36 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
- Może nie trafiłeś jeszcze na osobę, z którą chciałbyś dzielić czas - stwierdził oczywista oczywistość. On sam kiedyś też uważał, że samemu jest mu dobrze i nie potrzebuje nikogo w swoim życiu. Nie mógł związać się z mężczyzną, więc uważał, że samotność jest mu pisana. Potem związał się z Bev i teraz nie wyobrażał sobie, że mógłby wracać po pracy do pustego domu. Kwestia przyzwyczajenia. Kiedy żyje się z kimś od lat pod jednym dachem uczucia nie mogą pozostać obojętne. Choć na początku Beverly była dla niego tylko przykrywką, to dziś nie była mu obojętna. Pokochał ją, pokochał jej towarzystwo i zapewne oddałby za nią życie, gdyby stanął przed taką koniecznością.

- Nie prawda - burknął ale kącik ust drgnął mu w uśmiechu. No miał rację. Przynajmniej w tym jednym aspekcie, bo co się tyczy jego pożycia małżeńskiego, to grubo się mylił. Małżeństwo Winstonów było jak z obrazka. Pomimo wielu lat małżeńskiego stażu nadal okazywali sobie czułości i szczebiotali do siebie jak para zakochanych nastolatków. Nigdy w życiu się nie pokłócili, nigdy się nie sprzeczali i byli wyjątkowo zgodnym małżeństwem. Głównie dlatego, że Harvey zawsze jej ustępował, chyba podświadomie chcąc jej zadośćuczynić za swoje ohydne kłamstwo. Jedyną plama na tym pięknym obrazku była jego skrywana orientacja seksualna. Czyli Duncan znowu miał rację - żadne małżeństwo nie było idealne.

- Lubisz drążyć, co? Doprawdy, urodzony z Ciebie prawnik - mruknął z uśmiechem. - Słyszałeś takie powiedzenie jak "zagłaskać kota na śmierć? - zapytał unosząc brew. Beverly kleiła się do niego tak bardzo i tak często, że nawet heteryk mógłby mieć w końcu dość. Az dziwne, że uciekał od niej tylko raz w tygodniu. Ale fakt, czasem zostawał na łodzi na cały weekend, czasem zapraszał tu brata z rodziną i wtedy był wolny na dłużej.

- Ale wiesz, że czasem nie ma zasięgu na otwartym morzu? - zapytał rozbawiony. No dobra, może tym razem nie będą wypływać az tak daleko, ale może w przyszłości... kto wie? Poza tym różnie bywa i dobrze, żeby miał wsparcie. Gdy wypływał sam wyjście do toalety bez zatrzymywania się było problematyczne.
- Nie martw się, nie zamierzam - uśmiechnął się znowu gdy Duncan chwycił za ster. Ustawił się tuż za jego plecami, a ponieważ tuż za sobą miał ulokowany fotel i nie mógł się cofnąć, to dosłownie przywarł do niego całym ciałem.

- Tu masz wskaźniki. Interesują Cie głównie te dwa - zaczął go instruować pokazując palcem prędkościomierz i wskaźnik paliwa, a ze względu na problematyczną pozycję musiał przełożyć rękę pod jego ramieniem obejmując go tym samym od tyłu.
- Tu masz włączniki świateł, tu awaryjne... a tym dżojstikiem możesz zmienić ustawienie silników. Przydatne głównie w porcie, żeby odbić równolegle od pomostu, albo gdy utkniesz na mieliźnie, więc dziś też Cię to raczej nie interesuje. Na ekranie masz ustawiony kurs. Masz tam tez zapisany port, więc w razie czego jedno kliknięcie i będziesz mieć trasę powrotną. A tu zwiększasz prędkość - dodał i przełożył dłoń Duncana na drążek, a potem ostrożnie przesunął ich złączone dłonie do przodu powoli zwiększając prędkość.

- Ładnie pachniesz - stwierdził po chwili trochę nieświadomie wypowiadając to na głos tuż przy uchu Winchestera. Serce waliło mu jak oszalałe. Nie był tak blisko żadnego mężczyzny chyba od czasów liceum. To było takie... podniecające.


Duncan Winchester
ambitny krab
Harvey Winston
21 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
   – Możliwe – przyznał. Bo to chyba właśnie tak wyglądało, że na początku nie chciało się spędzać czasu z nikim, ale gdy poznawało się tę jedną wyjątkową osobę, to nagle nie chciało się jej odstąpić na krok. Pytaniem było tylko to, gdzie taka osoba może się znajdować i czy chce się jej szukać. Duncanowi z całą pewnością jeszcze nic takiego nie przyszło do głowy, a więc nadal tkwił w swoim przekonaniu, że nie potrzebuje nikogo. Nie zamykał się na związki. Nie chciał przeżyć swojego życia samotnie, bo byłoby to niesamowicie smutne.
   Uśmiechnął się, gdy usłyszał sprzeciw mężczyzny. Harvey był uroczy przy tym swoim uporze. No i mężczyzna jeszcze tego nie wiedział, ale właśnie rozmawiał z człowiekiem, który zawsze miał rację. Nawet jeśli tylko Duncan tak myślał. Chłopak był niezwykle pewny siebie i odzywał się jedynie wtedy, gdy miał pewność co do prawdziwości wypowiadanych przez siebie słów. Oczywiście jeśli chodziło o życie ludzi i ich zachowanie mógł tylko zgadywać, bo tego nie mógł być pewnym w stu procentach.
   – Drążenie mam we krwi – zaśmiał się. Uwielbiał dociekać i wyciągać informacje. To były takie inteligentne podchody, bo wysilał się przy tym jedynie umysłowo i nie musiał biegać i chować się. No i był też niesamowicie ciekawski, więc dowiadywanie się od obcych ich prywatnych rzeczy było całkiem spoko zajęciem. No albo Duncan był po prostu okropnym człowiekiem. – Ale głaskanie żony ci chyba służy, skoro chodzisz i żyjesz – dodał na szybko oczywiście łapiąc mężczyznę za słówka. Doskonale wiedział o co mu chodziło. Można to było porównać do jedzenia jednej potrawy zbyt często, przez co ta traci na znaczeniu i przyjemności. Było to oczywiście dość marne porównanie, niemniej jednak tylko to teraz przyszło mu do głowy. Pytanie tylko nasuwało mu się na myśl, co sprawiało, że mężczyzna ucieka przed kochającą żoną? Znudzenie, czy może coś innego? Trzeba było przyznać, ze przez to Harvey stał się bardziej intrygujący. Chłopak chciał się bowiem dowiedzieć, co takiego ukrywał.
   – W takim wypadku przyszłoby nam umrzeć we dwóch – stwierdził, co pewnie było prawdą. Znając Duncana, jeśli doszłoby do czegoś takiego, że Harvey nie mógłby kierować jachtem, to Duncan rozbiłby albo zatopiłby łódź, więc wychodziło na to samo.
   – No ja tego wszystkiego nie zapamiętam – przyznał od razu, więc cieszył się, że większością rzeczy nie musiał się przejmować. Dzięki temu czuł się nieco mniej zdenerwowany. Nie przepadał za jazdą samochodem, a co dopiero za prowadzeniem łodzi. – Nie, nie przyspieszajmy! – zaprotestował, kiedy przesunęli drążkiem. Z tego wszystkiego spiął się mocno i cofnął do tyłu, jednak fotel, który był za nimi skutecznie uniemożliwił mu ucieczkę.
   – Dziękuję, to drogie perfumy, muszą pachnieć ładnie – uśmiechnął się, wykrzywiając nieco głowę, tak, żeby spojrzeć na profil mężczyzny. Harvey rzeczywiście znajdował się blisko. Zbyt blisko… ale to o dziwo nie przeszkadzało Duncanowi aż tak, jak można było się tego po nim spodziewać. Aż sam się zdziwił, że nie wpadł w żadne zakłopotanie. – Denerwujesz się, że utopię ci łódź? Twoje serce obija mi się o plecy – spróbował zażartować, żeby rozładować nieco swoje napięcie.
Harvey Winston
przyjazna koala
Duncan Winchester
36 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Nie wiedział, nie wiedział. Wiedział. Zdążył się już przekonać kilkukrotnie podczas ich małych dyskusji, że Duncan mial swoje zdanie i nie dał go sobie odebrać. Ale Harveyowi to się w nim podobało. Ta pewność siebie i upór. Sam był uparty, więc dyskutowanie z kimś takim było wyzwaniem, a on lubił wyzwania.
- To dobrze, w pracy na pewno Ci się przyda. Ale prywatnie może narobić problemów - mruknął. Sam czasem wścibiał nos w cudze sprawy trochę za bardzo, przez co często popadał w drobne konflikty ze znajomymi. Na szczęście miał gadane i umiał szybko załagodzić sytuację.
- Powiedzmy - westchnął. Owszem, chodził i żył, ale co to za życie? Niby był szczęśliwy, niby wszystko było w najlepszym porządku. A jednak brakowało mu czegoś w tym jego słodkim życiu. Czegoś albo kogoś. A teraz miał to na wyciągnięcie ręki. To takie frustrujące.

- Przestań, to banalne. Nawet dziecko by sobie poradziło - uśmiechnął się. Jazda samochodem była dużo gorsza. Masa innych samochodów na drodze, drzewa, piesi, psy wyskakujące znienacka pod koła... A tu? Pusto. Nie było przeszkód, o które mogliby się rozbić. Pełen luz. No ale skoro Duncan chciał zwolnić, to zwolnił powoli przesuwając drążek w dół. Za to jego drążek...

- Chyba za dużo płacę swoim stażystom - zażartował w odpowiedzi na te drogie perfumy. Lubił tę mieszankę, jaką tworzyły z jego szamponem i zapachem jego ciała. Gdy tylko Duncan odwrócił głowę w jego stronę, Harvey od razu odwrócił wzrok gdzieś w bok. Denerwował się, i było to widać gołym okiem.
-Czujesz? - zaśmiał się nerwowo, bo teraz pewnie nie tylko bicie jego serca wyczuwał, ale i rosnące podniecenie.
- Nie... Raczej boję się, że zrobię coś głupiego - mruknął cicho i jakby wbrew swoim słowom zrobił coś, co z cała pewnością było głupie, i to bardzo, bo położył drugą dłoń na biodrze mężczyzny i delikatnie zacisnął na nim palce powoli przesuwające je w dół.
- Albo, że tego nie zrobię i będę później żałować - dodał cicho zerkając na niego kątem oka, jakby chciał dostrzec jakiś znak, przyzwolenie. Albo dezaprobatę.


Duncan Winchester
ambitny krab
Harvey Winston
21 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
   Machnął szybko ręką na to stwierdzenie. Duncan był człowiekiem, który dość intensywnie myślał o swojej przyszłości, zwłaszcza jeśli miało to dotyczyć jego życia zawodowego. Jeśli jednak chodziło o jego życie prywatne, to myśli na ten temat nie zaprzątały jego głowy. I to nie tak, że nie chciał mieć swojej rodziny. Po prostu wydawało mu się, że w tym momencie byłaby ona dla niego niepotrzebnym ciężarem, bo za bardzo skupiałby się na swojej pracy i na dążeniu do tego, by zawędrować na odpowiednią pozycję. Źle by się to odbiło zarówno na nim, jak i na osobach, z którymi by się związał. Nie mógł zrobić nikomu czegoś takiego.
   – Problemami pomartwię się w przyszłości – powiedział, machając ręką. Oczywiście obecnie wierzył, że takie problemy nigdy nie nadejdą, przez co nie będzie się on musiał z nimi zmagać. Możliwe że był naiwny, bo przecież ludzie mierzą się z problemami codziennie i nawet Duncan miał takie obecnie. Niemniej jednak swoje wiedział i nikt nie mógł mu tego wybić z głowy.
   – No ale ja nie jestem dzieckiem, wiesz, myślę o wielu rzeczach na raz – przyznał. Było to prawdą. Duncan nierzadko łapał się na tym, że w jego głowie kręciło się sporo myśli, które nie miały ze sobą nic wspólnego. On sam nauczył się już z tym żyć, niemniej jednak czasami ciężko mu było się w tym wszystkim połapać. On sam miał też wrażenie, że dzieci nie miały w łowach tylu myśli, co ludzie dorośli, niemniej jednak dzieciaczki miały swoje własne ograniczenia. No więc nic dziwnego, że mogły sobie świetnie radzić z prowadzeniem jachtów. Szkoda tylko, że Duncan nigdy nie widział żadnego dzieciaka za sterami. Uśmiechnął się jednak szybko, bo pomimo swoich dogłębnych rozmyślań wiedział doskonale, że mężczyzna żartował.
   – To urocze, że myślisz, ze te perfumy mam z pensji jaką dostaję – zaśmiał się, bo o ile owszem, nie zarabiał na swoim stażu najgorzej, ale nie były to stawki, za które mógłby sobie pozwolić na zakup drogich perfum. Lubił dobrze pachnieć, więc nie oszczędzał na dobrych zapachach, ale oczywiście nie należał też do typu osób, które kupowały perfumy na potęgę, żeby mieć ich jak najwięcej. A pieniądze miał oczywiście z ubezpieczenia, które otrzymał po śmierci rodziców i które było dla niego dostępne dopiero po ukończeniu osiemnastu lat, więc miał całkiem sporą sumkę do wydania, a nie należał do specjalnie rozrzutnych. Wbrew pozorom uwielbiał oszczędzać pieniądze i czekać na wyprzedaże.
   – Czuję wiele rzeczy – prychnął lekko, bo powoli zaczął się już domyślać, że Harvey jedynie uważał się za hetero faceta. Duncan nie miał jednak zamiaru być kimś, kto mężczyznę będzie uświadamiać. Harvey był przecież dorosłym człowiekiem, więc robił co chciał.
   – Nie ma głupich rzeczy, a lepiej jest zrobić coś, żeby się później nie żałowało – stwierdził, uśmiechając się zawadiacko. Poczuł szybko dłoń mężczyzny na biodrze. Odwrócił się do mężczyzny przodem. – No, to co chcesz zrobić? – zapytał.
Harvey Winston
przyjazna koala
Duncan Winchester
36 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Też kiedyś myślał podobnie. Najpierw chciał robić karierę, czas na miłość miał przyjść później. W jego przypadku było też to spowodowane tym, że ukrywał się ze swoją orientacją, więc ucieczka w pracę była świetnym rozwiązaniem i dobra wymówką, gdy rodzice pytali o jego dziewczynę. Owszem, spotykał się z kilkoma od czasu do czasu, żeby zachowywać pozory, ale starzy wciąż naciskali i naciskali, więc w końcu się ugiął. gdyby nie to, z całą pewnością nadal byłby sam. Ale to miło mieć do kogo wracać po pracy.

- O czym, na przykład? - zapytał zaintrygowany. Jakie myśli krążyły mu teraz po głowie, że nie był w stanie skupić się na tak prostej czynności jak sterowanie małą łódką? To musiały być naprawdę natarczywe myśli. Harvey też czasem wpadał w taki stan, gdy tysiące myśli tłukło mu się po głowie. Działo się tak zwykle, gdy do głosu dochodziły jego wyrzuty sumienia. Miliony myśli na sekundę, a każda kolejna czarniejsza od poprzedniej. Jedyną ucieczką była wtedy praca, bo tylko wtedy potrafił się ogarnąć i skupić na sprawie. Zupełnie jakby miał w głowie przełącznik odcinający mózg od wszystkiego innego.

- To urocze, że nie wyłapujesz moich słabych żartów - uśmiechnął się blado. - To może... ja tez sprawię Ci taki mały prezent? Powiedzmy, w ramach świątecznej premii? - zaproponował błędnie interpretując słowa mężczyzny. Bo skoro nie kupił ich z pensji to przecież na pewno dostał je od kogoś. Może od jakiegoś faceta? Aż poczuł ukłucie zazdrości.

Spróbował odsunąć się nieco od mężczyzny, ale nie było to łatwe, bo siedzenie z tyłu skutecznie mu to utrudniało. Mógłby odejść, ale wtedy Duncan zostałby sam przy sterach i pewnie od razu by spanikował, a kto wie, może serio był na tyle zdolny, by ich zatopić. Wolał nie przekonywać się o tym na własnej skórze.
Bez względu na to, co teraz zrobi będzie tego żałował. Albo skrzywdzi żonę, albo siebie. No i pamiętał rozmowę z Duncanem, którą odbyli na plaży o molestowaniu. Nie było dobrego wyjścia.
- Już żałuję - mruknął cicho, gdy Duncan obrócił się w jego stronę. Nie zaprotestował i nie zabrał ręki. Wręcz przeciwnie, przesunął dłoń na pośladek mężczyzny, gdy ten odwracał się.
- Chcę... - westchnął przymykając na moment powieki nim podjął ostateczną decyzję. - Chcę zabrać Cię pod pokład i... pokazać Ci sypialnię - wyszeptał w końcu pochylając się nad jego uchem tak blisko, że musnął je ustami. No i zrobił to. Wypowiedział na głos słowa, które zmienią całe jego dotychczasowe życie. Czy to przez tę szklaneczkę whisky, która wypił zanim Duncan pojawił sie na jachcie? A może w końcu wybuchło w nim to, co tłumił przez te wszystkie lata, bo Winchester znalazł się za blisko? Zapewne wszystko na raz. Jeśli chwilę temu serce waliło mu jak oszalałe, to teraz wręcz wyrywało mu się z piersi. Sekundy dłużyły się niemiłosiernie. To było jak oczekiwanie na egzekucję.


Duncan Winchester
ambitny krab
Harvey Winston
21 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
   Wiele osób powtarzało mu, że nie powinien skupiać się na karierze, bo owszem, była ona ważna, ale z całą pewnością nie była najważniejsza. Z drugiej jednak strony te same osoby mówiły mu, że ma starać się być jak najlepszy w tym, co robił. Było to więc prawdziwe błędne koło, które nie prowadziło do niczego, jeśli chciało się podążać za jego wskazówkami. Należało więc wybrać i Duncan już dawno się zdecydował, którą trasą chciał podążać. Wierzył, że miał przed sobą jeszcze długie życie, wiec z całą pewnością udałoby mu się znaleźć kogoś w przyszłości, kiedy już sam wyjdzie na prostą.
   – Studia, staż, przyszłość… – zamyślił się. Oczywiście nie były to jedyne myśli, jakie miał. Myślał bowiem o wielu rzeczach. Niektóre z nich były przyjemne, a inne natrętne i złe. Często też przyłapywał się nad tym, że rozmyślał o rzeczach, które innym osobom nawet nie przychodziły do głowy na co dzień, jak chociażby dobro środowiska. Głupio było się jednak przyznać do tego. Znacznie częściej Duncan myślał o tym, co będzie w przyszłości. Nie uznawał zasady by nie przejmować się tym, co nadejdzie i skupić się na tym co jest teraz. On lubił mieć wszystko przemyślane i zaplanowane. Lubił wiedzieć w co się pakuje, żeby mieć jak najmniej problemów. Nie było bowiem niczego przyjemniejszego niż życie bez kłopotów.
   – Wolę pieniądze – odpowiedział od razu. Zawsze było miło dostać więcej kasy, by można było ją wydać na to, na co miało się ochotę. Lubił takie coś, bo dostawanie prezentów chociaż było fajne, mogło okazać się kłopotliwe, jeśli taki prezent nie wpadł w gusta osoby, której się go dawało. Z tego względu Duncan nie przepadał za dawaniem prezentów. Jeśli już musiał komuś jakiś sprawić, to z wyprzedzeniem starał się ogarnąć, co taka osoba lubi, żeby spróbować wpasować się w jej upodobania.
   – Przed chwilą opowiadałeś mi o swojej żonie, a teraz chcesz zabrać mnie do sypialni? – zapytał. Nie czuł się niekomfortowo. Harvey był przystojnym mężczyzną i podobał się Duncanowi, niemniej jednak Winchester nie chciał zrobić czegoś, czego mężczyzna mógłby później żałować. Bliskość mężczyzny mu jednak nie przeszkadzała. Wydawało mu się nawet, że bardzo mu się ta cała sytuacja podoba, ale musiał uważać. Harvey ciągle był przecież jego szefem.
   – Harvey… przemyśl to wszystko, zanim zrobisz coś, czego będziesz żałować – powiedział. Oczywiście chciał dać mężczyźnie odpowiednie argumenty, które pomogłyby mu się zdecydować, więc pocałował go lekko. Pocałunek nie był nachalny ani zbyt długi, więc szybko się skończył.
Harvey Winston
przyjazna koala
Duncan Winchester
36 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Kariera owszem, była ważna, ale życie prywatne też i najlepiej byłoby, gdyby Duncan jak najszybciej nauczyłby się kompromisu w tej kwestii. Im szybciej tym lepiej, bo później naprawdę będzie tego żałował. Kompromisy były ważne, a Harvey był wręcz ekspertem w tej dziedzinie. Wszak całe jego małżeństwo było jednym wielkim kompromisem. Niektórzy mogliby powiedzieć, że było jednym wielkim kłamstwem, ale on sam tak nie uważał. No może czasem, gdy miał gorszy dzień takie myśli wracały jak bumerang, ale na co dzień. gdy nie myślał o swoim małym sekrecie, wszystko było w porządku. Kompromisy były super. No i w zawodzie prawnika kompromisy były nieodzownym elementem. Ileż to w końcu razy chciałoby się wywalczyć uniewinnienie a trzeba się pogodzić z "zawiasami" albo pracami społecznymi. Kompromis.

- Materialista - mruknął. Oczywiście każdy z pracowników jego kancelarii dostanie premię na święta, tak jak ma to miejsce każdego roku, bo nie był wyzyskiwaczem. Ale to wcale nie przeszkadzało, by Duncan dostał od niego coś specjalnego. I czemu od razu miałby to być nietrafiony prezent, skoro już ustalili, jakie perfumy lubi? Wystarczy, że znajdzie podobne. Nie będzie to wielkim problemem, bo dobrze poznał ten zapach. Stac go było na najlepsze perfumy i chętnie obdarowałby go takim drobiazgiem, by pokazać swoją sympatię i to, jak bardzo go ceni.

- Chyba mnie nie słuchasz... - mruknął cicho. Czy nie mówił, że ucieka tu przed żoną? Że spędza tu czas, bo ma dosyć jej czułości? Kochał ją, to fakt, ale w tej jednej konkretnej chwili pragnął tylko jednej osoby i nie, nie była to jego żona. Naprawdę chciał teraz tylko jednego. Czy będzie tego żałował? Może, ale w tej konkretnej chwili miał to gdzieś, bo gdy tylko Duncan go pocałował wszystko przestało mieć znaczenie. Objął go mocniej i odwzajemnił zachłannie ten krótki pocałunek, a gdy Winchester go przerwał na twarzy Harveya wyraźnie malował się niedosyt i rozczarowanie.
- Nie chcę żałować, że tego nie zrobiłem - odparł cicho dotykając wierzchem dłoni jego twarzy. Teraz albo nigdy. Bo gdy już się przełamał bał się, że drugiej takiej szansy nie będzie. Bo za chwilę znowu założy tę swoją maskę i nie zdejmie jej już tak łatwo. Owszem, byl jego szefem, ale jakoś do tej pory Duncanowi nie przeszkadzało to, by spędzać z nim czas poza gruntem zawodowym. Poza tym zaraż kończy staż, więc co w tym złego?


Duncan Winchester
ambitny krab
Harvey Winston
21 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
   Duncan musiał się jeszcze bardzo wiele nauczyć. Sam o tym doskonale wiedział, więc nawet by się nie kłócił, gdyby usłyszał myśli Harveya. No ale Duncan wlaśnie był takim typem człowieka, który chciał się uczyć i kształcić jak najwięcej. Może nie we wszystkich dziedzinach, ale w tym, co lubił chciał być jak najlepszy. No ale nie można było osiągnąć perfekcji, zawsze było coś, co można było ogarnąć i nauczyć się lepiej. No a jeśli chodzi o kompromisy, to były one dobrym rozwiązaniem, jeśli miało się ku nim powody. Winchester miał na sebie konkretny plan, a on nie przewidywał żadnych ustępstw i kompromisów. Miało być tak, jak sobie to chłopak zaplanował. Był ambitny i zdeterminowany.
    – A tobie na pieniądzach nie zalezy? – zapytał z zainteresowaniem. Duncan lubił mieć pieniądze. Dzięki nim miał ładny dom, mieszkał w dobrej dzielnicy i mógł sobie pozwolić na wszystko, co chciał, nawet jeśli nie należał do przesadnie rozrzutnych. Niby nie potrzebował wiele i nie kupował dużo, ale jeśli już coś chciał, to zazwyczaj stawiał na jakość, a ta często szła w parze z wysoką ceną. Wydawało mu się również, że Harvey też należy do tej samej grupy ludzi, co on sam. W końcu mężczyzna miał swoją prywatną łódź, co nie było wymaganiem.
   Pocałunek z mężczyzną nie był czymś, czego się spodziewał. Harvey był przystojnym mężczyzną, Duncanowi na pewno wpadł w oko już na początku objęcia stażu, jednak nigdy nie myślał, że coś się może z tego narodzić. Wykluczał nawet taką możliwość, bo przecież nie w głowie mu było romansowanie. Ciągle utrzymuje takie zdanie. Uśmiechnał się lekko.
    – Słucham, słucham, ale wydaje mi się, że sam nie wiesz, czego chcesz... masz żonę, a zabierasz się za mnie? Harvey, nie będę osobą, przez którą ma rozpaść się twoje małżeństwo a tym bardziej nie mam zamiaru być kimś na boku – stwierdził. Było to chyba logiczne. Może i był młody ale chciał wierzyć, że nie był głupi. Nie chciał popełniać błędów, których później będzie żałować tylko dlatego, że nadarzyła się taka okazja albo miał jakieś chwilowe słabości. Nie wiedział, co myślał o nim mężczyzna i co jeśli miał się okazać tylko chwilową odskocznią w chwili słabości.
    – Żebyś teraz nie żałował, że to zrobiłeś – odpowiedział mężczyśnie, cmokając go delikatni ew usta, po czym odszedł od sterów i podażył w kierunku burty łodzi. Spojrzał w ciemną taflę wody, która zaburzona była ruchem łodzi.
Harvey Winston
przyjazna koala
Duncan Winchester
36 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
- Wiesz, przychodzi taki etap w życiu, że zaczyna się rozumieć, że to nie forsa jest najważniejsza - mruknął. Owszem, kasa była fajnym dodatkiem pozwalającym żyć wygodnie i dostatnie, ale na co komu forsa, kiedy brakuje miłości, rodziny czy zdrowia? Czy byłby szczęśliwy sam w wielkim pustym domu z basenem? A Duncan? Czy jak już się dorobi swojej małej fortuny na cudzym nieszczęściu to czy sam będzie szczęśliwy wracając do pustego mieszkania? Harvey doceniał wartość pieniądza, bo tak był wychowany. W jego rodzinie nigdy nie brakowało pieniędzy, ojciec był naprawdę wziętym prawnikiem, a matka była sędzią i zyli naprawdę na wysokiej stopie. Nie był jednak rozpieszczonym gnojkiem, ojciec trzymał ich krótko i zmuszał do ciężkiej pracy. Gdyby teraz musiał zaczynać od zera pewnie dałby sobie radę. Nie uważał więc, że pieniądze były najważniejsze w jego życiu.

- Chcę Ciebie - wszedł mu w słowo, ale Duncan zdaje się, że tego nie słyszał, albo nie chciał słyszeć, bo kontynuował swój wywód, a z każdym jego kolejnym słowem Harvey czuł się coraz gorzej. Nagle uświadomił sobie, że jego wielki sekret nie był już sekretem i zdradził się nie zyskując nic na tym swoim wyjściu z ciemnej szafy. A mógł stracić naprawdę wiele. A najgorsze było to, że byli tu uwięzieni jak w jakiejś cholernej pułapce. Słabe miejsce na takie wyznania i otrzymanie kosza. Nie mógł wyrzucić Duncana i sam nie mógł uciec.
- Już żałuję - mruknął cicho odprowadzając go wzrokiem. Zdusił w sobie resztki chęci by pójścia za nim, bo do głosu znowu dochodziła szara, brutalna rzeczywistość. To nagłe podniecenie, które pojawiło się, gdy stali tak blisko siebie uleciało ustępując przerażeniu, A co, jeśli Duncan komuś powie? Co teraz powinien zrobić? Udawać, że nic się nie stało i liczyć na cud? Szantażować? Nie, to nie wchodziło w grę. Musiał to sobie wszystko przemyśleć, w jaki sposób naprawić ten swój głupi błąd. A póki co przyspieszył gwałtownie i łódź pomknęła przecinając drobne fale, a powiew wiatru otrzeźwił nieco jego umysł gdy odpalił papierosa. Nie patrzył już na Duncana. Nie patrzył na niego także wtedy, gdy po dłuższej chwili w końcu zwolnił i wyłączył silnik. Byli na miejscu. Winchester chciał sobie popatrzeć na rafę? To niech sobie patrzy.
- Jesteśmy - rzucił tylko beznamiętnie i zniknął pod pokładem zgarniając po drodze butelkę whisky z barku. Oby Duncan był pojętnym uczniem i szybko załapał ten przyspieszony kurs za sterem.


Duncan Winchester
ambitny krab
Harvey Winston
21 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
    – Nie mówię, że są najważniejsze – odpowiedział, bo nie o to mężczyznę pytał. Prawdą jednak było, że świat kręcił się wokół pieniędzy, czy się to komuś podobało, czy też nie. Nie mógł już nic na to poradzić. Jemu osobiście nie podobało się wiele rzeczy, które miały miejsce na świecie i to, jakimi prawami ten świat się rządził, a jedną z sił napędzających były właśnie pieniądze. Nawet polityka była nimi przepełniona. Nad politykami władzę mają wszyscy sponsorzy i lobbyści, dlatego też Duncan nie chciał mieć z polityką nic wspólnego. Oczywiście jako prawnik najwięcej zarobiłby właśnie reprezentując jakiegoś polityka, ale nie miał do tego ani serca ani chęci. Sam w sumie nie wiedział jeszcze, w czym tak dokładnie chciałby się specjalizować, ale do podjęcia tej decyzji miał jeszcze trochę czasu. A co do pieniędzy, to im bardziej chciał, by nie odgrywały one ważniejszej roli w jego życiu, tym bardziej wydawało mu się, że ich potrzebuje. W końcu musiał jeść, musiał opłacać rachunki za dom. No i oczywiście miał swoje prywatne wydatki i kaprysy, bo od czasu do czasu lubił wydać więcej pieniędzy na coś bardziej luksusowego.
    – Harvey... – zaczął, ale szybko zacisnął usta. Nie miał pojęcia, co miałby powiedzieć mężczyźnie. Harvey był przystojny i inteligentny, a co za tym idzie był w jego typie, niemniej jednak Duncan dawno obiecał sobie, że nie będzie skupiał się na swoim życiu romantycznym. Nie miał czasu, by mógł poświęcić go na kogoś innego. No ale z drugiej strony, Harvey wydawał się mężczyzną, który sam miał dużo obowiązków, więc pewnie sam nie miałby dla Duncana czasu. Ech... wszystko to układało się tak prosto, a z drugiej strony było tak skomplikowane. Później wszystko wydarzyło się już niesamowicie szybko. Nawet nie zdążył się zorientować, że Harvey przyspieszył i po krótkim czasie zatrzymał łódź, bo Duncan zanurzony był w swoich myślach. Sporo myślał. Miał to już w nawyku, że analizował wszystko, co działo się w jego życiu, a teraz stał przecież przed sytuacją, która nie należała do najłatwiejszych.
    – Ej! – powiedział, kiedy zauważył, jak Harvey znika pod pokładem. Nie miał pojęcia, co zrobić, ale nie mógł przecież tak milczeć i patrzeć się w wodę, kiedy facet mi się tak otwierał i zwierzał. Westchnął i sam również zszedł pod pokład.
    – Harvey, podobasz mi się, ale masz żonę – powiedział, bo fakt istnienia kobiety i związku małżeńskiego był jednak wielką przeszkodą. Pojedynczy skok w bok był oczywiście względnie dopuszczalny, ale nie wiedział, czy Harveyowi by to odpowiadało. Z resztą takie skoki w bok nie odpowiadały nawet Duncanowi. Nie chciał niszczyć komuś małżeństwa. – Jak ty sobie wyobrażasz naszą relację? Ja nie chcę się ukrywać przed nikim – odpowiedział. Nie miał pojęcia, czy mężczyzna zdawał sobie sprawę z tego, że nie tylko jego życie wchodziło tutaj w grę. Przecież nawet nie mogliby nigdzie wyjść razem, bo Harvey pewnie nie chciał, by opinia o nim uległa zmianie. – No i teraz zamiast rozmawiać to uciekasz z alkoholem pod pokład – dodał. Nie chciał go ganić ani osądzać, bo domyślał się, przez co ten musiał przechodzić, ale na to wszystko trzeba było spojrzeć racjonalnie, a nie pod wpływem emocji.
Harvey Winston
przyjazna koala
Duncan Winchester
36 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Na początku swojej kariery Duncan powinien popróbować wszystkiego, wtedy podjęcie decyzji o wyborze specjalizacji będzie dużo łatwiejsze. Harvey nie wyobrażał sobie, by tak ważną decyzję podejmować na sucho. On sam na początku zajmował się wieloma różnymi sprawami i stopniowo eliminował te, z którymi nie chciał mieć więcej nic wspólnego. I tak oto teraz głównie reprezentuje kilku stałych klientów, w tym jedna większą korporację. Nadal jednak od czasu do czasu zajmuje się prostszymi sprawami pro bono.

Fakt, obaj nie mieli czasu pochłonięci życiem zawodowym. A jednak obaj tu byli. Znaleźli czas - a Harvey robił to przecież regularnie co tydzień - by wypłynąć w morze na kilkugodzinny rejs. Czy więc naprawdę nie znaleźliby dla siebie czasu? Przecież wspólna praca znacząco ułatwiała im spotkania. Tak więc brak czasu był marną wymówką. Natomiast fakt, że Winston miał żonę był wymówka bardzo dobrą.

Gdy Duncan wszedł za nim do sypialni, Harvey zdążył już się rozsiąść na podłodze oparty plecami o łóżko, na którym leżał laptop i pudełko chusteczek, które sobie przygotował na dzisiejsze sam na sam. W ręce trzymał szklankę, którą zgarnął po drodze z kuchni, i którą to napełnił do połowy złotym trunkiem. Co by się nie działo, nie będzie przecież walił z gwintu.
- To wszystko komplikuje, nie? - odpowiedział nieco beznamiętnym tonem i upił łyk whisky. Pewnie byłoby łatwiej, gdyby jej nie kochał, ale te 10 lat małżeństwa i przyzwyczajenie zrobiło swoje. Bo ciężko być obojętnym na kogoś, przy kim co dzień zasypia się i budzi. Gdyby nic do niej nie czuł może nawet mógłby ją zostawić. Nie mieli dzieci więc nic nie stało na przeszkodzie. Ale kochał ją i nie wyobrażał sobie już życia bez niej. To naprawdę było skomplikowane.
- Nie wyobrażam sobie - mruknął powoli przenosząc wzrok na mężczyznę. - Od dwudziestu lat sobie tego nie wyobrażałem - dodał z goryczą. Jeszcze w szkole, gdy był w swoim pierwszym, i właściwie jedynym gejowskim związku takie marzenia jeszcze nawiedzały jego myśli. Gdyby wtedy się nie rozstali, kto wie, może znalazłby w sobie na tyle siły, by postawić się ojcu i wyjść z szafy. Ale dziś nie miał już na to siły, bo jego szafa niczym Narnia wchłonęła go i nie chciała wypuścić.

- Ale o czym chcesz rozmawiać? - zapytał unosząc brew. - Nie ma o czym, zapomnij, nic się nie stało, nic się nie wydarzyło. To w ogóle nie powinno mieć miejsca, straciłem nad sobą panowanie. Przepraszam - mruknął uciekając wzrokiem gdzieś w bok, bo było mu naprawdę wstyd. Ale to był jego problem i sam musiał sobie z tym wszystkim poradzić.
- I nie uciekam przed Tobą. Chciałeś podziwiać rafę, to podziwiaj, ja miałem w planach się tu zaszyć i pobyć sobą - westchnął.


Duncan Winchester
ambitny krab
Harvey Winston
ODPOWIEDZ