nauczycielka — szkoła podstawowa
26 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Jak zwykle obdarzasz go silną emocją. I bronisz się z całych sił, by emocji tej nie nazwać przypadkiem właściwym imieniem.
No i kurwa zajebiście. Wytrącił jej argument z ręki o tym, że jest pewnie chujowym człowiekiem, bo myśli tylko o sobie. Boże, co za beznadziejny człowiek. Teraz będzie musiała przyznać, że jednak potrafił zrobić coś miłego i to chyba bezinteresownie. Najgorsze w tym wszystkim było to, że Ella bardzo lubiła ludzi, którzy starali się robić jakieś miłe gesty dla innych, czy powinna o nim teraz zmienić zdanie? Może nie był tak okropny jak myślała jeszcze te kilka godzin temu. Mimo tego, że był burakiem, to jednak był miłym burakiem. - Dziękuję -to już drugi raz kiedy mu to mówiła w przeciągu kilkudziesięciu minut. Coś tu kurwa nie grało. Nie tego się spodziewała i była nieco zbita z pantałyku. - Wcale nie, chętnie bym posłuchała. - Naprawdę była bardzo ciekawa co się wydarzyło, że podchodzi do życia w ten sposób i niestety zaczęła się zastanawiać czy potrafi być nieco bardziej dostępny, gdy się go bliżej pozna. Prawie się złapała na tym, że wpadła na durny pomysł, że chciałaby go kiedyś bliżej poznać, ale całe szczęście w odpowiednim momencie dostała na samą myśl o tym reakcji alergicznej i poczuła, że jej niedobrze. To ją ostrzegło, że przesadza. - Jak kiedyś będziesz chciał o tym komuś opowiedzieć - dodała, bo przecież nie wymusi tego na nim i była pewna, że nigdy nie będzie chciał o tym rozmawiać z nikim, a już na pewno nie z nią. Chciałabym napisać, że Ella nie żałowała tego, że spotykała się z Jamiem, ale to byłoby kłamstwo, a ona brzydziła się kłamstwem. To, że dała się omotać temu człowiekowi było największym żalem jej życia i nie miała nic na swoje usprawiedliwienie.
- Nie - odpowiedziała krótko na temat kurtki. - Jeszcze nie wiem co z nią zrobię... może sobie zachowam na pamiątkę... nie. Sprzedam na ebayu. Kurtka słynnego piłkarza, może wystarczy mi hajsu na wycieczkę na Malediwy - Żartowała sobie oczywiście i było to jasne, bo nie zabrałaby mu kurtki, miała swoje ciuchy. Nawet jeżeli kurtka była dość przyjemna i czuła sie w niej dobrze.
- Uśmiechnij się to może przylecą, pomylą Cię z kimś innym - zaproponowała, bo może warto było spróbować. Nie widziała go jeszcze uśmiechniętego, więc mogłaby zobaczyć dwa dziwne okazy. Paszczaka i uśmiechniętego Kirby'ego. Sama się prosiła o to żeby stanął tak blisko niej, sama się tam pchała jak durna, bo sobie wymyśliła, że mu pokaże tego zwierzaka na telefonie. No i pożałowała, bo poczuła się naprawdę bardzo dziwnie, ale jednocześnie komfortowo. Czuła ciepło jego ciała oraz zapach perfum, które zostawiły swój ślad na kurtce. Nie panowała nad tym, ale w tej krótkiej chwili bardzo małą uwagę skupiła na filmiku tego ptaka. - No, a nie? Nie widzisz podobieństwa? - Zapytała posyłając mu łobuzerski uśmiech, bo no nabijała się z niego odrobinę. - Nie, to paszczak, to co innego niż sowa... chyba, nie jestem ornitologiem - nauczyciele nie muszą mieć aż tak specjalistycznej wiedzy. Słysząc jego kolejne słowa aż się zaśmiała. Myślała, że sobie żartuje, ale później sobie przypomniała, że on chyba nie należy do tego typu osób. - Chciałbyś - prychnęła i stanęła naprzeciw niego patrząc mu w oczy. - Czekaj... - przymrużyła oczy - pozwoliłeś mi się przejechać Twoim autem, chcesz pomóc z gołębiami, pożyczyłeś mi swoją kurtkę żebym nie zmarzła i myślisz o tym żeby mnie zabrać na zlot samochodowy - zaczęła wyliczać i z każdym kolejnym argumentem podchodziła do niego bliżej, aż w końcu stanęła ponownie zdecydowanie za blisko. - To znaczy, że na mnie lecisz, wszystko jasne - dodała unosząc głowę, bo tylko w taki sposób w tym momencie mogła na niego spojrzeć, bo niestety była niska.

kirby vandenberg
sumienny żółwik
mila przyjaciolka
luna - joshua - zoey - bruno - eric - cece - judith - owen - benedict - cait
Zawodnik rezerwowy — Brisbane Roar FC
40 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
I wish I could say everything in one word. I hate all the things that can happen between the beginning of a sentence and the end.
Skinął tylko głową. Nie było co drążyć tematu. Mógł zrobić coś miłego i mógł to zrobić dla niej, albo chociaż, żeby jej zaimponować, albo pokazać, że jest miłym człowiekiem. Ale żeby nie było, że to dla niej to po prostu ściemni, że martwi się o zdrowie dzieci. Nie no, dobra. To też nie przejdzie. Tak, zdecydowanie powie, że zrobił to dla Polly. W Polly akurat ludzie uwierzą.
-Jasne. – Przewrócił oczami, bo już widział jak jej się zwierzał ze swoich problemów. On nawet żonie się ze swoich problemów nie zwierzał. Byłej żonie oczywiście. W sumie gdyby może się zwierzał, to nie byłaby byłą żoną, a Kirby odprowadzałby do szkoły swojego dziecko, a nie dziecko siostry. Przewrotne są losy świata. Tak czy siak, nie lubił rozmawiać o sobie i swoich problemach, żeby ludzie nie mieli na niego żadnych haków, więc po prostu tkwił sobie z tą całą nienawiścią. Było nawet idealnie.
-Jeśli nasra na nią ptak, to rzeczywiście możesz zachować ją na pamiątkę. Wtedy będzie idealnym odzwierciedleniem tego gównianego miejsca. – Początkowo chciał powiedzieć, że odzwierciedleniem tego w jak gównianej sytuacji się znaleźli, albo jak gówniana była ta randka, ale w sumie nie było aż tak tragicznie. Ze dwa razy nawet miał ochotę się uśmiechnąć. A w świecie Kirby’ego, to było jak trzy pełne uśmiechy. –Zdecydowanie wystarczy. Bez wiedzy, że ta kurtka należała do słynnego piłkarza opłaciłabyś wypad na wakacje. Tym bardziej, że tak jak wspomniałem, jest tam mój portfel. – Naprawdę wątpił w to, że ktoś chciałby kupić kurtkę tylko dlatego, że on ją kiedyś miał na sobie. Nie miał tylu fanów jak kiedyś. Pewnie miał tylko tego jednego psychofana. Może on by to kupił. W sumie to jemu Kirby nawet by tą kurtkę oddał. Lubił go.
-Nie chcę. – Nie pamiętał już jak to jest się uśmiechać, a nie chciał próbować przy niej, bo zacznie się z niego śmiać, a to nie będzie fajne. –Ty się pouśmiechaj. Ja postoję. – Jedyne z czym ptaki mogłyby go pomylić to chyba strach na wróble. Wtedy to nie przyleciałby do niego wcale, a jego by to szczerze cieszyło. Chciał zobaczyć jakiegoś ptaka, ale nie takim kosztem.
-Bo ja wiem… – Zmarszczył brwi, ale dał jej drugą szansę i zerknął jeszcze raz na zdjęcia tego ptaka. Dla niego to nadal wyglądało jak sowa. Albo może bliska, albo dalsza kuzynka sowy. Nie widział tam jednak podobieństwa do siebie. Głównie dlatego, że rzadko kiedy widział swoją nadąsaną twarz. Nie patrzył na swoje zdjęcia, a jak widział siebie w lustrze to kiwał do siebie głową w podziwie. –Może kolor oczu się zgadza. – Zażartował, bo jednak były to różne kolory. Nie dał jednak poznać po sobie, że to żart, bo mówił tonem głosu jakby czytał wyniki z ostatniego odcinka Tańca z gwiazdami, czyli z absolutną pogardą.
Prychnął i na sekundę odwrócił wzrok, bo nie była w błędzie. Wszystko co zrobił sugerowało, że ją lubi. –Zapytałaś więc się zgodziłem. Nikt nie lubi gówien na schodach, a powiedziałaś, że tylko rodzice mogą to zgłosić. Było ci zimno, ja mam kurtkę i nie jest mi zimno. Nie myślę, powiedziałem i przestałem o tym myśleć. – To była jego kontra. Miał odpowiedź na wszystko i był nawet z siebie dumny, że się nie zająkał jak Jamie przy ściąganiu stanika. Wiedział, że tak było, bo Jamie mu raz opowiedział.
-Jedyne co tutaj leci to ty na mnie. No i może te ptaki na drugie drzewo. – Wskazał jakieś dwa ptaki, które akurat zmieniły pozycję. Idealny moment, żeby odwrócić jej uwagę i żeby przestała się na niego gapić.

Ellasandra Hamila
sumienny żółwik
-
już nie
nauczycielka — szkoła podstawowa
26 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Jak zwykle obdarzasz go silną emocją. I bronisz się z całych sił, by emocji tej nie nazwać przypadkiem właściwym imieniem.
Pokiwała głową ze zrozumieniem. - Jak ptak na nią nasra, to na bank Ci ją oddam. - Albo po prostu weźmie chusteczkę i to zetrze. Nie była aż taką damą. Niestety, miała praktyki w żłobku, a w porównaniu do tego co tam się działo to żadne gówno jej nie straszne. Dlatego miała psa, bo już jej nie brzydziło zbieranie odchodów. W innym wypadku Stasia musiałaby chodzić na wszystkie spacery z Anubisem. - Szkoda, że jak powiedziałeś "znam nawet miejsce" - i tu go spróbowała przedrzeźniać co nie było trudne, bo wystarczyło wyglądać jakby się chciało zamordować każdego w okolicy - to nie myślałeś o Malediwach, wiele by to ułatwiło. - Zażartowała sobie i miała nadzieję, że zrozumiał, że to jest żart i nie usłyszy za chwile tekstu "Kurwa, okej, polecimy na Malediwy", głownie dlatego, że wtedy rzeczywiście pierwszy raz musiałaby odmówić. Nie była aż tak popierdolona, w sumie to w ogóle nie była.
Wywróciła oczami i machnęła na niego ręką. Nie chciała tego robić, ale miała to do siebie, że lubiła czasem rywalizować i właśnie tak postrzegała to, że prędzej czy później zmusi go do tego, by się uśmiechnął. Już podjęła decyzje. To będzie jej mini zakłada, który zrobiła sobie sama ze sobą. Zaczęła szukać w necie jak takie ptaki można wywabić z kryjówki i próbowała znaleźć jakiś dźwięk, który mogłaby puścić żeby tu przyleciały, ale niestety gówno znalazła i tylko się nieco zirytowała. Całe szczęście, że ptaszki rzeczywiście były słodkie i pożałowała bardzo szybko tego, że porównała je do Kirbyego. Biedne ptaszki, może jednak na nią się obraziły i dlatego nie chciały sie pokazać.
Ella nie da sobie wmawiać czegoś tak niedorzecznego jak to, że na niego leci. Może i było w nim coś co się jej podobało, może kiedyś nawet uważała go za atrakcyjnego i był jeden moment, w którym miło spędziła z nim czas, ale to jeszcze nie wskazywało na to, ze na niego leci. Mówiło to tylko tyle, że nie jest tak okropny ja myślała. Sądziła, że za wiele sobie nie porozmawiają przez całe to swoje spotkanie, a tu proszę, jakimś cudem nie było zbyt długiej niezręcznej ciszy. - Tylko winny się tłumaczy - bo oczywiście mogłaby wyciągnąć tutaj to, że ją pocałował w pierwszych 30 sekundach ich spotkania, ale wtedy mogłaby pogrzebać sama siebie, bo jednak nie stała tam jak kołek. Postanowiła to jednak rozegrać inaczej i skoro był taki pewien, że na niego leciała... - Okej, może rzeczywiście - stwierdziła, a później szybko się odwróciła, bo też te ptaki chciała zobaczyć. - Gdzie? - Widziała dość niewiele i musiała podejść nieco bliżej tego drzewa żeby rzeczywiście gdzieś w gałęziach dostrzec małe, ptasie główki. - Oww urocze - no i rzeczywiście teraz się mogła uśmiechnąć, bo widziała te ptaki, więc proszę bardzo spełniła jego słowa. - Dobra, chodźmy dalej. Następna podobno ma być Kukabura Chichotliwa - oczywiście nazwę ptaka czytała z jakiejś mapki, która była obok. Ku przestrodze od razu sprawdziła też jego opis w necie. - Ooo podobno najczęściej można go zobaczyć rano i o zmroku więc idealnie. - Była ciekawa jaki odgłos wydaje ten ptak, bo nazwa była cholernie zachęcająca, szczególnie, że szła razem z typem, który nigdy w swoim życiu pewnie nie zachichotał.
Całe szczęście do miejsca, w którym te ptaki się znajdowały nie było daleko, a że było umiejscowione na małym wzniesieniu to przy okazji był tam naprawdę ładny widok. - Zdążyliśmy na zachód - powiedziała, bo rzeczywiście słońce już dość mocno się obniżyło. Usiadła sobie na jakiejś ławce, która o dziwo nie była obsrana i poklepała miejsce obok. - Pamiętasz jak jedliśmy razem śniadanie w waszym... znaczy w Twoim mieszkaniu? - Bo przecież ten idiota, z którym się spotykała nawet nie umiał ogarnąć osobnej chaty na schadzki z kochanką. - Gdyby mi ktoś wtedy powiedział, że będziemy siedzieć w jakimś miejscu wypełnionym ptasimi odchodami, to bym go wyśmiała - bo to brzmiało jak coś, co nie pasowało ani do niej, ani tym bardziej do niego.

kirby vandenberg
sumienny żółwik
mila przyjaciolka
luna - joshua - zoey - bruno - eric - cece - judith - owen - benedict - cait
Zawodnik rezerwowy — Brisbane Roar FC
40 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
I wish I could say everything in one word. I hate all the things that can happen between the beginning of a sentence and the end.
-Przemyślałbym to na twoim miejscu. W końcu twierdzisz, że ten ptak wygląda jak ja. Zyskałoby to na wartości. – Popukał się w głowę. Ale oczywiście sobie żartował, naturalnie nie dając jej do zrozumienia, że to żart. Po prostu liczył na to, że sama ogarnie. A jak nie ogarnie to nie jego problem. Nie zależało mu na tym, żeby sobie myślała, że jest pajacem, który jest tutaj z nią, żeby zapewnić jej darmową rozrywkę. –Nigdy czegoś takiego nie powiem. – Głównie dlatego, że nienawidził upałów. Nienawidził jak koszulka przyklejała mu się do swetra od potu. Łatwym ułatwieniem byłoby po prostu przystrzyżenie zarostu na klatce piersiowej i brzuchu, ale naturalnie na to nie wpadł. Poza tym nie lubił też potu na plecach. A tam dzięki bogu nie miał zarostu, więc nawet jakby sobie zgolił klatę, to nie ochroniłoby go to przed potem na plecach. Poza tym nie lubił słońca i tego, że świeciło mu w mordę i musiał mrużyć oczy, żeby cokolwiek widzieć. Nie lubił też jak mu przypiekało skórę, bo na pewno nie będzie się smarował kremami z filtrem, które sprawiały, że pocił się bardziej.
-Nie jestem niczemu winny. – Skrzywił się. Poza tym on się nie tłumaczył tylko wystosował kontrargumenty. Nie miał zamiaru jednak uczestniczyć w tej dyskusji, bo wiedział, że i tak nie wygra. Tak miały laski, które na niego leciały. Nie chciały tego przyznać.
-Co to za nazwy? Nic dziwnego, że dzieci nie lubią przyrody. Mają na klasówkach pytania o nazwy ptaków, których nawet normalni ludzie nie są w stanie zapamiętać. – Oczywiście on był w tym scenariuszu normalny, dzieci nie były normalne. Ella, dzięki bogu, była w tej samej grupie co on, bo widział, że czytała to z mapki. –Fajnie. – Odpowiedział bez żadnej ekscytacji. –Jak nie zobaczymy żadnego ptaka, to może na bazie koloru kupy będziemy mogli jakiegoś zidentyfikować. – Kup to tutaj było pewnie więcej niż mrówek. Ewidentnie te ptaki przylatywały tutaj tylko po to, żeby się nażreć, wysrać się (i nasrać na ludzi przy okazji) i odlecieć, żeby nikt ich czasem nie widział. W sumie to nawet im się nie dziwił. Gdyby Kirby mógł żyć w dziczy w taki sposób to z pewnością skorzystałby z okazji.
-W końcu jakiś plus dzisiejszego dnia. – Wsadził ręce do kieszeni i nawet przez chwilę w ciszy delektował się zachodem słońca. Uwielbiał takie widoki. Nawet zgooglowałam i ładne były zachody w tych okolicach Australii. W sumie gdzie nie były. Oni teraz patrzyli sobie na taki. Patrzył na ten zachód jeszcze przez chwilę w pojedynkę, ale zaraz do niej dołączył jak poklepała to miejsce obok siebie. Przewrócił oczami, bo nie był psem, żeby reagować na taki gest, ale jednak zareagował, więc usiadł.
-Pamiętam. – Może nie jakoś dokładnie, żeby wiedzieć jak pachniała, albo jak wyglądały jej włosy czy koszulka, w której siedziała, ale pamiętał. –To nie było mieszkanie żadnego z nas. To było mieszkanie klubowe, które mi wynajmowali, bo nie miałem nic swojego. On korzystał… z wiadomych powodów. – Wzruszył ramionami. Wolał jej to wyjaśnić, żeby nie myślała, że krył mu dupę. Chociaż już to sobie wyjaśniali. –Dlaczego nie? – Zainteresował się. –Nie wyśmiałabyś tego kogoś jakby ci powiedzieli, że będziesz ze mną siedziała na kanapie i oglądała debilne seriale podczas kiedy nasze dzieci będą spać? – Wolał się upewnić, bo akurat siedzenie w gównie to coś co zakładał, że według niej, pasuje do jego osoby.

Ellasandra Hamila
sumienny żółwik
-
już nie
nauczycielka — szkoła podstawowa
26 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Jak zwykle obdarzasz go silną emocją. I bronisz się z całych sił, by emocji tej nie nazwać przypadkiem właściwym imieniem.
- Obrzydliwe - odpowiedziała i pokręciła głową, ale zaczaiła żart i nawet się pod nosem uśmiechnęła. Nie będzie się głośno śmiać, bo jeszcze sobie bardziej wkręci, że niby na niego leci. Bzdura. Jak na dłoni było widać, że to on leciał na nią, nawet jeżeli nie chciał się do tego przyznać. Nie była głupia, może czasem tylko się zgrywała. Niestety pamiętała jak kiedyś powiedziała Jamiemu, że lubi jego współlokatora i w sumie to nawet uważa go za atrakcyjnego, wtedy chciała go umówić z jedną ze swoich koleżanek... pewnie ze Stasią. Dzięki bogu, że tego nie zrobiła, bo wtedy Polly straciłaby wujka w młodym wieku. Zszedłby na wylew i Ella miałaby go na sumieniu. Miała nadzieję, że Jamie mu nigdy tego nie przekazał, bo jeżeli to zrobił to będzie musiała rozszerzyć listę "za co nienawidzę tego zjeba Jamiego Tartta".
- Jestem pewna, że dzieci nie mają pytań o Kukaburę Chichotliwą na sprawdzianie z przyrody - nawet mogłaby sobie dać za to rękę uciąć. - Najłatwiej jest zapamiętać coś przez skojarzania. Chociaż jak próbowałam nauczyć starsze dzieci daty założenia Rzymy, według rymowanki, żeby im pokazać jak łatwiej się uczyć to niestety zawiedli na pełnym polu. Woleli się mnie pytać o to dlaczego penisy na posągach są takie nieproporcjonalne - wiadomo jak to było z młodzieżą. Zobaczą cycki, czy penisa i już po lekcji. Dlatego wybrała, że będzie na stałe uczyć takich maluchów, tak przynajmniej nie było cycków i penisów, które rozpierdalały zajęcia. Były inne rzeczy, ale z tym już sobie jakoś radziła. - Nie bądź tak negatywnie nastawiony, jednego już Ci się udało zobaczyć. - Już mu nie chciała wypominać, że to był jego pomysł, bo w sumie uważała, że jest całkiem fajnie. Może byłoby lepiej gdyby miała adidasy, ale na razie dawała sobie radę.
- Dzięki - prychnęła i gdyby była obrażalską typiarą to właśnie, by się obraziła, że jedynym pozytywem dzisiejszego dnia, z którego jakiś czas spędził z nią, był zachód słońca. Całe szczęście Ella taka nie była i zdawała sobie sprawę, że pewnie oboje woleli być gdzie indziej, chociaż... nie żałowała, że się zgodziła na to SPOTKANIE, KTÓRE NIE BYŁO RANDKĄ, bo o dziwo bawiła się dość dobrze.
Uśmiechnęła się niemrawo, bo wiedziała doskonale, jakie to były te wiadome powody. Jednym była ona, a drugim żona, która o niczym nie wiedziała. - Teraz już masz coś swojego? - Zapytała, bo w sumie to nawet nie wiedziała, że to nie było jego mieszkanie. Po tym jak się dowiedziała co Jamie odwalił to myślała, że Kirby po prostu mu pozwalał na "wynajmowanie" pokoju u siebie. - Wyśmiałabym - odpowiedziała bez zastanowienia. - Nie chcę mieć dzieci, mam ich pod dostatkiem na co dzień, nie wiem czy dałabym radę mieć jedno na stałe. - Lubiła dzieci, naprawdę. Miała z nimi dobre relacje i spędzanie z nimi czasu nie było dla niej problemem, o ile później mogła zamknąć drzwi i odpocząć. Czasem się zajmowała jakimiś dziećmi znajomych czy sąsiadów i też nie miała z tym problemu, ale koniec końców oddawała je rodzicom. Przeniosła na niego wzrok i chwilę mu się przeglądała. - Okej, mogłabym się dać namówić na jedno, ale musiałbyś ładnie poprosić... zapewne na Malediwach - w sumie ich dziecko mogłoby wyglądać jak bardzo typowy cygan albo cyganeczka. Na pewno byłoby piękne. Patrzyła się na niego przez chwilę i już miała rzucić głupim tekstem "zróbmy sobie dziecko, skoro już założyłam ładną bieliznę", ale całe szczęście zanim coś pierdolnęła to dookoła rozległy się dziwne dźwięki, zapewne tych ptaków o durnym imieniu. - Chyba je rozbawiłam. - To był chyba jeden z dziwniejszych ptasich odgłosów jakie słyszała. - Dalej czekam aż zgłodniejesz, bo mam trochę kukurydzy w tej swojej karmie - bo przypomniała sobie, że pewnie na wejściu dostawali jakieś woreczki z żarciem dla tych ptaszków. Wyciągnęła ją nawet, bo może powinni ją zastosować żeby te ptaki do nich podleciały.

kirby vandenberg
sumienny żółwik
mila przyjaciolka
luna - joshua - zoey - bruno - eric - cece - judith - owen - benedict - cait
Zawodnik rezerwowy — Brisbane Roar FC
40 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
I wish I could say everything in one word. I hate all the things that can happen between the beginning of a sentence and the end.
Prychnął otwarcie się z nią nie zgadzając. Nie miało dla niego znaczenia to, że była nauczycielką i miała o tym większe pojęcie. Po prostu wiedział jak debilna wiedza jest często przekazywana dzieciom w szkołach. Nic co mogłoby być przydatne później.
-Czasami odrabiam lekcje z Polly i widzę czego ich tam uczą. – Zapomniał na chwilę, że Ella jest nauczycielką Polly. I że co jak co, ale Ella wiedziała co mają zadane do domu dzieci typu Polly. Chociaż nie zdzwiłby się gdyby się okazało, że Polly ma indywidualny tok nauczania, albo pracy domowej. Nie zdziwiłby się nawet jakby wyszło, że sama sobie wymyśla zadania domowe, żeby spędzać więcej czasu z wujkiem.
-Nie rozumiem po co komu taka wiedza. Idioci będą wiedzieli kiedy został założony Rzym, ale nie będą potrafili zawiązać sznurówek czy rozliczyć się z podatków. Wiesz kto nie wiedział takich rzeczy? – Zapytał i spojrzał na nią, ale przypomniało mu się jak wychodziła z „ich” mieszkania po zerwaniu. –Nieważne. – Machnął ręką. –Ale nie potrafił obu rzeczy. – Dodał, bo w sumie to powód do wstydu, a może przyda jej się wiedza na temat tego, że Jamie jest po prostu niedorobionym kretynem i nic tego nie zmieni. Nie chciał go oczerniać, bo miał w niego wyjebane. Chciał, żeby ona wiedziała, że ostatecznie dobrze się stało, że nie są razem. Może miesiąc dłużej i teraz musiałaby karmić cycem małego Tartta. Przekleństwo, którego nie życzyłby nikomu. Tym bardziej, że Tartt do dziecka by się nie przyznał, bo miał gromadę z żoną.
Nie skomentował jej prychnięcia. Przecież jej nie powie, że dobrze się tutaj z nią bawi. Jeszcze musiałby przyznać, że są na randce, albo jakimś towarzyskim spotkaniu, które mogłoby doprowadzić do randki. Gorzej… jak jej powie, że się dobrze z nią bawi, to jeszcze zaprosi go do domu, a on nie będzie mógł odmówić i wypiją herbatę, bo za późno na kawę i będą musieli się ze sobą przespać w oczekiwaniu na to aż zagrzeje się woda. A wiadomo, że to się przeciągnie, czajnik się spali i nikt już tej herbaty nie wypije, bo Kirby się pożegna i pójdzie do domu i będzie nadal udawał, że nie bawił się dobrze. Nie miał po prostu energii na takie coś.
-Tak. Całkiem od niedawna. – Skinął głową i uznał, że nie będzie opowiadał o farmie, bo jeszcze go znajdzie i to ON będzie musiał zaprosić JĄ na herbatę, a on nawet czajnika nie ma. Będzie musiał kupić w razie gdyby wpadła na tą herbatę. –Dzieci są najgorsze na świecie. – Zgodził się z nią i tym razem pominął, że kiedyś chciał mieć dzieci. Nawet rozmawiał o tym z Addie. Mieli zamiar się starać, ale przez jego karierę wszystko się przesuwało, aż w końcu było za późno.
Parsknął na to, że dałaby się namówić na dziecko na Malediwach. Zakładał, że sobie żartowała, ale też wiedział, że typiara na niego leciała i po prostu dawała mu znać, że jest otwarta na to, żeby założyć z nim rodzinę. Musiałaby wtedy co prawda porzucić karierę w szkole, bo nie wyrobiłaby z tyloma dziećmi. Ale nie szkodzi. Kirby miał hajsu jak lodu. Utrzymałby ich dwoje i wychowanie kaszojada w europejskiej szkole.
-O. A ja zabrałem trochę dla ciebie w razie gdybyś zgłodniała za zakrętem. – Nawet wyjął rękę z kieszeni spodni i wyjawił, że rzeczywiście miał tam kilka ziarenek kukurydzy.
No, ale dobra. Nie za bardzo już chodzili po tym rezerwacie. Siedzieli sobie na tej ławeczce i oglądali zachód słońca do końca. Jak niebo zniknęło za horyzontem to obejrzeli jeszcze kilka filmików z ptakami, a później już przyszła jakaś pani i powiedziała, że mają wypierdalać, bo zaraz się otworzy wybieg dla pytonów, które muszą zjeść te ptaki, żeby nie było czego oglądać dnia następnego. No i Kirby i Ella się zebrali i nawet Kirby nadal pozwolił jej prowadzić swoje auto. Widział jak się cieszyła i wstydziła się zapytać, więc był dla niej łaskawy. Nie musiała jutro przychodzić. Hehs.
Dobra, no i dowiozła ich pod swój dom i Kirby wyszedł, żeby pomóc jej wyjść, bo oczywiście był niesamowicie miły. Odprowadził ją nawet pod drzwi, bo może jednak trochę liczył na tą herbatę. Stanął sobie przy niej. Z pewnością stanął za blisko. Ale żadnemu z nich to nie przeszkadzało. Czuł, że ona chciała, żeby on się na tą herbatę wprosił. Nie wypadało jednak, więc po prostu się na nią gapił i analizował sytuację i nawet nie wiedział kiedy uniósł delikatnie rękę i opuszkami palców dotknął jej dłoni.
-Dobranoc. – Powiedział. Wyprostował się i nie czekając na jej odpowiedź obrócił się i ruszył w stronę swojego auta. Wsiadł i pojechał do domu. Zaraz za zakrętem zdał sobie sprawę z tego, że Ella miała na sobie jego kurtkę. A w kurtce był portfel i klucze do mieszkania. Kurwa.

/ ztx2

Ellasandra Hamila
sumienny żółwik
-
już nie
ODPOWIEDZ