stolarz — plane wood carpenter
36 yo — 184 cm
Awatar użytkownika
about
gburkowaty stolarz, którego żona uciekła wraz z córką jednego dnia, zostawiając go bez jakichkolwiek wyjaśnień
Nie mógł mieć jej za złe tego, że jej myśli powędrowały w tak konkretnym kierunku. Dlatego jej kolejne słowa sprawiły, że usta Waldo drgnęły lekko, gdy skinął głową. Prawdopodobnie to należałoby zrobić, gdy porywało się dziecko. Nie posiadał jednak na tym polu doświadczenia — w przeciwieństwie do swojej byłej żony, która przecież gdzieś tam nadal ukrywała się z Tate.
— Mogę wyglądać jak zakapior z filmów, ale daję słowo, że intencje miałem jak najlepsze — zapewnił. Rzadko mu się zdarzało udzielać bezinteresownej pomocy obcym — nie był typem bohatera raczej. Tym razem trochę jednak na korzyść tej sytuacji zadziałał fakt, że mimo niebycia ojcem od kilku lat, nadal posiadał jakiś instynkt, który nie pozwoliłby mu przejechać obojętnie obok zalewającej się łzami dziewczynki, narażonej na udar słoneczny.
Chociaż zerknął na nią odrobinę podejrzliwie, finalnie skinął głową, uznając, że nie mógł obcej kobiecie dyktować tego, co było dla niej najlepsze. Sam, w takiej sytuacji, na pewno dość mocno by się wkurzył, więc rozsądniej byłoby odpuścić. Mógł co najwyżej zadeklarować chęć podrzucenia ich do domu później, gdy już nabiorą pewności, że wszystko było w porządku.
— Nie mam pojęcia. Kiedy się zatrzymałem, leżałaś już nieprzytomna — wyjaśnił. Podążył za nią, przyglądając jej się niepewnie, gotów nawet wyciągnąć rękę, by w razie czego uchronić ją przed wypadkiem, gdyby znowu miała zasłabnąć. Na szczęście nic takiego się nie stało, więc zdołali dotrzeć do cienia, w którym odrobinę odetchnął. Bo chociaż temperatura może i nadal nie była idealna, to i tak pozostawała o stokroć przyjemniejsza, niż w słońcu.
— To nic — mruknął zakłopotany, nie potrafiąc najlepiej przyjmować słów podziękowania. — Dobrze, że nikt tego nie wykorzystał — mruknął, bo jednak jej początkowe oskarżenia, które skierowała w stronę Waldo, wcale nie były bezsensowne. Brzmiało to przecież jak całkiem realny scenariusz.
— Jak odpoczniesz, będę mógł podrzucić cię do domu, jeśli chcesz. Skoro bez karetki, to chociaż tyle — podkreślił, by wiedziała, że dostrzegał w tym logiczną zależność. Taką, której nie należało odrzucać. W końcu temperatura nadal nie spadła pewnie o jeden stopień nawet, więc wystawianie się na spacery w pełnym słońcu mogłoby okazać się bardzo nieodpowiedzialne.
asystentka uzdrowiciela Clearwatera — wszędzie
26 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Większość życia spędziła w stolicy. Po aferze korupcyjnej z udziałem swojego wpływowego ojca musiała na nowo rozpocząć swoje życie. W Lorne Bay mieszka na stałe od prawie dwóch lat, z przerwami na turnee po kraju razem ze znanym uzdrowicielem, z którym oszukuje starszych ludzi, aż miło
Niekontrolowanie parsknęła śmiechem, kiedy mężczyzna wspomniał o zakapiorze. Jasne, przestraszyła się kiedy ujrzała nad sobą pochylającego się nieznajomego z Lori na rękach, ale nie ze względu na jego fizjonomię.
– Nie, nie o to chodziło. Zrzućmy to na moją wybujałą wyobraźnię – dodała wciąż trochę podśmiechując się pod nosem z siebie i z całej tej sytuacji. Deborah oczywiście nie mogła wiedzieć, że za gestem blondyna kryła się grubsza historia. I że oskarżenie go o próbę porwania dziecka mogło wydawać się dość… okrutne, biorąc pod uwagę jego doświadczenia z małżonką i córką, którą ostatni raz widział lata temu.
Pokręciła z lekkim niedowierzaniem głową, kiedy mężczyzna powiedział, że zastał ją już nieprzytomną. Nie mogła uwierzyć, że planując cały ten dzisiejszy wypad była tak głupia, że nie pomyślała o sobie. W końcu nie bez przyczyny mówi się, że w razie rychłej katastrofy należy w pierwszej kolejności założyć maskę tlenową sobie. Nawet bała się myśleć co mogło się wydarzyć, gdyby blondyn jej nie zauważył i nie postanowił się zatrzymać widząc płaczącą Lori.
– Chyba mam całkiem w porządku anioła stróża – stwierdziła z lekkim uśmiechem, upijając kilka sporych łyków wody. Prawdę mówiąc nie wierzyła w tego typu boskie moce – nawet mimo tego, że pracując u boku uzdrowiciela Clearwatera musiała trochę wczuć się w tą całą otoczkę czynienia cudów na zawołanie.
– Normalnie odpowiedziałabym, że nie chcę ci robić kłopotu… – zawiesiła głos zastanawiając się nad propozycją nieznajomego. Porzuciła już myśli o tym, że chciałby on porwać kogokolwiek z tego towarzystwa, więc uznała, że w zasadzie co jej szkodziło skorzystać z tej propozycji. - …ale jeśli to nie byłby problem, to skorzystamy z propozycji. Co ty na to, Lo? Chyba na dziś mamy już dość wrażeń – zwróciła się do dziewczynki, którą chyba również dopadało zmęczenie spowodowane wcześniejszą stresującą sytuacją, bo jedynie skinęła głową, zgadzając się z propozycją. – By the way, jestem Deborah. Deb – podała mężczyźnie dłoń. – A ta mała dzielna dama to Lori – dodała zerkając na młodszą siostrę.
waldo rawlings
stolarz — plane wood carpenter
36 yo — 184 cm
Awatar użytkownika
about
gburkowaty stolarz, którego żona uciekła wraz z córką jednego dnia, zostawiając go bez jakichkolwiek wyjaśnień
Nawet gdyby potwierdziła, Waldo nie czułby się specjalnie obrażony. Zmęczona twarz i kilka widocznych blizn — szczególnie na odsłoniętych przedramionach mogły dodawać mu trochę grozy, która w rzeczywistości pasowała jak pięść do nosa. Alkohol i praca z ostrymi narzędziami robiły przecież swoje.
— Niby przesada w żadną stronę nie jest dobra, ale chyba lepiej być mniej ufnym, niż za bardzo — zauważył, ale usta lekko mu drgnęły na jej słowa, gdy kiwał powoli głową. Kiedy się nad nią pochylał, nie miał szczególnie czasu na to, by zastanowić się, jak może to odebrać. Wtedy wziąłby pod uwagę, że wydawało się to co najmniej niepokojące — tym bardziej, gdy się nagle odzyskuje przytomność i człowiek czuje się odrobinę skołowany. Mógł cieszyć się, że w tym nagłym zamieszaniu i braku zrozumienia nie dostał w nos nagle, od zagubionej kobiety.
— Zdecydowanie, podziękuj mu — dodał i chociaż sam tez wierzył w takie słowa w stopniu minimalnym, to pozwolił sobie lekko unieść brew. Nie chodziło na pewno o to, że to siebie nim tytułował, bo określenie anioł postawione przy jego imieniu, wywołałoby w nim tak gromki śmiech, jaki już dawno nie wyrwał się z jego ust. Ten nagły bohaterski zryw też nie był czymś, na co zbyt często się porywał — prawdopodobnie wygodnie zakładając, że skoro on nie potrzebował pomocy obcych ludzi, to każdy podzielał takie podejście.
— Zapewniam że gdyby to był problem, to przyznałbym to głośno — dał jej słowo, bo musiała wiedzieć, że Waldo nie silił się zbyt często na sztuczne uprzejmości. Czasami bywał paskudny i złośliwy, ale wystarczająco w tym szczery, by uważał to za uzasadnione. Musiała mu więc na słowo uwierzyć, że po prostu byłoby to uspokajające dla jego sumienia. — Waldo — przedstawił się, ściskając delikatnie jej rękę i spojrzał na dziewczynkę. Imię, które podała, był kolejnym bodźcem przywołującym wspomnienia, bo Lori wołał kiedyś, dawno temu na swoją żonę. Uśmiechnął się jednak do dziewczynki i skinął głową, starając się ukryć, że myśli mu znowu wędrowały w te średnio przyjemne rejony.
— Lepiej? — zapytał zaraz potem, mając oczywiście na myśli stan jej zdrowia i ewentualne zawroty głowy, które mogły jej chwilę wcześniej jeszcze towarzyszyć.
asystentka uzdrowiciela Clearwatera — wszędzie
26 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Większość życia spędziła w stolicy. Po aferze korupcyjnej z udziałem swojego wpływowego ojca musiała na nowo rozpocząć swoje życie. W Lorne Bay mieszka na stałe od prawie dwóch lat, z przerwami na turnee po kraju razem ze znanym uzdrowicielem, z którym oszukuje starszych ludzi, aż miło
Być może gdyby Deb nie była aż tak skołowana, jej pięść faktycznie wylądowałaby na nosie mężczyzny. Hill nie należała do tych dziewcząt, u których dobre wychowanie nie pozwoliłoby na taką formę obrony. Deborah nigdy nie wybaczyłaby sobie, gdyby pod jej opieką coś stało się Lori. Na szczęście mogła na ten tematu jedynie teoretyzować, bo koniec końców żaden z tych scenariuszy się nie spełnił.
– No dobra – odparła z uśmiechem, kiedy blondyn zadeklarował, że podwózka naprawdę nie sprawiałaby mu problemu. - O ile życie byłoby prostsze, gdyby każdy mówił głośno o tym, co go gryzie – westchnęła, pozwalając sobie na lekkie pofilozofowanie. - Waldo – powtórzyła za nim odwzajemniając uścisk dłoni, po czym zwróciła się do Lori, nie mając pojęcia jakie skojarzenia wywoływało to imię dla Waldo. – Waldo bardzo nam dzisiaj pomógł, a teraz odwiezie nas do domu – oznajmiła dziewczynce, aby ta wiedziała dlaczego wsiadają do obcego auta kierowanego przez kogoś, kogo wcześniej nie znały. Nauka, że nie wsiada się do obcych samochodów była rzecz jasna jedną z pierwszych, jaką Deb udzieliła jako starsza siostra. Prawdopodobnie Deb jeszcze raz wróci do tego tematu i wyjaśni małej, dlaczego akurat dziś zrobiły wyjątek od tej złotej zasady, ale póki co po prostu obie ruszyły za mężczyzną w stronę jego auta.
– Tak, dzięki. Mam nauczkę na przyszłość, żeby jednak nie traktować trzydziestu stopni jako ochłodzenia – zaśmiała się pod nosem, na wszelki wypadek ładując się na tylnie siedzenie obok siostry. A kiedy dojechali na miejsce, Deb jeszcze raz podziękowała Waldo za pomoc i podwózkę, a kiedy wysiadły Lori w swoim żółtym kapelusiku pomachała blondynowi na pożegnanie, posyłając mu przy tym szeroki uśmiech.

/zt i dziękuję za grę <3
waldo rawlings
pracownik — złomowiska
37 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
po zakończeniu kariery wojskowej i pobycie w więzieniu stara się rozgryźć, co tak właściwie chce robić w życiu
007.
you never thought you'd get this attached,
did you?
{outfit}
Declan coś mocno zaangażował się w znajomość z Georgie, to stawało się coraz bardziej ewidentne, choć może nie dla niego samego. Bo czy gdyby chodziło o samo koleżeństwo, to rzeczywiście chciałby widywać się z nią tak często i tak ochoczo by odpowiadał na każdą jej propozycję wspólnego wyjścia? Burkett gdzieś po drodze się pogubił, chyba zapominając o tym, że jednak miał do czynienia z narzeczoną swojego brata, więc pewien dystans mimo wszystko by był wskazany, nawet jeśli dobrze czuli się w swoim towarzystwie i niby nie robili nic złego. Ale czy ta granica nie jest dość cienka i nie mogli w każdej chwili jej przekroczyć? Właśnie dlatego powinni uważać, czego w ogóle nie robili, przez co Declan ponownie znalazł się z Georgie. Wyszli razem na imprezę z jej znajomymi z pracy, pośród których Fanning ewidentnie się nie odnajdywała. Jako że blondyn zawsze szukał prostych rozwiązań, zasugerował, że może powinni się napić, dzięki czemu łatwiej im przyjdzie strawienie tego towarzystwa. I jak zaproponował, tak zrobili, może nawet trochę z tym alkoholem przesadzając? Chociaż on tak tego w ogóle nie widział, raczej będąc zdania, że wszystko było w porządku, a oni po prostu tylko nieco poprawili sobie humor i teraz przynajmniej mogli zadowoleni wracać z tej imprezy, co nie groziło im na trzeźwo, ponieważ towarzystwo było niedopasowane. Tym bardziej do Declana, który cóż, miał wrażenie, że niektórzy musieli słyszeć coś o jego historii, bo krzywe spojrzenia były aż nazbyt wyraźne. Choć mogły też wynikać z tego, że kręcił się koło Georgie, a to nie on jest jej narzeczonym. O cokolwiek by nie chodziło, nie czuł się tam mile widziany, ale tym się nie przejmował. Był tam dla Fanning i to z nią miał się bawić, a skoro jej jego towarzystwo odpowiadało, to czego niby miało mu brakować?
Wracali już do domu, wciąż w szampańskich nastrojach, które nie opuszczały ich od dłuższego czasu. Alkohol rzeczywiście podziałał ze swoją magią, może aż za dobrze, patrząc na to, jak rozbawieni oboje byli. Dobrze jednak, że tylko poprawił im humory i nie wywołał żadnych innych skutków. Tak czy inaczej, zmierzali właśnie w stronę jej domu, choć wciąż jeszcze było przed nimi sporo drogi. - Może powinniśmy wskoczyć do sklepu po coś jeszcze? - zaproponował, bo z wcześniejszej rozmowy wynikło, że nie planowali jeszcze kończyć się bawić w swoim towarzystwie i planowali jeszcze trochę posiedzieć razem u niej.

wychowawca przedszkolny — lorne bay community kindergarten
33 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Nauczycielka wychowania przedszkolnego, która przeprowadziła się do Lorne Bay dla narzeczonego, by pod jego nieobecność zająć się przygotowaniem wesela i odnowieniem ich wspólnego domu.
007.
you never thought you'd get this attached,
did you?
{outfit}
Jeśli chodzi o znajomości z pracy, Georgie była odrobinę rozerwana. Z jednej strony nie umiała odnaleźć się przy tych ludziach, zaś z drugiej nie chciała się zbytnio izolować, aby przypadkiem nie poczuli, jakby czuła się od nich lepsza, ponieważ wcale tak nie było. Kiedy więc została zaproszona na wspólne wyjście, zamierzała z tego zaproszenia skorzystać, jednak nie chciała iść tam w pojedynkę. Potrzebowała wsparcia, a tym miał okazać się Declan, który jak zwykle nie zawiódł jej, kiedy zasugerowała, że mogliby wybrać się tam razem. Ona zaś, choć mogłaby upierać się, że robiła to częściowo dla niego, żeby wyrwać go z domu i wyciągnąć do ludzi, którzy nie będą go oceniać (cóż, nawet ona zauważyła, że robili to), tak naprawdę sama potrzebowała wsparcia. Zaciągnęła go tam z egoistycznych pobudek, przez krótką chwilę żałując tego posunięcia, ponieważ oceniające spojrzenia nie umknęły jej uwadze. Jednak i na to Burkett znalazł receptę.
Zdecydowanie nie planowała wlewać w siebie tak dużo alkoholu, jednak kiedy zaczęli, trudno było im skończyć. Georgie nie była przyzwyczajona do tego, by pić dużo, dlatego wystarczyło kilka drinków, żeby zaczęło szumieć jej w głowie. Język prawdopodobnie również jej się plątał, jednak to nie przeszkodziło jej w tym, by nadal dogadywać się z Burkettem nienagannie. Nic więc dziwnego, że kiedy w końcu zdecydowali się opuścić swoje dotychczasowe towarzystwo, ona wcale nie myślała o tym, żeby i z nim się rozstać. W przeciwieństwie do tego, czego oboje doświadczali przez sporą część tego wieczora, w jego obecności czuła się w pełni swobodnie… Może aż za bardzo? - Masz na mnie koszmarny wpływ, Burkett - stwierdziła, kiedy zaproponował, że powinni dodatkowo uzupełnić zapasy. Może były to resztki rozsądku, a może fakt, że momentami wszystko rozmywało jej się przed oczami, ale z jakiegoś powodu zdecydowała się przecząco pokręcić głową. - Powinniśmy raczej przespacerować się daleko, żeby trochę wytrzeźwieć - zauważyła, jednak i to zrobiła trochę zbyt późno, skoro już i tak doprowadziła się do stanu, przez który kolejnego ranka obudzi się z bólem głowy. To akurat było bardziej niż pewne. - Możemy też posiedzieć tam - szturchnęła go w ramię i palcem wskazała plac zabaw, który znajdował się niedaleko. Najwyraźniej alkohol obudził w niej to dziecko, które skrzętnie w sobie ukrywała, choć czasami w pracy dawała mu wyjść na powierzchnię. Prawdopodobnie dlatego tak dobrze dogadywała się z dzieciakami.

pracownik — złomowiska
37 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
po zakończeniu kariery wojskowej i pobycie w więzieniu stara się rozgryźć, co tak właściwie chce robić w życiu
Declan już wcale nie dziwił się temu, że nie dogadywała się z ludźmi z pracy, których miał za bandę snobów. Miał wrażenie, że mieli się za lepszych od Declana z oczywistych powodów, a od Georgie, cóż, może przez to, że zadawała się z kryminalistą? Nie miał pojęcia, jak sprawy wyglądały między nimi w pracy, ale tutaj nie prezentowało się to najlepiej, dlatego w pewnym momencie blondyn po prostu zaczął kompletnie ignorować tych ludzi. Był tam i tak tylko dla Fanning, więc to na zabawie z nią się skupił i cóż, był to trafiony wybór, bo sami w swoim towarzystwie bez problemu się rozerwali. Może aż za dobrze, patrząc na to, do jakiego stanu się doprowadzili, ale Burkett ani trochę nie czuł się winny, że do tego dopuścił. Są dorośli, mogą się napić. Jutro żadne obowiązki nie miały wisieć im nad głowami, więc czym mieli się przejmować? Pijąc nie zrobili też nic, za co mogliby się wstydzić, bo mimo wszystko zachowywali się właściwie, chociaż Declan najchętniej by wygarnął tamtym ludziom co nieco. Powstrzymał się, bo to koledzy Georgie z pracy, a poza tym… Wiedział, że to by było na nic. Niczego sposobu myślenia na siłę nie zmieni, więc zamiast tracić energię na staranie się, lepiej sobie odpuścić.
Wskazał na siebie palcem, udając zaskoczenie. Aktorstwo na poziomie filmów porno i marnych kabaretów. - Ja?! - zapytał, a później rozbawiony pokręcił głową, jakby nie miał z tym nic wspólnego. A jednak Georgie mogła mieć trochę racji i rzeczywiście w pewnym stopniu miał na nią zły wpływ. Cóż, nie zamierzał tego żałować. - W ogóle nie umiesz się bawić - odparł przekornie, wcale tak nie myśląc. Przecież w rzeczywistości nie mógł narzekać na jej towarzystwo, bo zawsze dobrze się z nią bawił. A kiedy zaś wspomniała o placu zabaw, spojrzeniem powędrował w stronę wskazanego przez nią miejsca. Później zaś ponownie popatrzył na brunetkę, jakby chciał się upewnić, że dobrze ją rozumie. - Mogłaś od razu mówić, że chcesz, żebym zabrał cię na plac zabaw. Dobrze, chodź, pobawisz się - zgodził się, obejmując ją ramieniem na wysokości szyi i zaczął ją prowadzić na ów plac zabaw. W ogóle nie zastanowił się nad tym, co robi, gdy ją obejmował, to przyszło mu jakoś naturalnie i nawet nie przykuł do tego uwagi.

wychowawca przedszkolny — lorne bay community kindergarten
33 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Nauczycielka wychowania przedszkolnego, która przeprowadziła się do Lorne Bay dla narzeczonego, by pod jego nieobecność zająć się przygotowaniem wesela i odnowieniem ich wspólnego domu.
To było specyficzne środowisko, co zaczęła dostrzegać dopiero w momencie, w którym miała za sobą kilka tygodni przepracowanych w tym miejscu. Wówczas zrozumiała, że jej nowi znajomi nie umywali się do tych, których pozostawiła za sobą w Hobart, czego szczerze żałowała, ponieważ tam czuła się naprawdę dobrze. Tu mogła liczyć na to wyłącznie w szczególnych przypadkach, a jednym z nich okazał się brat jej narzeczonego, który zapewniał jej komfort, którego brakowało jej odkąd Myles wyjechał. Przy Declanie mogła być sobą i nie bała się tego, że zostanie oceniona, czasami może nawet odsłaniając się przed nim bardziej, niż przed swoim partnerem? Rzecz w tym, że dzięki temu, iż sam nie był idealny, Georgie nie czuła presji, aby silić się na perfekcję i przez to pokazywała mu siebie w pełnej okazałości - włącznie z tymi rzeczami, które sama mogła uważać za wady. A chociaż miał z nimi do czynienia, blondyn wiernie trwał przy jej boku, dzięki czemu w którymś momencie zaczęła postrzegać go jako przyjaciela. A to, że był nim naprawdę, udowodnił nawet dzisiaj. Z nikim innym nie mogłaby przecież doprowadzić się do takiego stanu, jednocześnie nie przejmując się tym, że jej znajomi z pracy na pewno zdecydują się to ocenić.
Georgie nie sprawiała jednak wrażenia, jakby miała się tym przejmować. W chwili obecnej miała we krwi tak duże stężenie alkoholu, iż nie sposób byłoby myśleć logicznie. Nic więc dziwnego, że jej myśli oscylowały głównie wokół dalszej zabawy, której teraz zamierzała podjąć się w dość nietypowy sposób, bowiem mogło wyglądać to tak, jakby role nagle się odwróciły - z pani, która zwykle nadzoruje dzieci podczas zabawy, sama miała stać się takim dzieciakiem, w dodatku pociągając za sobą tego sztywniaka. Kiedy zaczął się z niej nabijać, wbiła mu palec pod żebra, nic nie robiąc sobie z tego, że ją objął. - Przyznaj, że chciałeś raczej powiedzieć: Dziękuję Georgie. Gdyby nie ty, nie miałbym odwagi pobawić się jak największy dzieciak - odparła, próbując go przy tym sparodiować, co wyszło jej raczej marnie. To jednak w niczym jej nie przeszkodziło, ponieważ na jej ustach wymalował się pełen rozbawienia uśmiech. W jego towarzystwie bawiła się dobrze niezależnie od okoliczności.

pracownik — złomowiska
37 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
po zakończeniu kariery wojskowej i pobycie w więzieniu stara się rozgryźć, co tak właściwie chce robić w życiu
Przy Declanie rzeczywiście mogła odsłonić wszystko i nie bać się bycia ocenianą, ponieważ blondyn na pewno nie zamierzał spojrzeć na nią krytycznie przez potknięcia czy pewne wady. Sam miał ich tyle, że byłaby to zwykła hipokryzja z jego strony. Ale nie tego się obawiał. Po prostu wiedział, jak to jest, kiedy wszyscy wokół patrzą na ciebie w ten sposób, sprawiając ci dyskomfort. Wiedział, jak to jest, kiedy inni spoglądają na ciebie i wyraźnie nie pochwalają tego, kim i jaki jesteś. I nie chciał robić czegoś takiego innym, bo wiedział, jak beznadziejne to jest. Tyle wystarczyło, by powstrzymał się przed ocenianiem, a już szczególnie, gdy miał do czynienia z kimś, kogo naprawdę lubił. A Georgie, tak się złożyło, że bardzo polubił, odkąd zaczęli spędzać ze sobą więcej czasu. Dobrze czuł się w jej towarzystwie, przy niej on sam odczuwał duży komfort i swobodę, czego brakowało mu, odkąd został oskarżony. Nawet rodzina nie potrafiła mu zapewnić tego samego, bo choć niektórzy byli po jego stronie, miał wrażenie, jakby w głębi nie mogli powstrzymać się przed pewną krytyką czy pretensjami, nawet jeśli niczego nie chcieli powiedzieć mu wprost ani okazać. Takie rzeczy się czuje, gdy ma się do czynienia ze swoimi bliskimi.
Nie spodziewał się tego, że to wyjście rozwinie się w ten sposób. Po pierwsze, nie pomyślałby, że tak się upiją podczas imprezy z jej znajomymi z pracy, a po drugie, nie spodziewał się, że Georgie zaciągnie go na plac zabaw. Bo właśnie, nawet jeśli był sztywniakiem, to nie protestował. Sam nawet prowadził ją w tamtą stronę. - Dziękuję Georgie. Gdyby nie ty, nie miałbym odwagi pobawić się jak największy dzieciak - powtórzył po niej, parodiując ją parodiującą jego. Kiedy już dotarli za płotek okalający plac zabaw, Burkett wypuścił brunetkę ze swoich objęć i zatrzymał się w okolicy drążków, od razu wyciągając do góry ręce, żeby chwycić najwyższy. - To gdzie chcesz pobawić się najpierw? - zapytał z zadziornym uśmiechem przyklejonym do twarzy, unosząc nogi, żeby zacząć się lekko bujać na tym drążku. Jak widać, on już zaczął, choć bardzo ostrożnie, bez szaleństw.
wychowawca przedszkolny — lorne bay community kindergarten
33 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Nauczycielka wychowania przedszkolnego, która przeprowadziła się do Lorne Bay dla narzeczonego, by pod jego nieobecność zająć się przygotowaniem wesela i odnowieniem ich wspólnego domu.
Może nie znała ich wszystkich dobrze, jednak nie była ślepa i pewne kwestie potrafiła wyczuć, jak choćby właśnie ten dziwny dystans, który występował między Declanem a jego ojcem. Mało tego, od niedawna zaczęła wyczuwać to także w słowach Mylesa, co sprawiło, że w jej umyśle zapaliła się czerwona lampka. Nie miała pojęcia, dlaczego w tak dziwny sposób reagował, kiedy Georgie opowiadała mu jak spędziła dzień, w którymś momencie wspominając również o tym, że wówczas był z nią Declan. Nie chciała posądzać go o zazdrość, ponieważ w głowie nie mieściło jej się to, że jej narzeczony mógłby złościć się o to, że była blisko z jego bratem, ponieważ w jej umyśle nie był to żaden powód do zazdrości, jednak… Może to ona pozostawała na coś ślepa? Może odpychała od siebie coś, co dla innych osób rzeczywiście było dostrzegalne? Jeśli tak właśnie było, Georgie nie chciała tego zaakceptować, ponieważ to oznaczałoby, że musiałaby nieco przyhamować z towarzystwem Declana, czego nie chciała robić. Polubiła go za bardzo, a w dodatku pomagał jej uporać się z tym, jak samotna się czasami czuła. Niewykluczone więc, że zabiegając o jego towarzystwo, stawała się egoistką.
Ona również nie zakładała, że ten wieczór potoczy się w taki sposób, jednak na to nie zamierzała narzekać. Może będzie tak jutro, kiedy już rozboli ją głowa, ale dziś ani trochę jej to nie doskwierało. Bawiła się naprawdę dobrze - nawet wtedy, kiedy w ten przekorny sposób powtórzył jej słowa. To sprawiło, że na jej ustach wymalował się szeroki uśmiech i, co ważniejsze, kompletnie szczery. - Tutaj - zakomunikowała, najwyraźniej czując się zainspirowaną do tego, by także sięgnąć do jednego z drążków. Przez fakt, że była od niego niemal o głowę niższa, nie była w stanie dosięgnąć do tego, który znajdował się najwyżej (i pomyśleć, że to niby dla dzieci!), dlatego po kilku próbach jęknęła z niezadowoleniem. - Musisz mi pomóc - stwierdziła, posyłając mu wymowne spojrzenie. W końcu gdyby ją podsadził, bez problemu mogłaby dosięgnąć tego konkretnego drążka i najwyraźniej byłaby wtedy zadowolona, dlatego miała nadzieję, że blondyn nie odmówi jej pomocnej dłoni akurat teraz.

pracownik — złomowiska
37 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
po zakończeniu kariery wojskowej i pobycie w więzieniu stara się rozgryźć, co tak właściwie chce robić w życiu
Być może rzeczywiście postępowali niewłaściwie i spędzali ze sobą za dużo czasu. Declan jednak nie potrafił spojrzeć na to w ten sposób, bo przecież starali się utrzymać wszystko na koleżeńskiej stopie. To przecież nie tak, że pod nieobecność brata on grzał łóżko Georgie. Po prostu dotrzymywał jej towarzystwa, tak samo, jak ona jemu, zajmując sobie czas, by nie zamykać się we własnych czterech ścianach. To raczej nie zbrodnia, ani nie oznaka niewierności lub braku lojalności, jak widocznie widział to Myles, który nie wiadomo co sobie dopowiadał. Ale widocznie nie ufał ani swojemu bratu, ani narzeczonej, skoro tak bardzo drażniło go to, że ta dwójka się ze sobą zakolegowała. To akurat dziwne, bo Declan by nie powiedział, żeby jego młodszy brat miał powody do takiego podejścia, ale najwyraźniej naprawdę między ich dwójką nie było dobrze i wystarczająco nie znał Mylesa, skoro teraz nie potrafił go zrozumieć. Albo nie chciał tego zrobić, bo tak było mu wygodniej. W końcu tak długo, jak nie dostrzegał problemu, mógł spokojnie widywać się z Fanning, a przecież właśnie tego obecnie chciał, prawda? Jest to więc dość skomplikowana sprawa, dla której prosta odpowiedź może nie istnieć.
Również Burkett nie miał powodów do narzekań, ponieważ mimo że nie został ciepło przyjęty przez jej znajomych z pracy, nie mógł powiedzieć, że źle się dziś bawił. Wręcz przeciwnie, humor mu dopisywał, a spora w tym zasługa Georgie, której towarzystwo zdążył polubić, nawet bardzo. W dodatku przy niej nie miał jakichś szczególnych oporów przed tym, żeby się powygłupiać. - Tutaj? - zerknął na nią kątem oka zaciekawiony, dostrzegając, że stał przed nią pewien maleńki problem, który był ciekawy, jak postanowi obejść. Cóż, rozwiązanie miała całkiem wygodne, przynajmniej dla niej samej. Co nie znaczy, że blondyn zamierzał jej odmówić. Puścił się drążka i opadł na ziemię, by zaraz stanąć naprzeciwko Georgie, której miał pomóc. - Wczułaś się w wydawanie poleceń, co? - zapytał rozbawiony, bez cienia pretensji w głosie. Zaraz też wziął się do roboty, układając dłonie po jej bokach, na wysokości talii, aby tak ją podnieść, kiedy sama się wybije. - Gotowa? - zapytał, przygotowany do manewru, który możliwe, że po chwili wykonał, jeśli Fanning z nim współpracowała.

wychowawca przedszkolny — lorne bay community kindergarten
33 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Nauczycielka wychowania przedszkolnego, która przeprowadziła się do Lorne Bay dla narzeczonego, by pod jego nieobecność zająć się przygotowaniem wesela i odnowieniem ich wspólnego domu.
Georgie z jakiegoś powodu również ignorowała dziwne zachowanie swojego partnera, choć teoretycznie powinno ją ono zaalarmować. Powinna wziąć pod uwagę jego uczucia i jeśli wysyłał jej sygnały, że nie czuł się dobrze z tym, jak bardzo przywiązała się do jego brata, powinna się wycofać. Nie robiła tego jednak, a choć mogła wmawiać sobie, że było tak, ponieważ chciała dać mu do zrozumienia, iż nie było powodów do niepokoju, kto inny mógłby dopatrzyć się w tym czegoś innego, znacznie poważniejszego, a zarazem też niewłaściwego. Bo owszem, kłamstwem byłoby stwierdzenie, że brunetce ani trochę nie zależało na towarzystwie Declana, do którego mimowolnie się przywiązała. Polubiła go, co nie tyle wynikało z odczuwanej przez nią samotności, a raczej z tego, że wywiązała się między nimi nić porozumienia, która nie zdarzała się często. Owszem, to samo czuła względem Mylesa, jednak przez to, iż przez tak długi czas nie było go obok, miło było poczuć, że rozumiał ją także ktoś inny. Jej narzeczony musiał czuć się względem tego inaczej, skoro pragnął, aby to porozumienie istniało wyłącznie między ich dwójką. Cóż, jeśli rzeczywiście tak było, powinien porozmawiać z nią o tym otwarcie, zamiast jedynie dusić to w sobie i odreagowywać to na Declanie. To jednak nadal pozostawało czymś, czego Georgie nie była świadoma.
Co mogła powiedzieć? Bawiła się z nim dobrze i to raczej nie miało się zmienić, skoro tak dobrze odnajdywali się w swoim towarzystwie. Nić porozumienia nie znika przecież od tak i niskie było prawdopodobieństwo, że w ich przypadku będzie inaczej, cóż. - Lubię się rządzić - skwitowała, co przez jej ton mogło zabrzmieć dość sugestywnie. Jak widać, Georgie wlała w siebie dziś tyle alkoholu, iż najwyraźniej nie przejmowała się tym, że pewnych rzeczy w jego towarzystwie po prostu nie wypadało robić. Zresztą, nie wypadało robić tego w towarzystwie kogokolwiek poza jej narzeczonym, którego przecież tu nie było. - Mhm - przytaknęła, współpracując, kiedy pomógł jej się podciągnąć. Nie trwało to jednak długo, bo chociaż zawisła na moment na drążku, raz też spróbowała się podciągnąć, nie wyszło jej to najlepiej. I najwyraźniej potrzebowała też jego pomocy z zejściem na ziemię. - Nie puszczaj, bo spadnę - bo chociaż nie znajdowała się na dużej wysokości, alkohol mógł pozbawić ją resztek koordynacji ruchowej. Cóż, najwyraźniej Declan był skazany na asystowanie.

ODPOWIEDZ