lorne bay — lorne bay
34 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Life is short, right? We both know that. Well, what if you’re my chance? What if you are the thing that’s actually going to make me happiest?
Gdyby potwierdziła to jeszcze bardziej nadmuchałaby mu to ego, prawda? Więc początkowo nic nie mówiła. Sączyła swojego drinka i uśmiechała się wymownie, trochę przekornie, ale nic nie mówiła. Niech sobie gada! Niech sobie dopowiada. Niech im dogaduje! Bo poniekąd to właśnie robił! Była niewzruszona, nie dała się wciągnąć w tą dyskusję… ani nie zaprzeczała, ani nie przytakiwała. Ani jak mówił o ślicznej buzi, ani o smoku w portkach, ani o tym, że po prostu lubił gadać niekoniecznie przyzwoite rzeczy… nic! Milczała jak zaklęta, ale jej mina była wymowna. No i trochę rozbawiona. Dobra, wcale nie trochę. Była mocno rozbawiona. Upiła kolejny łyk alkoholu, wyzerowała swoją szklankę i odłożyła ją na stolik przed nimi, a jak wróciła na swoje miejsce to jeszcze sięgnęła do jego policzka i lekko go musnęła. Tak po prostu. Bo oczywiście, że to było miłe, ale wcale nie uważała, żeby go idealizowała… albo w sumie? Może to po prostu tak jest? – To chyba normalne… że idealizujesz osobę, którą kochasz – bo on też to robił! Też mówił o niej rzeczy, których sama w sobie nie widziała i nie uważała, żeby ktokolwiek poza nim to zauważał. Też zdecydowanie przesadzał!
- O jaki cię podejrzewałam? – uśmiechnęła się pod nosem, ale zanim odpowiedziała jeszcze rozejrzała się za kelnerem, a gdy ten ją zauważył i przyszedł – zamówiła sobie kolejnego drinka. Czy zamierzała się dzisiaj upić? Prawdopodobnie. Czy tego żałowała? Ani trochę nie! Dopiero, gdy zostali sami wróciła spojrzeniem do Skylera – Tak, ale nie plastikowa… mam o tobie trochę lepsze zdanie. Ale długonoga, piękna, wysoka blondynka… wiesz ktoś w stylu modelek victoria’s secret. – uśmiechnęła się pod nosem – W każdym razie… całkowite przeciwieństwo mnie. Więc to miłe zaskoczenie. – że faktycznie nie było tak, że jego typ nawet koło niej nie stał – Zresztą myślę, że całe życie można mieć jakiś typ, a później spotykasz kogoś z kim… zaskakuje i zapominasz o całej reszcie. Może to naiwne z mojej strony, takie myślenie, ale tak – lubię tak myśleć. – stwierdziła, uśmiechając się ładnie i z równie ładnym uśmiechem odbierając od kelnera swojego drinka – Jeszcze jeden… i będę pijana. – przyznała otwarcie, rozbawiona i upiła z tego spory łyk, zupełnie nie przejmując się tym, że faktycznie… no cóż, będzie pijana.


Skyler Weston
zaradny kameleon
nick
brak multikont
lorne bay — lorne bay
36 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
No tak, mógł się tego spodziewać, prawda? Mógł przewidzieć to, że Ane uzna jego ego za wystarczająco już nadmuchane i tak po prostu przemilczy tego głupkowate pseudo przechwałki. Bo nawet jeśli ujmował sobie w jednym to solidnie dodawał sobie w drugim.
Cicho mruknął na jej wargi przytknięcie do jego policzka. Nawet jeśli krótko i tylko przelotnie – to wciąż było miłe. Spojrzał na kelnera, kiedy ten znów pojawił się przy ich stoliku. Może przyglądał mu się nawet odrobinę za długo, ale nie mógł opanować drżących mu w rozbawieniu warg kiedy widział jak ten młody chłopak pali buraka w konfrontacji z proszącą o kolejną porcję alkoholu, Ackerman. Był nią onieśmielony i było to ewidentne. Tak oczywiste, że aż bolesne. Odszedł, a Sky przeniósł wzrok na swoją zołzę. Nie wiedział czy tylko udaje, że nie widzi jego wymownego spojrzenia i wymownie uniesionej brwi, czy naprawdę tego nie dostrzegła. Tak czy inaczej, nie pytał i nie drążył, bo to co powiedziała… O co go podejrzewała… Aż parsknął śmiechem. Na moment, dwa wyszczerzył białe kły. – Ane, serio? Modelki VS? Czy one mają cokolwiek do powiedzenia poza „zrób mi zdjęcie, nie rób mi zdjęcia?”. – och, był okrutny i bardzo niesprawiedliwy, ale ratowało go trochę to, że… Najpewniej po prostu żartował. Durnie, bo durnie, ale żartował, choć generalnie nie był fanem zawodu modela/modelki i nie rozumiał fenomenu tego zjawiska, nie rozumiał dlaczego te długonogie dziewczyny zarabiały więcej niż na przykład jego dziewczyna. Też długonoga, dużo seksowniejsza, ładniejsza i przede wszystkim – super bystra, super mądra i super inteligentna. Dziewczyna prawnik, świetna agentka, wchodziła w miejsca i rozwiązywała zagadki, których niejeden nawet nie odważyłby się ruszyć. – No co? Dobra, ok, może przesadziłem, ale… Lubisz jak jestem szczery. A to… – skinął na swoją szklankę z resztką szkockiej na jej dnie. – Skutecznie rozwiązuje mi język i burzy głupie bariery. Społeczne. Wiesz o co mi chodzi. – o to, że jak wypił to wykładał kawę na ławę, mówił wprost i grał w otwarte karty. To znaczy… On generalnie taki był i tak robił, ale po alkoholu to nawet bardziej. Niebezpiecznie bardzo bardziej. – Nie obejrzałbym się za nimi nawet jakby mi przeparadowały przed nosem w tych swoich kolorowych majtkach. Wiesz dlaczego? Bo ja też lubię, cholera lubię i potrzebuję i to mnie właśnie kręci, jak kobieta ma nie tylko tu… – zaimprowizował rękami jakby miał biust. – Ale przede wszystkim tu. – postukał się palcem w głowę co chyba było wystarczająco wymownym gestem. – A ty masz wszystko co chcę i lubię. Co kocham właściwie… – poprawił się szybko, celowo, a uśmiech drania, który wpełzł mu na wargi skutecznie to potwierdzał. Złapał za swoje szkło i wlał sobie do gardła cokolwiek tam jeszcze w nim miał. Może nie był pijany, ale na pewno przyjemnie wstawiony. – Nie wiem czy to co mówisz jest naiwne czy nie, nie mnie to oceniać, Ane, ale… Myślę, że coś może w tym być. To trochę, tak jak z pracą. Zdarza się tak przecież, że ktoś całe życie myśli, że chce robić to i to, a potem nagle pod wpływem życia próbuje czegoś innego i… bum, okazuje się, że to to, a nie tamto… Rozumiesz? – zmarszczył śmiesznie brwi, bo chyba on sam się trochę w tym zagubił. – Facet z dziarami… – wskazał na siebie. – Rozumiem, że to nie byłby twój pierwszy wybór? – jej typ właśnie. Był ciekaw.

Ane Ackerman
zaradny kameleon
nah
brak multikont
lorne bay — lorne bay
34 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Life is short, right? We both know that. Well, what if you’re my chance? What if you are the thing that’s actually going to make me happiest?
Auć. Był niewątpliwie brutalny do wszystkich modelek VS, chociaż niewątpliwie… trochę ją rozbawił. Troszeczkę! Nie parsknęła, ale wyszczerzyła kły w szerokim uśmiechu. Chociaż nie miała tego typu problemu z modelkami jak Skyler – zawód jak każdy inny, ktoś to musiał robić. A skoro jednocześnie ktoś im chciał za to płacić to dlaczego nie! – Czyli tobie też trzeba zamówić jeszcze jednego! – i narazić pana kelnera na kolejną porcję stresu, której sama Ane absolutnie nie widziała, naprawdę! Poświęcała temu chłopakowi tak mało uwagi poza „proszę” i „dziękuję”, że nie była w stanie zauważyć niuansów, które nie umykały Westonowi. Ale może on też wiedział, czego szukać? Ciężko stwierdzić, ale Ane nie była fałszywie skromna, naprawdę tego nie widziała – I jasne… nie obejrzałbyś się za nimi, gdyby tu teraz przeparadowałyby ci przed nosem, bo bałbyś się, że śmiertelnie się na ciebie obrażę! I co? Nici z seksu przez następny miesiąc. – żartowała, o czym świadczył niebezpiecznie drżący kącik jej ust. Nie mogłaby mieć pretensji, gdyby faktycznie się za nimi obejrzał… no kto by się nie obejrzał, prawda? Pewnie sama by to zrobiła! Chociaż nie miała żadnych wątpliwości, co do swojej orientacji seksualnej – Ale dobrze… dobrze sobie radzisz. Lubię te twoje komplementy. – zapewniła, przyglądając mu się przez moment trochę uważnie. Dokładnie tak było… ona idealizowała jego, on ją. Życie! Chyba musieli się z tym pogodzić.
- I próbujesz mnie jednocześnie przekonać, że może znajdę tu pracę, w której odnajdę się lepiej niż w Agencji? – rzuciła dość swobodnie, a kiedy kelner przyniósł jej drinka to jednocześnie zamówiła kolejnego dla Skylera, kolejny raz wykańczając nerwowo biednego chłopaka, ale znów nic sobie z tego nie robiąc i bardzo szybko wracając całą swoją uwagą do Westona. Taka była prawda, że kompletnie nikt w tej restauracji nie przyciągał jej uwagi tak bardzo jak on – Nie chodzi o wybór. Nigdy nie poznawałam gości z tatuażami, chyba byłam dla nich za grzeczna. I chyba też nigdy nie pomyślałam, że będę z jakimś żyć długo i szczęśliwie… bo chyba myślałam o sobie, że jestem na to za mało niegrzeczna. – wzruszyła bezradnie ramionami, bo zrobisz jak nic nie zrobisz, takie życie! – Ale lubię twoje tatuaże. Każdy jeden. – zwłaszcza od kiedy jej trochę o nich poopowiadał.


Skyler Weston
zaradny kameleon
nick
brak multikont
lorne bay — lorne bay
36 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
I to chyba bawiło go w całej tej sytuacji najbardziej – to, że kelner palił buraka i pocił się za każdym razem jak miał podejść do ich stolika, a Ane zdawała się kompletnie tego nie dostrzegać. Pozostawała błogo nieświadoma i nieświadomie też torturowała biednego zauroczonego ładną klientką chłopaka tym, że co chwila domagała się dolewki. Weston przewrócił oczami i to całkiem wymownie, kiedy Ackerman poddała w wątpliwość – bardzo ewidentną zresztą – to jego całe „nie obejrzałbym się za nimi” w kontekście modelek VS. Nie drążył jednak tematu, bo gdzieś tam podświadomie trochę bał się tego, że gdyby poszli o osiem kroków za daleko i gdyby on zapytał czy w takim razie, jeśli przed jej nosem przeparadowaliby jacyś super przystojni modele CK, albo aktor, którego uwielbiała, obejrzałaby się za nimi… Odpowiedź byłaby twierdząca. Dlatego nie, nie szedł w to. Tę bombę zachował na później. A może nawet na nigdy.
Ściągnął mocniej brwi, bo na początku nie do końca zrozumiał skąd Ane wysnuła taki wniosek, ale… No może faktycznie… Może faktycznie jego słowa mogły tak dla niej zabrzmieć. Pokręcił jednak głową, ale skomentuje to za moment. – Nie mam pojęcia i mówię to naprawdę szczerze, skąd wzięło ci się przeświadczenie, że jesteś za mało niegrzeczna czy też za bardzo grzeczna na „długo i szczęśliwie” z wydziaranym gościem. – przyznał otwarcie, a zaraz potem dodał: - Nie udawajmy, że twoje drugie imię to pruderia, ok? – była niegrzeczna. I to tak całkiem w sam raz. – Może twój nudny były mąż nie pozwalał ci za bardzo rozwinąć skrzydeł, ale… – uśmiechnął się jak kawał drania, bo po prostu nie mógł w tym momencie i w tym kontekście nie. – Ja dobrze wiem na co cię stać, Ackerman. Jesteś diabeł nie kobieta. Przynajmniej w łóżku. – i w ogóle nie zamierzał ściemniać, że jest inaczej. – Twoja pewność siebie kiedy się kochamy i to, że dobrze wiesz czego ode mnie chcesz i potrzebujesz i czego chcesz i potrzebujesz też dla mnie… To mnie cholernie podnieca, Ane. To jak na mnie patrzysz, jak mnie dotykasz, jak mnie całujesz, jak do mnie mówisz, co mówisz… Jesteś w sam raz grzeczna i niegrzeczna. W sam raz dla gościa z tatuażami, który… – sapnął rozbawiony i wyszczerzył krótko kły. – Też znowu jakimś wielkim gangsterem albo łobuzem z dzielnicy nie jest. Po prostu… Taka okładka. – spojrzał na swoje wydziarane przedramiona i lekko się uśmiechnął. Do treści tej książki się nie odnosił. Prawdopodobnie nie jemu to oceniać, jaka ona właściwie jest.
Zrobił pauzę na łyk, dwa łyki szkockiej, krótkie łypnięcie po wnętrzu lokalu, a już wracając spojrzeniem do Ackerman, odniósł się w końcu do tematu jej perspektywicznego bezrobocia. No… Bo cóż. – Nie wiem czy znajdziesz taką pracę, w której będziesz się czuła lepiej niż w Biurze, ale… Na pewno mocno będę za to trzymał kciuki i jeśli tylko mi pozwolisz i jeśli tylko będziesz chciała, a ja będę potrafił, pomogę ci taką znaleźć. – bo co dwie głowy to nie jedna, prawda? – Poza tym… Zawsze możemy wejść w teraz narzeczeńską, a w przyszłości małżeńską spółkę, Ackerman. Ja będę budował łódki, a ty będziesz je sprzedawała za nieprzyzwoicie duże pieniądze. – bo opcji „zostań w domu, odpocznij” nawet nie proponował, wiedział przecież, że to nie przejdzie. Wyciągnął łapsko do swojej lubej i dłonią lekko dotknął jej karku. – Myślałaś o powrocie do zawodu? – do bycia prawnikiem. Prawdopodobnie musiałaby tu dopełnić jakichś formalności, może zdać jakiś egzamin albo wykupić licencję, Weston nie miał bladego pojęcia jakie są zasady gry, aleeee uparcie wierzył, że wszystko jest do zrobienia. Wszystko. Trzeba tylko chcieć. – Tylko mi nie mów, że nagle zapragnęłaś być modelką VS… – skwitował jeszcze, uśmiechnął się szeroko i wzniósł ślepia do udawanego nieba. – W sumie wtedy mogłabyś mi te łódki dobrze reklamować. W tych… Kolorowych majtkach. – i tylko w majtkach? Wykluczone!

Ane Ackerman
zaradny kameleon
nah
brak multikont
lorne bay — lorne bay
34 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Life is short, right? We both know that. Well, what if you’re my chance? What if you are the thing that’s actually going to make me happiest?
Nie była w stanie powiedzieć skąd jej się wzięło to przeświadczenie. Może po prostu kierowała się w życiu stereotypami? Nie była z tego dumna, ale nie było to też jakoś dramatycznie złe przecież. Nie była uprzedzona, gdy poznała Westona nie skreśliła go, bo był wytatuowany. Wręcz przeciwnie – przepadła. A to, że była grzeczna… naprawdę była! Więc gdy wyłożył jej tu dlaczego uważa inaczej (swoją drogą tym razem on speszył pana kelnera, bo gdy on rozprawiał się o tym jaka Ackerman była w łóżku on akurat stawiał przed nim szklankę ze szkocką, więc… no chcąc nie chcąc usłyszał odrobinę za dużo, ups). Ona jednak znów nie zwróciła na niego uwagi, wpatrując się w Skylera, lawirując spojrzeniem między jego oczami a ustami, nie mogąc się zdecydować, czy chce tego słuchać, czy chce mu zamknąć usta pocałunkiem. Bo może jednak była trochę pruderyjna? – Byłam grzeczna… byłam. To ty stworzyłeś potwora – wydała w końcu wyrok, sięgając po swojego drinka, unosząc go lekko w geście toastu – za te wszystkie wspólne noce, gdy miała okazję faktycznie zamienić się w tego diabła, za którego ją uważał. Upiła spory łyk i rozbawiona lekko pokręciła głową, bo naprawdę… diabeł. Phi!
Spojrzała na niego uważnie, gdy zaproponował jej współpracę. Bo… poważnie? Chociaż nie, chyba nie. Znaczy może mówił poważnie, ale ona raczej nie była przekonana – Wiesz, że zawsze ci w tym pomogę, we wszystkim i jak tylko będę potrafiła, ale myślę, że wspólna praca… to nie zawsze wychodzi na dobre, wiesz? Ewentualne pretensje, kłótnie, przenoszenie pracy do domu. No i najważniejsze… gdybym siedziała tam z tobą cały czas w ogóle nie mógłbyś się skupić na budowie tych łódek! – nie chciała, żeby źle ją zrozumiał i jeszcze niechcący się obraził, więc uznała, że żart (chociaż bardzo prawdziwy!) pomoże trochę rozluźnić atmosferę. Chociaż odrobinę! – I nie, nie myślałam ani o byciu modelką ani o byciu prawnikiem… nie wiem, czy amerykańskie prawo kryminalne mogłoby się tutaj przydać. – może w stolicy to jeszcze, albo w jakimkolwiek większym mieście, ale tutaj? Domyślała się, że musiałaby się przebranżowić i do edukować, to akurat jej nie przerażało. Tylko bała się, że nie ma tu po prostu na to popytu – Chociaż akurat się z tym zorientuję! – bo może to wcale nie był głupi pomysł? Powrót do korzeni! – Albo nie wiem… kupię bar i będę polewać drinki? Albo wypożyczalnie desek? Jezu… nie, naprawdę nie wiem, co mogłabym robić. Ale chyba w końcu będę musiała zacząć się rozglądać, bo wakacje chociaż cudowne to nie mogą trwać wiecznie. I jak tylko załatwię wszystkie formalności, chcę wrócić do pracy. – żeby nie siedzieć za dużo w domu!



Skyler Weston
zaradny kameleon
nick
brak multikont
lorne bay — lorne bay
36 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Tym razem szanowny pan kelner i na Westonie nie zrobił najmniejszego wrażenia. Nie spojrzał na niego, więc nie widział, że czerwień jego policzków była w tym konkretnym momencie trzy razy intensywniejsza niż przy ostatnim podejściu do ich stolika.
Uśmiechnął się lekko i trochę tak jakby samym tym uśmiechem chciał jej przyznać, że rozumie o czym mówi, czego się boi i w związku z czym ma wątpliwości. Nie zamierzał się na nią obrażać tylko dlatego, że nie chciała z nim pracować. Względów było co najmniej kilka. Co najmniej! Ale chyba najważniejszym było to, że… To po prostu nie był jej świat. I nie musiał. To była melodia Skylera Westona, jego uniwersum – łódki, łódki i jeszcze raz łódki. Gdyby ucięło mu ręce i nie mógłby ich budować… Prawdopodobnie najpierw wpadłby w dramatyczną, okrutną depresję, a potem sprzedałby cały majątek i duszę diabłu na najlepsze dostępne na rynku protezy i w końcu wróciłby do fachu. Fachu, który przy okazji był też jego pasją, światem i życiem. No, ale… - Zaraz, zaraz… Nie tak szybko, moja droga, nie tak szybko. – spowolnił jej zapędy i spojrzał na nią spod ściągniętych niby groźnie brwi. – Przypominam ci zołzo, że mamy dziecko, tak? Świetną czterolatkę i zanim wrócisz do pracy to najpierw musimy zorganizować jej albo przedszkole, albo zaufaną i sprawdzoną nianię. Nie musi być ładna… – dodał już z czystej przekory, bardzo umyślnie i żeby zagrać Ackerman nie tyle na nosie co na samym jego koniuszku. Uśmiechnął się jak cwaniak i jeszcze dodał: - Dopóki tego nie zrobimy, przykro mi Ackerman, jesteś kobietą kurą. To znaczy… Kwoką. Tak się mówi? Kwoką. Będziesz siedzieć na grzędzie i wychowywać Lily. A ja będę codziennie wracał z pracy, będę pił kratkę piwa do kolacji, wyhoduję sobie taki fantastycznie seksowny brzuch… – to co? Na pewno chciała zostać? Hyhy. – Nie martw się, co? Tym, że na razie nie masz na to pomysłu. – dorzucił po chwili i już bardziej na serio. Bez głupich żartów. Dłoń z kobiecego karku zsunął teraz na jej plecy. – Albo spróbujesz w piętnastu różnych miejscach i w końcu znajdziesz takie, które będzie pasował ci na tip top, albo to po prostu samo do ciebie przyjdzie. Wiem, że wolałabyś szybciej, niż później, ale… – zgrymasił się lekko. Oboje przecież wiedzieli jak ten świat działał, prawda? – Nie rozumiem tylko dlaczego mówisz o barze, wypożyczalni desek zamiast o… Nie wiem, ambasadzie, konsulacie, urzędzie imigracyjnym albo nawet wydziale służb celnych. Ten kraj stoi służbami, Ane. Nieźle płacą, a z twoim cv dostałabyś się wszędzie. Musisz mierzyć wyżej, ok? I to nie tak, że mam coś przeciwko nalewaniu piwa albo robieniu promocji na wypożyczenie deski, bo absolutnie nie mam, ale… Wiem na co cię stać, co potrafisz i w czym jesteś po prostu świetna. I ty też doskonale to wiesz. – on całe życie budował łódki i dzisiaj wiedział, że jest w tym zajebisty. Ona też powinna spojrzeć prawdzie w oczy i przyznać się, sama przed sobą, że była w swojej pracy naprawdę dobra. – Głowa do góry i nos w chmury. Pomyśl gdzie chcesz pracować, zdecyduj, że będziesz, potem idź tam i poinformuj ich o tym. Nie będą mieli wyjścia. – uśmiechnął się i w ramach tego nie do końca wprost zadeklarowanego toastu, uniósł szklankę ze swoim drinkiem.

Ane Ackerman
zaradny kameleon
nah
brak multikont
lorne bay — lorne bay
34 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Life is short, right? We both know that. Well, what if you’re my chance? What if you are the thing that’s actually going to make me happiest?
No normalnie, normalnie… aż ją zatkało! Gdy stwierdził, że miała zostać w domu i wychowywać dziecko. A najgorsze w tym wszystkim było to, że przez chwilę, przez moment… nie miała tej świadomości, że sobie żartuje. Przez ułamek sekundy była pewna, że mówi to poważnie, a to nie była rzecz, którą kiedykolwiek chciała usłyszeć. Od kogokolwiek. Dlatego jej mina przez tych parę chwil musiała być bardziej niż bezcenna, bo po prostu oniemiała, ale nie w tym pozytywnym tego słowa znaczeniu. Ale dobrze, dotarło wreszcie… wreszcie dotarło. I mogła odetchnąć z ulgą i zapić to sporą porcją swojego alkoholu na ukojenie tych nerwów.
Za to, gdy mówił o służbach… no cóż, na swój sposób było to urocze, dlatego na jej twarz wrócił uśmiech, ale to, że miała na to wszystko kategoryczne „nie” to zupełnie inna bajka – To akurat proste, Sky… – zaczęła, odłożyła szklankę ze swoim drinkiem na stolik, a sama usiadła trochę bardziej bokiem, żeby móc swobodniej na niego spojrzeć. I żeby ją też bardzo dobrze usłyszał oraz zrozumiał – Pracowałam w Agencji rządowej wiele lat… i jeśli cokolwiek kiedykolwiek zniszczyło mi życie to właśnie to. Mój były mąż wiecznie powtarzał mi, że powinnam znaleźć sobie normalną pracę… uparcie go nie słuchałam, a gdybym to zrobiła, może byłoby łatwiej. Nie chcę drugi raz popełnić tego samego błędu. Chcę pracy, która nie wyciągnie mnie od was na długie godziny, o której nie będę mogła zapomnieć po wyjściu z biura i najważniejsze… nie chcę pracy, która niesie za sobą jakiekolwiek ryzyko. Jakiekolwiek. Nie chcę narażać znowu Lily, czy ciebie. Nie przeżyłabym powtórki z rozrywki. – zapewniła i mówiła całkowicie poważnie, naturalnie przy tym spoważniała i jeśli nie mogła się zdecydować, co chce tu robić to pewne było to, że wie, czego robić nie chce – Poza tym nie wiem, czy po porzuceniu Biura będę w ogóle mogła pracować w jakiejkolwiek instytucji rządowej. I to innego kraju. Mówiłam, że szpieg to ze mnie marny. – dodała już swobodniej, pogodniej i wróciła do swojego alkoholu.


Skyler Weston
zaradny kameleon
nick
brak multikont
lorne bay — lorne bay
36 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
No tak. To miało sens i z każdym kolejnym słowem kobiety, Weston widział go coraz wyraźniej. Samo to, że nie chciała być znów „więziona” przez pracę, z dala od bliskich – w tym wypadku od Lily i Skylera – przemawiało do niego w stu procentach. Rozumiał też dlaczego nie chciała podejmować ryzyka, które być może tak, a być może wcale nie, mogłoby się odbić na, tak naprawdę, całej ich uroczej trójce. To, że po odejściu z Agencji być może nie mogłaby pracować jako agent rządowy tutaj, Sky traktował jako argument-dodatek. Te dwa pierwsze… No cóż, były najważniejsze. Przynajmniej dla niego.
Pokiwał w skupieniu głową i wpatrując się uważnie i uparcie w Ane, przez moment, dwa albo nawet trzy… Nic nie mówił. Co chodziło mu po głowie? Nad czym się zastanawiał? To proste. – Stanę murem za każdą jedną twoją decyzją. Nawet jeśli zdecydujesz, że chcesz pracować w barze… W porządku. Może tylko cicho ci wtedy podszepnę, że zamiast w nim pracować, powinnaś sama taki założyć, ale… – uśmiechnął się i nie oderwawszy wzroku od jej ładnej buzi, od jej oczu przede wszystkim, pociągnął myśl: - Wiesz Ane, znasz mnie. Wiesz, że życie nauczyło mnie pokory, przynajmniej jeśli chodzi o pracę. Mam to niesamowite szczęście, że mogę robić to co kocham, to co sprawia mi przyjemność i jeszcze na tym nieźle zarobić, dlatego chciałbym tego samego i dla ciebie i kiedyś w przyszłości dla Lily. Chciałbym tego, żebyś robiła zawodowo coś z przyjemnością i żeby codzienna wycieczka do pracy nie była poprzedzona… Jękami i marudzeniem. I w ogóle… Depresją. – sapnął rozbawiony, bo oczywiście przesadzał, nie sądził, żeby miało być z nią aż tak źle. – No i żebyś nie pożałowała po miesiącu tutaj, że… – wszystko co znała i w czym była świetna musiała zostawić, bo Westonowi zachciało się Australii. Odchrząknął cicho, upił łyk drinka i na moment, dwa odwrócił wzrok od Ane. – Wystraszyłaś się, co? – wypalił nagle, po chwili milczenia i gapienia się w bliżej nieokreślony punkt przestrzeni. Szybko cofnął wzrok do swojej zołzy i wyszczerzył kły. – Że będę kazał ci siedzieć w domu… – dała się nabrać. Jak nic!

Ane Ackerman
zaradny kameleon
nah
brak multikont
lorne bay — lorne bay
34 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Life is short, right? We both know that. Well, what if you’re my chance? What if you are the thing that’s actually going to make me happiest?
Zaśmiała się, gdy zaproponował, że może sama powinna otworzyć bar. No może i powinna! Tylko obawiała się, że wtedy też musiałaby poświęcić mu trochę za dużo czasu i za dużo uwagi. I znowu wracałaby do domu w środku nocy. Chciała… cholera, chciała czegoś spokojnego, czegoś, co nie będzie znowu sprawiało, że będzie musiała wybierać między pracą a rodziną. Już raz to zrobiła i nie skończyło się to dobrze. Zwłaszcza, że ten wybór zawsze był tylko względny… a przełożony albo obowiązki i dawały ci jasno do zrozumienia, co powinno się zrobić. Potrzebowała pracy, potrzebowała jakiegoś takiego… wysiłku umysłowego, ale jednocześnie spokoju. Ciężki orzech do zgryzienia! Dlatego musiała to wszystko przemyśleć i znaleźć coś dla siebie, i cholernie – naprawdę cholernie – cieszyła się, że miała Skylera po swojej stronie i czego by nie wymyśliła to i tak będzie ją w tym wspierał – Akurat o to nie musisz się martwić, nie pożałuję tego, że postanowiłam z tobą zostać. – zapewniła, bez cienia wątpliwości. Mogła faktycznie, co miesiąc zmieniać pracę, mogła kombinować i szukać swojego miejsca na australijskim rynku pracy, ale nie brała pod uwagę, że mogłaby pożałować, że została. Było jej z nim dobrze, za dobrze, żeby tego żałować. I wiadomo, że ciągle traktowali to jak wakacje, a te nie mogły trwać wiecznie to i tak… wierzyła, że będzie dobrze.
- Hm? – wystraszyła się? Czego? Kiedy dokończył jednak wymownie sapnęła, a kącik ust drgnął jej w lekkim rozbawieniu – Nie zamierzam kłamać… tak. – przyznała, rozkładając bezradnie ramiona – Nigdy niczego takiego nie usłyszałam, od nikogo… Mark narzekał na moją pracę w Biurze, ale nigdy na samą pracę, wiedział, że nie mogłabym usiedzieć w domy. I wydawało mi się, że ty też to wiesz… że kocham być mamą, ale nie chcę być tylko mamą, lubię siebie i swoje życie, potrzebuję się rozwijać i bawić. Więc, gdy powiedziałeś to głośno… i tak dobitnie, na moment zwątpiłam. – wyjaśniła dlaczego coś takiego przeszło jej przez myśl, z czego wynikała ta jej chwila zwątpienia – Nie byłabym szczęśliwa. Siedząc w domu z dzieckiem. Nie mogąc się rozwijać, nie mogąc wyjść z tobą na randkę i zamieniając się w perfekcyjną panią domu.

Skyler Weston
zaradny kameleon
nick
brak multikont
lorne bay — lorne bay
36 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Zabawne, bo przez ułamek chwili poczuł takie dość silne i przy okazji też zupełnie niespodziewane ukłucie zazdrości. Kiedy i dlaczego? Przy wzmiance o Marku. Głównie dlatego, że pojawił się jako porównanie do Westona i w zasadzie nawet zaprzeczenie do tego, co Ane wydawało się, że Skyler przez chwilę od niej chciał. Dlatego też może nie uśmiechał się teraz za bardzo i w ciszy patrzył to na nią, to na przestrzeń między nimi, to znów na swoją szklankę. Cały czas trzymał ją w dłoni. – Nie oczekuję tego od ciebie. – że będzie kurą domową. – Nie oczekuję i nie wymagam, żebyś siedziała w domu. Powiedziałem tylko, że musimy zorganizować dla Lily opiekę. To raczej nie znaczy, że chcę cię usidlić. – wyjaśnił w końcu i… Tak. Chyba trochę poczuł się jednak urażony. Bo co to znaczy „wydawało mi się, że ty też to wiesz?”. Przecież wiedział, powiedział to. Powtarzał jej wiele razy. No i ten Mark. Cholerny Mark, niestety dość mocno siadł mu teraz w myślach. Bo może Mark wiedział lepiej od niego, co? Może znał ją lepiej, może z nim od razu by wiedziała co i w jakim kontekście mówił? Tak, popłynął z tymi średnio fajnymi refleksjami, więc przytknął na moment szkło do pyska i patrząc gdzieś o, w przestrzeń, upijał po łyku i milczał. – To wolisz przedszkole czy nianię? – odezwał się w końcu, cicho i trochę zachrypniętym głosem. Zwilżył szybko gardło łykiem szkockiej, oblizał wargi, odchrząknął… Nieumyślnie zupełnie zmarszczył gniewnie brwi i podniósł wzrok na Ackerman. – Dla Lily. – on pracował, ona też zamierzała z czym – podkreślam i Weston też to podkreślał – on nie miał żadnego problemu, więc Lils musiała mieć w tym czasie opiekę. Niestety Bosman nie wystarczy. – Mogę popytać… W sumie i o jedno i o drugie. Może ktoś nam któreś… – przedszkole w sensie. – Albo kogoś… – to znaczy opiekunkę. – Poleci. W sumie jest jedno niedaleko nas… Przedszkole. Ale nie znam opinii. Nie interesowałem się tym do tej pory. – nie było takiej potrzeby, prawda? Dopił co miał w szklance i pustą odstawił na stolik. Nie chciał już kolejnego drinka. Wiedział, że jeśli by go wypił puściłby parę z ust na temat Marka i dlaczego wspomnienie o nim go tutaj, dzisiaj, teraz zabolało. Wolałby nie. Naprawdę wolałby nie.

Ane Ackerman
zaradny kameleon
nah
brak multikont
lorne bay — lorne bay
34 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Life is short, right? We both know that. Well, what if you’re my chance? What if you are the thing that’s actually going to make me happiest?
Zauważyła. To było widoczne jak na dłoni – to jak się zirytował tym, co powiedziała. Przyglądała mu się uważnie i widziała zmarszczkę na czole, widziała gniewne zmarszczone brwi i całe to napięcie, które pojawiło się w jego sylwetce. Nie do końca tylko rozumiała dlaczego. To on jej powiedział „będziesz kurą domową, czy tam kwoką”, więc to ona miała prawo się zdenerwować, co faktycznie nastąpiło, ale tak samo szybko jak się pojawiło – tak samo szybko zniknęło i odeszło w zapomnienie. Nie zamierzała się na niego dąsać. Zapytał, a teraz obraził się za to, że udzieliła mu szczerej odpowiedzi, co przeszło przez jej głowę w ciągu tego ułamka sekundy, gdy faktycznie się przestraszyła. Nieprzerwanie mu się przyglądała, gdy wyrzucał z siebie te pytania o przedszkola i nianie… sama ściągnęła mocniej brwi i chyba trochę jej się udzieliło. Bo dlaczego się denerwował?
- Przedszkole, wolę przedszkole… i nianie na nagłe sytuacje. – zdecydowała i podniosła tyłek z kanapy – Jeśli będziesz się wściekał za każdym razem, gdy dostaniesz niewygodną dla siebie odpowiedź na zadane przez ciebie pytanie… to widzę kłopoty. – przyznała otwarcie, bo nie zamierzała się cackać i dopytywać się, co się stało i czy był zdenerwowany. Przecież wiedziała, że był. I mogła się domyślić, że chodziło o pytanie, które jej przed chwilą zadał, a raczej o jej odpowiedź. Nie trzeba było być geniuszem, żeby się domyślić – Idę do pokoju – poinformowała i faktycznie, jak gdyby nigdy nic – ruszyła do pokoju, bo w tym momencie i jej podskoczyło ciśnienie, ona też zaczęła się wkurzać i potrzebowała chociaż trzydziestu sekund, żeby się zresetować i nie zacząć jakiejś bezsensownej kłótni, która zepsuje im tak przyjemny weekend. Mieli w tym miejscu spędzić cały następny dzień, wykorzystać jego atrakcje, zrelaksować się, odpocząć i cieszyć swoim towarzystwem. Tylko swoim! Gdy będą pokłóceni wyjdzie im to średnio, więc głębszy oddech i chwila samotności powinna im pomóc. Miała przynajmniej taką nadzieję, gdy pierwsza dotarła do pokoju i zniknęła w łazience, licząc że jak z niej wyjdzie – to Skyler będzie już z powrotem. Bez focha.


Skyler Weston
zaradny kameleon
nick
brak multikont
lorne bay — lorne bay
36 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Ta sytuacja trochę zakrawała na tę sytuację jeszcze w Monterey, o której ty i ja dobrze wiemy, że się wydarzyła, ale nie pamiętamy o co właściwie chodziło… Super! W każdym razie, do czego piję – wtedy też kompletnie się nie rozumieli. Weston czuł, że Ane nie chce zrozumieć jego, a Ane czuła, że to on nie chce zrozumieć jej. I w sumie… Niby się dogadali, ale chyba do końca wcale tego nie wyjaśnili. No i właśnie – teraz też. Przecież powiedział, że muszą znaleźć opiekę dla Lily zanim Ane pójdzie do pracy, prawda? To znaczy, że przewidywał i brał pod uwagę, że ona faktycznie do tej pracy pójdzie. Tak więc kurą domową miałaby być tylko i wyłącznie przez ten czas kiedy organizowaliby opiekę dla dziecka. Powiedział o tym bardzo WPROST. Dokładnie w tej kolejności – zanim pójdziesz do pracy, znajdźmy przedszkole albo nianię. Dlaczego więc Ane odebrała to tak jakby chciał ją zamknąć w domu? Dlaczego teraz zafiksowała się na tym całym „będziesz kurą domową” skoro kontekst był zupełnie inny? Nie, nie miała prawa się na niego zdenerwować, bo nie powiedział nic złego. Nie wiem czy to ja tak niezrozumiale piszę czy o co chodzi, że ty i Ackerman odbieracie to inaczej. Staram się wprost w takich kłopotliwych kwestiach, ale widać nie wychodzi. ☹ I jest mi teraz trochę przykro w sumie.
Nie odpowiedział jej na ten złośliwy komentarz. Mruknął tylko „jasne” kiedy Ackerman stwierdziła, że idzie do pokoju. W myślach sam przed sobą przyznał, że może to faktycznie lepiej. Pobędą trochę sam na sam z własnymi myślami i… No cóż, zobaczymy i oni też zobaczą co z tego wyniknie. Skyler spędził w barze jeszcze chwilę, nie więcej, a potem po prostu poszedł się przejść. Wokół hotelu było sporo ładnego terenu, więc skorzystał z przyjemnego wieczoru i przewietrzył myśli. I w sumie długo chodził, na tyle długo, że kiedy Ane wychodziła po prysznicu z łazienki, jego w ich sypialni jeszcze nie było. Wystarczył jednak jeden, dwa dodatkowe momenty jak drzwi od pokoju uchyliły się, a w progu pojawił się Weston. Wszedł do środka i spojrzał na brunetkę, ale nic nie powiedział. Odłożył na szafkę przy łóżku telefon, potem zegarek, który ściągnął sobie z lewego nadgarstka. Potem zaczął się też rozbierać z koszuli i reszty. Wciąż bez słowa. Bez słowa też pomaszerował do łazienki, bez słowa wziął prysznic i ogarnął się do snu. A kiedy wrócił do łóżka, wpakował się pod kołdrę, zgasił lampkę po swojej stronie materaca i leżąc na plecach, zamknął oczy i… Tak, próbował zasnąć. Przez moment, dwa, trzy, siedem… Nawet nie wiedział czy Ane już spała czy nie. On nie mógł. Ostatecznie po tym czasie w końcu cicho się odezwał… - Pierwszy raz od kiedy jesteśmy razem, dałaś mi do zrozumienia, że Mark robił coś lepiej ode mnie. Że… Wiedział lepiej ode mnie czego potrzebujesz i chcesz. – to go zabolało. I chyba nie powinna szczególnie się dziwić. Ją też by zabolało, gdyby sytuacja była odwrotna. – Może za dużo sobie wyobrażałem. I za bardzo go bagatelizowałem. W końcu byliście ze sobą kilka ładnych lat. – i w tym na pewno bił Westona na głowę.

Ane Ackerman
zaradny kameleon
nah
brak multikont
ODPOWIEDZ