lorne bay — lorne bay
36 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Widział to. Widział, że aż kipiała, żeby wejść mu w słowo, żeby powiedzieć swoje, może zaprotestować i… Tak, widział to. Dlatego uparcie ciągnął i mówił dalej.
Uśmiechnął się kiedy Ane w końcu „wystartowała” do niego, złapała jego pysk w swoje drobne dłonie i zaczęła mówić te wszystkie miłe rzeczy. Czy wiedział, że mógł mieć wszystko? Tak. Czy o to chodziło w tym wszystkim o czym przed momentem się nagadał? Nie do końca. Ale spokojnie, spokojnie czekał, aż ona powie mu wszystko co tylko teraz chciała, zapewni go o tym, że go kocha i że to co razem mają to nie jest chwilowe, na moment, przelotne. Nie. Odetchnął głębiej i cicho, spokojnie się odezwał: - Ane, ufam ci. Ty też musisz zaufać, że ja ufam tobie. We wszystkim co mówisz. - uśmiechnął się i teraz to on na krótko, zbyt krótko może, przytknął wargi do jej ust. A potem mówił dalej… - Wiem, że mnie kochasz, wiem, że chcesz dla mnie jak najlepiej i wiem, że nie muszę z niczego rezygnować. Ani z pracy ani z was, że to nie jest żaden kompromis, przymus wyboru i tak dalej. Ane… Nie o to chodzi. - nie miał do niej pretensji, że być może nie do końca go zrozumiała. Po prostu postanowił to wyjaśnić, raz a dobrze. - Nie chodzi o to całe tło dlaczego, chodzi o to, że nie chcę abyś kiedykolwiek twierdziła, że coś, co nie ma związku z wami, uszczęśliwia mnie najbardziej. Bo to nieprawda. Powiedziałem już, praca nie uszczęśliwia mnie najbardziej. To tylko i wyłącznie wy i wasza obecność sprawia, że tak się czuję. I nie chodzi o to, że muszę czy nie muszę wybierać, chodzi o to, że nie chcę więcej słyszeć, jak mówisz i zdajesz się mieć absolutne co do tego przekonanie, nawet mimo tego, że ja twierdzę inaczej, że to praca sprawia, że jestem szczęśliwy. Rozumiesz? - chodziło tylko o sam tego fakt, tylko tyle. Nie praca, a one go uszczęśliwiały. Koniec kropka. Miał nadzieję, że teraz już go zrozumiała, bo chyba nie potrafił wytłumaczyć tego lepiej i bardziej zero-jedynkowo. Westchnął cicho i zerknął na Lily. Akurat podskakując szła w ich kierunku. - Nasze mała gwiazda nadchodzi, więc tylko szybko zapytam… Słyszała? Twoją dzisiejszą rozmowę z Markiem? - wierzył i miał nadzieję, że nie, ale… Czasami dziecko pojawiało się w najmniej spodziewanym momencie, spodziewanym miejscu i spodziewanych okolicznościach.

Ane Ackerman
zaradny kameleon
nah
brak multikont
lorne bay — lorne bay
34 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Life is short, right? We both know that. Well, what if you’re my chance? What if you are the thing that’s actually going to make me happiest?
Skinęła. Przyjęła do wiadomości, zgoda! Dalej już nie dyskutowała. Miała po prostu nadzieję, że nie będzie ryzykował utraty tej szansy zawodowej, żeby pojechać z nią do Kalifornii. Że wyjazd, który miałby być na chwilę zamknąłby im szansę powrotu. A zdążyła polubić to miejsce. Było specyficzne, mnóstwo rzeczy ciągle ją dziwiło i nie zawsze mogła się odnaleźć jak na prawdziwą amerykankę przystało, ale jednocześnie było jej tu dobrze. Już abstrahując od tego, że miała obok siebie dwie najważniejsze dla siebie osoby – klimatycznie jej odpowiadało. Podobał jej się ten… vibe tych okolic. I dlatego zamierzała naciskać na Skylera, żeby tu został chociażby się waliło i paliło… bo chciała móc tu wrócić. I nie widziała innej możliwości.
- Nie, nie słyszała. Myślę, że wytłumaczę jej to jak sama będę wiedziała trochę więcej. A teraz… bądźmy najlepszymi rodzicami na świecie! – cmoknęła go krótko w usta i faktycznie tak było. Zostali najlepszymi rodzicami w okolicy. Podziwiali zamek z piasku, pomogli go w jednym miejscu podreperować, pospacerowali jeszcze brzegiem oceanu, poganiali się, pograli w berka, śmiali się i żartowali. Ane nawet próbowała nauczyć Lily robić przerzut bokiem, gwiazdę znaczy się! Skylera też! W zależności od tego, czy był wygimnastykowany, czy był tylko silny! Także było miło. Nawet jeśli gdzieś tam z tyłu jej głowy ciągle pozostawał Mark to chwilowo udawało jej się od tego oderwać i po prostu żyć swoim najlepszym życiem. Z nimi.


/koniec
zaradny kameleon
nick
brak multikont
ODPOWIEDZ