25 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
Dimmi se c’è ancora sulle labbra il mio sapore
Przewróciła oczyma. Nie rozumiała, co tak bardzo nie podobało mu się w spaniu na podłodze, w końcu mieszkał w słonecznej Australii, a Melanie i tak rozkopywała się w nocy z kołdry czy tam koca. Poza tym, nigdy nie lubiła miękkich materacy, w swoim łóżku miała te najtwardsze. Wyjątkowo jednak, głównie z uwagi na zaciętą minę Nicky'ego, nie wykłócała się z nim tu i teraz. Końcem końców i tak zrobi po swojemu, kiedy zaśnie, zsunie się z cienką pościelą na drewniany parkiet, albo przeniesie się na parapet, skąd będzie mogła obserwować niebo. Gdy czekała na Nordberga, aż ten skończy poranną toaletę, wyglądała już przez strzeliste okno na niebo. Nocą, powinna mieć widok na wszystkie konstelacje; kolejny argument, aby jednak nie wracać do siebie zbyt szybko.
- ... No niech Ci będzie. Wstępnie umówimy się na to drugie łóżko, ale jeszcze wrócimy do tej rozmowy - zastrzegła, po czym oderwała kawałek pieczywa i nakarmiła nim Nicky'ego. Więcej było w tym czułości, niż chciała po sobie pokazać, ale na to niewiele już mogła poradzić.
Po dwóch bagietkach, szybko zostały same okruszki, jakie rozrzucili ptakom. Trzecią, dzieliła się z chłopakiem, wydając od jednej strony, podczas kiedy on odrywał sobie kęsy z drugiej. Jeszcze nie doszli do środka, Mel jednak założyła, że bezdyskusyjnie to Nicky zje nasączony oliwą z rozmarynem miąższ i tym razem nie będzie żadnej dyskusji.
Oparła kubek z kawą na swoich kolanach, przekrzywiając głowę tak, aby spojrzeniem objąć jeszcze blado-fioletowe ślady na jego rękach układające się w dość regularne pierścienie.
- Mhmm... Czy to jest ten moment, kiedy powinnam powiedzieć, że nie zapomniałam, jak Cię masowałam po treningach...? - wyciągnęła usta w dzióbek, chowając go za moment za kubkiem. Dopiwszy kawę, włożyła naczynie do koszyka na ten, który wcześniej oddał jej Nordberg.
- W koszyku są jeszcze dwie bagietki, nie musimy się więc martwić o obiad... Wody? - gdy przytaknął, udała, że sięga po butelkę, ale tak naprawdę jej dłoń zanurzyła się w wiadrze. Rozlała po jego nodze cienką strużką to, co utrzymała w zamkniętej dłoni, tworząc mały strumień od uda aż do łydki.
- Wspomniałeś o jajkach i już mam w głowie jajecznice, którą zawsze smażyłeś... Będzie ze mną chodzić cały dzień, a im szybciej ostrzyżemy owieczki i wrócimy znad rzeki... Jeszcze leżysz, Nicky? - cmoknęła, ciągnąc go za rękę, aż w końcu nie wstał. Kilka łyków wody wystarczyło, przynajmniej Mel. Zgrabnie zsunęła się ze siana, biorąc koszyk. W drodze do zagrody, splatała ze sobą pojedyncze, twardsze zasuszone łodygi wygrzebane z siana, aby na ostatnim odcinku przed wejściem do boksów, gdzie małe jagniątka - nawet te kilkudniowe - brykały dookoła mam, naciągnąć na głowę prowizoryczny wianek. Kiedy siano wymieszało się z puszkiem po wełnie, można było ulec złudzeniu, że są to jakieś egzotyczne kwiaty. Takie, które kwitną nocą i tańczą na wietrze.
Odstawiła koszyk na płot, nim weszli do środka. Owcem owcami, ale na pewno jakaś ciekawska zechce zerknąć do środka. W oczekiwaniu, aż Nicky zorganizuje miejsce do pracy, a także przyniesie nożyce i opowie jej co i jak, a najlepiej to na jednym dżentelmenie zaprezentuje, przykucnęła, bawiąc się z kilkoma jagniątkami, które skubały trawę pod jej nogami i zaczepiały obcą dla nich osobę. Praca ze zwierzętami, była jednak super.

nicky nordberg
ambitny krab
Mel
25 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
tu dici 'non ho niente' / ti sembra niente il sole, la vita, l'amore / meraviglioso / il bene di una donna che ama solo te / la luce di un mattino, l'abbraccio di un amico, il viso di un bambino / meraviglioso
Mel Russo

Przez lata, kiedy czas dzielił między treningi i zgrupowania przyzwyczaił się do twardych materacy, ale skłamałby mówiąc, że od czasu do czasu nie lubił zapaść się w miększy dodatkowo obkładając się poduszkami, w które mógłby wtulić się i wtedy na pewno nie była potrzebna żadna kołdra ani inne okrycie, tym bardziej tutaj w Australii, chociaż miał wrażenie, że noce były tu o wiele chłodniejsze niż w tym samym czasie we Włoszech — tylko że tam było obecnie lato...
Wiesz – zaczął. – Na podłodze spotkasz pająka szybciej jeszcze niż w łóżku – wyjaśnił unosząc brwi, którymi poruszył, żeby po chwili złapać kawałek bagietki, którym dotknęła do jego lekko uchylonych warg. Był naprawdę głodny i najchętniej wgryzłby się w pieczywo, ale nie żeby narzekał, kiedy wkładała mu do ust kolejne kawałeczki miąższu o wyraźnie rozmarynowym smaku, który rozchodził się po całym podniebieniu. Uśmiechając się chciał już powiedzieć coś, że może zawsze w swoim zrobić jej miejsce, ale bardzo szybko doszedł do wniosku, że nie powinien niczego takiego sugerować, tym bardziej, że przecież nie chciał zaciągnąć Melanie do łóżka nawet, jeśli przez chwilę poczuł rozchodzące się po ciele przyjemne ciepło, kiedy uświadomił sobie, że mogliby... Nie! Nie moglibyśmy, pomyślał i zaciskając powieki starał się jak najszybciej pozbyć z głowy tych coraz bardziej natrętnych wyobrażeń, które sam nie wiedział skąd się brały.
Popatrzył na Melanie i kąciki ust wygięły się w lekki uśmiech, ale ten nie dosięgał tym razem oczu, które zdradzały, że błądził myślami gdzieś daleko..., bardzo daleko stąd. – Nie..., nie mów tego, bo jeszcze nie pozbędziesz się mnie z domu – zażartował i kiedy zabrała jego pusty już kubek proponując w zamian wodę, skinął głową, ale nie spodziewał się kompletnie, że mogła nawet pomyśleć, żeby nabrać jej w dłonie z wiadra i polać po jego nodze, po której zaraz przeszły ciarki. – Ej! No, Melanie! Tu vuoi che abbia le contrazioni?! – Zmarszczył czoło podciągając nogę do samego brzucha, ale zaraz speszył się tym jak zareagował i o wiele łagodniej spoglądając na nią zawstydzony swoją reakcją, przeprosił dziewczynę trącając przy tym jej dłoń nosem. – Mi dispiace. Mi dispiace molto e tanto – dodał i łasząc się trochę jak kot, miał nadzieję, że nie sprawił Melanie przykrości. I nie mógłby teraz odmówić jej jajecznicy nawet, gdyby okazało się, że nie mają ani jednego jajka — pojechałby na sąsiednią farmę do Sheridanów albo dalej jeszcze, byle zdobyć tych kilka sztuk i zrobić jej taką, jaką lubiła najbardziej. Westchnął ciężko i niechętnie zgramolił się ze snopków po drodze do zagrody otrzepując się z pojedynczych źdźbeł, które Mel zabierała od niego splatając w coś, co przypominało wianek, który ostatecznie włożyła sobie na głowę.
Zatrzymał się na moment w szeroko otwartych drzwiach zagrody i przyglądał jej jak jasne promienie wpadające przez niezamknięte wejście po drugiej stronie prześlizgiwały się po jej skórze i rozświetlały kosmyki jej włosów, na których odcinały się jasne kawałki wełny splecionej ze słomą przywodząc na myśl rosnącą na sąsiednich farmach bawełnę. Bawiła się z jagniątkami, które lgnęły do niej zaciekawione najpewniej zapachem nowego człowieka, a w tym czasie Nordberg przygotowywał im miejsce do pracy, gdzie ostatecznie usiadł na podłodze i zawoławszy Melanie, złapał jednego z podążających za nią baranków, którego objął nogami i głaszcząc jednocześnie ostrożnie wsunął nożyce pod najbardziej skręconą warstwę wełny.
Tak naprawdę na maluchach zostanie jej najwięcej, ale na razie strzyżemy je dla ich wygody a nie dla wełny – wytłumaczył pozwalając jagnięciu ssać mały palec swojej jednej ręki zręcznie operując tylko prawą. I kiedy jeden bok baranka był już obcięty podał Melanie nożyce i odsunąwszy zwierzaka tak, żeby miała jak usiąść przed Nickym, objął jej nogi swoimi i przywołał malucha kilkoma cmoknięciami. Ułożył nożyce w jej drobnej dłoni i prowadząc ją podtrzymywał zwierzaka, który nie kręcił się szczególnie mocno bardziej zaciekawiony kędziorami dziewczyny niż tym, co robiły te ocierające się o siebie dwie pary rąk, z których palec jednej mógł w każdej chwili possać a potem dziwić się pewnie, że nie było tam mleka.
niesamowity odkrywca
dominicky
25 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
Dimmi se c’è ancora sulle labbra il mio sapore
Nie pogniewała się, mimo dość gwałtownej reakcji Nordberga i takiej, jaka zdecydowanie odbiegała od jej wyobrażenia. Cofnęła dłoń, lecz nie na długo. Czując, jak trąca ją nosem, a następnie widząc te duże, skruszone oczęta... Cmoknęła.
- Non ti preoccupare, non sono arrabbiata - zapewniła go szczerze. Oczy, jak u kota ze Shrecka nie miały tu za wiele do powiedzenia. Złapała twarz chłopaka w obie dłonie, najmniejszymi palcami pogładziła skrzydełka nosa, a wskazującym, cały policzek aż do linii szczęki. Zazwyczaj, Mel miała ciepłe ręce bez względu na temperaturę otoczenia. Teraz jednak, ponieważ przed sekundą dosłownie zanurzyła prawą w wiadrze z zimną wodą, czuł po stronie od serca większy chłód. Gdyby tylko podniósł swoją i otulił ją w żelaznym uścisku, nie minęłaby sekunda, a chłód ten zniknąłby, pozostając wyłącznie we wspomnieniach poruszone propriocepcji.
Mogła - i chciała - zatrzymać swoje dłonie w bezruchu na dłużej, rozsądek jednak podpowiadał jej, że nie powinna niczego przeciągać. Nawet w odwecie za próbę nastraszenia ją pająkami, na wzmiankę o których, skrzywiła się wyraźnie.
Tym razem to ona cmoknęła przelotnie jego odsłonięte czoło i wstała, pomagając podnieść się Nordbergowi. Rwała się do pracy, dlatego też w wianuszku z siana i niby-bawełny, od razu przepadła wśród małych owieczek oraz baranków, nie mogąc się nadziwić, że są to żywe stworzenia, a nie żadne pluszaki; takie odnosiła wrażenie, gdy jej palce w kontakcie z jagniątkiem opadały w jeszcze miększy puszek.
Usiadła naprzeciwko Nicky'ego, aby wszystko, co robił, móc obserwować z pierwszego rzędu. Uśmiechała się do baranka, najwidoczniej zadowolonego z zabiegu fryzjerskiego, ponieważ ani razu się nie szarpnął.
- Za wełnę jagniąt, płacą pewnie dwa razy tyle? Właściwie to się nie dziwie, dotknij, jaka oka miękka! - nie mogła się powstrzymać i przesunęła wierzchem dłoni po tej stronie, po której aktualnie nie strzygł Nordberg.
Założyła, że pokaże jej na kilku i dopiero zaprosi do siebie, dlatego gdy wyciągnął do Mel dłoń, jeszcze chwilę nie ruszyła się z miejsca, jakby nagle dopadły ją wątpliwości. Jakiekolwiek by one nie były, zostały tam, gdzie przed sekundą siedziała. Sama Russo wcisnęła się pomiędzy nogi chłopaka i oparłszy się plecami o jego rozłożystą klatkę piersiową, objęła jedną ręką jagnię, a drugą złapała nożyczki. Musiał prowadzić jej rękę, podążała ufnie za tym, jak przesuwał jej palcem i gestem pokazywał, kiedy powinna zrobić ciach, aby odcięte kędziorki opadły na ich kolana. Jagnie, trącało mordką jej loki, ostatecznie próbowało zjeść palec Nicky'ego. Parsknęła śmiechem, odłożywszy nożyce i opierając głowę na jego ramieniu, przyglądała się barankowi siłującemu się z ręką chłopaka.
- Sama słodycz. Nie dziwie Ci się, że pracujesz ze zwierzętami, jest to wymagające i nie zawsze wdzięczne zajęcie, ale... No spójrz na niego. Taki widok, wynagradza wszystko - podsumowała, zadzierając głowę tak, że mogła od dołu i z potylicą przyciśniętą do jego mostka, spojrzeć na minę Nordberga.
- Spróbujemy z jeszcze jednym? A potem Ty kończysz strzyżenie, a ja skubie z nas jak kaczki opadające kędziorki?

nicky nordberg
ambitny krab
Mel
25 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
tu dici 'non ho niente' / ti sembra niente il sole, la vita, l'amore / meraviglioso / il bene di una donna che ama solo te / la luce di un mattino, l'abbraccio di un amico, il viso di un bambino / meraviglioso
Mel Russo

Sam nie był pewien, dlaczego zareagował tak naprawdę przesadnie, ale chyba podświadomie bał się, że może poczuć znów ten rozrywający ból w mięśniach a tego nie chciał i zauważył już, że po ostatniej kontuzji o wiele bardziej uważał na siebie..., przynajmniej dopóki nie biegał za piłką. Tylko Melanie nie wiedziała o tym i naprawdę było mu coraz bardziej głupio, że właściwie nakrzyczał na nią bez powodu — miał tylko nadzieję, że podnosząc głowę nie zobaczy w jej oczach szklących się i lśniących gdzieś w kącikach łez i zaraz przypomniał sobie tych kilka chwil, w których widział jak powstrzymywała się, żeby nie płakać; pierwszy raz w szpitalu, kiedy wpuścili ją na salę kilkadziesiąt minut po jego operacji i ostatni, kiedy żegnali się na lotnisku, na które nie chciał, żeby w ogóle przyjeżdżała, bo do ostatniej chwili był gotów wrócić... Wrócić do niej i tak naprawdę jedynie dla niej. Nie spodziewał się, że Melanie obejmie jego twarz swoimi drobnymi dłońmi i kiedy chociaż były w tym momencie wyjątkowo chłodne, nie skrzywił się nawet na chwilę, bo mimo wszystko jej dotyk wciąż sprawiał mu tę samą przyjemność. Popatrzył dziewczynie w twarz i już chciał powiedzieć coś jeszcze, ale powstrzymał się czekając co ona zdecyduje się zrobić a kiedy oderwała od jego skóry wnętrze o wiele cieplejszych już rąk, zwrócił jej tylko uwagę, że lepiej nie spać na podłodze, żeby w końcu podnieść się z jej pomocą i podążając za Melanie przyglądał się dziewczynie non stop nie mogąc nadziwić się jak wiele radości czerpała z tego dnia. Nie oszczędzała się i widział, że nie była już tak rześka jak jeszcze godzinę czy dwie wcześniej, ale nie dawała nic po sobie poznać; nie narzekała a tym bardziej nie marudziła jeszcze starając się jak najlepiej motywować do pracy Nicky’ego, który nie potrzebował w tym wypadku motywacji — wiedział, co musi zrobić i robił to, ale skłamałby, gdyby nie przyznał, że w jej obecności wszystko było o wiele przyjemniejsze a praca szła mu lżej niż zazwyczaj.
Przygotował wszystko i odwrócił się po jednego z mniejszych baranków w chwili, w której Melanie bawiła się z jagniątkami, nie odrywając dłoni od ich naprawdę miękkiej i bielszej niż u dorosłych zwierząt wełnie — nie dziwił się, więc kiedy dosiadła się zaraz jak zaczął strzyc całkiem spokojnego malucha, że musiała dotknąć do boku, którego akurat nie obcinał i uśmiechając się do Melanie, odpowiedział:
Tak, ale w okolicy nie ma za wiele farm, które miałyby sporo jagniąt. Trzeba być o wiele bardziej ostrożnym i mieć sporo cierpliwości, bo nie złapiesz takiego malucha tak, jak dorosłego barana a czasami jagniątka o wiele bardziej interesują się tym co robisz niż powinny – wyjaśnił i widząc minę dziewczyny, zaśmiał się i zaraz dodał:
..., ale spokojnie! Nie stresuj się, bo będę za tobą przez cały ten czas i będę trzymać cię za rękę, więc nie zrobisz maluchowi żadnej krzywdy, bo teraz zdecydowanie czas na ciebie. Invito signorina a qui! – Wyciągnął w jej stronę rękę i odsuwając os siebie baranka wyraźnie zaciekawionego tym, co się działo, pomógł Melanie usiąść między swoimi nogami; kiedy poczuł jak przylgnęła plecami do jego klatki piersiowej westchnął naprawdę cicho, ale z przerażeniem zerknął zaraz na ten skrawek jej twarzy, którego nie zasłaniały mu jej włosy i mając nadzieję, że nie usłyszała tego, oplótł jej ręce swoimi wkładając w jej dłoń nożyce. Chcąc widzieć dokładnie, co robiła musiał oprzeć się o jej ramię i z twarzą przy jej twarzy prowadził Melanie kontrolując niemal każdy ruch — wiedział dziewczyna sobie poradzi, dlatego nie był nawet trochę zdziwiony, kiedy dotarła do ogona i tylnych nóg, które nie był pewien, czy zauważyła, że ostrzygła już z minimalną pomocą Nicky’ego, który tylko naciągał lekko skórę jagniątka, bo po im mocniej była napięta, tym łatwiej dawało się manewrować nożycami. I kiedy spytała czy mogliby spróbować z jeszcze jednym, uśmiechnął się szerzej jeszcze niż przed chwilą, kiedy przyznała, że nie dziwi się mu już w ogóle.
Są..., kochane. Nieznośne czasami i potrafią dać w kość, ale nie ma w nich złośliwości. Przynajmniej ja nie spotkałem się, żeby któreś ze zwierząt skopało mnie..., bo tak. Zupełnie inaczej niż ludzie – dodał nieświadomie już nawet nawiązując do tamtej nieprzyjemnej sytuacji, które doprowadziła do tego, że był dzisiaj w tym miejscu i robił, co robił. Odłożył na bok wyplątane z palców Melanie nożyce i opierając się o nią wyciągnął ręce do ostrzyżonego już całkiem jagniątka. – Za kilka dni, góra za dwa tygodnie, będziemy strzygli alpaki......, nie wiem tylko czy będziesz jeszcze w Lorne Bay, dodał już tylko w myślach. – Ich małe są jeszcze słodsze, więc jak będziesz chciała, to wiesz... Możemy też przejść się do nich po obiedzie – dodał, chociaż miał nadzieję, że może Melanie będzie tutaj jeszcze wystarczająco długo, żeby przyjechać do niego nie raz. I zaraz potrząsnął głową, bo znów budził w obie nadzieję samemu nie wiedząc do końca na co w ogóle liczył.
Łap tego Mel – wskazał zbliżającą się w ich stronę trochę większą od pierwszego, owieczkę. – Nada się, żebyś spróbowała całkiem sama – dodał i niespodziewanie przede wszystkim dla siebie, pocałował Melanie w policzek cmokając głośniej niż zakładał.
niesamowity odkrywca
dominicky
25 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
Dimmi se c’è ancora sulle labbra il mio sapore
- Nie puszczaj mojej ręki nie ważne co by się nie działo, dobrze? - poprosiła, nim zacisnęła palce na nożycach. Była skupiona, mimo iż obecność Nicky'ego tak blisko niej w pewien sposób działała na nią rozpraszająco; czuła, jak jej własne policzki oblewają się rumieńcem, muskane przez chłopaka, który musiał pochylać się nad nią, aby cokolwiek widzieć oraz manewrować ich dłońmi. Na szczęście, pogoda działała na jej korzyść i zawsze mogła wmówić Nordbergowi, że to przez pełne słońce, na którym siedzieli bądź z przejęcia, bo po raz pierwszy trzymała na rękach małego baranka i mało tego! Strzygła jego kędzierzawą sierść.
Odetchnęła dopiero, gdy po ostatnim cięciu, Nicky uznał, że to już już. Potarmosiła malucha za nos, po czym wypuściła jagniątko w nowej, letniej szacie na trawę. Zwierzę przekoziołkowało do reszty stada, a Mel z szerokim uśmiechem przekrzywiła głowę i spojrzała prosto w oczy Nicky'ego. Była tak blisko, że wydawałoby się, iż już żadna, przyzwoita odległość ich od siebie nie odciąga.
- Dałam radę. Naprawdę to zrobiłam. Właściwie to my to zrobiliśmy - szybko się zreflektowała i w podobnym oka mgnieniu, rzuciła z piskiem radości chłopakowi na szyje. Musiał ją objąć, a także przytrzymać, bo inaczej zaraz oboje zaryliby w wilgotną ziemię.
Śmiała się nie tylko jej buzia, ale również oczy. Te, które jakoś nie potrafiły oderwać się od profilu Nordberga, mimo iż jagniątka je zaczepiały. Wyciągnęła rękę, pozwalając ją polizać kilku co odważniejszym maluchom. Musiała naprawdę dobrze pachnieć, skoro kolejne podchodziły i ocierały o jej rozcapierzone palce swoje puchate główki.
- ... Powiedziałeś alpaki? - weszła mu w słowo, na moment obracając się tak, że usiadła na własnych zgiętych nogach przodem do chłopaka. Stykali się kolanami, zwłaszcza gdy Mel wyciągnęła się tak, jakby nosem chciała dosięgnąć do czubka jego.
- Muszę Cię ostrzec. Zaprosisz mnie na jeden taki dzień z alpakami, a zakocham się w nich od pierwszego wejrzenia i już nie będę chciała wracać do Rzymu, tylko zostać tutaj, na farmie, z Tobą i zwierzakami... Mówiłeś, że drugie łóżko w Twoim pokoju nadal jest wolne, podobnie jak etat pomocnika? - spytała bezpośrednio, nadając swojemu głosu ton bardziej konspiracyjnego szeptu. Z jednej strony, żartowała, z drugiej... Naprawdę przemknęła jej przez myśl taka możliwość i wcale nie spotkała się w odbiorze z oburzeniem. Mel była dobra w tym, co robiła. Zapracowała sobie na trwałą współpracę z żelazną marką na biżuteryjnym rynku. A jednak, perspektywa, aby odmienić coś w swoim życiu, nie wydalała się jej aż tak nierealna, tym bardziej, że mogłaby... Potrząsnęła głową, wprawiając w ruch coraz bardziej wolne od upięcia i zarazem uczesane przez wiatr kudły.
- Masz na myśli tego? - jak gdyby nigdy nic, wskazała na owieczkę, o której wspomniał Nordberg. Gdy przytaknął, że to właśnie ją miał na myśli, pochwyciła zwierzę w objęcia i posadziła sobie między nogami. Przyglądała się jej z zainteresowaniem, podczas kiedy Mel pod czujnym okiem chłopaka obcinała wełnę najpierw na jednym, a następnie od razu na drugim boku. Raz czy dwa, musiał naprowadzić jej rękę, ale dotyk nie był aż tak parzący jak ślad, który został na jej policzku po ustach Nicky'ego. Zaskoczył ją, ale tak miło. Szczerzyła się sama do siebie - oraz owieczek - rozpamiętując moment, gdy niespodziewanie musnął jej lico rozchylonymi wargami.
Uśmiech ten, nadal błąkał się gdzieś w kącikach jej ust, gdy Nordberg kończył strzyc ostatnie z jagniąt, a ona rzucała patyki chętnie aportującym psom. Stado było w zagrodzie, miały więc chwile, aby poszaleć z Mel.

nicky nordberg
ambitny krab
Mel
25 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
tu dici 'non ho niente' / ti sembra niente il sole, la vita, l'amore / meraviglioso / il bene di una donna che ama solo te / la luce di un mattino, l'abbraccio di un amico, il viso di un bambino / meraviglioso
Mel Russo

Nie puszczę – odpowiedział wpatrując się Melanie w oczy, kiedy na moment tylko obróciła się twarzą do Nicky’ego i rzeczywiście nie wypuszczając jej dłoni z uścisku swoich o wiele bardziej szorstkich rąk prowadził dziewczynę nadając ruchom, które wykonywała początkowo szalenie niepewnie płynności i..., siły — miał wrażenie, że bała się mocniej przycisnąć ostrzec nożyc do obcinanej wełny, dlatego naciskał na jej dłoń, kiedy czuł wyraźnie, że niemalże nie dotykała do skóry jagniątka przyglądającego się im uważnie i z zaciekawieniem wyciągającego głowę w stronę pachnących po części znajomo palców Nicky’ego. Przyglądał się uważnie nie tylko temu co i jak robiła Melanie, ale przede wszystkim patrzył na nią i nie mógł przestać się uśmiechać, tym bardziej, kiedy wybuchła tą nieskrępowaną kompletnie niczym radością i rzuciwszy mu się na szyję o mało nie przewróciła na ziemię z resztkami wydeptanej już przez zwierzaki słomy.
Dałaś! Oczywiście, że dałaś! Dlaczego miałabyś nie dać? – odpowiedział nie do końca rozumiejąc pobrzmiewające w jej głosie zdziwienie i nie zamierzał nawet trochę umniejszać umiejętności, które tak szybko opanowała. Nie spodziewał się też, że coś, co od dłuższego czasu było jego codziennością może sprawić jej tak ogromną frajdę wydobywając z niej tych kilka słów, których był gotów złapać się i nie puszczać, ale zaraz skarcił się w myślach, bo przecież „tak się czasami mówiło w przypływie euforii” i to nie znaczyło nic więcej jak tylko radość. I czuł, że namieszała mu już w głowie o wiele bardziej niż siostra Noaha..., do tego stopnia, że kompletnie nie wiedział, co odpowiedzieć i tak naprawdę jedynymi, które zaczynały cisnąć się Nicky’emu na usta, były słowa jakich wolał nie wypowiadać głośno — nie chciał w żadnym najmniejszym nawet stopniu mącić tej jej radości, dlatego nie odpowiedział nic unosząc jedynie brwi i uśmiechając się niewyraźnie w milczeniu. To nie jest miejsce dla ciebie, Melanie, pomyślał i odgarnął jej zmierzwione całkiem włosy za ucho, żeby ostatecznie potrząsnąć głową i wskazać następnego baranka, którego ostrzygli razem, chociaż Nicky w głównej mierze przyglądał się temu, co robiła po kolei i tylko przy trudniejszych miejscach do obcięcia, ingerował w jej ruchy raczej przytrzymując niecierpliwiącą się owieczkę, której lekko naciągał skórę na bokach ciała, aby mogła wyciąć kawałki wełny z zagięć jej nóg.
Głaskał podchodzące i obwąchujące ich maluchy, żeby ostatecznie samemu dokończyć strzyżenie pozwalając Melanie nabawić się z jagniątkami i..., psami — owczarki nie musząc pilnować stada zbiegły się do zagrody, jakby wiedziały, że właśnie w tym miejscu znajdą dziewczynę, która nie mogła oprzeć się ich wyglądającym na uśmiechnięte pyskom i zaraz zaczęła czochrać po brzuchu raz jednego, raz drugiego, żeby ostatecznie zacząć rzucać im na zmianę patykiem, który znalazła gdzieś w pobliżu owczarni. Nicky odwracał jedynie od czasu do czasu głowę i uśmiechając się do tego obrazka starał zapamiętać każdy najmniejszy szczegół, żeby móc odtworzyć go w pamięci, kiedy Melanie wyjedzie już z Lorne Bay — nie zakładał nawet, że mogłaby zostać w miasteczku dłużej niż na wakacje, które także nie wiedział przecież ile potrwają.
Odgonił od siebie ostatnią owieczkę i otrzepawszy się z resztek wełny, których Melanie nie zebrała już z niego zajęta psami, podszedł w ich stronę i stając w otwartych na oścież drzwiach zagrody, ściągnął mokrą przede wszystkim od potu podkoszulkę, której wnętrzem otarł twarz i uniósłszy ręce do góry jakby chciał się przeciągnąć, oparł zaraz obie na zaczerwienionym karku.
To co..., idziemy nad rzekę? – Zapytał odwracając się częściowo do Mel i zanim mogłaby odpowiedzieć szybko obrócił się i schylając nie wiadomo kiedy, klepnął dziewczynę w kolano, żeby wybiec w chwili z zagrody wołając:
Chiapparella! – I nie mogła nie zauważyć, że tak naprawdę truchtał niemalże w miejscu, żeby tylko zachęcić Mel do podjęcia się pogoni za nim; musiał dać jej przecież fory na początku...
niesamowity odkrywca
dominicky
25 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
Dimmi se c’è ancora sulle labbra il mio sapore
Rzucała naprawdę fajny patyk na zmianę raz jednemu, raz drugiemu owczarkowi, a te swoim wesołym ujadaniem, chyba nawoływały ją do tego, aby nie przestawać, bo zabawa w aport jest przecież taka super!
Kątem oka, zerkała na to, jak Nicky sprawnie operuje przy kolejnym maluchu, którego złapała i w oka mgnieniu pozbawił grubszej warstwy wełny. Gdyby nie psy, mogłaby sobie tak tutaj usiąść, oparta o siano i oglądać chłopaka - także to, co robił - z uwagą zajmującego filmu.
Nie wiedzieć kiedy, wylądowała w wyższej i bardziej suchej trawie, a jeden owczarek nie mógł się powstrzymać i zaczął lizać ją po twarzy. Dusząc śmiech, odciągnęła od siebie psa, a następnie porządnie wyczochrała go po całym karku. Usiadł obok, z mordką na jej kolanach oraz dużymi ślepiami wlepionymi w jej twarz, jakby za plecami chowała inny, nie mniej fajny patyk.
Podniosła spojrzenie na Nordberga, wędrując od czubka jego butów aż po sam czubek głowy. Nie umknęło jej uwadze, że ściągnął z siebie koszulkę, a promienie słońca otuliły jego nagą skórę. Czy tylko się jej wydawało, czy naprawdę prosiła ją, aby niezwłocznie dotknęła każdą - bez wyjątku - powierzchnie?
- No pewnie! Wracając, zbierzemy jajka? - plan na jeden dzień na farmie, jeszcze z rana wyewoluował w pomysł rozciągnięty w czasie aż do późnych, nocnych godzin, a na upartego nawet na następny poranek. Mel prawdę mówiąc nie nastawiała się na nic, postanowiła zdać się na chwilę i na to, jak oboje czuć się będą po dniu spędzonym z owcami. Asekuracyjnie tylko, nie obiecywała niczego oraz nikomu jutro z rana. Wizja, aby Nicky obudził ją śniadaniem w postaci na przykład wysmażonych naleśników... Co tu dużo mówić. Kusiła. Bardzo.
Wyciągnęła do chłopaka rękę, aby pomógł się jej pozbierać z ziemi, ten jednak, zaczepnie dotknął jej kolana nazywając ją berkiem. Prychnęła, raz dwa stając na równych nogach, aby w momencie, gdy ich spojrzenie się ze sobą spotkało... Zerwać się do biegu i puścić pędem w pogoni za Nordbergiem.
Miał przewagę, nawet, jeżeli celowo dawał jej fory i nie rozpędzał się do prędkości znanych z boiska, kondycja pozwalała mu na dłużej utrzymywać tempo. Oddalał się od niej systematycznie, zwalniając, aby już wyciągała się cała do przodu i opuszkami próbowała chwycić jego ręki, dając złudzenie, że koniec tego dobrego i..., znowu przyspieszyć, ścinając zakręt czy innymi sztuczkami wymykając się jej z rąk.
Słyszał, jak wiatr niósł w siną dal jej śmiech, gdyż irytacja nie mogła zepsuć Melanie tego momentu. Byli już nad rzeką, Mel dotknęła jego ręki, ale... zatrzymała się nagle, aby w przeciwieństwie do Nicky'ego, nie wpaść z impetem do wody. Została na brzegu, umykając falom, jakie stworzył swoim wejściem smoka.
Zaczekała, aż wynurzy się i otrzęsie, z dłońmi opartymi na biodrach.
- Idę, już idę! Daj mi tylko... chwilę - dodała, zsuwając z siebie koszulkę. Wylądowała ona na trawie, obok niej po chwili rzucone zostały szorty. Weszła do wody, niepewnie stawiając kolejne kroki, ponieważ ta była zimna. Nawet bardzo.
- Ugh. Gelido! Dlaczego rzeki nie mogą się nagrzewać tak, jak jeziora? - objęła samą siebie, dłońmi rozcierając ramiona, na których wykwitła gęsia skórka. Mel podskakiwała, byleby jak najmniejsza powierzchnia jej ciała stykała się z zimną wodą, przeciągając w czasie moment, którego i tak nie uniknie - czyli pełnego zanurzenia.

nicky nordberg
ambitny krab
Mel
25 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
tu dici 'non ho niente' / ti sembra niente il sole, la vita, l'amore / meraviglioso / il bene di una donna che ama solo te / la luce di un mattino, l'abbraccio di un amico, il viso di un bambino / meraviglioso
Mel Russo

Tak bardzo kochał to uczucie, kiedy wiatr prześlizgiwał się po skórze w chwili, w której wznosił ręce wysoko w górę zupełnie tak samo, jak wtedy kiedy wznosił w górę lśniący srebrem podobnie do księżyca nad głową srebrny medal wicemistrza Włoch i chociaż jego koledzy z zespołu nie rozumieli tej radości, dla Nicky’ego to był największy sukces, tym bardziej, że dostał wyróżnienie za indywidualne osiągnięcia a to oznaczało, że nie był tak kiepski jak mogło mu się wydawać po otrzymaniu tak naprawdę wilczego biletu z Francji, do której miał tak wielki sentyment i sam nie wiedział, dlaczego właściwie, bo czy nie tam zaczęły się wszystkie jego problemy? I czy rzeczywiście powinien tak niesprawiedliwie oceniać Włochy, którym być może zawdzięczał o wiele więcej niż mogło się Nicky’emu wydawać?
Odwrócił się w stronę Melanie i uchylając lekko powieki, wpatrzył się w nią powłóczystym spojrzeniem jak kot wygrzewający się w słońcu, żeby pokiwać w końcu potakująco głową i odpowiedzieć, że „koniecznie, bo padną z głodu”. Uśmiechnął się i już miał wyciągnąć rękę, żeby pomóc dziewczynie się podnieść tak, jak sama sugerowała kiwając na niego dłonią, ale w ostatnich chwili do głosu doszła jego natura, której nie potrafił się przeciwstawiać za długo — czuł, że nie jest człowiekiem, który potrafiłby zawalczyć z samym sobą, dlatego miał świadomość, że jest tutaj a nie gdziekolwiek indziej na świecie i..., nie miał pretensji do nikogo oprócz samego siebie, chociaż nie myślał i nie chciał myśleć o tym w tej chwili, nie w obecności Melanie i nie w tym dniu, który wiedział, że zapamięta na naprawdę długo.
Lekko klepnął jej kolano i odbiegł kawałek, ale nie za daleko, żeby sprowokować do zabawy. I dopiero, kiedy Melanie podniosła się i tak, jak zakładał, zaczęła go gonić, przyspieszył odskakując jej na kilka metrów, po czym zatrzymał się w miejscu i uśmiechając poruszał na boki głową jak jaszczurka albo wąż poruszający się w zgodzie z wyczuwanymi receptorami na spodzie i bokach łba wibracjami powietrza z fletu zaklinacza węży — zawsze fascynowało Nicky’ego to jak fakirzy hipnotyzowali jadowite węże w Indiach i marzył, że zobaczy to kiedyś na żywo, ale teraz..., nie miał już złudzeń i pogodził się z myślą, że tego dziecięcego marzenia nie spełni pewnie tak samo, jak wielu innych chwytając się jednocześnie przekonania, że przecież osiągnął więcej od sporej części kolegów z FC Cairns, ale wciąż daleko mu było do idoli, w których wpatrywali się będąc dziećmi. Tylko że to nie miało już znaczenia. Liczyło się to, co tutaj i teraz...
I dlatego w ostatnim momencie odskoczył, żeby truchtając bokiem dookoła Melanie podroczyć się z nią chwilę i zaraz puścić w przód niespiesznie. Oglądał się na nią i wyciągając w stronę dziewczyny ręce zachęcał, żeby spróbowała chwycić jego dłonie, ale kiedy tylko otarła się o opuszki jego palców odwrócił się i widząc jak blisko od brzegu już są, wyrwał się pędem w stronę, wiedział że, lodowato zimnej wody, w którą wpadł właściwie na jednej nodze odrzucając w bok rozsznurowane po drodze buty, w których sznurowadła dziwił się, że się nie zaplątał. I rozbryzgując na boki dziesiątki, jeśli nie tysiące maleńkich kropelek, które przez ich chłód można było odnieść wrażenie, że wbijają się w skórę, zaśmiał się, żeby wypłynąć na powierzchnię i rozchlapując kolejne krople, otrzepać się i obetrzeć twarz dłonią, ale kiedy złapał równowagę i unosząc się na wodzie wypatrzył dziewczynę na brzegu i zauważył, że została w samej bieliźnie..., w pierwszej chwili obrócił się i nie chcąc dać nic po sobie poznać przepłynął kawałek, dopóki nie weszła do wody, która zakryła ją w końcu niemal pod samą brodę. Podpłynął do Melanie i nie zwracając uwagi na jej piski — a przynajmniej starając się nie zwracać — złapał jej dłonie w swoje pod powierzchnią i utrzymując się mimo nurtu wyjątkowo powolnego dzisiaj, pokręcił głową w odpowiedzi, że „nie wie”. – Poruszaj się trochę i może się przyzwyczaisz. Jak nie to zaraz wyjdziemy, chociaż powiem ci, że... Chyba tego było mi trzeba, ale wiem co będzie wieczorem – dodał i prychnął chicho pod nosem — już czuł, że skurcze w łydkach..., w ogóle w nogach nie dadzą mu spać, ale nie umiał odmówić Melanie.
niesamowity odkrywca
dominicky
25 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
Dimmi se c’è ancora sulle labbra il mio sapore
Zawsze warto marzyć. Z a w s z e. Gdyby nie miała w sobie tego przekonania oraz odrobiny odwagi, nie zdecydowałaby, aby w jednej chwili kupić bilet autobusowy do Lorne Bay, spakować się i opuścić miejsce, jakie było ostatnie na liście przed powrotem do domu w oddalonym stąd o setki tysięcy mil Rzymie. Pod pretekstem, że w końcu odda Nicky'emu zgubę, Mel tak po prostu, zwyczajnie i bez owijania w bawełnę, chciała go zobaczyć. W dalszej kolejności, szło pragnienie dotknięcia, poczucia znajomego dotyku na skórze, które obejmowało całą propriocepcje, a także szereg innych myśli, jakie coraz częściej - i śmielej - odzywały się w jej głowie zwłaszcza, gdy tak jak teraz, Nicky znajdował się tak blisko oraz uśmiechał się w sposób, który chciał być odbierany jako przyzwolenie na porzucenie wszelkich zawahań oraz wątpliwości.
Gdyby to tylko było takie łatwe.
Spodziewała się, że woda będzie zimna, jednakże podświadomie miała nadzieję, że nie aż tak. Rozpieścił ją ocean, u brzegu raczej ciepły. Częściej też dawała nura do jezior, do rzeki wchodziła najprawdopodobniej po raz ostatni, gdy wyjechali w góry na weekendowy odpoczynek i po całym dniu zdobywania szczytów, w końcu usiedli, aby pomoczyć nogi - w przypadku Nicky'ego - z kolei ona, tak po prostu wpadła na bombę głębiej.
Kolejne wspomnienia stawały się tak wyraźnie, jak i namacalne, że Mel wydawałoby się, że może je pochwycić. I gdy faktycznie wyciągnęła rękę, zdała sobie sprawę, że jej palce zacisnęły się na czymś, nie był to jednak fragment powracającej przeszłości, tylko dłoń Nordberga. Wykrzesała z siebie uśmiech, przyciągając go do siebie jakby jakąś linę przywiązaną do skarbu; spodobała się jej ta metafora opisująca chłopaka w jej świadomości.
- O nie. Tym razem będziemy cwani i porządnie wymasujemy Twoje nogi, zanim skurcze się w ogóle pojawią - obiecała, kciukiem gładząc jego zaplecioną w jej dłoń. Chyba już dawno podjęła decyzją, mniej więcej w momencie, gdy pojawiły się jeszcze nieśmiałe napomknięcia, że nie musi dzisiaj za szybko wracać do domu, aby zostać tak długo, jak tylko będzie to możliwe.
- Na trzy? - popatrzyła na Nicky'ego, a gdy ten przytaknął, Mel zaczerpnęła głęboko powietrza. Nerwowo przestąpiła z nogi na nogę, jeśli nie teraz, to już nigdy, a przecież Nordberg miał rację - nie tylko on potrzebował właśnie tego. Ona również. Stała na słońcu od kilka godzin, przerzucając wełnę, a później baranki. Żaden prysznic czy wanna, nie dałaby jej takie satysfakcji, jaką podświadomie czuła brodząc miejscami po samą brodę w korycie rzeki.
- Raz... Dwa... - zaczęła odliczanie, zdając sobie sprawę, co nastąpi, gdy z jej ust - bądź niespodziewanie jego - padnie kluczowe trzy. Uśmiechnęła się dość nerwowo, teraz patrzyła się już tylko na niego, na te intensywnie niebieskie oczy, w których najchętniej zanurkowałaby tak, jak już za moment, zrobi to w rzece.
- Trzy! - kucnęła, jednocześnie szarpiąc za rękę Nick'ego w dół. Mieli to zrobić razem, Mel w oka mgnieniu wystrzeliła do góry i otrząsnęła się z wody, rozchlapując jej większe krople dookoła siebie.
- Brr! Ale... Ale chyba już mi lepiej. Tak. Nie jest źle - dodała, najpierw przekonując samą siebie, ale ostatecznie... To była prawda. Po chwilowym szoku nie było już śladu, z kolei temperatura stała się znośniejsza.
Puściła jego dłoń, aby opłynąć Nick'ego dookoła jego własnej osi. Będąc za plecami chłopaka, trąciła jego łopatkę. Zaczekała, aż ten odwróci się do niej i gdy to zrobił, bez ostrzeżenia rzuciła mu się na szyje, nogami oplatując go gdzieś na wysokości bioder.
- Ha! Jednak Cię dogoniłam i złapałam! Teraz już nigdzie nie uciekniesz, Beep Beep.

nicky nordberg
ambitny krab
Mel
25 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
tu dici 'non ho niente' / ti sembra niente il sole, la vita, l'amore / meraviglioso / il bene di una donna che ama solo te / la luce di un mattino, l'abbraccio di un amico, il viso di un bambino / meraviglioso
Mel Russo

Nicky..., chociaż nie przyznawał się tak naprawdę bał się już marzyć — sparzył się boleśnie i teraz z wszystkich sił starał się kierować jedynie rozsądkiem, co z jego usposobieniem nie było łatwe, tym bardziej, że głęboko w środku wciąż był po części chłopcem, który chciał się już nawet nie bawić, ale w głównej mierze nacieszyć życiem. Tak jak teraz w obecności Melanie, której przecież nie zakładał, że miałby kiedykolwiek więcej spotkać — początkowo nie wiedział nawet czy chciałby zobaczyć się z dziewczyną, ale to dlatego że bał się jak mógłby zareagować; bał się i to cholernie, że nie będzie w stanie zachowywać się tak, jak ku jego uldze, ale i ogromnemu zdziwieniu potrafił kierując się wyuczoną, zdroworozsądkową drogą, chociaż były momenty, kiedy chciał objąć ją tak, jak dawniej i wpić w jej pełne, niewątpliwie wciąż tak samo słodkie usta..., potrafił opanować te emocje i traktować Melanie tak, jak sobie obiecali... Jak przyjaciółkę — tylko ile jeszcze? Ile jeszcze chciał oszukiwać samego siebie, że chociaż widzieli się dopiero drugi raz nie zaczynały odżywać w nim wszystkie uczucia, które połączyły ich we Włoszech — miał do niej swego rodzaju sentyment, ale wiedział doskonale, że to nie to powodowało, że jego ciało przebiegał dreszcz za każdym razem, kiedy zbliżała się na wyciągnięcie ręki, której palce splótł teraz ze swoimi pozwalając — i po części zrzucając część winy za jej bliskość, której chciał przecież — nurtowi pchać dziewczynę coraz mocniej w swoje ramiona, ale nie zamknął jej w nich, bo przyznając mu rację zaproponowała, żeby zanurzyli się razem. I nie spodziewając się tego, co zamierzała zrobić chwilę później, trzymając ją wciąż mocno za ręce zanurkował z Melanie, żeby w chwili, w której wynurzali się oboje wypchnąć dziewczynę jednocześnie nie dorywając dłoni od jej bioder, na których zatrzymał ręce.
Mówiłem ci – puścił Melanie oczko i kiedy zaczęła powoli go opływać, obracał się za nią nie chcąc stracić z oczu, żeby ostatecznie w najmniej spodziewanym momencie złapać Mel, kiedy rzuciła mu się na szyję i pewnie gdyby nie miał tak cholernie silnych nóg przewróciliby się oboje wpadając w przelewającą się naprawdę bystrym nurtem wodę. Zaśmiał się kręcąc głową, chociaż czuł wyraźnie, że była zdecydowanie za blisko oplatając jego biodra nogami. Przymknął na moment oczy chcąc wyciszyć te emocje, które przelewały się przez całe jego rozpalone już nie tylko słońcem ciało zupełnie tak samo, jak przepływająca pod ramionami fala. Potrząsnął głową i mimo skrępowania, które miał wrażenie, że pęta nie tylko jego nogi i ręce, ale i język, którym przejechał po zębach ściągając usta w dziobek upodabniając się tylko bardziej do pójdźki, przyznał:
Wiesz..., ja jestem szybki tylko na lądzie. W wodzie masz zdecydowaną przewagę – dodał i oderwawszy rękę od jej pleców wyciągnął ją ponad wodę, żeby dosięgnąć do nosa Melanie, który nacisnął lekko w chwili, kiedy powtarzała „beep”. – Nie spodziewałem się tylko, że będę musiał cię nosić. Myślałem, że chciałaś popływać... – Przewrócił oczami przesadnie i udając, że słania się, jakby była nie wiadomo jak ciężka, w końcu wybuchł śmiechem i mruknął, że „żartuje” widząc minę Melanie, która jak zakładał podchwyciła już żarcik i czekał jedynie jak zamierzała się odgryźć — była mistrzynią w przekamarzaniu się z nim, kiedy mieszkali razem szczególnie przy okazji niewielkich chwilowych spięć, które zdarzały się im głównie ze względu na usposobienie każdego z nich i ten cholerny upór — pod tym względem byli do siebie tak bardzo podobni..., chociaż to Nicky miał większe i lepsze wyczucie chwili, w której naprawdę trzeba było odpuścić. I mimo tych chwilowych, krótkich ale intensywnych jak elektryczne wyładowanie spięć, byli naprawdę zgraną i świetnie dobraną parą, której udawało się unikać kłótni i przede wszystkim..., nie nosili w sobie tych wszystkich żali jakich miał sporo z poprzedniego związku Nordberg.
niesamowity odkrywca
dominicky
25 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
Dimmi se c’è ancora sulle labbra il mio sapore
Mogła przypominać drapieżnika, który okrąża swoją niewinną i niczego nie spodziewającą się ofiarę, tyle że szeroki oraz radosny uśmiech na jej twarzy nie pozwalał uwierzyć, aby Mel miała jakiekolwiek, niecne zamiary względem Nicky'ego. Inne, niż namieszać mu w głowie bardziej, niż robiła to nieświadomie, gdy pod wpływem chwili, jego jak i swoich działań, przywoływała duchy przeszłości. Na swój sposób, oboje żyli tym, co było, a widocznie to było przede wszystkim w momentach, gdy sentyment dochodził do głosu, pchając ich wyciągnięte i nie zawsze pewne siebie dłonie, aby jednak splotły palce ze sobą ciasno jak warkocz bądź inny kłos, obok których przebiegali, gdy Nordberg pędził do rzeki.
Śmiała się głośno, czysto i perliście, okręcając się wspólnie z chłopakiem wzdłuż jego własnej osi. Woda, rozchlapywała się dookoła, a Mel, choć czuła te zimne szpile wbijające się w jej łopatki wraz z większymi kroplami, ani myślała puścić go. Pokręciła głową, mrużąc oczy, gdy ich spojrzenie spotkało się ze sobą w połowie zdania wypowiadanego przez Nicky'ego.
- Nicky, złotko, trenowałam pływanie synchronicznie, a nie pokonywanie dystansu motylkiem, czy innym stylem... Przeceniasz mnie, choć miło mi, że widzisz we mnie jakąś syrenkę... - cmoknęła, obracając jego słowa jak kota ogonem przede wszystkim dlatego, że w odpowiedzi na komplementy, którymi chętnie przecież obsypywał ją w Rzymie, ale i nie tylko, zawsze spłonęła solidnym, czerwonym jak piwonię rumieńcem.
Przejechawszy wierzchem dłoni po jego policzku, odgarnęła te dłuższe kosmyki, które mokre, zasłaniały jego oczy niczym niechciana kurtyna w teatrze... Poszłaby do teatru. Nagle, nabrała ochotę na obcowanie ze sztukę, jej myśli uciekły do większych, oddalonych nie aż tak bardzo od Lorne Bay miast, zastanawiając się gorączkowo, czy na przykład tam, gdzie zaprosił ją w wiadomościach wymienionych na messengerze na pizze, był może teatr, albo chociaż miejsce na jakiś performance... Bardzo miło wspominała burleskę, na występ której wybrali się jednego wieczoru w Rzymie. Podziwiała kobiety, które potrafiły tak pracować swoim ciałem, że ich występ ociekał kobiecością, zmysłowością i rozkoszą, a wszystko to w dobrym guście oraz smaku.
- A skoro widzisz we mnie syrenkę, nie boisz się, że Cię uwiodę śpiewem i wepchnę na jakieś ostre skały, jak to syreny robiły z rozpustnymi marynarzami? - kontynuowała ichg małą, słowną gierkę, aby w najmniej odpowiednim momencie wyślizgnąć się z jego objęć i niemalże od razu, pochwycić ręce.
- Nosić? Nie. Ale możesz mnie pociągnąć na drugi brzeg, czy kawałek pod nurtem... - położyła się na wodzie, która wypychała ją do góry. Trzymał mocno jej dłonie w swoich, nie było szans, aby odpłynęła zbyt daleko, dodatkowo mogła odpychać się nogami, aby żabką czy niewymagającym kraulem, podpłynąć razem z Nickym na drugą stronę koryta.
Pływanie z nim, gdy trzymał ją przy sobie, bawił się jej dłońmi i z siłą nurtu, pozwalał jej gibać się na wszystkie strony, było o wiele ciekawsze, niż gdyby płynęli jeden obok drugiego. Naturalnie, gdy już dotrą na przeciwległy brzeg, zamierzała się odwdzięczyć i zamienić z Nickym miejscami, aby i on mógł przez chwilę poczuć się beztrosko, trochę tak, jak dziecko, dla którego woda jest świetnym miejscem do wygłupów.

nicky nordberg
ambitny krab
Mel
25 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
tu dici 'non ho niente' / ti sembra niente il sole, la vita, l'amore / meraviglioso / il bene di una donna che ama solo te / la luce di un mattino, l'abbraccio di un amico, il viso di un bambino / meraviglioso
Mel Russo

Starał się nie żyć przeszłością skupiając całą uwagę na tym, co działo się teraz, ale tak naprawdę jedynie dzięki tym wszystkim dobrym wspomnieniom udawało mu się utrzymywać na powierzchni wbrew wszystkim przeciwnościom losu — uśmiechał się tak wiele razy przez łzy wpatrując się w niego i przypominając chwile, w których zazwyczaj zaraz pojawiała się uśmiechnięta twarz Melanie..., bo to właśnie przy niej czuł się naprawdę szczęśliwy i nawet, kiedy w klubie waliło mu się wszystko na głowę po powrocie do domu zostawiał tamte zdarzenia tak, jakby za drzwiami albo grubą szybą, przez którą nie mogły przedostać się naprawdę długo... Tak długo, jak ta szyba nie zaczęła w końcu pękać bombardowana kolejnymi posunięciami zarządu, na które nie dało się przygotować, ale także kolegów, po których w większości nie spodziewał się pewnych zachowań. Tutaj jeszcze w FC Cairns i później w Paryżu zespół traktował się jak rodzina, ale we Włoszech rywalizacja pomiędzy zawodnikami miał wrażenie, że była już niezdrowa i nie miała w sobie nic ze sportowego ducha, w którego wierzył wyjeżdżając z Lorne Bay. Nie było w nim zgody na wiele z tych zachowań, na docinki nie tylko wymierzone w niego, ale także innych graczy czy w nieczyste zagrywki na boisku, kiedy mimo że był najbliżej piłki przyjaciele woleli ryzykować wynik spotkania, byleby nie dopuścić go do piłki. Nie rozumiał tego a tym bardziej nie było w nim przyzwolenia na takie zachowania i jeśli to kumple z Paryża robiliby mu niektóre z dowcipów, których ofiara padał w Milanie, pewnie nie odezwałby się słowem traktując wszystko jak zabawę, ale tam... Tam nie miał kumpli i tak naprawdę wszyscy wiedzieli, że każda niby-zabawa jego kosztem była ciosem mającym osłabić Nicky’ego. Nie było do czego wracać..., poza nią a przecież teraz miał Melanie na wyciągnięcie ręki.
Uśmiechnął się i skinieniem głowy, przypomniał jej, że przecież bardzo dobrze o tym pamiętał — opowiadała mu o treningach pływackich i zawsze, ale to naprawdę zawsze zastanawiał się dlaczego zrezygnowała z tego dla modelingu; nie uważał, że to coś złego, ale patrząc ze swojej perspektywy nie zamieniłby grania na nic na świecie..., tylko czy na pewno? Czy właśnie nie zrezygnował z tych wszystkich marzeń, mimo że może nie było jeszcze za późno i nie zajął się czymś, co nie miało najmniejszego nawet związku z ukochaną piłką? Westchnął i przekrzywiwszy głowę trochę jak kot wtulił się policzkiem w jej dłoń, którą delikatnie gładziła go po twarzy, żeby wpatrzeć się w nią i zaśmiać serdecznie i zaraz chwycić ją za jedno całkiem istotne jak się okazywało słówko.
Właśnie! – Zaczął przyciągając ją, kiedy tylko oddaliła się na długość swoich i jego ramion. – Bardzo dobrze, że to zaznaczyłaś! Rozpustnych a we mnie nie ma nic rozpustnego moja droga. Żyję tutaj jak prawdziwy eremita – dodał z wyraźnym włoskim akcentem, którego nauczył się przecież od niej i śmiejąc się podtrzymał Melanie, kiedy zdecydowała się położyć na wodzie i wspomniała, że wystarczy, żeby pociągał ją po powierzchni — na rzece było o to trudniej, ale kiedy faktycznie przedostali się na drugi brzeg, gdzie nurt wydawał się o wiele leniwszy, przytrzymał dziewczynę pod ramionami splatając ręce na jej brzuchu na chwilę, kiedy prąd niósł ich oboje; opuszkami zahaczył przypadkiem o skraj materiału jej majtek, ale zaraz podciągnął ręce wyżej zatrzymując się gdzieś w połowie brzucha nie chcąc krępować jej swoim dotykiem, chociaż... Miał wrażenie, że nie przeszkadzał Melanie ani jego dotyk, ani jego bliskość, ale robił wszystko, żeby tego nie zauważyć.
W weekend będę mieć mniej pracy – zaczął po chwili, kiedy Melanie podniosła się już i zaczęła namawiać go, żeby się zamienili. – Moglibyśmy iść na plażę albo popłynąć zobaczyć rafę. Albo cokolwiek na co będziesz miała ochotę – dodał łapiąc jej ręce, żeby mogła rzeczywiście pociągnąć go chwilę po spokojniejszym odcinku, na którego powierzchni wody unosił się jak kawałek drewna napinając wszystkie mięśnie w ciele.
niesamowity odkrywca
dominicky
ODPOWIEDZ