25 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
tu dici 'non ho niente' / ti sembra niente il sole, la vita, l'amore / meraviglioso / il bene di una donna che ama solo te / la luce di un mattino, l'abbraccio di un amico, il viso di un bambino / meraviglioso
#4

Monica Nordberg

Od dnia, w którym Monica zadzwoniła spod drzwi ich rodzinnego domu — o ile w ogóle można było tak powiedzieć albo chociaż pomyśleć o niewielkiej chatce na palach podobną do wielu innych w Sapphire River — Nicky zaczął pojawiać się w domu co najmniej..., regularnie. Nie, żeby brakowało mu kontaktów z ojcem ciosającym mu za każdym razem, kiedy nie był tak bardzo pijany, żeby nie zauważyć jego przyjścia, kołki na głowie — Nicky za każdym razem zastanawiał się ile jeszcze razy usłyszy „jak można było tak spierdolić taką szansę?!”, ale jak widać..., można było i Nicky był tego najlepszym przykładem. I chyba właśnie dlatego przyjeżdżając pod dom, coraz częściej zostawał na dole siadając w cieniu pod tarasem przy jednym z pali i tak, jak teraz czekał na Monicę. Gdyby nie ona, nie byłoby go tutaj i jedynie świadomość, że była skazana na obecność tylko ojca nie pozwalała mu odciąć się całkiem od Nordberga. Wiedział, że ojciec jej nie skrzywdzi — co najwyżej przez chwilę pokrzyczy, kiedy uświadomi sobie, że Moni wróciła później niż powinna, ale nic więcej. Nigdy nie podniósł ręki na Nicky’ego a tym bardziej na córeczkę, która długo była jego oczkiem w głowie — tak długo, jak długo alkohol nie stał się najważniejszy. Tak naprawdę raz poszarpali się z ojcem, kiedy w czasie meczu wyprowadzając akcję zniszczył całkiem nowe buty — tylko wtedy Nordberg potrząsał tym chudym piętnastolatkiem powtarzając, że nie mają przecież pieniędzy na nową parę. A potem, po kilku dniach na łóżku mimo wszystko czekało na Nicky’ego pudełko z nowymi, pachnącymi skórą i klejem korkami.
Wzdychając pokręcił jedynie głową. W ostatnim czasie wspomnienia dopadały go coraz częściej i nie dawały mu spokoju, czym czuł się naprawdę zmęczony, tym bardziej, kiedy w środku nocy budził się i rozglądał po pokoju w poszukiwaniu Lerie, żeby dopiero po kilku minutach uświadomić sobie, że przecież rozstali się i wszystko to, co odczuwał, widział a nawet słyszał było jedynie niesamowicie realnym snem. I miał jedynie nadzieję, że tym razem po spotkaniu z siostrą nie będzie miał tego moralnego kaca, po którym zamknie się na kilka dni w sobie i będzie za wszelką cenę unikał spotkania z kimkolwiek spędzając większość czasu na świeżym powietrzu — zaharowując się przy stadach albo biegając do utraty tchu wzdłuż plaży. Czuł, że naprawdę zawiódł i to tak wielu ludzi, ale miał świadomość, że Monicę zawiódł chyba najbardziej — przyjechała tutaj, bo miała dość tej w większości udawanej sielanki panującej w domu u matki, a tymczasem on nie mógł zaoferować jej nic. Musiała zamieszkać z ojcem moczymordą, od którego on uciekł, kiedy tylko nadarzyła się okazja, bo wyjechał przecież nie tylko skuszony naprawdę sporą kasą na kontrakcie — chciał uciec i odciąć się od przeszłości i..., rodziny, ale nie od niej. Była i miał nadzieję, że wiedziała to tak samo dobrze jak on, że będzie zawsze jego kochaną, małą siostrzyczką, która z czasem może wybaczy mu, że tak cholernie nawalił.
Widząc ją jadącą na rowerze podniósł się powoli i podszedł do swojego auta, żeby zabrać z forda zakupy i wyciągając rękę w stronę Monici, chciał objąć ją za szyję i przyciągnąć, cmoknąć w policzek na powitanie.
Boungiorno mia bella sorellina – zaczął w nadziei, że nie miała dzisiaj kiepskiego dnia, jednocześnie ciekaw czy pamiętała, że witał się z nią tak za każdym razem dzwoniąc do domu z tych pieprzonych Włoch?
niesamowity odkrywca
dominicky
18 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
jak dym z papierosa unoszę się ponad ten jebany mętlik
jeden

Od czasu, kiedy zjawiłam się w Lorne Bay, matka zadzwoniła do mnie raz? Dwa? Nawet nie pamiętam, ale z pewnością te telefony można było policzyć na palcach jednej ręki. Niezbyt się przejęła, że jej własna córka uciekła od niej i jej nowego chłopaka, który wcale nie był tak idealny, jak myślała. W każdym razie, gdzieś tam w głębi serca liczyłam, że matka będzie o mnie walczyć, próbować wpłynąć na mojego brata, by namówił mnie na powrót do Sydney, ale jak widać na załączonym obrazku, przeliczyłam się. Przegrałam z jakimś obcym facetem i fajnym, ułożonym życiem, w którym nie było dla mnie miejsca i czy to czyniło ze mnie największego przegrywa roku? Chyba tak.
Ojciec też nieszczególnie się mną przejmował, czasem jedynie coś powiedział. bym nie wracała tak późno do domu, bo jeszcze mnie ktoś porwie, a on nie ma czasu na zabawę w detektywa, jednak nic sobie z tego nie robiłam. On wybrał wódkę, z którą nie rozstawał się nawet na moment, a ja byłam już dorosła, tak? Miałam swoje życie i swoje sprawy i skoro nie mogłam liczyć na niego, musiałam radzić sobie sama. Dzięki bogu, że jeszcze nie odkrył tych moich skromnych oszczędności, które chowam pod materacem; tych wszystkich ciuchów i krótkich sukienek, które układam na dnie szafy pod stertą innych rzeczy. Chociaż z drugiej strony, w sytuacji kryzysowej zawsze mogę wybrnąć z tego jakimś marnym tekstem, że to rzeczy koleżanek, a on na pewno uwierzy. A brat? Nie powiem, ale trochę się na nim zawiodłam. Znaczy, żeby nie było, rozumiałam, że nie miał warunków, żeby mnie przyjąć do siebie, ale miałam nadzieję, że jakoś to wszystko ogarnie i nie pozwoli mi zamieszkać z ojcem. Ale jak widać, znów się przeliczyłam, więc jakoś nieszczególnie chciało mi się z nim rozmawiać, kiedy tutaj przychodził. A robił to… no często, powiedziałabym nawet, że regularnie.
Dzisiejszego dnia było podobnie. Już z daleka zobaczyłam jego auto, dlatego jadąc na rowerze, nieco zwolniłam. -Hej, a ty co tak znowu siedzisz przed domem? Ojca nie ma, widziałam go po drodze jak stał pod sklepem z kolegami- uśmiechnęłam się delikatnie, kiedy pocałował mnie na powitanie w policzek. Jasne, że pamiętałam te słowa, bo słyszałam je tyle razy przez telefon, że naprawdę trudno byłoby je zapomnieć. W każdym razie, zeszłam z roweru, przywiązując go do drewnianego słupka przed domem, po czym machnęłam na Nicky’ego, by szedł za mną, do środka. -Chcesz coś do picia? Do jedzenia? Jest piwo na pewno. I wódka. I jakieś inne tego typu rzeczy- westchnęłam, kątem oka zerkając te zakupy, które przyniósł. -Nicky, naprawdę, nie musisz się aż tak o mnie troszczyć. Skoro nie mogę mieszkać u ciebie, to jakoś sama dam sobie radę z ojcem. Bo w sumie…- zarabiam całkiem nieźle, więc stać mnie na jedzenie, a może nawet wkrótce będę miała tyle pieniędzy, że sama sobie wynajmę mieszkanie?-w sumie z ojcem nie jest aż tak tragicznie. Jeżeli się nie rzuca, jak wraca do domu z tych nasiadówek z kolegami.

nicky nordberg
powitalny kokos
michałowa
25 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
tu dici 'non ho niente' / ti sembra niente il sole, la vita, l'amore / meraviglioso / il bene di una donna che ama solo te / la luce di un mattino, l'abbraccio di un amico, il viso di un bambino / meraviglioso
Monica Nordberg

Czuł przez skórę, że Monica miała do niego żal — codziennie zastanawiał się, co powinien tak naprawdę zrobić, bo nie wiedział do końca czy to, co zarabiał u Ashwortha wystarczyłoby na wynajęcie przynajmniej dwupokojowego mieszkania, którego lokalizacja musiałaby być naprawdę wielkim kompromisem tak, żeby siostra nie miała daleko do szkoły a on dawał radę przespać chociaż kilka godzin po powrocie z farmy. Nie był pewien czy nie musiałby wtedy zrezygnować z obecnej pracy i poszukać czegoś bliżej centrum, tylko że nie miał doświadczenia, a tym bardzie wykształcenia, bo przerwał TAFE po pierwszym roku, żeby móc wyjechać na kontrakt do Francji.
Poza tym nie zakładał nawet, że Monica dopytując czy może przyjechać była już w drodze i to z dwoma wielkimi walizkami, w których chyba spakowała wszystko, co miała — nie spodziewał się, że można upchnąć w nich aż tyle ubrań i z których wyhaczyć, kiedy przyglądał się jej jak rozpakowywała się trochę obrażona na cały świat w jego starym pokoju, niektóre kompletnie nie pasowały mu do siostry; rozumiał, że była pełnoletnia, ale wolałby nie spotkać jej na mieście w sukience ledwie zakrywającej dziewczynie pośladki, mimo że teoretycznie mogła robić co chciała a tym bardziej ubierać się zgodnie z własnym widzi-mi-się.
I chociażby przez wyrzuty sumienia a przede wszystkim chcąc w jakikolwiek sposób wynagrodzić siostrze to rozczarowanie, które niewątpliwe przeżyła przyjeżdżając do Lorne Bay, starał się przyjeżdżać regularnie, żeby skontrolować sytuację i przekonać się — a przy okazji wyciszyć chociaż odrobinę głos własnego sumienia — że wszystko było w miarę w porządku. Uśmiechnął się niepewnie w odpowiedzi na jej wyciągając się lekko w górę kąciki ust, Kidy pozwoliła się mimo obaw Nicky’ego pocałować w policzek na powitanie i oglądając się na dom, wzruszył ramionami mamrocząc coś, że nie był pewien, dlatego wolał zaczekać na nią pod domem. – Poza tym zapomniałem klucza a jak już się zorientowałem, miałem mniej jak trzy mile do was – dodał tłumacząc się ewidentnie siostrze, za którą ruszył zaraz jak tylko zabrał zakupy z samochodu. Wszedł po wąskich stopniach — dziesiątki razy zastanawiał się jak ojcu udawało się po nich wejść po pijaku — i skierował się prosto do niewielkiej kuchni i kiedy Monica wspomniała coś o alkoholu uniósł jedynie brew wpatrując się w nią, żeby po chwili odwrócić się i zacząć otwierać kolejne szafki; chciał znaleźć jeszcze przed powrotem ojca do domu flaszkę i wylać całą jej zawartość do zlewu, kiedy usłyszał co jeszcze powiedziała. Spojrzał na nią i odwróciwszy się z powrotem w jej stronę, oparł się rękami i pośladkami o rant blatu kuchennych szafek, żeby ostatecznie skrzyżować ręce na piersi i powiedzieć:
Moni..., nie musisz mi dopierdalać za każdym razem, kiedy się tutaj pojawiam, bo robię to naprawdę jedynie ze względu na ciebie. I jeśli wydaje ci się, że żyję z dnia na dzień nie zastanawiając się co zrobić, żebyś nie musiała z nim mieszkać..., to jesteś w błędzie. O co się rzuca? – odrywa dłoń, którą przecierał jeszcze przed chwilą twarz od policzków i wpatruje się w siostrę — dobrze, że nie wie o wszystkim, co Monica ma na sumieniu. Dobrze, że nie wie, że zarabia więcej może nawet niż on a tym bardziej, że nie wie w jaki sposób.
niesamowity odkrywca
dominicky
18 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
jak dym z papierosa unoszę się ponad ten jebany mętlik
Tak naprawdę nie było dobrego wyjścia z tej sytuacji, bo strasznie trudno byłoby zebrać wszystko do kupy, by każdy był zadowolony. Nie chciałam też, żeby brat aż tak się poświęcał, szukał nowej pracy i mieszkania, bo gdyby się tak bardziej zastanowić, to zwaliłam mu się na głowę praktycznie z dnia na dzień i jeszcze miałam nie wiadomo jak wysokie wymagania. Chciałam tego, tamtego, a nawet przez moment nie zastanowiłam się, co on czuje. Nie widziałam, albo udawałam, że nie widzę tego, jak mu na mnie zależy, jak bardzo chce zapewnić mi choć namiastkę normalności… i no właśnie. Czy mieszkanie ze starszym bratem było na pewno na chwilę obecną czymś, co byłoby mi potrzebne? Przecież wtedy skończyłyby się moje nocne wyjścia do pracy, bo Nicky raczej interesowałby się tym, dlaczego jego młodsza siostra w środku nocy nie śpi grzecznie w swoim łóżku, tylko szlaja się po mieście z obcymi starymi chłopami. Tutaj przynajmniej miałam większą swobodę i nie musiałam się tłumaczyć ojcu, zresztą, on i tak był z reguły zbyt pijany by zauważyć, że mnie nie ma. -To dobrze, że wróciłam akurat do domu, bo tak to byś czekał nie wiadomo ile- powiedziałam, obserwując jak otwiera wszystkie szafki w kuchni, szukając wiadomo czego. Kiedyś robiłam podobnie, przez pierwszy tydzień. Wylewałam alkohol gdy ojca nie było w pobliżu, jednak co to dawało? Nic. Tylko niepotrzebne awantury, kiedy przypominało mu się, że w szafce przy oknie miał skitraną wódkę, a okazywało się, że jej nie ma. -Wcale ci nie dopierdalam, tylko znalazłam się w takiej sytuacji, a nie innej, więc musiałam się do niej przystosować czy tego chciałam, czy nie. I uwierz mi, że sobie radzę, mam co jeść, jak widać jeszcze się z głodu nie przewróciłam. Więc serio, nie musisz aż tak się mną przejmować- wiedziałam, że nie powinnam aż tak się czepiać brata, bo miał dobre serce i chciał dla mnie jak najlepiej, ale zawsze jak go widziałam, to różne nieprzemyślane zdania padały z mojej strony. -O wszystko. Że obiad zimny, że nie jest posprzątane, chociaż w miarę możliwości staram się wszystko ogarniać tutaj. A poza tym to po prostu go nie ma, albo śpi. I wtedy mam chwilę spokoju i mogę wyjść do…-pracy -do koleżanki na przykład.- założyłam kosmyk włosów za ucho i zabrałam się za rozpakowywanie zakupów. Dzięki bogu, że Nicky nie miał zielonego pojęcia o tym, czym się zajmowałam. Bo gdyby wiedział… to chyba straciłabym brata.

nicky nordberg
powitalny kokos
michałowa
25 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
tu dici 'non ho niente' / ti sembra niente il sole, la vita, l'amore / meraviglioso / il bene di una donna che ama solo te / la luce di un mattino, l'abbraccio di un amico, il viso di un bambino / meraviglioso
Monica Nordberg

Uśmiechnął się trochę cierpko unosząc tylko jeden kącik ust w górę i wzruszywszy ramionami zajął się z powrotem szafkami w kuchni przeszukując kolejne całkiem skrupulatnie — pewnie, gdyby nie wróciła przed ojcem nie czekałby na nią tutaj; wszedłby i zostawił jej jedynie zakupy w kuchni, żeby poczekać co najwyżej w samochodzie pod domem. Nie chciał widzieć się z ojcem, który miał wciąż tylko i wyłącznie pretensje do niego, bo przecież „zmarnował taką szansę”, ale nikt tak naprawdę nie wie, jak było w tych pieprzonych Włoszech, z których nie miał wiele dobrych wspomnień i pewnie, gdyby nie tamta dziewczyna... Nie wiedział jak mogłoby się to wszystko skończyć.
Nie chciał się kłócić, ale kiedy po raz kolejny siostra mimo wszystko wypominała mu, że zostawił ją z ojcem alkoholikiem, nie potrafił już zapanować nad nerwami i wyrywała mu się ta zupełnie niepotrzebna uwaga, przez którą wiedział, że będzie mieć wyrzuty sumienia — już je miał; nie znosił, kiedy Monica starała się pokazać mu za wszelką cenę jak świetnie radzi sobie i właściwie nie potrzebuje żadnej pomocy, bo oboje wiedzieli, że to pozory..., a przynajmniej Nicky czuł, że jednak nie do końca z wszystkim musiała dawać sobie radę. Nie zakładał nawet tego, że mogła zarabiać a tym bardziej w taki sposób, w jaki powiększała sukcesywnie oszczędności ukryte pod materacem w pokoju.
Kiedy wspomniała o kłótniach z ojcem na moment skutecznie ściągnęła uwagę brata właśnie na ten temat — Nicky zaraz zaczął dociekać chcąc dowiedzieć się o co ojciec mógł się tak wściekać i nie poczuł się wiele lepiej, kiedy słuchał tego o czym mówiła jego siostra. Popatrzył na nią, żeby po chwili prześlizgnąć się wzrokiem po jej szczupłej, dziewczęcej sylwetce i skupić wzrok na kuchennym stole, przy którym kilka lat wcześniej jedli i odrabiali lekcje o ojcem, mimo że już wtedy lubił wypić i często wychodził pod wieczór, kiedy skończył odpytywać Nicky’ego z zadań domowych, żeby wrócić długo po północy zalany tak, że kilkunastoletni syn musiał mu pomagać dotrzeć do łazienki, żeby doprowadził się do względnego porządku.
Monica – zaczyna niepewnie, bo nie chciałby złożyć siostrze obietnicy, z której nie mógłby się wywiązać. – Pogadam z Ashowrthem czy nie mógłby mi dać większej stawki i może... Może wynająłbym ci jakiś pokój albo znalazł małe mieszkanie. Nie wiem Monica, ale nie chcę żebyś musiała wracać tutaj i... Mam jeszcze pieniądze z Włoch – dodał po chwili spuszczając głowę na piersi; cholernie nie chciał ruszać tych oszczędności, ale czuł, że nie powinien trzymać ich na koncie pozwalając, żeby siostra użerała się z ich chlejącym coraz więcej ojcem. Popatrzył na nią — chciał widzieć jej reakcję, bo nigdy wcześniej nie rozmawiali na ten temat i Monica chyba nawet nie wiedziała, że miał w ogóle jakieś oszczędności. I skłamałby mówiąc, że nie bał się jej reakcji na taką wiadomość.
niesamowity odkrywca
dominicky
18 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
jak dym z papierosa unoszę się ponad ten jebany mętlik
Pozory, czy też nie, ale to właśnie one sprawiały, że musiałam próbować zachowywać się normalnie, chociaż moje życie wcale do takich nie należało. Czasem nawet zazdrościłam znajomym ze szkoły, że mają normalne, fajne życie, że ich rodzice są mili i za wszelką cenę starają się zapewnić im dobre warunki do funkcjonowania. Że mają psy, koty, króliki, dzięki którym jeszcze kilka lat temu uczyli się odpowiedzialności. Moja normalność to była jedna mała kropelka w wielkim morzu, chociaż dobra, zawsze mogłam trafić jeszcze gorzej, więc nie mogłam aż tak narzekać. Chociaż nie powiem, ale z matką żyło mi się całkiem nieźle, oczywiście dopóki nie przygruchała sobie tego typa. Wcześniej było normalnie, byłyśmy tylko we dwie i jakoś sobie radziłyśmy. A teraz? Teraz jesteśmy we dwoje, ja i pijany ojciec.
Ojciec czepiał się wszystkich o wszystko, mnie, brata, nawet na temat mamy któregoś dnia coś tam bredził, ale tak naprawdę jedyną osobą, do której miał prawo mieć pretensje, był on sam i jego słaba wola. Tak, ojciec był słaby, do tego był niesamowitym tchórzem, który uciekał od problemów, zamiast stawić im czoła. I dlatego musiałam być silna, chociaż jeszcze nie do końca wiedziałam, czego tak naprawdę chcę.
Słysząc słowa brata, automatycznie pokręciłam głową. Z jednej strony swój pokój czy mieszkanie z dala od ojca to byłoby coś pięknego i cudownego, normalnie jak spełnienie najskrytszych marzeń, ale z drugiej strony, nie mogłam pozwolić, by brat wydawał na mnie większą część swojej wypłaty. -Nie mówiłeś, że masz jakieś pieniądze z Włoch- powiedziałam nagle, próbując sobie przypomnieć, czy podczas którejś z rozmów mi o tym nie wspominał. -Ale nie. Nie zgadzam się. To są twoje pieniądze i nie chcę, byś je na mnie wydawał. I nawet nie próbuj tego robić, jasne?- starałam się brzmieć groźnie, ale naprawdę, dziwnie bym się czuła ze świadomością, że rozgrzebał ten hajs na mnie. -Może poszukam jakiejś pracy dorywczej czy coś, może w weekendy będę roznosić gazetę albo wyprowadzać psa sąsiadów. I odłożę trochę pieniędzy i wtedy sama sobie coś wynajmę, okej?- uśmiechnęłam się blado, po czym podeszłam do brata i się do niego przytuliłam. -Przepraszam- chciałam powiedzieć więcej, jednak słowa utknęły mi w gardle. Przepraszam, że byłam taka zjebana. Że nie doceniałam tego, co dla mnie robisz. A robisz naprawdę wiele, choćby te zakupy. Chyba najwyższy czas nauczyć się doceniać małe gesty, szczególnie od mojego brata, bo na nikogo innego nie mogłam liczyć tak jak na niego.

nicky nordberg
powitalny kokos
michałowa
25 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
tu dici 'non ho niente' / ti sembra niente il sole, la vita, l'amore / meraviglioso / il bene di una donna che ama solo te / la luce di un mattino, l'abbraccio di un amico, il viso di un bambino / meraviglioso
Monica Nordberg

Przyglądał się Moni widząc w niej wciąż tę małą dziewczynkę, którą zapamiętał wyjeżdżając na tylnym siedzeniu wpatrzony w rodzinny dom, na którego progu uśmiechając się — a przynajmniej starając — stała razem z mamą i machała z całych sił Nicky’emu na pożegnanie; mieli spotkać się na wakacjach. Chwila dosłownie i zobaczą się, spędzając razem przynajmniej miesiąc. I tak było naprawdę całkiem spory kawał czasu, na co nie narzekał, chociaż im był starszy, tym mniej chętnie wsiadał w samolot albo autokar, żeby dotrzeć do Sydney, gdzie w końcu z lotniska odbierała go już nie tylko mama z Monicą, ale i z nowym facetem, który wydawał się początkowo w porządku. Pozory..., bo nie potrafił powstrzymać się i przestać komentować wszystkiego, co Nicky robił i szybko chłopak przekonał się, że nieważne jak bardzo by się nie starał..., i tak będzie nie tak, jak powinno zdaniem mężczyzny, pod którego wpływem matka była tak bardzo, że chwilami nie poznawał jej w ogóle. Czy gdyby wiedział, czym zajmowała się jego młodsza — w jego oczach wciąż niewinna — siostra, potrafiłby z tym samym spokojem stać z nią w twarzą w twarz a przede wszystkim czy zastanawiałby się w ogóle nad tym, żeby właśnie i tak naprawdę jedynie dla niej ruszyć oszczędności, które mimo że nie myślał w en sposób, były okupione bólem i przypominały gorycz porażki, z którą jakoś musiał nauczyć się żyć.
Trzymam tą kasę..., ale chyba już czas ją ruszyć i naprawdę wynająć ci jakiś pokój albo mieszkanie. Jeśli nie ze mną to z jakąś przyjaciółką. Za chwilę skończysz szkołę i trzeb będzie pomyśleć co dalej. Mogłabyś iść na studia, bo na czesne powinno wystarczyć, tylko musiałabyś znaleźć jakąś pracę – wyjaśnia, powoli samemu układając w głowie, co właściwie powinien zrobić z tymi pieniędzmi — jemu nie były do niczego potrzebne; miał pracę z miejscem, w którym mógł nie tylko przespać się i tyrać dalej, ale odpocząć przede wszystkim na świeżym powietrzu. Nie potrzebował wiele więcej jak to, co miał — przynajmniej na razie i nie miał nikogo, o kogo mógł, chciał i powinien się troszczyć. Spojrzał na Moni przekrzywiając głowę i unosząc coraz wyżej brwi, odpowiedział:
Czekaj, czekaj! Chcesz mi powiedzieć, że nie mam prawa decydować co zrobię z kasą, którą zarobiłem? Monica..., nie zabronisz mi i wybacz, ale obawiam się, że na wyprowadzaniu psów nie dorobisz się fortuny. Oczywiście, jeśli chcesz to świetnie, bo będziesz mieć pieniądze na jakąś zachciankę, ale dopóki nie skończysz szkoły... To ojciec i ja jesteśmy za ciebie odpowiedzialni – dodał zaraz mocno obejmując siostrę, kiedy tylko podeszła i wtuliła się w jego chude, ale umięśnione ciało. Pocałował Monicę w czubek głowy, żeby oprzeć się o niego brodą i chwilę kołysząc się z siostrą, pogładził jej plecy, po których poklepawszy dziewczynę, zmienił jak najszybciej chociaż trochę temat, żeby nie zauważyła, że naprawdę się wzruszył; zakładał przecież, że była wciąż zła a przynajmniej jeszcze trochę obrażona na niego. – Zobaczymy jak będzie tylko daj mi jeszcze chwilę i powiedz lepiej jak w szkole? I tak ogólnie, co u ciebie? Oczywiście pomijając szanownego pana Nordberga..., z nim pogadam sobie w cztery oczy. Bo jeśli mam być szczery i mógłbym chwilę ponarzekać... Jest trochę chujowo. Widziałem się z Lerie – dodaje i siadając przy stole, przygląda się siostrze chwilę — pewnie wyczytała już z jego oczu, że spotkanie z byłą partnerką musiało być co najmniej ciężkie..., chociaż tak naprawdę to on zachował się jak dupek, ale był jej bratem, więc może obejmowała go jakaś częściowa taryfa ulgowa...
niesamowity odkrywca
dominicky
18 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
jak dym z papierosa unoszę się ponad ten jebany mętlik
Na słowo przyjaciółka westchnęłam cicho, na moment skupiając z całych sił wzrok na czubkach brudnych czarnych trampków, które swoją drogą powinnam wyczyścić, ale nie miałam do tego głowy. Cóż... jeszcze kilka lat temu, można by rzec, że byłam duszą towarzystwa; uwielbiałam znajdować się w centrum uwagi, za wszelką cenę starając się przyciągnąć do siebie mnóstwo osób. Miałam koleżanki, przyjaciółki, swoje towarzystwo, z którym czułam się swobodnie. Wiedziałam, że zawsze mogę na nich liczyć, nieważne, czy chodziło o spisanie pracy domowej z matmy tuż przed zajęciami, czy wypłakanie się w rękaw, bo randomowy typ z imprezy nie odpisał na moją wiadomość na instagramie. Całą siebie zostawiłam w Sydney, całą prawdziwą siebie i życie, które znaczyło dla mnie naprawdę bardzo wiele. Lorne Bay to była zupełnie inna historia, odrębny rozdział, w który najwyraźniej nie zdążyłam się jeszcze wczytać. Owszem, uciekłam od matki i jej nowego chłopaka, ale za to wpadłam w o wiele gorszą pułapkę - wielką otchłań, pełną niepowodzeń, gdzie na czele stał ojciec. Założyłam nerwowo włosy za ucho, bo słowa brata uświadomiły mi, że tutaj, oprócz niego, na serio nie mam nikogo. Praktycznie żadnych znajomych, nie licząc tego miłego gościa z sąsiedztwa, który od czasu do czasu mnie przenocuje, kiedy sytuacja w domu jest na serio zła. Ale poza tym? Nikogo, zważywszy na to, że moja internetowa przyjaciółka od kangurów, której wyznałam miłość, nie chce mnie znać. -Na co?- kilka sekund później padły inne słowa i teraz musiałam się powstrzymywać, by nie wybuchnąć śmiechem. -Ja się nie nadaję na studia, Nicky. Nawet nie chcę na nie pójść, bo... bo i tak mnie wyrzucą po pierwszym semestrze. A zresztą, nawet nie wiem jaki kierunek - wzruszyłam ramionami, bo serio, ja i studiowanie to dwie odrębne bajki, których drogi i historie przenigdy się nie zejdą. Wolałam pójść do pracy, a raczej pracy, chociaż jak skończę szkołę, to na pewno będę się musiała rozejrzeć za bardziej zwyczajnym i dziennym zajęciem, żeby nie wzbudzać niczyich podejrzeń. -Od czegoś muszę zacząć, nie? A jeżeli będę wyprowadzać nie jednego, a kilka psów, to będzie więcej kasy. I oczywiście masz prawo decydować o swoich pieniądzach, tylko próbuję ci powiedzieć, żebyś nie marnował ich na mnie, bo teraz jest okej, a za jakiś czas coś się może zjebać i co wtedy zrobisz? Bez pieniędzy? - oderwałam się od niego, uważnie mu się przyglądając. Oczywiście, nie życzyłam mu źle, broń boże! Cieszyłam się, że się pozbierał, miał gdzie mieszkać, miał pracę, ale życie nie jest kolorowe i różne rzeczy mogą się wydarzyć, więc pieniądze na czarną godzinę zawsze trzeba mieć.
Poklepałam go jeszcze po ramieniu, po czym usiadłam na krześle, podciągając nogi do góry i obejmując je ramionami. -W szkole dobrze, radzę sobie jakoś, chociaż wiesz, matma... ale nie jest źle - zaczęłam, uśmiechając się delikatnie, jakby dając mu tym potwierdzenie, że serio, wszystko jest w porządku. -Oprócz ojca, to nic. Nic się nie dzieje, ciągle tylko szkoła i dom i ogarnianie ojca- wzruszyłam ramionami, pilnując się, by przypadkiem nie palnąć czegoś, o czym mówić nie powinnam. Jednak jego słowa o byłej dziewczynie tak we mnie uderzyły i zaskoczyły, że aż wyprostowałam się na krześle, minimalnie też przesuwając je w stronę brata. -Co? Kiedy się widzieliście? - spytałam z automatu, chociaż ta informacja była chyba najmniej ważna z tego wszystkiego. -Podejrzewam, że nadal jest na ciebie wkurwiona... i w sumie to się jej nie dziwię, ale co mówiła? Normalnie gadaliście? I umówiliście się, czy zupełnie przypadkowo to spotkanie wyszło? - maks byłam ciekawa relacji brata z Lerie, bo z tego co wiem, to te kilka lat temu stanowili wspaniałą parę i naprawdę pasowali do siebie. Ale mój brat oczywiście musiał to spierdolić elegancko, ech. Faceci.

nicky nordberg
powitalny kokos
michałowa
25 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
tu dici 'non ho niente' / ti sembra niente il sole, la vita, l'amore / meraviglioso / il bene di una donna che ama solo te / la luce di un mattino, l'abbraccio di un amico, il viso di un bambino / meraviglioso
Monica Nordberg

Niemal odruchowo zareagował i wpatrzył się w siostrę, kiedy ta westchnęła i chociaż nie mógł wiedzieć o czym myślała, zastanawiał się jak wiele razy musiała żałować, że w ogóle przyjechała do Lorne Bay — domyślał się, że wytrzymywanie dzień w dzień z nowym facetem matki nie mogło być łatwe, ale kiedy bywał w domu właściwie on nie wymagał od Moni niczego, czego on nie wymagałby; miała się uczyć..., ale coś wciąż podpowiadało Nicky’emu, że nie mogło chodzić jedynie o szkołę i nieraz zastanawiał się czy powinien a przede wszystkim jak miałby zapytać ją o to czy nie skrzywdził jej..., bardziej jak sama krzywdziła obecnie siebie i o czym on nie wiedział... Nie podejrzewał jej i pewnie tak długo, jak długo sam nie zobaczyłby jej w towarzystwie o wiele starszego mężczyzny nie byłby w stanie uwierzyć, że może zarabiać pieniądze — może większe nawet niż Nicky zarabiał u Ashwortha — jako qrwa. I z jednej strony lepiej, że nie wiedział podczas gdy z drugiej zrobiłby przecież wszystko, żeby wyciągnąć Monicę z tego bagna, w które wpakowała się sama, ale czy rzeczywiście sama? Czy nie było tak, że ulegała wpływom kogoś, kogo nie obchodziło co się z nią stanie? Czy nie była zmanipulowana a może nawet zastraszana? Pewnie te wszystkie myśli rozsadzałyby Nordbergowi mózg dzień w dzień.
Kiedy zaczęła się śmiać zmarszczył brwi i nie starając się nawet ukryć, że nie podobało się mu to, co usłyszał właśnie, odpowiedział o wiele ostrzej jak zakładał:
Dlaczego nie? Wolisz zaharowywać się i urabiać ręce do łokci? I jaki inny plan masz na siebie, co? Może zechcesz się nim ze mną podzielić, bo ojciec raczej nie doradzi ci nic mądrzejszego od tego, co... – Nie dokończył nie chcąc podnosić głosu na siostrę, przed którą miał świadomość, że będzie mu trudno ukryć zdenerwowanie — nie rozumiał, dlaczego nie chciała skorzystać z tej szansy, na którą był gotów przeznaczyć jak podkreślała swoje pieniądze i przez chwilę tak naprawdę nie słuchał najuważniej o czym mówiła a kiedy wspomniała o szkole zaraz podchwycił ten temat. – Widzisz? Czyli nie jest tak źle jak powtarzasz a matma... Znajdź kogoś. Zapłacę ci za korepetycje, skoro pozwoliłaś mi podejmować decyzje co do mojej kasy. Podciągniesz się trochę i przecież nie musisz zdawać na wydział matematyczny czy fizyczny – ciągnął specjalnie nie dając jej dojść do słowa, aby przegadać Moni i przeforsować — a przynajmniej spróbować — swój punkt widzenia. – Poszukamy kierunku, na którym mogłabyś zdobyć przede wszystkim doświadczenie zawodowe i jeśli to będzie coś, co lubisz i co wiesz, że cię interesuje, to myślę że dałabyś radę pociągnąć więcej jak semestr – dodał pozwalając Moni wreszcie przerwać sobie, kiedy zaraz wspomniała o ojcu uniósł brwi i potrząsając głową rozsiadł się na krześle przecierając dłońmi twarz. Nie spodziewał się, że siostra tak szybko prześliźnie się od odpowiedzi — w większości ograniczanych do zdania czy dwóch — o ojcu czy szkole do serii pytań o Lerie. Zamrugał i wpatrując w siostrę, wyprostował się na krześle nie wiedząc, co odpowiedzieć.
Wpadliśmy na siebie zupełnie przypadkiem. Właściwie..., gdybym nie podszedł do niej, nie pokłócilibyśmy się, bo oczywiście nie bylibyśmy sobą nie wrzeszcząc na siebie. Nie spodziewałem się, że się spotkamy a że wciąż nie jestem szczególnie rozmowny i... Jeszcze zaczęła obwiniać mnie o wszystko, co się wydarzyło. Ulało mi się – przyznał wreszcie opadając na krzesło i wzruszając ramionami — co miał powiedzieć więcej?
niesamowity odkrywca
dominicky
18 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
jak dym z papierosa unoszę się ponad ten jebany mętlik
Chłopak matki był raczej w stu procentach skupiony na niej, aniżeli na mnie, szczególnie pod tym względem, więc niczego złego z jego strony nie doświadczyłam, oprócz tego, że był niesamowitym durniem i kretynem i po prostu wkurwiał mnie samą swoją obecnością. A co do mojego obecnego zajęcia, to miałam nadzieję, że Nicky nigdy nie zobaczy mnie na mieście w towarzystwie jakiegoś bogatego starszego pana, który mógłby bez problemu być moim ojcem albo nawet dziadkiem, bo wtedy najlepszą opcją byłoby po prostu strzelenie sobie w łeb. Czasem miałam stresa, kiedy zgadzałam się na odwiezienie w okolice domu, że akurat mój brat całkiem przypadkiem będzie tędy przechodził i o wszystkim się dowie, jednak na całe szczęście nigdy jak dotąd taka sytuacja nie miała miejsca, i dobrze. Przynajmniej mógł spać spokojnie, a ja bez ograniczeń mogłam zarabiać na swoją najbliższą przyszłość, w której nie widziałam miejsca na studia i dalszą edukację. -Może mam plan, może nie, ale nic ci nie powiem, bo na mnie krzyczysz- odburknęłam, niczym obrażona piętnastolatka, krzyżując ręce na klatce piersiowej. Okej, skoro chciał, to niech próbuje przedstawić mi swój punkt widzenia, ale ja i tak zdania na temat studiowania nie zmienię i koniec. Byłam przecież dorosła, tak? Mogłam więc sama decydować o sobie i o swojej przyszłości, miałam do tego pełne prawo. -Ale wystarczy mi to, co mam, serio- korki z matmy na bank by mi się przydały, żeby jakoś z tymi ocenami wyjść na prostą, ale… no nie chciało mi się po prostu tym zajmować, nie dość że w szkole, to jeszcze po godzinach. Miałam o wiele ciekawsze zajęcia, niż liczenie funkcji kwadratowych czy innych delt. -Tak, dobrze, na razie muszę skończyć szkołę w ogóle- powiedziałam już dla świętego spokoju, naprawdę nie chcąc się z nim kłócić, chociaż i tak swoje wiedziałam. Jednak zaraz po tym pojawił się temat nieszczęśliwej i byłej miłości mojego brata, co wydawało mi się o wiele ciekawsze, niż moja przyszłość, dlatego słuchałam z zaciekawieniem, mniej więcej co drugie słowo kręcąc głową na boki. -Jak dzieci- westchnęłam głośno, zakładając kosmyk włosów za ucho.-Ale, czy wy nie moglibyście tak zupełnie normalnie ze sobą porozmawiać? Bez kłótni, krzyków i wypominania sobie kto co źle zrobił?- spytałam, uparcie wpatrując się w brata. Owszem, mieli do siebie żal, ja to rozumialam, ale minęło już sporo czasu, dlatego chyba najwyższa pora, żeby wziąć się w garść i rozegrać to normalnie. -Umów się z nią. Tylko tym razem bez kłótni i krzyków. Zaproś ją do restauracji, za te twoje pieniądze i porozmawiajcie normalnie. A ja się zaczaję gdzieś w krzakach i jak będę widziała, że jesteś na dobrej drodze do zjebania czegoś, to przyjdę i cię zdzielę w łeb- zaśmiałam się głośno, bo ja naprawdę byłam do tego zdolna, tylko że wtedy Lerie już w ogóle wzięłaby nas za rodzinę wariatów.

nicky nordberg
powitalny kokos
michałowa
ODPOWIEDZ