dziennikarka — Cairns Post
26 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Dziennikarka w The Cairns Post pisząca nudne rubryki. Jeździ czerwonym skuterem, bawi się w detektywa amatora i dorabia w szpitalu, żeby wspomóc ukochaną rodzinę.
- Nie – rzuciła tuż po wejściu do mieszkania, w którego centrum natrafiła na brata wciąż oczekującego na wyjaśnienia. Calie nie miała na to ochoty. Nie chciała roztrząsać nocnej sprawy z lunatykowaniem ani całą resztą, która się z tym wiązała. Każdy, kto ją znał wiedział, że epizody miewała głównie w chwilach dużego stresu, nerwów i gdy czymś bardzo mocno się przejmowała. Żadne tam problemy typu „znalazłam kolejną warstwę cellulitu na udzie” albo „mój szef to seksista i ciągle patrzy mi w dekolt”. To musiało być coś poważnego, o czym dziewczyna nie chciała rozmawiać. Oznajmiła to słowem, postawą, a nawet spojrzeniem, pod którym brat miał się ugiąć. Czy to zrobił? Nie widziała, bo od razu zamknęła się w pokoju.
Nie na długo. Po paru chwilach przeszła do łazienki wypełniając mieszkanie nieprzyjemną ciszą. Tą, którą Otis przerywał swym cudownym głosem. Nie raz i nie dwa zasypiała przy nim, gdy miał zbyt wiele do powiedzenia. Nie z braku szacunku, ale uczucia komfortu i wewnętrznego spokoju, bo przy bracie czuła się bezpieczna. Przy nim mogła wszystko, prócz tej rozmowy, o którą on tak bardzo się upominał.
- Nie teraz! – zawołała bez złości w głosie. Tak naprawdę nie umiała być zła. Mogła pokazać komuś, że miała kiepski dzień, ale i to robiła rzadko. Zazwyczaj ciężko było się zorientować, że coś w życiu Calie było nie tak. Wiecznie uśmiechnięta i optymistyczna, aż do chwili, gdy ktoś się zorientuje, chociaż nawet wtedy udawała w pełni zadowoloną z życia. Była zadowolona, ale nie wszystkie aspekty szły po jej myśli. – Otis, śpieszę się! – Musiała spotkać się z Apollo i wreszcie z nim porozmawiać. – Nie wchodź! Golę się! – Westchnęła ciężko i pochyliła się wracając do czegoś, co rzeczywiście robiła. Nie kłamała. Nie wymyślała wymówki. Naprawdę się śpieszyła i nie wiedzieć czemu na poważną rozmowę z partnerem musiała ogolić okolice intymne. Musiała się skupić, żeby nie zranić delikatnej skóry, lecz brat postanowił wykorzystać fakt, że mieli zepsuty zamek w łazience i bezceremonialnie wszedł do środka.
- Otis! – Tym razem uniosła głos łapiąc w dłoń pobliski ręcznik, którym zakryła dolną partię ciała. – Wyjdź stąd! – Co on sobie myślał? – I w końcu napraw ten głupi zamek! – zawołała za nim czerwona z nerwów i ze wstydu, że brat widział więcej niż powinien. Trzeba było zamieszkać z siostrą..
Z rezygnacją opuściła golarkę i popatrzyła do góry szukając pocieszenia w przestrzeni, w której kryło się mnóstwo bóstw. Z żadną konkretną się nie utożsamiała, ale w tej chwili przydałby się jej duchowy przewodnik. Mógł być nawet Hades (klik).

Otis Goldsworthy
mistyczny poszukiwacz
Lorde
listonosz — poczta
28 yo — 193 cm
Awatar użytkownika
about
ludzie, zejdźcie z drogi, bo listonosz jedzie!;
rozwozi listy i paczki, sprzedaje łaszki w sieci, dużo żartuje i pyka w kosza.
06.


- A kiedy? - [/b]zapytał, praktycznie depcząc jej po piętach. Nie lubił odkładania na później. Nie lubił czekać na wyjaśnienia, o których później zapominano, a całą spraw finalnie zamiatano pod dywan. Nie lubił, kiedy odsyłano go z kwitkiem, mimo że chciał tylko pomóc i być bezwarunkowym wsparciem.
Miał wrażenie, że Calie nie była ostatnio sobą. Ewidentnie coś było nie tak, a on nie wiedział o co chodzi. I bardzo chciałby jej pomóc, ale jak miał to zrobić, skoro nie mówiła o tym a głos? Był jej starszym bratem, jego obowiązkiem było ją chronić, więc jeśli dziewczyna myślała, że tak łatwo go zniechęci, to była w ogromnym błędzie.
Jak dureń czekał przed jej pokojem, a gdy wyszła i błyskawicznie przemieściła do się do łazienki zatrzaskując za sobą drzwi, zabębnił w nie pięściami.
- Calie! - z jego gardła wydobył się błagalny krzyk. Niewiele myśląc złapał za klamkę i wparował do środka; zasuwka puściła niemal od razu, wystarczyło mocniej pchnąć oprzeć się o drzwi ramieniem. Ile razy obiecywał, że naprawi ten zamek? Chyba ze sto. - Nie ruszę się stąd, dopóki nie powiesz mi o co chodzi - miał gdzieś, że siostra w popłochu zakrywała nagie partie ciała, które i tak w ogóle go nie obchodziły, bo zaniepokojony wzrok utkwił w obrębie jej twarzy.
To całe lunatykowanie wywołało w Otisie dziwny niepokój. Kiedy byli młodsi, Calie zwykle urządzała nieświadomie nocne eskapady, kiedy działo się coś, czym aż za bardzo się przejmowała. Z czasem można było szczerze stwierdzić, że z wiekiem zdarzało się to jej jakoś rzadziej, ale w dalszym ciągu Otis budził się w nocy, bezszelestnie opuszczał pokój i zaglądał do tego, w którym spała siostra. Albo i nie. Nie raz znajdował ją w naprawdę dziwnych miejscach i może dla wielu osób byłoby to przerażające, ale zarówno on, jak i cała rodzina Goldsworthych była przyzwyczajona do bezwiednego lunatykowania najmłodszej latorośli.
- No? - zachęcił ją bliżej niezidentyfikowane ruchem głowy. - Porozmawiaj ze mną, proszę cię - może za bardzo naciskał, może powinien odpuścić, dać jej na razie spokój, ale nie potrafił inaczej. Za bardzo się martwił i ta troska był silniejsza niż wszystko inne. A na pewno silniejsza od tego popsutego zamku w drzwiach, który zwisał żałośnie tuż przy klamce i kołysał się na lewo i prawo.

Calie Goldsworthy
towarzyska meduza
-
dziennikarka — Cairns Post
26 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Dziennikarka w The Cairns Post pisząca nudne rubryki. Jeździ czerwonym skuterem, bawi się w detektywa amatora i dorabia w szpitalu, żeby wspomóc ukochaną rodzinę.
- Teraz? Naprawdę? – Dłonią, w której niedawno trzymała golarkę, wskazała na zakryte dolne strefy intymne. Czy to był idealny moment na poważne rozmowy, na które i tak nie miała ochoty? Jak miałaby powiedzieć bratu prawdę? Cholera, bała się. Bała się jego reakcji i tego, że powie starszemu rodzeństwu oraz rodzicom. Nie chciała słuchać ich krytyki ani tego, że mieli rację co do Apollo. Podświadomie wiedziała, że mówili prawdę na jego temat, a jednak dalej tkwiła w tym związku i najwyraźniej będzie musiała sterczeć w nim dłużej tak żałośnie, jak teraz w wannie goła od pasa w dół. – Mogę chociaż założyć majtki? – zapytała z rezygnacją, która miała być znakiem dla Otisa, że wygrał. Porozmawia z nim i niekoniecznie powie wszystko, co siedziało jej na sercu, ale z nim pogada. – Zaraz do ciebie przyjdę, tylko pozwól mi się ubrać. – Kupczyła czasem. Potrzebowała go, żeby przemyśleć plan działania. Konkretną strategię oraz słowa na tyle wiarygodne aby przekonać brata, że właśnie to ją dręczyło. Nic poza tym. Nic innego nie wprawiało ją w nerwowy nastrój ani niepokój, który czuła od ponad tygodnia.
Uniosła brwi poganiając brata i zarazem w dalszym ciągu przekonując go, że za moment z nim porozmawia, ale znacznie lepiej robiło jej się to w bieliźnie. W innych okolicznościach (i gdyby nie był jej bratem) mogłaby bez, ale teraz wolała się ubrać.
Gdy zamknął za sobą drzwi, odetchnęła z ulgą i niespodziewanie kucnęła w wannie obejmując nogi ramionami. Wstydziła się. Siebie, tego co zrobiła i że zamierzała dalej okłamywać brata. Nie umiała jednak wydusić z siebie prawdy. Przerażało ją to zwłaszcza, że wszyscy wysyłali w jej kierunku znaki ostrzegawcze. Przez kłótnie o Apollo nie rozmawiała z Autumn od dobrych dwóch miesięcy, jak nie dłużej, a to sprawiało, że czuła się ze sobą gorzej niż wcześniej.
Nie mogła tak długo tkwić. Otis zaraz znów wpadnie i już nie będzie czekać aż łaskawie się ubierze. Wzięła więc głęboki wdech, wstała olewając dalsze golenie (został jej połowiczny boberek), założyła majtki oraz spodenki i uprzednio patrząc na siebie w lustrze wyszła z łazienki.
- Tak bez kakao? – Poważne rozmowy tylko przy pysznej czekoladzie, na którą Otis najwyraźniej nie miał ochoty. Opadła na kanapę po drugiej jej stronie, nieco dalej od brata, na którego nawet nie umiała spojrzeć. Kłamanie nie było jej mocną stroną, ale w tej chwili swoje zachowanie mogła zrzucić na złe samopoczucie. – Ostatnio pokłóciłam się z Apollo. – Nic nowego. – A on od tygodnia mnie zlewa i udaje, że nie ma czasu, ale ja wiem że łazi po mieście ze swoją bandą i.. – Pokręciła głową na boki udając, że wcale nie obchodziło ją co robił Quinn. – Chyba z nim zerwę – stwierdziła niepewnie, co było tylko połowicznym kłamstwem. Popatrzyła na swoje dłonie, których palce lewej ręki dłubały skórki przy paznokciach na drugiej. Z nerwów powyrywa wszystko. – A z drugiej strony, jak to zrobię, to okaże się że niepotrzebnie pożarłam się z Autumn i że znów nasza starsza siostra miała rację. Będzie się puszyć jak paw a ja wyjdę na gówniarę, która niczego nie rozumie i przez zakochanie niszczy rodzinne relacje. – To akurat nie było kłamstwem. Dokładnie tak się czuła i częściowo również przez to czuła się emocjonalnie spruta. Tęskniła za siostrą. Tak bardzo, że nieraz wieczorami wybierała jej numer, ale w ostatniej chwili rezygnowała z wykonania połączenia.

Otis Goldsworthy
mistyczny poszukiwacz
Lorde
listonosz — poczta
28 yo — 193 cm
Awatar użytkownika
about
ludzie, zejdźcie z drogi, bo listonosz jedzie!;
rozwozi listy i paczki, sprzedaje łaszki w sieci, dużo żartuje i pyka w kosza.
Teraz. W tym momencie. Natentychmiast. Nie obchodziła go golarka, którą siostra w pośpiechu odłożyła na szafkę, kiedy sięgała po ręcznik, żeby zakryć strefy intymne. One też go nie obchodziły, w tym niepokoju nawet nie zwrócił uwagi, że była półnaga.
- Co? - dopiero słowa Calie wyrwały go z amoku. Spojrzał na nią tak, jakby zobaczył ją pierwszy raz w życiu i potrząsnął głową, zdając sobie sprawę w jak patowej sytuacji właśnie się znaleźli. - Tak, jasne - wycofał się z łazienki i przymknął drzwi. Cholera, głupio wyszło. Nie dość, że tak na nią naskoczył, wparował bezceremonialnie do łazienki, to jeszcze naciskał na rozmowę. Nie powinien. A właśnie, że tak, właśnie powinien! Kiedy cało coś się działo, Goldsworthy rozmawiali za sobą, a nie uciekali i chowali się po kątach. Tego uczył ich tata, to on dbał o tą jedność, która mocno zakotwiczyła się w głowie Otisa.
Wziął głębszy oddech i wrócił do salonu, po czym opadł ciężko na kanapę. Nie musiał długo czekać aż siostra do niego dołączyć. I dobrze, inaczej znów musiałby zareagować, a tego żadne z nich nie chciało. I ostatnie, na co teraz miał ochotę to pieprzone kakao.
Słuchał. Uważnie, w ciszy, co jakiś czas lustrując wzrokiem jej zmartwioną twarz. Nie lubił, kiedy taka była. Nie mógł znieść myśli, że przez jakiegoś gość stała się kłębkiem nerwów. Ten cały Apollo... Typek nie był dla niej dobry. Ba, nie był nawet wystarczający.
- Dlaczego to sobie robisz? - zapytał nagle i wcale nie chodziło mu o skubanie skórek przy paznokciach. - Oczywiście, że Autumn miała rację, bo Apollo - w tym miejscu Otis prychnął pod nosem z wyraźną pogardą. Co to w ogóle było za imię? - Niezły z niego rzezimieszek. Obraca się w jakimś paskudnym towarzystwie i sama zauważyłaś, jak beznadziejnie cię traktuje. Nawet przez chwilę nie powinnaś się wahać czy z nim zerwać - westchnął, bo mimo wcześniejszej inicjatywy, jakoś odniósł wrażenie, że siostra i tak tego nie zrobi. - To twoja decyzja, twoje życie, Calie. Ale pamiętaj, że przez tego chłoptasia poróżniłaś się z siostrą - musiał o tym napomknąć, bo rodzina była najważniejsza. Faceci i dziewczyny, te wszystkie miłości przychodziły i odchodziły, ale to, co mieli Goldsworthowie... To było na zawsze. Otis o tym wiedział i Calie na pewno też. Pieprzyć, że Autumn miała rację. Oboje doskonale zdawali sobie sprawę z tego, że miała. Ale tak naprawdę jakie to miało znaczenie?

Calie Goldsworthy
towarzyska meduza
-
dziennikarka — Cairns Post
26 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Dziennikarka w The Cairns Post pisząca nudne rubryki. Jeździ czerwonym skuterem, bawi się w detektywa amatora i dorabia w szpitalu, żeby wspomóc ukochaną rodzinę.
Dlaczego to sobie robisz?
Zacisnęła zęby. Starała się, żeby Otis tego nie zauważył, bo nie mógł wiedzieć tego, co tak skrzętnie ukrywała. Nie chciała żeby wiedział, bo będzie zawiedziony. On i cała rodzina. Ona sama sobą gardziła, więc czemu cała reszta miałaby myśleć inaczej? Tylko ktoś głupi uznałby, że tak nie było. Że stała się idiotką. Że postąpiła głupio i teraz musi zacząć się godzić z konsekwencjami swych wyborów. W normalnej sytuacji mogłaby to przegadać z Apollo, ale wiedziała, że nie mogła na niego liczyć.
Podświadomie i świadomie wiedziała też, że mogła liczyć na rodzinę. Oni wszyscy nieraz to powtarzali, ale żadne z nich nie rozumiało. Nie widzieli tego co ona, kiedy dorastała. Była ostatnim dzieckiem. Tym, które w założeniu naukowców wychowywało się samo, ale nie o to chodziło. Rzecz w tym, że była czwarta. Nawet w zwykłych osobowych autach nie było miejsca na czwarte dziecko, jakby twórcy z góry założyli, że rodziny z większą ilością dzieci były przegrane albo niepotrzebne w społeczeństwie.
- Może tak właśnie miało być? – zapytała odnośnie poróżnienia z Autumn i wcale nie oczekiwała odpowiedzi. Wykorzystała okazję, żeby nieco zejść z tematu. Odbiec od tego, co ukrywała, ale też poruszyć delikatną kwestię, z którą nigdy się nie wychylała. – Może miałam się z nią poróżnić. Albo z wami wszystkimi? Przyznaj Otis, że wtedy byłoby wam łatwiej. – Cały czas dłubała paznokciami skórki i z ledwością spojrzała na brata nie kryjąc szklistego spojrzenia. Nigdy o tym nie mówiła. Od lat uważała, że nie powinna mieć pretensji ani żalu, ale jednak on krył się gdzieś w środku i nagle pojawił się niczym zbawca chroniący przed zdradzeniem aktualnego sekretu.
Byłam ostatnia – podkreśliła. – Rodzice o tym nie mówią, ale czuje, że wcale nie byłam zaplanowana. I tak ciężko im szło z trójką, to co dopiero z czwartym dzieckiem. Może i byłam mała, ale widziałam jak ciężko im idzie. Nie chodzi tylko o to, że kiedy wy wszyscy wspólnie gdzieś jechaliście, ja zostawałam u sąsiadki. Swoją drogą, strasznie cuchnęła. – Stara Nancy była miła i miała całkiem fajne zabawki po wnukach, ale Calie zawsze zazdrościła starszemu rodzeństwu, że mogli być gdzieś rodzicami (gdziekolwiek się wtedy razem w piątkę wybierali). – Ale o to, że jedno dziecko więcej do wykarmienia to już problem. To już nie jest dzielenie na troje a na czworo. Mogliście mieć więcej, ale przeze mnie mieliście mniej. Ja miałam mniej, ale nigdy nie domagałam się więcej, bo.. – Poczuła łzę spływającą po policzku, czego teraz nie potrzebowała. Nie chciała płakać ani rozmazywać makijażu zwłaszcza, że planowała jeszcze pojechać do Apollo i z nim porozmawiać. – Sprawiam wam tylko problemy i nie wiem.. naprawdę nie wiem jak przestać to robić Otis. – Nie była zła o przeszłość a zażenowana samą sobą, bo postawa z dzieciństwa przełożyła się na teraźniejszość, której nie znosiła.
Gdy tylko wypowiedziała ostatnie słowa, podciągnęła kolana blisko klatki piersiowej, przytuliła się do nich i schowała twarz między ramionami. Nie chciała taka być, a jednak non stop pakowała się w toksyczne relacje i sytuacje, które jedynie utrudniały życie rodzinie. Cholera, oni wszyscy zrzucili się na jej studia, żeby coś osiągnęła a zamiast tego tkwiła na stanowisku w lokalnej gazecie bez perspektyw na coś więcej od durnych codziennych wiadomości z Cairns i okolic.

Otis Goldsworthy
mistyczny poszukiwacz
Lorde
listonosz — poczta
28 yo — 193 cm
Awatar użytkownika
about
ludzie, zejdźcie z drogi, bo listonosz jedzie!;
rozwozi listy i paczki, sprzedaje łaszki w sieci, dużo żartuje i pyka w kosza.
Z każdym jej kolejnym słowem czuł, jak serce pęka mu na kawałki. Łamie się i kruszy. Otis poddał się przy kolejnej próbie uporządkowania własnych myśli. Całą uwagę skupił na siostrze i na tym, co mówiła. O rodzicach, o tym, jak w domu było ciężko. Bo było ciężko, sam musiał to przyznać. Tylko rodzice wkładali wiele wysiłku w to, żeby nie odczuwali tego zbyt dotkliwie. Tylko czasami tak się nie dało, to nie działało.
Ojciec wypruwał sobie żyły, ale wydatki nie malały. Ubranie, wyprawka do szkoły, opłaty, utrzymanie farmy po dziadkach - to i wiele więcej kosztowało. A jedynym marzeniem pana Goldsworthy'ego było stworzenie prawdziwej rodziny. Takiej, której nie było dane mu mieć, bo jego rodzice zginęli w wypadku, kiedy miał zaledwie cztery lata. Błąkał się po domach dziecka, od bidula do bidula, od rodziny zastępczej do innej, jeszcze gorszej niż poprzednia. Nie było mu lekko.
Farma, na której się wychowywali należała do dziadków od strony matki. Wymarzone miejsce, żeby wychowywać dzieci, ale niełatwe do utrzymania. Jednak żal było sprzedawać, w końcu tyle znaczyła dla mamy.
- Bzdura - przerwał jej, bo nie mógł już tego słuchać. - Może i nigdy nie mieliśmy za wiele, ale zawsze mieliśmy siebie. Cholernie przykro mi, że w jakimś stopniu czułaś się mniej kochana, ale uwierz, rodzice kochali i kochają nas po równo. Każdego tak samo. Nie byłaś problemem. W porządku, byłem wściekł, kiedy się urodziłaś - uśmiechnął się słabo, chcąc jakoś rozładować to napięcie, które wisiało w salonie i prawie na nich spadło. - Ale szybko zrozumiałem, że jesteś dla mnie ważna. I błyskawicznie stałaś mi się najbliższa. Byliśmy nierozłączni, pamiętasz? Ciągle za mną chodziłaś, a ja wcale nie złościłem, że robisz mi za ogon - wspomnienia wróciły, a trzeba przyznać, że dzieciństwo mieli piękne. W ich domu może i brakowało jedzenia i modnych ciuchów, ale nigdy nie brakowało miłości. - Dlatego, proszę cię, przestań winić się za wszystko, co kiedykolwiek się wydarzyło. To nie jest twoja wina. Zasługujesz na wszystko, co najpiękniejsze. A skoro ten kretyn... Skoro Apollo tego nie docenia, nie zasługuje na ciebie, to przysięgam - Otis uderzył się kilkakrotnie pięścią w pierś. - Przysięgam, że jeśli ten łajza sprawia, że tak się czujesz, to zabiję gnoja. Powyrywam mu nogi z dupy. Może i jest pięknym chłopcem, może i potrafi czarować i zawodowo robi ci burdel w głowie, to wciąż ty jesteś Słońcem. Bardzo nie chciałbym, żebyś o tym zapomniała - kto by przypuszczał, że taki dureń jak Otis potrafił tak pięknie mówić? Chyba on sam był zaskoczony własnymi słowami, bo w końcu zamilkł, przysunął się bliżej Calie i objął ją mocno ramieniem. Chciał, żeby wiedziała, że był tutaj i był dla niej. Jak na starszego brata przystało. Chciał ją chronić, ale czasem czuł się tak cholernie bezradny.

Calie Goldsworthy
towarzyska meduza
-
dziennikarka — Cairns Post
26 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Dziennikarka w The Cairns Post pisząca nudne rubryki. Jeździ czerwonym skuterem, bawi się w detektywa amatora i dorabia w szpitalu, żeby wspomóc ukochaną rodzinę.
Nigdy nie powiedziałaby, że nie czuła się kochana. Po prostu z czasem, gdy rozumiała pewne zależności i potrzeby ludzi, gdy dziecięca niewinność minęła a matematyka nabierała znaczenia, potrafiła pojąć i zrozumieć pewne kwestie. Umiała też zrzucić na siebie całą winę, bo nic innego nie miała do zaoferowania. W dzieciństwie nie była odważna ani tak wygadana jak brat. To dlatego się go trzymała. Czuła się przy nim bezpiecznie, ale niewiele miała do zaoferowania. Starała się. Uśmiechała, wygłupiała i próbowała pocieszyć starsze rodzeństwo, gdy ci mieli gorsze chwile, bo czuła, że w ten sposób może im się zrekompensować. Odwzajemnić tę całą miłość, którą jej dali. Bo dali i tego nigdy nie negowała. Po prostu czasami czuła, że im wszystkim byłoby lepiej, a na pewno inaczej, bez niej. Nie zawsze tak o sobie myślała. Miewała momenty i jeden z nich właśnie nadszedł. Trwał od paru dni, gdy ciężko było (nawet jej) widzieć wszystko w miłych barwach.
Zawaliła i kompletnie nie wiedziała, jak się z tego wyplątać. Nie wyobrażała sobie życia z Apollo to co dopiero mówić o wychowywaniu dziecka. Nie była na to gotowa. Nie tyle co z aktualnym chłopakiem, ale również sama ze sobą. Nie mogła tego zrobić. Nie potrafiła nawet przyznać bratu co się stało, to co dopiero wziąć na siebie odpowiedzialność za drugiego człowieka.
Kłamstwa były teraz lepsze, nawet jeśli kryło się w nim ziarnko prawdy.
- Zapomniałam – przyznała szczerze, gdy on wspomniał, że nie chciałby aby zatraciła się w trudnej relacji, która wywoływała mętlik w głowie i w duszy. Była rozbita, nie tylko przez ostatnie wydarzenia, ale całą tę toksyczną relację z Apollo. – Zapomniałam – powtórzyła i gdy poczuła objęcia brata, bez słowa pochyliła się na bok jeszcze bardziej dociskając ciało do jego.
- Przepraszam, że narobiłam ci stracha. Dzisiaj w nocy. – Ogólnie w życiu na pewno też, ale dzisiejszej nocy na pewno narobiła mu stracha. Nie mieszkali już na wsi a przy rzece, do której przecież mogła wejść i nigdy nie wrócić. Trzeba zacząć zamykać jej pokój od zewnątrz. – Nie chciałam, żebyś się martwił tym wszystkim zwłaszcza, że wiem co myślicie o Apollo a ja was nie słuchałam. – Upierała się, że z nim będzie pomimo licznych sygnałów, że nie powinna. Już dawno mogła go rzucić, a jednak brnęła w to dalej i nie potrafiła teraz powiedzieć jasno, czemu z nim była.
Być może robiła to już z przyzwyczajenia. Była z nim z nawyku niż z miłości, chociaż tę czuła do wielu osób.
- Mam chaos w głowie i już sama nie wiem, co jest dla mnie dobre. Od zawsze myślałam, że dobro innych jest ważniejsze, ale teraz.. – Ciężko wypuściła powietrze wciąż pozostając w ramionach brata, w których czuła się dobrze. Na tyle, że gdzieś w trakcie rozluźniła swoje ciało, przestała przyciskać do siebie kolana i wolne ramiona oplotła wokół Otisa. – Kiedy on mówi, że mnie potrzebuje to ja mu wierzę, ale ta jego potrzeba trwa naprawdę krótko. A jednak za każdym razem do niego wracam. Boże, jestem głupia. Tak cholernie głupia. – Wzmocniła uścisk. – Nie powiesz rodzicom o tym epizodzie? Proszę. – Odchyliła głowę, żeby móc spojrzeć na brata. – Będą się martwić, a ja naprawdę nie chce sprawiać im problemów. – Wszyscy Goldsworthy tyle jej dali, że głupio było znów przyznawać się do porażki. Ile można? Zainwestowali w Calie a ona wciąż popełniała błędy lub nie osiągnęła niczego wybitnego (a pieniądze na studia same się nie znalazły).

Otis Goldsworthy
mistyczny poszukiwacz
Lorde
listonosz — poczta
28 yo — 193 cm
Awatar użytkownika
about
ludzie, zejdźcie z drogi, bo listonosz jedzie!;
rozwozi listy i paczki, sprzedaje łaszki w sieci, dużo żartuje i pyka w kosza.
Calie nigdy nie byłam problemem. Nigdy nie była też ciężarem, choć rodzice nie raz musieli zostawiać ją pod opieką śmierdzącej pani Gigi. Tym sposobem łatwiej było załatwiać niektóre sprawy i to wcale nie tak, że cała trójka wyśmienicie wtedy bawiła się z rodzicami, bo przede wszystkim jeździli po dentystach albo robili zakupy na nowy rok szkolny. Nic przyjemnego i Otis chętnie zamieniłby się wtedy z najmłodszą siostrą. Naprawdę, tak z ręką na sercu, wolałby siedzieć u sąsiadki i oglądać kreskówki niż jeździć po nudnych sklepach.
Wzmocnił uścisk i złożył pocałunek na czubku jej głowy. Martwił się i to nie tylko dzisiejszej nocy, ale i na co dzień. I bardzo nie lubił tego uczucia. Nie znosił, kiedy obawy paraliżowały go do tego stopnia, że zaczerpnięcie haustu powietrza graniczyło z cudem. A najgorsza w tym wszystkim była bezradność, bo w rzeczywistości w żaden sposób nie mógł pomóc. Mógł tylko patrzeć z boku, co jakiś czas służąc radą, która wcale nie musiała być słuszna.
- To twoje dobro jest najważniejsze, Calie - powiedział, bo może i poświęcanie się dla dobra innych było piękne, wręcz bardzo szlachetne, ale czasami trzeba było w końcu postawić na siebie. - Nie możesz cały czas patrzeć na Apollo i próbować ratować związek, w którym on się nawet nie stara. Jedno serce tego nie udźwignie - pogładził ją po włosach z nadzieją, że dotyk pozwoli na chwilę ukoić niepokój.
Każdy miał prawo popełniać błędy. Najważniejsze, to zacząć z z czasem wyciągać z nich wnioski. Może nie za pierwszym razem, może nawet nie za drugim. Niekiedy potrzebowano wielu prób, żeby w końcu, ale finalnie człowiek będzie gotowy na zmiany i przerwanie tego, co tak długo go ściągało go w dół. Otis wiedział, że pewnego dnia podobnie będzie z Calie i że ta zrozumie, jak bardzo niezdrowy związek tworzyła z Apollo.
- Nic im nie powiem, obiecuję - zapewnił zgodnie z prawdą. Sekrety sióstr zawsze były u niego bezpieczne, choć nie zawsze popierał ich decyzje. - Ale chyba powinnaś zostać dzisiaj w domu i odpocząć. Mógłbym coś ugotować - zaproponował, mimo że jego umiejętności kulinarne kończyły się na jakimś makaronie z dodatkami. - I obejrzymy co tylko zechcesz. No i dobrze, gdybyś się wyspała - dodał, tym samym przypominając Calie, że ostatnia noc wcale nie należała do najłatwiejszych. A poza tym, czy nie chciałaby spędzić trochę czasu ze swoim ulubionym bratem?

Calie Goldsworthy
towarzyska meduza
-
dziennikarka — Cairns Post
26 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Dziennikarka w The Cairns Post pisząca nudne rubryki. Jeździ czerwonym skuterem, bawi się w detektywa amatora i dorabia w szpitalu, żeby wspomóc ukochaną rodzinę.
- A zawsze mówiliście, że mam duże serce – starała się zażartować odnosząc do komentarzy wielu osób, zwłaszcza rodziny, która nie szczędziła komplementów względem tego, ile miłości miała w sobie Calie. A miała jej bardzo dużo i to dla wszystkich, co zarazem sprawiało wiele problemów. Starała się tego nie dostrzegać, a raczej szukać rozwiązania niż od razu rezygnować, przez co wpadała w ciąg niefortunnych zdarzeń w kiepskich związkach, w których na koniec to ona starała się bardziej. A powinna już odpuścić. W przypadku Apollo – bardzo dawno.
Wzmocniła uścisk, gdy brat obiecał, że nie powie nikomu o ostatnim epizodzie. Wolała nikogo nie martwić zwłaszcza, że w ogóle nie chciała robić tego nawet Otisowi. Gdyby nie lunatykowanie, jeszcze przez parę dni byłaby w stanie udawać, że wszystko było w porządku. Teraz też bardzo dobrze szło jej kłamanie, a raczej dzielenie się połowiczną prawdą, bo wciąż nie była gotowa powiedzieć na głos o tym, o czym sama dowiedziała się parę dni temu.
Mozolnie rozluźniła uścisk i oderwała się od brata, którego bliskość zawsze doceniała. Przez to czuła się bardziej winna, że go okłamywała, ale zarazem nie chciała żeby miał ją za skończoną idiotkę. Wystarczy, że nie przepadał za jej związkiem z Apollo. Nie potrzebowała dokładać do tego największej odpowiedzialności w życiu na jaką pisał się człowiek; wychowanie drugiego człowieka.
- Bardzo chętnie, ale.. – Zrobiła krótką pauzę wierzchem dłoni wycierając oba mokre policzki. Nie chciała płakać, a jednak parę łez uciekło z kącików oczu. – ..umówiłam się z Apollo. – O ile tak można nazwać wjazd na jego chatę, bo chłopak do tygodnia się do niej nie odzywał, a gdy już to zrobił to napisał łaskawe „Jak chcesz porozmawiać to po prostu to zrób”. Z czym miała gadać? Ze ścianą? – Proszę, nie patrz tak na mnie. Nie rozmawiałam z nim od tygodnia i muszę wiedzieć, co się dzieje, bo.. oskarżył mnie ostatnio, że zdradzam go z Riverem. Dasz wiarę? Ja mam kogoś zdradzać? Chyba samą siebie. – Prędzej zrani właśnie siebie niż kogoś innego. – Z drugiej strony, co ty byś sobie pomyślał, gdyby dziewczyna spóźniła się na randkę, bo przyjaciel nie chciał jej puścić? – Otis na pewno znał sytuację sprzed tygodnia. Calie z Riverem wypłynęli łodzią w ramach relaksu i gdy przyszła pora aby wracać, River nie chciał tego zrobić. Upierał się, że Calie nie powinna iść na randkę, a pewno on jej tak łatwo na nią nie puści.
- Może obejrzymy coś jak wrócę? – zaproponowała ostrożnie świadoma, że Otis nie był zadowolony takim rozwojem wydarzeń. – Chyba, że nie chcesz czekać i sprowadzisz tu Masona. Co u was słychać? – ostatnie zdanie wypowiedziała z przekąsem, jakby pytała małżeństwo, jak się miało po tak długim stażu. Calie lubiła ich shipować głównie po to, żeby podroczyć się z bratem niż z rzeczywistego przekonania, że powinni być razem. – Kiedy obchodzicie srebrną rocznicę? – dodała na zaczepne i się uśmiechnęła. Potrzebowała tego. Przynajmniej jednego pozytywnego grymasu rekompensującego wylane łzy.

Otis Goldsworthy
mistyczny poszukiwacz
Lorde
listonosz — poczta
28 yo — 193 cm
Awatar użytkownika
about
ludzie, zejdźcie z drogi, bo listonosz jedzie!;
rozwozi listy i paczki, sprzedaje łaszki w sieci, dużo żartuje i pyka w kosza.
Miała duże serce. Miała ogromne serce, tego Otis nie mógł jej ująć. Ani on, ani nikt inny. Calie była dobra. Taka czysto dobra, a w życiu powiadają, że kto ma miękkie serce, to musi mieć twardy tyłek. Dobroć Goldsworthych zawsze niekiedy była za bardzo wykorzystywana, bo choć niewiele mieli, zawsze służyli pomocną dłonią i chcieli dla każdego jak najlepiej. Niestety, nie wszyscy potrafili to docenić, jak to w życiu bywało.
Ponownie zostawił buziaka na czubku jej głowy, ale szybko podniósł głowę słysząc, że siostra umówiła się z chłopakiem i wolała wybrać tę opcję, niż wieczór spędzony z bratem. Z początku ściągnął groźnie brwi, ale szybko je uniósł, bo nie mógł mieć jej tego na złe - Otis też, gdyby był w związku, chciałby wiedzieć o co chodzi i na czym stoi. Dlatego zabrał rękę i westchnął najciężej na świecie. Nie mógł jej niczego zabraniać, była dorosła. Nawet, jeśli podejrzewał, że to spotkanie nie było zbyt słusznym pomysłem.
- I że niby rzekomo zdradzasz go z Riverem, tak? - parsknął pod nosem i pokręcił głową. To niedorzeczne! Po prostu River (zupełnie jak Otis) uważał, że Calie nie powinna widywać się z tym typkiem. Na pewno właśnie dlatego próbował ją zatrzymać i nie chciał, żeby ta szła z nim na randkę. I akurat temu Goldsworthy wcale się nie dziwił. - Straszny zazdrośnik z tego twojego chłoptasia. I chyba nie ma krzty zaufania, co? - w jego głos wdarła się nutka złośliwości. Wyłapał to charakterystyczne spojrzenie siostry, więc nie pozostało mu nic innego, jak unieść ręce w obronnym geście. - Już dobrze, dobrze. Obejrzymy coś, kiedy wrócisz. O ile w ogóle masz zamiar wracać na noc - kto wie, może będą się godzić i Calie zapomni o cały bożym świecie, łącznie ze swoim bratem?
Głośny śmiech wydarł się z jego gardła na wzmiankę o Mansonie; przyjaciel niedawno znów pojawił się w mieście, więc to upoważniało dziewczynę do ponownych żartów o nieistniejącym związku. Właściwie nawet Otis uważał, że to było zabawne i wcale nie wściekał się, gdy uznawano ich za parę. Gdyby był gejem i gdyby Mason wolał panów, stworzyliby perfekcyjne dopasowanie.
- Chyba dalej próbuje się zaadaptować po powrocie. Ale to miłe, że tak się nami interesujesz, to bardzo wielkoduszne z twojej strony - cmoknął w powietrzu, przesyłając jej niewidzialnego, lewitującego całusa. - Jesteśmy ustawieni dopiero na jutro, żeby grać jeden na jeden, więc poczekam aż wrócisz z pogawędki z Apollo. Daj znać, czy mam chłodzić wino na zapijanie smutków - nie, nie życzył jej tego, ale wiadomo, różnie to może być, prawda? - Nie powinnaś iść dokończyć tego, co ci przerwałem? - zapytał z myślą o depilacji intymnych partii ciała. Głupio wcześniejszy wyszło, ale Otis jakoś nie pomyślał. Pewnie dlatego, że rzadko zdarzało mu się myśleć, a jak już tak się działo, to raczej sporadycznie i od święta.

Calie Goldsworthy
towarzyska meduza
-
dziennikarka — Cairns Post
26 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Dziennikarka w The Cairns Post pisząca nudne rubryki. Jeździ czerwonym skuterem, bawi się w detektywa amatora i dorabia w szpitalu, żeby wspomóc ukochaną rodzinę.
Kiedyś nie robiła sobie nic z tego, co mówili inni. Szła za głosem serca i nawet jeśli wszyscy wokoło mówili, że Apollo nie był właściwy, ona robiła swoje. Przyjmowała to jednak ze spokojem, co od jakiegoś czasu całkowicie się zmieniło. Im więcej kłóciła się z Apollo tym gorzej znosiła negatywne komentarze na jego temat. Zrobiła się drażliwa i bardziej nerwowa, co jej samej wadziło, bo nie lubiła taka być. Nie lubiła osoby, którą się stała, ale na tym etapie to było silniejsze od niej. Uważała, że sobie poradzi, upora się ze wszystkim na własny sposób i dlatego strzelała gniewne miny lub zabójcze spojrzenia, w których jednak wciąż tkwiła iskra szczeniaczka (którym była).
Zmartwiła się i odwróciła spojrzenie w bok. Więc to taka teraz była; prosta w obsłudze, a raczej łatwa do ugłaskania. Gdyby tak nie było, już dawno rzuciłaby Apollo w cholerę, a jednak wciąż do siebie wracali i tak, godzenie się w głównej mierze zawierało elementy macania i braku bielizny.
- Wrócę na noc – stwierdziła, lecz w jej głosie zabrakło pewności siebie. – Chce z nim tylko porozmawiać. Żadnej taryfy ulgowej. – Uśmiechnęła się, bo naprawdę chciała w to wierzyć. Miała powody, żeby trzymać się w ryzach i nie oddać pierwszym lepszym pocałunkom z Apollo. Jeżeli on nie weźmie tego wszystkiego na poważnie, to tym bardziej ona nie powinna. Szkoda, że dopiero teraz to do niej docierało, a przynajmniej część tego co wszyscy inni widzieli już wcześniej.
- Interesuje się wszystkim, co dotyczy ciebie braciszku. Na przykład tym, że nigdy mi nie mówisz o swojej telefonicznej przyjaciółce. – Zmarszczyła nosek i zmrużyła oczy na znak, że go przyłapała, miała na oku i jak najbardziej droczyła się, bo wcale nie zamierzała na niego naciskać. Każde z nich miało swoje sekrety i jednym z nich była właśnie tajemnicza osoba, która wypisywała do brata jak szalona albo rozmawiali wieczorami, co Calie nieraz słyszała. Na początku pomyślała, że to Mason, ale po paru razach zrozumiała, że chyba jednak chodziło o dziewczynę. Głupia nie była, ale też nie siedziała pod drzwiami brata i nie podsłuchiwała tego, co robił. Po prostu czasami wieczorem, gdy szła do łazienki, słyszała co nieco (same smaczki).
- Masz rację – Zerwała się z kanapy czując jak policzki znów zalewają się rumieńcem. – Powinnam – dodała trochę markotnie, zrobiła jeden krok i się zatrzymała. – Albo nie. Po co mam się golić, skoro nawet nie zamierzam się godzić? – W porę na to wpadła, chociaż wcześniej była bardzo zaangażowana w przygotowanie się do ewentualnej bliskości. Nie żeby jakąś planowała, ale przezorny zawsze ubezpieczony. – Tylko, że ta pozostała część teraz mnie drapie.. – Umyślnie złapała się za spodnie w kroczu i je sobie poprawiła, jakby to mogło w czymkolwiek pomóc. Ewidentnie się nabijała, chociaż z kującymi i drapiącymi odrastającymi włosami nie było żartów! To cholerstwo potrafiło doprowadzić do szału zwłaszcza włoski na nogach; drapiące, kujące i wredne.

Otis Goldsworthy
mistyczny poszukiwacz
Lorde
listonosz — poczta
28 yo — 193 cm
Awatar użytkownika
about
ludzie, zejdźcie z drogi, bo listonosz jedzie!;
rozwozi listy i paczki, sprzedaje łaszki w sieci, dużo żartuje i pyka w kosza.
Nie miał pojęcia, co kierowało siostrą i dlaczego bezustannie wracała do chłopaka, z którym ewidentnie jej się nie układało. Otis nie uważał, że Apollo był złym człowiekiem. Nikt nie rodził się z natury zły. Może to stającego na jego drodze osoby sprawiły, że stał się popsuty. Albo wydarzenia. Z reguły coś na to wpływało i chociaż Otis niewiele wiedział, bo nie należał do najmądrzejszych, tak właśnie takie miał wyobrażenie o chłopaku swojej młodszej siostry.
- Żadnej taryfy ulgowej - powtórzył po niej i uniósł kciuk ku górze dając jej do zrozumienia, że postępuje słusznie. Calie nie mogła dać wejść sobie na głowę, za długo już ustępowała, a jeśli znów da chłoptasiowi palec, on weźmie całą rękę.
Okej, nie miał pojęcia, że jego rozmowy telefoniczne niosły się po całym domu. Wprawdzie ten nie był zbyt duży, jednak miał pewność, że ściany są nieco szczelniejsze. Tylko o ile mówił cicho, to śmiał się do rozpuku przez żarty z dziewczyną, z którą pozostawał w kontakcie właściwie bez przerwy.
- Daj spokój to tylko i wyłącznie koleżanka, nic poza tym - sprostował szybko i naprawdę nie kłamał. Lubił Jo, lubił jej żarty i zawsze chciał wiedzieć co u niej słychać, ale nie łączyło ich nic poza rozmawianiem przez telefon. - Nawet nigdy się nie widzieliśmy - dodał i w sumie Calie mogło wydać się to dosyć dziwne, że w dobie technologii jej brat nadal w dużej mierze pozostawał anonimowy. Ale rzeczywiście do tej pory nie wysłał Jo nawet głupiego zdjęcia i żadne z nich nie zaproponowało spotkania na żywo. W dodatku nie potrafił nazwać tej znajomości. Kim dla siebie byli? Telefonicznymi przyjaciółmi? Odskocznią od codzienności? Zapychaczami czasu? Dziwaczna relacja, chyba siostra też musiałaby to przyznać, gdyby znała więcej detali. - No już, dzieciaku, idź się ogarniać - ponaglił ją, przyklaskując kilkakrotnie w dłonie, jednocześnie szybko i sprawnie (a przynajmniej w mniemaniu Otisa) zmieniając temat i unikając wdawania się w zbędne dyskusje, które nie były wygodne. Och, jakie to dla niego typowe.
Podniósł się z kanapy i zlustrował wzorkiem drapiącą się po kroczu siostrę. Sam się nie golił, więc nie miał pojęcia, jak bardzo depilacja potrafiła uprzykrzyć włosy. Zwłaszcza odrastające włosy. I jedynie zarost, który nie zdobił otisowej twarzy czasami dawał o sobie znać, gdy co kilka dni próbował zawitać na dłużej, ale wtedy szybko zostawał potraktowany maszynkę.
- Chyba nie chcę o tym słuchać - powiedział poważnym tonem, choć kąciki ust uniosły się w mimowolnie w uśmiechu. - Bycie facetem jest o wiele prostsze - dodała i cholera, miał rację! Sikanie na stojąco, brak napięcia przedmiesiączkowego i okresu, zero potrzeby golenia się (no chyba, że któryś pan tego sobie życzył, wtedy droga wolna), paradowanie po plaży bez koszulki, ogarnianie się w pięć minut. I przede facetom nikt nie zarzuci, że udają orgazm.

Calie Goldsworthy
towarzyska meduza
-
ODPOWIEDZ