17 yo — 186 cm
Awatar użytkownika
about
Gra na gitarze, chodzi tutaj do szkoły i pochodzi z Paryża, żyje praktycznie sam, bo dziani starzy są wiecznie w podróży
#3

Kiedy Emily poprosiła Damiena o to, by spędził z nią czas po tym, jak weźmie przyjętą od niego tabletkę, to oczywiście nie zastanawiał się nad tym zbyt długo. Zgodził się w zasadzie bez wahania. Kierowała nim wtedy przede wszystkim chęć rozwiązania tego ewentualnego problemu. Ewentualnego, bo w danej chwili był to tylko strach przed prawdziwym pojawieniem się czegoś, co mogłoby już tym problemem być. Oboje traktowali to najwidoczniej w podobny sposób i mimo tych swoich wielu różnic, ale i wielu ukrytych podobieństw w tej sytuacji "kryzysowej" mogli znaleźć wspólny język.
Może i Damien w którymś momencie zareagował śmiechem na jej podziękowania, ale ciężko było to odebrać jako coś więcej, niż zwykła złośliwość, do której już chyba mogli między sobą przywyknąć. Faktem było przecież, że często takich słów jak dziękuję, proszę czy przepraszam od siebie nawzajem nie słyszeli. No, ale też na tym poniekąd do tej pory opierała się ich relacja, na tych złośliwościach i tej swoistej niechęci wobec drugiej osoby. Niekoniecznie uzasadnionej na dłuższą metę, ale jednak.
Ten dzień w szkole Blancowi minął... nijako. Jak to on, nie był zbyt skupiony na lekcjach, ale był też wyraźnie rozkojarzony i to tak zdecydowanie bardziej niż normalnie. Rozmawiał ze znajomymi normalnie, poniekąd nie pokazując tego, że coś mu siedzi na duszy, a przynajmniej tak myślał, bo jednak cały czas z tyłu głowie miał fakt, że musi potem pojechać do domu Hawkins co było spowodowane przecież tym niezabezpieczonym seksem. Dlaczego w ogóle to zrobili? Dlaczego pozwolił się tak ponieść tamtej chwili, by nawet nie pomyśleć o założeniu głupiej gumki? W zasadzie te rozważania towarzyszyły codziennie od tej feralnej imprezy, ale teraz miał dokładnie te same myśli co dzień, czy dwa temu i te same, albo raczej żadnych konkretnych wniosków.
Po lekcjach podjechał pod dom, w którym mieszkała Emily i zaparkował przed garażem. Wysiadł z samochodu i rozejrzał się dookoła, po czym niespiesznym krokiem podszedł pod drzwi wejściowe. Ogólnie to zakładam, że Damien tutaj był może podczas jakiejś imprezy, o ile kiedykolwiek tutaj dziewczyna jakąś organizowała? Jeżeli nie, to pewnie nigdy go tutaj nie zawiało. A nawet jeśli był - to po prostu nie pamiętał, o. Dlatego też raczej przed przyjazdem tutaj musiał wysłać smsa do Hawkins z zapytaniem o dokładny adres, bo raczej by go nie znał.
Zadzwonił dzwonkiem do drzwi, zwiastując swoje pojawienie się pod jej drzwiami. Wyciągnął w międzyczasie telefon, by zacząć scrollować jakiegoś facebooka, czy też jakieś memy i gdy otworzyła mu drzwi, to pewnie od razu wszedł do środka, rzucając co najwyżej jakieś: — Siema. — Nie było to zbyt wylewne, ale co miał więcej powiedzieć, skoro jeszcze niedawno się w sumie widzieli.
— Masz coś do picia? Zaschło mi w gardle. — Dopytał po chwili, pewnie uprzednio jeszcze ściągając buty i przenosząc się do salonu, czy coś. Wiedział, że jej mamy nie ma, bo przecież sama mu powiedziała, także raczej nie miał zamiaru się jakoś krępować i od razu się rozgościł, siadając wygodnie.

Emily Hawkins
przyjazna koala
mkj
uczennica — Lorne Bay State School
17 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Licealistka, która mieszka z mamą i unika ojca oraz jego nowej partnerki. Trochę zagubiona, jednak skrzętnie ukrywa ten fakt pod maską zołzy i duszy towarzystwa.


Nie sądziła, że kiedykolwiek będzie potrzebowała obecności Damiena, by czuć się bezpiecznie. A jednak, nadszedł taki dzień. Nie mogła zwrócić się z tym do przyjaciółki czy kogoś bliskiego, bo obiecali sobie, że nikomu nie powiedzą o swojej chwili słabości. No i cóż, byli pozostawieni sami sobie, udając, że wcale nie są dwójką kompletnie przerażonych dzieciaków. Udawanie wychodziło im chyba całkiem nieźle, bo nie chcieli okazywać słabości przed sobą nawzajem. Zawsze to jakiś plus. Przynajmniej nie było otwartej paniki, dzięki czemu myśleli raczej chłodno i nie podejmowali kolejnych głupich decyzji.
Myślała, że zabiorą się ze szkoły razem, co zapewniłoby jej darmową podwózkę do domu. Okazało się jednak, że ona kończyła lekcje wcześniej. Nie chciało jej się na niego czekać, więc napisała mu, że zobaczą się u niej i wróciła do domu sama. Zdążyła nawet wziąć prysznic i zmienić ciuchy, a na upartego pewnie mogłaby coś zjeść, ale stres związywał jej żołądek w supeł i nie sądziła, by była w stanie cokolwiek przełknąć.
Trudno było jej dzisiaj skupić się na nauce, klasówce, a nawet na luźnych rozmowach ze znajomymi. Nie wiedziała już, czy bardziej stresują ją ewentualne skutki uboczne po tabletce, czy świadomość, że może być za późno na takie rozwiązanie. Obie opcje brzmiały przerażająco i odbierały chęci do życia, ale jakoś musieli przez to przebrnąć. Później wszystko wróci do normy — a przynajmniej taką miała nadzieję. Nie wyobrażała sobie, by cokolwiek miało zmienić się między nimi na stałe.
Otworzyła mu drzwi, wyglądając na jeszcze bardziej zestresowaną niż w szkole. Choć jej skóra była muśnięta słońcem, dzisiaj sprawiała wrażenie chorobliwie bladej. Na dodatek miała mdłości i choć na objawy ciąży było jeszcze zdecydowanie za wcześnie, to zdążyła już sobie wkręcić, że na pewno ma to jakiś związek. Zamknęła drzwi za Damienem, przekręciła zamek i pokiwała głową, kierując swoje kroki prosto do przestronnej kuchni.
Wody, soku, czegoś innego? — zapytała, wyciągając z szafki dwie wysokie szklanki. Gdy Damien wybrał, czego chce się napić, napełniła je obie i podała mu jedną z nich. Nie chciała już dłużej odwlekać tego, co nieuchronne, więc zgarnęła ze stolika w salonie pozostawioną tam tabletkę i łyknęła ją bez zbędnych finezji. Stres wcale nie zmalał, a może nawet delikatnie urósł.
Postawiła na stoliku szklankę i usiadła obok Blanca, choć jednak w bezpiecznej odległości. Dziś wprawdzie nie rozluźniał jej alkohol i w sumie nie martwiła się, że znowu postanowi go eksperymentalnie pocałować, ale brak dystansu wydawał się być zbyt krępujący w związku ze wszystkimi okolicznościami. Zapraszając go dzisiaj do siebie, niestety nie wpadła na to, że równie krępująca może być cisza między nimi, bo przecież nie mieli ze sobą zbytnio o czym rozmawiać. Miała nadzieję, że uda im się przynajmniej nie pokłócić, bo dodatkowa dawka nerwów absolutnie nie była jej do niczego potrzebna.
Nie martw się, nie musisz ze mną siedzieć do wieczora. Jak ma się coś zadziać, to chyba w ciągu godziny, nie? — zagaiła, choć sama nie była pewna, jak właściwie to działa. — Jesteś głodny?

Damien Blanc
przyjazna koala
scarlett
17 yo — 186 cm
Awatar użytkownika
about
Gra na gitarze, chodzi tutaj do szkoły i pochodzi z Paryża, żyje praktycznie sam, bo dziani starzy są wiecznie w podróży
Cóż, wpędzili się nawzajem w sytuację, w której chcąc nie chcąc musieli być razem. Tylko oni wiedzieli co się wydarzyło tamtego wieczoru i mimo tego, że niekoniecznie im to odpowiadało, to obiecali sobie, że nikomu nie powiedzą. Na dobrą sprawę to nawet chyba nie musieli sobie sprawiać takich obietnic, i bez tego nie chcieliby tego raczej nikomu powiedzieć, bo... no właśnie dlaczego? Poszli razem do łóżka, a nie, że się ze sobą związali czy coś. Zresztą, mogli to zawsze zrzucić na ten alkohol i tyle. Ile osób też im przecież życzyło tego - może i w żartach, ale zawsze! - żeby w końcu w tym łóżku wylądowali, dla spokoju i rozluźnienia tego niewyjaśnionego napięcia między nimi.
Szczerze, to on zrozumiał jej słowa jednak w taki sposób, że spotkają się dopiero u niej, więc kiedy mu napisała, żeby jednak przyjechał sam, to był zaskoczony tym, że miała to być zmiana planów. Cóż, świetnie im szło dogadywanie się. Chyba jednak lepiej wychodziło, gdy się kłócili i nagradzali złośliwościami.
Wytrwał do ostatniej lekcji nawet ich nie opuszczając i po szkole niemal prosto wybrał się pod wskazany adres, bo nie miał zamiaru też tego jakoś odwlekać w czasie. Lepiej było to mieć po prostu z głowy.
On tego tak bardzo nie rozważał - uważał, że to było dobre rozwiązanie z tą tabletką i specjalnie ją kupił w jakimś polecanym miejscu, żeby mieć pewność, że to będzie skuteczne. Bo tym się kierował przede wszystkim. To, że pewnie byłby w stanie ją znaleźć taniej? Średnio go to obchodziło, liczył się czas i pewność.
Zauważył, że była ubrana w inne ciuchy, niż te, które miała na sobie w szkole, ale nie obdarzył tego żadnym komentarzem, bo też nie było to dla niego zbyt istotne. Była tutaj wcześniej, więc miała czas, żeby to zrobić.
Nie czytał ulotki, która była zawarta w opakowaniu z tą tabletką, nie potrzebował, nie on ją miał brać a i wierzył jednak, że to było coś dobrego. Domyślał się, że sama Emily przeczytała tę ulotkę bardzo dokładnie, bo no właśnie - miała czas, tak jak żeby się przebrać.
Gdyby nie to, że przyjechał samochodem, to mógłby poprosić o jakiś alkohol, bo na pewno przecież jakiś miała, ale jednak był odpowiedzialny i tego nie zrobił.
— Może być sok. — odparł, obrzucając ją jeszcze uprzednio spojrzeniem. Przyjął z beznamiętnym wyrazem twarzy szklankę od dziewczyny i upił z niej łyk. Uważnie natomiast dziewczynę obserwował, gdy brała tabletkę. Pokiwał tylko głową, kiedy ją wrzuciła do ust i może nawet poczuł się lekko rozluźniony z powodu tego, że już ją wzięła.
— Widzisz. Z głowy. — Wzruszył ramionami i wyciągnął telefon z kieszeni, by odpalić jakiegoś Instagrama i zacząć przeglądać tablicę, względnie się nie interesując tym, co Hawkins chciała teraz robić.
Kiedy się odezwała, to uniósł wzrok i obdarzył ją spojrzeniem. Cóż, i on wiele nie myślał o tym, jak powinni rozmawiać. Chciał to przesiedzieć we względnie bezpiecznej odległości. Nie myślał o tym, że mogłaby się tutaj nagle na niego rzucić i znowu sprawdzić jak się zachowa, gdy go pocałuje i on sam... no raczej nie przeszło mu przez myśl, by zrobić to samo.
— Nie wiem. — Wzruszył ponownie ramionami, jak to miał w zwyczaju zresztą. — Jak chcesz, to mogę zostać dłużej. Do spania Cię nie ululam, ale i tak nie mam żadnych planów, więc mogę zostać tyle ile uznasz za konieczne, żebyś potem nie narzekała. — Powiedział, bo nie miał zamiaru też wychodzić za dziesięć minut, jak nagle nie zacznie się jej coś dziać. Specjalnie też nic nie planował i odmówił wszelkim propozycjom wyjścia by móc z czystym sumieniem tutaj siedzieć.
— A coś proponujesz, czy po prostu jakaś pizza? — Zapytał, bo w sumie obiadu nie jadł ani nic takiego, więc nawet powoli się chyba zaczynał robić głodny.

Emily Hawkins
przyjazna koala
mkj
uczennica — Lorne Bay State School
17 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Licealistka, która mieszka z mamą i unika ojca oraz jego nowej partnerki. Trochę zagubiona, jednak skrzętnie ukrywa ten fakt pod maską zołzy i duszy towarzystwa.
Gdyby cała ta sytuacja miała zmienić coś między nimi na lepsze, może nie byłoby tak źle. Rzecz w tym, że na ten moment chyba oboje mieli się nawzajem dość. Ogólnie nie lubili spędzać ze sobą czasu, a w sytuacjach stresowych w pewnym sensie uwidaczniało się to mocniej. W chwilach takich, jak ta, chciało się raczej towarzystwa kogoś bliskiego albo wręcz samotności, a nie obecności osoby, która działa nam na nerwy samym swoim istnieniem. Na dodatek byli zupełnie sami, więc jednak jakoś musieli ze sobą rozmawiać i znosić się nawzajem; głupio byłoby, gdyby siedzieli w osobnych pokojach, no i nie mieli też opcji ucieczki w rozmowę z kimkolwiek innym. Po dzisiejszym popołudniu chyba raczej będą unikać tego typu sytuacji. No przecież na pewno nie pójdą już więcej razem do łóżka. Co za dużo, to niezdrowo.
Na ten moment można powiedzieć, że napięcie między nimi absolutnie nie zmalało, raczej urosło do niebotycznych rozmiarów. I to nie w dobrym tego słowa znaczeniu. Kiedyś po prostu ją denerwował i tyle, dzisiaj do wszystkiego dochodziła potworna niezręczność. Czuła się skrępowana, a sytuacji niestety nie ułatwiał fakt, iż po jej głowie nieustannie krążyła myśl, iż w sumie… W sumie to, co się między nimi wydarzyło, nie było takie złe. No dobra, mówiąc wprost — podobało jej się. Ale Damien nigdy się o tym nie dowie, bo musiałaby chyba upaść na głowę, żeby mu o tym powiedzieć. No i w pewnym sensie byłby to dla niego komplement, więc nie miał na co liczyć.
Rzecz jasna, przeczytała wnikliwie całą ulotkę, a w drodze powrotnej do domu poszperała jeszcze w internecie. Była świadoma, że w sumie nie było ryzyka jakichś wielkich skutków ubocznych i że najpewniej zupełnie nic jej się nie stanie, jednak mimo to postanowiła nie odwoływać spotkania z Damienem. Dlaczego? Sama nie była pewna powodu, ale najprościej było wmawiać samej sobie, że chodziło wyłącznie o to, by załatwili sprawę do końca razem — żeby nie wmawiał jej później, iż nie wzięła tabletki albo coś w tym stylu. Nie mieli przecież pewności, że pigułka zadziała, choć w ulotce wyczytała, że w teorii ma trzy doby na przyjęcie jej. No ale im szybciej, tym lepiej, więc obawy wcale nie ustały, gdy przełknęła tabletkę i teoretycznie miała problem z głowy.
No nie wiem. Wiesz, że po takim czasie wcale nie jest pewne, czy rzeczywiście zadziała? — mruknęła, nie chcąc żyć w strachu sama. Oczywiście musieliby mieć naprawdę sporego pecha, no i nie zapominajmy, że wciąż nie było pewności, czy Emily w ogóle zaszła w ciążę. Niemniej, ta sytuacja chyba doprowadzi ją do najlepszej antykoncepcji, jaką był celibat. Na myśl o bieżącym stresie szybko odechce jej się jakichkolwiek romansów.
Nie no, dobra, nie wygłupiaj się. Oboje wiemy, że wystarczy jedno moje słowo, żebyś ululał mnie do snu i zrobił wszystko inne, co będę chciała — przewróciła oczami. Czy wierzyła w to, co mówiła? W jakimś stopniu tak. Nie kwestionowała faktu, że, lekko mówiąc, Damien nie darzył jej sympatią, ale wiedziała, że patrzył na nią TROCHĘ inaczej niż zawsze. Albo po prostu próbowała to sobie wmówić, bo sama miała takie odczucia względem niego. Trudno orzec; dobrze, że nie zastanawiała się nad tym jakoś wnikliwie.
Moja mama zostawiła jakąś zapiekankę, ale nie sądzę, żeby ci zasmakowała, bo jest w niej dużo warzyw i zero mięsa. Możemy zjeść to albo coś zamówić — wzruszyła ramionami. Sama nie była zbyt głodna, bo karmiły ją zszargane nerwy, ale wiadomo, że u facetów zazwyczaj wygląda to jednak nieco inaczej. Nie wiedziała, czy jadł coś w szkole, a nie chciała wyjść na niegościnną czy gburowatą. I tak pewnie miał jej do zarzucenia całe mnóstwo innych rzeczy. Po co dokładać mu amunicji?

Damien Blanc
przyjazna koala
scarlett
17 yo — 186 cm
Awatar użytkownika
about
Gra na gitarze, chodzi tutaj do szkoły i pochodzi z Paryża, żyje praktycznie sam, bo dziani starzy są wiecznie w podróży
Na chwilę obecną ich zbliżenie i ta chwila słabości doprowadziła tylko do nerwów, strachu i zamartwiania się tym, czy przypadkiem Emily nie zaszła w ciążę przez to, że nie pomyśleli o tym by się zabezpieczyć. Tak, powiedzieć, że to co się między nimi wydarzyło doprowadziło do tego, że niekoniecznie chcieli widzieć w sobie coś więcej niż problem, tylko... czy rzeczywiście tak było? Czy naprawdę widzieli to wszystko przez pryzmat kłopotu, problemu, życiowej kłody na drodze przed siebie?
Nie da się dziwić, że ta niezręczność urosła w swoim rozmiarze do niebotycznych rozmiarów. To co niektórzy myśleli, że może doprowadzić do rozładowania napięcia... nie sprawdzało póki co swojego zadania, bo to napięcie było tylko i wyłącznie większe, nie przeciwnie.
Skrępowanie to dobre słowo, w znacznym stopniu trafnie opisywało to, co i on teraz czuł. Gdyby wiedział, że nie tylko jemu w głowie pojawiały się myśli, że mu się podobało, to może wyglądałoby to inaczej. Przy czym, jak wielokrotnie miał sobie już powiedzieć, to był tylko seks. Nic ponadto, nie chciał wierzyć, że mogło to być coś ponadto. Seks, w którym oboje wydawali się zadowoleni, dobrze się bawili i nie narzekali na brak wrażeń, ale... no właśnie. Jakie tutaj było ale. A, no tak - to była Hawkins. Nie wyobrażał sobie jeszcze do niedawna, że mógłby ją w ogóle pocałować, a on uprawiał z nią seks i to... całkiem niezły. Miał w głowie obrazy z tamtego wieczoru, które... no powiedzmy, że powodowały u niego mieszane reakcje.
Czy ich zbliżenie mu się podobało? Krótko: tak. Przy czym nawet przed sobą nie potrafił do końca tego przyznać, zwyczajnie się bał.
— Już nie wymyślaj, na pewno zadziała. Zresztą, równie dobrze mogłaś nie zajść, robimy to tylko dla pewności. — Zauważył. Przecież ile to razy słyszało się o przypadkach, jak ludzie chcieli zajść w ciążę i było to problematyczne, nie udawało się. Z drugiej strony nie pocieszały historie zgoła odwrotne, kiedy ktoś nie chciał doprowadzić do ciąży, a ta jednak miała miejsce po pojedynczym błędzie, takim jak ten.
— Proszę Cię Hawkins. To Ty na mnie wskoczyłaś, nie ja na Ciebie. Zresztą, seks był co najwyżej taki sobie. — Skłamał, obrzucając ją złośliwym uśmiechem. — Zresztą, jeśli myślisz, że po jednym numerku zacząłem Cię lubić, albo zapomniałem jak na mnie działasz, to jesteś w błędzie. — Może ten ostatni zwrot był dość niefortunne, bo teraz to sam nie wiedział, jak na niego działa. Nie mógł jednak oprzeć się temu, by zafundować jej kolejną porcję złośliwości, która była tak bardzo w jego stylu. Zresztą, miał czyste sumienie! Sprowokowała go i tyle.
— Co z tego, że bez mięsa? Zapiekanka to zapiekanka. Jestem dużym chłopcem, jem warzywa. — A jak! Jadł, nawet można powiedzieć, że mimo wszystko to miał dość zbilansowaną dietę - no, gdyby nie liczyć tych wszystkich pizz, alkoholu i w ogóle, ale jednak sporo warzyw jadł i dbał dość o siebie. Mięso jadł, bo wegetarianinem nie był, ale nie miał też problemu z jedzeniem potraw, które mięsa nie miały. Zresztą, czasem sam też takie dania sobie przyrządzał. Wspominałem już może kiedyś, ze Damien nawet nieźle gotuje?

Emily Hawkins
przyjazna koala
mkj
uczennica — Lorne Bay State School
17 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Licealistka, która mieszka z mamą i unika ojca oraz jego nowej partnerki. Trochę zagubiona, jednak skrzętnie ukrywa ten fakt pod maską zołzy i duszy towarzystwa.
Gdyby zapytał o zdanie Emily, na pewno uznałaby, że gdyby nie sytuacja stresowa, jej podejście byłoby dokładnie takie samo, jak obecnie. Jedna chwila podlanej alkoholem słabości nie mogła przekreślić tylu lat braku wzajemnego zrozumienia i antypatii. Co więcej, chyba nawet przed samą sobą nie potrafiłaby przyznać się do takiego stanu rzeczy. No ale nie ma nad czym się rozwodzić — przespali się ze sobą, teraz mieli zażegnać stresową sytuację, a później wszystko wróci do normy i znowu nie będą się lubić. Niczego innego się nie spodziewała. A fakt, że napięcie wzrosło? To wyłącznie wina stresu. Gdyby nie to, już dawno zapomnieliby o całej sytuacji, a dzisiaj, zamiast siedzieć tu razem, spędzaliby czas na plaży z resztą paczki i unikali rozmów ze sobą nawzajem.
Zupełnie nie zastanawiała się nad tym, jak w całej sytuacji czuł się Damien. Fakt, iż w ogóle się tym nie przejmował — mowa o seksie, nie o jego konsekwencjach — wydawał jej się oczywisty. Nie, żeby uważała, iż nie lubił jej bardziej niż ona jego, ale nie sądziła, by miał podobne rozterki. Czy chodziło o płeć? Niewykluczone, choć przecież mężczyźni też potrafili być uczuciowi. Ale na pewno nie Damien, którego zresztą nie nazwałaby chyba mężczyzną, bo jednak był dzieciakiem. Tak samo, jak i ona. Byli dzieciakami, na dodatek obecnie nieco pogubionymi.
Pokiwała głową, starając się przekonać samą siebie, że Blanc musiał mieć rację. Chociaż w tym jednym przypadku. Ryzyko ciąży nie było zbyt wysokie, co wiedziała dzięki wnikliwej analizie aplikacji w telefonie. Niemniej, nie mieli stuprocentowej pewności, no i właśnie ten fakt tak mocno ich stresował. Teraz już na pewno wszystko wróci do normy, a oni z czystym sumieniem znowu będą mogli się nie lubić. Znaczy, teraz aktualnie też się nie lubili, ale nastąpiło chwilowe zawieszenie broni dla wyższych celów.
Sama nie zamierzała być dla niego miła i absolutnie nie oczekiwała, że on będzie taki dla niej, ale jednak jego słowa sprawiły, iż lekko zmarkotniała. Nie wiedziała w sumie, czy jest jej przykro, że próbował zrzucić winę na nią, czy raczej dlatego, że kwestionował jej umiejętności. Może i nie zależało jej jakoś mocno na jego opinii, ale jednak to, co powiedział, nie było miłe. Zresztą, Emily była tylko nastolatką, więc nic dziwnego, że jej samoocena była raczej krucha. Choć Blanc zapewne spodziewał się, że coś mu odwarknie, tak się, o dziwo, nie stało. Po prostu wstała z kanapy i przeszła do kuchni, by odgrzać zapiekankę, a przy okazji lekko ochłonąć. Naprawdę nie chciała się dzisiaj nadprogramowo denerwować, ale Damien jej tego wcale nie ułatwiał.
Przyniosła jedzenie do salonu, bo choć w kuchni pewnie byłoby wygodniej, to tutaj mogli włączyć telewizor i nie tonąć w krępującej ciszy. Tym razem usiadła jeszcze dalej od niego i sięgnęła po pilota.
Smacznego — mruknęła, włączając pierwszy lepszy kanał. Wcale nie miała ochoty być dla niego niemiła, co z pewnością było niecodzienną sytuacją. Normalnie w takiej chwili byliby już w środku kłótni, jednak tym razem Emily wolała zamknąć się w sobie i postawić między nimi jeszcze wyższy mur niż ten, który dzielił ich na co dzień. O ile wcześniej wyglądała na przestraszoną, tak teraz po prostu posmutniała, grzebiąc widelcem w swojej porcji zapiekanki.

Damien Blanc
przyjazna koala
scarlett
17 yo — 186 cm
Awatar użytkownika
about
Gra na gitarze, chodzi tutaj do szkoły i pochodzi z Paryża, żyje praktycznie sam, bo dziani starzy są wiecznie w podróży
Cóż, ich dotychczasowa relacja polegała póki co w znaczonym stopniu właśnie na tym, że nie pytali się o zdanie względem... w zasadzie, to niczego. Do tej pory chyba zawsze mieli swoją opinię głęboko gdzieś i niekoniecznie byli zainteresowani tym, co druga strona ma do powiedzenia. Jestem nawet w stanie uwierzyć, że w tych wszystkich dotychczasowych rozmowach na pewno pojawiła się wypowiedź pokroju "nie interesuje mnie co masz do powiedzenia", więc było to raczej dla nich czymś, w czym mieli już praktykę.
Damien nigdy nie należał do osób, które ukrywały swoje uczucia, czy raczej emocje. Jeżeli był zły, albo miał po prostu gorszy dzień, to było to niemal od razu wymalowane na jego twarzy, taki swoisty grymas, który towarzyszył mu przez cały dzień. Z drugiej strony natomiast, jeżeli miał dobry dzień to jego towarzyszem był niemalże nieschodzący z twarz uśmiech, który... był naprawdę ładnym uśmiechem!
I on sam nie próbował wejść w buty Emily, bo nie należał jednak do grona bliskich jej osób - chociaż jakby na to nie spojrzeć, to był z nią bliżej niż wiele innych ludzi, przynajmniej przez jakiś czas -, co prawda byli teraz w tej sytuacji razem, ale może była to kwestia przyzwyczajenia, że... nie interesowało go to, co działo się w jej głowie.
Co on sam w głowie miał? Cóż, w tej sytuacji z pewnością było w niej wiele skrajnych emocji, które towarzyszyły mu od tych paru dni. Czy nie przejmował się konsekwencjami? Oczywiście, że się przejmował. Jak w ogóle czuł się z tym, że pozwolił sobie na tę chwilę słabości tamtego wieczoru? Względem tego również miał mieszane uczucia, bo po prostu nie wiedział jak ma się czuć. Albo może inaczej: wiedział, powinien był być zły, albo nie przejmować się tym, zbyć to wszystko śmiechem, zbagatelizować i po prostu przejść dalej. Może tak byłoby łatwiej, ale... no właśnie sęk w tym, że wcale się tak nie czuł. Nie bagatelizował, nie było mu do śmiechu i choć nie przyznałby się do tego i, choć nie było tego kompletnie widać, to patrzył teraz na Emily w trochę inny sposób. Już nie tylko jako obiekt jego złośliwości, ale... no właśnie. Co?
Cóż, jego słowa miały być złośliwe, ale biorąc pod uwagę jak długo po sobie cisnęli i ile się znali, to raczej oboje mogli być przyzwyczajeni do faktu, że ich docinki po sobie spływają, że niby się wściekają, kłócą, ale... w znacznym stopniu to ich nie rani, tylko właśnie denerwuje, a tutaj...
No jej reakcja go trochę zmieszała, bo spodziewał się, że raczej coś mu odwarknie, odpyskuje i po prostu się pokłócą - jak za starych, dobrych czasów. Tylko... tak nie było - nie był ślepy, widział, że jednak ją to dotknęło i... aż zrobiło mu się z tego powodu niemiło. Nawet przez myśl mu od przemknęło, by powiedzieć to "przepraszam", ale ugryzł się w język. To Hawkins, są dla siebie złośliwi od kiedy tylko pamiętał. Na pewno to nadinterpretował.
Na pewno.
Odprowadził ją wzrokiem, gdy udała się do kuchni i z cichym westchnięciem wrócił do przeglądania telefonu, odczekał aż ogarnęła jedzenie i przyszła tu z nim, kładąc wszystko na stole/stoliku.
— Smacznego. — Powiedział tylko, nie podnosząc wzroku znad ekranu. Chciał się zabrać za jedzenie z lekkim kilkusekundowym opóźnieniem, bo odpisywał na wiadomość na telefonie do jakiegoś kolegi, ale kiedy odłożył telefon i obrzucił dziewczynę spojrzeniem. To, poczuł się dziwnie widząc jak ta tylko grzebie widelcem w swojej porcji. Aż nawet się przestraszył, że się gorzej czuje po tej tabletce.
— Ej, w porządku? Apetytu nie masz? Coś przez tabletkę? — Zapytał z, niezamierzoną, troską w głosie. — Bo chyba nie ruszyło Cię aż tak to co mówiłem, co? — Dodał, z delikatnie uniesionym kącikiem ust. Jej o to by nie podejrzewał, bo przecież, tak jak wcześniej wspomniane już to było - dokuczali sobie od dawna, a tutaj... pierwszy raz miał wrażenie, jakby rzeczywiście ją zranił.

Emily Hawkins
przyjazna koala
mkj
uczennica — Lorne Bay State School
17 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Licealistka, która mieszka z mamą i unika ojca oraz jego nowej partnerki. Trochę zagubiona, jednak skrzętnie ukrywa ten fakt pod maską zołzy i duszy towarzystwa.
Ogólnie rzecz biorąc, Emily nadal miała w głębokim poważaniu to, co Damien miał jej do powiedzenia. Naprawdę nie chciała przejmować się jego opinią, zwłaszcza, że doskonale wiedziała, iż nie była ona miarodajna. Mając do wyboru bycie szczerym albo niemiłym, bez wątpienia wybrałby drugą opcję. Gdzieś w głębi duszy wiedziała, że nawet, gdyby to właśnie z nią miał najlepszy seks w swoim życiu, nie powiedziałby jej o tym za nic w świecie. Ona zresztą zrobiłaby podobnie w stosunku do niego. Ale z drugiej strony… No było jej przykro. Nie, żeby zwątpiła w siebie, ale czuła wstyd, że jej tamten wieczór podobał się na tyle mocno, iż powstrzymywała się przed mówieniem mu niemiłych rzeczy, a jemu nie sprawiło to żadnego problemu. Ucieczka do kuchni okazała się w tym momencie zbawieniem.
Jej z kolei łatwiej było ukrywać emocje niż nimi emanować. To znaczy, wydawało jej się, że to łatwiejsza i rozsądniejsza opcja. Tak jak teraz, głupio było jej się przed nim smucić, bo wiedziała, że w pewnym sensie na pewno by triumfował. Nie lubiła dawać mu satysfakcji, szczególnie w takich okolicznościach, gdy akurat było jej przykro z jego powodu. Wystarczy, że gdy byli mali, wielokrotnie patrzył na jej łzy.
To był spory minus ich wzajemnego nielubienia się: mimo wszystko znali się całkiem dobrze. Chodzili razem do przedszkola i szkoły, mieli wspólnych znajomych i w sumie spędzali razem naprawdę mnóstwo czasu — w grupie, ale jednak. Może i nie znali swoich największych sekretów i na pewno się sobie nie zwierzali, lecz poziom ich znajomości mógłby podchodzić pod przyjaźń, gdyby nie fakt, że zwyczajnie się nie lubili.
Sama nie wiedziała, co dokładnie zmieniło się w jej podejściu do Damiena. Umiała teraz powstrzymać się od złośliwości w jego kierunku — nawet nie musiała się jakoś mocno starać, po prostu potrzeba bycia wredną suką jakby zmalała. No ale jednak w chwilach takich, jak ta, gdy on był wredny dla niej, wiedziała, że w sumie niewiele się między nimi zmieniło. Nadal się nie lubili. Jej odczucia? Pewnie po dzisiejszym dniu, gdy pozbędą się problemu i niepewności, wszystko wróci do normy. Jutro w szkole znowu będzie na niego warczała.
Nie chciała okazywać słabości i pokazywać mu, że jego słowa rzeczywiście ją zabolały. Niestety niespecjalnie jej to wyszło, bo milczenie było dość wymowne, a i z jej mimiki pewnie sporo dało się wyczytać. Gdy ją zagadnął, wiedziała już, że misja udawania się nie powiodła. Spojrzała na niego, zastanawiając się przez chwilę, czy powiedzieć mu prawdę, ale szybko dotarło do niej, że to akurat byłoby bardzo głupie posunięcie.
Nie, ja… Po prostu chyba schodzi ze mnie stres — powiedziała po krótkim zawahaniu i odstawiła na stolik talerz z zapiekanką, wiedząc, że i tak nic nie przełknie. — Dobra, na Netflixie są chyba lepsze filmy? — rzuciła, chcąc szybko zmienić temat. Sięgnęła po pilota i wcisnęła przycisk uruchamiający odpowiednią aplikację. Chwilę później ich oczom ukazały się kafelki z filmowymi oraz serialowymi nowościami. Wszystko zlało jej się w całość i nie wiedziała już, na co patrzy, bo nie umiała się na niczym skoncentrować.
Wybierz, co chcesz — mruknęła, przesuwając pilota po kanapie w kierunku Damiena. Sięgnęła po telefon i sprawdziła godzinę. Czy to była już odpowiednia pora, żeby dać mu do zrozumienia, że może iść?

Damien Blanc
przyjazna koala
scarlett
17 yo — 186 cm
Awatar użytkownika
about
Gra na gitarze, chodzi tutaj do szkoły i pochodzi z Paryża, żyje praktycznie sam, bo dziani starzy są wiecznie w podróży
I nawet nie spodziewał się, by nagle się jej podejście względem niego zmieniło. W końcu nie zawarli jakiegoś paktu, nie było żadnych pinky promises ani nic takiego. Dlaczego więc ich relacja miałaby się zmienić? Zresztą nawet nie myślał o tym, że powinna. Poniekąd chciałby, żeby było wszystko po staremu, żeby mogli się po prostu kłócić i z nie mieć z tyłu głowy, że uprawiali seks, który by i tak niczego nie zmienił. W końcu jeszcze jakiś czas temu mogli mieć to co najwyżej w sferze domysłów, a teraz... no mieli już to w sferze wspomnień, bo wydarzyło się to naprawdę i dość nieoczekiwanie dla nich obojga.
Stety, czy niestety nie byli wobec siebie szczerzy względem tego jakie mieli wrażenia po tym wszystkim. Gdyby nie ta chamska odzywka, która padła z ust Damiena, to w zasadzie nie rozmawialiby na temat seksu niemal wcale. Bo co o tym mówili? Tylko tyle, że nie powinni o tym nikomu mówić. Chcieli ukrywać to przed innymi, ale równocześnie przed sobą samym.
Oczywiście pokazywanie swoich emocji i w jego przypadku w pobliżu Emily wyglądało trochę inaczej, a na pewno wtedy, kiedy z nią rozmawiał - o ile w ogóle można użyć takiego zwrotu, bo zazwyczaj rozmową tego nazwać nie można było. Zawsze przecież wtedy na jego twarzy miała gościć taka kamienna twarz, ewentualnie uśmiech, ale zdecydowanie nie z kategorii tych uroczych, a prędzej złośliwych. Nigdy nie chciał też po sobie pokazać, że cokolwiek co mówiła go ruszało, wręcz przeciwnie, często udawał zażenowanie po jej docinkach. Zresztą, to działało w obie strony, bo na dobrą sprawę Hawkins zachowywała się wobec niego w niemalże taki sam sposób.
Tak, znali się dobrze, nie, żeby mieli w tej kwestii wielki wybór. Mieli wspólnych znajomych, wspólną grupę, chodzili do jednej szkoły i mieszkali w na tyle małej miejscowości, że no nie szło się nie znać i biorąc pod uwagę te wszystkie aspekty ich znajomości, to nie ma się co dziwić, że znali się względnie dobrze. Faktycznie, gdyby nie to, ze się nie cierpieli nawzajem, to bez większego problemu mogliby się zaprzyjaźnić, ale to są przecież tylko gdybania... prawda?
I on sam przecież w normalnej sytuacji nie przejąłby się tym, że zmarkotniała po jego słowach, ba, było nawet prawdopodobieństwo, że by się z tym obnosił, a tutaj proszę, jakby nie patrzeć to się zmartwił tym, że zareagowała w taki sposób, co do tej pory zbyt wiele razy, o ile wcale, się nie zdarzało.
Dostrzegł ten moment zawahania po tym jak się odezwał, ale nic nie powiedział. Przecież nie będzie dopraszał się o to, by mu powiedziała co jej w głowie siedzi.
— No okej. — Powiedział, po czym wzruszył ramionami.
— Tak, pewnie coś by się znalazło. — Stwierdził i wgryzł się w swoją zapiekankę, bo on to jednak był głodny i to, że ona zrezygnowała zjedzenia tego nie zmieniało. Obserwował ekran telewizora, gdy Emily uruchomiła Netflixa na telewizorze i tylko patrzył, czekając co włączy, po chwili jednak zrezygnowała, jakby nie miała pomysłu co włączyć.
— A oglądałaś nową Harley Quinn? — Zapytał, po czym popatrzył na pilot, który położyła na kanapie. Odstawił zapiekankę i wytarł dłonie w swoje spodnie, chociaż upewnił się, że nie ubrudził ich, to były co najwyżej jakieś okruszki.
— Albo w ogóle legion samobójców? — Dodał, bo w sumie chyba jedno z drugim poniekąd było powiązane. Popatrzył na nią pytająco, chwytając równocześnie pilot i czekając na jej reakcję. Zawsze to jakiś pomysł, a i tak myślał nad obejrzeniem tego.

Emily Hawkins
przyjazna koala
mkj
uczennica — Lorne Bay State School
17 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Licealistka, która mieszka z mamą i unika ojca oraz jego nowej partnerki. Trochę zagubiona, jednak skrzętnie ukrywa ten fakt pod maską zołzy i duszy towarzystwa.
Reasumując, cała ta sytuacja była zagmatwana i niełatwa dla żadnej ze stron. Najgorsze było w sumie to, że ciężko będzie im o tym zapomnieć. To nie był przygodny seks z obcą osobą w jakimś barze — oni musieli jednak widywać się i znosić swoje towarzystwo każdego dnia. Na pewno nie ułatwiało to procesu układania sobie wszystkiego w głowach i prowadziło do wielu niezręczności. Emily pewnie będzie teraz bardziej uważała na alkohol podczas różnych imprez, w obawie przed tym, że znowu puszczą jej hamulce. Raz mogło się zdarzyć, ale więcej? No nie, zdecydowanie nie dopuszczała do siebie takiej możliwości. No ale… Wcześniej nie dopuszczała również takiej, że w ogóle mogło między nimi do czegokolwiek dojść. To zawsze zakrawało o absurd.
Szczerość mogłaby dać im zupełnie inny pogląd na sytuację, ale też nie byłaby idealnym rozwiązaniem. Czy fakt, iż wiedzieliby, że druga strona zmaga się z rozlicznymi wątpliwościami, cokolwiek by im ułatwił? Niekoniecznie, Emily w takiej sytuacji czułaby się jeszcze bardziej zbita z tropu i zupełnie nie wiedziałaby, jak reagować. Podejrzewała, że u niego objawiałoby się to dość podobnie, chociaż może byłoby mu łatwiej zbyć problem śmiechem czy złośliwą uwagą. Jedno było pewne: absolutnie nie chciała mu mówić, że miała spore wątpliwości odnośnie swoich uczuć. Bała się, że gdy powie to na głos, problem stanie się prawdziwy, a po tym, co dzisiaj usłyszała, równie mocno bała się jego reakcji. Ukrywanie przed nim emocji nie było dla niej pierwszyzną, teraz po prostu weszło na kolejny poziom.
Nie umiała wskazać, od czego konkretnie zaczął się ich wzajemny brak sympatii, ale miała wrażenie, że trwało to od zawsze. Nie była w stanie umiejscowić na osi czasu momentu, w którym dobrze się dogadywali i nie było między nimi żadnych nieporozumień. Może jako maluchy, które jeszcze nie umiały dobrze mówić, ale zupełnie nie pamiętała takich czasów. Kto wie, może już wtedy okładali się nawzajem grabkami oraz łopatkami i rzucali sobie piaskiem w oczy? Szczerze mówiąc, wcale nie wykluczyłaby takiej opcji. Konflikt był im zapisany w gwiazdach.
Co? — rzuciła półprzytomnie, wyrywając się z zamyślenia. — Legion Samobójców oglądałam tylko fragmentami, a Harley Quinn w ogóle. Ale mogłabym zrobić kiedyś taki cosplay na jakieś Halloween czy coś.
No, może nie była zbyt podobna do pięknej Margot Robbie i nie miała u boku Jokera, z którym mogłaby siać postrach w Lorne Bay, ale chętnie by się tak przebrała. Pewnie wpadłaby w nerwicę podczas wykonywania makijażu, ale jeśli nie spróbuje, to przecież się nie dowie, prawda? Rozmyślając nad tą kwestią, starała się unikać wzroku Damiena. Im dłużej na niego patrzyła, tym bardziej wszystko mieszało jej się w głowie. Zdecydowanie wolałaby — jeśli mieli już spędzić trochę czasu razem — żeby po prostu w ciszy obejrzeli film, ale wiadomo, że jeżeli nie chciała wyjść na gburowatą, to nie było to takie proste. Może i niegadanie ze sobą nie było dla nich nowością, ale spędzanie czasu sam na sam owszem.
Przyniosę jeszcze picie — zadecydowała, gdy Damien zaczął szukać filmu. Wstała z kanapy, wzięła szklanki i ponownie zniknęła w kuchni, zastanawiając się, czy mdłości, które teraz czuła, to skutek uboczny tabletki, czy jednak stres.

Damien Blanc
przyjazna koala
scarlett
17 yo — 186 cm
Awatar użytkownika
about
Gra na gitarze, chodzi tutaj do szkoły i pochodzi z Paryża, żyje praktycznie sam, bo dziani starzy są wiecznie w podróży
Reasumując, było to dobre podsumowanie. Przygodny seks z kimś obcym byłby dla nich zdecydowanie wygodniejszy, bo nie wymagałby od nich niemalże żadnych poświęceń, nie musieliby się tak przejmować tym, że będą widzieli tę drugą osobę niemalże codziennie, co przecież tutaj będzie miało miejsce. W przygodnym seksie oboje wiedzieliby na co się piszą, gdyby to było coś, co miałoby obowiązywać tylko na czas ich schadzki, tutaj niestety było to wykluczone. Byli niestety zbyt blisko i równocześnie zbyt daleko od siebie, by móc nad tym przejść do porządku dziennego.
Świadomość, że Hawkins również przeżywa mocniej to co się wydarzyło, niż można by się było spodziewać mogła być z jednej strony dokładnie tym czego potrzebował, ale równocześnie ciężko było przewidzieć rzeczywistą reakcję w takiej sytuacji. Znając Damiena właśnie mógłby obrócić to w żart, znaleźć różne złośliwości, których mógłby jej zwyczajnie nie odpuścić. Zresztą, była tutaj jeszcze inna możliwość, że zareagowałby swoistą ucieczką, poprzedzone również właśnie tym byciem zbitym z tropu.
Oboje mieli tutaj dość duży dylemat z tym co się wydarzyło, i żadne z nich nie było zupełnie pewne jak powinno się do tego wszystkiego podejść. Bał się, że już teraz postrzega Emily inaczej, niż postrzegał jeszcze powiedzmy tydzień temu. Zresztą, to nawet nie był tylko strach, tylko zdecydowanie fakt i strach, czy raczej pewien stres z niego wynikający.
Konflikt to było przede wszystkim coś, do czego się przyzwyczaili w swojej relacji, a z biegiem czasu ten stał się też dla nich naturalny.
— To możemy obejrzeć Legion Samobójców. — Zaproponował. Skoro nie widziała całego i tylko fragmenty, to zawsze można było wykorzystać ten czas na to, by jednak nadrobić tę zaległość. Niby nagonka na ten film była wielka jakby mieli być to przynajmniej drudzy Avengersi, ale tacy nie byli jednak. Chociaż jeżeli coś się w tym filmie miało mu podobać, to z pewnością była to ścieżka dźwiękowa. No, i oczywiście Harley Quinn, ale to chyba dość typowe.
— Czy to jest jakaś propozycja, Hawkins? — Uniósł wysoko brew, obrzucając dziewczynę rozbawionym spojrzeniem i dostrzegł też wtedy, że ta raczej unika z nim kontaktu wzrokowego, co jednak dało mu tutaj do myślenia. Czy ona się czuła w jego towarzystwie teraz aż tak nieswojo? On trochę też, ale chyba nie aż tak. No, a przynajmniej lepiej to ukrywał, niż ona sama.
Cóż, nie spędzali czasu sam na sam, a w takiej sytuacji nie odzywanie się do siebie wprowadziło by jeszcze większe zakłopotanie i niezręczność nie tyle co w ich relacji, ale podczas tego konkretnego posiedzenia.
— Okej. — Powiedział tylko, gdy wstała zabierając szklanki, które już opróżnili. On natomiast wrócił do swojego kawałka zapiekanki, który też już prawie cały spałaszował.


Emily Hawkins
przyjazna koala
mkj
uczennica — Lorne Bay State School
17 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Licealistka, która mieszka z mamą i unika ojca oraz jego nowej partnerki. Trochę zagubiona, jednak skrzętnie ukrywa ten fakt pod maską zołzy i duszy towarzystwa.
Musieli jakoś sobie z tym poradzić. Być może na razie sytuacja wydawała się trudna, bo była całkiem świeża, ale z czasem uda im się jakoś to przepracować? Istniała taka szansa. Ostatecznie nie potrzebowali nie wiadomo czego: wystarczy, że wrócą do prób wzajemnego ignorowania się. Teraz, gdy byli już niemal pewni, że nie muszą martwić się ciążą, wszystko zapewne zacznie wracać do normy (choć Emily i tak jeszcze będzie się martwiła przez kilka najbliższych tygodni). Teraz jednak wszystko miało iść ku lepszemu, choć niewykluczone, że będzie to wymagało wysiłku z obu stron. Na pewno pomogłaby im też szczera rozmowa, ale żadne z nich nie było na nią gotowe. No bo co niby mieliby sobie nawzajem powiedzieć, skoro nie przetrawili tego jeszcze sami przed sobą?
Z każdą chwilą coraz silniej uświadamiała sobie, że bardziej niż faktu przespania się z nim, żałowała tego, jak to rozegrała. Tamten wieczór mógł zakończyć się zupełnie inaczej, a dzisiaj wcale nie musiało być im głupio. A jednak, teraz nie mogła już tego cofnąć — było za późno na odkręcanie czegokolwiek i na budowanie czegoś nowego na bazie tego, co między nimi zaszło. A po tym, co dzisiaj jej nagadał, raczej nie odważy się już wyciągnąć do niego ręki.
Propozycja? Nie, ty w sumie nie potrzebujesz przebrania na Halloween — mruknęła. Na pewno było ją stać na lepszy komentarz, ale nie miała ochoty go nim raczyć. Zamiast tego skoncentrowała się na piciu swojego soku, bo apetytu zdecydowanie jej dzisiaj brakowało i nie miała już ochoty walczyć z nieszczęsną zapiekanką.
Gdy zaczęli oglądać film, z ulgą pogrążyła się w milczeniu. Wcisnęła się w róg kanapy, starając się skupić na fabule filmu i ignorować fakt, że obok niej siedział Damien, którego obecność mocno ją rozpraszała. Nie zajmowała się tym jednak zbyt długo, bo zaraz rolę rozpraszania przejął ból głowy — najpierw delikatny, ale rosnący praktycznie z każdą chwilą. I o ile z początku udawało jej się to ignorować, tak z czasem dolegliwość bólowa stała się o wiele bardziej uciążliwa. Nie chciała zasiewać paniki, żeby Damien się z niej nie śmiał, więc odczekała jeszcze chwilę, aż wreszcie wstała z kanapy.
Jak chcesz, to dokończ film sam, ja muszę się położyć — powiedziała, starając się brzmieć neutralnie, choć była trochę przestraszona skutkami ubocznymi, które chyba nie zdarzały się zbyt często. Okej, niby to tylko ból głowy, ale kto wie, co pojawi się za chwilę?
Mimo swoich dolegliwości, wcale nie liczyła na to, że Damien zostanie z nią dłużej. Może nawet dlatego nie chciała mu nic mówić na temat swojego pogarszającego się samopoczucia — nie chciała, by czuł się zobowiązany do siedzenia tu z nią nie wiadomo ile. Inna sprawa, że była dzisiaj zdana sama na siebie, bo mama miała nocny dyżur, co oznaczało, że wróci do domu jutro rano. Albo i przed południem, bo nie znała umiaru w pracy, która po rozwodzie pochłonęła ją bez reszty. Emily miała czasem wrażenie, że jest ważniejsza nawet od niej.
Jak będziesz wychodził, to, eee, daj mi znać. Nie będę spać — obiecała, choć najchętniej zasnęłaby teraz na kilka tygodni, aż skończy się ten koszmar.

Damien Blanc
przyjazna koala
scarlett
ODPOWIEDZ