uczennica — Lorne Bay State School
17 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Licealistka, która mieszka z mamą i unika ojca oraz jego nowej partnerki. Trochę zagubiona, jednak skrzętnie ukrywa ten fakt pod maską zołzy i duszy towarzystwa.
Jakiekolwiek ocieplenie ich relacji — i nie mówimy tu o nie wiadomo jak dogłębnej zażyłości — najpewniej pomogłoby odzyskać Emily spokój ducha. Na ten moment była strzępkiem nerwów i naprawdę męczyło ją to już psychicznie. Nie tak powinna żyć młoda osoba, a przecież jej życie zawsze było w jakimś sensie skomplikowane. Od rozstania rodziców rzadko miewała chwile, w których rzeczywiście mogłaby żyć zupełnie beztrosko. Najpierw stresowały ją związane z rozwodem kłótnie rodziców, później integracja z nową partnerką ojca, wreszcie stres mamy, która początkowo nie najlepiej radziła sobie z samotnością, pracą i wychowywaniem dziecka. Teraz sytuacja właściwie się ustabilizowała, ale podatność na stres u Em została i miała się świetnie. Na dodatek mama zauważała, że coś jest nie w porządku i coraz częściej o to dopytywała, a Emily jednak nie chciała zwierzać jej się z tych akurat problemów, bo musiałaby powiedzieć wszystko — również to, że przez lekkomyślność musiała do niedawna martwić się o to, czy przypadkiem nie zostanie nastoletnią mamusią. Pani Hawkins była wyrozumiała i miała dobre relacje z córką, ale trudno przewidzieć, w jaki sposób zareagowałaby na takie rewelacje.
O ile rozmowa z mamą raczej nie byłaby w tym przypadku czynnikiem kojącym nerwy, to przedyskutowanie wszystkiego z Damienem owszem. Nie chodziło o deklaracje i wyznania. Chciała jedynie wiedzieć, czy miał względem tego wszystkiego podobne odczucia do niej i czy też go to męczyło. Bo jeśli tak, to może mogliby podjąć jakieś kroki? A jeśli jego podejście było inne, to przynajmniej wiedziałaby, na czym stoi.
No to zdecyduj się, czy zrobiłeś to, bo ja chciałam, czy jednak z własnego poczucia obowiązku — przewróciła oczami, chociaż w gruncie rzeczy miało to raczej marginalne znaczenie. Najważniejsze, że rzeczywiście nie odwrócił się do niej wówczas plecami, a temat wpadki definitywnie mieli za sobą. Definitywnie, bo Emily chyba już nigdy w życiu nie da się tak ponieść chwili, chyba że będzie planowała dziecko — ale do tego czasu minie jeszcze wiele lat. Na razie nie planowała nawet tego, co zje jutro na śniadanie.
Dobra, nie była ani trochę spokojna, ale nie zamierzała tego potwierdzać i tym samym jednoznacznie przyznawać, jak źle wpływał na nią cały ten bałagan. Inna sprawa, że niewiele jej to dawało, bo Damien i tak wiedział swoje. No i jasne, że nie warto niszczyć sobie zdrowia stresem, ale jednak w teorii brzmi to mądrze i łatwo, a w praktyce — trudno panować nad takimi rzeczami. Przynajmniej Emily nie umiała i ja się z nią utożsamiam.
Gdy powiedział, że jej wyznanie jednak coś zmienia, poczuła, jak ogarnia ją fala gorąca. Uniosła niepewnie i powoli wzrok, żeby na niego spojrzeć, bo chociaż wiedziała, że nie powinna robić sobie nie wiadomo jak wielkich nadziei, to jednak jego słowa zabrzmiały, no cóż, obiecująco. Kiedy rozwinął myśl, pokiwała głową. Czyli jednak nie była w tym sama. Targały nim podobne emocje i chociaż może nie poddawał im się tak bardzo, jak ona, to jednak wyjaśnienia zrobią dobrze obu stronom. Uczucia to jednak skomplikowana sprawa. Łatwiej było im chyba mordować się wzrokiem.
No… To skoro tak, to nie wiem, może wcale nie musimy się nienawidzić i warto spróbować się zaprzyjaźnić? — zasugerowała, choć na tle jej wyznania o zazdrości, które miało miejsce chwilę wcześniej, ta propozycja brzmiała jednak dość dziwnie. Znaczy, może nie dziwnie, ale chyba mógł się domyślać, że przyjaźń jednak satysfakcjonowała ją dość umiarkowanie. Ale hej, od czegoś trzeba zacząć, prawda?

Damien Blanc
przyjazna koala
scarlett
17 yo — 186 cm
Awatar użytkownika
about
Gra na gitarze, chodzi tutaj do szkoły i pochodzi z Paryża, żyje praktycznie sam, bo dziani starzy są wiecznie w podróży
Żadne z nich w końcu nie liczyło ani pewnie nawet nie myślało o tym, że ich relacja nagle miałaby przeżyć zmianę z nienawiści do miłości, chociaż podobno te uczucia są bardzo blisko i niekoniecznie byłoby to takie niewykonalne. No, a na pewno Damien tak o tym nie myślał. W końcu póki co to traktował to, że między nimi pojawiła się jakaś dziwna sympatia, jako… coś dziwnego i niekoniecznie wiedział jak powinien do tego w ogóle podejść. No ale jeżeli chodzi o taką beztroskę to sam Damien z pewnością, co pewnie skwitowałby zaskoczeniem, mógł się czuć trochę podobnie do samej Emily w tym zakresie, bo chociaż zdecydowanie mógł sobie pozwolić na więcej beztroski, to jednak zawsze gdzieś tam z tyłu głowy miał taką świadomość, że czegoś mu w życiu brakuje i może była to właśnie kwestia braku kochającej rodziny?
On w swoim życiu nie miał nigdy osoby, której mógłby się ze wszystkiego zwierzyć, dlatego mimo faktu, że uchodził za całkiem otwartą osobę, to mimo wszystko miał wiele spraw, które w sobie tłamsił. Tak przecież często jest z tymi otwartymi osobami, które przez taką powierzchowną otwartość właśnie kryją fakt, że jednak mają wiele tajemnic. Łatwo przecież otwierać się przed wszystkimi dookoła, ale nie jest już faktycznie łatwo kogoś wpuścić głębiej, a tak to często było. Damien również taki był, bo nigdy nie pozwalał do siebie nikomu za bardzo zbliżyć, dlatego też pewnie nigdy nie miał dziewczyny dłużej niż jakiś krótki okres czasu. Chociaż oczywiście w życiu by się nie przyznał do tego, że to była jego wina.
No ale trochę wracając do głównego punktu poprzedniego akapitu: efektem tego wszystkiego było to, że na przykład nikomu nie powiedział o tym, że bał się, że mógł zostać ojcem. Chociaż oczywiście zrobił wszystko, by jednak temu zapobiec, no ale jednak nikomu nie mógł się wyżalić, czy poskarżyć ze swoich lęków.
— I to i to. — Odparł, wzruszając ramionami, bo… ta odpowiedź naprawdę była poprawna. Równocześnie czuł się zobowiązany do tego, by coś zrobić: i zrobił, bo przecież załatwił te tabletki i się tym tematem przejmował, a z drugiej strony nie miał zamiaru robić nic na siłę i wpraszać się jej do domu, w końcu to jej inicjatywą było zaproszenie go, do pilnowania jej.
Był względnie spokojny, ale może też dlatego, że wszystkie fakty, które teraz omawiali nie docierały do niego aż tak konkretnie, jak powinny, czuł się trochę jakby stał z boku i nie do końca uczestniczył w tej rozmowie.
Nie było ciężko zauważyć, że po jego słowach Hawkins odważyła się na niego spojrzeć i nawet udało mu się to zauważyć, chociaż niekoniecznie pozwolił sobie na to jakoś zareagować, chociażby dlatego, że nie wiedział jak powinien by to zrobić.
— Może… znaczy, no możemy po prostu gadać, czy coś, nie? W sensie… nic mi się chyba nie stanie, jak nie będę Ci cisnął, tak? — Powiedział, opierając się plecami o najbliższą ścianę i obrzucając Emily spojrzeniem. — Chociaż w sumie i tak nawet nie miałem ostatnio już takiego parcia, od kiedy… no wiesz. — Wzruszył ramionami i odchylił głowę do tyłu, opierając teraz czubek głowy o tę samą ścianę, o którą opierał się plecami.
— Nie jesteś taka zła w sumie. — Ależ on jej teraz komplement walnął, nogi miękną jak nic.

Emily Hawkins
przyjazna koala
mkj
uczennica — Lorne Bay State School
17 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Licealistka, która mieszka z mamą i unika ojca oraz jego nowej partnerki. Trochę zagubiona, jednak skrzętnie ukrywa ten fakt pod maską zołzy i duszy towarzystwa.
Emily chyba nie mogła aspirować do pozycji osoby, której Damien chciałby kiedykolwiek się zwierzać. Nieoczekiwane i delikatne ocieplenie ich relacji to oczywiście duży plus, jednak nie ma co oczekiwać cudów. Pewnie przestaną się unikać, może zdarzy im się pogadać, gdy już się spotkają, ale trudno spodziewać się jakichś fajerwerków. Poza tym, zakładam, że jednak mimo wszystko oboje mieliby spore opory przed takim całkowitym zaufaniem drugiej stronie i otworzeniem się przed nią. Relacje międzyludzkie są skomplikowane, szczególnie w przypadku osób, które jakieś tam przejścia za sobą mają. A oni oboje mieli, choćby te rodzinne.
Niemniej, Emily nawet nie ufała w pełni swoim przyjaciółkom, co widać po sytuacji z domniemaną ciążą. W każdym amerykańskim serialu będąca w podobnej sytuacji nastolatka powoływałaby sztab kryzysowy w postaci najbliższych kumpelek, ale Em wolała zachować to dla siebie. Jednym z powodów był fakt, iż tak właśnie ustaliła to z Damienem, ale dla niej też wydawało się to najrozsądniejszym wyborem. Nie chciała plotek.
Powiedziałabym, że czasem potrafisz być słodki, ale do tego jeszcze dojdziemy — zaśmiała się. W pewnym sensie naprawdę uważała za urocze to, że chciał się nią zaopiekować, jednak nie sądziła, żeby to był odpowiedni moment na aż tak miłe słowa. No, między wierszami i tak je powiedziała, ale to co innego! A przynajmniej tak jej się wydawało, ale on mógł widzieć to zupełnie inaczej.
O, no to może powinniśmy regularnie rozładowywać napięcie w łóżku zamiast w kłótni? — rzuciła, zanim zdążyła ugryźć się w język. Zaraz jednak ukryła to za lekko zażenowanym śmiechem i wróciła do nawijania kosmyka włosów na palec. No, zdecydowanie powinna więcej myśleć, zanim otworzy usta, ale to już rada na następny raz. Teraz było na to za późno.
Tak, ty też nie jesteś taki zły — pokiwała z uśmiechem głową. — Zostajesz tu do rana? Bo podobno poprzynosili jakieś karimaty czy coś, żeby tutaj spać.
Nie, żeby uzależniała od tego swoją decyzję! Generalnie planowała zostać, bo wiadomo, bezpieczniej jest wracać do domu w ciągu dnia niż ciemną nocą. Gdyby jednak Damien zaproponował jej coś ciekawszego (w sensie, na przykład nocną wycieczkę do Maka, czy coś!), to mogłaby rozważyć zmianę planów. Tutaj chyba nie czekało jej nic ciekawego: na noc zostawało niewiele osób i większość była jednak zbyt pijana, żeby dało się z nimi jakkolwiek spędzać czas. Zastanawiała się, czy Damien też był w podobnym stanie, tylko lepiej się maskował. Gdyby jutro nie pamiętał, że dzisiaj był dla niej taki milutki, to, no cóż, byłoby trochę szkoda. Zwłaszcza, że ona pewnie krępowałaby się go o to dopytywać, przypominać mu i inne takie.
Cieszyła się, że Damien nie kontynuował już tematu jej zazdrości. Nie da się ukryć, że miał prawo dopytywać, ale z niekwestionowaną ulgą przyjęła brak kontynuacji tematu. Naprawdę nie wiedziała, co właściwie miałaby mu powiedzieć, tak samo jak nie wiedziała, co tak naprawdę czuła. No i upojenie alkoholowe nie sprzyjało chyba żadnym poważnym tematom, skoro rano mogli myśleć zupełnie inaczej. Wtedy ktoś mógłby poczuć się rozczarowany. Jeśli można było tego uniknąć, to chyba lepiej.

Damien Blanc
przyjazna koala
scarlett
17 yo — 186 cm
Awatar użytkownika
about
Gra na gitarze, chodzi tutaj do szkoły i pochodzi z Paryża, żyje praktycznie sam, bo dziani starzy są wiecznie w podróży
No i nawet nie myślał o tym, że miałby coś takiego robić. Zresztą, dlaczego w ogóle miałby mieć takie myśli, skoro i tak się w ogóle na taki temat nie zastanawiał, znaczy mowa tutaj oczywiście o zwierzaniu się Emily. Damien raczej w ogóle nie myślał o tym, że powinien się przy kimś jakoś bardziej uzewnętrzniać, więc to również obejmowało samą dziewczynę, z którą jak widać jednak potrafił się dogadać. Naprawdę, jeszcze tydzień temu by nie pomyślał o tym, że ich relacja może się tak zmienić.
Mimo wszystko patrząc na ich wspólną przeszłość byłoby całkowicie naturalnym, że niezależnie od relacji, która by się między nimi wytworzyła, czy to zwykłe koleżeństwo, przyjaźń czy ewentualne coś więcej, to byłoby im ciężko w pełni zaufać sobie nawzajem. No w końcu jeszcze tydzień kompletnie sobie nie ufali i raczej spodziewali się po sobie nawzajem wszystkiego co najgorsze.
Oczywiście, Damien swoich przyjaciół również ma i w jakimś stopniu im ufał, ale… też raczej nie była to aż tak mocna przyjaźń, którą na przykład uważałby za przyjaźń na zawsze, a i takie się przecież miewa. Kolejnym smutnym aspektem życia Damiena było też właśnie to, że nie miał takiego przyjaciela „na dobre i na złe” i czasem miał wrażenie, że trochę mu tego brakowało jednak. No ale nie ma się co dziwić przecież.
— Oczywiście, ze potrafię. Tylko Ci tego nie pokazywałem. — Odparł, obrzucając ją lekko rozbawionym spojrzeniem. Chciał, co prawda trochę z obowiązku, ale mimo wszystko chciał. Nie patrzmy na to, co nim co prawda kierowało, ale jednak uznał za konieczne to by czuć potrzebę opieki nad nią. Więc… no to mogło być słodkie!
Uniósł wysoko brwi, słysząc jej słowa. Nie do końca wiedział, czy teraz z niego szydzi, czy mówi serio, czy… po prostu palnęła to zanim zdążyła pomyśleć co chce powiedzieć. No, ale jej skwitowanie tego tym lekko zażenowanym śmiechem chyba idealnym tego podsumowaniem.
— No, strasznie dużo tego napięcia… — Powiedział i zacisnął mocno po tych słowach usta, żeby nie parsknąć przypadkiem śmiechem, bo oczywiście się z nią tutaj droczył! Chociaż… może mu przez głowę przeszło, ze znowu chciałby się z nią przespać? Bo jednak mu się podobało i nawet wtedy w jej domu przecież pozwolił sobie finalnie powiedzieć, że mu się podobało w miarę. Co prawda ubrał to w dość zwięzłe słowa typu „Nie było tak źle”, ale zawsze to coś! A w tamtej chwili to to było naprawdę sporo!
— Wiesz co, nie wiem czy nie będę chciał wziąć taksy i do domu jednak wrócić. — Odparł szczerze, wzruszając ramionami. Nie planował co prawda tego jak ma się ten wieczór skończyć, ale jednak nie wykluczał zastania tutaj na noc, bo jednak wiedział, że te karimaty mają się tutaj pojawić i brzmiało to… no w sumie średnio. Jednak nie czuł się do tego bardzo przekonany.
Jego stan był.. no całkiem niezły. Zdecydowanie alkoholu trochę mu we krwi krążyło, zresztą też zapalił jakiegoś blanta, ale czuł się naprawdę dobrze. I nawet dość trzeźwo, chociaż miał za sobą też chwile, gdy czuł się bardziej pijany tego wieczoru.
— Chociaż nie spodziewałem się, że usłyszę od Ciebie, że jesteś zazdrosna. — Powiedział, znowu szczerze. Chyba miał jakiś taki wieczorek szczerości, trzeba korzystać! No, swoją drogą można by było uznać, że Damien czyta Emily w myślach, bo jednak wrócił do tematu, który na chwilę w jakimś stopniu zniknął i chyba była z tego zadowolona. A co do jego pamięci? Nie miewał raczej takich sytuacji, by nie pamiętał co się działo poprzedniego wieczoru, po prostu. A czy ktoś mógłby być rozczarowany? Cóż, może jutro będzie miał inne spojrzenie na to wszystko (albo przynajmniej będzie tak twierdził), ale to też nie było zbyt prawdopodobne. No cóż!

Emily Hawkins
przyjazna koala
mkj
uczennica — Lorne Bay State School
17 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Licealistka, która mieszka z mamą i unika ojca oraz jego nowej partnerki. Trochę zagubiona, jednak skrzętnie ukrywa ten fakt pod maską zołzy i duszy towarzystwa.
Emily najwyraźniej dość łatwo ulegała pozytywnym bodźcom. Może i była daleka od jakichś zwierzeń i nie wiadomo czego jeszcze, ale jej uczucia względem Damiena były z chwili na chwilę coraz cieplejsze. Wydawało jej się nawet, że mogłaby przegadać tu z nim resztę nocy, aż nie zacznie świtać, ale czuła, że być może on wcale nie byłby do tego taki chętny. Oczywiście nie zamierzała pytać go o to wprost i pewnie po prostu będzie sobie żyła w niewiedzy i wmawiała, że te ciepłe uczucia to tylko od niej. Oczywiście ciepłe nie znaczy miłosne!
Nie potrafiła odpowiedzieć sobie na pytanie, czy mogłaby mu tak całkiem zaufać. Na początku na pewno byłoby to bardzo trudne, ale może z czasem… Wszystko zależy od rozwoju ich nowej relacji. Może jeszcze nie wszystko stracone? Poniekąd taką miała nadzieję. Ale w sumie kto wie, czy przypadkiem nie zniszczyła wszystkiego swoim durnym wyznaniem o zazdrości?
Ufała swoim znajomym, ale z reguły była dość zamknięta w sobie. Niechętnie opowiadała o problemach, a już na pewno nie takiego kalibru, jak ten z domniemaną wpadką. Chciała czy nie, miała tajemnicę z Damienem; coś ich łączyło i coś w pewnym sensie zmieniło ich stosunki. Gdyby nie bali się, że wpadli, raczej szybko wróciliby do wzajemnego hejtu, a tak? Musieli połączyć siły.
W takim razie musisz pokazywać mi się z tej strony częściej, żebym tak na sto procent uwierzyła — zaśmiała się. Oczywiście to akurat były wyłącznie żarty; nie oczekiwała od niego, że już zawsze będzie wobec niej taki opiekuńczy i kochany, jak ostatnio. Niemniej, miło to wspominała. No i… teraz też było całkiem miło, nawet, jeśli było jej trochę zimno i wolałaby kontynuować tę rozmowę zawinięta w śpiwór.
Gdy wspomniał o dużej ilości napięcia, posłała mu powłóczyste spojrzenie. Choć nie roześmiał się, nie było trudno wyczytać z jego twarzy, że jednak sobie z niej żartował. Chyba to do niej dotarło, bo speszona odwróciła wzrok z powrotem w kierunku rozgwieżdżonego nieba. Pamiętała jego słowa o tym, że nie było tak źle. Miała podobne odczucia, ale ostatnio i tak za mocno się przed nim otwierała i musiała zdecydowanie zacząć się hamować. Już i tak pewnie myślał, że po tym jednym numerku zaczęła na niego lecieć (może coś w tym było?).
Ja chyba zostanę. Nie chce mi się teraz czekać, jechać i w ogóle. Chyba dadzą mi się tu wyspać? — zmarszczyła w zastanowieniu brwi. Spora część towarzystwa pewnie szybko polegnie, więc liczyła na ciszę i spokój. W sumie ciężko o spokój w tak pijanym towarzystwie, no ale…
Ja też się nie spodziewałam, że to ode mnie usłyszysz — przyznała szczerze. Zupełnie nie planowała tego wyznania, ale skoro samo tak wyszło, to nie chciała się już wycofywać. To dopiero byłoby żenujące podejście.
Na pewno nie chcesz zostać? Bo może znalazłby się jeszcze jakiś lepszy alkohol niż to — zagadnęła niezobowiązująco, bo oczywiście nie zamierzała go namawiać, bez przesady, ale szkoda byłoby kończyć tę całkiem miłą rozmowę. No, ewentualnie mogłaby się zabrać z nim, bo pewnie było jakoś po drodze, ale to już wydawało się średnio taktowne, chyba. No i wtedy też w końcu musieliby się rozstać.

Damien Blanc
przyjazna koala
scarlett
17 yo — 186 cm
Awatar użytkownika
about
Gra na gitarze, chodzi tutaj do szkoły i pochodzi z Paryża, żyje praktycznie sam, bo dziani starzy są wiecznie w podróży
W pewnym zakresie tego określenia, można uznać, że Damien jest hedonistą, bo jeżeli chodzi o uleganie pozytywnym bodźcom, to on zdecydowanie należy do grona ludzi, którzy takim bodźcom ulegają. Zresztą, idealnym przykładem takiego ulegania było chociażby to, że uprawiał seks z Emily, bo… to właśnie takie pozytywne, a z pewnością przyjemne, bodźce go skłoniły do tego, by jednak się na to zdecydować. Dobra, za tą decyzją poniekąd stał alkohol, ale jednak powiązane było to z przyjemnością, którą zdecydowanie oboje czerpali ze swojego stosunku, który miał między nimi miejsce i okazał się kością… zgody.
Rozwój ich relacji z pewnością miałby wpływ na to jak dużym zaufaniem będą w stanie się obdarzyć, pewnie już teraz to zaufanie mieli większe niż jakiś tydzień temu, ale raczej nie było ono też zbyt duże i nieporównywalne z tym, które mieli wobec wielu innych znajomych, chociaż… może jednak nie do końca? Nie jest tak, że różne sytuacje potrafią zbliżyć do siebie ludzi, co w ich przypadku z pewnością miało miejsce. Z pewnością ich relacja uległa zmianie, zaufanie się jakieś pojawiło, ale raczej było ono dość ograniczone. Mimo wszystko. A przynajmniej tak mogłoby się wydawać.
— pomyślę. — Odparł z lekkim uśmiechem, bo nie mógł przecież tak po prostu się zgodzić. Zdziwił się zresztą, że przez myśl mu przeszło to, że w ogóle chciał się z nią droczyć, tak jak właśnie to przecież robił. Jeszcze jakiś czas temu zbyłby to złośliwym komentarzem, wyśmiałby ją i miałby używanie na długi czas, a teraz? Miał już kompletnie inne podejście. Trochę się tego bał!
Może i potrafił być miły, opiekuńczy i kochany, ale… no w tamtej sytuacji wymusiła to na nim sytuacja. Jednak to właśnie chyba w takich sytuacjach wychodzą prawdziwe barwy danych osób i w tym przypadku Emily mogła być zaskoczona, że Damien zachowywał się w tak odpowiedzialny sposób. Sposób, o który przecież by go nie podejrzewała, bo jeszcze jakiś czas przecież był dla niej tym złośliwcem, głupkiem i kimś, komu by nie powierzyła swojego bezpieczeństwa. Cóż, nie tylko on zmienił swoje podejście.
Przygryzł lekko dolną wargę, będąc wyraźnie zadowolonym i rozbawionym faktem, że Emily się tak speszyła. No ale nie ukrywajmy, to było jego zamiarem i udało mu się go osiągnąć, więc… no czuł tę taką swoistą satysfakcję z faktu, że doprowadził do tego, że odwróciła wzrok. Czy myślał, że nagle zaczęła na niego lecieć? Nie przeszła mu taka myśl przez głowę, ale wiedział, że patrzy na niego teraz zupełnie inaczej i to już było dla niego zaskoczeniem. Zaskoczeniem, że tak patrzy, ale też zaskoczeniem, że sprawia mu to dziwną przyjemność, której na pewno się z tego powodu nie spodziewał.
— Wiesz co, pewnie ci dadzą. Wszyscy są chyba dość wstawieni, to pewnie szybko padną. — Zauważył, czując równocześnie swoistą dumę, że on się tak dobrze trzymał, chociaż z pewnością czuł lekkie wirowanie, przypominające, że jednak tak całkiem trzeźwy to nie jest.
Dziwiła go ta szczerość. Zarówno z jej, ale i jego strony, bo oboje tutaj odpuszczali sobie większe złośliwości i byli ze sobą po prostu szczerzy, co w ich znajomości miało do tej pory miejsce co najwyżej kilkukrotnie.
Popatrzył na butelkę alkoholu, którą miała na miejscu i po chwili zastanowienia uśmiechnął się lekko.
— No skoro tak namawiasz, to zostanę. — Zażartował i ruszył w jej kierunku, biorąc ją pod ramię.
— To chodźmy szukać tego lepszego alkoholu, bo to faktycznie nie podchodzi. — Przytaknął, wręcz wciągając ją do środka budynku i rozglądając się. Muzyka nadal grała, nadal jacyś ich znajomi tutaj byli, przypominając im, że jednak nie są tutaj sami. Trochę tym razem on się speszył i cofnął swoją rękę, by następnie włożyć dłoń do kieszeni i rozejrzeć się, czy stała gdzieś jakaś butelka czegoś lepszego, ale tutaj na korytarzu nic nie było.
— Sprawdzę tutaj. — Powiedział, ruszając w kierunku jednego z pomieszczeń, które wcześniej też odgrywało rolę tego, w którym działo się najwięcej i też najwięcej alkoholu przetrzymywali. Wszedł do tego pokoju i po chwili triumfalnie wręcz, podniósł butelkę czystej wódki, która była opróżniona tylko do połowy. Zawsze to coś!

Emily Hawkins
przyjazna koala
mkj
uczennica — Lorne Bay State School
17 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Licealistka, która mieszka z mamą i unika ojca oraz jego nowej partnerki. Trochę zagubiona, jednak skrzętnie ukrywa ten fakt pod maską zołzy i duszy towarzystwa.
Nowa odsłona ich relacji mogła być już tylko lepsza. Po wszystkich tych kłótniach przez dotychczasowe lata po prostu nie mogło być już gorzej. Emily nigdy nie dawała tego po sobie poznać, ale docinki Damiena niejednokrotnie sprawiły jej realną przykrość. No, może bardziej wtedy, gdy była młodsza, ale jednak. Czuła więc spory entuzjazm na myśl o poprawie ich relacji, bo być może wreszcie poczuje się w pełni swobodnie w ich paczce? Na to liczyła, a na razie wszystko zmierzało we właściwym kierunku. Nawet to, że Damien postanowił tu jednak z nią zostać.
Posłała mu uśmiech, gdy obiecał, że pomyśli. Była przekonana, że jeśli ona utrzyma bycie miłą dla niego, to i on nie pozostanie jej dłużny. Problem w tym, że prędzej czy później jedno z nich zapewne straci cierpliwość. Wtedy mogło potoczyć się to różnie. Na razie jednak nie warto było zajmować sobie tym głowę, bo dogadywali się całkiem nieźle i Em miała nadzieję, że zostanie tak jak najdłużej. Czy się uda? Nie wiadomo, ale szanse były na pewno. Emily była dobrej myśli, choć może trochę naiwnie.
Wiadomo, tamta sytuacja była wyjątkowa. Oboje musieli przestać się żreć i jakoś dojść do porozumienia. Opiekuńczość, jaką obdarzył ją wówczas Damien, była miłym dodatkiem, jednak raczej nie miała prawa bytu na co dzień. W najlepszym wypadku Blanc mógł być dla niej kolegą, ale przecież nie chłopakiem! No a jako kolega nie musiał otaczać jej żadnym parasolem ochronnym. Niby jako chłopak też nie, ale wiadomo, to jednak trochę inaczej!
Cieszę się, że zostajesz, bo jednak my dwoje jesteśmy tu chyba najtrzeźwiejsi. A wiesz, opuszczona farma i grupa nastolatków to idealne warunki do ziszczenia się scenariuszy z horroru — zaśmiała się. Nawet nie przeszło jej przez myśl, żeby zabrać rękę. Wydawało jej się to dość naturalne, a wszelka niepewność zaatakowała ją dopiero wtedy, gdy Damien po wejściu do domku zabrał rękę jak oparzony. Speszona opatuliła się szczelniej dość lekką kurtką i ruszyła za chłopakiem do pomieszczenia. Czysta wódka nie była spełnieniem jej marzeń, ale na tym etapie imprezy wybór zdecydowanie topniał.
Niech będzie — pokiwała głową i zerknęła na kąt pomieszczenia, gdzie leżała porzucona karimata i jakiś koc. Wskazała ruchem głowy na to miejsce i zaraz usadowiła się tam, rozkładając koc i dzieląc się nim z Damienem.
Chłodno tu — mruknęła. Czysta wódka na pewno by ją skutecznie rozgrzała, ale nie była pewna, czy ma ochotę ją pić. Trochę musiała, skoro sama zaproponowała to Damienowi, ale wiadomo, bez przesady.
Myślisz, że na farmie straszy? Jak coś ma w nazwie „opuszczona”, to zawsze wydaje mi się, że tak — zagaiła, po czym upiła mikroskopijny łyk z butelki i od razu oddała ją swojemu towarzyszowi. Najwyraźniej szybko zarzuciła pomysł abstynencji w towarzystwie Damiena, ale nie zamierzała upijać się nie wiadomo jak mocno. Nie chciała doprowadzać do kolejnych sytuacji, których konsekwencją byłaby niezręczność, nie chciała znowu się stresować. Damien był jej kolegą i próbowała o tym przekonać samą siebie. Oparła głowę o ścianę i wbiła w sufit zmęczony wzrok.

Damien Blanc
przyjazna koala
scarlett
17 yo — 186 cm
Awatar użytkownika
about
Gra na gitarze, chodzi tutaj do szkoły i pochodzi z Paryża, żyje praktycznie sam, bo dziani starzy są wiecznie w podróży
Relacja Damien – Emily wersja 2.0. Oprogramowanie zaktualizowane, plan: brak.
Gorzej mogło zawsze być, nie popadajmy w taki hurra-optymizm, bo przecież zawsze gorzej się mogło wydarzyć, ich nienawiść – z którą już jednak chyba względnie się pożegnali – mogła zawsze eskalować. Nie chcę co prawda gdybać jak by to wyglądało, ale hej, zawsze trzeba zakładać, że może być gorzej, żeby się nie zaskoczyć! I to jest ten słynny realizm, nie polecam.
Cóż, faktycznie jednak jakiś tam optymizm mogli mieć względem ewolucji ich relacji, co prawda w tym przypadku ewidentnie to Emily pokładała w tym większe nadzieje, licząc, że ich relacja ewoluuje jak jakiś pokemon przynajmniej, bo Damien to aż tak bardzo w przyszłość nie wybiegał i generalnie, to raczej starał się od tego tematu jak ich relacja teraz już wygląda i ma wyglądać, uciekał. Bał się trochę o tym myśleć, obawiał się – co pewnie było trochę irracjonalne – że to może faktycznie jednak bardzo mocno się zmienić i mimo, że równocześnie widział w tym pozytywy, to... i tak się tego bał. Nie potrafiłby nawet tego usprawiedliwić słowami – czy to na głos, czy w myślach.
Mimo to właśnie jego zgoda poprzez to „pomyślę” była dość wyraźna i ewidentnie było widać, że jego podejście się zmieniło. Dobra – to już dawno ustaliliśmy. Wątpił co prawda, czy całkowicie byłby w stanie odjąć swoje droczenie się z jakiejkolwiek relacji, czy to z Emily, czy z kimś innym, bo jednak jego złośliwości – którymi potrafił też pokazywać sympatię! – były trochę jak jakiś jego znak rozpoznawczy. Gdyby miał całkowicie przestał to robić, to zbierałoby się to w nim aż by wybuchł, na pewno by tak było.
No tak, wyjątkowość sytuacji wyjątkowością i zdecydowanie nikt nie mógłby tutaj oczekiwać, że nagle staną się dla siebie opiekunami, czy nie wiadomo kim, bo jaka relacja mogła tak działać? Dla niego: żadna. No ale jednak może coś takiego istniało. Szkoda, że nie wiedział.
— Za łatwo się zgodziłem. — Westchnął ciężko, nie ukrywając co prawda rozbawienia wynikającego z tej sytuacji. Popatrzył na nią, w sumie to trochę się dziwiąc – raczej ze względu na cała ich historię, bo zajmie im pewnie chwilę czasu przywyknąć do tej zmiany – że nie tylko tak pozytywnie zareagowała na to, że zostaje, ale w ogóle nalegała. Nie jakoś bardzo – ale jednak.
— Najtrzeźwiejsi? Wolałbym określenie najmniej nietrzeźwi… — Powiedział, o ironio, całkiem trzeźwo. Bo jednak, mimo tego, że wszystkie zdania padające z jego ust brzmiały tak pięknie, poprawnie, to jednak swoje wypił i trzeźwy z pewnością nie był.
Po znalezieniu alkoholu podążył za Emily i zajął miejsce obok niej na tej wolnej karimacie w kącie pomieszczenia. Usadowił się wygodnie obok niej, względnie dość blisko, bo jednak ta karimata jakoś wydawała się nie taka duża – a może po prostu chciał usiąść bliżej?
— To napij się, jak Ci zimno. — Odparł, trochę chłodniej niż zamierzał, ale po chwili się zreflektował, jako, że jemu w sumie tak zimno nie było. — Chcesz moją kurtkę? Mi nie jest zimno. — Dodał, nim zdążyła zareagować. No, jednak pokazał jakąś troskę! Jeszcze jakiś czas temu faktycznie by tego nie zaproponował, ale teraz jednak… już nie miał ochoty jej robić tylko po złości, stąd też ta propozycja.
— Wierzysz w duchy? — Zapytał, odbierając butelkę od partnerki z karimaty i upił, może nie jakiś spory łyk – ale na pewno większy, niż ten, który wzięła Emily. Chociaż to akurat osiągnięciem żadnym nie było. W sumie to jak usiadł, to poczuł się względnie zmęczony tym dniem i oparł się plecami o ścianę, obrzucając przy tym Emily spojrzeniem.
— Czego na tym suficie szukasz? — Kolejne pytanie padło z jego ust, bo może tam coś widziała? Ducha na przykład? Albo jakiś napis napisany krwią typu „THE CHAMBER OF SECRETS HAS BEEN OPENED. ENEMIES OF THE HEIR, BEWARE”/

Emily Hawkins
przyjazna koala
mkj
uczennica — Lorne Bay State School
17 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Licealistka, która mieszka z mamą i unika ojca oraz jego nowej partnerki. Trochę zagubiona, jednak skrzętnie ukrywa ten fakt pod maską zołzy i duszy towarzystwa.
Gdyby nie obawiali się wpadki, ich relacja z dużym prawdopodobieństwem ewoluowałaby w zupełnie innym kierunku. O wiele łatwiej byłoby bowiem założyć, że po prostu się nie znoszą. Nie musieliby przejmować się tym, że chyba zaczynają się lubić i że trochę ich to przeraża. Niby nic w tym przesadnie strasznego, ale no nie oszukujmy się: dla żadnej ze stron nie była to zbyt komfortowa sytuacja. Gorzej byłoby, gdyby znowu darli koty? Pewnie tak. Na razie jednak musieli przyzwyczaić się do nowej rzeczywistości i nauczyć się z nią żyć.
Nie chciała zbytnio zagłębiać się w temat ich relacji, dlatego nie podejmowała tego tematu z Damienem. Niemniej, te myśli stale do niej wracały i nie dawały jej spokoju. Fakt, iż nie miała tego z kim przegadać, na pewno nie ułatwiał jej sytuacji. Na razie nie doszła do absolutnie żadnych wniosków i nie wiedziała, jak powinna postąpić, dlatego pozwoliła toczyć się sprawie swoim własnym rytmem. No, może miała kilka planów odnośnie tej sytuacji, ale nie była taką ryzykantką, żeby próbować je wcielać w życie. Wiadomo, nie traciłaby zbyt wiele, bo przecież nie byli żadnymi bliskimi przyjaciółmi… Ale jednak właśnie w kierunku tej przyjaźni chyba to zmierzało i nie chciała spalić tego na starcie. Zwłaszcza, że obietnica Damiena, iż pomyśli, nie była przecież kategorycznym „nie” i dawała nadzieję na rozwój ich stosunków.
Spoko, postaram się nie śmiać z tego, że jesteś łatwy — odparła z uśmiechem. Pewnie gdyby się z tego śmiała, wystawiłaby się na strzał, bo jakkolwiek nie patrzeć, mógł jej powiedzieć to samo. Nie, żeby uważała się za łatwą, ale kto wie, może w jego oczach taka była? Chyba wolała nie dociekać prawdy.
Mów za siebie, ja praktycznie dzisiaj nie piłam — wzruszyła ramionami. Rzeczywiście, wcześniej nie była w zbyt imprezowym nastroju, a powodem takiego stanu rzeczy był nie kto inny, jak sam Blanc. Na szczęście trochę zreflektował się w jej oczach, ale Hannah raczej długo nie opuści jej czarnej listy. Skoro i tak przyznała się już do zazdrości, to przynajmniej nie musiała się z nią kryć. W pewnym sensie było to ułatwieniem.
Gdy zaproponował jej swoją kurtkę, zrobiło jej się cieplej na serduszku, bo wiadomo — dla dziewczyn, szczególnie takich w wieku Emily, to gest o dużym znaczeniu!
Dobra, ale jak się ugrzeję, to ci oddam — obiecała i wzięła od niego kurtkę, tudzież pozwoliła ją na siebie zarzucić. Do picia czystej wódki wciąż nie była zbyt entuzjastycznie nastawiona, więc odmówiła, gdy chciał jej ponownie przekazać butelkę.
Nie wiem, w jakimś sensie wierzę. Znaczy, czasem wydaje mi się to totalnie absurdalne, a czasem jednak boję się wyjść spod kołdry, gdy jest ciemno. No i na pewno przerażają mnie opuszczone miejsca. Gdyby nie to, że jesteśmy tu dużą grupą, to bym nie przyszła. We dwie czy trzy osoby na pewno nie — wzdrygnęła się i aż przysunęła się nieco bliżej Damiena. Chociaż, kto wie, może tylko zgrywał macho, a gdyby przyszło co do czego, uciekałby pierwszy. I tylko by się kurzyło!
Przeniosła wzrok na chłopaka, zastanawiając się przez chwilę nad właściwą odpowiedzią na jego pytanie.
Niczego nie szukam. Pod gwiazdami byłoby bardziej klimatycznie — stwierdziła, podciągając kolana pod brodę i obejmując je ramionami. Kurtka, którą miała na sobie, przyjemnie drażniła jej nozdrza perfumami Damiena.
A ty, wierzysz w duchy? — podjęła temat.

Damien Blanc
przyjazna koala
scarlett
17 yo — 186 cm
Awatar użytkownika
about
Gra na gitarze, chodzi tutaj do szkoły i pochodzi z Paryża, żyje praktycznie sam, bo dziani starzy są wiecznie w podróży
Nawet gdyby nie mieliby obawy przed wpadką, bo na przykład by się zabezpieczyli… dobra, biorąc pod uwagę sytuacją, jaka wtedy miała ciężko byłoby ich podejrzewać o taką dojrzałość w tym zakresie i oczekiwanie od nich tego, by się zabezpieczyli było czymś zbyt wielkim. Bardzo prawdopodobne by przecież było, że gdyby Emily kazała mu pójść po gumki, albo sam Damien by to zrobił, to cały ten nastrój by uciekł i była spora szansa, że by po prostu do niczego nie doszło. No, wtedy jakby nie patrzeć to nie obawialiby się wpadki, skoro do niczego by nie doszło. Inna sprawa, że wtedy ich relacja raczej nie weszłaby na tak pozytywne tory jak teraz, bardzo prawdopodobne byłoby to, że ze względu na to, że omal między nimi do czegoś nie doszło, to jeszcze bardziej by się znienawidzili. Cóż, jest to idealna sytuacja pokazująca jak jedno wydarzenie może całkowicie zmienić tor relacji między dwojgiem ludzi.
I on sam oczywiście nie chciałby zbytnio z nią rozmawiać o tym, jak ich relacja ewoluuje i biorąc przykład z Emily pozwalał ich znajomości pozwolić zmieniać się naturalnie. Na dobrą sprawę, to przez ten ostatni tydzień rozmawiali więcej niż przez ostatni rok, pewnie nawet gdyby wzięli pod uwagę wszystkie ich kłótnie z tego okresu, to raczej tak dużo ze sobą nie rozmawiali, by można to w ogóle było to porównywać.
Nie byli przyjaciółmi, jak widać, nie byli też już wrogami, więc… czym byli? Dobrze by było, gdyby w ogóle wiedzieli na czym tak naprawdę stoją, bo na chwilę obecną, to raczej nie mieli pojęcia na jakim etapie są tak naprawdę.
— Nie jestem. — Odparł krótko, naburmuszając się lekko, bo ej, nie będzie mu mówiła, że jest łatwy, tak! Jednak uśmiechnął się mimowolnie po chwili. — Będę pamiętał, że mam Ci się więcej stawiać. Nie przyzwyczajaj się do tych luksusów może jednak. — Dodał dość szybko, a jego uśmiech przybrał taki złośliwy wyraz.
— No nie wiem, ja Cię nie obserwowałem. — Odparł, punktując tutaj lekko fakt, że domyślił się, że w jakimś stopniu zwracała dzisiaj na niego uwagę, skoro była zazdrosna, tak, nie zapomniał o tym i nawet trochę mu to działało na ego, a co! On zdecydowanie trochę dzisiaj wypił, ale jako, że zaczynał mu się lekki zjazd, to… były dwa wyjścia, albo się coś jeszcze napić, albo pójść spać, o.
Niekoniecznie spodziewał się, że tak po prostu przyjmie od niego tę kurtkę, ale bez większego wahania zarzucił skórzane okrycie na dziewczynę i wzruszył ramionami, gdy jednak odmówiła przyjęcia alkoholu.
— Spoko, mi jest ciepło. A jak będzie mi zimno to powiem. — Powiedział w odwrotny sposób, coś, co poniekąd wcześniej powiedział. Miało to generalnie dać Emily do zrozumienia, że nie musiała czuć żadnego parcia, by mu zaraz tę kurtkę oddawać, ale w razie czego na pewno ją poinformuje!
Słuchał jej wypowiedzi i gdy skończyła to pokiwał głową ze zrozumieniem i zauważył, jak się do niego bliżej przysunęła, ale on się ani trochę nie ruszył – w żadnym z kierunków, ani dalej, ani bliżej.
— Ja to bym się duchów nie bał, bardziej jakichś morderców czy coś, ale chyba nas tu za dużo. — Stwierdził pocieszająco, o ile można to tak określić. Wbił również spojrzenie w sufit.
— Ta, romantycznie od razu. — Zażartował, a może… nie? Mimo patrzenia się w górę miał względny widok na to, co robiła Hawkins i widział, że objęła ramionami kolana, które podciągnęła pod brodę, faktycznie musiało być jej zimno, instynktownie jakoś może lekko się do niej przysunął, że stykali się teraz ramionami, przekazywał ciepło, ok? Rozluźniony oparł głowę ponownie o ścianę za sobą i zamknął oczy.
Czy wierzy w duchy? Chwilkę milczał. Nie chciał jej trzymać w niepewności, po prostu myślał nad odpowiedzią.
— Chyba nie. Znaczy… w sumie to nie wiem. Ale raczej nie. — Powiedział cicho, niewiele głośniej niż mrucząc.

Emily Hawkins
przyjazna koala
mkj
uczennica — Lorne Bay State School
17 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Licealistka, która mieszka z mamą i unika ojca oraz jego nowej partnerki. Trochę zagubiona, jednak skrzętnie ukrywa ten fakt pod maską zołzy i duszy towarzystwa.
Dobrze, że przynajmniej mieli względnie podobne podejście i postanowili dać sprawom toczyć się własnym torem. Bez presji, bez zbędnego zastanawiania się czy analizowania (no, prawie, bo Emily jednak nie umiała tak zupełnie przejść nad tym wszystkim do porządku dziennego). Nawet, jeśli finalnie wrócą do wzajemnego nieznoszenia się, to w sumie nie stanie się nic wielkiego. Może Hawkins momentami wyobrażała sobie trochę za dużo na temat przyszłości ich relacji, ale gdyby miała ona zostać zduszona w zalążku, to pewnie jakoś by to przeżyła. Gorzej, gdyby wydarzyło się między nimi coś więcej i zrobiłaby sobie większe, acz złudne nadzieje. To byłoby przykre.
Kim dla siebie byli? Trudno orzec. Chyba po prostu znajomymi, bo choć od lat należeli do jednej paczki przyjaciół, to sami przyjaciółmi na pewno nie byli. Wrogami już też nie, a biorąc pod uwagę ostatnie wydarzenia między nimi, można chyba zasugerować friends with benefits, choć w ich przypadku chwila zapomnienia miała się już nie powtórzyć, no i wciąż — nie byli przyjaciółmi. Przynajmniej na razie, choć sytuacja była dynamiczna i rozwojowa!
Nie przyzwyczajam się do luksusów, bo z tobą nigdy nic nie wiadomo — uznała. Niby już od jakiegoś czasu był dla niej miły i generalnie nie kłócili się, ale nigdy nie wiadomo, kiedy coś im obojgu odbije. Dzisiejszy wieczór był przyjemny i cieszyła się, że większość znajomych albo wróciła do domów, albo spała, dzięki czemu udało im się uniknąć docinków i pytań o to, jakim cudem ROZMAWIAJĄ. To zawsze było męczące, a teraz wydawało się nawet jakoś bardziej.
Wzruszyła ramionami, choć rzeczywiście zrobiło jej się odrobinę głupio, bo jednak ona go obserwowała i to dość intensywnie. W sumie nie chciała tego robić, ale okazało się to silniejsze od niej. Gdyby bawił się dzisiaj tak ogólnie, a nie głównie w towarzystwie Hannah, pewnie nie interesowałaby się nim tak bardzo. Wszystko rozchodziło się, niestety, o zazdrość.
Uśmiechnęła się trochę niepewnie, gdy zarzucił jej na ramiona tę kurtkę. Mogła sobie udawać, że wcale jej to nie ruszało, ale jednak wewnątrz ekscytowała się jak nastolatka, którą zresztą była.
Nie pomagasz, wiesz? Ja się boję duchów, morderców i w ogóle wszystkich zagrożeń. Właśnie dlatego zostaję tu, zamiast wracać do domu. Żeby nie dopadł mnie morderca — wyjaśniła mu śmiertelnie poważnym tonem. Starała się nie okazywać przed innymi swoich strachów, ale tutaj język trochę jej się rozwiązał. Cóż, co jak co, ale nie zamierzała obawiać się, że Damien nagle przeistoczy się w mordercę tylko po to, żeby zrobić jej na złość. Została tu dzisiaj, bo w grupie było bezpieczniej, no i nie lubiła wracać do pustego domu, gdy mama miała akurat nocną zmianę.
No, skoro chciałbyś, żeby było romantycznie… — mruknęła, ale spoko, tylko się z niego podśmiewała, by stworzyć pozory, że ona wcale o romantycznej scenerii nie myślała! Ale trochę myślała.
Raczej? — pociągnęła temat, bo jednak skądś się ten brak przekonania brał! Może miał jej do opowiedzenia historie o duchach, które kiedyś go spotkały? Wtedy to już pewnie w ogóle by tu nie zasnęła, ale była gotowa na takie poświęcenie. Do świtu już chyba niedaleko!

Damien Blanc
przyjazna koala
scarlett
17 yo — 186 cm
Awatar użytkownika
about
Gra na gitarze, chodzi tutaj do szkoły i pochodzi z Paryża, żyje praktycznie sam, bo dziani starzy są wiecznie w podróży
Niemalże z każdą chwilą, z każdym ich spotkaniem można było powoli dochodzić do wniosków, że mieli więcej cech wspólnych niż myśleli. Jak widać, oboje w tej samej sytuacji zdecydowali się na takie samo podejście, co wcale nie było takim oczywistym rozwiązaniem biorąc pod uwagę ich przeszłość i działanie sobie na przekór przy każdej możliwej okazji. Czy jakkolwiek Damien sobie wyobrażał jak ich przyszłość miałaby wyglądać, i to nie przez pryzmat jakiegoś nie wiadomo jakiego rozwoju, tylko po prostu, jak ma to wyglądać? Nie, starał się nie wybiegać myślami w przeszłość, trochę ze strachu przed tym, czego mógłby chcieć. Bał się tego, że nagle by polubił Emily bardziej niż w tej chwili był w stanie w to uwierzyć. A co za tym idzie, bał się czegoś, czego teoretycznie nie brał pod uwagę. Tak, był trochę zmieszany całą tą sytuacją, nawet jeśli tak bardzo po sobie tego nie pokazywał.
Friends with benefits chyba niekoniecznie dobrze ich relację opisuje, biorąc pod uwagę, że ani nie są przyjaciółmi, a tych korzyści wcale też nie czerpali i póki co chyba nie myśleli o tym, by takowe się pojawiły, znaczy, może? No na chwilę obecną chyba faktycznie jednak nie myśleli o tym, żeby znowu iść razem do łóżka, bo chcieli w jakimś stopniu mimo wszystko znormalizować ich relację. A na pewno się do niej przyzwyczaić.
W odpowiedzi tylko przewrócił oczami, że aż było słychać, ale nic finalnie nie powiedział. Coś w tym racji co prawda było, ale się starał, dobra? Faktycznie jednak nie mogli być pewni, że nie pojawi się jakiś zapalnik – jak na przykład Hannah -, przez który ich relacja wróciłaby na poprzednie tory, albo przynajmniej na takie, które byłyby do nich dość mocno zbliżone, no nie wiadomo.
Faktycznie, gdyby nie to, że część osób spała, albo byli zbyt pijani, żeby ogarnąć co się dzieje, albo po prostu już tutaj nie było, by zwrócić uwagę na to, że dwie osoby, które jeszcze jakiś czas temu mogłyby aspirować do największych szkolnych wrogów teraz sobie siedzą razem na uboczu, piją wódkę i rozmawiają z uśmiechami na twarzy. Gdyby ktoś połączył kropki, pewnie nie opędziliby się od żadnych pytań, ale póki co chyba jednak nie musieli się tym martwić jednak.
Może w jakimś stopniu jego celem było to, by spowodować u dziewczyny właśnie takie poczucie winy, a ta chęć byłaby w jakimś stopniu z pewnością pozostałością po ich dawnej relacji.
Nie zwrócił uwagi na to, że Emily aż tak zareagowała na to jego zarzucenie kurtki na jej ramiona, ale też może dlatego, że nie doszukiwał się tutaj jakiegoś drugiego dna – on po prostu był miły. Co było nowością w ich relacji, mimo wszystko.
— No pewnie. Bo tamte śpiochy by Cię na pewno obroniły, jakby tylko tu morderca wpadł. Jesteś chyba skazana na to, żebym Cię dzisiaj bronił. — Powiedział i uśmiechnął się lekko, by odwrócić głowę w jej kierunku i… chyba trochę złośliwie, ale też trochę z ciekawości zbliżył usta do jej ucha i wyszeptał cicho: — Czujesz się przy mnie bezpieczna? — Na jego twarzy ciągle widniał delikatny uśmiech, ale od razu po wyszeptaniu tych słów, wrócił do swojej pozycji sprzed chwili, chociaż tym razem uważnie obserwując cały czas reakcję Hawkins na jego zachowanie.
— Tak, dokładnie o tym marzę. — Powiedział ironicznie – chociaż pewnie nawet nie zdawał sobie sam sprawy z tego, że jednak była w tym odrobina prawdy. No, ale w życiu by się przecież do tego nie przyznał!
— No, raczej. W sensie… nie myślałem o tym jakoś bardzo, nie boję się żadnych horrorów ani nic, duchów żadnych nie widziałem i w sumie nie widzę powodu, dla którego miałbym w nie wierzyć. Więc… no, nie wierzę. Tak myślę. — Powiedział, wyjaśniając w pewnym stopniu tok swojego rozumowania, co by Emily jednak wiedziała dlaczego patrzył na to tak, a nie inaczej.

Emily Hawkins
przyjazna koala
mkj
ODPOWIEDZ