24 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
I have not broken your heart—you have broken it; and in breaking it, you have broken mine
Mimo iż bezsprzecznie upragnione i wyczekiwane, to życie na własny rachunek nie raz dało się we znaki blondynowi. Gdyby miał w sobie, choć odrobinę więcej zrzędliwości to z pewnością każdy dzień rozpoczynałby z subtelnością chmury gradowej, wparowującej w pokryte jasnymi cumulusowymi barankami niebo. Brinley, nawet w najtragiczniejszych momentach swego wielkomiejskiego życia Australijczyka, musiał przyznać, że ciułanie centów stawało się dużo przyjemniejszym, gdy przyświecał temu pewien cel. Celem było pełne uniezależnienie się od ojca. Może to mało oryginalne, ale jakże budujące. Równie motywujące były także kolejne studenckie wizyty szpitalu. Mimo iż jego rola w szpitalnych działaniach była raczej marginalna to Brinley za każdym razem przekraczał progi budynku, z radością nieporównywalną do jakiegokolwiek innego wydarzenia z jego życia. Zupełnie jakby choć przez kilka krótkich chwil przenosił się w zupełnie inne miejsce, miejsce tak odległe od tego co przyszło mu doświadczeń na co dzień, gdy użerając się z klientami kawiarni, walczył o kolejne dolary, by po najniższej linii oporu wieść swoje względnie godne, studenckie życie. Gdyby nie kuszące jednodolarówki, z całą pewnością nie czułby, więc wzmożonej motywacji, by robić tego dnia cokolwiek, co wykraczałoby poza przygotowywanie się do kolejnej serii uniwersyteckich zaliczeń. Jednakże kwadrans przed rzuceniem w kąt służbowego uniformu, w postaci spranej koszulki z niewyszukanym logo kawiarni, po raz kolejny miał stawić się w murach szpitala. Jako że Brinleyowi daleko było do bogatej ciotki z dalekich stron, która mogłaby trwonić swoje nieciężko zarobione pieniądze na przedziwne zachcianki postronnych jednostek, w ramach gałązki oliwnej postanowił zawinąć z Hungry Hearts kilka donatów, które najpewniej i tak wyrzuciliby za kwadrans do kubła na zapleczu, nie pozwalając by przez kolejne godziny, czerstwiały za szklaną witryną, między Brownie a cytrynowymi muffinami.
Uzbrojony w te niepodważalnie luksusowe suweniry, uporawszy się z ulicznymi korami w godzinach szczytu, władował się do pokoju socjalnego, licząc, że tym drobnym gestem wkupi się w łaski znajdujących się na dyżurze pracowników.
austin hayworth
niesamowity odkrywca
-
lorne bay — lorne bay
35 yo — 193 cm
Awatar użytkownika
about
Chirurg urazowy w szpitalu w Cairns, przez jakiś czas nie tak dawno temu podróżował po Australii, próbując odnaleźć siebie. Nie jest pewien, czy odnalazł, ale wiedział, że to czas, aby wrócić w rodzinne strony - do Lorne Bay
Chyba powinno zaskakiwać go to, z jaką łatwością udało mu się znów wbić w szpitalny rytm po długich miesiącach zmierzania ku wolności przez australijskie bezdroża. Przez ponad rok był tylko on, jego motor i droga przed nimi. Zero zobowiązań, zero terminów, zero wyznaczonych ścieżek. Zupełnie inny tryb życia niż ten, jaki praktykował jako chirurg w szpitalu w Cairns, zanim postanowił wziąć nieco dłuższy urlop od całego wszechświata i pojechać po prostu przed siebie. Wydawać by się mogło, że w międzyczasie całkowicie zapomni o długich nocach spędzonych na sali operacyjnej, o skomplikowanych przypadkach i trudnych decyzjach, jakie musiał regularnie podejmować, nigdy nie mogąc być pewnym konsekwencji. Trochę się obawiał, że kiedy już powróci do starej pracy, będzie mu się trudno przystosować, a proces aklimatyzacji będzie bolesny…
Tylko że nie był. Nie tak do końca. Austin szybko przywykł do operacji, które ciągnęły się godzinami, często znacznie przekraczając czas jego zmiany. Nic nowego ani nadzwyczajnego. Zupełnie naturalnie przypomniał sobie, jakim uczuciem było całkowicie tracenie poczucia czasu, gdy mieli na warsztacie ciężki przypadek i orientowanie się, że noc nagle minęła, a jego zastał wschód słońca. Nie narzekał na to, że nie opłaca mu się wracać do Lorne Bay, do własnego łóżka przed kolejną nocką. Może i kanapa w pokoju socjalnym nie była najbardziej wygodnym meblem na świecie, ale była wygodna wystarczająco. Wystarczyło, aby mógł się zdrzemnąć po ciężkiej nocy i jeszcze trudniejszym poranku i obudzić się tuż przed tym, jak znowu nadejdzie jego nocna zmiana. Nie narzekał – ani kiedy kilka lat wcześniej dopiero wdrażał się w podobny tryb pracy i przyzwyczajał do spędzania w szpitalu nawet całych dób, ani teraz, gdy powoli do tego wracał. Pewne rzeczy są jak jazda na rowerze, nie zapomina się o nich łatwo. Pewne rzeczy się też nie zmieniają…
Niezależnie od wszystkiego – od okoliczności i tego, gdzie się znajdował – tuż po obudzeniu Austin Hayworth przypominał żywe zwłoki i potrzebował naprawdę mocnej (niekoniecznie dobrej) kawy, aby jakoś wystartować. Na szczęście kawę dało się łatwo zdobyć. Zdążył wypić kilka łyków (nieco zbyt gorących – idealnych w tych okolicznościach) – opierając się o blat w socjalnym, kiedy do środka jak gdyby nigdy nic wparował jakiś młody facet. - Przepraszam, to pokój socjalny. Dla lekarzy – wyrzucił, zanim zdążył się zreflektować, że mogło to zabrzmieć odrobinę zbyt sucho. Postanowił szybko się poprawić. - Kogo pan szuka? Może będę mógł pomóc – przybrał bardziej sympatyczny ton. Ten, który zwyczajowo przyjmował podczas rozmów z rodzinami pacjentów. Bo tak, ewidentnie uznał młodego faceta za kogoś z rodziny któregoś z pacjentów szpitala, kto po prostu pomylił drzwi. Zdarzało się najlepszym, prawda?

Brinley Flanagan
powitalny kokos
anko
ODPOWIEDZ