zabójczyni na zlecenie — gdzie tylko chcesz
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
I think my monster encourages your monster, right?
- Masz tu trochę racji - powiedziała kiwając głową i nawet się uśmiechnęła do swojej blondwłosej koleżanki. - Tak czasem... wierz lub nie, ale planuje też jakieś rzeczy - mniej więcej nakreśla to co chce zrobić podczas misji, ale chyba nigdy nie zaplanowała wszystkiego tak w stu procentach, daje sobie możliwość improwizacji i o wielu rzeczach decyduje pod wpływem chwili, bo niestety w życiu już tak bywało, że nie wszystko dało się zaplanować. Tak jak dzisiaj. Myślała, że ma wszystko pod kontrolą, a jednak Sam była uparta i musiały się spotkać, chociaż przecież nie tak to Inej planowała gdzieś w swojej chorej główce.
- Jeżeli w ten sposób pytasz czy Ci nie ufam to tak, nie ufam Ci - nie miała ku temu powodów. Sam mogłaby ją zabić, albo raczej planować to zrobić, żeby zmniejszyć dla siebie konkurencję. Inej o tym wiedziała. Nie zmieniało to jednak faktu, że była jej ciekawa. - A tak poza tym to pracowałam z ludźmi w kominiarkach, nie wiesz do jakich czynów są ludzie zdolni gdy myślą, że ich nikt nie rozpozna - no pewnie wiedziała, ale to już mało ważne. Inej przez swoje lata w wojsku wiele widziała i naprawdę sporo się nauczyła, biorąc udział w torturowaniu więźniów.
- Sure Jan, skoro tak mówisz - powiedziała robiąc wiadomo jaki wyraz twarzy, chociaż była trochę pewna, że Sam i tak nie będzie wiedzieć co to znaczy. Nieważne. Inej i tak nie było z tego powodu przykro, tak samo jak z wielu innych powodów, głównie dlatego, że nie potrafiła w emocje i uczucia.
- To jesteśmy dwie w tej łodzi, bo ja sobie też nie ufam - przyznała będąc z blondynką zupełnie szczera, co nie zdarzało sie zbyt często u Marlowe. Wiedziała, że nie zawsze jest przewidywalna i czasem potrafiła zaskoczyć samą siebie. Wiele razy mówiła sobie, że będzie w różnych sprawach jebaną oazą spokoju, a gdy napotykała na pierwsze trudności to zostawiała za sobą pasmo trupów, bo to było po prostu szybsze niż rozwiązywanie trudności.
- Tak, tak jakby... nie mieszkam tu na stałe - nie mieszkała tu wcale, ale kto, by się w te szczegóły zagłębiał. Była tu może ze trzy czy cztery razy, ale już przecież mogła się czuć jak u siebie. - Nie, nie byłam - westchnęła i pokręciła lekko głową. - Jak już chcesz wiedzieć to służyłam w izraelskim wojsku jak byłam małą dziewczynką, pokazali mi tam parę rzeczy - ale to nie oni ją tak w stu procentach wyszkolili. Oczywiście to wtedy nauczyła sie zadawać ludziom ból i zabijać ich na różne sposoby, tak, by wydobyć informacje, ale to jednak CIA zrobiło z niej maszynę do mordowania, a rosyjska mafia później sprawiła, że stała się nie do złapania. - Możesz mi zadawać pytania, ale w środku, nie chcę rozmawiać o takich rzeczach przy aucie... wolę się napić czegoś dobrego - to nie było odpowiednie miejsce na ploty. Mogły sobie na spokojnie usiąść.
- Trochę bardziej raczej piękny, marmurowy posąg w jakiejś starożytnej świątyni - w końcu greccy bogowie znani byli ze swoich skrajnych natur i chęci życia pełną piersią, a tego trochę Inej u Sam nie widziała... przynajmniej nie jeszcze. - Twój pseudonim... imię też nie należy do amerykańskich... bardziej hmm perskie? - Powiedziała przyglądając się kobiecie i uśmiechnęła się do niej wesoło. - Poza tym, mam swoje kontakty i to jeden z nich mi powiedział, że będziesz w Norwegii i, że pod żadnym pozorem mam się z Tobą nie spotykać... nie jestem dobrym słuchaczem najwyraźniej - wzruszyła ramionami i weszła do domu, oczywiście jakby była u siebie. Gdzieś w przedpokoju zostawiła swoje rzeczy i na pełnej piździe w parowała do salonu, który był przestronny i ładnie urządzony. - Wakacje? - Zaproponowała. - Nie wiem Sam, już Ci mówiłam, że nie miałam w planach się z Tobą tam spotkać, więc teraz musimy improwizować - powiedziała i od razu podeszła do jakiegoś barku globusa, bo zbiry przecież takie rzeczy mają i nalała whisky do dwóch szklanek. - Później zostanie nam już tylko prawdziwy rosyjski trunek, ale na razie możemy się raczyć tym ścierwem z zachodu - zażartowała w rosyjskim stylu, chociaż Ci też jakoś wybitnie żadnym alkoholem nie gardzili. Podała blondynce napój wpatrując się jej prosto w oczy. - Nie musisz być cały czas taka napięta - dodała przechodząc obok niej i delikatnie przesuwając wolną dłonią po jej talii. - Zrelaksuj się Sameen, gdybyśmy miały się pozabijać już byśmy to zrobiły - wyszeptała jej do ucha stając za nią, a później napiła sie alkoholu.



Sameen Galanis
towarzyska meduza
catlady#7921
płatna zabójczyni — skala międzynarodowa
35 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
i suppose i love this life, in spite of my clenched fist
Nie zamierzała tego kwestionować. W sensie domyślała się, że są rzeczy, które Inej planuje. Tak jak na przykład to ich spotkanie. Z drugiej jednak strony, Sam na przykład nie pozwoliłaby sobie na to, żeby jej plan nagle w połowie się rozsypał. Galanis raczej dopracowywała każdy szczegół i wszystkie możliwości. Inej? Inej raczej miała ogólny zamysł i nic poza tym. A przynajmniej tak to widziała Sam. Postanowiła jednak nie drążyć dalej tego tematu.
-Nie pytałam o to. – Zdziwiłaby się gdyby Inej jej ufała. Nie miała do tego podstaw. Żadna z nich nie miała podstaw do tego, żeby ufać tej drugiej. Może i Inej była tą bardziej nieprzewidywalną, ale Sam nie miałaby problemu z tym, żeby ostatecznie ją zabić, żeby ocalić siebie. Poza tym nadal nie wiedziała co tutaj robi. –Wręcz przeciwnie. Dobrze wiem do czego tacy ludzie są zdolni. – Ona też z takimi pracowała. Pomijając nawet sytuacje, w których z takimi nie pracowała, ale miała z nimi do czynienia. Poza tym, no cóż, sama była jednym z nich. Jej też było łatwiej działać kiedy miała kominiarkę na twarzy. Jak ktoś miał przyjemność oglądać jej twarz to często upewniała się, że jej twarz jest ostatnią rzeczą jaką widzą. Więc ostatecznie… dosyć przyjemny widok.
No i miała rację. Sam absolutnie nie ogarnęła dlaczego Inej z jakiegoś powodu nazwała ją imieniem Jan. Przez chwilę zastanawiała się czy może chodzić o jedną z Drag Queen, ale nie miało to sensu, bo Sam nie była tak ładna jak te Drag Queens (Vanessa, sweetie, im so sorry). To, że Inej nie ufała samej sobie nie wróżyło niczego dobrego, ale jednocześnie Sam nie chciała tego kwestionować. Była na nieznanym sobie terenie, nie było sensu w ryzykowaniu. –Czy ktokolwiek z nas w tym zawodzie może sobie pozwolić na mieszkanie gdziekolwiek na stałe? – Prychnęła, bo jednak to czym się zajmowały wymagało nieustannych podróży. Nie było za bardzo czasu na osiedlenie się w jednym miejscu. Jasne, można mieć kilka nieruchomości, ale czy jakiekolwiek miejsce jest stałym miejscem zamieszkania? Nie dla Sam. Nawet jej obecne mieszkanie nie jest jej stałym mieszkaniem. –Jak byłaś małą dziewczynką? – Uniosła brwi, bo widocznie Inej, tak jak i Sam, nie miała łatwego życia. Skinęła głową w sumie, bo okej, rozumiała. To są tematy, których raczej nie porusza się na zewnątrz. A skoro Inej była gotowa rozmawiać o sobie w środku to znaczy, że jakimś cudem, ten dom był zaufanym miejscem i być może nie miał podsłuchu. A przynajmniej nie takiego, który mógłby zaszkodzić Inej.
Okej, nie mogła się nie zgodzić. Trochę pozowała na taki posąg pozbawiony emocji. Inej po raz kolejny nie była w błędzie. –Mój mentor był Persem. – Przyznała, bo przecież nie zacznie jej wciskać kitów, że to tradycyjne polskie imię. Sameen była świadoma tego, że Inej miała swoje źródła no i że nie była głupia. –Dlaczego pod żadnym pozorem miałaś się ze mną nie spotykać? – Zainteresowała się, bo Sameen raczej nie była zagrożeniem. W sensie była, ale dopiero jak ktoś jej wchodził w drogę. Raczej była osobą zawsze nastawioną na spełnienie kontraktu. –I dlaczego go nie posłuchałaś? – To była druga interesująca kwestia. Podążyła za blondyną do salonu. Rozglądała się trochę po mieszkaniu, ale jednocześnie starała się nie spuszczać wzroku z kobiety. Sam w przeciwieństwie do niej nie zostawiała nigdzie swoich rzeczy. Nie wiedziała czego będzie pilnie potrzebować no i nie chciała o niczym zapomnieć.
Wzięła od niej szklankę z alkoholem, odwzajemniła spojrzenie i spięła się jeszcze bardziej kiedy Inej jej dotknęła. –Nie mogę się zrelaksować. – Odpowiedziała i obróciła się w stronę Inej. –Nie ufamy sobie, pamiętasz? – Zapytała nie oczekując żadnej sensownej odpowiedzi. Upiła niewielkiego łyka ze swojej szklanki i odstawiła ją na bok.

Inej Marlowe
zabójczyni na zlecenie — gdzie tylko chcesz
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
I think my monster encourages your monster, right?
Oczywiście, że nie miały, a jednak... Sam znowu poszła z Inej do obcego dla niej miejsca. Przecież w tym domu mogło sie znajdować dosłownie wszystko, tak samo jak w tym mieszkaniu w Norwegii. No i tak na dobrą sprawę to gdy Inej mówiła, że jej nic nie zrobi to nic jej nie robiła, więc można było jej zaufać! Dopóki miała w tym interes oczywiście, bo Inej była egoistką, przez lata musiała sie troszczyć tylko o siebie, nikt inny się nie liczył. Nie miała nikogo, kto byłby dla niej ważny. - No to tym bardziej czemu się dziwisz, że irytują mnie kominiarki? - Skoro wiedziała do czego są tacy ludzie zdolni. Inej na przykład lubiła sie chwalić swoją ładną buźką. Mało kiedy coś na nią zakładała. Zmieniała tylko fryzury, bo kochała peruki. Pewnie kupowała je od zaufanej dilerki z Nowego Yorku, która robiła je ręcznie z prawdziwych, naturalnych i niefarbowanych włosów, więc jak Inej jakieś włosy zgubi na miejscu zbrodni, to sorry, ale jej i tak nie znajdą.
- Tak, myślę, że tak - no bo takie delegacje to trwaly chwilę... dla Inej oczywiście, bo Sam to tygodniami obserwowała jak ofiara robi kupę, chodzi do pracy, gotuje, nudne sprawy. Inej wpadała, trzy dni i po sprawie. - Chciałabym mieć zamek w Szkocji, najlepiej na wyspie Skye - bo ta Szkocja się równie często pojawia co Polska. - Albo apartament we Wrocławiu - Polska była w centrum Europy więc wszędzie by było dość blisko, a Wrocław piękne miasto, więc no czemu nie. Nauczyłaby się mówić po polsku i pewne nawet akcent udałoby jej się udawać. Nie wspominała jej nic o Australii, bo w sumie wolała żeby Sam sądziła, że Inej woli jednak Europejskie klimaty.
- Miałam piętnaście lat jak wstąpiłam do armii, na fałszywych dokumentach oczywiście, sądzili, że jestem już pełnoletnia - wyjaśniła, bo w sumie nie miała zbyt wielkiego problemu żeby o tym mówić. Nie chciała gadać o swojej rodzinie i o tym co się działo i co musiała robić żeby przetrwać jako mała dziewczyna na ulicach Jerozolimy po tym jak uciekła z rodzinnego miasta po morderstwie własnego ojca. Skomplikowana historia. - O proszę - to była bardzo interesująca ciekawostka na temat przeszłości Sam. - Bo podobno jestem nieprzewidywalna i to mogło się źle skończyć, na przykład niewypełnieniem zlecenia - które o dziwo nie wiązało się wtedy z zabójstwem, ale skoro Inej chciała wtedy zaimponować Sameen, no to cóz, musiała sie polać krew. - Bo nie lubię jak ktoś mi mówi co mam robić. No i w sumie chciałam się z Tobą zobaczyć więc niech spadają - bo Inej przecież robiła to co chciała i na co miała ochotę, w międzyczasie zabijając ludzi za pieniądze.
Uśmiechnęła się do Sam słysząc jej odpowiedź i wzruszyła lekko ramionami. - Jak sobie chcesz, ja mam w planach relaks... oglądałaś kiedyś rosyjskie seriale kostiumowe? Są naprawdę ładne. - Inej nauczyła się lubić rosyjską kulturę, gdy często tu pomieszkiwała. - To jak chcesz mnie o coś pytać, to pytaj - powiedziała przechodząc kilka kroków i rozwaliła się na kanapie popijając sobie na luzie alkohol, jakby nigdy nic. - Masz jedyną okazję, żeby ze mną porozmawiać całkiem szczerze, wykorzystaj ją - wycelowała w kobietę palcem, bo cóż i tak jej się nudziło, a miała jakąś chęć posiedzieć sobie w Rosji przez chwilę.

Sameen Galanis
towarzyska meduza
catlady#7921
płatna zabójczyni — skala międzynarodowa
35 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
i suppose i love this life, in spite of my clenched fist
-Nie dziwię się, że cię irytują. Rozumiem to. Po prostu… wiesz kim jestem więc nie rozumiem czemu w tym konkretnym przypadku cię irytują. – Zmarszczyła brwi, bo w sumie już sama nie wiedziała czy ta rozmowa miała jakikolwiek sens czy była go absolutnie pozbawiona. Przecież równie dobrze Inej mogła jej wprost powiedzieć, że chce oglądać jej twarz. –Chyba nie boisz się, że będę jak ci ludzie, co? – Zapytała i pewnie gdyby Inej stała bliżej to Sam dotknęłaby jej twarzy i zapewniła o tym, że przy niej Inej jest bezpieczna. Oczywiście dopóki jej nie wkurwi.
-Więc masz jakieś swoje stałe miejsce? – Zapytała zdziwiona, bo ewidentnie miały co do tego inne podejście. Sam dopiero od niedawna miała swoje stałe miejsce, ale nadal nie czuła, żeby to było jej miejsce. Było tam jej jakoś tak… obco. Może to przez ten brak mebli czy coś. Nie wiadomo. Pewnie nigdy się nie dowie. –Zamek w Szkocji brzmi kusząco. – Zgodziła się. Sama nigdy nie myślała o zamku, ale w sumie jak tak Inej o tym wspomniała to chciałaby mieszkać w czymś tak surowym. –Podobno Wrocław jest piękny o tej porze roku. – Skomentowała, choć sama tam nigdy nie była. –Zaczyna się prawdziwa, polska jesień. – Dodała chociaż wszyscy wiemy jak naprawdę wygląda prawdziwa polska jesień.
-Dołączyłaś z własnej woli? – No skoro miała sfałszowane dokumenty to były sfałszowane w jakimś konkretnym celu. A jeśli dołączyła, bo chciała to po prostu potwierdzała wizję, którą Sam budowała o niej w swojej głowie. Że Inej po prostu była chora. –Okej, ale czy w twoim przypadku to się wyklucza? – Wzięła swoją szklankę i podążyła za Barlowe. –Jesteś nieprzewidywalna. Zgadza się. Ale jednocześnie jesteś też profesjonalistką. – Sameen również zdążyła sobie co nieco sprawdzić Inej. Nie zagłębiała się za mocno. Nie miała takiej potrzeby, wiedziała, że i tak na siebie jeszcze wpadną, więc mogła ją poznawać na bazie swojego doświadczenia. Popytała jednak ludzi i Inej poza swoim „szaleństwem” miała dobrą opinię. –Nie dotarły do mnie informacje o kontraktach, których byś nie wypełniła. – Dodała, ale w żaden sposób nie próbowała jej skomplementować i na pewno nie chciała jej schlebiać. Poszła za Inej do części z kanapą i telewizorem i też przysiadła sobie na kanapie. Na tej samej co Inej. Mogła wybrać fotel, ale uznała, że tak odważny krok im nie zaszkodzi. –Dlaczego chciałaś się ze mną zobaczyć? – Zapytała i sama w głowie zaczęła sobie już układać co chciałaby usłyszeć. Przeszedł ją nawet jakiś przyjemny dreszcz.
-Nie miałam okazji. – Upiła swojego alkoholu. –Nie przepadam za Rosją. Za podróżowaniem tutaj i za zostawaniem na dłużej. Dużo ryzykowałaś organizując kontrakt dla mnie w tym kraju. Gdyby nie wysoka kwota to bym go nawet nie rozważała. – Uznała, że też może co nieco Inej o sobie powiedzieć. Takie informacje raczej jej nie zaszkodzą.
-Jest tysiąc rzeczy, o które chciałabym cię zapytać. – Przyznała, ale jak nadszedł czas na zadanie konkretnego pytania to miała pustkę w głowie. Zaczęła obracać szklankę w dłoni i przez chwilę to na niej się skupiła. –Czy kiedykolwiek ktoś nasłał cię, żebyś mnie zabiła? – Spojrzała na Inej. –Czy nasze pierwsze spotkanie to przypadek, a reszta to umyślne działania z twojej strony? – Chciała wiedzieć czy za jej głowę jest wyznaczona jakaś nagroda. Miała ludzi, których chciała chronić.

Inej Marlowe
zabójczyni na zlecenie — gdzie tylko chcesz
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
I think my monster encourages your monster, right?
- Bo Ci nie ufam, tak jak nie ufam ludziom w kominiarkach i o wiele lepiej rozmawia mi się z kimś jak widzę jego twarz - to nie było takie ciężkie do zrozumienia. U człowieka wiele rzeczy można było odgadnąć po twarzy, mimice, oczach. No, albo po prostu Sameen wizualnie podobała się Inej więc czemu miałaby na nią sobie nie popatrzeć. Jedno z dwóch, albo oba. - Zresztą, teraz nie ma to znaczenia - nie widziała sensu żeby dalej ciągnąć tą rozmowę, co w sumie było dziwne, bo jednak sens i Inej bardzo często się gdzieś mijali. - Wiem, że nie będziesz, bo masz problem z zabiciem człowieka siekierą - rzuciła uśmiechając się do niej, bo tak, wciąż ją bawiła ta sytuacja. Delikatna Sameen.
- Mam, przynajmniej aż mi się nie znudzi - na razie nie było aż tak źle. Miała tam Leona, którego poznała dawno temu jak jeszcze oboje byli dobrymi ludźmi, mogła być z nim szczera, wiedział o jej profesji i tolerował ją taką jaką była. To było miłe. W sumie mogła sobie z nim przynajmniej poszaleć, bo i jego nie obchodziło za bardzo życie. Dobrali się. - Prawda? Też tak uważam, może to będzie moje idealne miejsce na emeryturę - taki żarcik, bo przecież dobrze wiedziała, że nie dożyje emerytury. Pewnie ktoś będzie chciał ją zabić jak tylko postanowi zrezygnować ze swojej pracy. W końcu, za wiele wiedziała i o wiele za wiele widziała. - Też tak słyszałam - kiwnęła głową. Wrocław był piękny o każdej porze roku, ale tym się już Marlowe z nią nie dzieliła.
- Tak - nie wstydziła się tego - w wojsku dostaje się pieniądze, dach nad głową, jedzenie, wykształcenie i chociaż Jerozolima to piękne miasto, to nie jest wcale fajnie żyć na ulicy - wzruszyła ramionami, miała swoją szkołę życia gdy była tak naprawdę tylko dzieckiem. Nie natrafiła na nikogo, kto chciałby jej pomóc i jakoś się nią zająć. Wojsko było dobrym rozwiązaniem. - Czy to był komplement? - Zapytała unosząc brew. To miłe, że uważała ją za profesjonalistkę. - Sprawdzałaś mnie? - Zaśmiała się. - Cóż, może obawiali się, że jak staniesz mi na drodze to nie będę chciała Cię z niej usunąć, co mogłoby wiązać się z tym, że nie będą mieć tego czego chcą - wzruszyła ramionami. - Nie wiem - przyznała szczerze, bo nie wiedziała. Oczywiście mogła ją olać, ale jednocześnie coś ją ciągnęło i zmuszało do myślenia o niej czy korzystania z okazji, by z nią spędzić chwilę czasu. Nie wiedziała dlaczego, nie umiała tego nazwać, ani nic z tym zrobić więc się po prostu poddawała tym swoim dziwnym odruchom.
- Nie, nikt mnie nie nasłał żebym Cię zabiła - gdyby tak było to już, by któraś z nich pewnie nie żyła. - Tak, chociaż za pierwszym razem tak czułam, że się spotkamy... musiałam tylko się upewnić, że będę na miejscu szybciej niż Ty - no w końcu wiedziała, że się z jakąś zabójczynią ściga, nie wiedziała tylko z kim, a jak już się dowiedziała, to cóż, nie miała serca żeby tak po prostu zostawić ją w spokoju. I to tak całkiem serio, bo ona jedyne co ma to maszynę pompującą krew. - Dobra, co za dużo to nie zdrowo, o resztę możesz zapytać następnym razem. - O ile taki jeszcze nastąpi, bo z nimi to nigdy nie wiadomo. - Chcesz obejrzeć Drag race? Chociaż nie wiem czy na Netflixie w Rosji mają takie rzeczy - bo tu wiadomo, nie było homoseksualistów, a co dopiero drag. W każdym razie posiedziały, a później każda udała się w swoją stronę, nawet jeżeli obie miały wykupione bilety do Australii.

2xzt
Sameen Galanis
towarzyska meduza
catlady#7921
ODPOWIEDZ