animatorka — oak tree retirement village
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Zajmuje czas seniorom, a własny przeznacza głównie Albertowi
Rzecz w tym, że najczęściej to właśnie przedmiot naszego zainteresowania pozostaje na nie całkowicie ślepy, więc nie inaczej było z Carlie, która zupełnie nie umiała dostrzec tego, jak spoglądał na nią Albert. W jej mniemaniu tylko się kumplowali, co gorsze, wydawało jej się, że to właśnie ona trochę za dużo sobie ostatnio nawyobrażała. Jasne, nie próbowała go usidlić, ani też nie wzdychała do niego po nocach, ale zauważyła, że momentami ogarniały ją jakieś chwile słabości, w których popełniała głupie błędy. Jednym z nich był ten pijacki pocałunek, a kolejnym tamta wspólnie spędzona noc, choć tej Faulkner nie umiała żałować w stu procentach. Z niejasnych powodów naprawdę odpowiadało jej to, że wówczas u niego została, co niewiele miało wspólnego z możliwością zrelaksowania się na wygodnym łóżku. Ok, to również było przyjemne, ale jej odpowiadała sama obecność Alberta, a to nie powinno mieć miejsca. Nie w ich relacji.
Choć nie powiadomiła go od razu, on i tak zdołał jej pomóc, za co Carlie była mu naprawdę wdzięczna. Nie mówiła o tym głośno, ponieważ nie chciała w samej sobie pogłębiać uczucia bezradności, które doskwierało jej jeszcze niedawno, ale naprawdę doceniała to, co Albert dla niej robi. I nie chodzi już nawet o sam fakt, że pozwolili jej u nich zamieszkać, ale również o to, co robił dla niej wcześniej, kiedy naprawdę potrzebowała czyjegoś towarzystwa. Teraz planowała chyba odwdzięczyć mu się tym samym. - Gdybym wiedziała, coś bym ci przyniosła. Jutro zrobię ci omlety - obiecała, a później uśmiechnęła się łagodnie. Szkoda tylko, że zupełnie nie zdawała sobie sprawy z tego, iż swoją kuchnią mogła raczej wyłącznie mu zaszkodzić, ale przecież sam nie próbował wcześniej wyprowadzić jej z błędu, co oznaczało, że teraz będzie zmuszony męczyć się z jej tworami. Przez cały okres, kiedy będzie w gipsie, prawdopodobnie właśnie takie śniadania będzie dostawał do łóżka, ale… liczy się gest, prawda? - Nie wiedziałam, że przez te balony zamienisz się w pięciolatka - skomentowała, a po chwili podniosła się z krzesła, żeby móc skierować się w stronę wyjścia. Zanim przekroczyła próg, zatrzymała się jeszcze i obejrzała przez ramię. - Caramello Koala, tak? - upewniła się, ponieważ nie chciała czegoś przekręcić, a przecież właśnie do tego miała niebywały talent. Teraz, kiedy Albert znajdował się w szpitalu i potrzebował, aby ktoś się nim zajął, Carlie chciała się z tego zadania wywiązać, unikając przy tym wszelkich błędów.

Albert Raynott
Pysiule
Magda
fryzjer — DS Hair & Makeup
27 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
jeśli akurat nie zajmuje się czyimiś włosami, to pewnie zajęty jest randkowaniem z Carlie
Z jednej strony żałował, że sprawy tak się miały, a ona niczego nie dostrzegała, ale z drugiej strony… Skoro twierdziła, że nie była jeszcze gotowa na to, żeby ruszyć naprzód po poprzednim związku, czy w porządku byłoby narzucanie się jej ze swoimi uczuciami? Czy odebrałaby je pozytywnie? Obawiał się, że nie, dlatego chyba cieszył się z tego, że ich nie dostrzegała. Tak samo jak on nie do końca dostrzegał jej słabość do niego, bo naprawdę bardzo gubił się w wysyłanych przez nią sygnałach. Nie był już pewny tego co było prawdziwe, a co on sobie dopowiedział lub źle zinterpretował. Było to cholernie skomplikowane i chyba nie czuł się na siłach, żeby podjąć się analizy tego, może też trochę obawiając się tego, do czego mógł dojść? Tak długo, jak to wszystko było wielką niewiadomą, mógł trzymać się nadziei, że Carlie kiedyś się na niego otworzy, a tej nadziei zabijać nie chciał.
Od tego są przyjaciele, tak? Może nie wszystko w ich relacji ułożyło się tak, jakby sobie tego życzył, ale lubił ją i to bardzo, zależało mu na niej i zdążył się do niej przywiązać, dlatego to naturalne, że chciał jej pomagać i być przy niej kiedy tego potrzebowała. Pewne rzeczy robił dla niej nieświadomie, w końcu to nie tak, że spędzał z nią czas tylko dlatego, że przechodziła przez trudny okres. Przede wszystkim robił to dlatego, że bardzo ją lubił. - Omlety? A co z tym ciastem, które mówiłaś, że tak dobrze ci wychodzi? Myślę, że to odpowiednia pora na rozpieszczenie mnie nim - trochę próbował zastosować unik, a trochę po prostu próbował grać kartą swojego stanu i w ten sposób dostać coś, co jak go zapewniła, miało być świetne. No i z przepisu jej babci, więc chyba nie powinna przesadzić w żadną stronę, prawda? Dlatego to wydawało się być bezpieczniejszą opcją od omleta. - Proszę się mnie nie czepiać, panno dorosła - skomentował i wywrócił oczami, uśmiechając się przy tym zadziornie. Nie, nie wziął do siebie jej komentarza, jak mógłby? Nie sądził, żeby naprawdę miała go za duże dziecko, chociaż trochę nim był, ale nie w ten zły sposób. - Mhm - mruknął i pokiwał głową, a kiedy został w pokoju sam, mógł zmierzyć się ze swoimi uczuciami i chyba dopiero teraz dotarło do niego jak bardzo cieszyło go to, że tutaj przyszła i tak bardzo przejęła się jego stanem. To naprawdę było miłe, że ktoś chciał się nim zatroszczyć i tym kimś nie był ktoś z jego rodziny, tylko dziewczyna, za którą szalał. Gdyby mógł, pewnie skakałby z radości, ale niestety stan mu na to nie pozwalał, więc mógł tylko cieszyć gębę do lamy, która tu z nim teraz siedziała.

Carlie Faulkner
Pysiule
Edyta
animatorka — oak tree retirement village
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Zajmuje czas seniorom, a własny przeznacza głównie Albertowi
Brak świadomości był dobry jeszcze z jednego względu. Kiedy nie wiedzieli o swoich uczuciach, nie mieli szansy niczego spieprzyć, co w pewien sposób chroniło ich oboje przed zranieniem. Carlie dodatkowo znajdowała się w korzystnej pozycji, ponieważ nie zdawała sobie sprawy z tego, że koło nosa mogło przechodzić jej coś naprawdę fajnego, ponieważ starała się w ogóle nie myśleć o tym, że mogła lubić go trochę bardziej. Albert był świadomy swoich uczuć, przez co ich relacja nie była dla niego satysfakcjonująca i… czy to przypadkiem nie świadczyło o tym, że właśnie ta świadomość była źródłem mniejszych lub większych problemów? Gdyby oboje spróbowali o tym nie myśleć, na pewno w jakimś stopniu byliby szczęśliwsi.
Ok, tu ją miał. Kiedy wspomniał o tym cieście, Carlie momentalnie przypomniała sobie, że rzeczywiście obiecała mu, że kiedyś je dla niego upiecze. Planowała zrobić to z jakiejś specjalnej okazji, ale chyba żadna nie mogła być lepsza od tego, że brunet był obecnie poturbowany i potrzebował tego, żeby ktoś się o niego zatroszczył. Właśnie dlatego Carlie dała się do tego przekonać, choć nie zamierzała mówić tego na głos. Prawda była jednak taka, że unik Alberta przyniósł zamierzone skutki. - Zastanowię się nad tym, ale tylko dlatego, że prawie cały jesteś w gipsie - odpowiedziała, a jej usta wykrzywiły się w łagodnym uśmiechu. Tak, starała się w tej chwili obrócić jego położenie w niewinny żart, mając nadzieję, że w ten sposób jeszcze bardziej poprawi mu humor, ponieważ w tym momencie naprawdę zależało jej na oglądaniu uśmiechu na jego ustach. Na kolejny komentarz nie odpowiedziała, ale tylko dlatego, że trafił idealnie w punkt. Sama przecież też była dużym dzieckiem, czego nie byłaby w stanie się wyprzeć, bo z tego sprawę zdawali sobie wszyscy dookoła. Mogła więc przejść się do automatu, co w końcu zrobiła, ale po drodze zapomniała oczywiście o jakich przekąskach wspominał jej Albert. Pomieszała się w tych dziwacznych, australijskich nazwach, dlatego wzięła kilka różnych, mając nadzieję, że któraś z nich okaże się strzałem w dziesiątkę. - Mocno uderzyłeś się w głowę czy aż tak ci się podoba? - zapytała, kiedy ponownie przekroczyła próg jego szpitalnego pokoju i zwróciła uwagę na sposób, w który cieszył się do zakupionej przez nią alpaki. Chwilę później podeszła do łóżka i rzuciła na nie przyniesione przekąski, po czym rozłożyła ręce w zapraszającym geście, w ten sposób sugerując mu, że powinien częstować się tym, na co miał ochotę. Sama nie była w stanie mu tego wręczyć, bo jak już wspomniałam, totalnie nie pamiętała nazwy.

Albert Raynott
Pysiule
Magda
fryzjer — DS Hair & Makeup
27 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
jeśli akurat nie zajmuje się czyimiś włosami, to pewnie zajęty jest randkowaniem z Carlie
Tylko wyłączenie tego może być niewykonalne. Albert próbował o tym nie myśleć, ale niestety nie szło mu to najlepiej, co zresztą widać skoro nadal siedziało to w jego głowie. Ale czy można mu się dziwić? Uczucia, które żywił względem Carlie, nie były już drobnostką. Te nie tylko dzień za dniem się pogłębiały, ale też przy wielu okazjach uporczywie o sobie przypomniały, przez co ignorowanie ich w ogóle nie wchodziło w grę, nieważne jak bardzo by się starał. Tyle dobrego, że chyba powoli zaczynał uczyć się jak z nimi żyć i nie pozwalać za bardzo wchodzić im sobie w drogę. Znał przecież granice, wiedział czego Carlie w tej chwili potrzebowała, dlatego starał się jej nie narzucać i po prostu być dla niej przyjacielem, a to co działo się w jego głowie, cóż, próbował właśnie tam zatrzymać. Kiedy był trzeźwy i akurat nie spał, nie szło mu to chyba najgorzej.
Czy jej odpowiedź w pełni go usatysfakcjonowała? Nie do końca. Czy zamierzał się skarżyć? Na pewno nie. Dlaczego? Bo coś mu mówiło, że nawet jeśli w jej odpowiedzi zabrakło zapewnienia, to Carlie i tak spełni jego życzenie, a nawet jeśli nie, to trudno. Raz poradził sobie z jej omletem, to dlaczego miałby tego wyczynu nie powtórzyć? Może jak zacznie robić to coraz częściej, to w końcu przyzwyczai się do nich i jedzenie ich nie będzie dla niego już żadnym problemem? Nie byłoby to takie najgorsze. - Chociaż tyle będę z tego miał - odparł z przyklejonym do twarzy uśmiechem. Nie cieszyło go to, że był połamany, ale nie miał problemu z żartowaniem z tego. A Faulkner całkiem nieźle szło podtrzymywanie jego dobrego humoru i wywoływanie na jego twarzy uśmiechu, więc mogła być z siebie dumna. Choć okoliczności były nieciekawe, a Raynott jeszcze niedawno miał dołka, teraz w ogóle o nim nie myślał. W jej towarzystwie z łatwością zapominał o swoich troskach i relaksował się, odzyskując dobry nastrój. Jak już wielokrotnie podkreślałam, Carlie jak nikt inny ma na niego niezwykle pozytywny wpływ.
Nie planował być przyłapanym na uśmiechaniu się do lamy, ale brunetce udało się wziąć go z zaskoczenia, przez co była świadkiem tej scenki, przez którą jemu było odrobinę głupio. - Zabawne, Faulkner - skomentował, spoglądając na nią z politowaniem, uznając to za jedyny sposób na wybrnięcie z tego z twarzą. Kiedy na jego kołdrze znalazły się te wszystkie słodycze, Carlie nie musiała dwa razy zachęcać go do poczęstowania się. Zaraz odnalazł wśród nich zamówioną przez siebie koalę i dobrał się do niej, będąc zmuszonym do rozbrojenia opakowania zębami, bo jedną rękę miał niesprawną. - A ty nie masz na coś ochoty? - zapytał nim wziął pierwszego kęsa czekoladowej koali.

Carlie Faulkner
Pysiule
Edyta
animatorka — oak tree retirement village
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Zajmuje czas seniorom, a własny przeznacza głównie Albertowi
Ona jak widać była w tym nieco lepsza, skoro tak usilnie ignorowała wszelkie znaki podpowiadające jej, że mogła lubić go trochę bardziej. Może kryło się za tym jej podejście lekkoducha, a może po prostu jakieś wnioski wyciągnęła z relacji, którą dopiero co zakończyła i teraz nie chciała przejechać się po raz kolejny? W końcu już raz była w kimś bezgranicznie zakochana i choć tego samego nie można było powiedzieć o sympatii, którą darzyła Alberta, już sam fakt, że traktowała go inaczej niż innych mężczyzn sugerował, że zrodzić się mogło między nimi coś niebezpiecznego. Carlie nie chciała po to sięgać, bo raz, że nie czuła się na to gotowa, a dwa, że bała się tego, co mogłoby to dla nich oznaczać. Dobrze było jej przy nim, kiedy tylko się przyjaźnili, a wiedziała przecież, że w jej przypadku przeniesienie takiej znajomości na wyższy poziom zawsze kończyło się klęską. Albert był osobą, względem której nie chciałaby takiej porażki ponieść, ponieważ ceniła go sobie zbyt mocno. Lubiła go, może nawet uwielbiała i po prostu nie chciała go stracić.
Nie miał powodów, aby czuć się z tym głupio, ponieważ pomimo nieszczególnie długiego stażu znajomości, Carlie widziała go już w tak wielu dziwacznych sytuacjach, iż uśmiechanie się do pluszowej alpaki wcale nie wydawało jej się czymś podejrzanym. Mało tego, to naprawdę jej do niego pasowało, dlatego jej komentarz był całkiem niewinny i brał się z tej naturalnej chęci dokuczania mu, którą Faulkner przejawiała na co dzień. Co więcej, kiedy usłyszała jego odpowiedź, dotarło do niej to, że tym razem musiała osiągnąć swój cel, a to sprawiło, że jej usta wykrzywiły się w jeszcze szerszym uśmiechu. Czy to nie zabawne, że nawet teraz, kiedy leżał w tym łóżku połamany, on i tak potrafił dostarczać jej rozrywki lepszej, niż inne osoby dostarczyłyby jej w trakcie wspólnego wyjścia? - Nie, wystarczy mi twoje towarzystwo - odparła głupawo, a uśmiech malujący się na jej twarzy mógł sprawiać wrażenie, jakby jedynie się zgrywała, ale w rzeczywistości nieszczególnie mijała się z prawdą. Mało tego, za jej słowami mogło kryć się coś więcej. Coś, co chciała mu przekazać, ale nie umiała powiedzieć tego wprost. Carlie bowiem naprawdę cieszyła się z tego, że nie stało mu się nic, co uniemożliwiłoby im ten kontakt, ponieważ w pierwszej chwili naprawdę się o niego wystraszyła. Albert miał się jednak pozornie dobrze, był połamany, ale cały i chyba też zdrowy, a przynajmniej taki miał być, kiedy już ściągną z niego ten gips, dlatego przychodząc tutaj Faulkner odczuła ulgę. Teraz nie potrzebowała do pełni szczęścia niczego więcej, bo wystarczyła jej świadomość tego, że jej przyjacielowi nic strasznego nie groziło. Smak tego uczucia na pewno był lepszy niż smak tej koali, którą teraz Albert trzymał w swojej dłoni.

Albert Raynott
Pysiule
Magda
fryzjer — DS Hair & Makeup
27 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
jeśli akurat nie zajmuje się czyimiś włosami, to pewnie zajęty jest randkowaniem z Carlie
Wcale nie musiała go stracić, a próba wyniesienia tej znajomości na nieco wyższy poziom nie musiała zakończyć się katastrofą. Nawet jeśli jej wcześniejsze doświadczenia z mężczyznami nie należały do najbardziej udanych, to wcale nie oznaczało, że z każdym będzie dokładnie tak samo. A właśnie Albert mógł być przykładem tego, z którym mogłoby jej wyjść, tym bardziej, że wreszcie trafiła na kogoś, kto naprawdę stracił dla niej głowę. Co prawda na razie nie zdawała sobie jeszcze z tego sprawy, bo choć Raynott mimowolnie wysyłał jej jakieś pojedyncze sygnały, to nie powiedział jej tego wprost. Nie mógł, nie teraz. Musiał z tym zaczekać na odpowiedni moment, jeśli ten kiedyś nadejdzie.
Akurat to, że widziała go w wielu dziwniejszych sytuacjach nie do końca jest pocieszające, ale… Chyba nieszczególnie się tym przejmował. To przecież nie tak, że cokolwiek chciał przed nią ukrywać. Niby chciał wypaść przed nią jak najlepiej, ale z drugiej strony nie chciałby, żeby miała jakiś fałszywy obraz tego jaki jest, więc nie próbował ukrywać przed nią jakiejkolwiek swojej strony. Nie był idealny, najpoważniejszy, najzaradniejszy… Do wielu naj było mu daleko, ale miał też liczne zalety, więc raczej nie miał czego się wstydzić. Tym bardziej, że sam bardzo lubił siebie. Nie w jakiś dziwny sposób. Po prostu nie nienawidził osoby, którą codziennie widywał w lustrze. - No, skoro tak, to w najbliższym czasie możesz mieć go pod dostatkiem - odparł i wcale nie przesadzał. Przez to, że już niedługo utknie w domu, będzie mogła w każdej chwili liczyć na jego towarzystwo, bo wiecznie będzie dostępny. Nie miał pojęcia czy i jak często inni znajomi będą do niego zaglądać, więc niewykluczone, że wolnego czasu będzie mieć pod dostatkiem i Carlie jeszcze będzie miała go dość. Chociaż pewnie wolałby, żeby w ten sposób nigdy o nim nie pomyślała. Ale na razie mniejsza o to! Dziś jeszcze trochę mogli posiedzieć razem i pogadać, ale niestety po pewnym czasie poproszono Carlie o wyjście. Pora wizyt się skończyła i wszyscy goście musieli opuścić szpital, co akurat Albertowi bardzo doskwierało, bo miał zostać zupełnie sam. I co gorsza, nie miał telefon, więc nawet w ten sposób nie będzie w stanie utrzymywać kontaktu ze światem.
KONIEC
Carlie Faulkner
Pysiule
Edyta
ODPOWIEDZ