24 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
Bad things happen, but you have to move past it. Leave it behind. The sooner, the better. Or it’ll eat away at you and stop you from moving forward.

To nie miał być jej pierwszy projekt. Nawet nie pierwszy samodzielny. Ba! Nawet nie pierwszy tak duży. W swoim stosunkowo krótkim stażu pracy zdążyła już nabrać doświadczenia, a jakby policzyć te wszystkie lata wcześniej, gdy po prostu imprezowała dla imprezowania? Wiedziała, co robić. Dlatego zaniepokoiły ją słowa szefowej, gdy dała jej jasno do zrozumienia, że powinna… uważać z tym klientem. Co to mogło znaczyć? Co na nią czekało za drzwiami kancelarii adwokackiej? Nie miała pojęcia, a sam stres odszedł w zapomnienie tak samo szybko jak się pojawił. Była profesjonalistką i nie wiedziała, co mogłoby się wydarzyć by wyprowadzić ją z równowagi.
Na odpowiednim piętrze pojawiła się punktualnie o umówionej godzinie, a miła dziewczyna pracująca w recepcji zaprowadziła ją do odpowiedniego gabinetu i wpuściła do środka jednocześnie informując znajdującego się w środku mężczyznę o tym, że pojawiła się organizatorka eventów. Tak, to ona. Podziękowała jej skinieniem głowy i dopiero wtedy odwróciła wzrok w kierunku mężczyzny siedzącego za biurkiem. Uśmiechnęła się do niego ładnie, wręcz pogodnie, bo właściwie dlaczego nie. Ciągle nie mogła zrozumieć skąd wynikało to ostrzeżenie. Ruszyła w jego kierunku, stukając obcasami o posadzkę, chociaż to zaledwie kilka kroków. Wyciągnęła dłoń w jego kierunku i pewnie uścisnęła jego, gdy odwzajemnił ten gest – Willie Fairburn z Events NQ, byliśmy umówieni. – niewątpliwie. Przedstawiła się pewnie, swobodnie i tak samo swobodnie zajęła miejsce przy biurku, a ze swojej torby wyjęła iPada służącego jej do pracy. Nie czuła się skrępowana obecnością sporo starszego od niej mężczyzny, którego niewątpliwie mogłaby nazwać przystojnym. Tylko coś jej nie pasowało… ta cisza? Poprawiła się w fotelu dla interesantów i podniosła wzrok na Jaydena, kierując na niego swoje orzechowe spojrzenie – Coś… nie tak? – zapytała, wreszcie niepewnie, ale takie właśnie odniosła wrażenie. Jakby coś było nie tak. A jeszcze nawet nie zaczęli! – Możesz mi opowiedzieć jakiego rodzaju ma to być impreza? Konferencja? Coś integracyjnego? Dwa w jednym? – nakierowywała go na służbowe tematu, strzelając, że może nie wiedział od czego zacząć. Nie dało się ukryć, że atmosfera w gabinecie zgęstniała, a ona jeszcze była błogo nieświadoma dlaczego.


Jayden Swan
ambitny krab
-
36 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
What makes you feel good? What makes you angry inside? Ah, do you wanna fuck me or fight?

[akapit]

To po prostu był bardzo zły poranek, po którym miał nastąpić bardzo zły dzień.

[akapit]

Do tej pory wściekłość mrowiła go na skórze, kiedy przypominał sobie moment przekazania cudownych wiadomości i odzywała się echem na samą myśl o czekającym go dzisiaj spotkaniu. Organizowanie tego pierdolonego bankieciku było zadaniem dla asystentki albo sekretarki, ale nie dla niego. Jak ktoś śmiał założyć, że doskonałym pomysłem będzie obarczenie Jaydena dodatkowymi obowiązkami dobrymi może dla kobiet ale nie dla zapracowanego adwokata prowadzącego kilkanaście spraw sądowych równocześnie – nie miał pojęcia. Na dodatek Violet wypisywała do niego po nocach w sprawach, o których nie chciał rozmyślać nigdy więcej i upierała się irracjonalnie na rzeczy, które nie miały już żadnego znaczenia.

[akapit]

Ona nie miała znaczenia.

[akapit]

Jeśli sądził, że trochę przyjemności sprawi mu denerwowanie byłej żony, musiał zaskoczyć go fakt, że nie czerpał żadnej satysfakcji z żałosnego, dziecinnego szarpania się słownego przez SMS’y. Wyczerpał już limit kłótni, kiedy jeszcze – dość jednostronnie przynajmniej w swoim mniemaniu, a to przecież liczyło się najbardziej – próbował walczyć o to cholerne małżeństwo. Dlatego więcej jej nie odpisał, kiedy zarzuciła go wywleczonymi z odmętów czasu pretensjami o szóstej nad ranem.

[akapit]

Violet całą sobą należała do przeszłości. Zawsze tak było i najwyraźniej tak miało pozostać.

[akapit]

Ten tok rozmyślań, rysujący pionową zmarszczkę pomiędzy brwiami mężczyzny wpatrzonego w widok za oknem, został gwałtownie przerwany przez pukanie do drzwi. Jayden odwrócił się w stronę wejścia w tej samej chwili, w której w pomieszczeniu pojawiła się asystentka z obcą dziewczyną – i wtedy też przestawił się na myślenie zawodowe, odrzucając głęboko w kąt świadomości problemy życia prywatnego, zupełnie jakby ktoś nonszalancko wcisnął przełącznik zlokalizowany gdzieś na potylicy. Zawsze tak działał. I dlatego był tak dobry w tym, co robił.

[akapit]

Miał kilka sekund, podczas których dziewczyna przecinała gabinet w jego stronę, żeby dokładnie się jej przyjrzeć. Ale nie potrzebował więcej. Tyle wystarczyło, żeby móc zlustrować ją badawczym spojrzeniem od stóp do głów – choć przypominało to raczej oglądanie towaru na półce, nie mające żadnego podtekstu seksualnego. W pracy pozostawał profesjonalistą, nawet jeśli niewątpliwie dziewczyna była śliczna, młoda i aż się prosiła o bezczelny, przecinający powietrze gwizd.

[akapit]

Być może to był właśnie główny problem – oczywiście pomijając fakt, że Jayden od otrzymania polecenia dotyczącego osobistej organizacji spotkania udziałowców był wyjątkowo negatywnie do sprawy nastwiony.

[akapit]

Śliczna i młoda, dla Jaydena równało się to niekompetencji i brakowi jakiegokolwiek doświadczenia.

[akapit]

Jayden Swan — rzucił sucho na powitanie, ściskając krótko dłoń dziewczyny.

[akapit]

Być może ktoś mu kiedyś powiedział albo przesłał imię osoby mającej się z nim spotkać, ale Jayden nie zawracał sobie głowy zapamiętywaniem go.

[akapit]

Wszystko w porządku — odparł swobodnie na jej pytanie, ale jego twarz pozostała poważna i niewzruszona niczym marmurowa maska. — Powiedz mi tylko kiedy przyjdzie twoja przełożona, nie mam czasu na powtarzanie wszystkich wymagań co do tego spotkania dwa razy. — Nie dodał jak bardzo nieprofesjonalnym z ich strony było przychodzenie na raty, a nie dopuszczał do siebie myśli, że nie pojawi się nikt poza tą gówniarą.

[akapit]

Po tych słowach usiadł z powrotem za biurkiem i nie poświęcając jej więcej uwagi ani krótkiego spojrzenia, sięgnął po teczkę z aktami ze sporej sterty układającej się na biurku w wieżyczkę. Nic nie robił sobie z własnego impertynenckiego zachowania, kiedy dziewczyna siedząca przed nim wlepiała w niego swoje wielkie, piękne ślepia, oczekując zapewne jakiejś odpowiedzi lub chęci współpracy i jak najszybszego załatwienia sprawy. Jej czas być może był cenny – ale to Jaydena również nie obchodziło.

Willie Fairburn
powitalny kokos
Jay
24 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
Bad things happen, but you have to move past it. Leave it behind. The sooner, the better. Or it’ll eat away at you and stop you from moving forward.

Tych kilka słów sprawiło, że w mig pojęła, co tutaj stanowiło problem. Jej wiek. Ten szalenie… prehistoryczny pogląd, że osoba młoda nie mogła mieć doświadczenia, że nie była w stanie wykonać swojego zadania dobrze. Co ciekawe… zazwyczaj reprezentowali go sobą mężczyźni na wysokich stanowiskach, którzy jednak nie mieli nic przeciwko z pokazywaniem się z młodymi kobietami u swojego boku, więc coś musiały one jednak robić dobrze. Obrzydliwe.
Willie jednak sprawiała wrażenie obojętnej. Nawet jeśli w środku się zagotowała, a w jej spojrzeniu pojawił się błysk, który nie świadczył o niczym dobrym – wyraz jej twarzy pozostał niewzruszony. Ciągle uważnie mu się przyglądała, uśmiech tylko odrobinę pobladł, a brwi lekko powędrowały w górę wyrażając zaskoczenie. W ciągu kilku pierwszych sekund nie wyglądał na szowinistyczną świnię, jak łatwo więc ocenić człowieka po wyglądzie.

- Nie przyjdzie. – odezwała się w końcu – Nie wiem, czy ktoś cię wprowadził w błąd, czy sam coś błędnie wydedukowałeś, ale nie przyjdzie. To jest mój projekt, nikt go nie przejmie i im szybciej zaczniemy, tym szybciej będę mogła wziąć się do pracy. Znaczy oczywiście… możemy tu siedzieć i się na siebie patrzeć, chociaż to mogłoby nie zostać odebrane jako szczególnie profesjonalne, ale hej – koniec końców to twoja kancelaria mi płaci. – wyrzuciła z siebie potok słów, lekko pochylając się w stronę mężczyzny, jeszcze raz zmierzyła wzrokiem jego sylwetkę ponad biurkiem i uśmiechnęła się… ładnie, najładniej jak tylko potrafiła. Jednocześnie dając mu do zrozumienia, że jego fukanie nie robiło na niej najmniejszego wrażenia.

Wrażenia nie robiło na niej ani jego stanowisko, ani różnica wieku, ani ostry ton słów. Zabawne, bo w życiu Willie zawsze byli prawnicy, zawsze… nawet jej ojciec chrzestny był prawnikiem. Gdy robisz nielegalne interesy pod płaszczykiem dobrze prosperującego przedsiębiorstwa musisz otaczać się ludźmi, którzy ci w tym pomogą. Taki był jej ojciec. Szkoda, że wszystkim podwinęła się noga, a Will została sama. Niemniej prawnicy nadal nie wzbudzali w niej tego… respektu, który zapewne wzbudzać by chcieli.

- Więc jak? – przejdą do interesów? Schowa swoją męską dumę do kieszeni i pogodzi się z faktem, że przez kilka najbliższych tygodni będzie musiał pracować z gówniarą, czy było to nie do przeskoczenia?


Jayden Swan
ambitny krab
-
36 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
What makes you feel good? What makes you angry inside? Ah, do you wanna fuck me or fight?

[akapit]

Na dźwięk pierwszych słów odpowiedzi Jayden zamarł z bezruchu, po czym bardzo powoli podniósł spojrzenie znów na dziewczynę siedzącą po drugiej stronie biurka. Wściekłość krążyła pod skórą wraz z krwią, rozprzestrzeniając się do wszystkich organów, aż po same opuszki palców. Nie wiedział już tylko, czy chodzi o sam fakt tak degradującego go zadania, czy raczej o bezczelną organizatorkę.

[akapit]

Ale wstrzymał się z odpowiedzią na kilka dłużących się uderzeń przyspieszającego od adrenaliny serca. Żeby jeszcze raz jej się przyjrzeć, tym razem uważniej, cal po calu zeskanować jej ciało, od ubioru i stanu włosów, poprzez mowę ciała, na wyrazie twarzy kończąc. Choć jej ekspresja była dość oczywista – a słodki uśmiech spowodował, że w dole brzucha obudziło się paskudne uczucie – to jednak Jayden wciąż nie zrobił nawet najmniejszego grymasu. Lata praktyk przed sądami nauczyło go perfekcyjnie panować nad ciałem i twarzą lepiej, niż mógł jakikolwiek teoretyczny nauczyciel wpajający zasady mowy ciała.

[akapit]

W kontraście do chwilowego bezruchu stanęło nagle dość niespodziewane rzucenie akt na biurko. Echo klapnięcia papieru o drewno nie zdążyło się jeszcze rozejść, a Jayden już mówił.

[akapit]

Po pierwsze — zaczął, pochyliwszy się minimalnie do przodu; ten gest, choć drobny, miał w sobie coś bardzo agresywnego — niech pani przestanie zwracać się do mnie na „ty”. Nie przypominam sobie, żebyśmy na taką formę przeszli, a z racji różnicy wieku... Ile w ogóle ma pani lat? — wtrącił jako przerywnik, ale nie dał jej czasu ani szans na odpowiedź. Wystarczył fakt, że wyglądała jakby dopiero skończyła studia. Reszta nie była już tak istotna. — W każdym razie, z racji dzielącej nas różnicy wieku i zachowania choćby pozorów zawodowego profesjonalizmu, o którym tak chętnie pani wspomina, należy mi się chociaż tyle — powiedział, niespiesznie cedząc kolejne słowa, ze spojrzeniem wbitym prosto w oczy dziewczyny. A ona nie spuszczała z niego wzroku. I ta godna podziwu hardość mogłaby mu nawet zaimponować, ba, z pewnością by ją docenił z błyskiem w oku, gdyby tylko wszystko nie potoczyło się tego dnia tak fatalnie. — A po drugie, mam zorganizować spotkanie udziałowców. Ludzi, którzy wystawiają czeki na setki tysięcy dolarów i wpłacają swoje pieniądze na giełdę, żebyśmy mogli na niej działać. Proszę powiedzieć, czy wyrażam się dostatecznie jasno? To nie jest żaden miły poczęstunek w gronie najbliższej rodziny, podczas którego jest miejsce na błędy wynikające z braku doświadczenia, ale poważny bankiet i jako klient, który – jak również celnie pani zauważyła – za tą usługę płaci, życzę sobie, żeby zajął się tym ktoś równie poważny.

[akapit]

Nie drgnął i nie odchylił się na krześle. Tkwili więc teraz oboje nachyleni nieco w kierunku stołu, miesząc się spojrzeniami.

[akapit]

Więc jak? Dzwonić do przełożonej czy pani sama załatwi kogoś bardziej doświadczonego? — podjął, z jawną złośliwością obracając jej pytanie przeciwko niej samej.

Willie Fairburn
powitalny kokos
Jay
24 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
Bad things happen, but you have to move past it. Leave it behind. The sooner, the better. Or it’ll eat away at you and stop you from moving forward.

To jak na siebie patrzyli, to jak mierzyli się wzrokiem i jak bardzo panowali nad własnymi emocjami… to było nawet godne podziwu. Walka na najwyższym poziomie. I to zaciekła, bo nie wydawało się by którekolwiek z nich zamierzało odpuszczać. Wręcz przeciwnie. Komentarz odnośnie wieku i mówienia sobie na „pan” wywołał u Willie nawet lekkie rozbawienie, kącik jej ust drgnął wymownie, ale zagryzła wargę i udało jej się nie roześmiać mu w twarz. To już nie byłoby profesjonalne.

- Nie wiem skąd przypuszczania, że nie mam doświadczenia i popełniam jakiekolwiek błędy. – nie robiła tego, nie w pracy. Poza nią? Jej życie składało się z pasma niekończących się błędów i katastrof, ale w pracy? Miała pełne prawo być pewną siebie i to właśnie teraz okazywała w rozmowie z mężczyzną, który próbował jej umniejszać – Mało tego… póki co niepoważne są jedynie twoje uwagi w moim kierunku. Więc nie, nie zadzwonię do przełożonej. I rozumiem, że najchętniej byłby tu widziany jakiś mężczyzna, najlepiej tak koło czterdziestki, nudny i przewidywalny… ale cóż, jestem ja i jestem od niego lepsza. – uśmiechnęła się lekko złośliwie, ale sam zaczął – Więc możemy albo przejść do rzeczy, albo możemy zerwać kontrakt… twój wybór. – kontynuowała, niewzruszona. Jeśli myślał, że powaga tego przedsięwzięcia miała zrobić na niej jakiekolwiek wrażenie to znowu jej nie doceniał. Ogarniała takie imprezy jeszcze przed lunchem! Nie mówiąc o tym, że bywała na takich z Fairburnem jeszcze przed swoją osiemnastką. Tak łatwo było oceniać po pozorach.

A właśnie! Jeszcze to nieszczęsne paniowanie sobie. Co za idiotyzm…

- A co do tego, że zwracam się do ciebie nieformalnie… polityka firmy. – wyjaśniła, wzruszając przy tym bezradnie ramionami – Zmniejsza dystans między organizatorem a klientem… mamy okazję lepiej się poznać i lepiej poznać oczekiwania drugiej strony, a przez to zorganizować event ich marzeń. Ale rozumiem, że od to wszystko w tym przypadku nie ma najmniejszego znaczenia. – zgarnęła do tyłu burzę ciemnych loków i jeszcze raz zmierzyła wzrokiem męską sylwetkę. Naprawdę nie wyglądał na tak niepewnego siebie by podkreślać na każdym kroku swoją wyższość i oczekiwać nie wiadomo jakiego szacunku. Póki co w oczach brunetki na niego nie zasłużył – Skoro już ustaliśmy, że nie będę czterdziestoletnim mężczyzną… działamy, czy kończymy to spotkanie?


Jayden Swan
ambitny krab
-
36 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
What makes you feel good? What makes you angry inside? Ah, do you wanna fuck me or fight?

[akapit]

Jako odpowiedź na jej pytanie o braku doświadczenia Jayden pozwolił sobie wreszcie na lekkie uniesienie brwi i posłanie jej wyjątkowo znaczącego, przesyconego ironią spojrzenia, które powinno powiedzieć więcej niż tysiąc słów. Nieprofesjonalność przecież biła jej prosto z twarzy. Naprawdę musiała jeszcze pytać adwokata – zawodowo zajmującego się wyciąganiem jak największej liczby informacji o ludziach po samym wyglądzie – o potwierdzenie swoich przypuszczeń?

[akapit]

Fakt, że wciąż mówiła do niego jak do kolegi był pierdoloną drzazgą pod paznokciem i miał ochotę zgrzytać zębami.

[akapit]

A polityka firmy nie bierze pod uwagę, że najpierw należy zapytać klienta o jego zdanie w tym temacie? — odparł sarkastycznie.

[akapit]

Bo co innego niż sarkazm mu pozostało? Miał się kłócić z tą laską? Wydawało się to poniżej jego godności. Za to korciło go, bardzo korciło, żeby tą bezczelną nastolatkę wyrzucić za drzwi z niczym. Świdrowała go chora ciekawość, czy byłaby tak samo pewna siebie, gdyby przyszło jej stanąć przed szefową po straceniu takiego klienta jak kancelaria prawna Winston & Strawn. Może gdyby się postarał, mógłby już dzisiaj zakończyć jej świetlaną karierę za pomocą kilku telefonów i niemożliwego do odmówienia mu uroku osobistego oraz daru przekonywania. Ale...

[akapit]

Właśnie, było „ale”.

[akapit]

A nawet dwa.

[akapit]

Po pierwsze, miał ochotę jak najszybciej odwalić to zlecenie i zająć się prawdziwą pracą, a nie jakimś śmiesznym organizowaniem imprez. Nawet jeśli oznaczało to współpracę z tą dziewczyną i widywanie się z nią przez kolejnych kilka tygodni, żeby za każdym razem podnosiła mu ciśnienie w ten sam sposób.

[akapit]

Drugie było zdecydowanie bardziej żałosne i do niego Jayden nie przyznał się nawet sam przed sobą w duchu. Wiele dziewczyn uciekłoby pod naporem jego spojrzenia, ich głos załamałby się po ostrych, zimnych słowach wycelowanych sprawnie w ten sposób, żeby jak najmocniej podkopać ego przeciwnika. A przecież umiał to robić. Robił to codziennie na ludziach twardszych niż jakaś tam zwykła Willie Fairburn.

[akapit]

Wreszcie, po raz pierwszy od początku tego dziwnego spotkania, uśmiech pojawił się na ustach Jaydena. Ale nie miał w sobie nic przyjaznego, ciepłego ani szczerego. Był raczej pełnym ironii i politowania grymasem nie sięgającym oczu.

[akapit]

Wróć jak staniesz się czterdziestoletnim mężczyzną. Albo kimś o równoważnym doświadczeniu. To wszystko.

[akapit]

Postanowił, że sam zadzwoni do jej szefowej i osobiście wyjaśni swoje oczekiwania.

Willie Fairburn
powitalny kokos
Jay
24 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
Bad things happen, but you have to move past it. Leave it behind. The sooner, the better. Or it’ll eat away at you and stop you from moving forward.

Rozłożyła bezradnie ramiona i lekko nimi wzruszyła, bo cóż… nie. Polityka firmy tego nie zakładała. Ale zazwyczaj też trafiali na klientów, którym zależało na powodzeniu misji tak samo jak im. Może nawet bardziej? No i nie mieli ogromnego, niewygodnego kija w tyłku, a tak właśnie odbierała mężczyznę siedzącego po drugiej stronie biurka.

Wiedziała, że gra mu na nerwach, domyślała się. Obserwując go widziała delikatne skurcze mięśni, unoszącą się powiekę, czy zaciskające wargi. Aż pulsował wzbierającą się w nim irytacją. Czy była z tego dumna? Generalnie nie. Nie przywykła do wyprowadzania klientów z równowagi, nie miała w tym żadnego interesu. Pracowało się z nią dobrze. Zawsze wydawało jej się – zresztą ludzie, których spotkała na swojej drodze to potwierdzali – że jest typem człowieka, który potrafi dogadać się i znaleźć wspólny język z praktycznie każdym. Praktycznie. Bo tutaj chyba nie było szansy na porozumienie. Walczyli ze sobą i w tym momencie już doskonale wiedziała, że dzisiaj nie popracują.
[align][/align]Wiedziała jednak, że nie straci tego zlecenia. Niezależnie od tego jak bardzo jej tu nie chciał… mógł dostać ją, albo szukać kolejnej agencji, a biorąc pod uwagę porę roku i natężenie różnego rodzaju uroczystości – to wcale nie było takie łatwe jak mogłoby się wydawać. Dlatego nie martwiła się i chyba też dlatego trochę przekraczała granicę. Głównie dlatego, że nie zamierzała pokazywać, że jego kręcenie nosem robiło na niej jakiekolwiek wrażenie. Nawet jeśli mu się tak wydawało – wcale nie trafił na przestraszone dziewczątko.

Dlatego, gdy stwierdził, że to wszystko… nie od razu wstała. Za to lekko kpiący uśmiech nawet na moment nie zniknął z jej ładnej twarzy.

- Do zobaczenia… Panie Swan. – rzuciła z zaskakującą ilością pewności siebie w głosie. Była pewna, że to nie koniec i prędzej, czy później jeszcze zobaczy jego imię na ekranie swojego telefonu. Zwłaszcza, że jakaś jej (chyba masochistyczna) cząstka osobowości chciała kolejnego spotkania z mężczyzną. I uświadomiła to sobie, gdy wyszła z jego gabinetu i ruszyła korytarzem kancelarii do wyjścia, a na jej ustach wciąż tkwił ten uśmiech.

Głupia.



Jayden Swan
ambitny krab
-
36 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
What makes you feel good? What makes you angry inside? Ah, do you wanna fuck me or fight?

[akapit]

Do zobaczenia. Jeszcze czego.

[akapit]

Kiedy dziewczyna podniosła się z miejsca i kiedy Jayden odprowadzał ją czujnym spojrzeniem do drzwi własnego gabinetu, zaciskając szczęki tak mocno, że aż wyraźniej zarysowała mu się linia żuchwy, był niemal święcie przekonany, że nigdy już jej nie zobaczy. Odczekał jeszcze kilkanaście długich sekund, po czym zerwał się z miejsca, gwałtownie obrócił na pięcie i stanął przed wielkim przeszkleniem, przełykając wściekłość.

[akapit]

Jak śmiali potraktować go w taki sposób? Jak, kurwa, mogli?!

[akapit]

Chociaż nie palił nałogowo, a w całym budynku był kategoryczny zakaz, w tym momencie Jayden miał ochotę wyłącznie na papierosa, drapiącego w gardło i osiadającego się smołą w płucach. Zamiast tego wyszarpał telefon z kieszeni eleganckich spodni i wybrał numer do firmy zajmującej się organizacją przyjęć.

[akapit]

Jego słabo hamowaną wściekłość wyłącznie spotęgowała rozmowa z szefową tej pierdolonej szopki, którą ktoś mógł nazwać firmą. Jayden, napotkawszy po drugiej stronie słuchawki ścianę, miał ochotę rzucać przypadkowymi rzeczami znajdującymi mu się pod dłońmi. Ostatecznie jednak wziął tylko głęboki wdech i długo przetrzymywał powietrze w płucach. Wrócił do pracy, starając się zapomnieć o Fairburn i jej uśmiechu. Przełknął gorycz. A późnym wieczorem napisał do niej lakoniczną, bezczelną wiadomość, mając przy tym szczerą nadzieję, że SMS’a odczyta przy swoim chłopaku – czy kogo tam mają nastolatki w jej wieku.

[akapit]

Jedynym pocieszeniem w tamtej chwili była klarowna pewność, że ona sama na własne życzenie będzie się tą jego goryczą przez następne tygodnie dławić.

[akapit]

Nieprzypadkowo wybrał taki dzień i godzinę, żeby zniszczyć plany młodej dziewczyny, jeśli jakieś miała na początek weekendu. W piątek postarał się więc o zamknięcie wcześniej wszystkich ważnych spraw, żeby mieć cały wieczór tylko dla organizatorki. Postarał się... A i tak planował zupełnym przypadkiem spóźnić się na umówioną godzinę. Wcześniej przekazał swojej asystentce dokładne wytyczne co do przyjęcia pani Fairburn – a było to zaprowadzenie jej do gabinetu Swana i uprzejme poproszenie o cierpliwość. Wyszedł z kancelarii pół godziny przed osiemnastą i z rękami wciśniętymi nonszalancko w kieszenie spodni poszedł niespiesznym krokiem kilka przecznic dalej po kawę.

[akapit]

W budynku pojawił się ponownie prawie godzinę później. Stanął w drzwiach do swojego gabinetu z dwoma papierowymi kubkami zimnej kawy wciśniętymi w tekturową podkładkę.

[akapit]

Nadal nie jesteś czterdziestolatkiem — rzucił od progu, porzucając wszelkie pozory uprzejmości czy formalności; po co miał się wysilać, skoro ona i tak z pewnością wyjedzie mu tutaj z koleżeńskim „ty”?

[akapit]

Jeden – zero. Wygrywała, ale tą szalę miał zamiar przeważyć na swoją stronę. I czy to naprawdę ekscytacja tak postawionego wyzwania mrowiła go pod skórą, kiedy przecinał gabinet, żeby ostatecznie usiąść w swoim fotelu?

[akapit]

Kawy? — zapytał, unosząc lekko brwi. Jemu się nie spieszyło – był ciekaw ile czasu wytrzyma tu panna Fairburn.

Willie Fairburn
powitalny kokos
Jay
24 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
Bad things happen, but you have to move past it. Leave it behind. The sooner, the better. Or it’ll eat away at you and stop you from moving forward.

Wygrała. I to szybciej niż przypuszczała. Nawet nie kryła swojego zadowolenia, gdy odczytała wiadomość od mężczyzny. Zwłaszcza, że nawet on przyznał się do tego, że wygrała. Co prawda była to pierwsza walka, a nie cała wojna, ale z drugiej strony… skończy się organizacją przyjęcia i kolejnym kontraktem do jej portfolio. Więc może jednak była to cała wojna? Niezależnie od tego czuła satysfakcję, a przez to nawet nie przeszkadzała jej godzina spotkania. Oczywiście mogła w odpowiedzi wysłać inne miejsce i inną datę, ale stwierdziła, że tym razem mu odpuści. Nie znaczyło to jednak, że zamierza opuszczać gardę w konfrontacji z irytującym prawnikiem.

Na miejscu pojawiła się spóźniona, bo wcześniejsze spotkanie z klientem jej się przeciągnęło, ale gdy usłyszała, że i Pan Swan się spóźni – nie mogła się nie uśmiechnąć pod nosem, bo od razu rozszyfrowała, że to kolejny pokaz siły i męskiego ego. Ciężko było jednak przyznać mu punkt w walcy, gdy ani nie czekała na niego szczególnie długo, ani się nie nudziła, gdy po prostu potraktowała ten moment na czas dla swojej pracy. Przynajmniej będzie miała w poniedziałek trochę dłuższą przerwę na lunch.

- Jak widać – odparowała, wskazując na swoją bardzo nie męską i nie czterdziestoletnią sylwetkę, uśmiechnęła się też pod nosem i zmierzyła wzrokiem mężczyznę przechodzącego przez pomieszczenie – I nie, dziękuję. Przed chwilą skończyłam spotkanie z klientem w całkiem miłej kawiarni po drugiej stronie miasta, z tego też się trochę spóźniłam, ale jak widać… nie tylko ja. – rzuciła jakże miło i uroczo, uśmiechając się do niego nawet za miło i za uroczo, żeby można to było potraktować za szczerą reakcję. Chyba nie liczył na czystą sympatię ze strony brunetki po tym, co ostatnio zaprezentował? Swoją drogą przez ułamek sekundy przeszło jej przez myśl, żeby zrezygnować, żeby w ten sposób utrzeć mu nosa, ale jednak się powstrzymała. Cichy głosik z tyłu głowy mówił jej, że przecież wcale tego nie chciała. Nie chciała rezygnować.

- Ale to moje ostatnie spotkanie, wygląda na to, że żadne z nas się nie spieszy… więc możemy zaczynać? – poprawiła się w fotelu, ponownie założyła nogę na nogę, wygodnie się oparła i utkwiła uważne spojrzenie w męskiej twarzy. Prosto w oczy, bez chociażby odrobiny skrępowania czy pokory. Wręcz… wyzywyająco – Do czego mnie potrzebujesz?


Jayden Swan
ambitny krab
-
36 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
What makes you feel good? What makes you angry inside? Ah, do you wanna fuck me or fight?

[akapit]

Doskonale, że nie musiałaś czekać — odparł, rozsiadając się wygodniej w fotelu, ale nie tykając postawionego przed sobą kubka kawy. Oczy miał poważne, a twarz spokojną, nawet jeśli było to tylko puste, nic nie znaczące kłamstwo, którego nawet nie można by uznać za złośliwość z jego strony.

[akapit]

Dziewczyna wciąż posyłała mu uśmiechy tak słodkie, że aż ociekające kpiną – ale trafiały w próżnię. Choć sam jej widok w tym pokoju go irytował, nie mógł pozwolić sobie, żeby nastolatka wyprowadziła go z równowagi, nawet jeśli zakładał, że ostatecznie w niczym mu przy organizacji tego spotkania nie pomoże. Leniwym gestem podniósł grecką monetę, którą zwykł się bawić przy intensywnym rozmyślaniu o toczących się sprawach i zaczął przekładać ją między kostkami prawej dłoni. A później spojrzał na dziewczynę i nonszalancja spojrzenia umknęła gdzieś pod chłodnym uporem.

[akapit]

Gdyby okoliczności tego spotkania były inne, Jaydenowi z pewnością spodobałoby się stwierdzenie, że Fairburn ma dla niego cały wieczór i niczego zaplanowanego na później. Umiał przecież wykorzystać takie okazje w sposób, który doceniłaby niejedna kobieta. Teraz jednak myślami był bardzo daleki od snucia fantazji – zbyt skupiony na negatywnych emocjach, kiedy jego wzrok był wbity w siedzącą naprzeciw dziewczynę. Nie potrafił nie wykorzystać tej jej pewności siebie. Zwłaszcza kiedy zadawała tak głupie pytania, patrząc mu bez wahania prosto w oczy.

[akapit]

Czy ona też traktuje to jako grę, w której żadne z nich zdawało się nie umieć poddać?

[akapit]

A rozbierasz się na biurkach swoich klientów? Chętnie bym to zobaczył — odpowiedział bez chwili zastanowienia, przewracając przy tym teatralnie oczami. Było to tylko odrobinę złośliwe pytanie retoryczne, więc Jayden nie czekał na żadną odpowiedź. — Do zorganizowania spotkania udziałowców cię potrzebuję. Najwyraźniej z całej firmy to musisz być właśnie ty — podkreślił dwa ostatnie słowa i zrobił krótką pauzę, żeby ich sens mógł dokładnie wybrzmieć w powietrzu między nimi. Dlaczego na prośbę klienta nie można było zmienić osoby przydzielonej do zadania? Jayden nie miał pojęcia. — Cieszysz się?

[akapit]

Nie spuszczał z niej czujnego spojrzenia i wciąż przekładał monetę pomiędzy kolejnymi palcami tej samej dłoni – od wskazującego do najmniejszego i z powrotem, sprawnym, hipnotyzującym ruchem, nawet nie zerkając w tamtą stronę. To było dziwne pytanie. Ale mieli przecież cały, długi wieczór przed sobą i Jayden nie zamierzał niczego ułatwiać.

Willie Fairburn
powitalny kokos
Jay
24 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
Bad things happen, but you have to move past it. Leave it behind. The sooner, the better. Or it’ll eat away at you and stop you from moving forward.

[akapit]

Czego innego mogła się spodziewać? Brwi brunetki uniosły się lekko do góry, gdy na niego spojrzała, była może lekko zaskoczona, ale na pewno nie speszona. Na jej twarzy nie pojawił się żaden uroczy rumieniec, a ona nie odwróciła do niego wzroku. Tak jakby nie był to pierwszy w życiu komentarz tego typu wymierzony w jej stronę i… właściwie tak właśnie było. Dobrze jednak, że nie pozwolił jej dojść w tym momencie do głosu, bo zapewne złośliwość spotkałaby się ze złośliwością.

[akapit]

- Powinieneś być zadowolony. Trafiłeś na kogoś najlepszego. – rzuciła bez chociaż odrobiny zawahania w głosie, bo była tego pewna. Jak niczego innego. I zapewne jej szefowa zapewniała go o tym samym, gdy przekonywała go, że nikt inny nie może się zająć jego sprawą. To tylko spotkanie udziałowców… - Cieszę. Może wolałabym być teraz w setce innych miejsc z dziesiątkami innych ludzi to zawsze się cieszę z nowego zlecenia. Nawet jeśli mój klient jest… – urwała, nie dokończyła. Spojrzała na niego wymownie, mógł sobie sam dopowiedzieć jaki właściwie był. Kretynem? Bucem? Był specyficzny? Do wyboru, do koloru. Ona mówić tego głośno nie zamierzała.

[akapit]

Zamiast tego wyciągnęła w jego stronę tablet. Jednocześnie sama też pochyliła się trochę bardziej w stronę biurka, żeby móc przesunąć strony. Albo raczej zaprezentować, że mógł to zrobić, bo jak widać – mimo spięcia zdążyła się przygotować. Mężczyzna miał przed sobą kilka mood boardów z różnymi wizjami ewentualnego przyjęcia, inspiracje, miejsca i ogólny zamysł. Bez konkretów, bo tego jeszcze nie zdążył jej przedstawić, ale musiała wiedzieć w jakim kierunku w ogóle zamierzają płynąć – Przygotowałam kilka wersji tego, jak mogłoby to wyglądać w zależności od tego, gdzie chcesz zorganizować to przyjęcie. Jakaś restauracja? Hotel? Coś przy plaży? A może ogród botaniczny? Organizowałam kiedyś tam przyjęcie zaręczynowe i można to naprawdę świetnie zaaranżować na elegancka uroczystość. – wzięła jego z dłoni tablet by po kilki kliknięciach znaleźć zdjęcia ze wspomnianej imprezy i mu to zaprezentować.

Jednocześnie wróciła do niego spojrzeniem i uparcie wpatrywała się w niego swoimi orzechowymi ślipiami. Chciała widzieć jego reakcję. Chciała wiedzieć, że właśnie zdobyła kolejny punkt w ich grze. W przeciąganiu liny przewaga była po jej stronie i nie zamierzała ukrywać ani swojej pewności siebie ani zadowolenia z tego, że miała rację – była najlepsza. Może nie chciał z nią pracować, może wydawało mu się, że była za młoda i pewnie nawet nie wiedziała jak wygląda spotkanie udziałowców… ale jeszcze mało o niej wiedział.




Jayden Swan
ambitny krab
-
ODPOWIEDZ