diakon — kościół
28 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Spoko chłopak, który niedługo będzie zawodowym księdzem.
001.
{outfit}
Powinien już trochę zwolnić. Przestać zachowywać się jak szczeniak i rzeczywiście zacząć żyć tak jak to sobie wybrał wstępując do seminarium. Nie mógł jednak tak do końca pogodzić się z tym, że ma zostawić na stałe tyle wspaniałych rzeczy. Jak chociażby imprezy na plaży. No i to nie tak, że jako ksiądz nie mógłby się na czymś takim pojawić, bo pewnie, by mógł, ale czy wypadało? No już tak średnio. Szczególnie gdyby chciał się napierdolić w trzy dupy, później wieść, by sie rozniosła i już żadna miła babcia nie przynosiłaby mu ciasta na niedzielę. Na tym o dziwo mu dość mocno zależało, bo lubił dostawać darmowe jedzenie za nic, a dzięki takim babciom to nie musiał prawie wcale gotować. To było fantastyczne, chociaż też nieco go rozleniwiało w kuchni, a trzeba było zaznaczyć, że Olgierd naprawdę lubił porządnie zjeść. Później musiał wylewać poty na siłowni żeby zachować formę. Może i miał być księdzem, ale nikt nie powiedział, że nie może mieć sześciopaku. Nawet jeżeli miał go chować pod sutanną.
Był jednak jeszcze młody i chciał z tej młodości chociaż trochę skorzystać zanim złoży swoje oficjalne i ostateczne śluby i zostanie pełnoprawnym księdzem. Wtedy nagle wszyscy znajomi zaczną do niego mówić "proszę księdza" albo co gorsza "ojcze van Horn", przecież to było po prostu obrzydliwe. Wolał być Olgierdem, który po prostu jest trochę bliżej Boga. Dzisiaj natomiast to jedyne czego był blisko to butelki z piwem, którą zadowolony trzymał sobie w ręku rozmawiając ze znajomymi. Lubił imprezy na plaży, zawsze wpadała tu dość spora liczba osób, w dużej mierze byli to też turyści, którzy zwietrzyli okazję na darmowe szaleństwo, którego nie było w przewodniku. Jemu to nie przeszkadzało, bo dzięki temu mógł poznać kogoś nowego, a cenił sobie nowe znajomości. Tak samo jak doceniał dobre piwo i ładne kobiety, a tych było w okolicy dość sporo, chociaż też ciężko było tak po prawdzie ocenić, bo było już dość ciemno i jedyne światło jakie było to te, które dawały rozpalone gdzie nie gdzie ogniska. Mimo tego, że światło było znikome, a ludzi dookoła nazbierało się sporo to i tak Olgierd w tym tłumie umiał wypatrzeć jedyną osobę na świecie, której chyba nie był gotów zobaczyć. Rozpoznałby ją wszędzie. Pewnie nawet gdyby oślepł to rozpoznałby znajomy zapach jej perfum. Elaine. Nie chciał jej widzieć, nie chciał z nią rozmawiać, a jakimś dziwnym zbiegiem okoliczności jego nogi same podjęły decyzję i zanim się zorientował był już bardzo blisko swojej dawnej, wielkiej miłości. - Elaine... - to też był idiotyczny sposób na zaczęcie pogawędki, ale miał do wyboru to, albo tekst "Szczęść Boże", co byłoby chyba gorsze. - Wow lata się nie widzieliśmy - postanowił więc robić dobrą minę do złej gry i nawet posłał jej szeroki uśmiech. - Pięknie wyglądasz - miał być księdzem, a według religii, którą obecnie praktykował trzeba było ludziom wybaczać, nawet jeżeli złamali Ci serce. - Nie spodziewałbym się Ciebie tutaj - w sumie sam nie wiedział, gdzie by się jej spodziewał. Pewnie w jakimś miejscu, w którym robi wielką karierę, a nie na plaży w Lorne Bay.

elaine henderson
powitalny kokos
catlady
joshua - luna - zoey - eric - benedict - owen - bruno - judith - cat - cece - mira - mei