about
Arabella's got a '70s head but she's a modern lover, it's an exploration, she's made of outer space and her lips are like the galaxy's edge. And her kiss the colour of a constellation fallin' into place
003.
Oparła się o ościeżnicę drzwi do łazienki, krzyżując ręce na piersi, przyglądając się jak mężczyzna kończy swoją pracę i chowa narzędzia.
— Dzięki, wygląda to w końcu dobrze — przyznała, lustrując jego pracę wzrokiem, podchodząc bliżej, aby przyjrzeć się uważnie, przesuwając dłonią po powierzchni nowego, zaimpregnowanego drewna. — Drinka po pracy nadal Ci nie zainteresuje, ale jeśli masz ochotę na coś innego, to da się zorganizować — spojrzała na niego, odwracając sie w jego kierunku przodem i opierając się tyłkiem o świeżo zamontowany blat. O braku alkoholu w tym domu — chociaż bez szczegółów — dowiedział się już wtedy, gdy naprawiał jej meble kuchenne i nic się jak na razie w tym nie zmieniło. Jeśli do tego dojdzie to kto wie, może nawet da mu znać. Niby nie miała tego w planach, ale wielu innych rzeczy, które miały miejsce w jej życiu też nie planowała. Popieprzonych rodziców, straty córki, męża pedofila, odwyku. Lista była dość rozbudowana.
waldo rawlings
about
gburkowaty stolarz, którego żona uciekła wraz z córką jednego dnia, zostawiając go bez jakichkolwiek wyjaśnień
008.
Nigdy nie udawał bardziej rozmownego, niż był w rzeczywistości, prędko dając się poznać klientom od swojej mrukliwej strony, więc nic dziwnego, że na szczycie listy zawsze plasowały się osoby, które — podobnie jak Helena — nie były zainteresowane pogawędkami nad pracą. Mógł skupić się na powierzonym mu zadaniu, wymienić kilka słów, gdy oboje uznali, że pojawiła się na to przestrzeń, a później zawinąć do domu z kasą, która zdecydowanie mu się przyda. W końcu nadal był pod kreską, a trochę zbyt hojne wywalanie pieniędzy alkohol, niczego nie ułatwiało.
Zerknął na efekt swojej pracy, który pochwaliła i pokiwał głową, zgadzając się z tą opinią. Wyglądało to zdecydowanie lepiej, niż gdy zaczynał. Nadal miał jeszcze trochę rzeczy do zrobienia, ale wiedział, że ze wszystkimi nie upora się tego popołudnia. Zostały i tak drobnostki, które wymagały kilku dokupionych elementów, bo trochę przeliczył się przy poprzednim zamówieniu.
— Coś innego też brzmi okej — potwierdził, zatrzaskując swoją skrzynkę z narzędziami. Otrzepał dłonie i podszedł w jej stronę, z zamiarem udania się tam, gdzie go poprowadzi. Wprawdzie najchętniej napiłby się po prostu szkockiej, ale zrozumiał, że nie było to coś, co mu kiedykolwiek zaoferuje. Dlatego bez narzekania odpuścił, postanawiając, że napije się po prostu, gdy wróci do siebie — co nie było niczym niezwykłym w jego wypadku. — Chociaż nie wiem, czym to tajemnicze coś ma być — przyznał, bo nie miał pojęcia, czy spodziewać się herbaty, czy twardych narkotyków. Prawdopodobnie na żadną z tych rzeczy Waldo i tak by się nie skrzywił. Nie było sensu udawać porządniejszego, niż był w rzeczywistości — tym bardziej że każdego dnia sięgał po alkohol, po których wcześniej schylał się do najniższej półki w sklepie i zagryzał to gotową lasagne z marketu. Czy cokolwiek jeszcze mogło mu na tym świecie zaszkodzić?
about
Arabella's got a '70s head but she's a modern lover, it's an exploration, she's made of outer space and her lips are like the galaxy's edge. And her kiss the colour of a constellation fallin' into place
Mogłaby niby dopytywać o to, jakie materiały wykorzystuje, czym impregnuje, a czego nie poleca na przyszłość, żeby rozwinąć jakoś swoją wiedzę i kto wie, może znaleźć nową pasję, czy coś. Przydałoby jej się to pewnie, bo była totalnie znudzona życiem aktualnie i nie bardzo potrafiła znaleźć sobie jakieś sensowne zajęcie. Mimo to jednak nie sądziła, aby stolarstwo znalazło się na jakiejś bardzo potencjalnej liście jej nowych zajęć. Nie wtrącała się więc w to, co robił. A gdy przyjdzie czas na kolejną impregnację albo coś, to po prostu do niego zadzwoni, aby to zrobił, a ona mu zapłaci. Znał się na tym, ona nie, więc lepiej zostawić to w rękach fachowców, a nie udawać mądralę. Mogła ewentualnie pochwalić jego pracę, co zrobiła — niezbyt wylewnie i szczędząc słowa, ale raczej nie spodziewał się po niej więcej. Ani ona nie sądziła, aby Waldo oczekiwał jakich rozbudowanych pochwał i paplania od rzeczy. Zdążyła zauważyć, że mają bardzo podobne podejście do takich kwestii. Co było wygodne i przyjemne. Ludzie za dużo gadali.
Zaśmiała się lekko, bo rzeczywiście — coś innego mogło mieć naprawdę wiele znaczeń, ale niestety. Helene nie zamierzała poczęstować go magicznymi grzybkami ani nawet wesołym piksem. Miała tylko swoje tabletki na ataki paniki i depresję, ale aktualnie bardzo ich pilnowała, bo nie znalazła jeszcze kogoś, kto wystawi jej na nie kolejną receptę.
— Niestety, nie mam schowanego woreczka z koksem pod zlewem w kuchni, ani nawet syfiastego kryształu, który ćpają teraz gówniarze — przyznała z lekkim smutkiem. Jedyny kryształ, jaki tu miała to cukier, także gówniana sprawa. Tego lepiej nie wciągać.
— Mogę Ci zaproponować co najwyżej kawę lub herbatę, ewentualnie sok pomarańczowy — tyle miała. No i wodę, wiadomo. Kranówka u aborygenów na bank była wybitnie czysta, skoro tak dbali o ekologię. — I swoje towarzystwo, oczywiście — dodała, całkiem niewinnie. — Ale nie musimy za bardzo rozmawiać — przekrzywiła lekko głowę, unosząc lekko brew ku górze. Mogli znaleźć sobie inne zajęcia. Czy właśnie go trochę podrywała? Owszem. I to wcale nie dlatego, że nie miała mu z czego zapłacić i chciała to zrobić w naturze. Na szczęście pieniędzy jej nie brakowało, ale to nie oznaczało, że nie można z tej współpracy wyciągnąć jakichś dodatkowych korzyści, prawda? Prawda.
waldo rawlings
Zaśmiała się lekko, bo rzeczywiście — coś innego mogło mieć naprawdę wiele znaczeń, ale niestety. Helene nie zamierzała poczęstować go magicznymi grzybkami ani nawet wesołym piksem. Miała tylko swoje tabletki na ataki paniki i depresję, ale aktualnie bardzo ich pilnowała, bo nie znalazła jeszcze kogoś, kto wystawi jej na nie kolejną receptę.
— Niestety, nie mam schowanego woreczka z koksem pod zlewem w kuchni, ani nawet syfiastego kryształu, który ćpają teraz gówniarze — przyznała z lekkim smutkiem. Jedyny kryształ, jaki tu miała to cukier, także gówniana sprawa. Tego lepiej nie wciągać.
— Mogę Ci zaproponować co najwyżej kawę lub herbatę, ewentualnie sok pomarańczowy — tyle miała. No i wodę, wiadomo. Kranówka u aborygenów na bank była wybitnie czysta, skoro tak dbali o ekologię. — I swoje towarzystwo, oczywiście — dodała, całkiem niewinnie. — Ale nie musimy za bardzo rozmawiać — przekrzywiła lekko głowę, unosząc lekko brew ku górze. Mogli znaleźć sobie inne zajęcia. Czy właśnie go trochę podrywała? Owszem. I to wcale nie dlatego, że nie miała mu z czego zapłacić i chciała to zrobić w naturze. Na szczęście pieniędzy jej nie brakowało, ale to nie oznaczało, że nie można z tej współpracy wyciągnąć jakichś dodatkowych korzyści, prawda? Prawda.
waldo rawlings