chirurg urazowy/kardiochirurg — cairns hospital
36 yo — 192 cm
Awatar użytkownika
about
chirurg urazowy, który świetnie radzi sobie w sytuacjach kryzysowych... ale najwyraźniej nieco mniej w życiowych. Rozwodnik, który nie ma czasu na związki przecież.
#numer

Szpital był jego drugim domem. Czy to był szpital tutaj, w Australii, czy jakiś szpital polowy lub rozpadający się, kiedy jeździł z lekarzami bez granic, pomagać ludziom tam, gdzie zachodnia cywilizacja wysyłała tylko marne ochłapy pomocy humanitarnej, ignorując fakt, że to właśnie ona, kolonializm i wykorzystywanie zasobów tych terenów przez te kraje w ogóle do takiego stanu doprowadziły. Że to ich prowadzone wojny zastępcze, walki polityczne i ich zachłanność doprowadziła do takiej destabilizacji różnych regionów. Że to ich kraje wciąż w swoich bankach trzymają na przykład afrykańskie złoto, z Francją na czele. Ten kryzys nie powstał sam, został zbudowany, bo to się opłacało. A teraz? No teraz te same kraje patrzyły z góry na nich. No ale dobra, wracając do meritum, bo chociaż często wspominał swój czas z tamtymi lekarzami, teraz był tutaj. I nawet jeśli za tym tęsknił, teraz musiał uczyć innych jak nie zabijać ludzi tu. A dzisiaj akurat padło na Cosmo.
- Hargreeves, jesteś dzisiaj ze mną, więc ruszaj się szybciej - pogonił go, przechodząc obok niego na korytarzu, bo oboje zostali wezwani do nowego przypadku. A kiedy ratownicy z karetki wyciągnęli nosze i zaczęli zdawać raport z tego co się stało, słuchał i od razu przeszedł do sprawdzania stanu pacjenta. - Hargreeves, słyszałeś, od czego zaczynamy, hm? - zapytał, pchając razem z nimi wózek w stronę sali zabiegowej .Ofiara brała udział w wypadku samochodowym, była tymczasowo otumaniona, wybudzała się i znów odpływała. Miała obrażenia od uderzenia samochodu w bok jej samochodu i cóż. Boyd zamierzał sprawdzić czy Cosmo coś się na tym stażu uczy, czy nie.
powitalny kokos
-
cami, nico, rowan, wolfie
student medycyny/stażysta w szpitalu — JCU/Cairns Hospital
24 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Pochodzący z przemocowej rodziny chłopak z wielkimi ambicjami. Obecnie stara się skupić wyłącznie na swoim rozwoju, ale wokół pojawia się zbyt wiele rozpraszaczy - zły stan zdrowia matki, brat odsiadujący wyrok i chłopak, który dzieli imię ze stolicą Australii Zachodniej.
Nie ukrywajmy, Cosmo – jako stażysta – był w szpitalu traktowany głównie jak chłopiec na posyłki, a nie jak choćby materiał na lekarza. Czy jakoś go to bolało? Nieszczególnie prawdę mówiąc. Sytuacja w jego domu, z przemocowym ojczymem w roli głównej, nauczyła go przyjmowania różnych ciosów i niereagowania na nie. Nauczyła go pewnej oziębłości na to, jak był traktowany przez innych ludzi. Potrafił nabierać dystans, niejako odcinając się mentalnie od tego, czego był świadkiem. Aczkolwiek potrafił też wyznaczać granice. Ale robił to w chłodny, zdystansowany sposób, nie pozwalając swoim emocjom na zbędny wybuchy. A w szpitalu… po prostu znał swoje miejsce w szeregu. I nie oczekiwał specjalnego traktowania. Zwłaszcza, że w szpitalu pracowała też jego ciotka, której nazwisko wszyscy tu znali – to jeszcze bardziej sprawiało, że wręcz łaknął bycia traktowanym jak typowy stażysta. Nigdy nie chciał robić kariery przez tego typu koneksje, zwłaszcza że tą częścią rodziny nie utrzymywał za bardzo kontaktu.
– Tak, już idę, doktorze Zimmerman – odparł, przyspieszając kroku, kiedy mężczyzna go mijał. Cierpliwie obserwował, jak ofiara wypadku zostaje „zdana” lekarzom przez ratowników. I nie odzywał się, dopóki nie został poproszony o zabranie głosu przez Zimmermana. – Em… – nie miał jeszcze tej płynności posiadanej przez lekarzy, którzy wypluwali z siebie słowa z prędkością światła, działając niemal jak automat. – Powinniśmy zrobić ofierze pełną tomografię, żeby wykluczyć potencjalne obrażenia wewnętrzne. W szczególności powinniśmy wykluczyć krwawienie śródczaszkowe – odparł, kiedy udało mu się zebrać w słowa wszystko to, co przychodziło mu teraz do głowy. – Te utraty przytomności przez pacjenta są bardzo niepokojące, doktorze Zimmerman – dodał, kiedy zatrzymali się na chwilę przed szpitalnymi windami, czekając aż któraś zjedzie na ich piętro.
chirurg urazowy/kardiochirurg — cairns hospital
36 yo — 192 cm
Awatar użytkownika
about
chirurg urazowy, który świetnie radzi sobie w sytuacjach kryzysowych... ale najwyraźniej nieco mniej w życiowych. Rozwodnik, który nie ma czasu na związki przecież.
No jest to prawda. Przecież nikt nie da stażyście od razu skalpela w rękę i nie wypchnie go na salę operacyjną, bo przecież jakoś sobie poradzi. Wnętrze człowieka to nie kurczak do pokrojenia, czy indyk do zaszycia. To była bardzo skomplikowana wiązanka mięśni, naczyń krwionośnych, tętnic i tak dalej. Nie można było po prostu pójść na jolo i liczyć, że sie uda. Nie nie. Nawet najlepsi chirurdzy czasami nie byli w stanie uratować człowieka i jego życia. Więc nikt nie będzie zwiększać szans na taki sam efekt, dając go w ręce stażysty, który pewnie jeszcze trochę sie trzęsie, kiedy widzi tyle krwi i komplikacji. No i jednak poza tym musieli nauczyć stażysty szacunku. Do ludzkiego ciała, do ludzkiego życia, do jego kruchości. I do pacjentów. I cóż, no trochę się musieli bać asystentów takich jak on, żeby nie popełniali błędów przez nieuwagę. Jako chirurdzy muszą też później być w stanie zachować zimną krew, jasność myślenia i nie polec pod presją, więc cóż, no jakoś trzeba było ich ustawiać do pionu żeby się uodpornili, nie? A no właśnie.
- Nie idziesz, a biegniesz. Jak wzywają cię na izbę, to zawsze lecisz biegiem, każda sekunda może mieć znaczenie - przypomniał mu, bo w sumie why not, niech się uczy, że urazówka to bardzo poważna sprawa jest.
- Nie tak szybko kowboju. Po pierwsze idziemy do sali zabiegowej, a po drugie co jeszcze musisz sprawdzić wcześniej? No dalej, to podstawy - przypomniał mu, oczywiście kierując go do odpowiedniego gabinetu. - Jeśli chcemy żeby był przytomny to czego potrzebujemy? Tleeeeenu. Oddychanie ważna sprawa, najważniejsza bym powiedział. Więc co sprawdzamy, żeby sie upewnić, że pacjent w ogóle jest w stanie oddychać? Jest jeszcze krok który musimy zrobić zanim zajmiemy się jego głową - przypomniał mu, bo to jednak był wypadek samochodowy. Musieli sprawdzić jego klatkę piersiową, czy nie ma połamanych żeber, czy w ogóle jest równomierny oddech,czy może miał zapadnięte płuco albo krew w klatce piersiowej. Szkolenie trzy dwa jeden.
powitalny kokos
-
cami, nico, rowan, wolfie
student medycyny/stażysta w szpitalu — JCU/Cairns Hospital
24 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Pochodzący z przemocowej rodziny chłopak z wielkimi ambicjami. Obecnie stara się skupić wyłącznie na swoim rozwoju, ale wokół pojawia się zbyt wiele rozpraszaczy - zły stan zdrowia matki, brat odsiadujący wyrok i chłopak, który dzieli imię ze stolicą Australii Zachodniej.
Cosmo nawet nie pchał się do samodzielnych zabiegów. Nie miał w sobie na tyle buty, by sądzić że poradziłby sobie z takim wyzwaniem. Jak na razie głównym jego zajęciem było zszywanie, choć początkowo i do tego potrzebował nadzoru. Ale wychodził z założenia, że obserwacja i podglądanie asystentów nigdy nie jest czasem straconym. Nawet, jeśli niektórzy z nich traktowali ich jak niechciane robactwo. Do czego zresztą Cosmo był przyzwyczajony po szkole życia, jaką zafundował mu jego ojczym. I nie, to nie tak że młody Hargreeves był mu za to wdzięczny. Bo wciąż go nienawidził, nawet po jego śmierci. A nienawiść ta rosła szczególnie wtedy, kiedy odwiedzał swojego starszego brata za kratkami.
– Tak jest, doktorze Zimmerman. Już biegnę – odparł i nawet faktycznie przerzucił się na lekki trucht, czując się okropnie głupio z tego powodu, że Zimmerman musiał mu wypomnieć tak oczywistą rzecz.
Zmarszczył brwi, kiedy usłyszał pytanie, co musi zrobić najpierw. I znowu – była to oczywistość, którą przeoczył, wybiegając myślami już do kilku kolejnych czynności. – Tak, tak. Pacjent potrzebuje tlenu. Żeby żyć – powiedział, po czym skrzywił się, zły na siebie że zachowuje się jak ktoś, kto nigdy wcześniej nawet nie widział całej tej procedury. – Musimy zbadać jego oddech. I to, czy z jego płucami wszystko w porządku. Albo że żebra nie przebiły mu płuca – stwierdził, po czym upewniwszy się że jego drogi oddechowe zostały udrożnione, nachylił się nad ustami pacjenta, tak by móc wyczuć jego oddech na swoim policzku. Obserwując uważnie jego klatkę piersiowej wytrzymał w tej pozycji po dwa wdechy i wydechy. – Słyszę lekki świst, kiedy nabiera powietrza. Ma bardzo płytki oddech – stwierdził prostując się i spoglądając na Zimmermana. – Czy to może być odma opłucnowa? – spytał, szukając w oczach bruneta jakiegoś potwierdzenia. Jak choćby tego, że się tutaj właśnie przed nim nie wydurnia.
ODPOWIEDZ