31 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
1.

Siedział przy stoliku, sącząc drinka i przyglądał się parce studentek, wesoło dokazujących przy barze.
Bardzo powoli przyzwyczajał się do zmiany otoczenia. Za kratkami spędził niby zaledwie cztery lata, ale był to okres wystarczająco długi, aby nauka życia na nowo potrwała dłużej niż kilka dni. Największy problem miał z porzuceniem starych nawyków - nadal spał "z jednym okiem otwartym", budził się o określonych godzinach i nawet głodny robił się w porach, w których więzienna kantyna serwowała posiłki, także mentalnie nadal był więźniem o długim numerze porządkowym. Na domiar złego - kiedy już udało mu się usnąć - budziły go koszmary i długimi godzinami nie dawały mu o sobie zapomnieć, więc tak naprawdę żył w ciągłym stresie i jeszcze na dobre spokoju nie zaznał.
Nie zaznał również i wolności, ale to akurat była świadoma decyzja i wybór. Owszem - zdążył już wypić kilka drinków, takich jak teraz: z Hennessey i imbirowego napoju gazowanego, ale poza tym skąpił sobie innych uciech i chyba w ten właśnie sposób udowadniał samemu sobie, że udało mu się wreszcie dojrzeć. Gdyby nadal był tym samym Larrym Leckie sprzed kilku lat, to wynajmowany w hotelu pokój zamieniłby w dom uciech, barek opróżnił do absolutnego dna, a nos nosił przypudrowany, jak hollywoodzcy aktorzy na galach. I to nie tak, że mu tego nie brakowało; przecież pod celą żył niemal w ascezie, a tylko od święta mógł się uraczyć czajem albo pruno, także miał ochotę wszystkiego zasmakować. I wiedział, że zasmakuje, tylko że w swoim czasie.
Najpierw musiał sobie względnie ułożyć życie i właśnie dlatego czekał teraz na Nathaniela. Zanim go poznał, wcale nie był przekonany, że to dobry pomysł pakować się znów w to samo bagno, ale twarzą w twarz Hawthorne zrobił na nim zdecydowanie większe wrażenie, niż w opowieści współosadzonego, który ich ze sobą skontaktował. Wydawało mu się, że miał w sobie po równo z nieobliczalnego sukinsyna, na którego wolałbyś w ciemnej alejce nie trafić, ale i z przytomnego, mającego łeb na karku biznesmena, którego pieniądze się po prostu trzymają. Na nich zależało mu przecież najbardziej - co prawda już teraz kombinował jak się dobrać do sumki, którą na chude lata odkładał do szafy w mieszkaniu Kinzley, ale przecież nie było tego tak dużo, żeby mógł do końca życia odcinać kupony. Potrzebował więc roboty i od początku dał Nateowi do zrozumienia, że pisze się na wszystko, a teraz zabijał czas w oczekiwaniu na pierwsze "zadanie".

Nathaniel Hawthorne
powitalny kokos
larry leckie
Właściciel || Gangster — Shadow
40 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Właściciel Shadow, który w swoim klubie prowadzi szemrane interesy stojąc na czele zorganizowanej grupy przestępczej.
W świecie Nathaniela trudno było pozostawać anonimowym. Gdy już raz wpadło się w sieć - ucieczka była niemożliwa. Sam Hawthorne był tego znakomitym przykładem. Wystarczyło kilka znajomości, aby po wyjściu z ośrodka trafił pod skrzydła odpowiedniego człowieka. Oczywiście musiał zapracować sobie na jego zaufanie, ale szybko z roli zwykłego cyngla stał się prawą ręką, żeby nie powiedzieć, że synem jednego z bardziej wpływowych gangsterów w Queensland. Mężczyzna dostrzegł w młodym chłopaku potencjał. Pozostawiony sam sobie, skrzywdzony przez los i skreślony przez system Nate był idealną gliną, którą gangster uformował na swoją modłę. Jednak nie tylko wpływ ojca pozwolił mu zasłynąć w półświatku. Jednak krwawa krucjata, którą w zemście za swoją ukochaną urządził wrogom, była wabikiem, który przyciągnął ku niemu innych. Bezwzględność, zawziętość i chłodna kalkulacja jaką się cechował wymierzając własną sprawiedliwość sprawiła, że jego nazwisko zaczynało znaczyć coraz więcej. W końcu spełnił się z swojej zawistnej zemście i nie chcąc dłużej kryć się w cieniu ojca wyjechał na północ, osiedlając się w Lorne Bay i rozprzestrzeniając tutaj swoje wpływy.
Nowych ludzi potrzebował zawsze. W zasadzie posiadanie odpowiednich znajomości w odpowiednich miejscach, było tym, co Hawthorne upodobał sobie najbardziej. Nie mogąc poszczycić się wykształceniem udokumentowanym na papierze, sam szlifował się w sztuce retoryki. Pochłaniał tony książek, analizował giełdy i gromadził wiedzę na wszystkie te kwestie, które w jego profesji liczyły się najbardziej. Więc może i był bezwzględnym gnojkiem, który nie stronił od przemocy, ale przy tym potrafił zachować swego rodzaju elegancję, która z jego dystyngowaniem stała się także swoistą metką Shadow. Jego dziecka, jego domu.
O Larry dowiedział się kilka tygodni temu. Był ciekaw co przyniesie mu znajomość z byłym bokserem. Mógł okazać się niezastąpionym łupem, a skoro człowiek Hawthorne'a wstawił się za nim, Nate naprawdę wyczekiwał tego spotkania. Oczywiście wcześniej wybadał teren. Zagłębił się w historię Leckie i zebrał wszystkie smaczki, które mógłby potem wykorzystać. Jedna na sam początek chciał dać szansę bokserowi, by to on, sam pozwolił mu się poznać.
- Leckie - wypowiedział jego nazwisko przeciągając ostatnią sylabę, trochę jakby kosztował jego brzmienia w swoich ustach. - Mam nadzieję, że spodobał ci się mój klub. Kazałem ciebie godziwie przyjąć - dodał, po czym przysiadł na hokerze obok i skinął w stronę barmana, a ten wiedział już co robić.
Pozwolił sobie przy okazji lepiej przyjrzeć swojemu gościowi. Wyglądał imponująco, a raczej jego sylwetka nie pozostawiała złudzeń - był perfekcyjnie wyćwiczoną maszyną, która swoją siłę budowała przez lata. Imponujące. Nathaniel doceniał takich ludzi ponad tymi, którzy tylko z bronią w ręku czyli się pewnie, a to spory plus...

Larry Leckie
ODPOWIEDZ