27 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
Marry me girl be my fairy to the world. Be my very own constellation
Nocny lot z Auckland w Nowej Zelandii do Cairns w Australii, był wynikiem zamiany i pójścia na rękę starszemu stażem pilotowi, który świętował narodziny pierworodnego. Pracowali od dwóch lat razem, spędzili za sterami setki godzin i Alex doskonale wiedział, o zbliżającym się wielkimi krokami rozwiązaniu. Stąd nie czynił obiekcji, wręcz samemu wystąpił z taką propozycją, ignorując nieco fakt, że jeszcze porządnie nie wypoczął po ostatnim międzynarodowym locie. To nie miało znaczenia, był zawodowcem i potrafił poświęcić się w pełni pracy, ba nawet znalazł chwilę, aby kupić prezent dla małego szkraba, a wszak tak nie lubił dzieci.
Zmęczony nocnym lotem i ze świadomością kilkunastu dni wolnego przemierzał lotnisko, dość mozolnym krokiem, przypominając raczej zombie, niżeli pilota z okładki broszurki reklamowej. Zatrzymał się w jednej ze powszechnie znanych sieciówek na kawę i ciastko i wówczas, gdy w spokoju ze słuchawkami w uszach i ulubioną składanką pochłaniał słodko-gorzkie przysmaki telefon za wibrował, niechętnie sięgając do wewnętrznej kieszeni marynarki, wyciągnął urządzenie i przejrzał powiadomienia. Jego mina w pierwszym momencie przywodziła grymas, jakim można obdarzyć ryby z gatunku żabnicokształtnych, lecz po chwili wyraz twarzy uległ zmianie, a niedowierzanie zastąpiło jego miejsce. Wprawdzie nie spodziewał się, żadnego znaku ze strony uroczej blondynki, z którą parę dni temu załatwiał sprawę porysowania auta. Oczywiście przyjemnie się rozmawiało, ba nawet lepiej, niżeli ze znaczną większością kobiet w jego wieku lub młodszych. Ujęła go swą osobą, krótko mówiąc i jasne łapał się na myślach o niej i tym, jak mogłoby potoczyć się to spotkanie, gdyby był bardziej śmiały i otwarty, lecz na próżno było mu snuć te fantazje, wiedząc podświadomie, że raczej mało prawdopodobne, aby ponownie mieli okazję się spotkać. Jasne miło było posnuć te, czy inne wyobrażenia, ale myśli i tak po czasie ulatywały w kierunku zbliżających się lotów i to pracy poświęcił uwagę, miast marnować czas na durnoty. Ta wiadomość jednak sprawiła, że zatroskał się o panią doktor. Z przyczyny jakże trywialnej, musiała być mocno wstawiona, aby wysyłać mu takie zdjęcia, a będąc w wannie, mogła się utopić. Westchnął ciężko i wstał od stolika, czując, że sumienie nie da mu spokoju, dopóki nie sprawdzi, czy owa żyje.
Na parkingu powitał go nudny jak świat, srebrny samochód zastępczy. Przydzielona Toyota może i była dobrym autem, może i miała wiele elektronicznych bajerów, ale była autem rodzinnym i nie miała, za gorsz duszy, ani tym bardziej charakteru. Tęsknił za swoją czerwoną perełką, musiał jednak uzbroić się w cierpliwość, bo naprawa miała potrwać jeszcze kilka dni. Rzucony niebacznie telefon na siedzenie pasażera został zgłuszony przez radio, zatem nie usłyszał wibracji kolejnej wiadomości i nieświadomy „przytomności” Sary jechał, pod jej adres. Papiery, jakie wypełniali wzajem pozwoliły mu utwierdzić się w przekonaniu, że byli sąsiadami, jednakże nie miał ich przy sobie i tylko mętnie pamiętał ulicę i numer budynku. Już pod klatką schodową pierwszą napotkaną kobietę zapytał o właścicielkę złotych włosów i ta bez cienia wahania zdradziła mu numer apartamentu. Posyłając mu, przy tym, przesympatyczny uśmiech, który był idealnym obrazem, typwej babci. Podziękował kobiecie najsympatyczniej, jak tylko potrafił wiedząc, że ta zaraz rozniesie po całym osiedlu, a może i dzielnicy, (a to w zależności jak dużą ma sieć informacyjno-plotkarską), że ta i ta pani spotyka się, z tym i tym panem, cóż uroki życia w małym mieście, a że wyglądał, jak wyglądał i był w służbowym ubraniu, to tym bardziej przyciągał wzrok.
Zapukał trzykrotnie do drzwi, nasłuchując uważnie i gotowy w razie braku reakcji wyważyć je. Musiał wyglądać zabawnie, o tym dopiero teraz pomyślał z trzymanym pod pachą jadowicie pomarańczowym kołem ratunkowym i w mundurze pilota, nawet okulary przeciwsłoneczne miał na nosie, chociaż dzień był pochmurny, to jednak za sprawą niewyspania się i worów pod oczami. Zapukał raz jeszcze, tym razem mocniej, bardziej stanowczo.

Sara Smith
sumienny żółwik
Alex
36 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
36 letnia panna z odzysku po dwóch rozwodach. Szczęśliwa, promienna i pewna siebie. Na ogół uśmiechnięta i zadowolona. Zdecydowanie warto ją poznać bliżej. Może dostaniesz rabat na jakiś zabieg???
Największe faux pas ostatniego miesiąca, a może nawet roku. Zaproszenie dla przyjaciółki na miły wieczór. Miała w zamiarze dokończyć drugą połówkę wina, którą rozpoczęła przekraczając próg wanny. Szło jej całkiem sprawnie. Do czasu aż otrzymała wiadomość zwrotną od Julki. To znaczy to właśnie od niej oczekiwała sms’a. Warto było widzieć jej minę i zdziwienie gdy wyświetlił się Alexander, a jeszcze większe przerażenie wykwitło na buzi blondynki gdy zrozumiała do kogo wysłała zrobione chwile wcześniej zdjęcie.
Moment ciszy, zastanowienie, wewnętrzna walka i gwałtowny wybuch śmiechu. Właśnie tak podsumowała niewinną wpadkę. Zaczerwieniła się, chyba pierwszy raz od bardzo, bardzo dawna. Wierzchem dłoni otarła policzek z łzy i zaczęła powoli wychodzić z tej gorącej wody. Wytarła ręcznikiem ciało i natarła je balsamem. Z każdym kolejnym łykiem czerwonego było jej coraz weselej. Przechodząc do garderoby, która pierwotnie miała być pokojem, wybrała całkiem nowy komplet czarnej bielizny, na to zarzuciła sukienkę, która imitowała czarną, dobrze dopasowaną marynarkę. Złote guziki w dwóch rzędach nadawały szyku, a nie mogąc się powstrzymać naciągnęła na nogi czarne pończochy. Przeglądając się w lustrze chwyciła kieliszek. ¾ butelki to jej rekord ostatnimi czasy. Piła rzadko, a jeszcze rzadziej w samotności. Jedynym wytłumaczeniem było to, że miała w zamiarze zaprosić Julię. Wyszło drobinę inaczej ale czy źle?
Nigdy nie wysunie takiego wniosku.
Dzierżąc w dłoni telefon, ciągle była w kontakcie z przyjaciółką, a ta z całą pewnością siebie namawiała aby pomyłkę obrócić w powód do spotkania. Kilka kropel alkoholu i podejście do życia (powtarzam się ale w tym cały sens Sary) sprawiło, że w sumie uznała iż czas się zabawić. Jeszcze ten dyżur kolejnego dnia o bardzo rozsądnej godzinie. Wszystko składało się w idealną całość.
Na kolejną wiadomość nie otrzymała odpowiedzi więc równie dobrze za godzinę będzie mogła wyrwać się na miasto i trochę zapomnieć, że jest poważnym człowiekiem wykonującym bardzo poważny zawód. Gdzieś w tak zwanym międzyczasie umiliła sobie wieczór uruchamiając w tv ulubioną składankę na YouTube. To właśnie przez nią nie usłyszała początkowo pukania. Dopiero za którymś razem skierowała swoje kroki do korytarza aby przekręcić klucz i otworzyć drzwi.
– Nie wierzę – zakryła dłonią rozciągnięte w szczerym uśmiechu usta. – Słoneczny patrol nagrywany w moim domu – wyciągnąwszy rękę ujęła męską dłoń i wprowadziła swojego gościa do środka zamykając znów drzwi przed wścibskimi oczami starszych sąsiadek. – Uważam, że to nie będzie Ci potrzebne – delikatnie wysunęła koło z jego objęć i odłożyła je na podłogę. Właściwie oparła o ścianę. – To też jest zbędne - zdjęła przeciwsłoneczne okulary i położyła je na komodzie. – Tego też się trzeba pozbyć – szczypnęła zaczepnie fragment koszuli będąc blisko, zbyt blisko żeby się powstrzymać. Przecież nie przyszedł tutaj na kawę. Chyba, że piją ją do śniadania.
Opierając dłoń o klatkę piersiową młodszego mężczyzny, drugą otuliła jego kark. Nie potrzebowała pozwoleń ani wstępów. – Uznałam, że to odpowiedni czas na miłe rzeczy o których wspominałeś – objęła ustami jego dolną wargę pozwalając przerodzić się początkowo nieśmiałemu pocałunkowi w coś bardziej namiętnego. Lubiła konkrety więc jasno przedstawiła swoje oczekiwania. Pytanie czy Alex im podoła.

Alexander Goodnight
dzielny krokodyl
Sara Smith
27 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
Marry me girl be my fairy to the world. Be my very own constellation
Dźwięki muzyki docierały do jego uszu, pomimo bariery, jaką stanowiły solidne drzwi, gdy po raz drugi w nie uderzał, nieco zwątpił w myśl, aby dał radę w przypadku konieczności wyważyć je. Na całe szczęście jego wątpliwości w tym zakresie zostały rozwiane, w momencie, gdy zamek zazgrzytał, a te uchyliły się wystarczająco, by dostrzegł w pełnej krasie kobietę o złotych włosach. Westchnięcie łączące w sobie zachwyt i niedowierzanie, wyrwało się mimowolnie z piersi młodzieńca, a ostatkiem sił panował, nad ruchem żuchwy, by ta bezwiednie nie opadła jeszcze, przed przekroczeniem progu. Jej uśmiech idący w parze za słowami zaskoczenia sprawił, że dotarło do niego, jakim był błaznem, w tym teatrze własnych pragnień. Przeklął w duchu, iż nie sprawdził, po raz drugi telefonu, bo dawał sobie rękę uciąć, że stosowne wyjaśnienie widniało w nieprzeczytanych wiadomościach. Nie zdążył jednak zaprotestować, ani wysunąć marnego, jak na tę chwilę usprawiedliwienia swoich czynów pozostając biernym na jej ruchy, wręcz pozwolił, aby zaciągnęła go do swego matecznika, był przegrany już w momencie, gdy stał przed jej drzwiami, lecz teraz, gdy te zamknęły się za jego plecami, a smukła dłoń pewnie trzymała go w uścisku, wiedział, że cokolwiek się wydarzy twarz kobiety, tak serdecznie roześmiana na jego widok oraz idąca w parze kreacja, na wiele nocy zapadną mu w pamięci. Czuł, z każdym uderzeniem serca narastające napięcie, chwila ta, chociaż prezentowała się, jak wyrwana ze scenariusza filmu erotycznego, była na dobrą sprawę, tylko nieporozumieniem, prawda? Próbował sobie to wmówić, lecz z każdym kolejnym gestem i słowem, to przekonanie ulatywało, niczym powietrze z przebitej opony. Ponadto prezentowana pewność siebie i rezolutność, jaką Sara wykazywała, a dodatkowo potęgowały je wypity alkohol, jaki wyczuł z jej ust, a który bynajmniej nie ujmował jej czaru, wręcz przeciwnie potęgował go. Sprawiał, że głos rozsądku został zakneblowany i odesłany w najmroczniejszy i najdalszy zakątek umysłu, byle nie przeszkodzić w tym, co nadchodziło.
Niekoniecznie taki słoneczny, raczej zatroskany o los nietrzeźwej koleżanki – Przerwał chwilę, nieznośnie długiego milczenia i zaserwował jej proste, acz niepozostawiające domysłów zdanie, które jednak blado wypadało na tle pozbawiania go rekwizytów, z jakimi zawitał w progi jej apartamentu. – Może po prostu powiedz, żebym się rozebrał, tak na powitanie – uśmiechnął się, kwaśno, ale iskierki w czekoladowych oczach zdradzały wesołość, mimo jej stroju i tego, że z każdym ruchem sprawiała, że pompowana krew w coraz mniejszej ilości trafiała do mózgu, a zatrzymywała się troszeczkę niżej. Czując rozpalony oddech kobiety, na swej skórze poczuł, że robi mu się gorąco, każda chwila tej bliskości potęgowała ten stan i już sam w pewnym momencie, nie wiedział, czy może walczyć z tym pragnieniem. Gesty i czuły dotyk, były tym, czego podświadomie oczekiwał od momentu, gdy przekroczył próg mieszkania. Mierząc ją badawczym spojrzeniem, odtwarzał w pamięci miłą rozmowę, podczas ich pierwszego spotkania zachodząc w głowę, czy aby faktycznie wypadł tak blado na jej tle, jak to wspominał, czy to była dla kobiety zabawa i jedynie niewinna psota, aby rozpalić umysł młodszego faceta? Była wszystkim, czego mógł pragnąć, a przynajmniej na tę chwilę, ta chęć przeważała w jego umyśle, podporządkowując sobie całą resztę. Jednak nie, nie chciał być jedynie uroczą maskotką w jej rękach, miał swoją wolę i zdanie. A doświadczenie podpowiadało, iż może stawić jej czoła zarówno w słownych bataliach, jak i innych, znacznie przyjemniejszych. – Te miłe rzeczy miały wydarzyć się, gdy ty i ja będziemy w tej samej formie, a nasze postrzeganie rzeczywistości nie będzie manipulowane przez nadmiar alkoholu we krwi – odparł, jej słodko i zmrużył nieznacznie oczy, była niesamowicie pociągająca, a każde słowo, ba najmniejszy gest sprawiał, że miał ochotę kochać się z nią przez resztę dnia i nocy, aż do zatracenia. Jednak chociaż zgłuszył rozsądek to, ten poruszał czułe struny sumienia, co szeptały o wykorzystaniu chwili i jej. A tego wszak nie chciał.
Widział, jak jej usta się zbliżają, nie odsunął się jednak nie dlatego, że nie mógł, oczywiście, że mógłby to uczynić, bez większego trudu – wyrwać się z przyjemnych objęć, co dawały ukojenie po nieprzespanej nocy. Lecz nie uczynił tego, a wręcz wyszedł jej na spotkanie, niespiesznie, ale z jasnymi intencjami. Niepewność w pierwszym kontakcie nie zraziła go, powoli i subtelnie odnajdując, wspólny rytm odwzajemnił tę miłą przyjemność, jaką został powitany. Mimowolnie, jakby zapominając, że jest splątany, w jej objęciach samemu wyszedł z inicjatywą, błądząc ciekawymi figury dłońmi po jej rozpalonym przez wino ciele. Przyjemny materiał sukienki przylegał niemal, jak druga skóra, a doznania jakie, przy tym odczuwał, były niemal porównywalne, co gdyby dotykał jej nago ciała. Jedna z dłoni zawędrowała na linię talii, tam obejmując ją, przyciągnęła, a druga jakże śmiało sięgnęła, aż po zgrabne udo i ująwszy je, w smukłe palce podniósł nieznacznie, w chwycie tym wykazując więcej ze stanowczości, niżeli delikatności.
Saro, jesteś pijana – powiedział, niemal z wyrzutem, gdy rozłączyli się, w pocałunku popisując się, na forum ogólnym, jakże trzeźwą dedukcją. Miał nadzieję, że zrozumie, co miał na myśli i ustąpi, nim przekroczą granicę zapomnienia w rozkoszy płynącej z chwili, w jakiej się znaleźli.

Sara Smith
sumienny żółwik
Alex
36 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
36 letnia panna z odzysku po dwóch rozwodach. Szczęśliwa, promienna i pewna siebie. Na ogół uśmiechnięta i zadowolona. Zdecydowanie warto ją poznać bliżej. Może dostaniesz rabat na jakiś zabieg???
Konwenanse, normy, utarte schematy i to co robić wypada, a czego nie. Mimo otoczki przyzwoitej pani doktor, która pomaga chorym i przywraca ich społeczeństwu, miała swoje własne, prywatne reguły, których z powodzeniem trzymała się od dłuższego czasu. Nikt ani nic nie było w stanie jej wmówić, że zachowanie jest nieodpowiednie, zdrożne i naganne jednocześnie. Obraz jaki stwarzała kompletnie bez wysiłku wpisywał się w obraz jaki chcieli widzieć inni. Zapracowana kobieta przed 40, po dwóch nieudanych związkach, mieszkająca samotnie w dużym apartamencie. Nieczęsto zapraszała do siebie mężczyzn bo raz, nie miała na to zbyt wiele czasu, a dwa, lubiła tą obłudę i maskę nienagannej więc często wybierała ich domy, hotele czy decydowała się na podróż gdzie była kompletnie anonimowa bo tutaj nie jest wielką tajemnicą, wieści szybko się rozchodzą. Tym bardziej, że przez osiedle niecodziennie maszeruje młodzieniec z kołem ratunkowym pod pachą. Nie umiała się złościć na to, że przyciągał uwagę ani na to, że jego poczucie humoru może narobić jej problemów. Kompletnie o to nie dbała i to nie dlatego, że wypiła trochę więcej wina. Była dorosła i odpowiedzialna więc komentarze i plotki w razie potrzeby będzie umiała załagodzić sprytnym i mało wymyślnym kłamstwem. Już nie raz zdarzyło jej się narzekać na siostrzeńca, który był wytworem tylko i wyłącznie jej wyobraźni więc tym razem dla potrzeb sprawy, zmaterializował się w budynku pod postacią pilota z kołem.
Dzisiejsza młodzież ma głowy pełne pomysłów.
– Troskliwy mężczyzna, który piecze najlepszą szarlotkę po tej stronie globu – a opis wynikał jedynie z tego powodu, że po drugiej stronie ziemi jeszcze takowej nie kosztowała więc kto wie, może z czasem ten tytuł ulegnie zmianie. – Jeśli moja bezpośredniość jest czymś zaraźliwym to bardzo dobry pomysł – opierając się o niego rozpięła guziki w białej koszuli. Tak jak wtedy gdy siedziała u niego wypełniając papiery potrzebne do uzyskania odszkodowania, tylko pierwsze dwa od góry. Materiał na kochanka nie jest czymś co można przesadnie rozleniwić, to byłby największy błąd a ona nie lubiła ich popełniać bo często mogły kosztować życie.
– Kolejny plus za subtelne wytknięcie mojego braku kultury. Nawet nie zaprosiłam Cię do środka i nie zaproponowałam czegoś do picia. Wybacz, za chwile się poprawię – ależ między byciem pijanym a wprowadzonym w dobry humor była kolosalna różnica. Sara nie bełkotała, nie zataczała się, a jedyne co zdradzało jej kąpiel z kieliszkiem w dłoni był faktycznie zapach wina, który mieszał się z nałożonym balsamem i perfumami, którymi potraktowała szyję. Złudne poczucie pełni szczęścia, branie od życia tego co w nim najlepsze i brak wyrzutów sumienia z tego powodu, to kompletnie nic złego.
Podobnie jak nic złego było w ciepłych męskich dłoniach, które przyciągnęły ją do siebie i uniosły odrobinę jedną nogę powodując, że ciasny materiał sukienki niebezpiecznie podniósł się do góry obnażając koronkę pończoch.
– A Ty kompletnie trzeźwy – polemika nad definicją osoby pijanej nie była jej teraz absolutnie w głowie. Nim zdołała delikatnie aczkolwiek stanowczo odsunąć się od mężczyzny, jej wzrok zsunął się na okolice jego rozporka.
Zamiast rozlegle komentować ten zdrowy przecież odruch, rzuciła jedynie – Potraktuje to jako komplement – poprawiła sukienkę i zamiast kontynuować robienie czegokolwiek przy drzwiach wejściowych, zaprosiła swojego gościa dalej, w głąb mieszkania. Wystarczyło kilka kroków aby znaleźć się w salonie. Rozległe pomieszczenie połączone z aneksem kuchennym. Duża kanapa na wprost, której znajdował się kominek sprawiała wrażenie wygodnej. – Czego się napijesz? – bo z góry założyła, że skoro już się tutaj zjawił to nie po to aby omawiać nieprawidłowość jaką jest popijanie alkoholu w wannie. – Wino, whisky, gin, a może lubisz wódkę lub likier? – zatrzymała się przed witrynką ze szkłem aby dobrać odpowiedni rodzaj kieliszka, w którym chciała mu serwować ciecz. Aby jednak dokonać konkretnego wyboru musiała znać jego zachciankę.
Swoją już chyba przedstawiła dość dokładnie.


Alexander Goodnight
dzielny krokodyl
Sara Smith
27 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
Marry me girl be my fairy to the world. Be my very own constellation
Długość dźwięku samotności sprawiała, że chwila, w której trwali była dla Goodnighta, czymś więcej, niżeli miłym wyrazem pożądania. Świadom ryzyka, jakie niesie ta bliskość, podejmował rękawice gotowy walczyć, o każdy jej skrawek, każdą sekundę tej namiastki przyjemności, co spadła na niego tak nagle, jak krople wiosennego deszczu. Ostatnie tygodnie w jego życiu były naznaczone pasmem nieporozumień meandrowania na krawędzi zatracenia w mozaice neonowych świateł, tonących w strugach wody, napływającej z ołowianych chmur nisko sunących nad miastem, w zapachu tanich perfum i dźwiękach muzyki, która płynęła przez ciało, jak wartki strumyk, upojony alkoholem, czuł, że źle robi, ale musiał odreagować. Złapać reset i oczyścić umysł, chociaż prawdę powiedziawszy, nie miał z czego. Ta melancholia była jego największym wrogiem dzielona z widmem samotności, które spoczęło na jego barkach, tym mocniej, gdy zdał sobie sprawę, że praca, jakiej oddał maksimum swego czasu, pozbawiła go uroków młodości. To nie było złe, ale chciał poczuć, że żyje, chociaż przez moment. Stąd sięganie po ryzykowne sporty, a także te wojaże po klubach, nie robił nic złego, a jedynie chłonął całym sobą te chwile samotności w tłumie, jakby tym sposobem miało mu ulżyć. Wiedział, że ten stan, wkrótce przeminie, że skupi się na pracy i to odejdzie w niepamięć, a jednak coś go przyciągało do nocnego życia.
Rozsądek podpowiadał i ostrzegał, przed konsekwencjami, a jednak ignorował go. Stawiając swoją przyjemność, ponad wszystko inne w konsekwencji, chcąc tej chwili, delektował się nią. Zapach perfum zmieszany z wonią wina mieszał się i uderzał w nozdrza. Ciepło i bliskość jej ciała, które wydawało się stworzone do wyrażania pochwał i podziwiania, było podniecające i sprawiało, że pragnął z każdą sekundą zbliżenia coraz więcej. Ta zabawa, ta niewinna z pozoru gra, była mu miła, a wszelkie schematy, normy, poprawność i konwenanse, diabli wzięli. Tonął w morzu przyjemności, ciesząc się z przejawu własnej inicjatywy, która sprawiła, że wylądował w jej ramionach.
Spróbujesz innych moich specjałów i jeszcze zapragniesz mnie na stałe – odparł, lekko speszonym głosem, ale w gruncie rzeczy, jakoś nie przeszkadzałoby mu to, ta myśl tak przyjemna, a jednocześnie kontrowersyjna, bo jeśli starszy mężczyzna brał sobie za wybrankę młodszą kobietę, to społeczeństwo szeptało, ale nie wyrażało wielkiego zdziwienia, natomiast w odwrotnej sytuacji, cóż znacznie głośniej komentowano, wówczas takie związki. I chociaż był dla niej zabawką, nawet nie wiedział, czy specjalnie go polubiła, czy po prostu miała ochotę na seks, to w jego młodym umyśle takie scenariusze pojawiły się spontanicznie, wcale się sobie nie zdziwił, gdyż poczuł względem Sary ogromną sympatię, a ujęła go już podczas pierwszej rozmowy przez telefon, gdy zaproponowała spotkanie. Czuł bijącą od niej pewność siebie, ale i życzliwość, a to było coraz rzadziej spotykane. Tym właśnie drobnym i pozornie nieznacznym gestem sprawiła, iż zapadła mu od pierwszych chwil w pamięci. – Czytasz mi w myślach, czy aż tak widoczne są moje pragnienia? – Uśmiechnął się, kwaśno, bo czuł, że rozszyfrowała go bez mrugnięcia okiem. Był o to zły na siebie, chciał stanowić zagadkę, kogoś, kto może zaskoczyć i wprawić w zachwyt, a ona tak łatwo przejrzała go. Bezpośrednie podejście do wielu spraw, było mu niezwykle na rękę, zwłaszcza że był z natury człowiekiem lubiącym ład i porządek w swym życiu, nie lubił chaosu. Nie był oczywiście robotem, ale zależało mu na jasnym i klarownym położeniu, w jakim się znajdował. Niewiele kobiet potrafiło określić, to czego chce, już nie wspominając o sferze łóżkowej, tu czasem miał wrażenie, jakby błądził we mgle, kiedy wysyłając sygnały, próbował, zrozumieć drugą stronę napotykał na ścianę, na cholerny mur wysoki przynajmniej na siedemset stóp i praktycznie nie do pokonania, starał się jednak zawsze.
Rozbrajasz mnie i rozbierasz – nie dało się ukryć sympatii i uwielbienia dla kobiety o złotych włosach, czuł się w jej towarzystwie swobodnie i miło. Należało mu się trochę wytchnienia od trudów w pracy, a zmęczenie dobijało go czasami, wręcz do tego stopnia, że nie mógł zasnąć, stąd szwendanie się po klubach.
Kiedy się odsunęła, westchnął – wiedział, że wpadnie w pułapkę, jej wszystko rozumiejących oczu, jakby potrafiła odgadnąć, co za moment z nią może zrobić. Pokręcił lekko głową, była atrakcyjna, ba piękna, lecz nie w tym klasycznym i prostym stylu, tu o coś innego szło, nie była idealna i to sprawiało, że miała w sobie to „coś”, co bez wątpienia przyciągało go. Niemal zapomniał o istnieniu świata, o zmęczeniu po zarwanej nocy, o wszystkim. A wszak widział piękniejsze, bardziej „idealne” to nie miało znaczenia. Już dawno temu zrozumiał, że są na tym świecie takie kobiety, które zapadają w pamięci na długie tygodnie podczas gdy te klasycznie piękne ulatują z pamięci po kilku minutach. Szedł za nią, patrząc na wystrój mieszkania z falującą koszulą, czując na piersi przyjemny chłód klimatyzacji. Było tak, jakby patrzył na kawałek jej duszy, jaki zamieściła w mieszkaniu, ten, który bez żalu mogła pokazać bliskim i znajomym, to wzbudziło ciekawość, co skrywała głębiej? Jakie demony mógłby spotkać, gdyby zapuścił się w mroczniejsze regiony jej osoby? Chciał ją poznać. Dziwne pragnienie, jak na kogoś, kto miał być tylko zabawką na jedną noc.
Z zadumy wyrwał go jej głos, gdy wymieniała alkohole, uśmiechnął się, a w tym wyrazie krył się smutek i nostalgia. – Zielonej herbaty, proszę – jego słowa mogły zdziwić, ale był zmęczony i wiedział, że gdyby wypił nieco więcej, to mógłby zwyczajnie zasnąć. A wówczas miałaby materiał do szyderstw i kpin na forum z przyjaciółkami, tego chciał sobie oszczędzić, oraz miał ochotę zapamiętać na znacznie dłużej ten moment, bo nie chodziło o samą finalizację przyjścia, a raczej miał na myśli przebywanie w jej towarzystwie. Była inteligentna i wiedziała, czego pragnie.
Często zdarzają ci się takie „gafy”? – Naturalnie chodziło mu o wysłane zdjęcie i podświadomie uderzał do ewentualnej konkurencji, czuł, że nie powinien, to nie jego sprawa, jednak nie powstrzymał lekkiego ukucia zazdrości. Kwaśny uśmiech ponownie zameldował się na jego twarzy, lecz tym razem uciekł od jej oczy i patrzył w stronę kominka profilem zwrócony do blondynki.

Sara Smith
sumienny żółwik
Alex
36 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
36 letnia panna z odzysku po dwóch rozwodach. Szczęśliwa, promienna i pewna siebie. Na ogół uśmiechnięta i zadowolona. Zdecydowanie warto ją poznać bliżej. Może dostaniesz rabat na jakiś zabieg???
Samotność jest największą karą jaka może spotkać człowieka. Jeśli jest ona wyborem nie boli tak bardzo jak ta, na którą jednostka zostanie skazana. Po co komu szczęście, radość, pieniądze czy dobre wieści jeśli nie można się nimi z nikim podzielić. Łatwiej wzlatywać i upadać gdy jest przy nas ktoś, kto wspólnie dźwiga ciężar zwykłej codzienności nawet jeśli przeważającą barwą jest szarość. Młodzi ludzie nim osiągną w swoim życiu względną stabilizacje, długo błądzą poszukując czegoś, czego definicji sami nie umieją określić. Pragną się z kimś związać a jednocześnie chcą czuć wolność, chcą wierności grzesząc na boku, a na końcu lawina pretensji i tak spada na drugą stronę.
Ona to wszystko miała za sobą. Wiek to nie tylko kilka zmarszczek wokół oczu pieczołowicie maskowanych zabiegami w równych odstępach czasu, ból w dole pleców (to już pojawia się po 20, wiem co mówię) czy mniejsza ilość lat do emerytury. To przede wszystkim ogromne doświadczenie, przeżyte kłótnie, rozstania, całe godziny rozmów i wszystkiego innego co składa się na emocjonalny spokój. Osiągnięcie go to nic innego jak egzystencja w zgodzie z samym sobą i Sara bez wątpienia i bez mrugnięcia okiem mogła stwierdzić, że po tym wszystkim czego w życiu doświadczyła jest szczęśliwa. Miała to na co długo pracowała, a grono przyjaciół świetnie zastępowało pełną rodzinę. Bo przecież w ten schemat nie wpisywała się w żadnym stopniu. Nie miała dziecka a nawet męża przez co byli tacy, którzy śmieli twierdzić, że zapewne jest jej niezwykle ciężko.
Czy wyglądała na kogoś kto cierpi?
Raczej nie.
Dwa nieudane związki, inaczej, dwa sformalizowane związki też dały jej mówiąc kolokwialnie w kość. Choć rozwody przebiegły w kulturalnej atmosferze, to wcale nie oznacza, że ich nie przeżywała. Wręcz przeciwnie, jeden przepłakała a drugi odchorowała bo od dwóch lat cierpi na migreny, które potrafią skutecznie wyłączyć ją nawet na cały dzień z życia. Stres – to zabija wszystkich i im prędzej to sobie uświadomimy, tym szybciej rozpoczniemy z nim walkę. Podstawą jest niemartwienie się rzeczami, na które nie mamy wpływu. I tutaj dochodzimy do sedna sprawy czyli braniem życia takiego jakim jest dając się czasami ponieść emocjom.
Czy to nie jest wisienką na tarcie?
– Kto wie, w końcu przez żołądek do serca, prawda? – stare, dobre przysłowie. Lubiła porzekadła i często ich używała. W tym przypadku chociaż nie wiem jak wspaniały byłby kucharz, a nie miałby tego czegoś, wówczas nawet mistrzowska szarlotka nie przyczyniłaby się do wybuchu uczuć względem adoratora. – Kobieca intuicja i spostrzegawczość chirurga – bywały rzeczy, które dawało się ukryć bez najmniejszego problemu oraz te, które na skrywanie nie zasługiwały więc dyskusja na ten temat była zbędna. Dla Sary wszystko było jasne więc nie miała powodów ku temu aby dłużej swą osobą tarasować przejście. Drzwi pozostawiła otwarte co w jej przypadku było niecodzienne. Jako samotnie mieszkająca kobieta w nawyku miała przekręcanie klucza w zamku, szczególnie jeśli zbliżał się wieczór. Dziś jednak darowała sobie tradycje dając mężczyźnie komfort psychiczny i możliwość opuszczenia jej mieszkania w każdym momencie.
Przyjemność jest całkowita i pełna gdy obie strony jej chcą. W żadnym innym wypadku.
– To tylko dwa niewinne guziki – co innego gdyby bezczelnie dobrała się do jego paska, a chwile później do rozporka. Nawet po kilku łykach wina i nieodpartej chęci na miłość do rana, posiadała wyczucie dobrego smaku i potrafiła opanować zachowanie godne napalonej nastolatki w męskiej toalecie. Już sam początek tego spotkania był miłym akcentem i wprowadzeniem mającym wyraźnie zaznaczyć, w którym kierunku chciała go dziś porwać.
Słysząc na co ma ochotę jej gość, delikatnie uniosła prawą brew. W prośbie nie było nic przesadnie dziwnego gdyby nie to, że ona nie miała w kuchni zielonej herbaty. – Mam tylko yerbe – odparła uznając, że tematyka ziół jest na tyle ściśle ze sobą powiązana, że Alexander zgodzi się w drodze wyjątku wypić coś innego niż zamówił. Jakiś czas temu Smith zapragnęła rzucić kawę i tym oto sposobem w jej domu zagości cały zestaw do picia yerby. Fascynacja i zamiłowanie do tego typu pobudzacza trwało niezwykle krótko ale plusem było posiadanie całkiem nowego sprzętu i ziół, które z pewnością nadawały się do zaparzenia. – Mówisz o wiadomości. – doprecyzowała nalewając wody do czajnika. Nim wydobyła naczynie i specjalną słomkę do picia, czajnik wydał charakterystyczny dźwięk a woda nieco już wystygła. – Byłam w trakcie kąpieli i pomyślałam, że zaproszę do siebie przyjaciółkę. Wysłałam jej więc zdjęcie, a odpisałeś Ty – uśmiechnęła się niezwykle wymownie stawiając przed mężczyzną urocze naczynie w paseczki. – Uważaj, jest gorące i… nie ruszaj się – na tyle ostrożnie na ile był to potrzebne wsunęła swoją nogę między jego nogi i sięgnęła po coś na wysokości lewego barku. – Co to za wycieczki – za siedzącym na kanapie pilotem właśnie pełzał wąż, którego blondynka czule objęła palcami aby móc go zabrać z oparcia. – Następnym razem powinnam pamiętać żeby zamknąć terrarium – z precyzją i troską odłożyła zbożowego przyjaciela do jego domu nie chcąc prowokować sytuacji, w której mógłby być przez przypadek zdeptany. Gdy gad był bezpieczny wróciła do rozmówcy siadając w miękkim i wygodnym fotelu. Pozwalając sobie na wkroczenie w sferę intymności i bycie bardziej bezpośrednią, podparła brodę na dłoni jednocześnie przyglądając się mężczyźnie. – Pamiętasz jak zapytałam czego pragną kobiety? Teraz śmiało możesz dokończyć myśl – dokładnie tą, której wtedy kontynuować nie chciałeś. Okazja może się nie powtórzyć .

Alexander Goodnight
dzielny krokodyl
Sara Smith
27 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
Marry me girl be my fairy to the world. Be my very own constellation
Szczęście to chwilka ulotna przemijająca równie szybko, co i pojawiająca się na ekranie życia, na całej jego długości przeplatana ze smutkiem na równi, czasem z lekką przewagą jednej ze stron, lecz zazwyczaj żyją w każdym z nas po równi. W swoim życiu doświadczył tej pierwszej, jak i drugiej. Stawiany przed wyborami, które zmieniały jego codzienność, dokonywał ich, bez mrugnięcia okiem, a jednak sumienie czasem gryzło po nocy, nie dając spać w spokoju. Był człowiekiem pewnych wartości i trzymał się ich w swym mniemaniu całkiem nieźle, nie był przy tym ideałem, tacy zwyczajnie nie istnieją, w każdym z nas jest jakaś rysa, jakaś niedoskonałość. W to nie wątpił, nigdy i chociaż zdarzało mu się idealizować, snuć marzenia wyjęte wprost z baśni, to zawsze przychodził moment, otrzeźwienia, gdy szereg zalet zmieniał się w gąszcz wad, gdy to co dobre okazywało się nieosiągalną mrzonką. I tak względem ludzi, jak i swoich pragnień potrafił zachować dystans i oddzielić zgniliznę od zdrowej tkanki. Nie zamierzał wiązać się, nigdy z kimś, kto nie potrafiłby zrozumieć jego pasji, ba czasem i nawet chodziło o coś tak trywialnego jak umiejętność poświęcenia się, dla tej drugiej osoby, czy życie to koncert życzeń? Oczywiście, że nie, a budowanie zdrowej relacji powinno przypominać zdrowy organizm i tak, jak drzewo zaczyna często psuć się od korzeni, tak jeśli te są odporne na niesprzyjające warunki i wytrzymałe na niedogodności, jakimi zostają poddane, to znak, że przetrwają praktycznie wszystko. Związki i przyjaźnie, często nie wytrzymują próby czasu, zawsze pojawia się jakaś kość niezgody, coś, co zmienia punkt widzenia o sto osiemdziesiąt stopni i wywraca „nasz” świat do góry nogami, czasem jednak istnieje cień szansy, że nie ulegniemy. Wierzył w miłość, tę szczerą i oddaną, co przetrwa lata, pomimo sztormów i zawieruch. Miał przykłady podane, jak na tacy, chociażby dziadkowie, czy rodzice, to były pełne szczęścia pary, które mimo ogromnego stażu potrafiły się wzajem zaskoczyć, po latach spędzonych razem. Czasem wątpił, w swoje szczęście na tym polu. Mając wrażenie, że wykorzystał jego potencjał w pełni, gdy sięgnął po realizację marzeń i zostały mu jedynie ulotne relacje, za jakimi nie przepadał najzwyczajniej. Mechanizm i czyste pożądanie, były może i dobre na krótką metę, lecz jeśli pragnęło się czegoś więcej, to należało kopać głębiej.
Jesteś młoda i atrakcyjna, w dodatku oczytana i bystra, jeśli mógłbym, w ten sposób zawalczyć o twoje serce, to z miłą chęcią zarzuciłbym cię wszystkimi znanymi sobie przepisami, a gdyby i tych brakło, to cóż sięgnąłbym, po te nieznane. – Uśmiechnął się czarująco, lecz bez przesadnej pewności siebie. Tę skrywał pozornie głęboko i ukazywał w rzeczach, w jakich brylował, przechwałki i iluzja, bycia na każdym polu specjalistą, to nie były jego klimaty. Ponadto stawiał na szczerość, a co to za relacja budowana na kłamstwie? Chwiejna i pusta, zgniła od środka.
Wychodzi detektyw doskonały, chyba będę musiał lepiej panować nad twarzą, by nie zdradzała ona moich emocji – spojrzeniem otaksował ją, była zagadką i zaskoczeniem w jednym. Chciał ją poznać, nawet bardziej, niźli się z nią kochać. Wydawała się warta tego, aby spróbować sięgnąć głębiej, pytanie tylko, czy pozwoli mu na to? Czy zaufa świadoma, że pragnienie bliskości, tylko połowicznie przyświeca mu cel spotkania jej ponownie? Nie wiedział, tak wielu jeszcze rzeczy o naturze tej kobiety.
Uśmiechnął się sympatycznie, gdy podkreśliła, ile guzików rozpięła, cóż miała rację, a on troszkę wyolbrzymi sprawę, lecz tylko to zdarzało mu się robić, ot wszak podobało mu się i ta pewność, gdy go rozpinała, jak i sam fakt zachowania umiaru, kiedy większość na jej miejscu sięgnęłaby po deser, bez pomyślunku i zawahania. Ona wydawało się, potrafiła się delektować chwilą.
Nie oponował na rzucony zamiennik, nawet i składało się, że z yerbą miał przelotny romans, gdyż za kawą nigdy nie przepadał wyjątki, jak ten z dzisiejszego poranka, były cóż tylko wyjątkami. Jednakże nie prosił jej z miejsca o ten rodzaj napoju, gdyż najzwyczajniej nie spodziewał się, iż mogłaby nim dysponować. Samemu raczej sięgał po niego w ostateczności, nie będąc wielkim smakoszem. Preferował herbaty i lubił dawać wybór gościom, stąd też jego bogata oferta, pod tym względem. Co prawda i alkoholi miał zawsze zapas, jakoś z natury lubił kolorowe trunki i ich ładne butelki, a im ciekawsze, tym chętniej po nie sięgał na półce sklepowej. Z jego możliwościami zwiedzania świata i jakimś względnym gustem, co do alkoholi, to mógł się pochwalić jak na Australię egzotyczną kolekcją, i jasne większość z tego co posiadał, była do dostania w każdym lepiej wyposażonym monopolowym, ale to nie miało tego samego uroku, a przynajmniej w jego skromnej opinii.
Cóż, mam tylko nadzieje, że przyjaciółka nie będzie miała mi za złe, że przyszedłem, nie chciałbym psuć waszych planów – Ujął podane naczynie w dłonie i spojrzał na kobietę niepewnie, jakby spodziewając się, że ta zmieni jednak plany związane z nim i jednak zadowoli się towarzystwem wyżej wspomnianej kobiety. Jej słowa podziałały na niego piorunująco, zachowując się, niemal jak szeregowy, pod dowódcą w wojsku nie mrugnął nawet, ot tak bez ostrzeżenia zastygł w bezruchu. Gdy pochyliła się, odwrócił wzrok w bok, acz i tak uderzenie zapachu, jaki roztaczała wokół siebie, sprawiał, że przyjemny dreszcz przebiegł wzdłuż kręgosłupa. Patrzył, jak czule trzyma węża w swych dłoniach i mimowolnie uśmiechnął się, lubił zwierzęta węże również, acz wolał jednak za zwierzaka domowego mieć kogo bardziej futerkowego. Podobało mu się jeszcze coś, a mianowicie typowa blondynka, co za sterami auta czuła się, jakby pływała kontenerowcem, pokazywała właśnie światu, że odbiega od stereotypów, mając węża za towarzysza, a nie jakiegoś przerośniętego szczura, to jest psa. Tak, zdecydowanie nie lubił małych czworonogów, zwłaszcza takich, który kot pogoni. Chociaż wiedział z doświadczenia, że nie należało nigdy przekreślać kotów, te zwinne i szybkie bestie i z większymi przeciwnikami sobie doskonale radziły, a przy tym zachowując grację i elegancję w ruchach. – O, Kuba – zareagował uśmiechem i patrzył za oddalającą się panią doktor.
Upił nieznacznie przygotowanego naparu i odstawił naczynie na stolik, kanapa była przyjemna i duża, co zdecydowanie sprzyjało, gdy kobieta miała ochotę oglądać maratony filmów i seriali, lub zwyczajnie patrzeć w ogień, w kominku i z kubkiem gorącej czekolady odpoczywać po ciężkim dniu. Gdy wróciła, patrzył na nią, już wcześniej zapał się na tym, iż trudno mu było oderwać od niej wzrok, lecz nie od zgrabnych nóg, czy innych krągłości na mapie jej ciała, a raczej skupiał się na twarzy i tym, co tam mógł dostrzec.
Uśmiechnął się lekko zakłopotany i przez chwilę patrzył w sufit w pozornym zamyśleniu. Gdy jednak oczy młodzieńca powróciły do blondynki ich wyraz zmienił się. – Pamiętam. – Odparł, krótko, a w czekoladowych oczach zatańczyły dwa małe diabełki. – Od kilku dni nie myślę, o tym, czego pragną one, a moje myśli przechodzą na inną osobę. – Mówił szczerze i od serca, nie wiedział jednak, czy uwierzy jego słowom, ale postanowił spróbować. – Teraz mój umysł spowija pytanie, czego pragniesz Ty? I chciałbym się tego dowiedzieć, by móc zrealizować, tę wizję – albo polegnę, próbując – dokończył w myślach. Acz uśmiech jaki, jej posłał, był raczej z tych niepewnych, jakby czuł, że balansuje na krawędzi stromego klifu i jeśli zbyt śmiało ruszy do przodu, spadnie.

Sara Smith
sumienny żółwik
Alex
36 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
36 letnia panna z odzysku po dwóch rozwodach. Szczęśliwa, promienna i pewna siebie. Na ogół uśmiechnięta i zadowolona. Zdecydowanie warto ją poznać bliżej. Może dostaniesz rabat na jakiś zabieg???
Co dawał alkohol? W umiarkowanej ilości przyjemne poczucie rozluźnienia, błogość, rozleniwienie i relaks. Jego sprytne macki podstępnie otumaniały zmysły cierpliwie zacierając granice między tym co można, a tym czego nie wypada. Skutki w dniu następnym wydawały się być marną karą w obliczu uniesień i świetnej zabawy więc coraz częściej również i kobiety zostawały alkoholiczkami. Problem nie tyczył się jedynie mężczyzn, którzy w standardzie pracy fizycznej potrafili rozpocząć dzień od symbolicznego piwa. Alkoholizm to także lampka wina, na którą czekamy już od poniedziałku bo to przecież nasza weekendowa tradycja. Oczekiwania i pragnienie dotarcia do piątkowej mety uwieńczonej dźwiękiem otwieranej butelki powinno być pierwszym sygnałem do zmiany nastawienia. Znała przypadki zakończenia kariery przez procenty i dobrze wiedziała jak zbytni luz potrafi działać na psychikę. Przecież jeszcze jeden łyk nie robi różnicy.
Dlatego piła tak rzadko i tak mało. Jej pokaźny zbiór przeróżnych flaszek mówił sam za siebie. Nie, nie była kolekcjonerem ale już dawno temu przestała sprzeczać się z wdzięcznymi pacjentami. To co mogła, rozdawała, cała reszta ułożona ciasno w witrynie ważyła chyba tonę.
– Dopiero gdy wyszłam z Twojego mieszkania uświadomiłam sobie jedną rzecz – wróciła na chwile do przeszłości. – Nie wiem dlaczego nie wpadłam na to wcześniej ale pomogłeś mi z walizką na lotnisku. Byłeś ubrany podobnie jak dziś tyle że miałeś marynarkę – jej mózg nie połączył faktów i potrzebował kilku minut po wyjściu z mieszkania Alexandra aby zgrabnie podsunąć jej rozwiązanie zagadki, która tliła się w jej głowie. Bo przecież „już go kiedyś gdzieś widziała”. I to kiedyś miało miejsce w feralnym dniu zadrapania jego czerwonej perełki.
– Nie żeby to miało jakieś większe znaczenie – dla klarowności musiała wspomnieć, że ich spotkanie w jego lokum nie było pierwszym. Co prawda poprzedni incydent trwał zaledwie kilka sekund bo mężczyzna wyglądał na zabieganego ale gdzieś w głębi miała nadzieję, że dosłyszał jej wypowiedziane z ulgą „dziękuję”.
– Przecież nawet mnie nie znasz. Co jeśli jestem psychopatką i morderczynią a ta cała bajeczka o byciu chirurgiem to stek kłamstw – uniosła delikatnie równo wydepilowaną brew. Naturalnie to tylko niewinna, kłamliwa sugestia ale obawiała się jednego. Zauroczenie to rzecz, która powinna jej schlebiać, jednak Sara nigdy nie zastanawiała się co by było gdyby rzeczywiście zaiskrzyło coś między nią a o wiele młodszym mężczyzną. Zawsze sytuacja była klarowna, spotykała się z innymi gdy chciała miło spędzić czas a określenie to miało różny wymiar. Czasem była to kolacja, niekiedy spacer i nieustanne rozmowy a czasem seks bo był on najzwyklejszą potrzebą każdego człowieka.
– Zakochałeś się Alexandrze? – zadziwiająco gładko to pytanie przeszło jej przez gardło. Nie czuła do niego żalu, pretensji ani nic co kazałoby jej wstać i zaprosić go do drzwi wyjściowych. Od drugiego rozwodu nie nastawiała się na kolejne małżeństwo ale gdyby ta myśl zaczęła ją teraz paraliżować, musiałaby być skończoną idiotką.
– Nie jest obrażona. Miała własne plany więc życzyła mi jedynie dobrej zabawy – sprawę z Julią rozwiązała niezwykle szybko i teraz kompletnie nie to chodziło jej po głowie.
– Nie jestem osobą, która czerpie przyjemność z cierpienia innych więc to chyba dobry moment na wyjaśnienie sobie pewnych spraw, mmm… - zawiesiła się próbując dobrać zdania tak aby w pełni wyrażały myśli i uczucia.
– Opowiem Ci o wszystkich moich pragnieniach, a nawet pozwolę Ci je spełnić ale musisz wiedzieć, że nie mogę zagwarantować Ci niczego więcej, rozumiesz? – obiecanki, mydlenie oczu, snucie planów na przyszłość. Po jednym spotkaniu to byłoby niepoważne a ona aż tak daleko nie wybiegała w swoim „luźnym” podejściu do życia. Nie przekreślała z góry, nie zakładała co będzie za tydzień czy rok ale też nie dawała pewności gdy mogła zranić. Nawet w swym pędzie do przyjemności chciała zachować umiar i rozsądek bo nie trafiła na napalonego szczeniaka.

Alexander Goodnight
dzielny krokodyl
Sara Smith
27 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
Marry me girl be my fairy to the world. Be my very own constellation
Nigdy nie był z gatunku mężczyzn, którzy po pracy preferowali kanapowy tryb życia z piwem w ręku i niezdrowymi przekąskami w drugiej dłoni. Raczej stronił od tego alkoholu, gdyż najzwyczajniej w świecie większość piw mu nie smakowała, wyjątkiem były belgijskie, które wyjątkowo polubił z dodatkiem, chociażby muli lub tamtejszych frytek, acz na palcach jednej ręki mógłby zliczyć ile razy był w tym kraju i chciało mu się wychodzić w miasto po ten specjał narodowy. Zdecydowanie wolał aktywność fizyczną, nawet po kilkunastogodzinnym locie poświęcał chwilę, tuż przed odpoczynkiem w zaciszu sypialni na kilka podstawowych ćwiczeń i elementy rozciągania. Lubił sport w swej najczystszej postaci, acz nigdy nie dążył do perfekcji w jednym tylko kierunku. Stąd wypady na siłownie nie oznaczały, że chciał zrzucić parę kilo, bo najzwyczajniej w świecie, nie miał z czego, ale też idąc w drugą stronę, nie zamierzał budować masy mięśniowej, która upodobniłaby go do postaci Hulka z Marvela. Był zawsze raczej szczupły, niżeli przesadnie chuderlawy, a mając, jakąś tkankę mięśniową czuł się niezwykle komfortowo. Samo zdrowie i samopoczucie, jakie uwalnia trening, sprawiają, że człowiek ma najzwyczajniej ochotę do działania.
Jej słowa sprawiły, że cofnął się w myślach do tamtego dnia i faktycznie odnalazł wspomniany moment. Zabiegany w swej codzienności nie zważał na to komu pomagał, czy to kobieta w zaawansowanej ciąży, starsza pani, czy nastolatka najzwyczajniejszym w świecie odruchem było u niego wyciągnięcie pomocnej dłoni, nawet jeśli miało to zaważyć na jego spóźnieniu do pracy, stąd ten pośpiech i ulatujące, gdzieś w tłumie „dziękuję”. – Zazwyczaj tak chodzę ubrany w pracy, a i przed nią, a czasem nawet po niej. Cóż cieszę się, że mogłem pomóc. – Odparł, uśmiechając się, tym samym wyuczonym grymasem, jaki serwowały podróżnym stewardessy, niezwykle przydatne w szarej codzienności.
Faktycznie cię nie znam i możesz być, kim tylko chcesz, cóż ma to swój urok – stwierdził, życzliwie zdobywając się na pełen (autentycznej) sympatii, uśmiech. Sięgając po specyficzne naczynie z yerbą pozwolił sobie na kilka łyków, tak aby faktycznie upewnić się, czy podany napar, był doprawiony czymś „ekstra” nie żeby robiło mu to jakąś różnicę, ale zwyczajnie był ciekaw, co nastąpi dalej. Byle tylko mógł stawić się w miarę dobrej kondycji, za kilka dni na lotnisku, a resztę? Pal diabli.
Zaskoczyła go do tego stopnia, że kwaśny, nieco szyderczy uśmiech w akompaniamencie diabełków fikających koziołki w czekoladowych oczach pilota został zaserwowany blondynce, natychmiast. – Miłość to duże słowo, ba to coś niepojętego, a zakochanie się, jest elementem kluczowym do bram tegoż, lecz, nie. Przykro mi. – Swoje wycierpiał i dał powód, ku temu, aby z jego decyzji, ktoś odczuwał niewyobrażalny smutek. Obiecał, że nie popełni drugi raz tego błędu, o co w istocie trudno, gdy już wiedział jak postąpić w przypadku takiej, a nie innej sytuacji, lecz uczucie pożądania nie przesłaniało mu jasnego osądu na postać Sary. Szanował się pod tym względem, to też tylko głupiec, oddaje serce Meduzie. Chociaż w swym życiu poznał już kobietę, która mogła śmiało uchodzić za takową i wątpił, aby jakakolwiek inna mogła sprostać tym falom emocji, jakie podczas jednej nocy go wówczas nawiedzały. Dziwne wspomnienie o postaci Francuzki przeszyło go lodowatym dreszczem. Niewiele już takich kobiet pozostało. Takich, które nie boją się konsekwencji w sięganiu po gwiazdy. Wrócił spojrzeniem do blondynki. – Będąc całkiem obiektywny i patrząc na moje talenty, tak kulinarne, jak i inne, cóż śmiem sądzić, że wzbudziłabyś uzasadniony „ból dupy” u swoich koleżanek po fachu, gdybyś im mnie przedstawiła, jako cóż, nie bójmy się tego powiedzieć, przykładowego partnera. – Szelkowski cień uśmiechu, jeno na moment pojawił się na jego obliczu, a wzrok prześlizgnął się po nogach pani doktor, by spocząć na naczyniu w paseczki. Ponownie po nie sięgnął, czując, jak napar krąży w żyłach i pobudza ciało i umysł. Skinął jej głową na znak, że rozumie i w sumie cieszył się z takiego obrotu sprawy. Ostatnim czego potrzebował, była koleżanka Sary dobijająca się do ich drzwi, brrr… zmroziło go na samą myśl. Dziwne przeczucie, go bowiem nawiedziło.
Ech, ty to nie potrafisz się bawić, co z ciebie za psychopatka, bez satysfakcji z wyrządzanego bólu? Naprawdę przez ułamek chwili myślałem, że trafiłem na kogoś wyjątkowego, fakt, że po wszystkim zawiadomiłbym lokalną policję, jedynie podkręcałoby temperaturę spotkania z przykładową morderczynią, chociaż chyba w pomarańczowym niezbyt byłoby ci do twarzy – skrzywił się i westchnął. Nie wiadomo czy z ulgi, czy z zawodu.
Rozumiem, tylko zastanawia mnie kwestia wykluczenia emocji, aż tak się ich boisz, czy zwyczajnie już przestałaś wierzyć w miłość? – Był znacznie bardziej, ciekaw odpowiedzi kobiety, niż tego co ta mogła pragnąć. Chciał ją poznać, bo w przeciwieństwie do niej, zależało mu na tym, z jakim typem osoby idzie do łóżka. Nie chciał trafić na minę, która tylko czeka, aby nieoczekiwanie wybuchnąć. Był na to zbyt rozsądny i zdecydowanie unikał chwiejnych w emocjach kobiety.

Sara Smith
sumienny żółwik
Alex
36 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
36 letnia panna z odzysku po dwóch rozwodach. Szczęśliwa, promienna i pewna siebie. Na ogół uśmiechnięta i zadowolona. Zdecydowanie warto ją poznać bliżej. Może dostaniesz rabat na jakiś zabieg???
– W Twoim zawodzie to normalne. Wyobraź sobie mnie jadącą do szpitala w fartuchu – zakryła rozbawiona usta dłonią. Zdziwienie innych użytkowników pojazdów na drodze to jedno, ale zdziwienie personelu gdy wbiegłaby z torebka na zgięciu łokcia na szpitalny korytarz – to byłoby zupełnie bezcenne więc na dobrą sprawę można się pokusić o realizację pomysłu blisko prima aprilis. Naturalnie jako osoba przezorna, zawsze w szafce trzyma strój na zmianę więc po całej niewinnym żarciku mogłaby śmiało zmienić strój.
Tak, byłaby zdolna do podobnej akcji a największą nagrodą za małą kompromitację byłby wyraz twarzy wszystkich napotkanych po drodze. Dla lepszego efektu dobrze było lekko strój przybrudzić aby wyglądał na daleki od idealnego.
– Cholera, sama się wydałam. Kiepski ze mnie kłamczuch i zabójca – wyprostowała plecy odchylając się nieco do tyłu. Musiała szczerze przyznać, że bardzo dobrze gawędziło jej się z Alexandrem i dobrze się stało, że przez przypadek pomyliła numery telefonów. Spędzenie wieczoru z Julią nie miało w sobie nic absolutnie złego ale od dawna nie miała okazji wymienić kilku zdań z kimś nowo poznanym. Dobrze, że jeszcze pamiętała jak to jest nawiązywać kontakty. Mało tego, sądziła, że idzie jej to wcale dobrze. Przynajmniej czuła swobodę w wyrażaniu myśli a to oznacza, że poznany chłopak w jakimś stopniu był do niej podobny. Świetna podstawa do kontynuowania znajomości.
W jej skromnej ocenie naturalnie…
– Nie powinno być Ci przykro – jej wcale nie było, mało tego, jego odpowiedź bardzo ją satysfakcjonowała. Właśnie tego oczekiwała lecz musiała się najpierw upewnić.
– Jesteś zabawny ale – uniosła palec do góry patrząc na niego ze szczerym uznaniem. – Masz dużo racji. Myślę, że sama czułabym coś dziwnego widząc przyjaciółkę z o wiele młodszym facetem. Nie byłaby to chyba zazdrość ale coś… pewnie zastanawiałabym się „dlaczego” – ostatecznie rzucając pytanie gdyby były na osobności. – W takim razie będę musiała Cię ukraść na jeszcze jeden wieczór – zagryzła dolną wargę knując bardzo oczywistą rzecz. Oczywistą ze względu na jego własny pomysł. Naturalnie jeśli będzie sam chciał uczestniczyć w tym przedstawieniu i kłamstwie. Dla niej to ciągle niewinna zabawa bo jak wcześniej podkreśliła – ważne aby nikt nie cierpiał przez druga stronę.
Poza tym wszelkie chwyty dozwolone.
– Nigdy nie miałam talentu do aktorstwa ale już Ci to mówiłam. Nie mogę być idealna – odrzuciła blond włosy za ramię przywołując obraz samej siebie za kratami więzienia. Nie, to nie była dobra wizja i faktycznie brunetki wyglądają lepiej w tak jaskrawych barwach. Przy swoim wyglądzie istniało ryzyko, że jeszcze jakaś inna dziewczyna zechciałaby mieć ją na własność i co wtedy?
Na kolejne jego słowa zsunęła nogę z nogi, wstała i poprawiła sukienkę, która trochę podciągnęła się do góry. Wystarczyło zrobić dwa kroki i wyciągnąć dłoń w stronę mężczyzny.
– Nie pokazałam Ci całego mieszkania ale już się poprawiam – zapomniała mu odpowiedzieć?
Nie.
Jeśli tylko ją ujął to poprowadziła go korytarzem do dwuskrzydłowych, białych drzwi, które otworzyła. Wnętrze było cudownie urządzoną sypialnią z szerokim i wysokim łóżkiem, dwoma szafkami nocnymi na których na kryształowych nóżkach stały lampki i jasnych kloszach. Pod oknem znajdowała się toaletka z bogatym oświetleniem i akcesoriami do makijażu ułożonymi w pojemniczkach. Duża, biała szafa przypominała ścianę a postawione w rogu lustro o ciężkiej ramie nadawało całości elegancji. Ostatnim elementem wyposażenia była komoda nad którą w cieńszej ramce znajdowało się coś, co miało dawać złudzenie obrazu. W rzeczywistości był to telewizor. Sara od zawsze była przeciwniczką takiego sprzętu w sypialni ale zdecydowanie zbyt często zdarzało jej się zasypiać na kanapie więc to rozwiązanie było idealne. Elektronika nie rzucała się chamsko w oczy a ona przed snem mogła pozwolić sobie chociażby na pół odcinku serialu.
– Nie boję się uczuć, bez nich życie nie ma sensu i nadal wierzę w miłość – obróciła się przodem do niego zupełnie bez pośpiechu rozpinając trzeci guzik z rzędu w jego koszuli. – W tym momencie mam na nią ogromną ochotę – kolejny guzik. Rozpięła ich cztery odsuwając się przez zrobienie kroku w tył. Jej sukienka także miała guziki, które zaczęła rozpinać. Wzrok spoczął śmiało na czekoladowych tęczówkach mężczyzny kiedy materiał czarnej sukienki odkrywał coraz odważniej fragmenty ciała. Idąc od góry najpierw był to dekolt, a chwile później koronka stanika czule otulająca obfity biust.
Skrycie wierzyła, że pod płaszczykiem inteligencji, dobrego wychowania i czarującego stylu bycia kryje się godny pozazdroszczenia przez koleżanki kochanek, który nie potrzebuje dalszych sugestii i prowadzenia za rękę.


Alexander Goodnight
dzielny krokodyl
Sara Smith
27 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
Marry me girl be my fairy to the world. Be my very own constellation
Wyobrażał i ta wizja wyjątkowo przypadła mu do gustu, w bieli musiała wyglądać profesjonalnie i intrygująco zważywszy na stereotypy krążące o posiadaczkach włosów muśniętych, przez słońca złote języki, co prawa jej pomysł miał kilka zastrzeżeń, ale rozumiał, o co jej chodziło. Prawda była taka, że i on mógłby chodzić do pracy w luźnym codziennym stroju, a dopiero tam się przebierać, jednak czynił tak, jak czynił z lenistwa i chęci pospania odrobinę dłużej, gdyż każda minuta, ba sekunda w łóżku była na wagę złota! Jeśli chciała go zobaczyć w pełnym mundurze, to nie widział przeciwwskazań, wszak już raz go w takim widziała, acz to było jedynie na chwilkę ulotną i rozumiał doskonale, że nie zdążyła mu się należycie przyjrzeć, a i on chętnie by zobaczył ją w białym fartuchu, miał nadzieję, że w rzeczy samej była lepszym lekarzem, niżeli kierowcą. Bo w przeciwnym razie skończyłby wizytę jedynie na wstępnej konsultacji i czmychnął jak najprędzej.
Cóż nad wszystkim można popracować, ale jeśli chodzi o kłamstwo, to niekoniecznie na mnie, zgoda? – Celowa zagrywka z pominięciem morderstwa, miała za cel prowokację, ale i uświadomienie, że czasem kłamstwo, niezależnie jak dobrze skrywane może wyrządzić więcej cierpienia, niż jedno czyste uderzenie tępym przedmiotem w tył głowy. Polubił ją. Już podczas rozmowy w jego salonie, jakże mniejszym i znacznie skromniejszym, wręcz minimalistycznie przedstawiającym się na tle jej apartamentu i stąd brało się myślenie o niej, nie jako obiekt pożądania, a raczej ktoś z kim mógłby rozmawiać znacznie dłużej, niżeli ulotną chwilkę. Podejrzewał, że kobieta miała w swym arsenale wiele ciekawych historii z życia i z pracy, to wizja całkiem przyjemnego budowania relacji, lecz czy odważyłaby się na taki krok? Nie miał prawa podejrzewać, iż była tak doświadczona na polu nieudanych związków, on sam, miał jedynie jedną długą przygodę, ot zauroczenie ze szkoły średniej, które nieco wykroczyło poza jej ramy i zatrzymało się na prologu życia dorosłego. Nie więcej, nie mniej. Tylko przetarty szlak, by wiedzieć, co robił źle, jakich błędów się wystrzegać i o co walczyć, gdy jest szansa na szczęście, a kiedy się poddać. Dość dużo nauki, jak na jeden nieudany związek, ale zawsze tak było. Lubił znać swoje mocne i słabe strony, by w przyszłości wystrzegać się pomyłek i tym samym oszczędzić sobie jak i innym cierpienia. Miłość była bardzo niebezpieczna i to jedno z bardziej egoistycznych pragnień, jakie znał. Dlatego o nią nie zabiegał, nie szukał, świadom, że to co, mógłby znaleźć, mogłoby okazać się jedynie iluzją, ot złudzeniem i brzydkim kłamstwem.
Podparł podbródek na dłoni, a ta w łokciu zgięta znalazła, swe oparcie na oparciu kanapy. Patrzył na nią, jakby nie widział tej całej otoczki wokół niej, tego, że praktycznie ocieka seksem i każdy mężczyzna w promieniu kilkunastu mil zamieniłby się z ogromną ochotą miejscem z pilotem. Jego spojrzenie skupione na przedstawianej myśli było pozbawione zjazdów w dół, na jędrny biust, który niewątpliwie prezentował się jeszcze lepiej, bez zakrywających go warstw. Pomimo wieku wyglądała na bardzo młodą i nieskruszoną życiem. – Wiesz, nie jesteś, aż taka stara, bez przesady, ja dobijam do trzydziestki, a ty do cóż trzydziestu dwóch? – Rzucił żartobliwie, bo znał jej metrykę z wypełnianych dokumentów. – Mówiąc szczerze, nie lubię takiego klasyfikowania, jeśli jest uczcie, to guzik innym do tej relacji, o ile nie mówimy o skrajnościach, naturalnie. – Nie miał nic przeciwko starszym, ale i młodszym partnerkom. Wiedział jednak, że ludzie by gadali, ale liczył, że siedząca naprzeciwko kobieta ma na tyle dystansu do siebie, jak i poczucia humoru, że potrafiłaby wybrnąć od złośliwych uwag i zaczepek. – A, proszę bardzo, kradnij, na ile tylko będziesz chciała – rzucił tak swobodnie, jakby oferował jej coś pozornie nieistotnego, a nie zarządzanie jego wolnym czasem i osobą, w jakimś stopniu. Dostrzegł, jak słodko zagryza wargę, a płomyczki intrygi zapalają się w oczach, sam się sobie wcale nie zdziwił, jak poczuł, iż kąciki ust nieznacznie, podnosiły się ku górze. – Nie musisz być idealna, a talentem ja nadrobię, za nas. – W końcu te praktyki w kółku teatralnym się do czegoś przydadzą, o ile faktycznie będzie musiał się, aż tak wysilać, bo czy już sam jego zawód, nie wzbudzał powszechnego zainteresowania? Mogła wyjść z tego bardzo przyjemna intryga. I to niezależnie od tego, czy pragnęłaby realizacji wcześniej omawianego planu, czy też czegoś innego wiedząc, że kobiety lubią być zaskakiwane, a z jego głową pełną pomysłów i otwartą na wszelkie propozycje, może spełnić ich wiele.
Wstał z miejsca i dał się porwać, na dalsze zwiedzanie zostawiając fikuśne naczynie za sobą, bez większego żalu. Yebra zaczynała działać, a on sam czuł się pobudzony samą prowadzoną rozmową. Oby tylko zbyt często tak nie rozmawiali, gdyż wówczas wcale nie zazna przyjemności ze snu. Przyjął wyciągniętą rękę, lecz nie chwycił jej klasycznie za dłoń, a prowadził pod ramię w lekko rozpiętej koszuli, z delikatnym rumieńcem na twarzy, który praktycznie od momentu przekroczenia progu mieszkania, gdzieś czaił się, tak z dumnie podniesioną głową lustrował każdy szczegół mieszkania i delektował chwilą, kiedy miał ją u boku.
Podobało mu się. A sypialnia przywodziła mu najlepsze hotele, w jakich miał okazję sypiać. Wręcz stanowiła portal do innego świata, tego kojarzącego się z miłymi chwilami zapomnienia o calutkim świecie. Grube ściany niewątpliwie dawały dyskrecję, a nikłe światło sączące się przez ciemne zasłony odrobinę jasności w tej wyrwie czasowej, z której mógłby nie wychodzić.
Jej słowa padły niespodziewanie, zaskoczyła go. Spojrzeniem, jakim ją otaksował, pierwszy raz w ciągu ich znajomości dał wyraz czegoś na kształt tęsknoty. W pogoni za pieniądzem ludzie czasem zapominają, że wystarczy zatrzymać się i spojrzeć na świat z innej perspektywy, aby odnaleźć szczęście, którego w banknocie pragną dostrzec. Nie bał się patrzeć, a jego perspektywa była szeroka i na równi głęboka. Nie oceniał ludzi, przez pryzmat ślicznej wydmuszki – maski, jaką przywdziewają, co rano, a po tym, jacy są. Tak dla siebie wzajem, jak i w stresujących sytuacjach, wówczas to bowiem wychodzi, cała prawda o człowieku.
Zachwycasz mnie – odparł, jednym tchem spragniony, ba głodny widoków, od jakich się wstrzymywał, aby dostrzec w niej to czego, chciał dopiero teraz, pozwolił sobie na znacznie więcej, bez skrępowania, czy fałszywej skromności. Czując jej dotyk dłoni, przez materiał koszuli, poczuł ponownie dreszcz podniecenia, który odbierał myśli, a te krążyły nieustannie, wokół jej osoby. Czując, że tak należy zrobić, pohamował odruch wyrwania się z okowów koszuli i rozpiął pozostałe, by w efekcie odrzucić materiał, za siebie. Gdy ukazywała mu, coraz więcej z mapy swego ciała, był już w innym świecie, a szum krwi w żyłach zakłócał wszelkie głosy rozsądku. Przywarł do niej gwałtownie, nie siląc się na delikatność, pocałował ją w usta namiętnie i nim, nawet zdążył zaprzyjaźnić się, ze smakiem jej szminki zjechał ustami, niżej wzdłuż szyi, tam pieszcząc delikatną i wrażliwą skórę, zatrzymał się, na chwil parę. By pomóc jej zrzucić czarną sukienkę Rozedrgane w pragnieniu bliskości palce z zaskakującą łatwością uporały się z napotkanymi przeszkodami, a gdy materiał osunął się, jeszcze niżej, jakby na sygnał ten, jego usta zjechały, tą właśnie windą do dwóch pełnych półkul, tak od pierwszych chwil zachęcających. Wolne dłonie spoczęły na linii bioder, a druga nieco po omacku muskając, tylko przelotnie stanik na wysokości lewej piersi, spłynęła w dół i objęła kobietę w talii.

Sara Smith
sumienny żółwik
Alex
36 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
36 letnia panna z odzysku po dwóch rozwodach. Szczęśliwa, promienna i pewna siebie. Na ogół uśmiechnięta i zadowolona. Zdecydowanie warto ją poznać bliżej. Może dostaniesz rabat na jakiś zabieg???
– Wezmę to pod uwagę ale nic nie mogę obiecać – gra słów sprawiała jej dziś ogromną przyjemność. Zwłaszcza, że miała do tej igraszki godnego przeciwnika, który niezwykle chętnie podejmował wyzwania i odbijał rzucaną przez Sarę piłeczkę. Nieczęsto bawiła się tak jak dziś. Plan zakładał nieco inny przebieg wydarzeń ale rozmowa, która wkradła się gdzieś między pojedyncze kropeczki założonych czynności w pewnym stopniu ją rozleniwiła. Jeśli tylko nadarzy się ku temu okazja to bardzo chętnie wybrałaby się z Alexandrem nawet na najzwyklejszy wieczorny spacer aby wymienić poglądy, zadać mu kilka pytań albo słuchać tego co ma do powiedzenia.
Życie w samotności to nie tylko brak fizycznego kontaktu z drugą osobą ale także brak rzecz o wiele bardziej podstawowych, przyziemnych i banalnych jak wspólna kawa o poranku czy rzucone sennym głosem „dobranoc” tuż przed wtuleniem głowy w dużą poduszkę.
Jak każdy człowiek, tak i ona miewała gorsze dni podczas, których siadała z kubkiem herbaty na tarasie i przyglądała się przechodzącym w dole ludziom. Książka przytulana do kolan pozostawała zazwyczaj zamknięta a ona jedynie rozmyślała nad tym jakby to było gdyby któreś z jej małżeństw przetrwało, gdyby miała dziecko i psa, z którym musiałaby wychodzić na spacery. Gdyby jej obowiązki nie polegały na tym aby gnać z jednego ośrodka do drugiego ale po nielicznych dyżurach zrobić zakupy, ugotować obiad, poczytać bajkę podopiecznemu czy uprasować tonę męskich koszul. Szczęście ma różny wymiar i czy jej było aby na pewno pełne?
– Jesteś równie uprzejmy co spostrzegawczy więc sądzę, że dokładnie przeanalizowałeś to co wpisałam we wszystkie rubryczki pisma dla ubezpieczyciela – posłała mu jeden z tych uśmiechów, który świadczy o przyłapaniu na kłamstwie. Nie winnym, fakt, ale zawsze kłamstwie, nawet jeśli miało być rzucone w imię komplementu.
– Każdy ma tyle lat na ile się czuje a ja mentalnie jestem z pewnością bliżej trzydziestki niż czterdziestki. Mój wiek mi nie przeszkadza. Starzeć trzeba umieć się z godnością – wycelowała w niego palec chcąc wprowadzić jakiś element rozluźnienia. Miało być łatwo i przyjemnie a tymczasem zbaczali na tematy trudne. To nie tak, że one zawsze były złe. Po prostu był na nie odpowiedni czas i pora.
A to nie dziś i nie teraz.
– Odstępstwa od reguły są interesujące. To żadne klasyfikowanie. Raczej zwykła ciekawość. A ta babska jest szczególnie upierdliwa – ale o tym coś musiał wiedzieć. Te niemal trzydzieści lat stąpania po ziemi również przysporzyły mu bagażu doświadczeń więc nieuczciwym byłoby traktowanie go jako gówniarza. Owszem, gdyby nie miał nawet dwudziestu lat, miałaby go za całkowitego dzieciaka. I takiego absolutnie nie zaciągnęłaby do sypialni tak jak miało to miejsce teraz…
– To akurat bardzo dobrze się składa – po rozrywkowym tonie głosu nie było już śladu.
Ukryta treść
Aby zobaczyć ukrytą treść, musisz odpisać w tym temacie.



Alexander Goodnight
dzielny krokodyl
Sara Smith
ODPOWIEDZ