25 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
Dimmi se c’è ancora sulle labbra il mio sapore
Przewróciła oczyma, mogła domyślić się, że na nazwanie go kurczaczkiem, Nicky w odpowiedzi w mgnieniu oka nastroszy te swoje piórka.
- Oczywiście, że kurczaczku. Na kogucika, brakuje Ci porządnego grzebienia - odparła logicznie, ale z błyskiem zadziorności w oku. Powiodła za Nordbergiem spojrzeniem, kiedy rozkładała sobie wszystko na kuchennej wyspie, czego mogła potrzebować.
- Zmieniam zdanie. W irokezie nie byłoby ci to twarzy, na szczęście masz za krótkie kudły, aby próbować mi udowodnić, że nie mam racji - wyszczerzyła się, teraz już jawnie oraz bez podchodów żartując sobie z niego, choć Mel osobiście wolała określenie z nim.
Chichocząc, umknęła jego dłonią i ewentualnej, kuchennej ścierce na drugą stronę wyspy, gdzie zajęła się krojeniem pomidorków. Uśmiechała się przez cały ten czas pod nosem, mogłoby wydawać się, że do warzyw, ale tak naprawdę rozpamiętywała tę bądź co bądź zabawną wymianę zdań, a także oburzenie chłopaka.
Odchyliwszy do tyłu głowę, spojrzała na Nicky'ego z dołu czekoladowymi oczętami.
- No w końcu! - przyznała z rozbrajającą szczerością. Ta tę jajecznicę miała ochotę od samego rana, narobił jej smaka, jak tylko wspomniał mimochodem, że zaprasza ją na obiad po ciężkiej pracy.
Zgarnąwszy wszystkie, pokrojone w mniejsze i większe ćwiartki - raz trafiał się pomidorów większy, innym razem malutki - do miski, opuszyła je dwiema szczyptami soli oraz taką solidną świeżo zmielonego w moździerzu czarnego pieprzu. Mel była tradycjonalistką, jeżeli chodziło o kuchnie. Zamiast elektrycznych młynków do przypraw, zgniatała je w młodzież i pod żadnym pozorem, nie smarowała pieczywa masłem! Tylko oliwą, ale tą już nasączyła bagietki zanim wylądowały o trzeciej w nocy w jej piekarniku. Przez ramię zerknęła się na tańczącego przy kuchence chłopaka.
- Ty chyba naprawdę nie możesz się doczekać tego piątku, co? Uprzedź mnie tylko lojalnie wcześniej, jeżeli będziesz chciał aspirować do miana króla parkietu, wezmę jakieś wygodniejsze buty czy inne tenisówki na zmianę - zamieszała w pomidorowej sałatce, częstując kolejną ćwiartką Nordberga, aby ten ocenił, czy dla niego nie za mało soli bądź pieprzu.
- Sama mogę pójść po bazylię i miętę, jeżeli nie masz nic przeciwko - po jego minię, zgadywała, że nie, ale i tak wolała usłyszeć potwierdzenie z ust Nicky'ego.
Najpierw wyszła na podwórze, aby z krzaczka urwać kilka listków bazylii. Jej dłonie, od razu przesiąknęły zapachem zioła. Odłożywszy to, co przyniosła ze sobą na papierowy, kuchenny listek po wypłukaniu pod wodą, pospieszyła na schody. Słysząc coś o szufladzie i pająkach, zatrzymała się na kolejnym, mniej więcej w połowie stopniu oraz obejrzała się na Nicky'ego. Mel miała talent, do posiewania rzeczy tam, gdzie nawet przez myśl by jej nie przeszło, aby później ich szukać. I choć upierała się, że to diabeł przykrył jej ogonem, oboje doskonale wiedzieli, że winne tu jest roztargnienie Russo.
- Mówisz tak, abym na pewno tam nie zerknęła, czy wręcz przeciwnie - chcesz, abym sprawdziła co tam znajdę? - nie dała mu szansy na odpowiedź. Z chichotem, zniknęła na górze domostwa Ashowortha. Gdyby wytężył słuch, słyszałby jeszcze jej niesiony echem, perlisty śmiech, a także kroki, gdyż deski w podłodze skrzypiały niemiłosiernie.
Wchodząc do pokoju Nicky'ego, od razu podeszła do parapetu, skubiąc mięte. I choć jej wzrok zatrzymał się na komodzie, nie zerknęła do środka. Czy słusznie? Uznała, że tak. Czegokolwiek tam nie chował, jeżeli chciał jej pokazać sam prędzej czy później to zrobi, prawda?

nicky nordberg
ambitny krab
Mel
25 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
tu dici 'non ho niente' / ti sembra niente il sole, la vita, l'amore / meraviglioso / il bene di una donna che ama solo te / la luce di un mattino, l'abbraccio di un amico, il viso di un bambino / meraviglioso
Mel Russo

Nie mógł nie odwrócić się do niej słysząc, co mówiła, i opierając ręce najpierw na biodrach a potem splatając z sobą na piersiach, chwilę kiwał głową, żeby w końcu unosząc coraz wyżej brwi, odpowiedzieć:
Tak? Tak myślisz, że niby nie byłoby mi do twarzy? – Nie mogła nie rozpoznać, że jego oburzenie pobrzmiewające w całkiem rozbawionym głosie było udawane — mimo wszystko Nicky zaczął szukać po kieszeniach spodni telefonu i wyciągnąwszy go, pokazał Melanie, że nie odpuści i przede wszystkim, żeby sama zaczekała z tymi pochopnymi niemalże oskarżeniami i przesuwając teatralnie wręcz po wyświetlaczu palcem, szukał czegoś naprawdę zawzięcie. – Zmuszam mnie do przedzierania się przez jakieś starości jeszcze z czasów Paris Saint Germain – przyznał chyba pierwszy raz od dawna..., bardzo dawna, zbierając się na odwagę, żeby wypowiedzieć głośno nazwę klubu, od którego zaczęła się jego krótka, międzynarodowa kariera. Znalazłszy w końcu w odmętach karty pamięci zdjęcie, na którym miał całkiem sporego irokeza, odwrócił telefon do Melanie i odpowiedział:
I co? Nie wiem czy nie wyglądałem wtedy lepiej jak teraz – zaczął samemu zerkając na wyświetlacz zanim Mel wyciągnęła mu z ręki komórkę, żeby przyjrzeć się temu..., wykopalisku nie przestając się uśmiechać — serce podjechało Nicky’emu do gardła, bo wystarczało, żeby przesunęła palcem po wyświetlaczu i odkryłaby jak wiele jej zdjęć, trzymał zapisanych, chociaż może nie powinien. Tak samo bał się, że może znaleźć tych kilka nielicznych fotografii, do których nie wracał, ale przecież nie miał jak tego udowodnić w razie czego, z Lerie, kiedy byli jeszcze parą a wzbudzały w nim sentyment, bo przypominały o pojedynczych chwilach jakie chciał zachować w pamięci jak chociażby wygrana w la Ligue 1.
Nie chcąc widzieć jej twarzy, gdyby faktycznie do tego doszło, odwrócił się i wytarłszy dłonie w ściereczkę do naczyń, którą odłożył byle gdzie zajął się jajkami, z których pierwsze o mało nie wylądowało w całości razem ze skorupką w szklance, do której je wybił. Potrząsnął głową i kiedy ostatnie przelał na patelnię i sięgając po papierowy ręcznik, którym wytarł blat i zawinął skorupki, spojrzał na dziewczynę — nie wiedział, co widziała i czy widziała cokolwiek innego niż tamto zdjęcie, ale wolał już nie dociekać i nie chcąc spalić jajek skupił się na nich doprawiając je po chwili, kiedy białko zaczynało się ścinać odrobiną podebranej jej soli i pieprzu, który utarła w moździerzu. Zupełnie nieświadomie też zaczął kołysać biodrami do piosenki, która od rana nie wychodziła Nicky’emu z głowy i kiedy Melanie zwróciła mu uwagę, popatrzył na nią uśmiechając się szeroko.
Okej, w takim razie uprzedzam – zaśmiał się i obróciwszy się jakby już byli na parkiecie ruszył w jej stronę do wyspy, przez którą przechylając się do niej, nie odmówił pomidorka a zaraz potem poinstruował dziewczynę, gdzie znajdzie ulubione zioła. – Rozmaryn jest i tu, i tu jakbyś doszła do wniosku, że może być potrzebny – dodał, kiedy wróciwszy z zewnątrz i była już w połowie schodów. Odwrócił się znów od kuchenki do niej i poruszając głową tak, jakby chciał dać Mel do zrozumienia, że nie wie co mogłaby mieć na myśli, zaśmiał się w końcu nie mogąc dłużej udawać. – Tak naprawdę to wiesz, że znajdziesz tam nic co mogłoby być ciekawe? Trochę moich papierów i mniej więcej poskładane w kostkę majtki i skarpetki. Chyba też zegarek, ale nie wiem czy nie trzymam go w pudelku w szafie, bo no... Nie bardzo mam okazję, żeby go nosić a szkoda mi, żeby się zniszczył – dodał nie przypominając jej, ze chodziło o zegarek, który dostał właśnie od niej z tamtej wygranej.
niesamowity odkrywca
dominicky
25 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
Dimmi se c’è ancora sulle labbra il mio sapore
Uniosła brew. Jego święte oburzenie i to, że niemalże od razu chwycił za telefon, aby zacząć przeglądać galerie zdjęć, zaciekawiło Mel na tyle, że porzuciła kilka, niepokrojonych na deseczce pomidorów i podeszła bliżej Nicka, aby zapuścić żurawia przez jego ramię. Niewiele dostrzegła z przerzucanych w pośpiechu fotografii, dopiero zdjęcie Nordberga z boiska w barwach klubowych Paris Saint Germain zdradziło, co miał na myśli, mówiąc o niewysuwaniu pochopnych oskarżeń.
Powiększyła kadr, który ktoś - nie dociekała kto - uwiecznił w pamięci jego telefonu, z bliska przyglądając się fryzurze chłopaka. Cofnęła się o krok, aby spojrzeć na niego, mając porównanie z tym, jak prezentował się na fotografii. Kilkakrotnie przerzucała spojrzenie to ze zdjęcia, to na jego włosy i..., właściwie to nie potrafiła jednoznacznie stwierdzić, w którym wydaniu było mu lepiej. Bardziej twarzowo.
- No dobrze,, puszczyku. Teraz to już mam zagwozdkę, muszę się nad tym dogłębnie zastanowić... - i nim spytał, co przez to rozumiała, Mel zabrała jego telefon z rąk, aby przesłać sobie zdjęcie, o które była ta cała heca, do siebie na messengera. I mimo najszczerszych obaw Nicky'ego, nie omsknął się jej palec, przerzucając zdjęcia na kolejne pozycje zapisane kawał czasu temu.
Odłożyła wygaszony, wciąż otwarty na zdjęciu Nordberga telefon na kuchenny blat, jaki przed dosłownie momentem przetarł chłopak. Musiał wyczuć, jak przemknęła się za jego plecami w drodze na dwór i kilka minut później, aby pójść po schodach do góry.
- Wiem, wiem, bez obaw, idę tylko po miętę i z powrotem... A zegarek może założysz, kiedy wyjdziemy potańczyć? To chyba dobra okazja, prawie jak... - nie dosłyszał, co chciała powiedzieć, ponieważ stopień zaskrzeczał pod wpływem kroków Mel, a ta w ostatniej chwili wstrzymała oddech, aby jednak nie dokończyć.
randka.
Potrząsnęła głową, jeszcze przed otwarciem drzwi. Skarciła samą siebie w myślach za insynuacje, które nie powinny w ogóle przychodzić jej do głowy. Wydawałoby się, że mieli jasność, łudzenie się więc, że to mogło być coś więcej, niż przyjacielski wypad we dwoje, niosło rozczarowanie, a to tylko zepsułoby jej frajdę z potańcówki. Uskubawszy tyle, ile powinno wystarczyć, zamknęła listki mięty w piąstce i zeszła na dół, wiedziona zapachem doprawionej, świeżej jajecznicy. Dopiero teraz zdała sobie sprawę, jak bardzo była głodna.
- Nakrywać do stołu? - zapytała, rwąc umyte w zlewie zioła i dodając do pomidorów. Rozłożyła je na pokrojonej bagietce, po czym odebrała od Nicky'ego talerze. Ustawiła je na stole, poprawiając krzywo leżący na nim bieżnik. Siedząc z widelcem w ręku, niecierpliwie przebierała nogami, gdy ten zeskrobywał z patelni jajecznice.
- ... Nie. Pozmywasz później. Wystygnie Ci, a najlepsza jest gorąca - złapała go za rękę, gdy stwierdził, że jeszcze wrzuci gary do zlewu, aby pozmywać i dopiero do niej dołączy. Miała czekać jeszcze całe, pięć minut!? Nic z tego!

nicky nordberg
ambitny krab
Mel
25 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
tu dici 'non ho niente' / ti sembra niente il sole, la vita, l'amore / meraviglioso / il bene di una donna che ama solo te / la luce di un mattino, l'abbraccio di un amico, il viso di un bambino / meraviglioso
Mel Russo

Był gotów zaprotestować widząc, że już otwierała usta, ale słysząc z nich to pieszczotliwe określenie — mimo że przyzwyczaił się do określania go mianem gufetto, czyli po prostu „mała sówka”, ale także pójdźka — rozczuliła go i uśmiechając się pokręcił głową, żeby ostatecznie zapomnieć nawet o telefonie, który wciąż trzymała w dłoniach i spoglądając na Melanie trochę ukradkiem, ostatecznie zająć się jajecznicą, którą gdyby spaliłby..., chyba sam rozpłakałby się raczej z zażenowania niż ze smutku nad zmarnowanymi jajkami; przede wszystkim przecież zawiódłby Mel, która widział jak zaglądała wyciągając się od czasu do czasu ponad blatem, żeby podejrzeć „czy już”. Zmieszał widelcem żółtka z białkami jednocześnie pilnując się, bo nie chcieli przecież żadnych omletów ani niczego takiego, więc nie mógł za długo mieszając napowietrzać jajek, które ścinały się coraz szybciej. Nie chciał poganiać dziewczyny, ale bagietka dochodziła już w piecu i właściwie zaraz mogliby siadać do stołu, gdyby Mel nie zdecydowała się skoczyć jeszcze po tę miętę do jego pokoju. Uśmiechnął się pod nosem, kiedy przyznała, że może przecież założyć ten zegarek, kiedy wyjdą razem, ale nie dosłyszał faktycznie jak mówiła, że „to prawie jak..., randka” a mimo wszystko pomyślał dokładnie to samo i nie odzywając się już, bo słyszał przecież, że była na górze i lada moment wejdzie do jego pokoju, uśmiechnął się o wiele szerzej i oglądając się wciąż na patelnię z dochodzącą jajecznicą, wyciągnął z jednej z wiszących szafek talerze, które opłukał i powycierał zanim Melanie zdążyła wrócić z garścią świeżej mięty.
Wiesz, że o tym samym pomyślałem – zaczął. – W końcu – dodał, ale nie mogła być pewna czy mówił o wspólnym wyjściu na dyskotekę, czy raczej o jajecznicy, którą zdjąwszy patelnię z palnika, który wygasił zaczął przekładać na talerze właściwie po równo, bo miał wrażenie, że wyjątkowo Mel byłaby w stanie zjeść więcej od niego — zmęczyła się trochę podczas strzyży a potem byli jeszcze przecież popływać, gdzie przegonił ją przecież w obie strony i jeszcze..., tamto. Potrząsnął głową i zaniósł na stół talerze, żeby wrócić i rzeczywiście pozmywać, ale skoro nalegała, żeby dał spokój i zostawił to na później, zalał jedynie wodą patelnię i dosiadł się do niej zajmując miejsce na wprost tak, żeby mogli swobodnie rozmawiać patrząc na siebie — zupełnie inaczej jak kiedy mieszkali razem w Rzymie i zazwyczaj siadali ramię w ramię przy kuchennej wyspie. Popatrzył na nią i kiedy najmniej się tego spodziewała, złapał jej dłoń w swoją.
To co? Smacznego? – Zaczął bawiąc się jej palcami, które wypuścił po dłuższej chwili, żeby mogła chwycić za widelec i w końcu spróbować tej jajecznicy, na którą naczekała się od rana już naprawdę wystarczająco — sam zajął się bagietką, w której chrupką skórkę wgryzł się przytrzymując palcem próbujące uciec z jej wierzchu pokrojone na cząstki pomidorki z ziołami i serem, który nie smakował tak, jak ten prawdziwy we Włoszech, ale z Melanie po drugiej stronie nakrytego przez nią stołu to nie miało znaczenia tak naprawdę. – I jak? – dopytywał, zanim spróbował jajecznicy, w której grzebał widelcem z przyzwyczajenia — doprowadzał tym do rozstroju nerwowego ojca, ale także nowego partnera matki, kiedy odwiedzał ją w Sydney, zanim mężczyzna wystawił jego walizki za drzwi tak naprawdę bez powodu. Uśmiechając się do siebie nabrał wreszcie kęs i wzdychając przyznał:
Nie za mało doprawiona? Bo mogę przynieść jeszcze pieprz..., póki jest ciepła –powtórzył po Melanie niemalże naśladując ją, na co musiała się uśmiechnąć.
niesamowity odkrywca
dominicky
25 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
Dimmi se c’è ancora sulle labbra il mio sapore
Nie zdążyła zaprotestować, aby nie przesadzał przy rozkładaniu jajecznicy na talerze, bo wilczy apetyt wilczym apetytem, nie mniej, Mel miała ograniczoną pojemność żołądka i nawet z łakomstwa, nie wepchnęłaby w niego więcej, niż pod kurek.
Wszystko pachniało bardzo dobrze, zarówno zapieczone w piekarniku bagietki, na które w pośpiechu rozłożyła pomidory wymieszane z ziołami, przyprawami i oliwą, ale przede wszystkim odpowiednio ścięta na maśle jajecznica. I kiedy stanęła przed nią ta wielka, kopiasta porcja, już miała chwycić po widelec, tyle że Nicky zamiast usiąść grzecznie na stołku, zabrał się za zmywanie. Westchnęła, odciągając chłopaka od pomysłu, aby najpierw pozmywać, a dopiero później zjeść - jak już wszystko będzie posprzątane, a gary nie śmiały się ze mnie ze zlewu - na szczęście ten nie dał się długo prosić.
Uśmiechnęła się do Nicky'ego, zaczesując opadający na jej polik kosmyk włosów za ucho. Na moment, zacisnęła swoje palce na jego dłoni, gdy niespodziewanie, splótł je ze sobą na stole. Popatrzyła się na ten ciasny warkocz, przypominający jej w kuchennej scenerii chałkę, jaką czasami splatali z ciasta drożdżowego na drugie śniadanie, aby przenieść na Nordberga roziskrzone oczęta, gdy wycofał swoją rękę i sięgnął po bagietkę. Chciała się z nim podzielić tymi radosnymi wspomnieniami, z drugiej strony nie mogła się oprzeć wrażeniu, że ten doskonale wiedział o czym myślała i do jakiego, wspólnego momentu wracała. Wystarczyło, że tylko na nią zerknął.
- Buon appetito! - nabrała solidną porcję jajecznicy na widelec, wciągając ją właściwie na raz. Zgarnęła to, co rozprysnęło się po talerzu na boki, ponieważ żaden, nawet najmniejszy okruszek, nie miał prawa się zmarnować.
- Przepyszna. Niczego bym tutaj nie zmieniała, ani nie doprawia, gufetto - zaakcentowała, aby sobie nie pomyślał, że ten przytyk ujdzie mu na sucho.
- Nadal jest lepsza, niż u mojej babci i nie boje się tego powiedzieć jawnie oraz otwarcie... Jeżeli faktycznie zostanę na noc, jutro rano też taką usmażysz? - poprosiła, po czym pochłonęła następny widelec z nabitymi na niego jajkami. To, jak zajadała się jajecznicą Mel, było komplementem samym w sobie.
W pewnym momencie, przestała się przejmować zasadami i..., nabrała nieco jajecznicy na kęs bagietki, który jej został w ręku. Ten dziwny twór, zjadła ze smakiem, oblizując palce z jajka, które uciekało z nierównej powierzchni pieczywa. Roześmiała się, kiedy nieco skapnęło na jej nos, ratując się z tej przezabawnej sytuacji chusteczką, która podał jej Nicky.
- Wystarczy. Jeszcze jeden widelec i..., pęknę! - zmiętą chusteczkę, wyrzuciła do kosza na śmieci, a naczynia powkładała do zlewu. Ze ścierką w pogotowiu, czekała, aż Nordberg pozmywa jeden po drugim, a następnie przekaże jej, aby powycierała i odłożyła. Skoro wspólnie gotowali, wspólnie mogli też pozmywać. Mel nie zamierzała się od tego wykręcać, zresztą, stojąc oparta o szafkę, miała jeszcze chwilę, aby wyjeść to, czego nie dojadła przy stole.

nicky nordberg
ambitny krab
Mel
25 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
tu dici 'non ho niente' / ti sembra niente il sole, la vita, l'amore / meraviglioso / il bene di una donna che ama solo te / la luce di un mattino, l'abbraccio di un amico, il viso di un bambino / meraviglioso
Mel Russo

Przecież mógł zawsze dojeść po niej — nie widział w tym niczego nieodpowiedniego, bo zawsze tak robili w Rzymie; nie lubił marnować jedzenia a poza tym po powrocie z treningu był w stanie zjeść wszystko dosłownie, co znalazł zupełnie jak kumpel, z którym od pierwszego dnia złapali dobry kontakt i nieraz Melanie mogła opierając się o ramię Nicky’ego, kiedy oglądali wspólnie film, przeczytać w wymienianych z nim SMS-ach jak rozpisywali się o tym, co zdążyli już pochłonąć a na co jeszcze mieli ochotę przy okazji często schodząc na bardziej zbereźne tematy, które podsumowywała jedynie kręcąc głową i układała się zaraz wygodniej na ramieniu Nordberga a ten, kiedy udało mu się zorientować, że Melanie czytała te głupoty zaraz oblewał się rumieńcem, co mogła rozpoznać czując bijące od jego szyi i twarzy ciepło. Ciekawe jak teraz radził sobie tamten i czy robił karierę dalej? A może na niego także klub znalazł sposób i inni złamali go w następnej kolejności? Był ciekaw, ale nie miał odwagi napisać po tak długim okresie milczenia, bo przecież nie odpowiedział na tych kilka otrzymanych zaraz po powrocie do domu wiadomości i czuł, że popełnił błąd — jeszcze jeden do naprawdę całkiem pokaźnej już kolekcji...
Odpowiedział jej tak samo, życząc „smacznego!” i rozplątawszy ich palce zabrał się za bruchettę, na którą miało o wiele większą ochotę niż jajecznicę, mimo że wyszła mu całkiem smaczna, co potwierdziły jedynie słowa Melanie — uśmiechnął się i zaraz przygryzł dolną wargę słysząc kolejny raz to przezwisko, do którego cieszył się, że przez Włochów nie stracił dawnego sentymentu upatrując się w tym przede wszystkim jej zasługi i tego w jaki sposób wymawiała tę „małą sówkę”. – Przestań! Twoja babcia robi o niebo lepszą, bo jajka są mocniej ścięte a mimo to nie jest taka papierowo sucha – zaczął, kiedy Melanie wspomniała o śniadaniu i na moment Nicky zawiesił się tak samo, jak po tamtym zupełnie niewinnym przecież pocałunku w stogu siana. Przegryzł niedokładnie kęs, który miał w ustach i przełknąwszy go wraz z rosnącą pod krtanią gulą, odpowiedział niepewnie:
Nie wolałabyś czegoś..., nie wiem... Innego? Pomyślałem, tylko się nie śmiej, okej? – Zaczął w końcu się uśmiechając. – Pomyślałem, że może zrobiłbym rogale z marmoladą albo czekoladą, bo kremu to się nie podejmę. Nie ma mowy. Nie bez twojej babci – zażartował nabierając całkiem spora porcję jajecznicy, którą zaraz zagryzł bruchettą, jakby chciał zapchać sobie usta i jednocześnie nie musieć odpowiadać na ewentualne pytania, ale Melanie nie zaprotestowała jakoś szczególnie, więc wiedział już, że jutro będzie musiał wstać trochę wcześniej, chociaż z drugiej strony teraz zastanawiał się jak ją zaskoczyć, skoro tak łatwo wyciągnęła z niego, co planował a przede wszystkim..., że jednak zakładała aby została na noc. Czerwieniąc się, co mógł zrzucić z łatwością na naprawdę gorące bagietki, które miał wrażenie, że nie stygły, mimo że powoli namaczały się sokiem z pomidorów, dojadł i chciał już zebrać ze stołu naczynia, ale Mel wyprzedziła go w tym i zaniosła je jedynie do zlewu, zmywanie pozostawiając Nicky’emu. Musiał przyznać, że podobał mu się coraz bardziej to jak przebiegał cały ten dzień i kiedy podawał dziewczynie ostatni talerz, zaproponował:
Zrobię kawę zanim pójdziemy pooglądać te całe alpaki i lamy, dobrze? – A że nie zaprotestowała po chwili sączyli już naprawdę mocną i czarną jak smoła kawę, po której uznał, że „właściwie mógłby zacząć strzyżę od nowa”. – ..., żartuję – dodał zaraz widząc jej minę, kiedy wpuścił Melanie na wybieg dla lam. – Nie zdążyłem przygotować się odpowiednio psychicznie, żeby wytrzymać z nimi jakikolwiek bliższy kontakt niż obwąchiwanie nas i podszczypywanie za włosy. Uważaj – zwrócił jej uwagę, bo już jedna z większych lam zainteresowała się jej lokami.
niesamowity odkrywca
dominicky
25 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
Dimmi se c’è ancora sulle labbra il mio sapore
Miał... rację, dlatego też, tymi ostatnimi kęsami jajecznicy w połączeniu z rozmiękła od jajek bagietką, na które już naprawdę nie miała miejsca nakarmiła Nordberga, a ten sprawiał wrażenie niezwykle zadowolonego z siebie. Az chciałoby się wyciągnąć rękę i podrapać kocura za uchem, co w ostatecznym rozrachunku zrobiła, a z czego zdała sobie sprawę dopiero po fakcie.
Śmiejąc się, nie dała sobie wmówić, że w czymkolwiek jego jajecznica odbiega od tych przygotowywanych przez jej babcie. Co to, to nie! Basta! Ani słowa, a sio. Zgodzić sę mogła jedyne na stwierdzenie, że Nicky był skromny i dlatego nie chciał dopuścić do siebie myśli, że w gotowaniu mógł jednak pokusić się o rangę eksperta w potrawach, które jadali najchętniej i często, dlatego też kiedy niespodziewanie dla Mel wspomniał o rogalikach... Przekrzywiła głowę, przyglądając mu się na pierwszy rzut oka tak, jakby spodziewała się, że w tej obietnicy krył się podstęp.
- Naprawdę? Zrobiłbyś dla nas rogaliki z marmoladą i czekoladą? - problem wyboru nadzienia, rozwiała w oka mgnieniu.
A gdy tylko Nordberg potwierdził, że..., tak. Nosił się z takim zamiarem, Mel rzuciła mu się na szyje z piskiem radości. W ostatniej chwili łapiąc talerz, który wytrąciła z rąk chłopaka.
Przez całe zmywanie naczyń, buzia się jej nie zamykała na temat rogalików. To... Intrygujące, jak wiele można mówić o tych chrupkich, słodko - słonych w zależności od upodobań, wypiekach. Był moment, kiedy miała wątpliwości, czy faktycznie powinna zostawać na noc, zwłaszcza, gdy oboje zmieszali się po niespodziewanym zbliżeniu na sianie, ale ostatecznie uznała, że jeden moment zapomnienia, dosłownie ułamek sekundy, nie powinien rzutować na całym wieczorze. A ponieważ wiedziona jakimś wewnętrznym przeczuciem, wzięła rzeczy na zmianę, nic nie stało tak naprawdę na przeszkodzie, aby zostać i na jedną noc, zająć drugie, wolne łóżku w pokoju Nicky'ego.
- Dziękuję - odparła, gdy podał jej kubek z kawą. Uśmiechnęła się do niej - tak naprawdę to do Nordberga! - i wyszła za nim na dwór, idąc w stronę zagród lam.
Tak, jak ostrzegł ją Nicky, większość interesowała się albo jej włosami, albo tym, co miała w kubku... Jeden, kędzierzawy słodziak, na tyle skutecznie odciągnął jej uwagę, że inny, węsząc okazję, dopił kawę Mel. Odkrywszy to, wybuchnęła perlistym śmiechem.
- No ładnie. Teraz pewnie nie prześpi całej nocy, a ja będę miała Cię Panie Alpako na sumieniu! - wystrzeliła w jego stronę palcem, ale nie gniewała się na zwierza długo. Tym bardziej, że zaraz została przed niego polizana na przeprosiny. Cmoknęła.
- Ciekawe, czy będzie tak samo towarzyski, kiedy przyjdzie do strzyżenia jego sierści... Przyszły tydzień mówisz? - dogoniła Nicky'ego w wejściu do kuchni. Zabrała mu z rąk kubek po kawie i nim zdążył zaprotestować, pozmywała oba, a mokre dłonie wytarła w szorty.
- To co... Budujemy bazę? - spytała, będąc już jedną nogą na schodach. Na dworze zaczynało szarzeć, lada moment, a gwiazdy zaczną wychodzić na niebie. Mieli ostatnie chwilę, aby na spokojnie rozsiąść się i... podziwiać ten spektakl.

nicky nordberg
ambitny krab
Mel
25 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
tu dici 'non ho niente' / ti sembra niente il sole, la vita, l'amore / meraviglioso / il bene di una donna che ama solo te / la luce di un mattino, l'abbraccio di un amico, il viso di un bambino / meraviglioso
Mel Russo

Nie odmówił reszcie jej bagietki i jajecznicy, chociaż najadł się naprawdę porządnie, ale nie chciał wyrzucać resztek i marnować jedzenia — nie tego nauczyli go rodzice i Goldsworthy’owie, dlatego za każdym razem, kiedy gotowali nie wychodząc na miasto ostatecznie Nicky dojadał to, co zostawiała najczęściej wieczorem nie odgrzewając resztek, które pochłaniał najczęściej stojąc w otwartych drzwiach lodówki. Nie spodziewał się, że wyciągając w jego stronę rękę, Mel będzie chciała podrapać go za uchem, za które ciągnęła go czasami, gdy stawał się nieznośnie marudny i przekrzywiając głowę, bo łaskotała go opuszkami palców, zaśmiał się i przytaknął:
Dlaczego nie? Nie wiem czy mi wyjdą, ale dopóki nie spróbuję, to się nie przekonam a przecież zazwyczaj wychodziły – dodał wzruszając ramionami i złapawszy jej rękę w swoją w ostatnim momencie powstrzymał się, żeby nie pocałować jej szczupłych palców. Uśmiechnął się jedynie i zaniósł do zlewu naczynia zebrane ze stołu w pośpiechu, żeby nie zrobić nic jeszcze głupszego od tamtego pocałunku w sianie, o którym nie mógł zapomnieć i kiedy tylko odwracała się, żeby odłożyć na miejsce w szafce wytarty do sucha talerz, odwracał za nią głowę przyglądając się jej gęstym lokom, w który najchętniej wtuliłby twarz — zaraz potrząsnął głową i powtarzając w myślach, że przecież „nie ma prawa” zaproponował dziewczynie kawę, chcąc zająć się czymś zanim wyjdą pooglądać hodowane przez Ashwortha alpaki i lamy.
Myślami wydawał się błądzić daleko od zwierząt, które starały się zaczepiając zwrócić na siebie ich, kiedy tylko weszli do zagrody — Melanie z kubkiem naprawdę mocnej kawy, z którą musiała rozstać się o wiele szybciej niż przypuszczała a Nicky z rękami wciśniętymi w kieszenie seansowych spodni. Przyglądał się jej i obstępującym ją lamom, nawet poklepując młodsze po łbach, ale dopiero kiedy dotarło do niego, że Mel mówiła coś spojrzał na dziewczynę nie do końca przytomnym spojrzeniem, żeby wymawiając się zmęczeniem, odpowiedzieć w końcu z nikłym uśmiechem na twarzy:
Co? Tak, tak. W przyszłym tygodniu – potwierdził kręcąc się przy ogrodzeniu, na które wciągnął się i po chwili był już po drugiej stronie ewidentnie nie mogąc znaleźć sobie miejsca tak samo, jak nie mógł znaleźć odpowiedzi na wszystkie pytania kłębiące się w jego głowie tak naprawdę od tamtego spotkania na boisku. I chociaż naprawdę chciał zapytać Melanie czy rzeczywiście chodziło jedynie o UNICEF..., wstydził się i przede wszystkim cholernie bał, że może odpowiedzieć „tak” jednocześnie odbierając mu tę tlącą się w piersiach nadzieję, którą czuł, że niepotrzebnie zupełnie podsyca mamiąc się, że może jednak po części przyjechała także..., jeśli nie dla to chociaż do niego. Odwrócił się i wyciągając w jej stronę rękę, złapał dłoń Mel, żeby ostatecznie opleść jej szyję ramieniem i wciągnąć do domu a potem wejść powoli i ostrożnie na górę, kiedy słońce zaczynało rozświetlać czerwienią okna w całym domu.
Nie mógł nie uśmiechnąć się, kiedy spytała czy obłożą się poduszkami i udając chwilę, że się zastanawia dopiero, kiedy weszli na strych, odwrócił się do niej i odpowiedział:
Nieee... Usiądziemy w otwartych oknach, każdy w swoim i będziemy gapić się w niebo, dopóki nie zacznie łamać nas sen – dotknął do jej policzka i uchyliwszy drzwi pokoju, przepuścił ją a kiedy znaleźli się w tym nagrzanym przez słońce przestronnym chociaż niewielkim pomieszczeniu właściwie bez zbędnych mebli, zamknął za sobą drzwi i oparł się o niej przyglądając Melanie uważnie. Nie wiedziała jak bardzo tęsknił za nią a teraz... Teraz wiedział już, że będzie tęsknić tylko mocniej.
niesamowity odkrywca
dominicky
25 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
Dimmi se c’è ancora sulle labbra il mio sapore
Do niego i jednocześnie dla niego. UNESCO organizowało wiele akcji, ale Mel nie zastanawiała się długo, kiedy w mailu przesłanym jej przez zarząd wśród propozycji wypatrzyła projekt obejmujący praktycznie całą Australię. Chciała... No właśnie? Czego tak naprawdę chciała? Początkowo, wydawało się jej, że po prostu go zobaczyć na własne oczy. Dopytać i sprawdzić, jak poukładał sobie życie, czy powrót do korzeni dał mu spokój ducha oraz choć odrobinę szczęścia. Życzyła mu tego całym sercem, ktoś taki, jak Nordberg, nie miał prawa być nieszczęśliwy. Teraz jednak, im więcej czasu spędzała w jego towarzystwie, im więcej wspomnień do niej wracało, a wraz z nimi tęsknota za tym, jak było, zaczynała mieć wątpliwości, czy jej przyjazd tutaj nie był bardziej egoistycznym zagraniem. Z jednej strony wszystko - dosłownie - tłumaczyła sobie potrzebą porozmawiania z Nickym w cztery oczy po tak cholernie długim okresie jego milczenia, ale tak naprawdę, nadal tliła się w jej absurdalna, niedorzeczna i co ciekawe - wredna! - nadzieja, że może jeszcze nie jest za późno, aby zachować się tak, jak powinna w dniu jego wylotu, kiedy pojechała na to lotnisko, ale zabrakło jej odwagi, aby wysiąść z taksówki i wejść na pokład odlatującego samolotu z nim. Dla niego. I właśnie dlatego wyjazd do Nowego Yorku z Pradą, która bardzo chciała mieć ją na swoim pokazie najnowszej kolekcji na Fasion Weeku przestał mieć dla Mel znaczenie, gdy tylko pojawiła się kontrpropozycja z podróżą do Australii. Od zawsze dla niej były rzeczy ważne i ważniejsze. Nordber niezmiennie był tą najważniejszą.
Niemalże od razu po wejściu do jego pokoju, zgarnęła ze dwie poduszki - jaśki z zaścielonego łóżka. Może i nie mieli budować bazy, w której mogliby udawać, że są w innym miejscu, o innym czasie bądź nawet czasoprzestrzeni, nie zmieniało to jednak faktu, że rozsiąść się w oknie należało wygodnie. Ułożyła je jedna na drugą na parapecie, uklepując sobie tam miejsce, na które od razu by wskoczyła, gdyby nie fakt, że czuła na swoich plecach niezmienne, intensywne spojrzenie chłopaka.
Obróciła się więc zgrabnie na palcach i stanęła z Nickym twarzą w twarz. Uśmiechnęła się, przekrzywiając głowę trochę tak, jak robił to sam Nordberg co czyniło z Mel jego niemalże idealnym, lustrzanym odbiciem.
- Chyba nie próbujesz mi powiedzieć, ale jeszcze nie wiesz jak, że lama odgryzła mi kawałek kosmyka, co? - parsknęła, a następnie chwyciła rękę chłopaka i wciągnęła Nicky'ego do środka.
- Wiesz, że miejsca jest na tyle dużo, że możemy usiąść w jednym oknie? - pozwoliła sobie zauważyć, gdy już zakopała się w zniesione wcześniej poduszki. Wsiąknęła w nie prawie że w całości, taka była cwana.
Poklepała obok siebie miejsce, mając cichą nadzieje, że Nicky zgodzi się i wdrapie na ten sam parapet. Jak miałaby się bawić jego dłonią, gdyby siedział w innym oknie?
- Myslisz, że księżyc dzisiaj też będzie taki pyzaty i w niecodziennym kolorze? - spytała, zadzierając nieco głowę i uśmiechając się do gwiazd, które nieśmiało, wyglądały zza ciemniejszych chmur. To była jej ulubiona pora dnia, jeszcze wieczór, tyle że późniejszy, ale nadal nie ciemna, głucha noc.

nicky nordberg
ambitny krab
Mel
25 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
tu dici 'non ho niente' / ti sembra niente il sole, la vita, l'amore / meraviglioso / il bene di una donna che ama solo te / la luce di un mattino, l'abbraccio di un amico, il viso di un bambino / meraviglioso
Mel Russo

Potrząsnął głową przecząco i odpowiedział, że „z jej kosmykami jest wszystko w należytym porządku”, jednocześnie nie odrywając od jej twarzy spojrzenia, którym błądził dookoła ciemnych oczu dziewczyny, w które nie był w stanie wpatrzyć się, pewnie tak jak wcześniej. Mimo że mogło wydawać się jej, że jest inaczej... Zmienił się, tylko że jedno pozostało w nim wciąż tak samo mocno zakorzenione..., strach.
Bał się coraz bardziej, że im więcej czasu będzie spędzać z Melanie, tym więcej odżyje w nim wspomnień i kiedy jej współpraca z UNESCO a przede wszystkim wakacje, które postanowiła sobie zrobić dobiegną końca..., przeżyje rozstanie z nią o wiele mocniej jak tamto poprzednie, kiedy wyjeżdżał w samotności z Italii i pogrążając się w ciemnych myślach wpatrywał się w ocean skrzący się w słońcu. Bał się, że będzie starał się zatrzymać Mel w Lorne Bay, mimo że miał świadomość, że to nie jest miejsce dla niej i że nie ma najmniejszego prawa odbierać jej światu, który nie mógł stracić możliwości, żeby co kwartał oglądać jej uśmiech z rozkładówek najpoczytniejszych czasopism modowych. A jechać zaraz za nią? Nie mógł..., przecież nie miał za wiele pieniędzy i musiałby ruszyć oszczędności, które skończyłyby się bardzo szybko — co mógłby robić we Włoszech, jeśli nie postarać się wrócić do calcio, ale nie wiedział czy w ogóle chciałby a przede wszystkim..., czy mógłby? Miał wciąż poczucie, że tamta droga jest całkowicie zamknięta dla niego i nie ma co liczyć, żeby kiedykolwiek wrócił do zawodowego grania a więc nie miał prawa rozbudzać w sobie tych wszystkich emocji i przywoływać wspomnień, które powinien zostawić tak naprawdę jedynie dla siebie na czas, w którym zaczynał poddawać się kolejnym falom zwątpienia. Tylko że..., nie umiał... Nie umiał powstrzymać zmierzających prosto w jej stronę myśli i wyobrażeń. Nie umiał powstrzymać się i odmówić Mel, kiedy tak jak teraz wyciągnąwszy w jego stronę ręce starała się odciągnąć go od drzwi, przy którym mogłaby odnieść wrażenie, że może czuł się bezpiecznie mimo że nie byli u niej tylko w jego niewielkim pokoju, który wydawał się Nicky’emu coraz mniejszy — jakby ściany zaczynały napierać na nich zmuszając, żeby byli jak najbliżej siebie. I jedynie to, co wzbudzało w nim paraliżujący lęk, nie było już obawami z Włoch o jego pozycję w drużynie i przerażenia całą mało przyjemną atmosferą towarzyszącą jego przejściom z klubu do klubu — teraz chodziło o coś więcej... O coś, czego wartości nie dawało się wycenić za żadne pieniądze i jeśli nawet to nie było to samo uczucie, które łączyło ich w Rzymie czy później w Milanie... Nie chciał ryzykować, bo bał się, że może stracić wszystko i jedno nieprzemyślane zachowanie położy się cieniem na wszystkich ich wspólnie spędzonych chwilach.
Uśmiechając się popatrzył na nią a potem na parapet, na którym usadziła się wygodnie i mimo że miała rację..., ostatecznie rozsiadł się w sąsiednim oknie i wychylając w jej stronę odpowiedział:
Myślę, że pewnie niewiele ubędzie z tarczy. Dopiero co była pełnia, ale nie wiem czy będzie tak samo czerwony jak wczoraj jeszcze – dodał i chwilę wpatrywał się w szarzejące niebo, które lśniło pomarańczowymi i złotymi odblaskami zachodzącego za rzeką, w której wygłupiali się kilka godzin wcześniej słońca, aby w najmniej spodziewanym momencie, kiedy Melanie nie zwracała — a przynajmniej sprawiała wrażenie, że nie zwraca — uwagi na to, co robił kręcąc się na parapecie, wyszedł przez okno na dach i przeszedłszy po nim jak kot usiadł przy niej i opierając głowę o tą wolną część parapetu, na którym siedziała a która chwilę wcześniej poklepała zachęcając, żeby dosiadł się do niej, odchylił głowę w tył i wpatrzył się w Melanie. – Dobry wieczór! Przyszedłem poprzeszkadzać ci trochę... – Uśmiechając się, dotknął do jej dłoni opartej o ramę okna, na którym siedziała.
niesamowity odkrywca
dominicky
25 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
Dimmi se c’è ancora sulle labbra il mio sapore
Każde rajskie wakacje prędzej czy później się skończą, ale o tym, w tym konkretnym momencie, nawet nie chciała myśleć. Odwlekła więc w czasie konieczność pochylenia się nad wszystkim, co wymagałoby od niej odpowiedzi no i co dalej. W podobny sposób, uciekała przed świadomością, że jej wrześniowy terminarz jeszcze przed wylotem z Rzymu pękał w szwach, co wcale nie znaczyło, że po powrocie do domu, nie czekać będą na nią kolejne niespodzianki w postaci dopisanych na marginesie, ale za to z wykrzyknikiem sesji, eventów czy pokazów. Nie było to rozwiązanie na zawsze, zapewne istniał lepszy sposób, aby pogodzić swoją obecność tutaj, a także wizję, że w końcu będzie musiała wykupić lot z Australii do Włoch, nie mniej, w jej głowie siedziało zbyt wiele sprzecznych, gryzących się, a także wykluczających myśli, aby na spokojnie, bez ładunku emocjonalnego, zdystansowana, jak i logiczna, uporządkowała ten cały chaos. Tym bardziej, że część - o ile nie większość - wymuszała na niej ustosunkowanie się do tego, jak powinna traktować Nicky'ego, a to stety niestety był dla niej kolejny argument przemawiający za tym, aby jednak jeszcze chwilę podryfować w słodziej niewiedzy, nim kategorycznie zabroni sama sobie podsycania już nie aż tak nieśmiałej nadziei, gdy ich dłonie dotkną siebie nawzajem, bądź Nordberg zaczesze zabłąkany kosmyk za jej ucho. Nie umiała sobie odmówić, choć rozum uparcie szeptał do niej, że w końcu zobaczy i więcej z tej wszystkiego będzie płaczu, poczucia straty, a także niesprawiedliwości, niż da jej ta chwila, raptem ułamki sekund, gdy może bez tylko na pozór braku konsekwencji, ułożyć głowę na jego ramieniu.
Serce, rzecz jasna, miało zupełnie inne podejście i gdyby tylko mogło...
Potrząsnęła głową, od dłuższej chwili wpatrywała się w szarugę na zewnątrz, słońce schowało się za horyzontem, a pierwsze gwiazdy wykwitły na niebie. Na ten moment, przypominało ono jeszcze upstrzoną pojedynczymi piegami twarz ukrytą w cieniu, ale z każdą upływającą minutą, konstelacje stawały się coraz bardziej widoczne nawet dla gołego oka. Od zawsze fascynowała ją fizyka i choć nie miała stricte ścisłego umysłu, uczyła się praw rządzących światem, jak i wszechświatem z największą przyjemnością, a ciekawostki o kosmosie - dosłownie - zjadała na śniadanie.
- ... nie mogłam mieć więcej, niż dziewięc lat, kiedy wmawiałam rodzicom, że na pewno moja noga stanie na księzyciu, a oni przytakiwali moim wymysłą z absolutną powagą. Niestety, na późniejszym etapie edukacji doszłam do wniosku, że z NASA mi jednak nie po drodze. Wyobrażasz sobie mnie i moją burzę włosów w skafandrze? - zaśmiała sie, kątem oka zerkając na parapet, na którym rozsiadł się Nicky, w ostatniej chwili nie decydując się skorzystać z jej zaproszenia i zawracając do drugiego okna. Mel, wyciągnęła się jak długa, dosłownie zapadła się w poduszki, którymi wyłożyła sobie swój kąt. Palcami od stóp, zabębniła o przeciwległą ścianę, błądziła wzrokiem gdzieś w okolicach Wielkiego i Małego wozu, zastanawiając się, dlaczego akurat ta gwiazda, która powinna lśnić najjaśniej, była z ich perspektywy niewidoczna.
Jej rozważania przerwało pojawienie się w oknie głowy Nordberga. Nie zauważyła, kiedy dokładnie chłopak zniknął, aby podstępem, przez dach, dostać się na jej parapet. Wyjrzała zza jego ramienia na dachówki, oceniając ich stan dość krytycznie,
- Poprzeszkadzać możesz, ale na kradnięcie życzeń spadającej gwieździe się nie zgadzam! - podniosła rękę, aby podkreślić swój warunek, a następnie w locie pochwyciła jego dłoń - tę samą, którą przed momentem okrył jej drobną, zaciśniętą na ramie okna piąstkę.
- Spójrz! Tam jest jedna, a za nią, kawałek dalej... - mówiąc, nakierowała jego spojrzenie, trąciwszy policzek, we właściwym kierunku.
- ... Jeszcze jedna. Szybo pomyśl o czymś, co bardzo chcesz, aby się spełniło... - wyszeptała, samej prosząc w myślach o niby drobiazg, ale jakże cenny dla niej.

nicky nordberg
ambitny krab
Mel
ODPOWIEDZ