aktorka — Cairns Performance Art Centre
25 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
naczelna drama queen, marząca o wielkiej karierze aktorskiej; młoda awanturniczka, która często wpada w kłopoty
Nie dało się ukryć tego, że Eleonore jako artystka miała pewne skłonności do dramatyzmu i przesady. I tak oto w jej przypadku dozgonna wdzięczność nie musiała wcale oznaczać tego, że odda się komuś ciałem i duszą za to, co dla niej zrobił. Nie, dla niej mogło to znaczyć tyle, że przy kolejnym wypadzie na miasto zapłaci za twoje drinki albo zamówi pizzę, gdy u ciebie na koncie będzie świeciło pustkami. Czasami naprawdę nie warto było sobie zawracać głowy tym w jaki sposób się wysławiała.
Darowanemu koniowi w zęby się nie zagląda, a poza tym to jednak studenci raczej nie byli zbyt wybredni jeśli chodziło o alkohol. Ważne było to, żeby posiadało jakiś smak, albo żeby przynajmniej kopało. Wtedy to naprawdę nie miało znaczenia czy pili porobione spirytusem Piccolo, markowe wina z winogron dorastających na stokach południowej Francji czy może po prostu jakże znane i kochane wino owocowe marki Amarena, które było legendarnym trunkiem w przystępnej dla każdego cenie. Bo jakby nie patrzeć to wielu studentów miało ograniczone budżety. No i po wszystkim kac jest podobny.
- Maxine - powtórzyła jakby z namysłem, przyglądając się dziewczynie. - Uroczo. Chociaż Max bardziej do ciebie pasuje.
Prostsze, krótsze, a do tego miała wrażenie, że jakoś o wiele lepiej oddawało naturę skateboardzistki. Chociaż może w tym momencie przemawiał przez nią głównie wypity alkohol i przez to brzmiała jakby wyszła przed chwilą z planu filmowego nowej komedii romantycznej. Czasami chyba naprawdę powinna nieco przystopować.
- Okay, nie brzmi to jakoś skomplikowanie - bo niby co takiego trudnego mogło się kryć w odpychaniu się nogą od ziemi? Jako dzieciak zapieprzała równo na hulajnodze więc sądziła, że akurat ten etap powinien pójść jej całkiem nieźle. Zobaczymy jeszcze jak bardzo rzeczywistość zweryfikuje jej oczekiwania.
- Prawo? Znaczy... większość czasu korzystam z prawej, ale wiele rzeczy robię też lewą, bo tak mi wygodniej - najlepiej byłoby jej powiedzieć, że jest 'oburęczna', ale to było zbyt trudne słowo w tym stanie upojenia alkoholowego. Jeszcze by się zarąbała i rzuciła, że jest ambiwalentna lub jakimś innym bardziej skomplikowanym słowem, które niby zna, ale jednak w pewnych okolicznościach używa nie tak jak trzeba.
- Z taką nauczycielką na pewno wszystko załapię - stwierdziła jeszcze, posyłając Max jeden ze swoich scenicznych uśmiechów. Nie mogła się czasami powstrzymać od podobnych tekstów. Nie jej wina.
W każdym razie, aby wyruszyć w drogę należy zebrać drużynę, a żeby pojechać na desce należy wpierw na niej stanąć. Dlatego też zgodnie z instrukcją swojej aktualnej trenerki stanęła jedną z nóg na desce, drugą zostawiając jeszcze chwilowo na ziemi. Na razie postanowiła próbować odpychać się prawą i potem ewentualnie zmienić ten układ jeśli uznałaby, że jednak woli na odwrót.
- Wskoczyłam. I co teraz, szefowo? - spytała, nie chcąc przechodzić chwilowo do praktyki zanim nie otrzyma dalszych instrukcji, co do tego co i jak ma dokładnie robić.
dzielny krokodyl
arisu._.
studentka kryminalistyki — Lorne Bay
24 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Studentka kryminalistyki, przenosząca studia z Paryża do Cairns, odkładająca na bok poszukiwania zaginionej matki, aby ruszyć z życiem do przodu i skupić się na relacji z Eleonore
W porównaniu do reszty towarzystwa, oblegającego skatepark, była zdecydowanie zbyt trzeźwa. Zbyt dokładnie analizowała pewne słowa, a nawet przykładała zbyt dużą wagę do własnego sposobu wypowiadania się czy samego tonu głosu. Podświadomie chciała dobrze zaprezentować się przed rówieśnikami, bo co by się nie działo, właśnie w Lorne Bay spędzi najbliższe dni, tygodnie, a może nawet miesiące. Wszystko zależało od tego, jak potoczą się losy Sarah.
- Też tak uważam - zgodziła się, w sprawie skrótu swojego imienia. Jak widać miała dobre przeczucia, co do tej dziewczyny. Minęła zaledwie chwila, a już mówiły wspólnym językiem.
Przełknęła jeszcze kilka łyków piwa, chcąc zdusić swoją detektywistyczną stronę osobowości, podszeptującą pomysły wypytywania Eleonore o sprawy, związane z Lorne Bay. Od kiedy tutaj mieszkała, czy słyszała cokolwiek o tajemniczych zaginięciach… Nie teraz. Może, jeśli wpadną na siebie przy następnej okazji i będzie ku temu powód, zdecyduje się na poważniejszą rozmowę. W chwili obecnej, nie było takiej potrzeby .
- Każdy tak mówi - skwitowała jeszcze hasło o prostocie skejtowej teorii. - Najważniejsze to znać swoje granice. Jeśli coś by cię przerastało, daj mi znać.
Brzmiała, jakby się z dziewczyną trochę droczyła, co po części było prawdą, nie mniej, wolała też zadbać o bezpieczeństwo nowej znajomej. Nie ma nic przyjemnego w poważnych obrażeniach, spowodowanych zbyt dużą brawurą. Nawet na kawałku deski z kółkami.
- Hm - skomentowała jakże elokwentnie domniemaną oburęczność deskorolkowej padawan. - Wystarczy, że do odpychania użyjesz tej nogi, którą najczęściej wysuwasz do przodu przy chodzeniu, albo… tej którą kopałabyś piłkę.
Miała nadzieję, że nie mówiła na tyle chaotycznie, aby skonfundować Eleonore. Na trzeźwo wyglądałoby to trochę inaczej – czy lepiej – ciężko stwierdzić. Alkohol wprowadzał do całości pewną niewiadomą, budującą dreszcz emocji.
Uniosła brwi nieco w górę, słysząc ewidentny komplement. Zastanawiała się czy to wina alkoholu czy może El była zwyczajnie bezpośrednia i nie ukrywała tego, co rzeczywiście myślała. Do rozwikłania tej zagadki będzie potrzebowała jeszcze trochę czasu. Mogła też dodać od siebie jakiś mało wymyślny żart, nawiązujący do bycia nauczycielką, jednak tym razem zasznurowała usta.
Czas przejść dalej.
- Mamy dwie opcje. Pierwsza jest taka, że sama przejedziesz kilka metrów, powiedzmy w stronę tamtej rampy - wskazała dłonią upatrzony punkt skateparku. - Albo, złapiesz mnie za rękę w formie asekuracji i razem pokonamy ten dystans.
Uraczyła Eleonore kolejnym, jakże beztroskim uśmiechem, czując stopniowe działanie alkoholu. Właściwie, odkąd przyjechała do Lorne Bay, piła niewiele trunków oprocentowanych. Raz dała się namówić na drinki z bratem, ale to działo się sporo czasu temu; gdy musiała jakoś odreagować sytuację, związaną z matką. Później przestawiła się na pełny tryb poszukiwania poszlak, a przy takim zajęciu upojenie alkoholowe raczej nie było wskazane.
- Twój wybór.
Nie niósł ze sobą jakichś wielce poważnych konsekwencji, zwyczajnie dawała dziewczynie wybór preferowanej formy nauki, z nieco większym kontaktem fizycznym, albo w ogóle pominiętym. Nie musiały przecież się nawzajem dotykać, aby opanować jazdę na deskorolce, wszak ten sport to proces pełen wzlotów i upadków – najczęściej w jednoosobowym wydaniu.

Eleonore :kangaroo:
aktorka — Cairns Performance Art Centre
25 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
naczelna drama queen, marząca o wielkiej karierze aktorskiej; młoda awanturniczka, która często wpada w kłopoty
Stan trzeźwości zawsze łatwo można było zmienić. Gorzej było ze stanem nietrzeźwości, który dużo wolniej schodził. No, ale nawet w tak odmiennych stadiach komunikacja jakoś istniała i miała się dobrze. Póki Hartmann potrafiła się w ogóle wysłowić to było dobrze.
Och, Eleonore z pewnością nie miałaby nic przeciwko temu, by zostać przesłuchiwaną. Oczywiście nigdy nie było pewności, co do tego że na pewno poda prawdziwe odpowiedzi, chcąc wykreować się w oczach Max na zupełnie inną postać, ale coś jej mówiło o tym, że akurat w tym przypadku mogła być zaskakująco prawdomówna. Być może po prostu dziewczyna miała w sobie coś, co zachęcało naszą aktoreczkę do tego,  by jednak pozostać sobą na tyle na ile mogła.
- Dam znać, szefowo - zapewniła ją, uśmiechając się delikatnie, gdy tylko wyczuła w jej głosie tę delikatną nutkę odpowiedzialną za chęć droczenia się. Choć pewnie zasygnalizuje, ze jednak nie daje rady dopiero w momencie, gdy będzie naprawdę źle. Uparte z niej było stworzenie i skłonne do improwizacji, by tylko udowodnić, że da sobie radę i ogarnie to wszystko sama.
- Jasne. Jakoś to ogarnę - chociaż, co do tego to w zasadzie nie mogła być jakoś szczególnie pewna. Najwyżej później zmieni nieco podejście i wymyśli coś, żeby faktycznie było jej jakoś łatwiej i wygodniej jeśli jedno ustawienie jej się nie spodoba.
- Hmm... - studentka na początku jedynie zamruczała z namysłem, słysząc jak też prezentowało się jej pierwsze zadanie.
Rampa nie znajdowała się znowu tak daleko, a i droga do niej była raczej prosta. Nawet z tak nikłym, albo raczej kompletnym brakiem doświadczenia nie mogło to być aż tak skomplikowane zadanie. W końcu co było trudnego w odepchnięciu się jedną nogą od podłoża? Podobnie działała jazda na łyżwach, a to jakoś potrafiła. Jasne, mistrzem nie była, ale przynajmniej nie wywalała orłów na lodzie przy prostych manewrach. Tutaj powinno być podobnie. Odepchnąć się, stać jedną nogą. Proste! Dlatego najchętniej zrezygnowałaby na tym etapie z asekuracji, ale jednak... No ta propozycja wydawała się być aż nader kusząca. I naprawdę ciekawiła jej reakcja Max na to, co będzie jeśli jednak zdecyduje się na spacer za rączkę. Chociaż w sumie sama to zaproponowała.
- W takim razie... - zaczęła, sięgając swoją dłonią do tej, która należała do jej obecnej mentorki. - Chyba wybiorę opcję z asekuracją.
Jeszcze raz posłała Max ciepły uśmiech, decydując się na to, aby chwycić nieco pewniej jej dłoń, splatając przy tym razem ich palce. Może i nie był to najwygodniejszy chwyt do asekuracji, ale co tam. Przynajmniej w tym momencie bardziej interesowała ją bardziej osoba skateboardzistki niż deska, na której wciąż stała jedną nogą nim w końcu finalnie dosyć leniwie odepchnęła się drugą od podłoża, aby zacząć podjazd pod wskazaną wcześniej rampę. Nie było to daleko, więc raczej powinna sobie z tym poradzić. Na pewno jeśli utrzyma kierunek, a ogarnięty alkoholem organizm nie postanowi wyłączyć jej koordynacji ruchowej czy czegoś takiego. Boże, nie daj jej się teraz zbłaźnić.

Max
dzielny krokodyl
arisu._.
studentka kryminalistyki — Lorne Bay
24 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Studentka kryminalistyki, przenosząca studia z Paryża do Cairns, odkładająca na bok poszukiwania zaginionej matki, aby ruszyć z życiem do przodu i skupić się na relacji z Eleonore
Sama zaproponowała asekurację, to fakt, nie mniej, zaskoczył ją tak bezpośredni gest ze strony Eleonore. Jak gdyby nigdy nic, złapała ją za rękę, co w przypadku osób po alkoholu… było dosyć zrozumiałe. Kto miałby czas na analizowanie poszczególnych gestów, gdy przyjemny szum w głowie, zachęcał do działania pod wpływem chwili?
Z lekkim zmieszaniem, widocznym na twarzy, spojrzała na złączone dłonie, powstrzymując się ze skomentowaniem ich pod kątem praktyczności przy jeździe. Skoro Eleanore chciała w ten sposób ją trzymać… nie miała nic przeciwko. Wręcz przeciwnie, ten dotyk naładował ją pozytywnymi doznaniami, które zamierzała zachować w tajemnicy.
Zdecydowanie była na to zbyt trzeźwa.
- Ok, więc… - wyrwała się z krótkiego zamyślenia, przestępując z nogi na nogę, u boku dziewczyny. - W takim wypadku…
Jezu, Max, ogarnij się.
Nie musiała długo czekać, gdy dziewczyna wykonała pierwszy ruch, wraz z odepchnięciem nogi od ziemi. Aby nie zatrzymywać jej w miejscu, przeszła trzy kroki, odruchowo przywołując na usta uśmiech.
- Dobrze ci idzie - co prawda El wykonała tylko jeden, bardzo prosty ruch, nie mniej, utrzymała przy tym wszystkim równowagę. Ile to już razy widziała, jak pierwsze odepchnięcia kończyły się zeskokiem z deski, przez zbyt dużą prędkość.
Pomimo spożytego alkoholu, dziewczyna miała wyczucie.
Wraz z kolejnym odepchnięciem, wyczuła, jak dziewczyna nieco bardziej przechyla się do tyłu, na co natychmiast zareagowała.
- Ostrożnie - napomknęła krótko, nieco mocniej zaciskając palce na dłoni Eleonore. Pociągnęła ją odrobinę bardziej w swoją stronę, chcąc chwilowo zatrzymać w miejscu. Rampa znajdowała się tuż obok, a na tak krótkim odcinku lepiej uniknąć upadku.
- W porządku? - zapytała dla pewności, bo o ile nie wyczuła niechęci dziewczyny do dalszej nauki, wolała czuwać nad jej komfortem. Była gotowa pokazać jej jakiś mniej skomplikowany trik dla poczatkujących, za sprawą towarzystwa, wykrzykującego hasła o „nudzie”. No tak, w końcu podchmielona widownia oczekiwała widowiska, a nie jazdy tempem spacerowym.
- Spróbujemy czegoś fajniejszego?

Eleonore
aktorka — Cairns Performance Art Centre
25 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
naczelna drama queen, marząca o wielkiej karierze aktorskiej; młoda awanturniczka, która często wpada w kłopoty
Akurat jeśli chodziło o podobne kwestie to jednak Eleonore nie pierdoliła się w tańcu jeśli można tak to ująć. Tym bardziej, że w ten czy inny sposób była zachęcona do tego przez samą Max. Zresztą zdecydowanie nie żałowała swojego posunięcia jak tylko zaobserwowała reakcję dziewczyny, która nieco zawstydziła się na jej posunięcie. Urocza, dokładnie takie określenie pojawiło się w głowie Hartmann, gdy obserwowała to jak jej nauczycielka zaczyna się nieco gubić we własnym ciągu myślowym albo raczej próbowała się w nim odnaleźć po tym jak El wywołała drobne spięcie w jej mózgu. Czy czerpała z tego przyjemność? Może trochę.
- Dzięki - odpowiedziała, gdy tylko Max pochwaliła jej pierwsze kroki na desce.
Był to jej pierwszy raz, a do tego zdawała sobie doskonale sprawę z tego, że była pijana dlatego nie było mowy o tym, aby miała się odepchnąć nieco mocniej i pojechać z większą szybkością. No i do tego wciąż trzymała dłoń Parkins, której nie będzie zmuszała do biegu. Jakby nie patrzeć spacerkowe tempo było w tym wypadku najlepszą opcją.
Czując delikatne pociągnięcie niemal od razu przystanęła, odruchowo przesuwając się nieco bliżej Max. Okay, tego się zdecydowanie nie spodziewała i przynajmniej na chwilę skateboardzistce udało się wybić ją z rytmu i sprawić, że straciła tą typową dla siebie pewność siebie, którą do tej pory epatowała.
- W porządku - potwierdziła dosyć cicho, czując, że przynajmniej na razie straciła kontrolę nad całą tą sytuacją. Mogła jedynie oddać się w ręce profesjonalistki i liczyć na to, że nic jej się nie stanie.
Słysząc jeszcze komentarze znajomych, gdy tylko zatrzymała się przy rampie, posłała im karcące spojrzenie, którego z takiej odległości na pewno nie byli w stanie dostrzec. Powinni lepiej się zamknąć. Tym bardziej, że jej samej przestało już jakoś szczególnie zależeć już na nauczeniu się jakiś trików, a bardziej chodziło jej o znalezienie wymówki do tego, by pokręcić się razem ze swoją chwilową instruktorką.
- Jasne - odpowiedziała już z większym entuzjazmem, odwracając się w jej stronę na te słowa. - Co takiego masz na...
Oczywiście nie dane jej było dokończyć pytania, bo w swojej beztrosce i radości zapomniała o tym, że noga, na której chciała się okręcić by spojrzeć na Max znajdowała się wciąż na desce. Na desce, która pod wpływem jej ruchu postanowiła się nagle przesunąć i sprawić, że Hartmann straciła równowagę wraz z punktem podparcia. Nie ma to jak zaliczyć glebę stojąc w miejscu. Brawo El. Popisałaś się zdecydowanie swoimi umiejętnościami. Drugiej takiej na pewno nie było. 
dzielny krokodyl
arisu._.
studentka kryminalistyki — Lorne Bay
24 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Studentka kryminalistyki, przenosząca studia z Paryża do Cairns, odkładająca na bok poszukiwania zaginionej matki, aby ruszyć z życiem do przodu i skupić się na relacji z Eleonore
Być może to wina stopniowego działania alkoholu, nie mniej, nie wyczuła żadnej zmiany w zachowaniu Eleonore. Gdzieś umknął jej ten chwilowy spadek pewności siebie; być może przez wzgląd na skupienie przy asekuracji. Kto zwróciłaby uwagę na mały przebłysk wątpliwości, gdy w tej samej chwili mogło dojść do kraksy?
Odruchowo zerknęła w stronę grupki studentów, podążając za wzrokiem swojej dorywczej uczennicy. Słońce schowało się za horyzontem, przynajmniej kilkadziesiąt minut temu, co Parkins dopiero zauważyła. Zbyt mocno zaangażowała się w pierwszą lekcję jazdy na desce, zdecydowanie.
Ledwo widziała również twarz Eleonore, bo z jakiegoś powodu, lampy przy skateparku jeszcze nie zostały uruchomione. Czyżby miasto postanowiło zaoszczędzić dzisiaj na prądzie?
I gdyby tylko wiedziała, że dziewczynie niekoniecznie zależy na nauce trików, z pewnością zaproponowałaby dalszą alkoholizację - w towarzystwie reszty zebranych w skateparku bywalców, albo tylko we dwójkę. Nic nie stało na przeszkodzie, aby poznać się bliżej, szczególnie, że ostatnio Max ograniczała kontakty z rówieśnikami, zatracając się w poszukiwaniach matki.
Nawet nie zorientowała się, że wciąż trzyma El za dłoń, co zarejestrowała dopiero po gwałtownym ruchu z jej strony. Lekko podchmielona przez wcześniej spożyte piwo (z wysokim oprocentowaniem), poleciała wraz ze swoją nową znajomą, boleśnie wykręcając sobie nogę.
Mocno zacisnęła zęby, wydając z siebie syknięcie, pełne bólu.
- Jasna cholera!
Z mocno zaciśniętymi oczami, osunęła się w dół, przypominając sobie sytuację, jak dawno temu, prawie zafundowała sobie złamanie, podskakując na desce. Flashbacki z Wietnamu, przybywajcie.
Słyszała podniesione głosy, ze strony widowni, ale zamiast tego, ostrożnie przesunęła się w stronę nie mniej poszkodowanej Eleonore, wciąż krzywiąc się z bólu.
- Wszystko w porządku? - powtarzała się, ale cholera, kto przewidziałby tę sytuację z wywrotką w miejscu? Gdzieś w trakcie, dziewczyna puściła jej dłoń, przez co nie mogła wybadać sytuacji z mniejszej odległości.
- Jesteście całe?! - jakiś uprzejmy młodzieniec z grupki bywalców, postanowił na głos zapytać o samopoczucie koleżanek, nie kwapiąc się zbytnio z bezpośrednim podbiegnięciem. Być może sam wychłeptał tyle alkoholu, że wolał monitorować sytuację na odległość.
- Hej - po raz kolejny zwróciła się do Eleonore, patrząc prosto na nią, przy wyciągnięciu otwartej dłoni w kierunku chłopaka, czekającego na odzew. Wpierw wolała upewnić się samodzielnie, o czym świadczył przejęty wyraz twarzy, ledwo widoczny w przybrzeżnych ciemnościach.
- Żyjesz?
Słyszała, jak dziewczyna oddychała (trochę ciężej niż normalnie), więc istniała spora szansa na jej pozostanie w świecie żywych. Poza tym, szkoda byłoby tracić tak interesującą znajomość, już przy pierwszej okazji.

Eleonore
aktorka — Cairns Performance Art Centre
25 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
naczelna drama queen, marząca o wielkiej karierze aktorskiej; młoda awanturniczka, która często wpada w kłopoty
 Może to i lepiej, że akurat Max nic nie dostrzegła, bo przynajmniej dzięki temu mogła jednak utrzymać jakiś tam wizerunek pewnej siebie i niezwykle charyzmatycznej dziewczyny. Może i rzeczywiście taka była, a może po prostu tak często starała się zachowywać w ten sposób, że momentami sama w to wierzyła. Kto wie. Czasami każdy ma chwile, gdy wątpi w samego siebie.
Zdecydowanie jednak dobrze, że lampy skateparku jeszcze nie działały, bo przynajmniej dzięki temu Parkins nie mogła zobaczyć tego jak jej młoda padawanka próbuje zamordować wzrokiem kumpli próbujących zakłócić jej deskorolkową sielankę. Halko, one miały tu moment. Dlatego proszę nie krzyczeć o nudzie, bo wszystko było tak jak trzeba. Chociaż może faktycznie na pewnym etapie mogła po prostu spytać czy dziewczyna nie chce wyskoczyć gdzieś na drinka. Tak byłoby zdecydowanie bezpieczniej.
El nie panowała do końca nad swoim ciałem, gdy bezwiednie pociągnęła jeszcze za sobą doświadczoną skateboardzistkę nim w końcu puściła jej rękę przed przydzwonieniem zarówno głową jak i plecami w twardy beton. Mogliby naprawdę zadbać o jakąś lepszą nawierzchnię. W końcu ludzie tutaj jeździli. Chociaż pewnie sporo osób inwestowało w kaski i ochraniacze. Zadzwoniło jej w uszach i na chwilę kompletnie straciła rozeznanie w swoim otoczeniu. Nie docierały do niej chwilowo głosy ani kumpla ani jej tymczasowej instruktorki. Dopiero po jakimś czasie uniosła nieco bez przekonania w górę rękę z wyciągniętym kciukiem, aby pokazać, że jest okay. Może jednak nieco pospieszyła się z tym gestem. Kiedy tylko spróbowała podnieść głowę poczuła rozrywający czaszkę ból w potylicy oraz to, że najwyraźniej coś mokrego zaczęło zlepiać jej włosy. Krew?
- Ffyc - niemal warknęła, klnąc po walijsku, odrywając górną połowę ciała od twardego betonu.
I to był kolejny jej błąd, bo oto nagle ogarnęły ją mdłości. O nie. Wyjebanie się na stojąco jeszcze zniesie, ale zrzyganie się w obecności nieznajomej to już był zdecydowanie cios poniżej pasa. Niestety zjedzone jakiś czas temu burrito i kurczakoburger domagały się opuszczenia jej żołądka po kontakcie z wysokoprocentowymi napojami alkoholowymi. Najgorsza noc jej życia, a dzień zaczął się tak zajebiście.
- Żyję, ale co to za życie... - odpowiedziała, czując się niezwykle potwornie.
Kręciło jej się w głowie, która pulsowała bólem, a do tego nudności wzbierały na sile z każdą sekundą. I na co jej to wszystko było? Trzeba było siedzieć na murku i ewentualnie wyrywać skateboardzistkę na drinka. Nowe doświadczenie zdobyte, dodatkowa wiedza również nabyta i można tego już w sumie więcej nie powtarzać. Przynajmniej do momentu, gdy znowu nie znajdzie się w jej krwi odpowiednie stężenie alkoholu.
- O Chryste... Chyba zaraz... - nie dokończyła, bo oto w tym momencie wcześniej wspomniane fastfoody wylądowały na butach niedawno poznanej Max. Zdecydowanie był to bardzo dobry początek znajomości. 12/10 i polecamy tego allegrowicza.
dzielny krokodyl
arisu._.
studentka kryminalistyki — Lorne Bay
24 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Studentka kryminalistyki, przenosząca studia z Paryża do Cairns, odkładająca na bok poszukiwania zaginionej matki, aby ruszyć z życiem do przodu i skupić się na relacji z Eleonore
Z wciąż widocznym na twarzy napięciem, wpatrywała się w Eleonore, dostrzegając niepokojące oznaki. Czy ona w ogóle ją słyszała? Wyrzuty sumienia nie dałyby jej spokoju, gdyby okazało się, że w trakcie lekcji, jej nowa koleżanka doznała trwałego uszczerbku na zdrowiu. To byłoby zbyt wiele, mając na uwadze to, jak wiele działo się ostatnio w życiu Parkins.
Mogła jednak zabrać te cholerne ochraniacze ze sobą… mądry człowiek po szkodzie.
- Ostrożnie, powoli - wymamrotała cicho, znajdując się tuż obok El, gdy ta postanowiła się wyprostować. Odruchowo wręcz wyciągnęła w jej stronę dłoń, zatrzymując przy ramieniu.
- Nie musisz nic mówić, daj sobie chwilę.
Nie widziała bezpośredniego momentu upadku, ze względu na własną kontuzję, którą w chwili obecnej zignorowała. Czuła co prawda ból, promieniujący od kostki, ale teraz powinna zając się swoją towarzyszką. Zdaje się, że Eleonore ucierpiała bardziej w tym nierównym starciu z deską i twardą nawierzchnią. Poza tym, sama dostała porządny zastrzyk adrenaliny, tłumiący doznania puchnącej kostki.
- Oddychaj, powoli.
Mimo wszystko, zaśmiała się krótko z niefortunnej wypowiedzi o marności życia. Co prawda, to prawda, ale hej, El przecież nadal stąpała wśród żywych (a raczej siedziała) i to było najważniejsze. Przynajmniej w tym momencie.
- Co się stało? - Niedaleko za plecami Max, pojawiła się nieco trzeźwiejsza od reszty grupy dziewczyna, przejęta niespodziewanym wypadkiem. Nie ma co się dziwić, dookoła panowały ciemności i ciężko było cokolwiek ustalić na odległość.
Syknąwszy, za sprawą mimowolnego obrócenia nogi, spojrzała w stronę nowoprzybyłej.
- Macie jakąś apteczkę, albo… nie wiem, cokolwiek zimnego?
Nie spodziewała się, aby w pijanej eskapadzie było miejsce na coś tak wyszukanego, jak apteczki. Chyba, że wśród imprezowiczów byli studenci medycyny, tudzież ratownictwa; to zmieniałoby kolej rzeczy.
Dziewczyna wspomniała coś o zimnym piwie, gdy nagle, Eleonore wyrzuciła z siebie bliżej nieokreślony dźwięk, idący w parze z odruchem wymiotnym. Cóż, takie rzeczy zdarzały się po dobrze zakrapianych posiedzeniach, jednak w świetle niedawnego wypadku, to wszystko nie wyglądało zbyt optymistycznie.
Max poczuła na swoim poszkodowanym bucie jakieś ciepłe „coś”, ale zamiast się tym przejąć, z jeszcze większym strachem spojrzała na niedawną uczennicę.
- Co się dzieje? - myślała na głos, co czasami zdarzało jej się w stresujących sytuacjach. Podparłszy się rękoma o ziemię, wstała na równe nogi, po raz kolejny ignorując własne obrażenia.
- Nie przejmuj się tym - dodała jeszcze, kątem oka zauważając vansa, ubabranego zawartością żołądkową. I tak miała je wyprać.
Zatrzymała się tuż za plecami Eleonore, widząc nadbiegającą z oddali dziewczynę, z butelką piwa w ręce. Oby była dobrze schłodzona.
- Już dobrze, tylko… - ułożyła obie dłonie na ramionach towarzyszki, gorączkowo myśląc nad kolejnym posunięciem. Może dadzą radę trochę odejść od tego miejsca, albo znaleźć jakieś miększe podłoże, na którym El mogłaby odpocząć.
Cholera, odpocząć? Przecież powinien to zbadać lekarz!
- Dasz radę wstać? Ale to za chwilę, powoli. Nie spiesz się. Siedź.
Automatycznie, przesunęła po ramionach Eleonore, w uspakajającym geście. Przejęła następnie zimną butelkę od nieznajomej, chcąc użyć jej do schłodzenia skóry przy szyi, na karku.
- Przyłożę coś zimnego, nie przestrasz się.
Wciąż starała się mówić do dziewczyny i nasłuchiwać jej odpowiedzi. Tak, na wszelki wypadek, gdyby jednak doszło do utraty przytomności, czego teraz wystrzegała się, jak ognia.
- Skołujcie jakaś taksówkę - zwróciła się do dziewczyny od piwa - zimnego okładu. Mogłyby co prawda zadzwonić po karetkę, ale wszystko zależało od samopoczucia Eleonore, z której teraz nie zamierzała spuszczać oka.

Eleonore
aktorka — Cairns Performance Art Centre
25 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
naczelna drama queen, marząca o wielkiej karierze aktorskiej; młoda awanturniczka, która często wpada w kłopoty
Owe niepokojące oznaki z pewnością bardziej by ją zaalarmowały, gdyby myślała nieco trzeźwiej. Obecnie bowiem niezwykle trudno było jej się faktycznie skupić na własnym stanie przez to jak była skupiona na tym, co aktualnie czuła by myśleć o tym co właściwie mogło to oznaczać dla jej zdrowia i jakie mogło nieść ze sobą konsekwencje. Ogólne skołowanie i ból towarzyszyły jej przez cały czas, a krew zaczęła powoli zasychać i sklejać włosy na jej potylicy.
Mimo wszystko w jakiś tam sposób świadoma była obecności wciąż trwającej przy niej Max, która starała się jakoś panować nad sytuacją. Szkoda tylko, że niewiele były w stanie teraz zrobić, bo jednak powolne i głębokie oddechy jakoś średnio pomagały w tej sytuacji.
Oczywiście to był też moment na to, aby odpalili się zatroskani znajomi, którzy podbiegli do znajdującej się na betonie parki, aby ogarnąć co się właściwie odjebało. I oczywiście nikt nie miał żadnej apteczki. W końcu czemu mieliby być tak wyposażeni skoro po prostu poszli na kilka drinków, które zmieniły się w picie piwska w skateparku? No i żadne z tej aktorskiej grupy nie miało takiej świadomości ani pomyślunku, aby nosić przy sobie jakieś zestawy do pierwszej pomocy. Chociaż Carl kiedyś umawiał się z ratowniczką medyczną, która nosiła faktycznie podobne rzeczy w torebce. Ale to dawne dzieje, a oni byli tylko w swoim mało ogarniętym gronie.
- Wybacz... - mruknęła raz jeszcze, gdy tylko Max wspomniała, że nie ma zaprzątać sobie tej bolącej główki losem nieszczęsnego zarzyganego vansa.
Chyba jeszcze nigdy nie miała podobnego początku znajomości i nie było mowy o tym, aby szybko zapomniała dziewczynę, przy której chciała wypaść na fajną i chętnie próbującą nowych rzeczy, a skończyła jako totalna kretynka rozbijająca sobie głowę o beton.
- Nieźle się popisałam, co? - spytała jeszcze nieco nieprzytomnie, a następnie wzdrygnęła się, napinając wszystkie mięśnie z cichym syknięciem, gdy tylko Max dotknęła jej karku butelką zimnego piwa.
Chwilę zajęło jej zrelaksowanie się i odchylenie w tył, aby jednak pozwolić sobie na kontakt z chłodną powierzchnią zamiast od niej uciekać. Czuła się naprawdę dziwnie. Może był to wynik zarówno wcześniejszego upojenia jak i przywalenia łbem w podłoże, ale miała wrażenie jakby za chwilę miała odpłynąć. No, ale wciąż jeszcze jakoś się trzymała. Po części też dlatego, że bała się, że lada moment zacznie coś gadać kompletnie bez sensu i jedynie zbłaźni się jeszcze bardziej przed Max. Chociaż w tej sytuacji to chyba już mało co było w stanie jej porządnie zaszkodzić. Najgorzej, że z pewnością nie wypiła wystarczająco dużo, by następnego dnia zapomnieć ten wieczór, a nawet jeśli tak by się stało to była pewna, że jednak ktoś ze znajomych byłby na tyle łaskawy, by jej o tym wszystkim przypomnieć, aby mogła na nowo utopić się w jeziorze żenady.
dzielny krokodyl
arisu._.
studentka kryminalistyki — Lorne Bay
24 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Studentka kryminalistyki, przenosząca studia z Paryża do Cairns, odkładająca na bok poszukiwania zaginionej matki, aby ruszyć z życiem do przodu i skupić się na relacji z Eleonore
- Nie myśl teraz o tym - odpowiedziała, na stwierdzenie dziewczyny o popisach. Wypiła trochę browarów, dała się ponieść imprezowej otoczce i tyle. To nic złego. Najważniejsze, że nie doszło do żadnego, poważnego urazu, a przynajmniej taką miała nadzieję Max. Była dobrej myśli, bo skoro Eleonore do niej mówiła, nie mogło być źle, tak?
Tak.
- Rozluźnij się. Spokojnie. - poinstruowała nową koleżankę, widząc, jak ta mimowolnie napina mięśnie. Sama skrzywiła się za sprawą promieniującego od kostki, bólu. Niewykluczone, że również będzie musiała zbadać swoją kończynę. Nie przewidywała najgorszego, aczkolwiek złamanie skutecznie pokrzyżowałoby jej plany, związane z odnalezieniem matki. Nie mogła przecież siedzieć w domu, z owiniętą nogą, gdy wokoło działoby się tyle rzeczy!
Nie, to nie mogło być złamanie; gdyby było inaczej, wręcz zwijałaby się z bólu. Tak to przecież działało w większości przypadków.
- Twoja koleżanka skombinowała nam taksówkę - poinformowała dziewczynę, wciąż uważnie kontrolując jej stan. Nie puszczała chłodnej butelki, pomimo zimna, wspinającego się po palcach. Przeżyje. Nie takie rzeczy się przecież robiło.
- Wiem, że prawdopodobnie nie uśmiecha ci się wizyta w szpitalu, ale… musimy się upewnić, że wszystko w porządku. Ok?
Cały czas zerkała na El, mocno zaciskając usta. Mogła mieć tylko nadzieję, że nikt wśród zebranych nie borykał się z fobią, odnośnie szpitali. Ostatnie, czego potrzebowały, to panika.
- Hej, możesz mi podać tamte piwo? - zwróciła się do zdaje się najbardziej ogarniętej, wśród pijanej ferajny. Tuż po chwili, na nowo skierowała swoją uwagę na Eleonore, przymykającą oczy. Czy ona tu właśnie vibowała z rozbitą głową?
- Hej - delikatnie dotknęła ramienia koleżanki, decydując się na lekkie potrząśnięcie. - Nie odpływaj.
Ostatnie, z czym chciała się mierzyć, to ciągnięcie nieprzytomnej dziewczyny na oddział ratunkowy. Być może, byłoby to poniekąd romantyczne, ale biorąc pod uwagę jej uraz – wolała, aby świadomość Eleonore pozostała na miejscu. Skąd wiedziałaby, kogo poinformować, na wypadek hospitalizacji? Jeszcze trafiłaby na nadopiekuńczych rodziców, zrzucających odpowiedzialność na szaloną skateboardzistkę, podejmująca się lekcji bez odpowiednich ochraniaczy.
Nic z tego. El miała z nią zostać i już.
Pochwyciwszy podsunięte, otwarte piwo, wylała jego część na obryzganego buta. Nie wypadało przecież, aby pakowała się do taksówki w tak kontrowersyjnie udekorowanym obuwiu. Zamierzała jeszcze zostać w Lorne Bay jakiś czas, a to zobowiązywało do zadbania o własną prezencję. Nawet w obliczu kryzysu. Lepiej cuchnąć piwskiem, niż... no właśnie.
- El, słyszysz mnie? - zwróciła się raz jeszcze do dziewczyny, dostrzegając w oddali światła samochodu, a raczej domniemanej taksówki. Zapewne będzie potrzebowała do pomocy jeszcze jednej osoby, mając na uwadze poprzednie spożycie alkoholu oraz uraz nogi. Nie wypiła nie wiadomo jak dużo, ale wolała zachować większą precyzję, przy transporcie Eleonore na tylną kanapę taksówki.

Eleonore
aktorka — Cairns Performance Art Centre
25 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
naczelna drama queen, marząca o wielkiej karierze aktorskiej; młoda awanturniczka, która często wpada w kłopoty
Nawet nie musiała się zbytnio przejmować próbą nie myślenia o pewnych kwestiach, bo zaraz też jej myśli odpłynęły w jakimś zupełnie innym kierunku. Cóż raczej trudno było jej utrzymać jakiś sensowny ciąg myślowy przez dłuższy czas przez ten cholerny ból głowy, który męczył ją coraz bardziej. A niby powinna do tego przywyknąć.
Starała się rozluźnić jak tylko mogła. Chłód zimnego piwa nie był taki straszny, gdy już przeżyło się pierwotny szok. W zasadzie nawet zaczął być on przyjemny i pozwolił jej się nieco zrelaksować. Wsłuchiwała się przy tym w słowa Max, przytakując jej jedynie od czasu do czasu. Szpital brzmiał jak sensowna opcja. Głównie dlatego, że nie miała siły na to by się przeciwstawić propozycji skejterki.
- Nie odpływam - zapewniła ją jeszcze chociaż pewnie brzmiało to mało wiarygodnie przez wzgląd na to jak słabo brzmiał jej głos.
Tylko tego jeszcze brakowało, żeby straciła przytomność. Co prawda było to dosyć trudne zadanie, ale jakoś jej wychodziło. Przynajmniej jakiś sukces tego dnia poza występem na scenie teatru.
Całe szczęście zbieranina studencka okazała się być naprawdę pomocną w całej tej sytuacji choć nie bardzo wiedzieli, co powinni robić i wymagali jasnych instrukcji od Max, by działać w odpowiedni sposób. Nie było ich jednak co winić, bo po prostu nigdy nie znaleźli się w podobnej sytuacji, a do tego jednak wypili swoje i nie potrafili tak dobrze i trzeźwo myśleć jak Parkins. W momencie, gdy jasnym stało się już to, że zamówiona przez uprzejmą koleżankę taksówka w końcu dotarła na miejsce, dwóch wysokich chłopaków podeszło do ofiar nieszczęsnego wypadku.
- Dobra, zbieramy ją szefowo - oświadczyli, schylając się do Hartmann, by wspólnymi siłami podnieść ją i przetransportować w stronę czekającego samochodu, a później pogłowić się chwilę nad tym jak to jeszcze mają ją posadzić na tylnym siedzeniu. Szczęśliwie poradzili sobie jakimś cudem z tym zadaniem, a następnie odwrócili się do Max. - Zabierasz się z nią? Chrissy już ustaliła, że pokryje koszty kursu więc nie musisz się tym przejmować.
Przynajmniej coś byli w stanie załatwić.
dzielny krokodyl
arisu._.
studentka kryminalistyki — Lorne Bay
24 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Studentka kryminalistyki, przenosząca studia z Paryża do Cairns, odkładająca na bok poszukiwania zaginionej matki, aby ruszyć z życiem do przodu i skupić się na relacji z Eleonore
Z wyraźną ulgą odnotowała obecność dwóch kolegów, gotowych do eskorty poturbowanej Eleonore. Nie tak miał się zakończyć ten wieczór. O ile sam początek lekcji był całkiem przyjemny i sympatyczny, jeden, nieprzemyślany ruch wszystko przekreślił. Niestety, wypadki chodziły po ludziach i Max pozostało jedynie mieć nadzieję na szczęśliwy, dalszy przebieg doby, bez niepotrzebnych stresów w szpitalu.
Butelkę z niedopitym piwem postanowiła zostawić na miejscu, a nóż jakiś zbłąkany wędrowiec zechce z niej skorzystać. W miarę możliwości, pomogła chłopakom podnieść dziewczynę na równe nogi, krzywiąc się przy naruszeniu własnej, poobijanej kostki. Jej zapewne również nie ominie badanie kończyny, pod kątem potencjalnego zwichnięcia.
Instruując jednego z chłopaków do trzymania chłodnej butelki z piwem, przy głowie Eleonore, sama chwyciła po deskorolkę, której żal byłoby tutaj zostawiać. Nie kosztowała co prawda fortuny, ale zdążyła przeżyć z Parkins wiele przygód, co czyniło z niej sentymentalnie praktyczną pamiątkę.
Chwyciwszy swój czterokołowy atrybut, poczłapała za korowodem, aż do taksówki, stojącej na skraju skateparku.
- Jasne - za oczywistą oczywistość uznała zabranie się razem z El do szpitala. - I tak nie mam nic ciekawszego do roboty.
Podkolorowała swoje słowa lekkim tonem, chcąc odrobinę załagodzić napiętą sytuację. Eleonore wyglądała, jakby miała odpłynąć (albo zwymiotować po raz kolejny, tym razem przez okno taksówki). Nie straszne były jej sytuacje, zawierające w scenariuszu wymioty, bo czegoż się nie robiło dla owocnych znajomości? Albo nawet… przyjaźni?
- Poradzimy sobie - dodała jeszcze, zapewniając towarzystwo o tym, że ich koleżanka była w dobrych rękach. Za sprawą obolałej kostki, nieco pokracznie wyjdzie jej prowadzenie Eleonore na ostry dyżur, ale teraz o tym nie myślała. Adrenalina, która ją napędzała z pewnością wystarczy na dodatkowy wysiłek.
Odstawiwszy deskorolkę na podłogę pod tylną kanapą, zamknęła za sobą drzwi. Od razu skierowała swoją uwagę na dziewczynę obok, gdy tylko kierowca ruszył z miejsca. Dla niego był to dzień, jak co dzień.
- Musisz jeszcze trochę wytrzymać, niedługo będziemy na miejscu - przekazała cichym tonem, przesuwając się nieco bliżej towarzyszki. W miarę możliwości, starała się przytrzymać chłodzącą butelkę przy jej karku, obserwując z bliska wszelkie zmiany na jej twarzy. Jeszcze nie mogła odpływać; mają ostry dyżur do przebycia.

/zt

Eleonore
ODPOWIEDZ