ściąga z drzew! Teraz zapuścił brodę, a także myśli o zapuszczeniu jakichś korzeni i znalezieniu miłości.
- Wyczuwam tutaj zapach zapalonego pracoholika - zauważył, unosząc brwi. Marianne Harding na pewno była tak bardzo zapracowana i zabiegana, że zapominała o takich właśnie małych przyjemnościach dla samej siebie. A wychodzenie i socjalizowanie się to była ważna sprawa, nie można tego zaniedbywać! Zwłaszcza będąc matką i pracując jako szefowa tłumu ludzi. Trzeba sięgać po regularne dostawy czasu spędzonego z dorosłymi ludźmi i rozmów, które nie dotyczą wspólnej pracy.
- W takim razie jak spotkasz taką kobietę, to możesz mnie polecić, bo większość chyba nie wie… - rzucił zmartwiony, lekko marszcząc brwi… ale oczywiście po chwili się uśmiechnął, bo nie mówił na serio. Na umawianych przez kogoś randkach nigdy mu nie szło zbyt dobrze, za bardzo się stresował! Bo z jednej strony nie wiedział nic o tej kobiecie i nie wiedział jak się zachować, a z drugiej była presja, że we wszystko była osoba trzecia, na której sie odbije jak Remi zrobi coś nie tak… albo w drugą stronę. I jak totalnie nie będą do siebie pasować, to też wychodzi na to, że swatka po prostu ich nie zna, a to też mały przypał.
- Bałbym się, że zostałem bohaterem horroru… - odpowiedział całkiem szczerze, bo to właśnie w horrorach są podejrzani ludzie z narzędziami, którzy później mordują. - A to najgorszy typ filmu w którym można wylądować, obok filmów wojennych i o zombie - dodał, kiwając głową. - No i w tych niemych może być ciężko się porozumiewać i jakoś… no żyć - dodał, tak jakby opcja wskoczenia sobie nagle w jakiś film była w ogóle możliwa. Remi lubił sobie czasem pogdybać i się pozastanawiać! Jak będzie staruszkiem, to pewnie będzie siedzieć z fajką i opowiadać dzieciaczkom z okolicy jakieś farmazony.
- Widać że był zapalonym pomocnikiem od pierwszych chwil na farmie… - rzucił z lekkim rozbawieniem i uśmiechnął się. On by pewnie nie był aż taki waleczny.
- O proszę, nie dość że nic nie ukradłaś, to jeszcze zaoferowałaś im swoje usługi. Powiedz, że chociaż ci to wynagrodzili dobrą kolacją albo nie wiem, tym cielakiem…. albo pomidorami - uniósł brwi, oczywiście teraz już się tylko zgrywają. Ale pewnie dlatego Jer nie chciał mówić o tej historii, bo atakować taką biedną Marianne? Od razu było widać, że nie skrzywdziłaby muchy!
- Coś w tym jest.. ale z drugiej strony, to zawsze trochę dziwne, kiedy patrzysz się na maskę i masz rozmawiać z kimś, nie widząc jego oczu… - przyznał, mrużąc lekko swoje w tym momencie. - I uśmiech jest ważny. Czy jest łagodny, czy pogardliwy… - dodał ciszej, no ale na to zwracał uwagę. Szukał łagodnych rys, jakiejś takiej delikatności i no chyba po prostu mu się wydawało, że chemia zaczyna się w kontakcie twarzą w twarz. Dlatego mu nie szło przez portale randkowe.
towarzyska meduza
-
Weterynarz — Animal Wellness Center
28 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Po latach odkurzyła swój dyplom i wróciła do weterynarii, przejęła klinikę, którą chciałaby wykupić a do tego wychowuje pięciolatkę i wciąż próbuje zacząć wszystko od nowa.
Wzruszyła jedynie ramionami, bo nie dało się tego już ukryć. Nigdy nie podejrzewała się, że zostanie kiedyś pracoholikiem, ale ostatnio faktycznie miała więcej pracy niż zazwyczaj. Przy zwierzętach na farmie zawsze miała dużo obowiązków, ale potrafiła jakoś zaplanować dzień tak by wieczorami nie marzyć jedynie o gorącej kąpieli i miękkiej pościeli. Miała pomocników, mogła liczyć na ludzi z rezerwatu. Tutaj była kompletną amatorką i nawet jeśli miała kilku pracowników, to jednak wciąż uczyła się wszystkiego od zera i wejście w odpowiedni rytm trochę jej jeszcze zajmie.
- Gdybyś nie był kumplem mojego byłego to wskazałabym na siebie – rzuciła z udawaną zalotnością, obracając wszystko w żart. Znali się tak długo, że nie mogłaby na niego spojrzeć inaczej niż na dobrego znajomego, nawet jeśli nie byłby przyjacielem Jerrego. Nigdy też nie mogła zrozumieć jak tak fajny facet nie może ułożyć sobie życia. Dobry człowiek, całkiem przystojny, do tego strażak. Wydawało jej się, że tacy nie cierpieli na brak zainteresowania wśród płci przeciwnej. Zostało jej jedynie trzymać kciuki, że Remi sobie kogoś znajdzie i również zasmakuje szczęścia przy boku jakiejś fajnej dziewczyny. Zwłaszcza, że miał takie konkretne marzenia a przecież nie każdy facet był gotowy na ustatkowanie. A do tego jeszcze otwarcie o tym mówiąc!
- Nie zapominajmy, że to Jerry – kolejny raz roześmiała się, bo minęło tyle lat a ona wciąż pamiętała początki ich znajomości. Ugryzła się jednak w język, bo obiecała sobie nigdy przy jego znajomych (ani przy swoich) nie opowiadać jak to ona musiała się starać by w ogóle coś między nimi zaiskrzyło. Lyons był ślepy na wszystkie dyskretne sygnały i dopóki nie wyłożyła wszystkiego wprost, nie zrobił żadnego kroku. – W sumie to mamy cudowne dziecko. Jakoś mi to jednak wynagrodził – mrugnęła do przyjaciela porozumiewawczo i w tym samym momencie drzwi gabinetu się otworzyły a w nich pojawiła się młoda dziewczyna z wynikami badań. Po szybkiej analizie Mari stwierdziła, że nie ma w nich niczego groźnego i kotki wystarczy skontrolować za kilka dni podczas ponownych badań. Dlatego jeszcze chwilę ze sobą porozmawiali i pożegnali się, by każde mogło wrócić do swoich obowiązków.

zt.
remi blackwell
towarzyska meduza
kwiatek
ODPOWIEDZ