kelnerka — shadow
29 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
trainwreck, czarna owca w rodzinie, która i sama przed sobą udaje, że wcale nie ma długów i problemów. I że wcale nie kocha Luke'a i nie wróciła do niego.
#po drugiej grze z mirą, chociaż pierwsza jeszcze trwa

Cami już dawno nie czuła się aż tak rozbita i tak samotna. Po jej emocjonalnej reakcji i popołudniu z siostrą, musiała wrócić w końcu do mieszkania, a to było.. cholernie ciężkie. Cholernie wyczerpujące. Cholernie.. no bolesne no. Wszystko było bolesne. Całe mieszkanie tętniło wspomnieniami ostatnich miesięcy, tak strasznie wyczerpujących i łamiących serce. A pożegnanie… no nie miała siły wracać myślami do ich jazdy do ośrodka i pożegnania. Do tego jak wyglądał wchodząc przez tamte drzwi… i wychodząc przez te. Cami musiała sobie znaleźć wiele różnych zajęć, żeby po prostu nie odtwarzać wciąż i wciąż tych chwil. Zresztą Luke powiedział jej wprost, że odcina przeszłość grubą kreską… że… że zmienia swoje życie. Więc wiedziała, że również jej miejsce w nim się zmieni.
Pierwszy tydzień bez Luka pozwoliła sobie jednak na bycie bardzo rozbitym człowiekiem. Po prostu spędzała czas ze zwierzakami, nie mając energii na żadne interakcje. I śpiąc w łóżku Luke’a, który wciąż jeszcze trochę pachniał jak on. Martwiła się o niego, o to jak sobie tam radził, czy bardzo cierpiał, czy…no czy wszystko z nim było okej. Wiedziała, że i tak niczego się nie dowie, że nie może go odwiedzić dopóki najgorsze nie minie, ale…. no jej mózg tam po prostu wędrował. A potem musiała już wrócić do pracy po swojej operacji. Brała dodatkowe zmiany, starała się znajdować sobie jak najwięcej zajęć, byle tylko spędzać w domu jak najmniej czasu. Zabrała się też za jakieś porządki, Zaczęła projekt przeróbki salonu, byle tylko nie myśleć o tym, co trudne i skomplikowane. A dzisiaj akurat uznała, że musi iść do baru. Chociaż tam spróbować… no nie wiedziała do końca co takiego chciała znaleźć, ale czegoś na pewno musiała poszukać. Dlatego wylądowała w barze, z kolejką shotów przed sobą, które opracowywała jeden po drugim. A kiedy usiadła obok natalie rawlings , podsunęła jeden z nich w jej stronę - śmiało, to strefa szukania zapomnienia, witamy nowych z serdecznością - rzuciła, bo chociaż nie chciała towarzystwa przy piciu, najwyraźniej jej się odwidziało. A potem spojrzała na nią - czy nad tobą też wisi nieszczęście i ponuractwo? - zagadnęła jeszcze i sięgając po kolejny kieliszek, tym razem sama go zamierzała wypić. I skrzywiła się lekko, kiedy to zrobiła. - Zamierzam dzisiaj dużo wypić, żeby o tym na chwilę zapomnieć. Chcesz też? - i odłożyła pusty kieliszek, po czym znów zerknęła na kobietę..
b e z r o b o t n a — mentalna bieda
29 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
love never wanted me, but i took it anyway
007.

W końcu musiał nadejść ten dzień, kiedy Natalie musiała przestać udawać, że jest zacofana. Musiała wyjść do jakiegoś baru. Musiała sobie przypomnieć jak to jest się dobrze bawić i nie myśleć tylko o tym, że człowiek wyszedł z więzienia. Nie miała tego wypisanego na czole (nie zrobiła sobie żadnych tatuaży w więzieniu, miała tylko te robione w salonach), więc nikt tak naprawdę jej nie oceniał. Poza tym, po wyjściu z więzienia i powrocie do Lorne Bay, okazywało się, że ludzie byli… naprawdę sympatyczni, uprzejmi, mili i w ogóle najlepsi. Serio. Oczywiście mówiła o ludziach, którym nie chwaliła się, że była w więzieniu. No i nie mówiła o Mei, bo ta jednak była dla niej mega pizdą. Poznała Mei ze strony, z której nie znała jej kiedy były razem. Nie wiedziała, że jej słodka, urocza Mei potrafi być takim chamem. Aczkolwiek mogła się tego domyślić po tym jak ta sama Mei porzuciła ją samą sobie i zostawiła do gnicia w więzieniu.
Wyszła do baru samotnie. Nie wiedziała co chciała tym osiągnąć. Może chciała się z kimś puścić? Może chciała poznać kogoś nowego? Może po prostu chciała poczuć smak alkoholu i wolności? Nie wiedziała. Tak czy siak miała nadzieję, że dowie się po co poszła jak już tam dotrze i zacznie pić. Może sobie nawet potańczy chociaż nigdy nie przepadała za publicznym tańczeniem.
Wypiła jednego drinka i w sumie nic się jeszcze nie wydarzyło, więc wstała do baru zamówić sobie kolejnego. Czekała cierpliwie aż barman zauważy jej istnienie, ale w tym samym czasie ktoś jej podsuwał pod nos szoty. – Aż tak dobrze po mnie widać czego szukam? – Zapytała uśmiechając się szeroko. Może nieznajoma miała rację. Może właśnie tego Natalie szukała. Zapomnienia. – Tak. Zdecydowanie. Nie potrafię tego od siebie odpędzić. – Potwierdziła i sięgnęła po jednego z szotów. Jeżeli ojczym alkoholik czegoś ją nauczył, to tego, że darmowego alkoholu nigdy się nie odmawia. Zwłaszcza jak proponuje go piękna dziewczyna. Chociaż tego już nie nauczył jej ojciec. To wywnioskowała sobie sama. – W takim razie znalazłaś sobie idealną towarzyszkę, bo miałam dokładnie taki sam plan. – Jak pięknie się złożyło. Poszła za przykładem dziewczyny i opróżniła swój kieliszek odstawiając pusty gdzieś na bok. Też się przy tym skrzywiła, bo ponad dwa lata nie miała alkoholu w ustach. – Natalie. – Przedstawiła się i wyciągnęła w jej stronę rękę. – Pijemy bez opamiętania czy chcemy omówić powody tego picia? – Zapytała. Dla niej obie opcje były równie atrakcyjne. Rozsiadła się nieco wygodniej skoro wiedziała, że mogła zagrzać tu miejsce na dłużej. Znalazła powód do picia. Nowa znajomość i zapomnienie.
cami o'brallaghan
kelnerka — shadow
29 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
trainwreck, czarna owca w rodzinie, która i sama przed sobą udaje, że wcale nie ma długów i problemów. I że wcale nie kocha Luke'a i nie wróciła do niego.
Jest to prawda, nie można się wiecznie chować przed światem i życiem, a wręcz nie powinno się. Życie było przecież tylko jedno, jedna szansa na przeżycie go w wyjątkowy sposób. I to nieważne ile razy człowiek zjebał gdzieś po drodze, zawsze mógł zacząć coś nowego. Zawsze mógł dać szansę samemu sobie i po prostu spróbować. Zanim człowiek nie umrze, bo z tym to wiadomo że szanse się już żadne fajne nie wiążą, bo nawet jak oddasz ciało dla nauki, to raczej mały fejm będzie z tego co z tobą zrobią… to znaczy no, niby sie pomaga, ale nie wiesz, że pomagasz, nie wiesz w czym, no i oczywiście zwłoki nie dostają za bardzo kredytu w publikacjach medycznych chyba. A skoro natalie rawlings spędziła tyle czasu w więzieniu, to jej życie i tak długo było zostawione na pauzie i najwyższy czas nadrabiać. A broken souls chyba świat sam do siebie spycha, więc nic dziwnego, że Cami znalazła sobie od razu w niej towarzyszkę niedoli.
I tak, zdecydowanie dobrze, że nie walnęła sobie jakiejś łzy pod okiem czy czegoś w tym guście. Ładna była bez takich ozdóbek, co nie.
- Może tak, może nie. Może jestem jakąś wróżką wydaloną z hogwartu, za pędzenie bimbru w łazience jęczącej marty. Wygląda na taką, co nie kabluje tylko na swojego kochanego Pottera - wywróciła oczami z rozbawieniem, chociaż skłamałaby mówiąc, że nie chciałaby odwiedzić hogwartu naprawdę. Znała jednak siebie i domyślała się, że za coś by pewnie wyleciała, bo wiadomo że zasady to nie było coś, czego się tak sumiennie trzymała.
- Wspaniale, od razu weselej - skinęła lekko głową i sama wychyliłą kolejnego szota, stawiając go tym razem do góry nogami po wypiciu z westchnieniem. - Cami - też się przedstawiła i spojrzała na kobietę, przez moment zastanawiając się nad jej pytaniem. Po czym sinęła lekko głową.
- Bez opamiętania. To znaczy wiesz, jak chcesz możesz się żalić, ale możemy też zamiast tego udawać, że problemy nie istnieją i że wszystkie trudne sprawy zostały za drzwiami. Jak w dzieciństwie, możemy sobie tu zbudować taką bazę i się od nich odciąć, co ty na to? - zaproponowała. - Wyglądasz na kogoś kto by się odnalazł w magicznym świecie, jak taki dzwoneczek. Ładnie by ci było bardzo w zielonym - no pochwaliła ją, paplając sobie głupoty, bo przecież nie będzie mówić o swoich żalach i złamanym sercu. Po co.
b e z r o b o t n a — mentalna bieda
29 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
love never wanted me, but i took it anyway
Natalie nie miała zamiaru być typiarą, która nagle przestaje żyć, bo życie rzuciło jej kłody pod nogi. Co prawda sama do tych kłód doprowadziła, bo równie dobrze mogła narkotykami nie handlować. Z drugiej jednak strony, akurat ona wiedziała, ze ktoś ją podkablował. Więc gdyby nie ludzie skurwysyństwo to do tego więzienia nigdy by nie trafiła. No może nie nigdy, ale nie w tak młodym wieku. Może zarobiłaby tyle pieniędzy, że ostatecznie sama postanowiłaby z tego zrezygnować? Nigdy nie wiadomo. A teraz nie było jej dane się dowiedzieć. Musiała więc powracać do życia na własnych warunkach, małymi kroczkami. Chociaż nie było tak źle. Jej znajomi byli bardzo wyrozumiali, a nowi ludzie bardzo przyjaźni. Jak właśnie dziewczyna siedząca obok niej.
- I jeszcze mi powiedz, że twoja kariera wróżki zaczęła się od momentu, w którym zaczęłaś mieć wizje mieszając ten bimber. Pewnie na dnie kociołka widziałaś przyszłość, co? – To by miało sens. Opary z bimbru trafiały do tej wróżki i później miewała wizje. To musiały być spoko wizje. Pewnie została uznana za szaloną i na tej podstawie wyrzucona ze szkoły. A tak naprawdę dziewczyna była trochę pijana. Nic wielkiego. Natalie też chciałaby odwiedzić Hogwart. Ale też wiedziałaby, że wyleciałaby stamtąd. Pewnie nawet tam zaczęłaby handlować narkotykami. Może jakimiś czarodziejskimi. Z wielkim odlotem.
Uścisnęła dłoń dziewczyny i ucieszyła się, że jednak tego wieczoru nie będzie piła sama. Od razu jej się lżej na sercu zrobiło. I to wcale nie z powodu tego, że nie była jedyną osobą na świecie, która przechodziła przez jakieś życiowe tragedie, które wymagały alkoholu.
- To jest fantastyczny pomysł. Na ta parę godzin zamiatamy wszystko pod dywanik i udajemy, że problemu nie ma. – Fantastycznie rozwiązanie. Poza tym jakimś cudem musiałaby opowiadać o tym, że siedziała w więzieniu, a dzisiaj nie chciała ciągnąć tego tematu. Dzisiaj chciała być normalną dziewuchą. Sięgnęła po kolejny kieliszek i go wyzerowała. – Zbudujmy wieżę z kieliszków. – Postanowiła i wsadziła ten kieliszek w poprzedni, który opróżniła. Wiedziała, że w końcu barman się na nią wkurwi i jej tą wieżę zabierze, ale na razie miała zamiar się dobrze bawić.
- Myślisz? – Zapytała, bo nigdy nie pomyślałaby, że jej kolorem będzie zieleń. – Czyli jak już jesteśmy w temacie, to moim domem pewnie byłby Slytherin. – W sumie nawet tak było jak robiła to całe Pottermore czy jak to się tam nazywało. – Ty za to… – Usiadła bokiem, żeby jej się przyjrzeć. – Ty jesteś Ravenclaw, ale odnoszę wrażenie, że chciałabyś być z Gryffindoru? – Zapytała i uniosła brwi czekając na odpowiedź Cami. Na bank robiła sobie test i wiedziała z jakiego jest domu. – Właściwie to do Slytherinu też byś pasowała. Ale nadal obstawiam Ravenclaw. – Tak, to musiało być to.
kelnerka — shadow
29 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
trainwreck, czarna owca w rodzinie, która i sama przed sobą udaje, że wcale nie ma długów i problemów. I że wcale nie kocha Luke'a i nie wróciła do niego.
No to prawda, to akurat miały ze sobą wspólnego. Tyle, że natalie rawlings wybrała handlowanie prochami, a Cami sercami. Co prawda nie w ten sposób w który handlowali… no nie dosłownie, co nie. Nie była handlarką narządów, nie wiedziałaby nawet jak poprawnie narząd wyciąć, czy gdzie dokładnie go szukać, a jednak nawet na czarnym rynku trzeba chyba trochę wiedzieć co dokładnie chce się sprzedać.. no ale jednak zjebała wiele razy, zniszczyła swoje szanse na małżeństwa, swoje związki. I co, miała się poddać, bo coś w życiu zjebała? Bo starało się i nie wyszło? Miała się zamknąć w piwnicy? No nie. Nawet jeśli jej wyciąganie wniosków z tego nie było super standardowe, wiedziała że musi żyć dalej, wybaczyć sobie, bo wtedy po prostu nie wiedziała lepiej i robiła tak, jak myślała że jest najlepiej dla niej. No co innego można zrobić. Nie można zmienić przeszłości, można tylko przyznać się do niej, stanąć oko w oko z tymi błędami.. i nie można tak stać do końca życia. To znaczy można, ale po co.
- A gdzie indziej jej szukać? Przecież nie na powierzchni.. na powierzchni nigdy nie ma prawdy, trzeba wejść w to głębiej, zaangażować się, poświęcić. Takie wizje nie wiadomo skąd zwykle oznaczają samospełniające się przepowiednie. Płytką ocenę sytuacji, jak z Harrym i przepowiednią, która mogła dotyczyć Longbottoma - wyjaśniła, a potem pokiwała powoli głową. - W prawdziwą przyszłość trzeba się zagłębić, zakasać rękawy i… pić - podsumowała, śmiejąc się cicho. - Chciałabyś być taką wróżką widzącą przyszłość? - i zapytała ciekawa, bo no nigdy nie wiadomo jakie ktoś ma marzenia. I czy wybrałby teleportację, latanie, czy właśnie przewidywanie przyszłości. Więc zdecydowała zadać to pytanie swojej ładnej towarzyszce, ot co.
- Wybornie - skinęła lekko głową - możemy co najwyżej pomyśleć o tym, czy to taki perski dywan czy bardziej modern. W ogóle to trochę dziwne, perski dywan… jak słyszę perski to od razu myślę o kotach, a przecież perskie dywany to wcale nie są te włochate - przyznała, pozwalając żeby myśli ją zabierały w głupie rejony, jak najdalej od tego co aktualnie chowała pod tym dywanem. I dywan nie kojarzył jej się w żaden sposób z Lukiem, więc dodatkowy plus był także tutaj.
- Tak, wieża z kieliszków, a wokół niej mury obronne z podkładek - o tak, w budowaniu murów ochronnych Cami była jedną ze specjalistek, więc kiedy Natalie zajęła się wieżą, ona zaczęła ustawiać wokół płotek z podstawek pod piwo. Jak im wieża jebnie, to może się dzięki temu się wszystko nie potłucze…
- Czemu uważasz że akurat Ravencaw? - zapytała z rozbawieniem. A potem pokręciła głową - nie, nie nadaje się do Gryfonów. Myślę, że jednak do ślizgonów mi bliżej. Za to moja siostra na pewno by była Ravenclaw. Osób z Gryffindoru za bardzo nie znam, jeśli mam być szczera - przyznała, przez moment się zastanawiając. - Myślę że są zbyt radości i popełniają za mało błędów życiowych, żebym się tam zmieściła - i dodała, z takim udawanym śmiechem. - Okej, ulubiona postać z serii? - i wróciła do gadania głupot, bo najwyższy czas!
ODPOWIEDZ