fotograf — podróżuje po świecie
28 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
fotografuje wszystko, co uznaje za warte zapamiętania
Pokręciła głową, bo nie miała o tym zielonego pojęcia. To było jedno z jej głupich marzeń - przytulić pandę, przytulić koalę i zobaczyć morświna. Dwa z nich udało jej się spełnić. Ale w najbliższym czasie nie wybierała się do Chin, ba, nie spodziewała się zrobić tego w najbliższym dziesięcioleciu, a to właśnie tam były rezerwaty, w których można było spędzić dzień i przytulić pandę. - Gdybym była pandą, pewnie przez cały czas przytulałabym sama siebie i patrzyłabym w lustro - odpowiedziała. To chyba było powszechne, że pandy wywoływały w ludziach same pozytywne emocje. Gdyby miała wybrać wymarzoną pracę, byłoby to przytulanie pand.
Westchnęła. - Nie, powiedział, że w ogóle nie chce randkować - odpowiedziała. - Po prostu nie czuje się na to gotowy - dodała. To Melis czuła, że nie jest dla niego odpowiednią osobą. To ona czuła, że zachowuje się nie w porządku wobec Julii, bo miała zupełnie inne zadanie. Tyle, że mogłaby również przysiąc, że Julia nie miałaby nic przeciwko. Była najlepszą osobą na świecie i na pewno nie chciałaby, żeby Aaron albo Melis byli sami, kiedy mieli siebie. To była jednak zupełnie inna kwestia. - Jest źle, bo gdyby rzeczywiście mogło coś między nami być, to już dawno byśmy ze sobą porozmawiali, ale żadne z nas się do tego nie rwie - Melis nie traktowała tego jako błąd, ale była całkowicie zauroczona, może nawet zakochana w Aaronie. Od jakiegoś czasu nie przestawała o nim myśleć i to był jeden z najpiękniejszych momentów, ale obawiała się, że dla niego mogło być zupełnie odwrotnie. Dlatego wolała się wycofać.
studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
- Przytulanie siebie to tak trochę bez sensu. Ale ja totalnie mogłabym być jakimś zwierzęciem domowym, które ktoś głaszcze po głowie i drapie po brzuchu - właściwie dotykanie po głowie było maksymalnie przyjemne i Raine chyba musiała sobie znaleźć kogoś, kto ją na przykład od czasu do czasu pogładzi po włosach. Albo poprosić o to Archiego. Czy to dziwna prośba? Trudno, najwyżej ją wyśmieje, ale nie zaszkodzi przecież spróbować.
- Okej, no to akurat chyba trochę ułatwia całą sytuację? W sensie, no wiesz, nie chce randkować, zakładać tindera, umawiać się z obcymi kobietami, ale to jest przecież inna sytuacja, bo nie jesteście obcy i to wyszło tak, no wiesz, samo - o ile Melis mu się nie narzucała, a z tego, co rozumiała Raine, to wcale tego nie robiła, to nie widziała w ich pocałunku nic takiego złego. Raine tez nie chciała teraz randkować dobrze jej było samej, ale nie oznaczało to, że jakby znalazła kogoś naprawdę wartościowego, dobrego, z kim się dogaduje, to by go odrzuciła dla samej zasady. Sytuacja Aarona była co prawda zupełnie rózna od tego, co miała Barlowe, ale pewna analogia istniała. - Ja bym wcale nie powiedziała, że to właśnie to oznacza. Raczej tyle, że oboje jesteście tej sytuacji i siebie nawzajem niepewni, więc się trochę boicie. I tyle. To jeszcze nie koniec świata - a każdy przecież wiedział, że rozmowy o uczuciach nie należały do najłatwiejszych, dlatego Raine wstrzymalaby się jeszcze z osądami, że sytuacja jest taka beznadziejna. Ich kolejne spotkanie miało być dość kluczowe, bo to najczęściej od tego pierwszego zależało najwięcej, ale może wlasnie mialo być przelomowe w tym pozytywnym znaczeniu? Nie musieli od razu być poważną parą, ale mogli sprawdzić do czego ich to wszystko zaprowadzi.

melis huntington
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
fotograf — podróżuje po świecie
28 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
fotografuje wszystko, co uznaje za warte zapamiętania
- Psem czy kotem? Psy są super, są wierne, przyjacielskie i kochane. Mogłabym być takim Goldenem Retrieverem – odpowiedziała, bo chyba nie było na świecie człowieka, który nie kochałby tego radosnego psa. Melis była w nich zakochana i kiedy wszystko się już uspokoi, a jej problemy finansowe całkowicie znikną, zdecydowała, że adoptuje jakieś zwierzę ze schroniska. Myślała też o przeprowadzce do czegoś swojego, ale nie chciała być tak szalona i zakładać takich poważnych celów, kiedy nie znała przyszłości stadniny. Na szczęście stan taty się nie pogarszał i to była jedna z najlepszych wiadomości ostatnio, które sprawiały, że takie myśli w ogóle przychodziły jej do głowy.
Westchnęła cicho. – Wyszło samo i było naprawdę pięknie, wiesz? – uśmiechnęła się. Była rozmarzona, bo ich pierwszy pocałunek wyglądał tak, jak powinien wyglądać. Stali na balkonie, o północy, w Sylwestra. Niebo rozświetlone było milionem barw, a Melis nie widziała poza Aaronem nikogo. Naprawdę wpadła, do tamtej chwili nie sądziła, że aż tak. Wtedy wydawało jej się, że to drobne zauroczenie, które szybko minie. Po prostu był dla niej dobry, miły i pomocny. Była pewna, że z tego powodu go idealizowała, ale nie dało się ukryć, że naprawdę był dobrym człowiekiem, a te uczucia po miesiącu nie zniknęły. Nawet zastanawiała się nad tym, czy jego nieobecność nie wpływa na nie w jakiś negatywny sposób, może niebawem się od nich uwolni, ale miała wrażenie, że to nieprawda. Że tęskni jeszcze bardziej. – Nie wiem, co będzie, ale liczę, że ta sytuacja jakoś się rozwiąże. Nie chcę go stracić. Nawet, jeśli mam udawać, że to pomyłka i nic do niczego nie czuję – odpowiedziała. Tego była akurat pewna. Mogła zdusić każde uczucie w zarodku, byleby Barnard dalej był częścią jej życia. – Mam nadzieję, że przynajmniej ty nie masz takich perypetii miłosnych. Bo to jest naprawdę męczące – rzuciła jeszcze. Bo tak naprawdę nie miała pojęcia, co się dzieje w życiu uczuciowym Raine.
studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
- Hmm, uwielbiam psy, sama chciałabym mieć jednego kiedyś, a w ogóle w międzyczasie opiekuję się psem takiego faceta, który miał wypadek kiedyś i zadzwoniłam na pogotowie. Nazywa się Fiodor. Pies, nie właściciel. Właściciel to Laurent Buchinsky i mieszka gdzieś niedaleko twojej farmy - a doberman był prawdziwym oczkiem w głowie Raine i choć niektórzy uważali te psy za skrajnie niebezpieczne, dziewczynie udało się groźnego posturą zwierzaka rozpuścić do granic możliwości i przy niej był prawdziwą przytulanką. - Ale jak ja bym miała wybrać, to chyba wolałabym kota, bo są takie... wolne? No wiesz, chodzą gdzie chcą, robią co chcą, a i tak wszyscy je kochają - nawet jak ktoś mówił, że jest inaczej, to po prostu najczęściej nie miał z kotem do czynienia, bo wszystko się zmieniało po pierwszym kontakcie. Kota też by Raine chciała mieć, najlepiej cały zwierzyniec, jakieś mini zoo.
- A jak do tego doszło? - dopytała od razu, ciekawa okoliczności pierwszego pocałunku. Bo pierwsze pocałunki były takie inne, szczególne. Raine pamiętała swój pierwszy z Lorcanem, w kłótni, kiedy zawinięta w koc wbijała wzrok w gniewny ocean za jego plecami, a on palił papierosa i później tym tytoniowym dymem smakowały jego usta. I jak z Colem na jakiejś imprezie pocałowali się po raz pierwszy, przy uciesze jakichś gapiów gdzieś obok. Nie była to magiczna sceneria, ale Barlowe pamiętała jak do tego doszło, co wydawało się jej być całkiem naturalne. - To tak czy siak musicie sobie wyjaśnić po prostu, żebyście mieli jakieś wspólne, no nie wiem, stanowisko do tego jak to wszystko wygląda? - rozmowy po przypadkowym pocałunku byly chyba najgorsze, a jeszcze jak chodziło o przyjaciela, to już w ogole. - Ja mam wolne od takich rzeczy - uśmiechnęła się szeroko, bo miała Archera i bylo jej naprawdę dobrze w ich układzie. Mogła z nim spedzić każdą wolną chwilę, porozmawiać na każdy temat i była po prostu pewna, że to jej najlepszy przyjaciel pod słońcem.

melis huntington
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
fotograf — podróżuje po świecie
28 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
fotografuje wszystko, co uznaje za warte zapamiętania
Zawsze marzyła o psie, ale jej ciągłe wyjazdy sprawiały, że odkładała adopcję na dalszy plan, a teraz, kiedy była już na stałe na miejscu, miała zbyt dużo spraw na głowie. I chyba chciała się w końcu dostatecznie usamodzielnić. To znaczy, nadal sprawować kontrolę nad farmą, ale zamieszkać oddzielnie. Nie wiedziała jeszcze jak miałoby to wyglądać, ale w nowym roku właśnie to było jej priorytetem - własny kąt. Nie mogła wiecznie mieszkać z rodzicami, bo miała już dwadzieścia sześć lat i swoje sprawy. Niektórymi nie chciała się z nikim dzielić, ale była do tego nieustannie zmuszona. A wtedy mogłaby również zdecydować się na kundelka, który nie przeszkadzałby choremu ojcu. Niestety, przez cały ten czas musiała brać pod uwagę stan taty i to jego potrzeby stawiać na pierwszym miejscu. - Wow, to bardzo miłe z twojej strony, wiesz? - odpowiedziała przyjaciółce. Opieka nad zwierzęciem pochłaniała dużo czasu, a przede wszystkim energii, dlatego to miłe, że Raine opiekowała się cudzym zwierzęciem, tym bardziej, że mężczyzna chyba miał jakieś problemy. - No i właśnie dlatego nie mogłabym się zdecydować na kota - wyznała. To znaczy, koty były świetne, ale Melis chciała bardzo przytulalskiego psa.
Zamyśliła się. - O północy wyszliśmy na balkon, strzelały fajerwerki, złożyliśmy sobie życzenia i wtedy go pocałowałam. Było magicznie - szepnęła. Bardzo często wracała do tamtych chwil, bo były naprawdę wyjątkowe. Aaron był wyjątkowy i to dziwne, że zrozumiała to tak późno, ale może to i lepiej. Ze względu na Julię, nie powinna tak myśleć o mężczyźnie przyjaciółki, ale śmierć ich rozłączyła, a Melis czuła w środku, że Julia nie miałaby jej tego za złe. Albo usilnie chciała w to wierzyć. - Tak, zrobimy to - powiedziała po prostu, bo wiedziała, że muszą. Nie było innego wyjścia. - To dobrze, wiesz? Zawsze dobrze jest mieć wolne od problemów, ale gdybyś kochała kogoś z wzajemnością, to jeszcze lepiej - bo Melis naprawdę o tym marzyła, by kochać i być kochaną. Czuć miłość. A cholernie jej tego brakowało.
Wycieczka trwała jeszcze jakiś czas, a potem dziewczyny wróciły do domu.

zt.
studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
Wzruszyła tylko ramionami, kiedy Melis powiedziała, że to miłe, bo co innego miała zrobić, kiedy mężczyzna poprosił ją o pomoc? Musiała mu pomóc, gdyby nie znalazła go wtedy przy drodze i nie zadzwoniła po pogotowie, mogłoby być ciężko. A Fiodor przecież nie mógłby pojechać ze swoim właścicielem karetką do szpitala, nie miała więc innego wyjścia i było to dla dziewczyny zupełnie naturalne. Po kilku dniach, kiedy Laurent powoli zaczął wracać do zdrowia, było jej wręcz przykro, że wspólny czas z psiakiem dobiegał końca. Zarówno ona, jak i Archer zdążyli się z nim zaprzyjaźnić, a skoro Raine nie czuła się na siłach, żeby przygarnąć swojego własnego czworonoga, bo studia w Cairns, praca w Lorne Bay i masa nauki zajmowały jej dużo czasu, a u Brooksów była alergia na sierść, więc tymczasowa opieka stanowiła idealne rozwiązanie. Dlatego też, kiedy Buchinsky ponownie zgłosił się do niej z prośbą o pomoc, bez wahania zgodziła się przyjąć Fiodora i nawiązać układ, dzięki któremu czasem odciążała jego właściciela, jednocześnie spędzając czas ze swoim ulubionym dobermanem.
- Właściwie to całkiem romantyczne - powiedziała bez większego zastanowienia, bo co roku z lekkim ukłuciem zazdrości patrzyła na pary, którym udało się szczęśliwie wchodzić w Nowy Rok. Tego sylwestra spędzała jako singielka, poprzedniego u boku Cole'a, ale kiedy już odkryła, że chłopak wcale nie traktował jej jak swojej dziewczyny, raczej friends with benefits, nie potrafiła jakoś wspominać tego jako romantycznego momentu, szczególnie, że może Demos nie traktował jej najgorzej, ale daleko mu było do romantycznych gestów i na te zdobył się dopiero po ich rozstaniu, kiedy po kilku miesiącach postanowił jej wyznać, że znów coś do niej czuje, chociaż wtedy była już w (nie)szczęśliwym związku z kimś innym, z kim jednak do kolejnego Nowego Roku nie dotrwała. - Problemy akurat znajdą się zawsze - uśmiechnęła się leciutko, bo jej rodzinna historia doskonale o tym świadczyła, do tego dochodziły kłopoty finansowe, te miłosne zawirowania, a w końcu głucha cisza po stronie jej przyjaciółki, która zdawała się rozpłynąć w powietrzu, tuż po tym jak naprawdę zaczęła myśleć, że ma z kimś prawdziwą więź, wręcz siostrzaną, jakiej jeszcze z siostrami nie miała. - Myślę, że to po prostu musi przyjść. Samo. A jak jest za łatwo, to po prostu tego nie doceniamy - za to wszelkie przeciwności losu pozwalały spojrzeć inaczej na sukcesy.
Ale skoro dostałam zt, to jakoś się to skończyło i elo.

zt

melis huntington
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
ODPOWIEDZ