przepiękny anioł stróż Gai oraz prawniczka — w kancelarii
25 yo — 159 cm
Awatar użytkownika
about
I thought that love was made for somеone else but you have changed me. My body and my mind agree that you have rearranged me.
021.
{outfit}

Pierwszy dzień działania fundacji zbliżał się wielkimi krokami. Luna była całym tym przedsięwzięciem mocno podekscytowana, ale też lekko przerażona. No, bo co jak nie wyjdzie? Nie chciała porzucać tego pomysłu, bo naprawdę sądziła, że razem z Gaią idealnie nadawałyby się do tej pracy. Obie chciały pomagać innym i miały ku temu środki finansowe, które mogły użyć, przynajmniej na dobry początek, później oczywiście trzeba będzie załatwiać sponsorów. To najbardziej Lune przerażało. Będzie musiała wyjść do ludzi i prosić ich o pieniądze, nie była przekonana co do tego, czy dałaby sobie z tym radę. Proszenie o pomoc jakoś nie za bardzo jej kiedykolwiek wychodziło. Jakoś się przełamie i wtedy, być może uda jej się namówić kogoś do współpracy. W końcu ani jej ojciec, ani rodzina Zimmermanów nie mieli nieskończonych pokładów finansowych, a dookoła były firmy, które mogłyby chcieć przekazać trochę swoich środków na szczytny cel. Luna będzie musiała do tego usiąść i zrobić listę potencjalnych sponsorów, ale do tego było jeszcze trochę czasu. Na razie musiały razem z Gaią ogarnąć coś na kształt ich pierwszego biura, które postanowiły mieć w jednym z nieużywanych pokoi w Barbie Hause. Zamówiły potrzebne sprzęty i meble, które przyjechały w jakiś kartonach, a nie już złożone. Panowie je wnieśli, zostawili i sobie poszli. No i tu zaczęły się schody. Nie żeby Gaia i Luna sobie nie mogły same skręcić mebli, bo pewnie, by mogły, ale nie miały nawet narzędzi. Dashwood postanowiła więc zostać piękną Barbie w potrzebie i napisała sms do Kevina Costnera z prośbą o pomoc. On akurat nie mógł, bo kręcił drugą cześć Robin Hooda, hehe taki żarcik kosmonaucik. Ten osobisty Kevin Costner, którego Luna znała akurat i tak miał zmianę więc musiał się w Barbie Hause pojawić czy mu się to podobało czy nie. Gdy Dewitt pojawił się na miejscu to po upewnieniu się, że nikt nie widzi Luna go nawet pocałowała na powitanie. Wkurwiało ją to, że musi się za każdym razem upewniać, że nie ma nigdzie kamer i czy na pewno nikt nie widzi, ale wolała to niż trzymać się od niego z daleka.
- Podobno ludzie się kłócą przy skręcaniu mebli - powiedziała prowadząc Joela do miejsca, w którym stało tych kilka kartonów. - Obiecuje, że postaram sie świecić Tobie, a nie mi - dodała, chociaż pewnie nie będzie mu trzymać latarki żeby móc skręcić biurko. Chociaż chuj wie, może to będzie przydatne. - Tu się będzie działa magia - otworzyła drzwi do dość sporego pokoju, w którym miało się mieścić ich biuro. Nie było tu jeszcze praktycznie nic poza kartonowymi pudłami z meblami do skręcenia.


joel dewitt
come hold me tight
catlady#7921
joshua - zoey - bruno - cece - eric - cait- benedict - owen - olgierd - mira
Prywatny Ochroniarz — Agencja Ochrony
35 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
It was never the way she looked. Always the way she was. I could’ve fallen in love with my eyes closed.
037.
Gaia mogłaby sama złożyć te meble (z pomocą Luny oczywiście), ale Gaia też wiedziała, że każdy człowiek ma miejsce na tej planecie i nie chciałaby odbierać pracy ludziom, którzy zawodowo zajmują się składaniem mebli. Jestem pewna, że myślała, że ci sami ludzie, którzy meble dostarczą, zajmą się też ich złożeniem. Ona ostatecznie nie mogła sobie pozwolić na to, żeby składać meble. Miała na to za długi, ale jednocześnie za krótkie paznokcie. Nie mogła ryzykować, że sobie coś z nimi zrobi. Potrzebowała ich do pracy i do życia towarzyskiego.
Joel natomiast chętnie przyjął propozycję ze strony Luny. Zawsze była to jakaś okazja do tego, żeby spędzić z nią trochę czasu. A, że mieli spędzać ten czas w trakcie pracy to już dodatkowo fajnie, bo płacili mu za dobrą zabawę. No i klienci często traktowali ochronę jak swoich sługusów, więc takie zachowanie w ogóle nie budziło żadnych podejrzeń. Gdyby nie ta propozycja to Joel zapewne musiałby siedzieć w samochodzie przed Barbie House. No chyba, że Dashwood akurat planowałaby sobie gdzieś pojeździć. Nigdy nie wiadomo. Tak czy siak miał powód, żeby być w środku i to blisko niej. Dla niego idealnie.
Pocałował ją pospiesznie, bo okej, nie nosił przy sobie kamer, ale jednak musiał pamiętać o tym, że był w pracy i wypadało się zachowywać profesjonalnie i dorośle. Do środka wchodził dzierżąc w dłoniach dwie skrzynki z narzędziami. Jedna była całkiem nowa, a druga nieco już sfatygowana. – Wiesz… ludzie mają tendencję do tego, że po prostu nie potrafią ze sobą rozmawiać i kłócą się o to kto powinien mieć kontrolę. – Joel starał się być bezproblemowym człowiekiem, więc nie zakładał, że będą się ze sobą kłócić. – Ta jest dla was. Do waszego domowego użytku. – Uniósł tą skrzyneczkę, która była nowa i nieśmigana. Chciał na nią nawet nałożyć jakąś czerwoną wstążkę, ale nie było ku temu okazji. Postawił tą skrzyneczkę gdzieś przy wejściu, żeby mogił sobie same zadecydować, gdzie chcą ją trzymać i czy w ogóle tam zajrzą, żeby wiedzieć co mają w środku. Kupił im najpotrzebniejsze rzeczy. I to nie tak, że kupił już gotowy zestaw. Nie, nie. Joel poświęcił troszkę czasu i sam im wszystko dobrał i skompletował. Wiedział, które marki są godne zaufania i w takie celował.
Zaśmiał się. – Jestem pewien, że światło w pokoju wystarczy. – No i ogólnie było też po prostu jasno, więc nie było co się stresować. Poszedł za nią do tego ich prowizorycznego gabinetu i zerknął na ilość kartonów i wszystkiego. Aż zagwizdał z uznaniem, bo przynajmniej wiedział, że to będzie owocne dwanaście godzin w pracy. – Rozumiem, że ostatecznie i tak będziecie miały jakieś normalne biuro, nie? – Zapytał, bo takie pracowanie z domu musiałoby być dziwne. Kto to widział, żeby pracować z domu. Lol. – Ślicznie wyglądasz. – Powiedział jak odstawił skrzyneczkę i zerknął sobie na nią z niewielkim uśmiechem, który zawitał mu na usta. Podszedł do niej i musnął delikatnie jej usta. Po tym zdjął marynarkę i buty i odrzucił je na bok. Zaczął podwijać rękawy od koszuli. – Co gdzie jest? Od czego powinienem zacząć? – Zapytał, bo to nie tak, że te kartony były podpisane.
przepiękny anioł stróż Gai oraz prawniczka — w kancelarii
25 yo — 159 cm
Awatar użytkownika
about
I thought that love was made for somеone else but you have changed me. My body and my mind agree that you have rearranged me.
Cieszyła się, że Joel zgodził się jej pomóc. Oczywiście nie wymagała tego od niego, liczyła na jego dobre serce. Całe szczęście nie musiała załatwiać jakiegoś obcego człowieka, przy którym mogła się czuć absolutnie niekomfortowo, bo jednak z takim obcym kimś to musiała siedzieć ciągle w pokoju i go pilnować, a z Joelem chciała siedzieć ciągle w pokoju, żeby być blisko niego. Jedyne czego żałowała to tego, że rzeczywiście mają pracę do wykonania i nie będzie mogła się do niego przykleić. – Wyjdę z założenia, że kontrole ma ten, który ma ten sprzęt do wkręcania śrubek – głownie dlatego, że wkrętarką można było zrobić komuś krzywdę, śrubokrętem też. Dlatego lepiej takiej osoby nie irytować. Inej, by pewnie powiedziała, że wygrywa ten, kto ma instrukcje, bo on wie jak skręcać, a kartką papieru też można człowiekowi zrobić krzywdę jak się ktoś mocno postara. – Dzięki, to jest prezent, którego bym się nie spodziewała – uśmiechnęła się szeroko i ucałowała go w policzek odbierając od niego skrzynkę z narzędziami. Była pewna, że ta skrzynka raczej nigdy nie zostanie przez nie użyta, bo ani ona, ani Gaia raczej nie umiały naprawiac rzeczy, ale lepiej było mieć takie rzeczy niż nie mieć. Luna bardzo doceniała, że o nich pomyślał i chciała powiedzieć, że mu odda kase za to ale się ugryzła w język, bo skoro był to prezent to nie powinna mu wtykać pieniędzy.
- Oczywiście – kiwnęła głową, chociaż ona sobie żartowała. Nie była głupia, widziała, że jest jasno. Zapomniała jednak, że Joel czasem miał specyficzne poczucie humoru i nie wszystko łapał. Żartów się jednak nie powinno tłumaczyć więc dała sobie spokój. – Taak, nie wiemy jeszcze gdzie. Wszystko sie tak powoli klaruje, ale chcemy coś ładnego więc pewnie szukanie jeszcze chwile nam zajmie. Jestem trochę niecierpliwa i chciałabym żeby już wszystko było gotowe i żebyśmy mogły zacząć pracę. – Bała się, że to nie wypali, szczególnie, że ostatnio jakoś dziwnie było między nią i Gaia. Dlatego chciała już pracować, może wtedy się jakoś wszystko unormuje. – Dziękuję – uśmiechnęła się i gdy poczuła na swoich ustach jego wargi to zdecydowanie chciała go do siebie mocnej przysunąć, ale nie było teraz na to czasu. – Może bez tej koszuli byłoby Ci wygodniej – rzuciła z rozbawieniem obserwując jak się przygotowuje do pracy, na chwile się trochę za bardzo zapatrzyła. – Hmm chyba wszystko nam tutaj dali – powiedziała i podeszła do kilku kartonów żeby popatrzeć co tam jest. Na jakieś paczce zobaczyła naklejkę z numerem 1. – O to chyba od tego musimy zacząć – no i zaczęła ten karton ciągnąć bardziej na środek pokoju. Trochę się z nim posiłowała, ale była współczesną kobietą, a wiadomo, że te są silne i niezależne więc jakoś sobie poradziła i ułożyła go na środku pokoju żeby mieli miejsce do rozpakowania i skręcania. – Gdzieś mam nożyczki – trochę się zamotała, ale w końcu znalazła nożyczki, którymi otworzyła karton i wyjęła na samym poczatku instrukcje. – Okej to jest pierwsze biurko – powiedziała i podała mu instrukcje, bo dla niej to nie koniecznie było do końca czytelne. On się pewnie na tym lepiej znał. – Czyli tam jeszcze mamy regał i drugie biurko – na pewno pójdzie im szybko i jeszcze będa mogli wspólnie posiedzieć w jej pokoju. Luna narzuci tempo, żeby się wyrobili ze wszystkim.

joel dewitt
come hold me tight
catlady#7921
joshua - zoey - bruno - cece - eric - cait- benedict - owen - olgierd - mira
Prywatny Ochroniarz — Agencja Ochrony
35 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
It was never the way she looked. Always the way she was. I could’ve fallen in love with my eyes closed.
Joel nie widział świata, w którym miałby jej odmówić tej pomocy. Nawet nie chodziło o to jak bardzo [za bardzo] ją lubił. Po prostu była to dla niego bezproblemowa czynność, którą wykonałby dla każdego ze swoich klientów. No dobra, nie dla każdego. Dla damskiej części swoich klientów. Wiedział, że mężczyźni, którzy go ochraniali raczej by z tego skorzystali, żeby poczuć, że mają w Joelu jakiegoś paroba.
- A widzisz, ja bym zakładał, że kontrolę ma ten, kto rzeczywiście wie co robić. – No, bo jakby tak dać sprzęt do wkręcania śrubek komukolwiek, to pewnie nie wyglądałoby to dobrze. Chociaż kogo my tu oszukujemy. Pracujemy w korpo i dobrze wiem, że często kontrolę mają ludzie, którzy nie mają zielonego pojęcia odnośnie pracy, którą powinni się zajmować. Wydawać rozkazy jest łatwo. Już ja dobrze wiem, że Gaia na pewno nigdy z tej skrzynki z narzędziami nie skorzysta chociażby dlatego, że nie będzie wiedziała jak to otworzyć. Pewnie jej jedynym pomysłem na otworzenie tego byłoby rzucenie tego z balkonu, ale wtedy mogłaby uszkodzić na przykład kafle w mieszkaniu. A to pewnie prawdziwy marmur więc tak średnio.
- Ale będziecie stawiały na Lorne czy raczej Cairns? – Był ciekawy, bo jednak był dorosłym człowiekiem i bardziej go interesowała lokalizacja takiego biura niż na przykład to czy będą miały dywan czy normalną podłogę i jeżeli dywan to jakiego koloru. W jego opinii Cairns miałoby więcej sensu, bo jednak większe miasto. Z drugiej jednak strony no to była ich fundacja i one powinny o czymś takim decydować. Poza tym to też trochę nie było zależne od nich, bo jeżeli w Cairns nic nie było dostępne, to raczej sobie wieżowca nie postawią. Zoey im postawi, hehe. – Pamiętaj, że dobre rzeczy wymagają czasu i cierpliwości. – Uśmiechnął się i jeszcze na chwilę złapał jej dłoń, ale zaraz ją puścił, bo musiał brać się do roboty. Chciałabym powiedzieć, że nie miał na to całego dnia, ale ewidentnie miał na to cały dzień. – Może później. – Zaproponował z uśmiechem. Joel niestety, może ku zawodowi Luny, nie był człowiekiem, który kochał paradować z gołą klatą. Nie miał tej klaty najgorszej, ale pewnie był nieco zakompleksiony.
- Okej, ale to zakładam, że jest numer kartonu, do tego konkretnego zestawu. Nie sądzę, żeby ponumerowali wam każdy karton odnośnie kolejności w jakiej powinnyście to rozkładać. – No żadna firma nie świadczyła takich usług, bo pewnie firmy miały wyjebane jak kto sobie te meble będzie rozkładał. Nie wiem co Joel mógł w tym czasie robić jak ona w pojedynkę stała i targała ten karton, ale wnioskuję, że po prostu stał i się gapił?
- Okej. To nie ma tego jakoś dużo. – Myślał, że będzie więcej, ale może to po prostu te kartony sprawiały takie wrażenie. No tak czy siak poprosił ją, żeby się trochę przesunęła, bo nie chciał jej pierdolnąć przez przypadek, ale zaczął wykładać te deski i rozkładać tak, żeby łatwiej było mu je rozpoznać i żeby wiedział co się z czym je. No i że Ronan był jego kumplem to Joel też sobie porozkładał śrubki odpowiednio je segregując. Pewnie nawet nie wiemy, ale Joel jest jednym z sekretnych budowlańców, którzy remontują Mirze dom. – Możesz już te kartony i folie pozabierać jak coś. – Nie było sensu, żeby tu leżały i się walały i psuły estetykę miejsca. Poza tym mogły tylko przeszkadzać i wkurwiać Joela. A nie chcemy, żeby wyszło, że DeWitt ma jakieś problemy z agresją.
przepiękny anioł stróż Gai oraz prawniczka — w kancelarii
25 yo — 159 cm
Awatar użytkownika
about
I thought that love was made for somеone else but you have changed me. My body and my mind agree that you have rearranged me.
- Wydaje mi się, że nie zawsze to tak działa – wiele razy kontrole miały osobę, które absolutnie nie wiedziały co mają robić, ale mieli odpowiednie środki lub pozycję. Może nie koniecznie się to sprawdzało w kwesti skręcania mebli, ale tak ogólnie w świecie, całkiem możliwe. Co tam jednak Luna wiedziała. Była młoda, świata nie znała. Wszystko jeszcze przed nią. Przez chwile się zastanowiła nad jego pytaniem, bo w sumie nigdy chyba z Gaią o tym nie rozmawiały. Wiedziała na jakim obszarze chcą żeby ta fundacja się skupiła, ale o reszcie nie za bardzo gadały. W sumie ostatnio to w ogóle nie miały ze sobą najlepszego kontaktu, ale o tym akurat z Joelem nie chciała rozmawiać. To był zbyt skomplikowane i najpierw musiała dogadać wszystko z Gaią. – Nie gadałyśmy jeszcze o tym. Jak szukałam to brałam pod uwagę oba miejsca, ale jeszcze nie podjęłyśmy decyzji gdzie konkretnie. Osobiście chyba wolałabym Lorne Bay, bo jeżeli będę musiała pracować zarówno w fundacji jak i w kancelarii to nie chciałabym dojeżdżać godzinę. No, ale to jeszcze zobaczymy. Musimy pochodzić i popatrzeć na te przestrzenie, a na razie jakoś brakuje nam czasu. – Teraz było dużo zamieszania z zorganizowaniem wszystkich potrzebnych dokumentów, rejestracją fundacji, spotkaniem z teamem Prowym i marketingowym. Dużo roboty, a jeszcze obie pracowały w innych miejscach więc samo znalezienie biura nie było aż takim priorytetem skoro miały przestrzeń na to w domu. – Nie jestem dobra w cierpliwość – skrzywiła się, bo ona to lubiła mieć efekty od razu, no ale co miała zrobić? Niektórych rzeczy nie pośpieszy.
- A w instukcji nie ma od którego kartonu powinniśmy zacząć? – Zapytała, bo ona się oczywiście nie znała na tym. Nie wiedziała, że tak naprawdę każda instrukcja dla każdego kartonu była osobna, a jedna taka ogólna, która mówiła niewiele. – No trudno, zaczniemy od tego – prosze bardzo podjęła decyzję najwyżej zaczną od dupy strony i spędzą ze sobą więcej czasu. Później kiwnęła głową i pozabierała puste kartony i folie. Wyniosła to na parter, żeby się nie kręciło pod nogami. Wyrzuci to do śmietnika jak już wszystko skręcać skończą. Wróciła do niego na górę i zdała sobie sprawę, że jest słabą gospodynią. – A nie chcesz może czegoś do picia? Nie wiem ile czasu na to poświęcimy więc może kawa? – Zaproponowała stając w drzwiach, bo nie chciałaby żeby tu siedzial i robił te rzeczy o suchym pysku, szczególnie, że przecież pomaganie jej w ten sposób nie należało do jego obowiązków, a jednak był teraz w pracy. – Kiedy będe mogła Ci się odwdzięczyć i za tą randkę i za skręcanie mebli? – Zapytała tym razem opierając się plecami o ścianę, bo nie chciała mu tam przeszkadzać jak te rzeczy rozkładał.

joel dewitt
come hold me tight
catlady#7921
joshua - zoey - bruno - cece - eric - cait- benedict - owen - olgierd - mira
ODPOWIEDZ