chirurg urazowy — Cairns Hospital
37 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Pani doktor z Włoch, która przeniosła się do Australii i choć nadal jest na wizie pracowniczej, to powoli zapuszcza korzenie u boku Beverly.
- Fakt. – Uśmiechnęła się ciepło, bo mogłaby wymieniać wiele rzeczy, które lubiła w Beverly. Te od strony emocjonalnej oraz fizycznej, lecz nie wypadało wspominać panu Strandowi o cudownych pośladkach jego córki. – Jest jedna rzecz, która się wyróżnia. – Głównie na tle innych relacji, które miewała. – Kiedy patrzę w jej oczy, to czuje spokój. Wypełnia mnie od środka i.. – Zaczynając o tym mówić spojrzała w kierunku Beverly rozmawiającej z matką. Wynurzyła się przed Eirikem, być może trochę za bardzo. Mogłaby rozwinąć myśl, mówić o tym bardzo długo, ale nie chciała zanudzać go romantycznymi szczegółami. Nie tego chciał. Rodzin albo ogólnie rodzina oczekiwała raczej czegoś na wzór deklaracji poprzez czyny, bo słowa nie zawsze musiały być prawdą. – Scusa – przeprosiła go za kierunek rozmowy, w którym to poszło. – Ale tak właśnie jest. – Uśmiechnęła się do niego nie zamierzając zaprzeczać temu, jak czuła się przy Strand. Tego nie dało się dokładnie wyjaśnić, ale wystarczyło, że raz skupiła się na jasnych oczach. Nie na pośladkach, nie podczas wyrzutu gniewu, kiedy przyniesiono pacjenta ani kiedy płakała. To był moment pozbawiony nadmiernych uczuć, które uniemożliwiały dostrzeżenie tego, co teraz widziała zawsze. Wtedy jednak potrzebowała chwili, w której rzeczywiście skupiłaby się na niebieskich tęczówkach.. to właśnie wtedy dostrzegła coś nietypowego. To, jak na nią działały.
- Beverly dużo przeżyła w swojej poprzedniej pracy. – Wystarczyło, że wspomni Syrię aby móc ocenić resztę „robót” wykonywanych dla rządu. Możliwe, że Syria była tylko wierzchołkiem góry lodowej. Margarita szanowała tajność tej pracy, ale teraz sobie pomyślała, że może jednak powinna wściubić nos i dowiedzieć się czegoś więcej. – Na dłuższą metę nikt by tego nie wytrzymał. – Może by nawet nie przeżyła, o czym oboje z Eirikiem dobrze wiedzieli. – Nie twierdzę, że tu jest bezpieczniejsza. – Zważając na ostatnie wydarzenia i w lesie. – Ale jest bliżej domu a to najważniejsze. – Tak naprawdę nigdzie nie było bezpiecznie. Nagle mógł strzelić grom z jasnego nieba i tyle. Człowiek niczego nie przewidzi, ale na pewno może zminimalizować częstotliwość występowania ryzykownych akcji w jego życiu. – Jeśli jednak kiedyś znów będzie chciała zmienić pracę, to będę otwarta. – Na dyskusje o tym, bo kto wie czy nagle Strand nie zechce znów wrócić (albo zmienić całkowicie0 do nieco bardziej niebezpiecznej pracy. Bertinelli to rozumiała. Chwilami łapała się na myśli, że tęskniła za adrenaliną, którą czuła pracując w strefach wojny, więc nie zdziwiłaby się gdyby Beverly również chciała w swym życiu nieco więcej akcji.
- Obie o siebie dbamy – zapewniła pana Stranda i znów pokierowała wzrok na panią oficer, ku której posłała ciepły uśmiech.
- Opowie mi doktor o nietypowych przypadkach w swojej pracy? – Przez tyle lat wykonywania zawodu na pewno jakieś miał.
- Tylko jeśli się ze mną napijesz.
- Nie mogę. Obiecałam, że dzisiaj będę miała wszystko pod kontrolą. – Że z nich dwóch to Beverly mogła sobie odpuścić i popić nieco więcej ze swymi kolegami z pracy, którzy – jak sądziła Margo – i tak zostaną dłużej na nocne plotki.
- Wszystko jest pod kontrolą. Idealnie – pochwalił. – Tylko jeden kieliszek.
- Jeden. – Przytaknęła wzrokiem szukając słodkiego syropu do wódki. Zgadzając się na to dostała w gratisie parę historii o szalonych przypadkach, od których aż Margo rozbolały zęby. Gdyby tylko słyszała co wcześniej Gratia o niej mówiła, to potwierdziłaby, że miała dobre geny.
mistyczny poszukiwacz
Lorde
Senior Wildlife Officer — The Queensland Parks and Wildlife Service
36 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Lokalna funkcjonariuszka straży leśnej, przebywająca w Lorne Bay od trzech lat, tracąca głowę dla włoskiej pani doktor z którą wychowuje syna
Eirik nawet nie próbował podważyć odczuć Margo, zamiast tego uważnie ją obserwując. Widział, jak wychylała się w stronę Beverly, szukała jej spojrzenia i uśmiecha, co mówiło samo za siebie. Miał szczerą nadzieję, że tym razem będzie dobrze, a nikt nie okaże się kłamcą, albo osobą, chętną na zgoła odmienne doświadczenia, u boku kogoś innego.
Nie odebrał więc słów Margarity, jak czegoś nieodpowiedniego, co podkreślił uśmiechem oraz krótkim zaprzeczeniem. Kiedy temat zszedł na pracę Beverly w służbach specjalnych, z wolna skinął głową, zgadzając się z większym natężeniem niebezpiecznych działań.
- Wyprowadziła się do stolicy, całe 13 godzin jazdy samochodem, w jedną stronę od Brisbane - teraz również nie było najbliżej, ale Lorne Bay wydawało się mniej „szalonym” wyborem. - Czasami przylatywała samolotem na święta, ale rzadko kiedy miała wolne. Jak nie specjalne zadania, to wyjazdy…
Chociaż córka nie zawsze chwaliła się obowiązkami w ASIS oraz ASIO, Eirik poczytał to i owo na internecie, aby nieco przybliżyć sobie pracę pociechy. Nawet sobie nie wyobrażał, jak ogromną wiedzę trzeba posiadać. Zawód agenta, zajmującego się wywiadem zarówno w obrębie kraju, jak i poza nim bywał nie mniej wymagający, niż fucha chirurga. Jeden błąd mógł zaprzepaścić całą misję, doprowadzić do zdemaskowania agenta, co skutkowało niekiedy tragicznymi w skutkach zdarzeniami.
Dobrze, że przeprowadzali tę rozmowę. Dzięki niej, Eirik wiedział, że Margo nie zamierzała zamknąć Bev w małym pudełku, z konkretną etykietą, blokując jej ewentualne ścieżki rozwoju. Wydawała się zdeterminowana i porządna, a to wystarczało, aby nie kręcił na nią nosem. Biorąc również pod uwagę jej talent kulinarny… tak, wszystko raczej było na swoim miejscu.
Z uśmiechem wychylił podkręconego syropem shota, opowiadając następnie o paru przypadkach, łącznie z patologiami stomatologicznymi, w formie zębów, wrastających w zatoki, albo nawet nos, co wymagało asysty laryngologa. Zastanawiał się swego czasu nad podwójną specjalizacją, ale ostatecznie doszedł do wniosku, że stomatologia jest na tyle przyszłościowa i interesująca, że zajmie go w całości, skutkując przy okazji konkretnym zasilaniem konta bankowego.
- Skorzystam z okazji i trochę pobawię się z moim wnukiem, jeśli nie masz nic przeciwko - podjął Eirik, uznając, że już koniec z alkoholem. Ostatnią rundkę wypił w towarzystwie wybranki Beverly i na tym mógł skończyć. Za godzinę i tak razem z Gratią powinni się zbierać, aby zdążyć na samolot, z Cairns. Tym razem mogli sobie pozwolić jedynie na jednodniowy wypad.

Wyłapywała krótkie uśmiechy przesyłane przez Margo, które od razu odwzajemniała, zerkając nieco ponad ramieniem Gratii, wpadającej w lekki potok słów.
- … jeśli planujecie razem ślub, jak rozstrzygniecie sprawę Olivera?
- Hm? - mogła się przyznać bez bicia: wyłączyła się na krótką chwilę, a matka już nawiązała do kolejnego w jej życiu ślubu, chociaż nikt nie składał jeszcze żadnych, oficjalnych deklaracji (te wypowiedziane w łazience to zupełnie inna kategoria).
- Jen nadal ma do niego prawa. Jeśli wyjdzie z więzienia, będzie mogła go zabrać.
- Nie pozwolę na to - stanowczo pokręciła głową, wyczuwając jak Gratia zachęca ją pośrednio do wzburzenia niemałej burzy z osadzoną Jennifer. - Jak tylko zapadnie wyrok, złoże odpowiednie dokumenty, aby zabrano jej prawa do dziecka. Jeśli będzie winna tych wszystkich przestępstw, odebranie praw rodzicielskich to tylko formalność, prawda?
- Teoretycznie.
No tak, z panią adwokat mogła tak w nieskończoność. Jeden sąd się zgodzi, a drugi będzie nieprzekonany. Pragnęła jednak wierzyć, że organom państwowym zależało na dobru dziecka, które to nie powinno być zagrożone potencjalną demoralizacją ze strony rodzica-przestępcy.
- Margarita - Gratia sama zdecydowała się na przywołanie Włoszki, widząc, jak ta kończy jedzenie kawałka tortu.
- Tylko nie mów jej głupot - poprosiła matkę, wstając z krzesła, aby partnerka mogła na nim usiąść. To nie powinno potrwać zbyt długo. Pani Strand wydawała się chętna na rozmowę, ze względu na niedawne pochłonięcie procentów, a to mogło być zarówno zwodnicze, jak i zabawne.
- Masz rodzeństwo, prawda? - zapytała na samym wstępie, powodując u córki wysokie uniesienie brwi. - Ktoś jeszcze jest u was lekarzem?
Zaczyna się.
- Jeśli będziesz potrzebować ratunku, napisz mi SMS’a - wyszeptała jeszcze do partnerki, decydując się na dołączenie do współpracowników, wypalających papierosy na zewnątrz. Nie chciała ich zaniedbać, szczególnie, że niedługo Lachlan odchodził, a Miriam… wspominała coś o zbliżającej się rencie, więc wszystko mogło się zdarzyć.
Przesunęła uspokajająco dłonią po ramieniu Margo i oddaliła się, z delikatnym uśmiechem przyklejonym do ust. Jeszcze trochę i najważniejsi goście zaczną się zbierać. Po wszystkim zasłużyły na pełnoprawny odpoczynek.

chirurg urazowy — Cairns Hospital
37 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Pani doktor z Włoch, która przeniosła się do Australii i choć nadal jest na wizie pracowniczej, to powoli zapuszcza korzenie u boku Beverly.
Spojrzała na Beverly nie wiedząc, jak odczytać intencje Gratii do chęci porozmawiania z nią. Musiała się upewnić, że wstępnie nie szykowało się na nic złego, co zamierzała odczytać z twarzy partnerki. Gdyby rozmowa matki z córką nie przebiegła dobrze, to analogicznie mogłaby uznać, że i ona znajdzie się pod rozstrzałem. Pomimo udanej rozmowy z Eirikiem musiała być ostrożna. Mogła jedynie sądzić, że poszło jej dobrze, ale co pomyślał sobie pan Strand to jego. Z matką mogło być gorzej. Ba, z nimi zawsze było ciężej, bo faceta łatwo przekonać po paru kieliszkach a kobieta.. cóż, zazwyczaj bardziej oceniająco patrzyła na drugą kobietę, która potencjalnie miałaby wejść do rodziny.
- Si. Czwórkę. – Gdyby nie komplikacje przy ostatnim porodzie pani Bertinelli, to rodzice pokusiliby się o jeszcze jedno dziecko. Byli bardzo płodni i przede wszystkim chętni do posiadania wielu dzieci.
Zanim odpowiedziała na drugie pytanie znów uśmiechnęła się do Beverly, którą odprowadziła wzrokiem na zewnątrz.
- Nicollo, młodszy brat. Poszedł w moje ślady. – Musiała zaznaczyć to ostatnie aby było wiadomo, że rodzice nigdy na nich nie naciskali. Nie wymagali konkretnej ścieżki kariery ani ogromnych zarobków. Nicollo, kolejny z rodzeństwa tuż po Margo, był zapatrzony w starszych. Miał wybór, ale chciał pójść w kierunku, w którym ruszyła Margarita. – Jest kardiochirurgiem. – Czuła, że musiała to dodać, żeby lepiej wypromować brata. Gdyby rozmawiała z kimś innym, to nie zwracałaby uwagi na takie rzeczy, ale znając Strandów lepiej zaznaczać super specjalizacje.
- A ty? W czyje ślady poszłaś.
- W swoje. – zaśmiała się szczerze. – Nauka szła mi łatwo, więc mogłam szaleć z wyborem. – Nie chciała być aż tak arogancka, ale mogła tym zapunktować u Gratii. – Medycyna od zawsze mnie fascynowała, ale nie od razu wiedziałam, że chce to robić. – Nie była do końca zdecydowana, ale wreszcie podjęła się nauki, której nigdy nie żałowała.
- A co chcesz robić z moją córką?
Wydawałoby się, że Margarita umiała się opanować, ale niespodziewanie jej policzki lekko się zaróżowiły, bo były różne rzeczy, które chciałaby robić z Beverly. Niestety te dwuznaczne od razu przyszły jej na myśl, co szybko chciała skomentować ukrywając rumieniec, lecz Gratia nie spodziewanie się roześmiała. Bertinelli spojrzała w kierunku tarasu, jakby szukała ratunku albo wyjaśnienia zachowania starszej kobiety. Nie wiedziała, czy to naturalne. Czy tamta była rozbawiona czy śmiała się, bo postawiła na swoim (znów mogąc nie lubić drugiej połówki swego potomstwa).
- A myślałam, że to pytanie źle działa jedynie na facetów.
Co się działo? Czy to było normalne? Czy pani Strand miała poczucie humoru, o którym nie wiedziała? Margarita dalej szukała wskazówki patrząc w kierunku Eirika, który jedynie się uśmiechnął i wrócił do zabawy z wnukiem.
- Pani córka..
- Moja córka, jak wszystkie dzieci, jest ważna. Nie zawsze się zgadzamy, ale jestem po jej stronie, więc nie schrzań tego.
Czy to przez alkohol? Tak, zdecydowanie to mógł być alkohol. Innego uzasadnienia Margarita nie miała.
- Co cię skłoniło do zmiany specjalizacji?
Nagła zmiana tematu kolejny raz wstrząsnęła Bertinelli, która postanowiła wziąć to na klatę i udawać, że nic się nie działo. Przecież nie powiedziano niczego złego. Właściwie spodziewała się usłyszeć od Strandów coś podobnego, a nawet gorszego. Eirik już przedstawił jak związek jej z Beverly mógł wyglądać z boku; jak wykorzystanie okazji. Nie przedstawił jednak tego w oskarżycielski sposób, co mogła uczyć Gratia, lecz ona także nie pociągnęła ów tematu. Wydawało się, że wszystko było w porządku chyba, że ewentualne oskarżenia nie padną bezpośrednio, a jedynie podzielą się nimi z córką.

- Bella – Wyjrzała na zewnątrz musząc przerwać radosną rozmowę. – Twoi rodzice muszą już jechać. – Innymi słowy pora się z nimi pożegnać.
Przepuściła partnerkę w progu i spojrzała na jej współpracowników.
- Chcecie jeszcze coś do picia?
- Myślałem, że mamy już iść. – napomknął Lachlan.
- Nie. Czemu? Zostańcie. – Nie miała nic przeciwko. Ba, przy nich zdecydowanie czuła się swobodniej niż przy państwu Strand. – Przyniosę przekąski. – Wróciła do środka, ale zanim zdecydowała się zebrać ze stołu parę rzeczy do przegryzienia, to podeszła do Beverly, od której odebrała Olivera. Żegnanie się z rodzicami z dzieckiem na rękach nie było najwygodniejsze.
- Wpadnijcie kiedyś do nas. Razem. – Eirik znacząco spojrzał na córkę, która ostatnio przyjeżdżała do Brisbane tylko z Oliverem. Rozumiał to, bo cel podróży wiązał się z Jen, ale teraz tak nie musiało być.
mistyczny poszukiwacz
Lorde
Senior Wildlife Officer — The Queensland Parks and Wildlife Service
36 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Lokalna funkcjonariuszka straży leśnej, przebywająca w Lorne Bay od trzech lat, tracąca głowę dla włoskiej pani doktor z którą wychowuje syna
Przejmowała się przebiegiem rozmowy Margo z Gratią. Nawet po przejściu na tyły domu i dołączeniu do reszty leśników, łypała co i raz w stronę stołu, zastanawiając się, jakimi pytaniami zasypywała jej partnerkę seniorka.
- Więc… kiedy planujecie imprezę weselną? - Lachlan wyrwał ją z zamyślenia, powodując nagłe drgnięcie, ku rozbawieniu Miriam.
- Co proszę? - uniosła brwi, z lekkim zdezorientowaniem, wymownie zerkając na trzymanego przez kolegę skręta. Nie wyglądało to na trawkę, którą wcześniej poczułaby w powietrzu. Lachlan raczej nie odważyłby się przynieść takiego specyfiku na urodziny małego dziecka i to prawda. Od dziesięciu minut raczył się cygaretką, którą odnalazł w odświętnych spodniach, zakładanych również na obiady z rodziną.
- Dopiero co do was dołączyłam, nie masz za grosz przyzwoitości, zrzucając na mnie tak skomplikowaną kwestię.
- Tylko pytam - facet wzruszył ramionami, jakby to nie było nic wielkiego. - Muszę wiedzieć czy nie zostanę pominięty w spisie gości. I Miriam też.
Podsunął cygaretkę pod nos Strand, na co ta pokręciła głową. Nie chciała śmierdzieć mocnym tytoniem nosząc Olivera, albo później - przytulając do Margo w pokoju gościnnym.
- Wszystko w swoim czasie, ok? - podjęła, nie chcąc zaprzeczać ewentualności wzięcia ślubu z Margo. Jeśli już, zdecydowanie doszłoby do tego na terenie Australii, jako, że we Włoszech, małżeństwa osób tej samej płci nie były zalegalizowane.
- Na pewno o was nie zapomnę, tego możecie być pewni - zaznaczyła, obdarzając dwójkę współpracowników sympatycznym uśmiechem. - Margo również zadbałaby, aby was nie zabrakło.
Od czasu incydentu w szpitalu oraz wspólnego wyjścia towarzyskiego, leśnicy przepadali za Włoszką, zasypującą ich mnóstwem pysznego, domowego jedzenia. Z pewnością odczuliby brak tych wszystkich, wspaniałych potraw, co niedługo niestety nastąpi, z powodu rozpadu dotychczasowego składu, urzędującego w biurze, na skraju dziczy.
Zerknąwszy w stronę rozmawiających przy stole kobiet, miała wrażenie, że Margo panikuje, jednak ów moment nie trwał zbyt długo. Gdyby rzeczywiście potrzebowano jej pomocy, otrzymałaby stosownego SMS’a, prawda? Prawda. Pozostało jej więc dotrzymać towarzystwa Lachlanowi oraz Miriam, z którymi zaczęli rozmawiać o nowym dowódcy w ich terenowej jednostce.
- Pewnie ujawni się w przeciągu następnych dwóch tygodni. Jeśli chcesz, możesz zapytać o niego Madison, na pewno wie więcej.
Dziewczyna była jednak tak zaabsorbowana zabawą z Oliverem, że lepiej jej od tego nie odrywać, celem poruszenia służbowych tematów. Na to jeszcze przyjdzie pora.
Słysząc o szykowaniu się Strandów do wyjścia, pospieszyła w ich stronę, po drodze zgarniając syna. Wydawał się nieco zgrzany od zabawy, o czym świadczyły mokre włosy oraz koszula, czym zajmie się za chwilę, po wyjściu Eirika i Gratii. Pozwoliła rodzicom wyściskać wnuka, chociaż ten wyraźnie już przysypiał, o czym świadczyły ociężałe powieki oraz oparcie głowy na ramieniu mamy. Sprawnie przekazała go w ręce Margo, która pojawiła się tuż obok.
- Wpadniemy - zapewniła z delikatnym uśmiechem, bo chociaż nie wiedziała, kiedy konkretnie to nastąpi, w końcu jakoś się zgrają. I tak zamierzała kiedyś pokazać Margo swój pokój, zajmowany w dzieciństwie, aby mogły się pośmiać i wymienić doświadczeniem z zamierzchłych czasów.
Taksówka przyjechała w przeciągu kolejnych pięciu minut. Eirik, po porządnym uściskaniu Margarity (z poszanowaniem Olivera, tkwiącego na jej rękach) wytoczył się jako pierwszy, a za nim Gratia, wspominająca Bev o odpowiedniej strategii w sądzie, podczas zeznań w sprawie działań przestępczych Jen. Wystarczyła jeszcze chwila i już ich nie było. Zamknięcie drzwi wejściowych pozwoliło na wzięcie swobodniejszego wdechu oraz spokojną wymianę spojrzeń.
Wytrzymały.
Madison wraz z kolegą zwinęli się pół godziny po wyjściu Strandów. Gdyby tylko na talerzach zostało cokolwiek do spakowania, Margo z pewnością by się o to pokusiła. Okazało się, że potrawy przyrządzone przez Bertinelli były tak świetne, że zostały doszczętnie spałaszowane przez gości. Mogła być z siebie dumna.
Lachlan oraz Miriam wyszli po następnej godzinie, po pomocy przy sprzątaniu oraz krótkiej rozmowie przy stole, po tym jak Oliver został przebrany i przeniesiony do łóżeczka. Pozostały czas mogły przeznaczyć na stosowne odprężenie po całym dniu wrażeń, poprzez opadnięcie na materac, krótką wymianę zdań i być może zaczepne sięganie do odkrytego ciała, schowanego po części przez cienką kołdrę.

/zt x2

ODPOWIEDZ