17 yo — 186 cm
Awatar użytkownika
about
Gra na gitarze, chodzi tutaj do szkoły i pochodzi z Paryża, żyje praktycznie sam, bo dziani starzy są wiecznie w podróży
Musieli, została im tylko kwestia tego w jaki sposób finalnie to zrobią. Chyba oboje z biegiem czasu względnie dochodzili do wniosków, że sposób, w jaki do tego doszło był zwyczajnie zły. Było to z pewnością też przeplatane myślami, że w ogóle nie powinno do czegoś takiego dojść, bo to mimo wszystko było źródłem tego, że takie problemy w ogóle się pojawiły. Większość czasu postrzegali to też jako błąd, ale oboje też mieli myśli – których zresztą się raczej dość wstydzili i nie potrafili się do nich przyznać -, że jednak im się podobało. Ba, Damien nawet wiedział, że można było powiedzieć, że podobało mu się nawet bardzo. Zresztą, dość dobrze pamiętał przebieg ich zbliżenia i widział, że Emily również nie odbiegała od niego swoimi wrażeniami i raczej oboje byli… w swój sposób zadowoleni z przebiegu tego seksu, który tak wiele miał zmienić.
Nie wiedział jak by się musiało to rozegrać, by nie było im teraz głupio, by nie czuli się ze sobą nieswojo. Chyba jedynym wyjściem, by tak się stało byłaby po prostu decyzja by się ze sobą nie przespać. Bo, żeby ich seks nie skończył się sporym zakłopotaniem i niezręcznością musieliby to chyba wcześniej przedyskutować. A uzgodnijmy sobie jedno: rozmawianie ze sobą nie było mocną stroną ich znajomości. Zresztą, ich znajomość póki co chyba nie miała żadnej mocnej strony.
— Nie? — Obrzucił ją spojrzeniem po tym jej mruknięciu, spodziewając się szczerze mówiąc jakiejś puenty po tym, co powiedziała, ale skoro ta nie nadeszła, to szczerze mówiąc odpuścił to sobie, zwyczajnie wzruszając ramionami i nie kontynuując tego tematu. Widział, że nie była w formie i jej wcześniejsze zachowanie jednak sugerowało, że kontynuowanie tego dnia ich utarczek słownych nie miało większego sensu.
Oglądanie filmu chyba oboje przyjęli ze swoistą ulgą, bo jednak mogli się skupić na jego oglądaniu i ignorowaniu się nawzajem – przynajmniej w jakimś stopniu, bo jednak ich obecność była i wydawać by się mogło, że była niesamowicie ciężka i wręcz nie do zignorowania. U niego nie nasilał się ból głowy, bo tego nie miał, ale jednak czuł taką swoistą presję, która nawet nie wiedział z czym była związana i dlaczego w ogóle ją odczuwał, ale jednak była i mu niezmiernie przeszkadzała.
— Czemu? Co jest? Gorzej się poczułaś?— Przeniósł wzrok z ekranu na dziewczynę, gdy ta się odezwała. Widział, albo raczej teraz zauważył, że trochę zbladła, co ewidentnie wskazywało na to, że czuła się raczej gorzej niż lepiej. Na jego twarz wypełzło z pewnością delikatne zmartwienie się tym, bo jednak czuł się teraz za nią odpowiedzialny i jeżeli się gorzej czuła, no to właśnie – był też za to odpowiedzialny, bo jednak on kupił tabletkę, którą niedawno wzięła. Wstała z tej kanapy , ale też sam się lekko podniósł, co prawda nadal siedział, ale był już w pozycji startowej, która umożliwiłaby mu od razu na reakcję – jakąkolwiek.
— No a nie byłoby lepiej, gdybyś poszła spać? Może potrzebujesz się przespać… — Zaciął się tutaj, bo jednak to konkretne słowo przyniosło mu niekoniecznie grzeczne myśli, no ale głodnemu chleb na myśli, chociaż tuta raczej było to spowodowane buzującymi hormonami, bo jednak byli nastolatkami. Skarcił się w myślach za to bo jednak powinien tutaj zachować jakąś powagę.

Emily Hawkins
przyjazna koala
mkj
uczennica — Lorne Bay State School
17 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Licealistka, która mieszka z mamą i unika ojca oraz jego nowej partnerki. Trochę zagubiona, jednak skrzętnie ukrywa ten fakt pod maską zołzy i duszy towarzystwa.
Gdyby któreś z nich od razu powiedziało wtedy, że w sumie to, co się stało, nie było takie złe, być może dzisiaj byłoby inaczej. No ale nikt nie podjął takiego ryzyka, bo po pierwsze: najpierw musieli przemyśleć to sami przed sobą, a po drugie: nawet, gdyby byli pewni, baliby się reakcji drugiej strony. Odrzucenie bolało zawsze, a w ich wieku, gdzie człowiek dopiero uczy się miłosnych relacji — tym bardziej. Nic dziwnego, że oboje woleli pozostać w tej kwestii zachowawczy, niż później czuć palący wstyd przy każdym kolejnym spotkaniu. Emily może i nie była pewna, co właściwie czuje, jednak towarzyszyło jej przekonanie, że gdyby miała cofnąć czas, podjęłaby te same decyzje. Było to co najmniej zastanawiające, a może i lekko niepokojące z jej perspektywy. Starała się nie myśleć zbyt wiele na ten temat, ale nie było to łatwe, bo myśli w takiej właśnie formie ciągle wracały do jej głowy.
Nie umiała zachowywać się wobec niego całkiem normalnie, więc w sumie miała nadzieję, że Damien uzna, iż źle się czuła. Niezręczność była tu niemal namacalna, ale nie chciała się do niej przyznawać. Skoro on mógł nad tym wszystkim przejść do porządku dziennego — a wydawało jej się, że tak właśnie było — to nie mogła pokazać, że u niej wyglądało to inaczej. Nie chciała pozwolić sobie na słabość.
Na szczęście seans filmowy nie wymagał od nich kolejnych rozmów, więc dopóki jej samopoczucie się nie pogorszyło, poczuła niemałą ulgę. No ale później było już tylko gorzej. Nie mogła nie poinformować go, że czuła się źle, bo przecież dokładnie po to tutaj siedział: miał jej pilnować, na wypadek, gdyby zadziało się coś złego. Do tej pory myślała, że panikowała, ale jak widać, wcale nie. Niewykluczone jednak, że jej samopoczucie nie wynikało z wzięcia tabletki, a z ogólnego stresu, jaki męczył ją w ostatnich dniach. Pocieszenie było takie, że ich gehenna miała dobiec niebawem końca.
Boli mnie głowa i trochę mi słabo — wzruszyła ramionami, na znak, że nie ma sensu panikować. Miała jedynie nadzieję, że pigułka, którą jej dał, naprawdę pochodziła z jakiejś kliniki, a nie od podejrzanego typa, który zaopatrywał wszystkich ćpunów w miasteczku. Dobra, Emily jakaś bardzo święta nie była, ale jeśli już miała coś brać, to wolałaby zadecydować o tym sama i wiedzieć, co jej dają. Damien na pewno nie był osobą, której mogłaby aż tak mocno zaufać. Zresztą, to zbyt poważna sprawa, by w stu procentach polegać na kimkolwiek poza sobą.
Nie będę spać, poleżę chwilę i zaraz mi przejdzie — zapewniła go, choć sama pewna nie była, bo skąd niby miała to wiedzieć? Na razie czuła się źle, a z każdą chwilą coraz mocniej kręciło jej się w głowie. No dziwnie jej było, zdecydowanie.
Wyminęła stolik, na którym zostawiła swoje jedzenie i picie, po czym ruszyła w kierunku swojego pokoju. Nie zachowywała się teraz, jak najbardziej gościnna osoba na świecie, ale nie martwiła się na razie etykietą. Nie zdążyła jednak ani dojść do swojego pokoju, ani nawet wyjść z salonu, bo ponownie zakręciło jej się w głowie i osunęła się na ziemię — chyba że Damien szedł za nią i ją złapał — tracąc przytomność.

Damien Blanc
przyjazna koala
scarlett
17 yo — 186 cm
Awatar użytkownika
about
Gra na gitarze, chodzi tutaj do szkoły i pochodzi z Paryża, żyje praktycznie sam, bo dziani starzy są wiecznie w podróży
Ciężko by im jednak było cokolwiek ustalić nawet przed sobą samym/samą, bo po prostu nie potrafili szczerze podejść do tego w żaden sposób. Uciekali przed prawdą, przed podejściem do przemyślenia tego na poważnie, więc ciężko było, by wyciągnęli jakiekolwiek sensowne wnioski. A jak mają to przedyskutować między sobą, jeżeli sami nie potrafią tego rozkminić we własnej głowie? No nie da się, dlatego przede wszystkim powinni zacząć od samych siebie, tylko chyba żadne z nich nie było do tego gotowe.
W głowie Damiena również pojawiały się myśli, albo raczej wspomnienie tego wieczoru i ewentualne inne scenariusze, które mógł wtedy wyegzekwować. Przecież mógł nie rzucić się na nią od razu po tamtym krótkim całusie przed jej wyjściem z jego domu. Mógł też całkowicie inaczej rozegrać tamtą grę w siedem minut w niebie. No ale mógł też po prostu tej gry nie sugerować, albo też po prostu nie brać w niej udziału.
Tylko chyba ani razu w tych rozmyślaniach nie miał w głowie krótkiego i prostego „nie”, które sugerowałoby, że nie chciał uprawiać z nią seksu. Że nie chciał, by skończyli w łóżku, czy też raczej na kanapie tak jak to było w ich przypadku. No właśnie, ani razu nie mógł, albo raczej nie chciał tego rozegrać całkowicie inaczej. Przy czym to były tylko takie czcze rozmyślania, które teraz już nie miały żadnego wpływu, bo była to przeszłość, niedaleka, ale przeszłość.
Nie zwracał aż tak wielkiej uwagi na Emily, gdy oglądali, ale gdy już jednak zwrócił uwagę na to co mówiła i jak się zachowywała to jednak zaczął się martwić, że ma jakieś efekty niepożądane po tej tabletce. I był z tego powodu trochę wściekły, bo jednak miał naprawdę dobre źródło!
— No to nie wiem, napij się może czegoś? — Zasugerował, ale jak widać dziewczyna nie brała tego za poważnie – a przynajmniej tego kompletnie po sobie nie pokazywała. Gdyby wiedział jak bardzo to analizowała w swojej głowie to pewnie mogliby uznać, że zamartwiali się na bardzo zbliżonym poziomie, jeśli można to tak ująć.
— No ale to chyba lepiej, żebyś tu została, tak? Skoro mam Cię pilnować i w ogóle. Usiąść na oparciu, czy na jakimś krześle. — Powiedział, wstając też z tej kanapy jakby na poparcie swoich słów. Widział jak wymija stolik i ze zrezygnowaniem zrobił krok w jej kierunku.
— Emily… — Zaczął, co też raczej było wyjątkiem, bo chyba w 99% przypadków w jakich odzywał się do dziewczyny bezpośrednio, to raczej używał jej nazwiska, niźli imienia. Dlatego już można było zauważyć, że w tej sytuacji był całkowicie poważny i odkładał wszelakie niesnaski na bok.
A tylko zaczął, ze względu na to, że właśnie ta Emily nagle albo miała nogi jak z waty, albo zasłabła. Chłopak wiele nie myśląc od razu rzucił się w jej kierunku i dobrze, że daleko nie miał, bo złapał ją jeszcze nim upadła na ziemię, chociaż finalnie musiał aż jednak na tej podłodze usiąść, obejmując ukochaną XD dziewczynę.
— Ej, wszystko okej? — Powiedział, lekko uniesionym głosem, w którym bardzo wyraźnie pobrzmiewała troska jak i zdenerwowanie, chociaż może to był strach?

Emily Hawkins
przyjazna koala
mkj
uczennica — Lorne Bay State School
17 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Licealistka, która mieszka z mamą i unika ojca oraz jego nowej partnerki. Trochę zagubiona, jednak skrzętnie ukrywa ten fakt pod maską zołzy i duszy towarzystwa.
Na razie na pewno musieli przepracować to sami przed sobą. Emily nie chciała do tego wracać i wierzyła, że podejście Damiena było bardzo podobne. Musieli zamknąć temat ewentualnej ciąży i dać sobie jakiś czas na ochłonięcie. Zdecydowanie za dużo mieli na głowie, jak na dwójkę dzieciaków. I kiedy już wydawało się, że wychodzą na prostą, bo po tabletce nie mieli się czym martwić, przytrafiło się kiepskie samopoczucie Em, które ponownie wylewało na nich wiadro zimnego, przenikliwego strachu. No, może on aż tak bardzo się nie bał, ale Hawkins zdecydowanie utraciła tę typową i irytującą innych pewność siebie.
Może rzeczywiście powinna po prostu napić się wody i nie zrywać się tak szybko, bo to właśnie, kiedy wstała, zakręciło jej się w głowie mocniej. Czuła jednak, że musi się położyć, może zdrzemnąć przez kilka minut, by poczuć się lepiej. Generalnie nigdy nie panikowała, gdy po prostu czuła się źle albo łapało ją przeziębienie — mając mamę pielęgniarkę, wiedziała, co powinna robić w takiej sytuacji, a dzięki szybkiej reakcji, infekcje zwykle się nie rozwijały. Tym razem było jednak inaczej, a ona bała się przede wszystkim dlatego, że czuła, iż chyba popełniła błąd, ufając Damienowi. Oczywiście była to czysta i niepotrzebna panika, ale na ten moment takie rozwiązanie wydawało jej się całkiem oczywiste. Gdy będzie już w pełni sił, Blanc może spodziewać się jakiejś awantury — chyba że nie będzie już chciała wracać do tych wydarzeń i trudnych chwil.
Idąc do swojego pokoju, czuła się całkiem pewnie, mimo zawrotów głowy. Nie miała daleko, ba, o ile pamiętam, domek był parterowy, więc nie musiała nawet wchodzić po schodach. Nie sądziła, by miała nie dotrzeć do celu, a jednak, gdzieś w połowie drogi lekko urwał jej się film. Gdyby nie Damien i jego refleks, pewnie rozcięłaby głowę o kant komody albo coś równie dramatycznego, ale na szczęście Blanc raz w życiu się na coś przydał i niespodziewanie ewoluował w księcia na białym koniu, choć bez konia.
Gdy ocknęła się kilka chwil później — wszystko na szczęście nie trwało zbyt długo, chociaż możliwe, że Damienowi ten czas mocno się wlókł — przez chwilę w ogóle nie ogarniała, co się dzieje. Rozejrzała się niepewnie, nie podnosząc nawet głowy z ramienia chłopaka.
Dlaczego siedzimy na podłodze? — zapytała, wyraźnie zaskoczona tym faktem, jakby nie pamiętała, że źle się czuła i co się w ogóle później wydarzyło. Podjęła próbę podniesienia głowy, ale znowu jej się w niej zakręciło, więc z cichym jękiem ponownie wróciła do opierania się o zdezorientowanego Damiena.
Dobra, cofam pytanie — mruknęła, odkręcając głowę i zamykając oczy. Nadal czuła się źle i nie wiedziała, jak sobie pomóc, ale szczerze wątpiła, by miało jej się teraz udać wstać na nogi i przejść te kilka kolejnych kroków do swojego pokoju. Z drugiej strony, no spędzenie nocy na podłodze było raczej słabą opcją, a Damien pewnie zaraz miał wracać do domu. W ogóle nie brała pod uwagę możliwości, że mógłby zostać tu na noc, żeby na wszelki wypadek mieć na nią oko pod nieobecność mamy.

Damien Blanc
przyjazna koala
scarlett
17 yo — 186 cm
Awatar użytkownika
about
Gra na gitarze, chodzi tutaj do szkoły i pochodzi z Paryża, żyje praktycznie sam, bo dziani starzy są wiecznie w podróży
Chcąc, czy nie chcąc to faktycznie mieli do tego podobne podejście i była to kolejna rzecz, która w jakiś sposób ich łączyła. I było to równocześnie kolejne podobieństwo, do którego w życiu by się nie przyznali. Bo to, że myśleli w zakresie wielu rzeczy podobnie? Nie pozwoliliby na to, żeby to przed sobą potwierdzić, bo to znaczyłoby swoistą porażkę, a strach przed nią... był o ironio kolejnym punktem, który mógł ich łączyć.
Nie było jak się dziwić faktowi, że Emily po prostu nie widziała tego, że i on teraz się obawiał. I to o jej zdrowie przede wszystkim - bo on żadnych problemów na tym tle w tej chwili nie miał, a przynajmniej nic o czym by wiedział. Tutaj jednak rzeczywiście martwił się tym, czy dziewczynie nie przydarzą się żadne skutki uboczne, czy tabletka zadziała tak jak powinna. I nawet jeżeli przez chwilę mógł, czy raczej mogli oboje odetchnąć z ulgą, tak ten moment dość sprawnie minął.
Zwłaszcza biorąc pod uwagę to, że Damien widział tę zmianę zachowania ze strony panienki Hawkins, ale równocześnie nie zauważał tego, że i on zachowywał się inaczej, zwłaszcza od momentu, kiedy miał wrażenie, że zranił jej uczucia. To był taki moment, w którym całkowicie podświadomie postanowił sobie jej trochę odpuścić, bo nie chciał jej dokładać kolejnych zmartwień. Kto by go podejrzewał o taką empatię! Na pewno nie Emily.
To była kwestia zarówno refleksu, jak i tego, że po prostu był gotów zareagować w każdej chwili. Chociaż fakt, kiedy zauważył, że dziewczyna traci równowagę, to zareagował od razu, bez żadnego zastanawiania się. Jakby nie patrzeć: po to tutaj przecież był. Żeby móc zareagować, jakby coś się działo nie tak jak powinno. A obecna sytuacja z pewnością się do takich zaliczała.
Kompletnie nie wiedział jak ma zareagować, z jednej strony myślał o tym, czy by jej nie chlusnąć wodą w twarz, ale to by się łączyło z tym, że musiałby ją albo na tej podłodze zostawić, albo przenieść na przykład na kanapę. Nie chciał też się wydzierać jak idiota, bo nie wiedział czy cokolwiek by to dało. Dlatego też kiedy widział, że ta nie zareagowała na jego słowa, wypowiedziane trochę podniesionym tonem, to odpuścił sobie dalsze próbowanie. Widział, że oddycha, dotknął zewnętrzną częścią dłoni jej czoła, ale sam nie wiedział, czy jest rozpalona, czy to normalna temperatura, bo miał zimne dłonie i ciężko było mu to tak na czuja określić.
Dlatego jak tak straciła tę przyjemność, ale równocześnie nie działo się nic strasznego poza tym - ani żadnych drgawek, nie przestała oddychać, to... postanowił chwilkę poczekać. Dopiero po dłuższej chwili by podjął jakieś dalsze próby. Dlatego objął ją trochę pewniej, unosząc jej głowę trochę wyżej i podpierając ją o swoją klatkę piersiową, żeby było jej względnie wygodnie.
Otworzył usta, by się odezwać, ale widząc jak próbowała się podnieść, wstrzymał oddech, pozwalając jej na tę mimo wszystko nieudaną próbę. Kiedy oparła z powrotem głowę o jego klatkę piersiową, to cicho westchnął.
— No, napędziłaś mi sporo strachu. Obejmij mnie za szyję. — Powiedział cicho. Mimo to ta troska, która w jego głosie pobrzmiewała od dłuższego czasu była zdecydowanie słyszalna. Nie czekając równocześnie jednak na jej konkretne działania, jedną ręką złapał ją pod kolanami, natomiast drugą podłożył pod jej plecy. Tak ją trzymając podniósł się. Przez myśl przeszło mu, że była naprawdę lekka, chociaż... chyba raz już mu to przez myśl przeszło, tylko w trochę innych okolicznościach. Zrobił kilka kroków do kanapy, na której ją położył.
— Leż i się nie podnoś, naleję Ci trochę wody. — Powiedział, kucając przy łóżku i obdarzając twarz dziewczyny zmartwionym spojrzeniem - teraz raczej nie przeszło mu nawet przez myśl, by udawać, że się nie przejmuje.
Po tych słowach wstał i udał się do kuchni, by po chwili wrócić z szklanką, do której wlał trochę wody - nie za dużo, tak maksymalnie połowę jej objętości. Usiadł na podłodze, bokiem do kanapy i wręczając jej tę szklankę z wodą, no proszę, jaki troskliwy.
— Napij się trochę. Jak się czujesz? — Powiedział, od razu też zadając pytanie o jej samopoczucie, bo to było tutaj chyba najważniejsze.

Emily Hawkins
przyjazna koala
mkj
uczennica — Lorne Bay State School
17 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Licealistka, która mieszka z mamą i unika ojca oraz jego nowej partnerki. Trochę zagubiona, jednak skrzętnie ukrywa ten fakt pod maską zołzy i duszy towarzystwa.
Gdyby dali sobie szansę na bliższe poznanie się nawzajem, mogłoby okazać się, że łączy ich o wiele więcej. To było nawet prawdopodobne. Przecież jakoś dawali radę dogadywać się ze wspólnymi znajomymi, lubili spędzać czas w podobny sposób. Nie mogło dzielić ich tak wiele, jak próbowali sobie usilnie wmawiać. Dziwne, bo to przecież wcale nie była wygodniejsza opcja. Najwygodniej byłoby, gdyby po prostu się lubili, przyjaźnili i spędzali czas jak normalni ludzie, a nie na nieustannych kłótniach. To byłoby najkorzystniejsze dla wszystkich stron, jednak taka możliwość wydawała się bardzo odległa, a wręcz w ogóle nierealna. A jednak, po tym, co ostatnio między nimi zaszło, Emily spuściła nieco z tonu. Nie miała już ochoty wiecznie mu dogryzać, a nawet dobrowolnie zaprosiła go do domu. Mogła przecież poprosić jakąś koleżankę, by z nią dzisiaj posiedziała. Wybrała Damiena i nie czuła się zdruzgotana tym faktem. Dobra, było lekko niezręcznie, ale można uznać, że mieli wiele gorszych spotkań niż to dzisiejsze.
Nie zaprotestowała i delikatnie zarzuciła mu ręce na szyję. Pozwoliła przetransportować się na kanapę, na której pewnie miała już tego dnia zostać i oparła głowę o podłokietnik. Ból głowy zdecydowanie zelżał, ale wciąż jej się w niej kręciło. Nie odważyłaby się teraz wstać, więc musiała poddać się Blancowi. Był tu w konkretnym celu, ale, szczerze mówiąc, była lekko zaskoczona jego opiekuńczością. Nie spodziewała się tego po nim, jednak mocno to doceniała, choć chyba głupio było jej powiedzieć to wprost. Chyba jeszcze nigdy w życiu go za nic nie pochwaliła i najwyraźniej uważała, że tak musi zostać po wsze czasy.
Dzięki. — Podniosła się bardziej do pozycji siedzącej, biorąc od niego szklankę z wodą. Upiła kilka niedużych łyków i oparła przyjemnie chłodną szklankę na nagim udzie. Zerknęła na siedzącego na podłodze Damiena i wysiliła się na lekki uśmiech.
Lepiej, tylko trochę jeszcze kręci mi się w głowie — odpowiedziała zgodnie z prawdą. Tak naprawdę wszystko mogło się na siebie nałożyć: upał, stres, tabletka. Od ich ostatniego spotkania niewiele spała i żyła głównie na kawie, więc pewnego dnia musiało się to tak skończyć. Najwyraźniej chwilowo sama w to uwierzyła, dzięki czemu nie musiała robić mu awantury i to w momencie, gdy raz w życiu był dla niej miły.
Przyglądała mu się przez chwilę w milczeniu, zastanawiając się, czy zawsze był taki przystojny, czy wydawało jej się tak przez złe samopoczucie. Gdy nie był wredny, jego towarzystwo jej nie męczyło. Niespodziewane omdlenie puściło też w niepamięć zakłopotanie, więc mogła z nim normalnie rozmawiać. Napiła się jeszcze wody, po czym pochyliła się, żeby odstawić szklankę na stolik. Na jej udzie zostały dwie kropelki, ale albo ich nie zauważyła, albo zignorowała. Zsunęła się z powrotem do pozycji leżącej, wciąż nie spuszczając wzroku z Blanca — i chociaż chwilę wcześniej unikała jego spojrzenia, to teraz zdawała się prześwietlać go na wylot, jakby chciała zobaczyć, o czym w tej chwili myślał.
Zostaniesz dzisiaj ze mną? — Te słowa wypłynęły z jej ust zupełnie niespodziewanie, zanim zdążyła je jakkolwiek przeanalizować. Nie zamierzała się z nich jednak wycofywać, nie dbając o to, w jaki sposób Damien to odbierze.

Damien Blanc
przyjazna koala
scarlett
17 yo — 186 cm
Awatar użytkownika
about
Gra na gitarze, chodzi tutaj do szkoły i pochodzi z Paryża, żyje praktycznie sam, bo dziani starzy są wiecznie w podróży
Nigdy nie dawali sobie szans praktycznie na nic. Ani na poważną rozmowę, ale też jakby mogli to nawet przecież nie dawaliby sobie nawzajem szans na to, by się do siebie odezwać, więc w zasadzie nie chodziło tutaj o poważną rozmowę, ale jakąkolwiek. Fakt, że mieli wspólnych znajomych, co za tym idzie: spędzali czas w tych samych miejscach i w swoim gronie, a bazując na tym wnioski, można by było uznać nawet, że lubili podobne rzeczy i zajęcia.
Jednak ta wszędobylska złośliwość wobec siebie nawzajem nie pozwalała im tego zauważyć, zaślepiała ich złośliwość i kto wie, gdyby nie to, to możliwe, że naprawdę mogliby się ze sobą zaprzyjaźnić. Co prawda żadne rozmyślania nie zmienią między nimi tych przynajmniej kilku, a nawet kilkunastu lat złośliwości, docinków i kłótni. Czasu nie cofną, przeszłości nie zmienią, niezależnie od tego jak bardzo chcieliby to zrobić. I pytanie, czy naprawdę by chcieli.
Nie zastanawiał się za bardzo nad tym co mogłoby być powodem dla tego, że poprosiła akurat jego o popilnowanie jej, bo z pewnością mogła poprosić kogoś innego, miała przecież inne koleżanki, innych kolegów i, niekoniecznie on był jej tutaj najbardziej potrzebny. Z drugiej strony wydawało się to jednak sensownym rozwiązaniem, bo tylko on miał znać całą prawdę na temat tego dlaczego potrzebowała teraz tej swoistej opieki i dlaczego ta potrzeba w ogóle zaistniała. Jakby nie patrzeć, on teraz mógł ją zrozumieć najlepiej ze wszystkich.
Nie miał nawet zamiaru jej pozwolić w jakimś stopniu protestować i po prostu robił to co uważał w tej chwili za słuszne, jednak z miłym zaskoczeniem odebrał fakt, że Emily posłusznie mu te delikatne ręce na szyję zarzuciła, bo było to mimo wszystko swoistym znakiem na to, że w tej sytuacji mu po prostu ufała. Nie miał zamiaru jej kazać zachowywać się dokładnie tak jak uważałby to za słuszne, więc mogła się położyć tak jak ona sama uważała za słuszne i to było jedynym rozsądnym rozwiązaniem.
Nie zastanawiał się też wiele nad tym, jak go w tej chwili postrzegała i czy była zaskoczona jego zachowaniem, bo nie było to zbyt ważne, ważniejsze było to, żeby poczuła się lepiej i to było jego celem poniekąd, co… już samo w sobie znaczyło wiele, bo wprost pokazywało, że po prostu się przejmował.
— Nie ma za co. — Odparł krótko, siedząc cały czas obok na tej podłodze i pilnując by ta szklanka jej czasem nie wypadła, jakby znowu zasłabła, ale na szczęście w tym zakresie zachowywała się względnie pewnie.
— No to leż i się nie ruszaj. — Odparł, odwzajemniając jej spojrzenie, chociaż on sam teraz się na te uśmiech nie zdobył, tak jak ona to zrobiła. Nie wiedział, że aż tak bardzo przeżywała ich ostatnie spotkanie, chociaż i on pewnie spał trochę mniej i może trochę bardziej niespokojnie od tamtego wieczoru, ale czuł się ogólnie dobrze, bo jednak można było powiedzieć, że względnie się wysypiał i odpoczywał wystarczająco dużo.
Obserwował jak opierała szklankę na swoim odkrytym udzie, ale nie zareagował na to nijak, tylko jej pilnował w końcu. Tak samo przyglądał się, gdy odkładała tę szklankę na stolik. Nie ruszał się ze swojego miejsca i gdy wracała do pozycji leżącej, również nie zareagował nijak. Chociaż teraz zwrócił już uwagę na jej spojrzenie, które w przeciwieństwie do tego jak zachowywała się przez niemal cały jego pobyt tutaj, nie uciekało. Już nawet miał otworzyć usta, żeby coś powiedzieć, ale – może i dobrze, że tak się stało – to ona odezwała się jako pierwsza. Zawahał się może na jakąś sekundę i uciekł spojrzeniem w bok – może trochę nieświadomie w kierunku jej nóg, na których zwrócił teraz uwagę na te kropelki wody, które tam zostały po szklance.
— Zostanę. — Powiedział cicho i poprawił się lekko na tej podłodze, by następnie sięgnąć dłonią do jej uda i palcami delikatnie zetrzeć ten mokry ślad, który tam był. Wrócił po chwili spojrzeniem do dziewczyny, zastanawiając się trochę nad tym, skąd wzięła się ta propozycja.
— Dolać Ci jeszcze wody? — Zapytał, bo jednak opróżniła zawartość szklanki i mogłaby chcieć się jeszcze napić.

Emily Hawkins
przyjazna koala
mkj
uczennica — Lorne Bay State School
17 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Licealistka, która mieszka z mamą i unika ojca oraz jego nowej partnerki. Trochę zagubiona, jednak skrzętnie ukrywa ten fakt pod maską zołzy i duszy towarzystwa.
Zupełnie nic nie dało im to unikanie siebie i swojego towarzystwa. Los i tak połączył ich w dość nieoczekiwany sposób. Oczywiście, miejmy nadzieję, nie na zawsze, bo Emily liczyła jednak, że skoro już wzięła tę nieszczęsną tabletkę, to ona zadziała. Niemniej, to nie są wydarzenia, które znikną z ich pamięci bezpośrednio po „zażegnaniu problemu”. Paradoksalnie Em wcale nie chciała wracać do tego wzajemnego hejtu. Wolałaby już chyba totalną obojętność niż kolejne nieprzyjemności, ale obawiała się, że Damien może podchodzić do tego zupełnie inaczej. Może i teraz był troskliwy, opiekuńczy i kochany, ale przy znajomych zapewne nie będzie chciał okazać, że może zachowywać się w ten sposób w stosunku do Emily Hawkins. Nie opędziłby się od złośliwych komentarzy, więc jego decyzja była w pełni zrozumiała. Ona pewnie postąpiłaby podobnie, w obawie przed reakcją osób trzecich.
Emily nikomu nie powiedziała ani o tym, co między nimi zaszło, ani o wątpliwościach, jakie od tego czasu jej towarzyszyły. Ustalili przecież, że zostanie to między nimi. Mimo to, miała w sumie potrzebę wygadania się. Nie chciała żadnych rad, bo wiedziała, że jakiekolwiek decyzje musiały zostać podjęte wyłącznie przez nią, ale potrzebowała tego, żeby ktoś ją po prostu wysłuchał. Niestety nie mogła zwrócić się z tym do Damiena, bo w sumie co miałaby mu powiedzieć — „hej, chyba jednak nie nie lubię cię tak do końca”? Nie wziąłby tego na poważnie i w sumie trudno byłoby mu się dziwić. To było jedno ze zdań, których chyba nigdy nie spodziewał się od niej usłyszeć. Ona od niego również.
Nie będę tu przecież leżeć do jutra — westchnęła. No, w sumie mogłaby, ale szybko zaczęłoby jej się nudzić, no i jednak nie chciała pozwolić na to, by Blanc siedział całą noc przy niej na podłodze. Nie powinna nadużywać jego dobroci aż tak mocno.
Uśmiechnęła się, gdy zgodził się z nią zostać. Naprawdę wiele to dla niej znaczyło, bo jednak bałaby się dzisiaj być sama. po tym wszystkim, co się przed chwilą wydarzyło.
Cieszę się, że zostaniesz, ale nie musisz cały czas siedzieć na podłodze — powiedziała, wbijając wzrok w jego palce sunące po jej udzie, by zgarnąć kropelki wody. Gdy skończył, przesunęła się tak, żeby zrobić mu miejsce na kanapie, by mógł usiąść obok niej. Pokręciła przecząco głową, gdy zapytał, czy przynieść jej jeszcze wody.
To chyba nie od tej tabletki, wiesz? Znaczy, wydaje mi się, że to po prostu cały ten stres i niewyspanie. Zresztą, nie musisz się martwić, czuję się lepiej — zapewniła go. Owszem, była lekko osłabiona, ale i tak było już o wiele lepiej. Miała nadzieję, że nie postanowi jej wyśmiać, ale chyba w tych okolicznościach był w stanie się powstrzymać. Było po nim widać, że tym razem rzeczywiście się przejął i nie musiał udawać, że jest inaczej. Oczywiście nie wzięła tego za wyraz sympatii do jej skromnej osoby. Sama nastraszyła go, że coś stanie jej się po tabletce, więc nic dziwnego, że zareagował w taki, a nie inny sposób. Jak zwykle to Emily miała rację, hehe.
Nie chciałam cię przestraszyć — uśmiechnęła się przepraszająco, chcąc jakoś rozładować sytuację, bo sama próbowała nieco to wszystko załagodzić, ale mimo to jego twarz pozostawała kamienna i w sumie nie wiedziała już, jak ma to wszystko interpretować.

Damien Blanc
przyjazna koala
scarlett
17 yo — 186 cm
Awatar użytkownika
about
Gra na gitarze, chodzi tutaj do szkoły i pochodzi z Paryża, żyje praktycznie sam, bo dziani starzy są wiecznie w podróży
Kwestia ich połączenia była na tyle wątpliwa, ze próżno byłoby szukać momentu, w którym się ono pojawiło. Czy można było mówić o połączeniu po tym, kiedy nie pomyśleli o zabezpieczeniu i teraz przejmowali się tym, czy nie zostaną przypadkiem nastoletnimi rodzicami – chociaż z tym dzielnie walczyli przy pomocy odkryć medycyny w postaci tabletki „po”. Czy może już to połączenie powstało wcześniej? W trakcie kilku minut spędzonych w szafie? Inna opcja, którą można by było uznać za szaloną, było to, że ich połączenie pojawiło się już wcześniej i nie byliby w stanie powiedzieć, kiedy tak naprawdę się ono pojawiło, bo… może było już dawno, tylko kompletnie nie potrafili sobie zdać z tego sprawy i po prostu błędnie odczytywali to co czuli? To też było możliwe!
Oboje podjęli wspólną decyzję o tym, by nikogo nie wtajemniczać w to, co się wydarzyło. Było to ich wspólne ustalenie i Damien również nikomu nic nie powiedział. Zresztą… nie wiedziałby nawet jak to zrobić. Czuł się niezręcznie przed samym sobą na samo wspomnienie tamtego wieczoru, tego jak się czuł, jak mu się to podobało i jak się zachował wtedy.
—A nie wiem, leż ile potrzebujesz. — Odparł, wzruszając lekko ramionami. Miała się poczuć lepiej i to po prostu było teraz jego obecnym priorytetem. Nie miał żadnych planów, nie musiał się niczym konkretnym przejmować, więc jeśli i tego potrzebowała, mógł tu zostać do jutra. Zresztą, już i tak powiedział, że dzisiaj z nią zostanie, a to dawało poniekąd też wolne pole do interpretacji tego, jak długo tutaj będzie, bo niby tylko dzisiaj, ale… jeśli będzie trzeba dłużej, to też.
Dobra, normalnie taki nie był i chyba nigdy się nie przejmował nikim innym aż tak, jak dzisiaj tym, czy Emily będzie się dobrze czuła. Dobra, może kiedyś jak pani Basia, czy jakkolwiek my tam ją ochrzciliśmy miała gorszy dzień podczas opieki nad Damienem, czy raczej doglądania go? To też się oczywiście przejmował. A tamtą kobietę trochę traktował jako członka rodziny!
— Nie? Jaka Ty wspaniałomyślna. — Zażartował i to nawet nie w taki złośliwy sposób! Podniósł się i przysiadł na tej kanapie, zaraz obok dziewczyny.
— Czaję, znaczy… to głupie, nie? Nawet nie wiemy, czy faktycznie coś… w sensie, czy w ogóle było się czego obawiać i w ogóle… — Powiedział, trochę się gubiąc w zeznaniach.
— Nie było tak źle tak swoją drogą. — Powiedział, odnosząc się do samego ich zbliżenia, bo przypomniał sobie teraz, że wcześniej powiedział, że ten seks był taki sobie, a wcale nie był. Chociaż oczywiście było to teraz tak wyjęte z kontekstu, że nie pomyślał o tym, że mogła nie wiedzieć do czego się odnosi.
Tak, tak, oczywiście, ona miała rację, yhym, tak, pewnie. Niech jej będzie!
— Mhm. Wiem. — Wzruszył ramionami i wbił spojrzenie w sufit, by po chwili wrócić nim do twarzy dziewczyny. Uśmiechnął się, albo raczej delikatnie uniósł kąciki ust, w czymś prawie na kształt uśmiechu.
— No ale ważne, że lepiej się czujesz. — Dodał i zmrużył lekko oczy, by wrócić po chwili spojrzeniem do ekranu telewizora, na którym w sumie cały czas leciał film, który raczej zbliżał się do końca.
— Przegapiliśmy kilka scen przez Twoją scenę. — Zażartował.

Emily Hawkins
przyjazna koala
mkj
uczennica — Lorne Bay State School
17 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Licealistka, która mieszka z mamą i unika ojca oraz jego nowej partnerki. Trochę zagubiona, jednak skrzętnie ukrywa ten fakt pod maską zołzy i duszy towarzystwa.
Teoria o tym, że coś między nimi klarowało się już od pewnego czasu, nie była taka głupia. Prawda była taka, że niezależnie od tego, kiedy coś by się między nimi zadziało, zawsze trudno byłoby im dopuścić tę świadomość do siebie. O wiele łatwiej było chować się za nieco przerysowanym brakiem wzajemnej sympatii, niż zauważyć, że może rzeczywiście coś zaiskrzyło. Po tym, co zadziało się między nimi w szafie, podczas durnej gry, trudno było jednak dalej bagatelizować całe to napięcie. Im dalej w las, tym bardziej Emily była przekonana, że w jakiś niewyjaśniony sposób ją do niego ciągnęło. Czy dopiero teraz? Chyba tak, ale nie dałaby sobie za to uciąć ręki ani nawet małego palca. Na razie była to dla niej absolutna nowość, z którą musiała się oswoić. Mówienie o tym komukolwiek nie wchodziło w grę i chyba to nawet lepiej. Już słyszała podjarane piski koleżanek próbujących przekonać ją, że to bardzo romantyczna historia i powinni dać sobie szansę. Jeśli zapadłyby takie decyzje, musieli podjąć je sami.
Nie planowała leżeć na kanapie całej nocy. Po pierwsze, wolałaby jednak spać dzisiaj w swoim łóżku (choć z tym mogło być różnie, bo pewnie odstąpi je Damienowi), a poza tym, nie zasnęłaby bez wieczornego prysznica. Zanim jednak wstanie, a tym bardziej pójdzie się wykąpać, chciała mieć pewność, że zawroty głowy minęły bezpowrotnie. Czuła się lepiej, ale wciąż nie optymalnie.
Emily z kolei dość często przejmowała się innymi ludźmi, szczególnie tymi, którzy w jakiś sposób byli jej bliscy. Często na przykład martwiła się o mamę, choć ostatnio miała ku temu mniej powodów — jej rodzicielka pracowała trochę mniej, a nawet zaczęła chodzić na randki. Być może Em nie byłaby zachwycona obecnością potencjalnego nowego tatusia, ale cieszyła się, że mama wreszcie postawiła na siebie. Wiedziała, jak źle zniosła rozwód, dlatego liczyła, że teraz będzie już tylko lepiej.
Zawahała się, gdy powiedział, że nie było tak źle. Nie była do końca pewna, czy właściwie zinterpretowała jego słowa, a nie chciała wyjść na głupią i powiedzieć coś, czego mogłaby żałować. Zaryzykowała jednak, choć zdecydowanie nie bez obaw.
Nie było tak źle — przytaknęła. — Jak się nie odzywasz, to trochę łatwiej cię znieść.
Puściła mu oczko, żeby nie wziął tego za bardzo do siebie i się na nią nie obraził. Było zbyt miło, żeby zaraz znowu mieli się pokłócić.
Przez ten ból głowy już dawno przestałam ogarniać, co dzieje się w filmie — przyznała. Przesiadła się tak, żeby usadowić się obok Damiena i zupełnie naturalnie oparła głowę na jego ramieniu. Przez tę chwilę nie analizowała, czy powinna to zrobić i czy zaraz się na nią nie obrazi.
Cała ta sytuacja ma jeden niezaprzeczalny plus. Następnym razem już na pewno nie zapomnimy o zabezpieczeniu — rzuciła, zanim zdążyła pomyśleć i ugryźć się w język. Nie, żeby miała w planach jakikolwiek kolejny raz; samo tak wyszło. Po fakcie zdała sobie sprawę z tego, co powiedziała, przez co poczuła lekkie zakłopotanie i wbiła wzrok w ekran.
Podgłośnij — rzuciła, ale nie dała mu nawet sekundy na reakcję, bo sama szybko sięgnęła pilota i zwiększyła głośność, z nadzieją, że to utnie ewentualną dalszą rozmowę.

Damien Blanc
przyjazna koala
scarlett
17 yo — 186 cm
Awatar użytkownika
about
Gra na gitarze, chodzi tutaj do szkoły i pochodzi z Paryża, żyje praktycznie sam, bo dziani starzy są wiecznie w podróży
Powiedzenie, że coś się między nimi klarowało raczej też nie było zbyt trafnym określeniem, bo jednak ciężko powiedzieć, że się klarowało, jeżeli nie wiedzieli co to było? Ba, Damien to nawet nie wiedział, że jego podejście się do niej zmieniało, bo… czy naprawdę się zmieniało? To, że interpretował to co widział i czuł w niepoprawny sposób sygnalizowało, że raczej tak nie było. Bo podejście pozostawało takie samo, z powodu błędnej interpretacji wszystkiego dookoła.
Chociaż teraz może te wszystkie wrażenia, złośliwości można było oceniać z trochę innej perspektywy, tak jeszcze kilka dni temu raczej nie przeszłoby im nawet przez myśl, by coś takiego zrobić.
Czy było między nimi jakieś napięcie? Oczywiście, że tak, tylko tak jak wcześniej zostało to opisane, było ono przez nich błędnie odbieranie, co doprowadziło też do takiego… no jednak sporego zaskoczenia, które na nich spadło podczas imprezy u Damiena i, które męczyło ich do dzisiaj.
Czy zastanawiał się nad tym jak inni by zareagowali na wieść, że jednak między nim i Emily coś było i nie były to tylko negatywne odczucia? Raczej nie, chociażby dlatego, że nawet o tym wcześniej nie myślał, by o tym myśleć. W końcu to była całkowita nowość i może dopiero miał do tego etapu dotrzeć.
Nie przejmował się innymi aż tak bardzo, zwłaszcza członkami rodziny, ale to było spowodowane raczej tym, że po prostu tych członków rodziny praktycznie nie znał. Ostatnio widział swoich rodziców może pół roku temu, jak wrócili i zabawili w Lorne zaledwie kilka dni. Czy traktował ich jako rodziców? Niekoniecznie, dla niego byli to bardziej obcy ludzie, niźli rodzice, chociaż oczywiście nigdy nie powiedział tego na głos.
Gdyby coś im się stało, albo okazało się, że mają już nigdy tu nie wrócić? Zakładał, że raczej by się nie przejął, ale tego mógł się dowiedzieć dopiero po fakcie. Nie wiedział jak wygląda sytuacja rodzinna Emily, wiedział tylko, że jej rodzice nie są razem, ale… to nie była raczej jakoś bardzo ukrywana informacja, bo ciężko było takie rzeczy ukryć i młoda Hawkins raczej tego nie robiła.
Założył, że domyśliła się co miał na myśli. Czyli jej też się podobało… znaczy, oczywiście, że się jej podobało! Był na pewno dobry w łóżku, a nawet na kanapie i nie powinna móc na to narzekać, więc to było oczywiste, że jej się podobało! Nie miał żadnych, najmniejszych wątpliwości nie potrzebował tego usłyszeć, ani trochę! Co to, to nie!
— Podziękowałbym, ale to w sumie nie było zbyt miłe, wiesz? — Odparł, przyjmując taką swoistą szpilkę, chociaż wiedział, że nie miała na celu go urazić, była to tylko taka złośliwość… tylko no właśnie, miała być czymś, co nie miało go urazić i to było… inne. Miłe.
— Jak tak straciłaś przytomność, to nawet miło się słuchało jak się nie odzywasz. — Odbił piłeczkę, jak za starych dobrych czasów, chociaż i on nie miał zamiaru jej urazić.
— W sumie wiele nie straciłaś. Nie mogli się dogadać, ale teraz stwierdzili, że muszą uratować świat. — Wzruszył ramionami – on też kilka scen ominął, jak tam ratował dziewczynę przed upadkiem, ale widział wcześniej ten film, więc wiedział co się dzieje.
— No… — Zaczął i uśmiechnął się nawet lekko. — Mam zacząć nosić gumki w kieszeni za każdym razem jak będziesz w okolicy? Nie wiedziałem, że jesteś taka napalona. — Zaśmiał się nawet, pozwalając sobie wejść w tę jej grę, bo w sumie nie odebrał jej słów jako obietnicy, że znowu zaraz pójdą do łóżka, tylko jako właśnie taką grę, żart. Chociaż… nie pomyślał o tym nawet przez ułamek sekundy, że gdyby faktycznie mieli to powtórzyć, to… nie odrzucała go ta myśl, a nawet… wręcz przeciwnie.
Przygryzł lekko dolną wargę i kiedy Emily uciekła spojrzeniem i powiedziała, żeby podgłośnił, to sięgnął dłonią po pilota, ale jako, że była pierwsza, to złapał co najwyżej powietrze, a ich dłonie minęły się co najwyżej o centymetr, czy dwa, przez co on sam poczuł lekkie mrowienie w dłoni, a po plecach przeszły mu ciarki. Ogarnij się Pomyślał, bo w sumie… co on robił?

Damien Blanc
przyjazna koala
mkj
uczennica — Lorne Bay State School
17 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Licealistka, która mieszka z mamą i unika ojca oraz jego nowej partnerki. Trochę zagubiona, jednak skrzętnie ukrywa ten fakt pod maską zołzy i duszy towarzystwa.
Co racja, to racja — jeśli coś miało się klarować, to chyba dopiero teraz. Mimo wszystko, wydawało się to raczej mało prawdopodobne, ale czas pokaże, jak oboje do tego podejdą. Wszystko zależało teraz wyłącznie od nich, więc jeśli coś pójdzie nie tak, wrócą do punktu wyjścia: zapewne będą mieli pretensje do siebie nawzajem. Na razie ich stosunki… No, trudno powiedzieć, żeby jakoś mocno się ociepliły, ale na pewno uległy delikatnej zmianie. bo nawet udało im się trochę pożartować! Szczerze mówiąc, takie realia podobały jej się o wiele bardziej, lecz wiedziała, że nie powinna się do nich zbytnio przyzwyczajać. Dzisiaj sytuacja była wyjątkowa. Gdyby nie poczuła się źle, pewnie nawet nie byliby dla siebie wcale sympatyczni, tylko pozostaliby obojętni.
Napięcie między nimi wcale nie zmalało, a dzisiaj zdawało się rosnąć z każdym kolejnym słowem i gestem. Zastanawiała się, czy miał podobne odczucia, ale nie liczyła na to, że dzisiaj się tego dowie. Dzisiaj albo kiedykolwiek indziej. Rozsądniej było jednak skoncentrować się na filmie, nawet, jeśli straciła rachubę, co się w nim działo.
Sporo myślała nad tym, jak na wszystkie te rewelacje zareagowaliby ich wspólni znajomi. Nie, żeby bała się oceniania czy coś w tym rodzaju, ale na samą myśl o nieustannych docinkach i żarcikach czuła niemałą irytację. Poza tym, gdyby powiedzieli o tym innym, zaraz pojawiłaby się jakaś dziwna presja. Wiadomo, że nikt nie mógł im narzucić, jak miał wyglądać ich POTENCJALNY związek, ale gdyby coś poszło nie tak, odczułaby to w pewnym sensie cała paczka. Tak samo, jak odczuwali ich różne kłótnie, chociaż do nich już chyba się przyzwyczaili. Nie ma jednak wątpliwości, że gdyby przez chwilę byli razem, a później doszłoby do rozstania, atmosfera mogłaby stać się jeszcze gorsza. Cóż, może byli zbyt dorośli, skoro w wieku siedemnastu lat martwiły ich takie rozkminy?
Wiem. Z zasady nie jestem zbyt miła — zauważyła. Nie mijała się tutaj z prawdą, a Damien na pewno dobrze o tym wiedział. Nie należała do osób, które z założenia podchodziły do innych sympatycznie; sarkazm to jej drugie imię i każdy, kto choć trochę ją znał, zdawał sobie z tego sprawę. Blanc w szczególności. Choć w normalnych okolicznościach pewnie obdarzyłaby go lodowatym spojrzeniem, zaśmiała się, gdy zażartował z jej utraty przytomności. Chyba pierwszy raz bez zażenowania zaśmiała się z jego żartu.
Wow, skoro tak to działa, to może my też musimy podjąć próbę uratowania świata, żeby się dogadać? — zagaiła, nie do końca serio, ale jednak takie pytanie miało jakiś sens. Skoro potrafili w miarę pojednać, gdy zagrożenie dotyczyło ich obojga, to chyba tym bardziej w kwestii zagrożenia całego świata! Poza tym, nie oszukujmy się, Emily byłaby piękną Harley Quinn.
Hej, nie jestem napalona! A na pewno nie bardziej niż ty — obruszyła się, choć chyba nie do końca na poważnie. Mogłaby upierać się, że to on zainicjował zbliżenie, bo przecież ona tylko dała mu niewinnego całusa i nie miała w planach nic więcej, prawda?
Zajęła się oglądaniem filmu, chociaż sytuacja ewoluowała na tyle, że nie obchodziło jej już, co dzieje się na ekranie. Bardzo chciałaby, żeby sobie wszystko się między nimi wyjaśniło, ale nie miała w sobie wystarczająco dużo odwagi, by zainicjować taką rozmowę. Przeczesała palcami włosy i zerknęła na Blanca kątem oka.
Chyba pójdę pod prysznic. Zamówimy coś na kolację? — zapytała, opuszczając bose stopy na przyjemnie chłodne panele.

Damien Blanc
przyjazna koala
scarlett
ODPOWIEDZ