28 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
zdarzyło jej się trochę nieprzyjemności, więc niecałe dwa lata temu wróciła z powrotem do lorne bay, by zamieszkać tutaj i znaleźć pracę w okolicznym mieście jako dźwiękowiec. jest trochę zagubiona w życiu, nie ma konkretniejszych planów i szuka własnej ścieżki
1
Helene Carleton prawdopodobnie nie należała do najbardziej odpowiedzialnych osób na świecie. Być może owszem, nie przejawiała żadnych skrajnych zachowań, aczkolwiek tak czy inaczej niejednokrotnie miała problem z podejmowaniem sensownych decyzji. Całkiem spory, skoro bez konkretnego planu przeprowadziła się do Lorne Bay, z którego wcześniej uciekła, przez to, że gdzieś w wielkim świecie złamano jej serce. Po drodze przewinęło się również spalone mieszkanie i kilka innych katastrof, aczkolwiek najwyraźniej to emocje wzięły górę i to przez nie podjęła kroki dość radykalne, można by rzec. Zwłaszcza, że nawet po prawie dwóch latach nie była pewna, co ją do tego skłoniło.
Pokonując autobusem trasę, pomiędzy domem a pracą, Nellie niejednokrotnie zastanawiała się, jak wyglądałoby teraz jej życie, gdyby w ogóle nie wyjechała i dochodziła do smutnego wniosku, że prawdopodobnie byłoby i d e n t y c z n e. Pozbawione jedynie cennego doświadczenia, które zdobyła w Sydney - aczkolwiek w obecnej pracy i tak rzadko się przydawało; niekiedy miała wrażenie, że zwyczajnie się marnuje. Chyba, że coś by ją jednak podkusiło do prowadzenia farmu ananasów.
Niezależnie od miejsca zamieszkania, jej wieczory wyglądały bardzo podobnie - lubiła spędzać je w barach, pijąc kolorowe drinki. Najczęściej w towarzystwie znajomych, ale akurat tego feralnego dnia spóźniła się na autobus powrotny, więc skoczyła do najbliższego ze znanych sobie miejsc. I pożałowała już chwilę później, siedząc przy barze, popijając alkohol z wysokiej szklanki i próbując pozbyć się nachalnego faceta, który postanowił przysiąść się do niej bez zaproszenia. Wymawiając się wyjściem do toalety i obawiając się nieco, że gdy opuści lokal, on podąży za nią, Nellie zajęła miejsce na jednej z kanap, przy schowanym w kącie stoliku. Dopiero po chwili zorientowała się, że nie jest tam sama, ale … może to i lepiej? – Cześć – odezwała się do siedzącego obok mężczyzny, obdarzając go przy okazji szerokim uśmiechem. – Być może sporo ryzykuję tym stwierdzeniem, aczkolwiek nie wyglądasz na świra. Mogę tu chwilę posiedzieć? – zapytała, rozglądając się zaraz dookoła. Czekał na kogoś?

Leo Woodsworth
niesamowity odkrywca
m.
33 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Ostatnimi czasy wiernym kompanem Leo było niezadowolenie. Nie umiał sprecyzować, czego konkretnie ono dotyczyło, ale jego namacalną obecność dało się wyczuć równie łatwo co tanią, duszącą wodę kolońską uwielbianą przez panów z kryzysem wieku średniego i złotym łańcuchem na szyi. Ten stan byle jakości drażnił go potwornie, ponieważ w żaden sposób nie potrafił mu zaradzić. To znaczy - tak sobie powtarzał, nie podejmując choćby minimalnych wysiłków, by cokolwiek w swoim życiu zmienić. Ewidentnie objął dość naiwną (i leniwą) strategię, licząc optymistycznie, że wszystko wyprostuje się samo. Zupełnie jakby urodził się wczoraj, prawda? I nie zdążył się jeszcze nauczyć, iż w życiu rzadko kiedy problemy rozwiązywały się samoistnie i bez ingerencji obarczonego kłopotem nieszczęśnika. Leo w każdym razie zamierzał trzymać się wersji, iż wyczerpał już dostępne opcje na poprawę swojej trudnej sytuacji i nie pozostawało mu nic innego jak utopić smutki w alkoholu.
Co też uczynił niedługo po podjęciu tej niezwykle ważnej decyzji poprzez wybranie się do baru, w którym był regularnym gościem. Również efekt lenistwa, które nakazywało mu trzymać się tego co dobrze znane i dobre. Bo w innym lokalu przecież ktoś mógłby przyrządzić mu paskudnego drinka. Albo co gorsza, ktoś obcy niespodziewanie by się dosiadł i broń Boże, zacząłby do niego coś mówić i...
- Cześć - odpowiedział machinalnie, aczkolwiek w jego tonie nie zabrakło nuty zaskoczenia świadczącej o tym, że w jego scenariuszu na wieczór brakowało towarzystwa atrakcyjnej kobiety. Spoglądał więc na nią w taki skonfundowany sposób, jakby spodziewał się, że ciemnowłosa niewiasta zaraz rozplynie się w powietrzu niczym nocna mara. - Nie mam akurat przy sobie testu psychologicznego, ale mogę Cię zapewnić, że nie mam nigdzie przyczajonej białej furgonetki z łomem - poinformował ją zgodnie z prawdą i nawet unosząc kąciki ust w uśmiechu, nieco się przesunął, by zrobić nieznajomej więcej miejsca. - Szukasz nowych znajomości czy przed jakąś niechcianą uciekasz? - spytał z nieprzesadnym zainteresowaniem, mierząc ją przy tym uważnym spojrzeniem, a wolną dłonią sięgając po swojego drinka, bo tak coś mu instynkt podpowiadał, że zapowiadała się jakaś ciekawa historia.


nellie carleton
powitalny kokos
leoncjo
28 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
zdarzyło jej się trochę nieprzyjemności, więc niecałe dwa lata temu wróciła z powrotem do lorne bay, by zamieszkać tutaj i znaleźć pracę w okolicznym mieście jako dźwiękowiec. jest trochę zagubiona w życiu, nie ma konkretniejszych planów i szuka własnej ścieżki
Nie zamierzała mu przeszkadzać i zapewne gdyby wiedziała, że mężczyzna nie jest zbyt wielkim fanem niespodziewanego towarzystwa to … tak czy inaczej by się przysiadła. Skoro ktoś, chwilę wcześniej, zawracał jej głowę, Nellie czuła, że nie ma innego wyjścia, jak znaleźć sobie nieco mniej groźnego kompana, a ten, przy którym postanowiła obecnie zająć miejsce, nie rozglądał się dookoła, jakby szukał ofiary. Tak dla miłej odmiany. Ewidentnie wolał chować się przed tłumem gości lokalu, co tylko świadczyło na jego korzyść. Plus, nie był wobec niej nieprzyjemny.
Nellie obdarzyła mężczyznę szerokim uśmiechem. – Myślę, że gdybyś posiadał wyniki testu psychologicznego zawsze pod ręką, byłoby to dość niepokojące – stwierdziła poważnym tonem, kiwając przy tym delikatnie głową. Bo halo, kto normalny potrzebuje wytłumaczyć się przypadkowej osobie, że naprawdę wszystko jest z nim w jak najlepszym porządku? Carleton przesunęła się nieco na kanapie, gdy mężczyzna zrobił jej tam więcej miejsca, wymawiając przy tym bezgłośne dziękuję.
Och, ja … – zawahała się na sekundę, zakładając niesforne włosy za ucho. Co tam robiła? Owszem, przed kimś uciekała. Dopiero teraz miała jednak okazję bliżej przyjrzeć się swojemu towarzyszowi, który wydawał się być niczego sobie. Z tego względu, na dosłownie kilka sekund, gdzieś odpłynęła. Dopiero po chwili odchrząknęła głośno, po czym zwilżyła językiem usta. – Jaka odpowiedź by cię usatysfakcjonowała? – zapytała w końcu, z szelmowskim uśmiechem. Nie podrywała go wcale, okej. A przynajmniej jeszcze nie zaczęła. – Uciekam. Widzisz tego gościa przy barze, który rozgląda się na boki i zaraz … O, cholera, idzie w tę stronę .... – głośno wypuściła powietrze z płuc i rozejrzała się na boki, ponownie szukając drogi ucieczki. Ostatecznie jednak, gdy nic innego nie przyszło jej do głowy, rzuciła krótkie wybacz i nachyliła się w stronę nieznajomego, by go pocałować; dłoń opierając na ramieniu mężczyzny i lekko zaciskając na materiale rękawa. Gdy już się odsunęła, posłała mu przepraszający uśmiech. – Teraz powinien się odczepić – rzuciła, nieco zmieszanym tonem, przyglądając się dokładnie jego twarzy, jakby szukała odpowiedzi na pytanie czy ma ją za idiotkę. – Przy okazji jestem Nellie – dodała. Niby nie była to istotna informacja, ale warto się nią podzielić, prawda? Skoro PIERWSZE LODY zostały przełamane.

Leo Woodsworth
niesamowity odkrywca
m.
ODPOWIEDZ