outlaw from the west — farm
33 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
tell me crow, who's alive? running around and hiding from our sight
Pod drzwi do willi Coltona przyprowadziła ją złość oraz dość spora ilość alkoholu, którą zdążyła już wypić w pobliskim barze, a bez której raczej by tu teraz nie przyszła. Procenty często były kiepskim doradcą i pchały ku nieprzemyślanym decyzjom, a że Nyx generalnie zdarzało się robić głupie rzeczy na trzeźwo, to po drinku (czy dwóch) tym bardziej nie zastanawiała się nad tym, co robiła. Tego wieczoru wypiła jednak więcej, co pchnęło ją ku schowaniu swojej dumy i przyjścia do Coltona, by wygarnąć mu parę rzeczy. Miała nadzieję, że jest on u siebie i nie postanowił wybrać się gdzieś na miasto, bo tym bardziej by się tylko wkurzyła, gdyby specjalnie do niego przyszła i go nie zastała. Mogła go uprzedzić, dzwoniąc do niego nieco wcześniej, ale nie chciała. Wolała mu zrobić niespodziankę.
Prezentowała się raczej normalnie i po swojemu - tym razem miała na sobie crop top i spodenki z wyższym stanem, wszystko w czarnym kolorze. Kilka kosmyków włosów uwolniło się z niedbałego warkocza, luźno opadając jej na twarz.
Stanęła przed wejściem i zadzwoniła kilka razy dzwonkiem, naciskając w niego z taką siłą i częstotliwością, jakby miało to sprawić, że Colton szybciej ruszy swój zgrabny tyłek i jej otworzy. Nie chciała tu sterczeć nie wiadomo jak długo, tym bardziej, że powoli zaczynało robić się zimno.
Miała wrażenie, że minęła wieczność - chociaż w rzeczywistości mogły to być zaledwie sekundy, gdy w końcu mężczyzna pojawił się w wejściu. Momentalnie skrzyżowała ręce, patrząc na niego dość wkurzonym wzrokiem. Nic nie mogła poradzić na to, że sam jego widok sprawiał, że czuła niewytłumaczalną niczym irytację, jednocześnie nie chcąc oderwać od niego wzroku, co stanowiło dość ambiwalentne połączenie.
- Rozumiem, że może i nie jesteśmy jakimiś wielkimi przyjaciółmi, ale tak trudno się przywitać? - powiedziała wściekłym tonem głosu, zanim Colton w ogóle pewnie się zdążył odezwać. Wcześniej minęła go gdzieś na ulicy, pewnie z jeden lub dwa dni temu i o ile wtedy uznała, że jej po prostu nie zauważył, to teraz, po alkoholu uznała, że musi wyjaśnić tę sprawę.

Colton Hoover
Nyx
Nyx
brak multikont
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
kiedyś biedny i brzydki, teraz piękny i bogaty. sukinsyn i kobieciarz a przy tym słodziak z wyglądu
Nie był typem miłym, a już na pewno takim co to musi wszystko i wszystkim. To, że komuś z okolicy się nie kłaniał, albo nie mówił cześć, jemu nie robiło żadnej różnicy. Miał wywalone w takie rzeczy, bo nikt go nie nauczył jakiś wielkich manier. To, że był aktualnie piękny i bogaty, nie znacz że zawsze tak było. Miał swoje trudne momenty, trudne dziedziństwo i ogólnie mało co się zmieniło w tym temacie. Dalej był trudnym, może czasem irytującym i do tego wiecznie narzekającym. Aktualnie wszystko zwalał na liczby, które niestety nieubłaganie zbliżały go do tej walonej czterdziestki. Można powiedzieć, o to powód dla którego chodził jakiś taki zadufany i wiecznie miał potem z kimś spięcia, o byle pierdoły. No ale mniejsza o to - on poszedł w świat i już dawno zapomniał o tym co się stało parę godzin czy dni wcześniej, bo to pierdoły dla niego. Bardziej liczyło się aby obserwować rynek - krachy na nim i inne takie, aby nie stracił swoich pieniędzy które po raz kolejny inwestował, no albo też innym polecał. No ogólnie miał ważniejsze rzeczy do roboty, niż myślenie, że coś komuś zrobił nie tak jak potrzeba, albo wcale. Głupie cześć czy inne takie na ulicy to nie obowiązek, jedynie jakaś taka grzeczność i w ogóle przyzwoitość może. Ale że on taki nie był nigdy, to miał to w tyłku głęboko i nawet nie spodziewał się, że taka Nyx może to roztrząsać. Takie byle co, serio?
Zaskoczony ruszył do drzwi swojej willi, myśląc o tym kogo to tez niesie o tej porze do niego, no a w drzwiach zastał właśnie wspomnianą znajomą, która wyglądała jakby chciał go rozszarpać, chuj wie za co.
Zmarszczył brwi, które gdy to robił chyba jeszcze bardziej dodawały mu lat i powagi, że nic tylko powinien się kłaść do trumny, albo coś. Just kidding.
- Emmm. Co? W czym problem, o jakim przywitaniu mówimy? Teraz? No cześć, chcesz wejść coś dopić, poprawić jeszcze bardziej wieczór? Czy może coś innego się stało? Nie bardzo rozumiem. - zaczął, obierając standardową opcję - wyparcie wszystkiego co mogło się wydarzyć w przeciągu ostatnich może 48h, albo więcej. No kurcze lepiej udawać, że nie wie się o co chodzi i że serio się przegapiło dany fakt, osobę i inne takie, niż się przyznać jak ciota. Colton nigdy nie szedł na łatwiznę, tym bardziej jeśli coś go zaczynało bawić, tym razem była to kobieta która obrażała się jak nastolatka - a taka niby dojrzała dama z niej. Oczywiście szybko się uśmiechnął ładnie i nawet jej szerzej drzwi otworzył, aby mogła jeśli miała taka chęci - wejść śmiało do środka. Był sam, pewnie też powoli uskuteczniał picie jakiegoś trunku, droższej whisky co miała z dwanaście lat i pochodziła ze Szkocji czy skądś tam. Ogólnie przepych i bogactwo, bo w jego przypadku nie mogło być przecież inaczej.

Nyx Tucker
ambitny krab
Piękny i bogaty
outlaw from the west — farm
33 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
tell me crow, who's alive? running around and hiding from our sight
Będąc pod wpływem alkoholu, miała tendencję do wyolbrzymiania wielu rzeczy. Przypadkowe szturchnięcie jej w pubie było wystarczającym powodem do tego, by wszcząć jakąś bójkę lub się awanturować, jeśli ta druga osoba nie chciała się z nią pobić; natomiast zignorowanie jej na ulicy czy zwykłe niezauważenie w tłumie ludzi urosło do rangi wielkiego problemu, będąc odpowiednim motywem przyjścia tutaj i wyjaśnienia tej kwestii. Specjalnie dlatego pofatygowała się tutaj, pod drzwi jego willi, chociaż spory udział miał w tym fakt, że wcześniej kręciła się w jakimś barze w pobliżu. Gdyby piła gdzieś na drugim końcu miasteczka, to nie wiedziała, czy by się jej aż tak bardzo chciało tutaj przyjść.
Słysząc Coltona, miała ochotę prychnąć z niezadowoleniem i przewrócić oczami. Oczywiście, udawał, że o niczym nie wie i że nie ma pojęcia, o co jej chodzi. A to, z jaką sprawą do niego przyszła, wydawało jej się być wręcz oczywiste, więc tylko bardziej zirytowało ją to, że udawał głupiego. Bo to, że mógł naprawdę nie wiedzieć, co jej siedziało teraz w głowie, nawet nie dopuszczała do myśli.
- Już nie udawaj, że nie wiesz, o co mi chodzi. - powiedziała, będąc bardziej zezłoszczona jego, jej zdaniem, głupimi pytaniami. Tym, że zamiast ją od razu ładnie przeprosić, proponuje jej tak po prostu napicie się, jakby nic takiego się nie stało. Oczywiście nie miała nic przeciwko procentom, ale może nie w sytuacji, gdy czuła się naprawdę urażona. Bo tak się właśnie teraz czuła - zirytowana, urażona i wręcz zlekceważona wraz z jej poważnym problemem, czyli tym, że się z nią jakiś czas temu nie przywitał.
Na początku nie zareagowała jakoś szczególnie na to, że Colton otworzył szerzej drzwi, bo w sumie to nie przyszła tu z zamiarem wepchania mu się na chatę. Nie to, żeby generalnie nie chciała, ale tym razem miała inny powód, że tutaj była. Dopiero po chwili zrobiła krok do przodu, by prawie że stanąć w progu - w razie sytuacji, gdyby Colton chciał przypadkiem zamknąć drzwi, nie mając ochoty dłużej rozmawiać się z podpitą, mającą problem z byle pierdołą Nyx.
- Nie przywitałeś się ze mną. Wczoraj po południu na mieście. - odezwała się, powoli mówiąc każde słowo, by mężczyzna na pewno zrozumiał, o co jej chodzi i by dłużej nie udawał głupiego. Do tego powiedziała to takim tonem, jakby chodziło o śmiertelnie poważną sprawę. Bo przecież chodziło.

Colton Hoover
Nyx
Nyx
brak multikont
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
kiedyś biedny i brzydki, teraz piękny i bogaty. sukinsyn i kobieciarz a przy tym słodziak z wyglądu
Rzeczywiście była momentami irytująca i zrzędliwa jak stara baba, czepiając się o byle głupotę. A jak już wypiła to w ogóle, miał czasami ochotę nawet z nią nie gadać, bo i po co? Kodeks w teorii zakłada, aby nie prowokować pijane osoby, a chwilami nawet je olać i nie podjudzać do jakiejś awantury. Co prawda Nyx nie była facetem, który mógłby mu zrobić krzywdę czy zajebać z bara, ale nigdy nie wiadomo co z niej za świr. Bo tak, niestety w tamtej chwili miał ją trochę za szurniętą, no bo kto normalny pcha się do kogoś, pijanym, czepiając o głupoty? Pamiętliwa była, a już myślał że ją zbajeruje i sobie da siana, bo przecież mógł zapomnieć już o tym, nie zauważyć, spieszyć się, mógł prawda?
- No ej, ja nie zawsze wszystko wiem, sorry. To że jestem jaki jestem, też daje dużo. No ale po co te nerwy i roztrząsanie akcji? - zapytał, wyraźnie wzruszając ramionami, bo dla niego to była pierdoła jedna wielka. A wpuścił ją do środka z kultury aby nie musiała się rozdzierać przed wejściem to raz, a dwa już by widział jak się z tego zaś powodu podpala jak rakieta. Wolał dmuchać na zimne, gdyż była nieprzewidywalna jak ta pogoda, to zrobił jej miejsce na tyle aby się prześlizgnęła. No chyba, że nie chciała to zawsze może zamknąć za nią drzwi i wrócić do swojego zajęcia - czyli siedzenia na kompie i obserwowania różnych wykresów i tabelek, po to aby ponownie inwestować i nie stracić. Taki to był jego konik, lubił to i przesiadywał nad tym, gdyby tego nie robił, byłby dalej biedakiem, a willa którą pewnie już zwiedziła nie raz i nie dwa - nigdy by nie była jego. - Ojojo, co z tym zrobisz? Zgłosisz na policje? Zbijesz mnie? No weź przestań, zrobię Ci jeszcze jednego drinka, tylko się nie opij za bardzo. Chociaż jakbyś zasnęła, to byłby spokój zawsze. - rzucił ze śmiechem, szybko ją pakując do środka, zamykając drzwi i kierując pewnie do przestronnego salonu. Tam sam się rozbijał, męcząc jedną szklankę whisky pewnie od godzin, ale co tam - można to zgonić na wiek i jego uwielbienie do delektowania się smakiem alkoholu.
- Może się spieszyłem, a może i nie. Szczerze wiesz gdzie to mam, więc po co te nerwy. Zresztą pani, powiedz mi lepiej gdzieś się bawiła. Bo widzę, że już nieźle coś wypiłaś i aż się boje czy dobrym pomysłem jest Ci polewanie. - nie żeby coś ale Colton wolał aby zachowała ten stan, nie wypita, nie trzezwa, tak po środku, bo to zawsze lepsze niż zgon. Musiałby ją tachać do łóżka, może rozbierać, same problemy a tak - gadała jeszcze z nim kontaktowała i w razie czego, zabierze sama stąd swój tyłek i bagaż głupich powodów aby wszczynać awanturę. Najlepsze wyjście to byłoby zapchać jej dziób, ale Hoover nie miał dzisiaj do tego weny, może też za mało wypił aby mu się włączyło dziwne myślenie, że ta Nyx to na przykład fajna laska i te sprawy.

Nyx Tucker
ambitny krab
Piękny i bogaty
outlaw from the west — farm
33 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
tell me crow, who's alive? running around and hiding from our sight
Z nich dwóch to Colton wydawał się Nyx bardziej irytujący niż ona sama, chociaż jakby miała podać konkretne powody, to mimo wszystko miałaby z tym niemały problem. Nie raz i nie dwa działał jej na nerwy, choć nie wiedziała konkretnie czym. Być może wynikało to z tego, że w swoim przestępczym życiu miała wiele razy do czynienia i musiała sobie radzić z bogatymi, pewnymi siebie facetami, którzy w przeważającej części byli zwykłymi dupkami, przez co była już przewrażliwiona pod tym względem.
Po co te nerwy? Jakby się z nią normalnie przywitał i nie ignorował, to by nie było żadnych nerwów i roztrząsania całej tej sytuacji. Aż zmrużyła oczy ze złości i skrzyżowała ręce, bo naprawdę nie rozumiała, dlaczego Colton tak to bagatelizuje. W końcu Nyx poczuła się dogłębnie urażona brakiem przywitania z jego strony, a teraz dodatkowo dochodziło do tego jawne lekceważenie. Brakowałoby jeszcze tego, żeby zamknął jej drzwi przed nosem, ucinając wszelki dalsze dyskusje, dlatego niemal od razu zabezpieczyła się przed tym, stając w progu. Jakby wtedy mężczyzna nie mógłby jej po prostu wypchnąć z powrotem, ale w końcu nawet najbardziej genialny plan może mieć jakieś luki.
Naprawdę poczuła ochotę, żeby dać mu w twarz, raz a porządnie, żeby się opamiętał. Jakimś cudem się przed tym powstrzymała, chyba angażując w to całą swoją silną wolę, by jednak nie przejść tu teraz do rękoczynów. Ale Colton zdecydowanie w tym nie pomagał.
- A żebyś się nie zdziwił, nikt ci chyba dawno nie obił tej twojej przystojnej twarzy, skoro tak mnie prowokujesz. - odparła, odruchowo zaciskając przy tych słowach jedną rękę w pięść. Oczywiście, że mężczyzna był od niej większy i silniejszy, przez co miał sporą szansę na siłowe uspokojenie Nyx, zanim ta zacznie za bardzo brykać, ale w najmniejszym stopniu jej to nie przeszkadzało. Prowokowanie bójek było jedną z jej ulubionych czynności, tuż obok czepiania się o pierdoły.
Ale zanim byłaby w stanie wykonać jakikolwiek ruch - jeśli tylko by chciała - to nawet by nie zdążyła, bo Colton zaraz wpakował ją do środka i zanim w ogóle do jej podpitego łba cokolwiek dotarło, znalazła się już w salonie.
- Co to ma znaczyć? To się... to się nazywa porwanie! - prawdę mówiąc, w ogóle się nie czuła porwana, ale i tak nie może pozwalać się tak po prostu dawać się siłowo zapraszać do środka.
- Ale nic by ci nie zaszkodziło się przywitać. - odparła, nie pozwalając tak łatwo zmienić tematu i wracając do powodu, dlaczego tutaj przyszła. Ogromnie ważnego powodu, który dla niej z całą pewnością nie był jakąś pierdołą. - No i jestem całkowicie trzeźwa przecież. - dodała. Raczej mało który pijany przyzna na głos, że jest pijany, tak samo Nyx nie była jakimś szczególnym wyjątkiem pod tym względem.

Colton Hoover
Nyx
Nyx
brak multikont
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
kiedyś biedny i brzydki, teraz piękny i bogaty. sukinsyn i kobieciarz a przy tym słodziak z wyglądu
Czemu się on z nią wciąż zadawał? Nie miał chyba sam pojęcia może, to te noce samotne nie które, kiedy no jakoś mu je umilała. Bo w brew wszystkiemu gdy nie kłapała dziobem, była do zniesienia i nawet całkiem całkiem. Ale to też on musiał chociaż ze dwa kieliszki wypić aby to przetrawić, bo tak na zupełnie trzeźwo bywało raczej ciężko. Głównie wkurzała go właśnie tym, że musiało zawsze wyjść na jej i po myśli jej także, no ogólnie - wszystko musiało być pod nią, co znowuż wkurwiało Coltona. Do wszystkiego doszedł sam, do bogactwa i ogólnie bycia kim, to logiczne że był wkurzony, ostrożny i czasami miał lekko wyjebane na wszystko i wszystkich. Zresztą powinna już się zapoznać z jego charakterem i tego co oczekuje w danej chwili gdy ma humor. No ale nic dalej mu uprzykrzała wieczór, a już myślał ze będzie mieć święty spokój. Musiała swoje wyrecytować jak zwykle, bez patrzenia na to czy go to w ogóle obchodzi czy też nie.
- Chcesz mnie pobić? To podchodzi pod recydywę kobieto. - rzucił, całkiem serio no bo jednak miał ją trochę za wariatkę, a jak mu przypieprzy w łeb czymś? No kurcze, wszystkiego można było się po niej spodziewać, tym bardziej czegoś takiego. Skrzywił się lekko ale zadziałał szybko, bo możliwe, że użyłaby tych pięści a on wolał nie ryzykować. W obronie na pewno by jej oddał, nie patrząc na to czy jest kobietą czy nie, a wtedy same problemy i ganianie do prawnika znajomego, w razie takiego zajścia. Jeden wielki problem. No ale nic, wcisnął ją za siebie, zamknął te drzwi i sam pewnie skierował się w stronę swojego salonu, nie patrząc czy za nim pójdzie czy nie, to już jej była wola czy chce czy nie.
- Zamknij się, denerwujesz mnie bardzo. Jak Ci nie pasuje to wyjdź, a nie kurwa psujesz człowiekowi wieczór. Co, mamy być przyjaciółmi? Mam nie wiem kłaniać Ci się w pas? - zapytał, już wściekły jak osa, sycząc przed zęby, ale zaraz kilka wdechów głębszych spowodowało, że się uspokoił. Dorwał też swoją szklankę ze stolika i dopił resztę swojej whisky, z tego wszystkiego. Mało kiedy się uruchamiał, ale jak miał do czynienia z ciężkim przypadkiem, trudno było utrzymać spokój. Bo właśnie o pierdołę truła strasznie mu dupę, czy ona nie ma innych zajęć? Nie wiem, może niech się rozbierze i pilnuje ubrań albo pójdzie się przespać. - Spokojnie, już kurwa cisza. Będę chciał to będę się witał, nie to nie. Kapujesz? - odmruknął, stawiając na swoim i chuj go obchodziło co ona z tym zrobi czy akceptuje stan rzeczy czy nie. - Taak? A zrób jaskółkę? - zawołał ze śmiechem, obserwując czy serio to zrobi, nawet ręce założył na piersi, wpatrując się jej rozbawiony. Może jak to zacznie robić powinien wyjąc telefon i nagrywać?

Nyx Tucker
ambitny krab
Piękny i bogaty
outlaw from the west — farm
33 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
tell me crow, who's alive? running around and hiding from our sight
Czasami zadawała sobie to samo pytanie, ale nigdy nie wpadła na żadną konkretną odpowiedź. Może dlatego, że po prosto całkiem przyjemnie spędzało jej się czas z Coltonem, nie licząc oczywiście tych chwil, w których ją wkurzał. A tych było wiele, chociaż nie zbyt wiele, skoro jeszcze nie urwała z nim kontaktu.
- Już nie przesadzaj, prawy sierpowy to nie pobicie, a tobie by to raczej nie zaszkodziło. - generalnie byłaby w stanie rzucić się na niego z pięściami, ale do tego musiałby ją naprawdę sprowokować, bo jak na razie to nie miała powodu, by to robić. Rozwiązywanie różnych spraw za pomocą siły zdecydowanie należało do jej ulubionych metod, nawet jeśli to ona nie raz i nie dwa kończyła z obitą twarzą. Lubiła rozładowywać negatywne emocje i stres za pomocą bójek, bo w jej przypadku to było najbardziej skuteczne i najszybsze. Do tego uważała, że dobrze wymierzony cios często wyrażał więcej, niż tysiąc słów, więc tym bardziej z niego korzystała, gdy ktoś ją wystarczająco wkurzył.
- Nie musisz, chociaż byłoby miło. Ale wystarczy zwykłe cześć. - powiedziała, równie wściekle co on. To, że psuła mu wieczór i denerwowała go niewiele ją obchodziło. Nawet w sumie było jej to na rękę po tym, co jej zrobił i zignorował wtedy na ulicy. Zresztą, on też ją denerwował swoim podejściem i że wciąż najwyraźniej nie zrozumiał swojego błędu oraz nie przemyślał zachowania.
Na następne słowa Coltona prawie że się zapowietrzyła, wbijając w niego wkurzone - chociaż nie, ono było już wkurwione - spojrzenie spod lekko przymrużonych oczu. Odruchowo też mocno zacisnęła ręce w pięści.
- Nie uciszaj mnie. - niemalże warknęła, wyraźnie rozeźlona jego doborem słów. I tym, że wciąż nie traktował tej całej sprawy poważnie, chociaż i tak uciszanie bardziej zadziałało jej na nerwy. Oraz odniosło skutek odwrotny od zamierzonego. - To ty się zamknij i mnie słuchaj. Nie wkurzaj mnie bardziej, bo jeszcze jestem miła. - dodała, wciąż tym wściekłym tonem głosu. Oczywiście, że chciała postawić na swoim, chociaż z każdą chwilą zaczynała wątpić, czy jej się to uda.
- I co jeszcze? Może mam do tego podać łapę i aportować? - spytała, krzyżując przy tym ręce. Nie miała najmniejszego zamiaru robić żadnych akrobacji, była na to zbyt pijana. Lub zbyt trzeźwa, zależy od punktu widzenia.

Colton Hoover
Nyx
Nyx
brak multikont
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
kiedyś biedny i brzydki, teraz piękny i bogaty. sukinsyn i kobieciarz a przy tym słodziak z wyglądu
- Chcesz mnie bic? Masz też za co, serio. Rozumiem poważny powód, ale taka bzdura? - oj uparta była i niezbyt stabilna emocjonalnie skoro chciała uszkodzić, jego buźkę. Gdyby nie jej tyłek i cycki, pewnie by już dawno sobie odpuścił takie przyjemności, bo kosztem czego? Wysłuchiwania przy każdej okazji jakiś jej głupich gadek, o dupie marynie. Są rzeczy ważne i ważniejsze a według niego, ona przychodziła do niego z czymś co uważał za pierdoły. Teoretycznie nie powinien dać się wciągnąć w tą grę i kontrolować każde jej słowa, w końcu to najgłupsze co można robić, gdy ktoś jest pijany - dyskutować.
- Zapamiętam żeby mówić cześć. - przytaknął, dla świętego spokoju aby już może nie prowokować, chociaż dalsze słowa mogły mieć całkiem inny wydźwięk. No cóż, Colton nigdy nie był miłym chłopcem, też swoje przeżył i przeszedł, a to że teraz mu wyszło? To zawdzięczał tylko i wyłącznie sobie, tej ciężkiej pracy i innym czynnikom które na końcu dały swoje. Nigdy nikt mu nie pomagał, więc ogólnie był cięty na ludzi i nigdy nie ufał ani nie planował zaufać na tyle, aby kogoś do siebie dopuścić. Ton jej głosy przy kolejnych zdań, brzmiał nie za dobrze ale Hendrix uznał, że najlepiej może polać sobie i jej jakąś tam kolejkę whisky. Czy wypije czy nie, to już go nie obchodziło, ale sam był chętny bo nieco podniosła mu to ciśnienie.
- Spokojnie, po co te nerwy. Przychodzisz do mnie to się zachowuj, a jak nie pasuje to możesz sobie iść. Przyjąłem do wiadomości o co masz pretensję, więc już zluzuj majtki. I się napij najlepiej bo się powtarzasz i ciągle tylko grozisz. Zapomniałem już, czemu się z Tobą zadaje. - chciał jej dopiec czy wbić szpile, raczej nie. Wolał aby się opamiętała i już zluzowała bo agresją nic nie zdziała, a on prędzej czy pózniej wypieprzy ją za drzwi i tyle z tego będzie miała. Ogólnie to powinna być zadowolona, że w ogóle jej drzwi otworzył i wpuścił do środka, gdyby był zimnym i bezwzględnym kutasem, pocałowała by klamkę i tyle.
- Taa, nie gadaj tylko udowodnij jaka to jesteś trzeźwa, albo i nie? Inaczej nie dostaniesz nic ode mnie, sam wypije. - zaśmiał się trochę, trzymając jedną szklankę w dłoni, a drugą przy butelce, była pełna i czekała na właściciela bądź właścicielkę ale najpierw niech zrobi test. A jak nie to walić ją, miał w tej willi tyle pomieszczeń, że jak coś to pójdzie gdzieś do innego pokoju i oleje i ją i temat. Będzie mogła drzeć się i robić co chce, a na końcu może Hendrix wezwie ochroniarza. Bóg ją tam wie, jak zareaguje ale tak czy inaczej on był bardzo gościnny, skoro jeszcze miala sposobność przebywać na jego terenie.

Nyx Tucker
ambitny krab
Piękny i bogaty
outlaw from the west — farm
33 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
tell me crow, who's alive? running around and hiding from our sight
- No właśnie jest za co, to nie jest żadna bzdura. - powiedziała z wyraźnie słyszalną irytacją w głosie. Myślała, że już dokładnie i dosadnie wytłumaczyła, że problem, z jakim do niego przyszła jest śmiertelnie poważny, ale najwyraźniej się myliła, skoro Colton wciąż nie rozumiał powagi całej tej sytuacji. Nie przychodziłaby do niego z jakąś błahostką - a na pewno nie przyszłaby na trzeźwo. Gdy była wypita, miała skłonności do przesady i wyolbrzymiania niektórych spraw. Lub wręcz przeciwnie, bagatelizowała to, czego bagatelizować nie powinna, do czego wliczało się między innymi wdawanie się w bójki z takimi osobami, z którymi nie miała realnych szans wygrać.
- Dzięki, tak ciężko było to zrozumieć? - odparła, zupełnie nie domyślając się tego, że Colton powiedział to tylko po to, żeby się w końcu odczepiła i zmieniła temat. Jak dla niej, brzmiało to całkowicie przekonująco i szczerze, w czym swój udział niewątpliwie miały procenty. Czyli całą sprawę mogła uznać za załatwioną, Colton od dzisiaj zacznie jej mówić cześć, więc może być już zadowolona, że udało jej się osiągnąć swój cel. Idealnie by było, gdyby jeszcze przeprosił za swoje wcześniejsze zachowanie, ale aż tak bardzo się nie łudziła i nie była wciąż na tyle pijana, by uważać, że mężczyzna byłby w stanie coś takiego powiedzieć.
Lekko uniosła brwi, słysząc jego następne słowa. Przecież była całkowicie i zupełnie spokojna, jeszcze nie dała mu w twarz i nie użyła siły w jakikolwiek inny sposób, a to przecież o czymś świadczyło. Gdyby nie była spokojna, Colton z całą pewnością by to odczuł na własnej skórze.
- Mam ci przypomnieć? - spytała tonem głosu, który miał zabrzmieć zalotnie, jednak z powodu alkoholu wyszedł nieco inny, ale liczą się przecież chęci. Jednocześnie podeszła bliżej Coltona, chwytając go jedną ręką z przodu koszulki, mocniej niż miała zamiar i planowała.
Miała ochotę ciężko westchnąć, bo robienie jakiś jaskółek czy innych takich z całą pewnością nie było czymś, co chciała teraz robić. To, co chciała, to się napić, chociaż przychodząc tu generalnie nie myślała o dalszym piciu, ale skoro nadarzyła się okazja, to nie miała zamiaru rezygnować. Tym bardziej, że wiedziała, że Colton byle sikaczy nie pije.
- Czasami jesteś niefajny. - odparła, nieco ciszej. W jej głowie brzmiało to zdecydowanie lepiej, ale już nad tym nie zastanawiała. Była nieco zła na Coltona, że aż tak to wszystko utrudniał, zamiast po prostu przejść od razu do picia. Oczywiście, że była w stanie udowodnić mu, że była trzeźwa - a przynajmniej sama była o tym przekonana i nawet nie dopuszczała do siebie myśli, że mogło być inaczej. Jego słowa trafiły idealnie w punkt, Nyx zawsze należała do osób, które łatwo było sprowokować. - Jaskółkę może zrobić ci byle menel spod sklepu. - dodała, lekko unosząc przy tym brwi, jakby nie wierząc, że aż tak nisko ją oceniał. Stać ją było na o wiele więcej, co zamierzała zaraz udowodnić. Cofnęła się nieco, by przez przypadek nie uderzyć Coltona - jeszcze nie chciała tego zrobić - po czym całkiem sprawnie jak na jej stan stanęła na rękach, by go chwili unieść prawą, przez jakiś czas balansując jedynie na jednej, prawej. Jednak nie trzeba było długo czekać, by wypity wcześniej alkohol dał o sobie znać - straciła równowagę i przewróciła się, co w ostatniej chwili udało jej się zmienić na przewrót w tył. Jeszcze tego nie wiedziała, ale po tym manewrze z całą pewnością zrobi jej się siniak.
- Mówiłam ci, że jestem trzeźwa. Pomóż mi wstać i dawaj te alko. - powiedziała, wyciągając rękę w stronę Coltona, żeby mogła się na nim podciągnąć.

Colton Hoover
Nyx
Nyx
brak multikont
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
kiedyś biedny i brzydki, teraz piękny i bogaty. sukinsyn i kobieciarz a przy tym słodziak z wyglądu
Nie szedł już na żadne dyskusje z nią, bo i po co? Jeszcze serio by mu się rzuciła do gardła jak jakiś pitbull czy inne zwierzę co straszy i wyglądem i zachowaniem. Dodał już do swojej głowy, że musi pamiętać aby jej nie denerwować i że każde drobnostki takie jak ta ich - działają na jej nerwy. Nie lubiła być w cieniu, co? Zawsze potrzebowała tej atencji i uwagi, co chyba z jednej strony było smutnawe bo mówiłoby, że w dzieciństwie mało tej miłości zaznała, że się tak zachowywała aktualnie, niestety. Pal sześć jednak to bo doszli do względnego ładu i składu, udobruchała się i nawet mieli teraz z czego się pośmiać, a raczej on mógł troszkę się uśmiechać rozbawiony,gdy próbowała mu usilnie coś udowodnić. Prawie nie parsknął śmiechem jak do niego podeszła i próbowała być taka seksi, nakręcić go czy jak, to było takie urocze z jedne strony a z drugiej trochę do niej to nie pasowało.
- Jestem bardzo ciekawy, jak. - rzucił zaczepnie, poruszając przy tym brwiami, bo jednak lubił czasem tak z nią niby poflirtować, niby się pobawić, w całkiem nieprzyzwoity sposób. Bo jednak jak się przymknęła i tyle nie gadała a raczej pokazywała "swoje" umiejętności to, chętnie było z nich korzystać - zdążył już poznać, że jest w miarę wysportowana i ma to swoje coś. Pewnie propozycja jaskółki nie była najlepszym pomysłem, ale skoro się upierała, że jest taka trzeźwa to niech to mu pokaże, pal sześć w jaki sposób, byle tylko wyszło, że on ma rację oczywiście. Zaskoczyła go tym, jaką skalę trudności przyjęła, bo jednak stawanie na rękach pod wpływem nie jest dobrym pomysłem, niby wszystko fajnie ale w końcu ten alkohol razem z krwią spływa do mózgu. I nawet jeśli na początku szło jej gładko, że aż jej przyklasnął to potem musiała stracić ostatecznie równowagę. Dobrze, że się na szczęście nie połamała, bo wtedy dopiero by go zwyzywała i może nawet pobiła, że jej wymyśla takie bzdury na udowodnienie trzeźwości. Ale hej, to nie on jej kazał stawać na głowie i się popisywać tym, co umie.
- Dobra, niech Ci będzie. - mruknął, przewracając oczami i ostatecznie to podszedł do niej i ją postawił na równe nogi, oceniając przy tym czy nic jej nie jest. Że ją trochę zmacał tu i tak, to już nie ma co wspominać - bo jeszcze mu przywali nie daj Boże. Ale nie powinna, bo zaraz się odwrócił i wziął dla niej szklankę ostatecznie whisky, którą napełnił wcześniej i sobie. Podał ją jej i w sumie to przeszedł w głąb salonu aby załączyć jakąś muzykę, co by nie musieli siedzieć w ciszy, przynajmniej on bo zajął swój fotel, antyk który pewnie kosztował majątek ale wyglądał majestatycznie w całej tej willi pana bogacza.

Nyx Tucker
ambitny krab
Piękny i bogaty
outlaw from the west — farm
33 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
tell me crow, who's alive? running around and hiding from our sight
To, że Colton przestał drążyć temat i z nią dalej dyskutować na temat jego niedopuszczalnego - oczywiście, jej zdaniem niedopuszczalnego - zachowania, na wyrost uznała jako zwykłe przyznanie się do błędu i obiecanie poprawy. W końcu nie oczekiwała od niego zbyt wiele, zwykłe przywitanie się, gdyby minęli się jeszcze kiedyś na ulicy czy gdziekolwiek indziej nie było czymś niemożliwym do wykonania. Nawet jeśli na trzeźwo wydawałoby jej się zbędną pierdołą, która, choć całkiem miła, to zdecydowanie nie niezbędna, po kilku drinkach cała ta sytuacja była dla niej konieczna do wyjaśnienia oraz do naprostowania. Oczywiście, że nie mogła pozwolić się tak traktować i dawać siebie komukolwiek ignorować.
Tak myśląc, uspokoiła się nieco. Skoro wydawało jej się, że uzyskała to, co chciała, to nie musiała się już więcej denerwować i wkurzać, a przynajmniej do momentu, aż Colton nie zrobi czegoś, co znowu podziała jej na nerwy. Czasami, nawet zupełnie nieświadomie, potrafił uderzyć prosto tam, gdzie należało, by podenerwować Nyx. Chociaż nie było to szczególnie trudne, bo kobieta należała do tych bardziej nerwowych i łatwo się wkurzających, często o coś naprawdę nieistotnego i niewielkiego. Już taki miała charakter, a poszczególne wydarzenia z jej życia tylko to dodatkowo spotęgowały.
- Tak, że aż wstydzę się o tym mówić. - powiedziała, przygryzając wargę przy tym. Tak naprawdę miała wrażenie, że flirtowanie nigdy nie było jej jakąś szczególnie mocną stroną, była zbyt bezpośrednia i twarda, by móc odnaleźć się w subtelnych gestach i słowach. Nie przychodziło jej to na tyle naturalnie, na ile by chciała, ale czasami się starała. Gdy była lekko pod wpływem lub jej zależało, przy czym to drugie zdarzało się niezwykle rzadko, jeśli nie wcale.
Wstała na nogi sprawniej, niż gdyby miała to zrobić sama, bez pomocy, po czym wzięła szklankę z whisky i niemal od razu się napiła. W końcu jej się należało po tym, jak udowodniła, że jest trzeźwa. Nawet, jeśli pod koniec nie wyszło tak, jak to sobie zaplanowała, to i tak nie było tak źle. Chyba.
Po chwili zastanowienia podeszła do Coltona i bez zbędnego gadania usiadła mu na kolanach, bo z wszystkich możliwych opcji ta wydawała jej się być najlepsza. I ani myślała nawet zmienić miejsce. Nawet, gdy zupełnie przez przypadek część whisky z jej szklanki wylądowała na koszuli Coltona i jego szyi.
- Ups, niezdara ze mnie. - powiedziała ze śmiechem, bo w jej stanie wydawało jej się to być całkiem zabawne. I choć różne rzeczy przychodziły jej niekiedy do głowy, to tym razem nie zrobiła tego specjalnie. - Nie ruszaj się, zaraz to wytrę. - dodała, zanim w ogóle pomyślała nad tym, co mówi, po czym po czym pocałowała go w szyję, w miejscu, gdzie wydawało jej się, że widziała mokry ślad po alkoholu. W końcu szkoda, żeby zmarnowała się dobra whisky.

Colton Hoover
Nyx
Nyx
brak multikont
ODPOWIEDZ