mechanik — stocznia
28 yo — 193 cm
Awatar użytkownika
about
The more that you say the less I know
Wherever you stray I follow
011.
Pocałował ją. Ona odwzajemniła ten pocałunek i przez kilkanaście sekund Flynn, pierwszy raz od dawna, miał nadzieję. A potem uciekła. Znowu. I nie trzeba było być geniuszem, żeby zobaczyć wzór w ich zachowaniu. W pewnym momencie trzeba było powiedzieć sobie stop. Najlepiej dużo wcześniej, zanim się odsłonił i znów został sam ze swoimi emocjami i nadzieją, która prysła tak jak balon przebity igłą. W końcu jednak zrozumiał, że nie powinien jej gonić za każdym razem jak uciekała. Nie naprawi w ten sposób przeszłości. Może i był to głos głównie zranionego serca i dumy, ale na razie zamierzał się go trzymać.
Nie potrafił jednak przestać o tym myśleć. W kółko odtwarzał w głowie wszystkie ich spotkania odkąd wróciła do Lorne Bay i próbował je analizować pod kątem pozyskanej wiedzy. Wciąż coś do niego czuła. Wystarczająco dużo by być zazdrosną i całować go tak jak gdyby ich życia od tego zależały. Bo był pewien, że to mu się nie wydawało. Nie dało się udawać czegoś takiego. A przynajmniej nie ona przed nim. Tylko co to zmieniało? Niewiele. Tylko bardziej bolało. Te emocje i rozmyślania jak zwykle doprowadziły go w to samo miejsce. Była sobota wieczór, więc tłum zebrał się porządny. No i miało stanąć naprzeciwko siebie dwóch zaprawionych w bojach zawodników. Flynn wiedział, że dzisiaj dobrze zarobi, nieważnie od tego czy wyjdzie z tej walki zwycięsko, czy też skończy na betonie. Był na tyle nabuzowany, że wierzył w swoją wygraną. Musiał jakoś odreagować ten cały syf.
Szło mu całkiem dobrze. Zarobił co prawda paskudne obrażenie w żołądek i drugie w szczękę oraz nos, z którego powoli kapała krew, ale jego przeciwnik rozciął sobie rękę o jego zęby. Flynn myślał, że zwycięstwo ma w kieszeni. I na chwilę o niej zapomniał. Do momentu, w którym ją zobaczył w tłumie i wszystko potoczyło się bardzo szybko, choć dla niego działo się w zwolnionym tempie. Nie potrafił odwrócić od niej wzroku i przez jedną sekundę, która zdawała się być nieskończonością, był wściekły. Na siebie. Na nią. A potem dostał takiego kopniaka w brzuch, że pchnęło go do tyłu i na ziemię. Stęknął jedynie i zwinął się z bólu. Próbował wstać i nawet mu się udało po chwili, ale od tego momentu i tak nie miał szans. Udało mu się tylko sprawić, że typ będzie utykał przez kilka dni z powodu obrażenia na biodrze, ale i tak dostał później tak, że już nie chciał wstawać. Nie żałował jednak tej porażki tak bardzo jak tego, że Reyah wiedziała. Dowlókł się do baraka, który służył im za szatnie po kilku minutach od zakończenia walki, wcześniej zajęty zdobywaniem taniego środka dezynfekcyjnego od kumpla za barem. Zaczął od zdezynfekowania wnętrza jamy ustnej. Dobrze, że nie wypuścił butelki na widok, jaki zastał w przebieralni.
Hej — udało mu się po chwili do niej powiedzieć. Miał nadzieję, że ucieknie z miejsca walk. Kolejny raz wykazał się naiwnością godną kogoś mniej doświadczonego.

Reyah Morales
instruktorka plastyki i asystentka julii — dom kultury
28 yo — 159 cm
Awatar użytkownika
about
but we were something, don't you think so? roaring 20s, tossing pennies in the pool and if my wishes came true it would've been you
012.
I think I've seen this film before and I didn't like the ending
{outfit}

Jej dokładnie ten sam głos podpowiadał ucieczkę. Nie wiedziała w sumie za bardzo jaki on miał cel, bo zawsze podpowiadał jej to uciekanie i nigdy nie kończyło się dobrze. Niby miało ją to chronić. Nadal czuła do niego to wszystko co czuła zapłakana opuszczając ich mieszkanie te kilka lat temu. Ten pocałunek tylko ją w tym utwierdził. Może jakby w tym błaganie, który w jej głowie były dopuściła do siebie myśl, że on też jakieś uczucia do niej żywił i nie pocałował jej, bo po prostu tak mu się chciało to wszystko potoczyłoby sie inaczej. Ale nie, nie miała na to odwagi. Za bardzo by bolało jeśli okazałoby się to nieprawdą.
Nie miała pojęcia co powinna zrobić. Prawda dawała lepsze rezultaty, ale ta opcja przerażała ja niesamowicie. Próbowała wymyślić coś innego, coś bezpieczniejszego, jednak średnio jej szło. Chciała rzucić się w wir pracy tylko że tym razem nie zdawało to egzaminu. Ciągle myślała o nim, o ich pocałunku. Może tym właśnie przywołała do siebie informacje, która pierwszy raz do niej trafiła odkąd wróciła. Flynn nadal walczy. Na początku myślała, że coś źle zrozumiała. Przeszła chyba wszystkie etapy żałoby, chociaż zamiast akceptacji wróciła do początku czyli do złości, kiedy zobaczyła go tu dzisiaj.
Musiała przecież sprawdzić. Musiała sie sama przekonać, że to prawda. Liczyła, że po prostu wpadnie na starych znajomych, popyta, poogląda innych, nie że zobaczy go w akcji. Nie chciała stawać za blisko, ale chciała widzieć dobrze, więc przepychała się pośród ludźmi aż znalazła się wystarczająco blisko. Na tyle blisko, że mógł ją zobaczyć. Miała wrażenie, że serce podeszło jej do gardła. Kiedy upadł na ziemię miała wrażenie, że brakuje jej powietrza, mimo że miała go pod dostatkiem. Poczuła się jakby cofnęła się w czasie i nienawidziła tego uczucia. Chciała uciec. Nie ma co kłamać, że nie, ale nie mogła. Oszukiwała się, że to dla ich dobra, jednak dotarło do niej teraz, że to gówno prawda i zupełnie nic to nie zmieniało. Poszła więc do miejsca, gdzie wiedziała że na pewno go spotka.
W tym świetle mogła mu się lepiej przyjrzeć. Poobijana, czerwona twarz, zaschnięta krew, która płynęła wcześniej z możliwe, że złamanego nosa, krople potu na jego czole. Zacisnęła nie tylko szczękę, ale też rękę w pięść tak mocno, że aż zbladły jej palce. Była wściekła. Na niego, na siebie też i w zasadzie nie wiedziała na kogo bardziej. Nie odpowiedziała na jego przywitanie, bo gdyby to zrobiła prawdopodobnie by się popłakała z całej tej złości. I bezsilności. Myślała, że skoro miał pracę to przestał. Łudziła się, że skoro stracił ją przez te walki to przestał. Najwidoczniej nic ani nikt nie był ważniejszy. Podeszła bliżej dość dynamicznym krokiem, ktoś mógłby nawet pomyśleć, że teraz ona chciała mu zadać cios, ale zupełnie nie - Co ty do chuja odwalasz Flynn? - zapytała. Może i nie miała prawa robić mu wyrzutów, jednak nie było to coś nad czym się zamierzała teraz zastawiać. W sumie to miała to w dupie - Czemu nadal się bawisz w to gówno? - spojrzała na niego z wyrzutem - Myślałam... - zaczęła, ale zamiast dokończyć to tylko pokręciła głową, bo w sumie nie miało znaczenia co myślała. Głupia była i tyle. Naiwna też trochę.
mechanik — stocznia
28 yo — 193 cm
Awatar użytkownika
about
The more that you say the less I know
Wherever you stray I follow
Też myślał, że ucieknie, jak to miała w zwyczaju w ostatnim czasie. Nie tylko nie miałby wówczas zamiaru jej gonić, ale też możliwości, bo o jakiejkolwiek pogoni nie mogło być mowy. Ledwie chodził. Ale nie musiał się głowić nad tym co by zrobił albo czego by nie zrobił, skoro stała naprzeciwko niego. Wściekła. Czy słusznie? Chuj wie. Łączyła ich głównie przeszłość, bo w teraźniejszości on głównie wyciągał dłoń w jej stronę, a ona umykała mu ilekroć próbował ją uchwycić na dłużej niż kilka sekund. Poetyckie to było całkiem, ale wyjaśnienie tych nietypowych przemyśleń było całkiem oczywiste — wszystko go bolało, był jednocześnie zmęczony i nabuzowany, a do tego musiał się mierzyć z całą masą emocji, jakie wywołało w nim to zajście. No i pewnie oberwał dzisiaj nieco mocniej w głowę jak upadł na bruk. To mogło go uczynić chwilowo lepiej wyedukowanym. Czy coś.
Przyglądał się jej i czekał. Była cicho, też jedynie na niego patrzyła, ale po jej minie i zaciśniętej pięści widział, że to cisza przed burzą. Bardzo chciałby zacząć wlec się do domu albo chociaż usiąść, ale zamiast tego tkwił przy wejściu, ściskając w opuszczonej dłoni szyjkę butelki, a drugą opierając się o ścianę. Myśl by osunąć się po niej w dół była kusząca, ale też bolesna, bo jakiekolwiek zgięcie się powodowało niemiłosierny ból brzucha. Kiedy zaczęła się do niego zbliżać, przeszło mu przez myśl, że mu przywali, ale nawet nie podniósł ręki. Nie miał siły. Ani specjalnie chęci. Nie robiło mu w tym momencie specjalnie różnicy. Milczał, w czasie jej tyrady, wciąż wbijając w nią beznamiętny wzrok kogoś, kto był bardzo zmęczony i otępiały.
No co myślałaś? Dokończ — powiedział po tym jak przerwała. Był całkiem ciekaw jej przemyśleń związanych z tą sytuacją. Nie miał pojęcia co z nimi zrobi ani generalnie żadnego innego pojęcia w tym momencie, ale chciał usłyszeć co ma do powiedzenia. — Tylko już nie krzycz — poprosił ją jeszcze i wyciągnął w jej stronę butelkę wódki, żeby mogła zapić swoją złość. Może to jej pomoże. — Co miałem do stracenia, Rey? — zapytał się jej całkiem poważnie. Niech mu powie, niech mu da jakiś powód, dla którego miałby przestać. Jej już nie było. On, pomimo znalezienia stałego fachu, wciąż potrzebował pieniędzy by pomagać swojej rodzinie i nie żyć za minimalną krajową. Miał z tego satysfakcję i odczuwał pewną przyjemność z tego wszystkiego. Czy było to zdrowe? Na pewno nie, ale jemu odpowiadało. No i była to jedyna droga do niej po tym jak wyjechała.
Poza tym, co Cię to obchodzi? — zadał kolejne pytanie znużonym głosem. — Nieważne co powiem, znowu uciekniesz — gdyby był w stanie to by wzruszył ramionami, ale tak mógł jedyne stać dalej i na nią patrzeć.

Reyah Morales
instruktorka plastyki i asystentka julii — dom kultury
28 yo — 159 cm
Awatar użytkownika
about
but we were something, don't you think so? roaring 20s, tossing pennies in the pool and if my wishes came true it would've been you
Cokolwiek było powodem tych poetyckich przemyśleć dobrze, że minie, bo zupełnie to do niego nie pasowało. Chociaż miał rację. Co prawda z jej perspektywy miała swoje usprawiedliwienie. Nie przyszło jej ani razu do głowy, że on ją chce na dłużej niż kilka sekund uchwycić. W końcu ostatnio dał jej odejść, nie walczył o nią wcale, więc czemu po tylu latach by miało mu sie odmienić? No bez sensu. Jakby została może wyprowadziłby ją z błędu, to ważne spostrzeżenie było, ale mógłby też nie. Mógłby ją też utwierdzić w tym, że chce żeby uciekła, a tego zdecydowanie wolała nie usłyszeć.
Patrzyła na niego chwilę zastanawiając się czy powinna mówić co to chciała powiedzieć w całości. Na pewno rozsądniej byłoby się chociaż w połowie ugryźć w język, ale prawda była taka że zaczynała już mieć tego powoli dość. Tłumiła w sobie te wszystkie uczucia i emocje, a bardzo chciała je po prostu wykrzyczeć i wyrzucić z siebie. Może poczułaby się lżejsza w końcu - Myślałam, że przestaniesz skoro to przez to mnie straciłeś - powiedziała spokojnie, zgodnie z jego życzeniem, wpatrując się w niego - Widocznie nie kochałeś mnie na tyle - dodała niby też spokojnie, ale jej ton ociekał złością. Ten jego spokój i pewnego rodzaju rezygnacja ją mocno zbijały z tropu. Rozumiała, że mógł nie mieć na to fizycznie siły, ale była przyzwyczajona do tego że walczyli, więc tymi słowami chciała go do tego sprowokować. Specjalnie nawiązała do ich rozstania, z którego pamiętała dokładnie każde słowo. Ale wzięła od niego butelkę upijając spory łyk, po którym skrzywiła się mocno. Okropieństwo, natomiast na chwilę uciszyło jej głowę, bo skupiła się na palącym uczuciu w przełyku. Słysząc jego pytanie poczuła znajome ukucie w środku. Było to cholernie smutne, ale wcale jej złość sie nie zmniejszyła. Pokręciła na niego głową, oddała butelkę, jednak zamiast coś powiedzieć podeszła do zamrażalnika, który był chyba pierwszą rzeczą jaką tu wstawili. Na pewno najbardziej potrzebną. Wzięła z niego woreczek z lodem, a potem przyłożyła go do miejsca na jego brzuchu, które było źródłem jego bólu licząc, że zmniejszy go to trochę, bo przecież widziała dobrze, jak bardzo go boli. Może powinna przez to mieć dla niego więcej litości teraz, ale jeszcze nie potrafiła. Zrobiła to bardzo delikatnie, aż zadziwiająco patrząc na to jak przed chwilą na niego krzyczała - To była Twoja decyzja, Flynn - przypomniała mu. Nie był tu ofiarą, która została bez niczego i biedny musiał sie bić. Sam to wybrał - Wybrałeś bez czego nie możesz żyć - wzruszyła ramionami, ale do obojętności to jej było daleko. Starała sie brzmieć na opanowaną, ale dużo żalu i smutku mógł w jej głosie usłyszeć.
Zaśmiała się na jego pytanie, ale wcale rozbawiona nie była - Nie wydaje mi się, że chcesz, żebym na to odpowiedziała - spojrzała na niego wzrokiem, który w sumie sam na jego pytanie odpowiadał. Kochała go. Nawet teraz kiedy była na niego wściekła z wielu różnych powodów. W sumie to była tak wściekła, bo go kochała - Nie ucieknę - jakby powiedziała to łagodniej zabrzmiałoby to nawet jak obietnica - Skończyłam z tym - poinformowała go.

flynn rawlings
mechanik — stocznia
28 yo — 193 cm
Awatar użytkownika
about
The more that you say the less I know
Wherever you stray I follow
Tylko prawda mogła ich wyzwolić. W innych okolicznościach uznałby to powiedzenie za idiotyczne, ale w tym momencie miał już serdecznie dosyć tego całego chodzenia na paluszkach wokół siebie, niedokończonych zdań i słów, których nie wymówili na głos, tylko zachowali dla siebie. Może był monotematyczny, ale zmęczyło go to już. Myślał, że jej ostatnia ucieczka rzeczywiście była ostatnią i więcej nie będzie chciała mieć z nim do czynienia po tym, co zrobił. Zamiast tego stała tutaj, wkurwiona, mieszając mu tym jeszcze bardziej w głowie. Po części spodziewał się jej odpowiedzi, ale wciąż drgnął, kiedy rzeczywiście wypowiedziała te słowa. Tyle lat minęło, a on to wciąż czuł.
Skoro przez to Cię straciłem to już nie było powodu by przestawać — stwierdził zgodnie z prawdą i swoim przekonaniem (nie mylić z logiką). — Jeśli tak myślisz… — zaczął i przez chwilę zabrakło mu najzwyczajniej w świecie słów. Nie przez zmęczenie, chociaż i ono miało w tym swój udział. Nie miał jednak zamiaru pozostawić tego zdania niedokończonego. — To się po prostu mylisz — powiedział więc, może nie tak dosadnie jak planował, ale nie udało mu się znaleźć bardziej celnego określenia. Widział, że była zła, więc musiało jej zależeć. No i nie wyciągało się przeszłości w taki sposób, jeśli miało się to wszystko już gdzieś. Zrozumiał to już poprzednim razem. I choć pewne rzeczy zdawały się pozostawać takie same, inne się zmieniły. Oni się zmienili. Flynn nie miał najmniejszej ochoty już się z nią kłócić o to. Przejął od niej butelkę po tym jak się z niej napiła i powiódł za nią wzrokiem, kiedy odchodziła. Nie do końca wiedział co się dzieje, ale postanowił skorzystać z tej okazji i oprzeć się o wolny kawałek ściany. Zrozumiał co się dzieje po chwili. Odetchnął z ulgą, kiedy przyłożyła mu lód do brzucha i przymknął na chwilę oczy.
Pamiętam, byłem tam — powiedział spokojnie, spoglądając na nią spod przymkniętych powiek. Nigdy nie byłby w stanie wymazać tego wspomnienia ze swojej pamięci, nawet jakby próbował. Nie miał jej do powiedzenia nic na swoją obronę. Nic by nie zmieniło stwierdzenie, że gdyby znów miał ten sam wybór, wybrałby inaczej. Poprawił lód na sobie.
A co jeśli znam już odpowiedź? — zapytał i przekrzywił lekko głowę. Widział to. Widział to już wcześniej. Tylko co z tego? Stali w tym samym miejscu co kilka lat temu. — Nie wiem czy Ci wierzyć — przyznał szczerze, spoglądając na nią z góry. Tak bardzo chciał ją znów dotknąć, objąć, pocałować. Bolałoby to cholernie, ale byłoby warto. Przez chwilę, bo później byłoby tylko gorzej. Parsknął pod nosem na tę myśl i upił kilka łyków.

Reyah Morales
instruktorka plastyki i asystentka julii — dom kultury
28 yo — 159 cm
Awatar użytkownika
about
but we were something, don't you think so? roaring 20s, tossing pennies in the pool and if my wishes came true it would've been you
Prawda była to jak najbardziej wskazana, ale wymagała odwagi. Chociaż patrząc na to co jej powiedział, patrząc na to że wiedział, że go kocha wcale nie miała tak dużo do stracenia i mogła sie o tą prawdę pokusić. Jakby ją całował za każdym razem kiedy mówiła prawdę jak ostatnio to mówiłaby tylko prawdę, bez zastanowienia. Może była dla nich jeszcze nadzieja, ale szło im to dość opornie. Tak to chyba wyglądało jak dobierała się dwójka tak upartych, dumnych ludzi, która nie potrafiła mówić o emocjach.
- To pojebana logika - stwierdziła prześmiewczym tonem. Flynn jak zawsze musiał inaczej. Patrzyła na niego czekając, aż dokończy zdanie. Trochę czuła się źle z tym, że powiedziała to teraz i w pewnym sensie zmuszała go do rozmowy w tym stanie. Nienawidziła oglądać go w tym stanie, ale zwykle miała więcej wyrozumiałości kiedy cierpiał i po prostu odpuszczała. Tym razem jakoś nie potrafiła, bo słysząc co powiedział zaśmiała mu sie prosto w twarz - Mówisz tak, ale nie zrobiłeś nic co by mi to pokazało - wytknęła mu pełna złości i żalu. Nadal. Niby z biegiem lat powinna to czuć mniej, a wcale nie. Miała do niego żal, że o nią nie walczył. Nie zrobił nic, żeby ją odzyskać, żeby wyprowadzić ją z błędu i pokazać, że to ona była ważniejsza. Zdecydowanie sie zmienili, ale teraz czuła sie jak wtedy, jakby przenieśli się w czasie a ona znowu była tą dziewczyną, która chciała uratować miłość swojego życia.
W sumie to powiedzenie jej tego zmieniłoby wiele. Nie cofnęłoby to czasu, ale na pewno inaczej by o tym wszystkim myślała. Tak nie miała podstaw, żeby podejrzewać, że żałował. Może powinna ten pocałunek tak potraktować, może wcale nie był tylko pocałunkiem, ale to było za mało zdecydowanie.
Wbiła w niego wzrok próbując odgadnąć czy naprawdę wie. Nie wydawało jej się, że było to takie oczywiste, ale może ukrywanie uczuć szło jej gorzej niż myślała? Może wszystko miała wypisane na twarzy, a on byłby ślepy, gdyby tego nie widział? Na pewno lepiej by jej poszło gdyby nie znał jej tak dobrze. Wzruszyła ramionami - Nic - powiedziała - To nic nie zmienia - dla niego przynajmniej. Dla niej jak najbardziej, ale skoro on wiedział, nic nie zrobił ani nie powiedział to tylko utwierdzało ją w przekonaniu, że dla niego to bez znaczenia.
- Nie musisz - pierwszy raz podczas tej rozmowy jej głos nie był wypełniony złością. Był ciepły, brzmiał jakby mu składała obietnice. Zupełnie nie musiał jej wierzyć teraz, uwierzy jak mu pokaże, bo to zamierzała zrobić - Co? - zapytała słysząc jego parsknięcie. Dotykanie go przez worek lodu i stanie dość blisko to jedyne na co sobie pozwalała aktualnie, jednak nie jedyne o czym myślała.
- Odwiozę Cie do domu - nie było to pytanie niby, ale spojrzała na niego pytająco. Mógł sie nie zgodzić, ale nie zamierzała mu dawać wracać samemu ani zostać na noc samemu, po tym jak uderzył głową o beton.

flynn rawlings
mechanik — stocznia
28 yo — 193 cm
Awatar użytkownika
about
The more that you say the less I know
Wherever you stray I follow
Niewiele myśląc wzruszył ramionami i niemal od razu się skrzywił, bo oczywiście zabolało.
Kto tu mówi o logice? — zapytał jej nieco rozbawiony w ten sposób, w jaki rozbawiony może być człowiek wyprany z sił i większości emocji. Wiedział, że z boku mogło mieć to niewiele sensu, ale dla niego miało wystarczająco by postępować w ten sposób. Skrzywił się lekko, gdy się roześmiała. W innych okolicznościach pomyślałby, że oszalała, ale w tych było to w pełni uzasadnione zachowanie. Wcale nie sprawiało jednak, że bolał go ten śmiech mniej. — Bo byłem głupi — stwierdził, zgodnie z prawdą. Nie bronił się, bo po co? — Wciąż jestem tak samo głupi — dodał po chwili w ramach… sam nie wiedział do końca czego. Przestrogi? Przyznania, że jest wciąż pogubiony po tym co się między nimi wydarzyło i nie wie co robić z tym co się działo odkąd wróciła do Lorne Bay? Obie odpowiedzi były pewnie po części poprawne, a może był w tym jeszcze jakiś cel, który w tym momencie mu umykał? Wciąż nie znalazł odpowiednich słów by jej przekazać to co chciał. Chociaż, nawet jakby je znalazł to mógłby ich nie wypowiedzieć na głos, bo nie miał pojęcia na czym stoi. Miał swoje podejrzenia wobec niej, ale nawet jeśli byłyby prawdziwe, co to zmieniało? Stali wciąż w tych samych miejscach co te kilka lat temu gdy kłócili się po raz ostatni. Przynajmniej z wierzchu tak to wyglądało.
Pokiwał powoli głową. Czyli miał rację. I co z tego, skoro rzeczywiście nic to nie zmieniało? W innej sytuacji, gdyby nie czuł się taki zmęczony i pokonany, ucieszyłby się w chuj z tego, że poniekąd przyznała się do tego, że wciąż coś do niego czuje. Teraz jednak pogorszyło mu to jedynie nastrój. Chociaż jego serce drgnęło nieco mocniej, kiedy jej głos się zmienił przy wypowiadanych przez nią słowach. Nagle nie była już na niego taka zła. Nie miał pojęcia co się zmieniło, ale mu ulżyło, bo naprawdę nie miał najmniejszego zamiaru się z nią już kłócić. Przez chwilę zastanawiał się czy odpowiedzieć na jej pytanie, ale w końcu uznał, że jeśli był jakiś moment by niczego nie ukrywać to był właśnie on.
Pomyślałem o tym, że chciałbym Cię przyciągnąć do siebie i znów pocałować. I o tym jak bardzo by to bolało, teraz i później, i że totalnie byłoby warto — wyznał więc, dzieląc się z nią dokładnie tym, co sobie pomyślał. To później odnosiło się oczywiście do założenia, że nic dobrego poza chwilowym spełnieniem pragnień i przyjemnością by z tego nie wyniknęło, bo czuł, że nie zasługiwał na nią. Zmienił się, ale ewidentnie niewystarczająco. Choć gdyby powiedziała choćby słowo, byłby skłonny spróbować dla niej się postarać bardziej.

Reyah Morales
instruktorka plastyki i asystentka julii — dom kultury
28 yo — 159 cm
Awatar użytkownika
about
but we were something, don't you think so? roaring 20s, tossing pennies in the pool and if my wishes came true it would've been you
Uniosła brwi na jego słowa - Masz jakiś problem ze mną i logiką? - zapytała co brzmiało niemalże jak wyzwanie, żeby podzielił się z nią swoim zdaniem w tym temacie z góry wiedząc, że ona sie na pewno nie zgadza. Wbrew pozorom w jej zachowaniu było dużo logiki (jej zdaniem oczywiście). Aktualnie była na etapie, gdzie mogłaby mu to wszystko rozrysować, bo przecież wiedział już o jej uczuciach, także jedyne do czego musiałaby się przyznać to do strachu, ale z tym już nie miała problemu.
Chyba wolała, jak bawili się w berka, niż rzucali sobie w twarz prawdę. Szczególnie taką, która sprawiała, że w jej głowie pojawiały się wątpliwości. Bo skoro był głupi to znaczy, że głupio zrobił czyli żałował czyli chciał inaczej. Czyli wcale nie chciał daj jej odejść. Potrafiła sobie wytłumaczyć czemu się tak zachował, nawet jeśli chciał czegoś innego. Znała go na tyle, że nie miała z tym problemu, ale niestety nie sprawiało to, że była mniej zła. Nadal miała ochotę go uderzyć z całej tej frustracji i bezsilności w tym wszystkim. Albo lepiej, wyjść na zewnątrz i tam się wyżyć. Wtedy nie miała by żadnych oporów na pewno. Dobrze, że pod tym względem chociaż ona zmądrzała. Jeśli to miała być przestroga to Reyah była głupia, bo nie zamierzała jej słuchać. Trzymanie się na odległość wchodziło w grę tylko w jednym przypadku czyli jeśli on będzie tego chciał i otwarcie tego zażąda - Mam dalej czekać, aż przestaniesz być głupi czy powinnam dać sobie spokój? - zapytała. Głos jej zadrżał w pewnym momencie, bo nie było łatwe powiedzenie mu, że jak idiotka czekała przez te wszystkie lata. Nawet teraz wystarczyło by niewielkie coś, cokolwiek.
Totalnie wyglądało to jakby nic się nie zmienili. Chociaż może i gorzej nawet, bo obydwoje byli teraz niepewni uczuć tej drugiej strony. Ciężej się przez to podejmowało decyzje na pewno. Pozostało mieć nadzieje, że jak wyłożą wszystkie karty na stół to okaże się, że jednak trochę zmądrzeli i pójdzie im lepiej niż ostatnio.
Totalnie zaniemówiła na jego słowa. Pojebane było, że najbardziej szokowała ich prawda padająca z ust tej drugiej strony. Kiedyś byli dla siebie najbliższymi ludźmi, którzy potrafili powiedzieć sobie wszystko, a teraz tak bronili się przed zranieniem, że było to niespodziewane zupełnie. Tak jak słowa, które padały. Wychodziło na to, że Reyah miała bardzo nieprawidłowy obraz tego jak to wszystko z jego perspektywy wyglądało, tego co czuł też. Miała wrażenie, że w jej gardle pojawiła się gula, przez którą nie była w stanie nic powiedzieć. Nawet ciężko było jej ślinę przełknąć. Może, dlatego że nie było co mówić. Może trzeba było po prostu działać skupiając się tylko na tym, że warto. Przez to, że był oparty o ścianę wystarczyło odejmując sobie centymetry, że wspięła się na palce. Zawahała się kiedy jej twarz znalazła się milimetry od niego, ale wcale nie dlatego że miała wątpliwości. Po prostu nie chciała mu sprawić bólu swoim dotykiem. Przynajmniej nie za wiele. Gdy go pocałowała wszystko znowu wydawało się być na swoim miejscu.

flynn rawlings
mechanik — stocznia
28 yo — 193 cm
Awatar użytkownika
about
The more that you say the less I know
Wherever you stray I follow
Mówiłem o sobie — powiedział. Ktoś tu ewidentnie szukał każdej wymówki, żeby się na niego dalej wkurwiać i wyrzucać z siebie wszystkie emocje, które tłamsiła w sobie od dłuższego czas. Nie planował jednak dostarczać jej kolejnych powodów do złości. W ramach swoich możliwości oczywiście, bo to co wyciągała z jego słów już zależało od niej.
Czy byłby w stanie w tej chwili powiedzieć jej, że powinna się trzymać od niego z daleka, bo nie był dla niej wystarczająco dobry i zapewne nigdy nie będzie? Że może spróbować dać sobie spokój z biciem się (bo wiedział, że to będzie część umowy), ale nie jest pewien czy potrafi z tego zrezygnować? Że pewnie nie osiągnie już niczego więcej w swoim życiu, podczas gdy ona zapewne będzie się dalej rozwijać? Może gdyby był mniej samolubny i miał silniejszą wolę to by to zrobił. W tej chwili nie będzie im się dane przekonać.
Możesz spróbować — powiedział więc, może nieco bardziej zachowawczo niż gdyby postawił sprawę jasno, ale początkowo trudno mu było z siebie więcej wykrzesać. Zdecydowanie powinni odbywać tę rozmowę, gdy połowa jego jestestwa nie skupiała się na odczuwanym bólu i chęci by się położyć. Było już jednak za późno, żeby się wycofać i zostawić to na później. — A ja mogę obiecać, że spróbuję zmądrzeć — dodał po chwili, uświadomiwszy sobie, że może powiedział za mało wcześniej. Przyglądał jej się w napięciu, czekając na jej reakcję. Podawali sobie siebie nawzajem na tacy, ale po ostatnich latach nabrali jakiejś ostrożności, nie bez powodu. Rzucenie się znów na głęboką wodę było bardzo ryzykowne, ale Flynn i tak nie potrafiłby jej powiedzieć nie nawet gdyby okazało się, że wskakuje na główkę do dziecięcego basenu.
Przestał oddychać, tylko czekał w bezruchu na to, co ona zrobi po tym jak wyznał jej dokładnie swoje myśli. Kiedy wspięła się na palce, oczy aż mu się zeszkliły. Nachylił się w jej stronę nieznacznie, żeby było jej łatwiej, ale to ona musiała wykonać ten ostatni krok. Zabolało, gdy złączyła swoje usta z jego, ale to nie mogło go powstrzymać. Objął ją jedną ręką w pasie by móc przyciągnąć ją jeszcze bliżej siebie. Poczuł, że przez to wypuściła woreczek z lodem, którzy wcześniej trzymała, ale został na swoim miejscu, ściśnięty między nimi. Zapomniał o tym, że go bolało, liczył się tylko fakt, że znów mógł ją pocałować, tym razem z nadzieją, że nie ucieknie. Istniał cień szansy na to, że ją odzyskał po latach rozłąki, które nastąpiły na jego własne życzenie.

Reyah Morales
instruktorka plastyki i asystentka julii — dom kultury
28 yo — 159 cm
Awatar użytkownika
about
but we were something, don't you think so? roaring 20s, tossing pennies in the pool and if my wishes came true it would've been you
Chyba trochę tak było, więc już nie się nie odezwała. Jak widać jego nastawienie wpływało na jej, bo ciężko jej było się wkurzać, kiedy on był taki spokojny i ewidentnie próbował się dogadać. Bardzo dobrze, skoro po drodze okazało się, że wcale nie była mu taka obojętna, nawet po tych wszystkich latach. To coś co chciała wiedzieć, bo jednak zmieniało wiele.
Dobrze, że nic z tego nie powiedział, bo Rey na pewno wybrałaby wtedy przemoc. Zupełnie by zignorowała to, że już był poobijany. Wręcz przeciwnie, wykorzystałaby to bezczelnie. Niektóre rzeczy się zmieniły, ale nie to że obchodziły ją takie rzeczy jak to że ona się rozwija a on nie. Gdzie podkreślmy, że sporo osiągnął podczas gdy jej nie było obok. A był wystarczający. Był więcej niż wystarczający - był jej ulubioną osobą na świecie, kimś kogo nie chciała przestać kochać. Kimś bez kogo cała reszta w jej życiu była bez sensu po prostu. Więc totalnie dostałby w twarz za takie gadanie.
Zdecydowanie nie byli mistrzami wyczucia, bo to był chyba najgorszy moment jaki mogli wybrać. Plus za to, że tym razem nie było dookoła nich tłumu ludzi. Z drugiej strony nie ma się co dziwić, że wykorzystali moment. Obydwoje mieli rzeczy, które im na sercu leżały i którymi ewidentnie się musieli z tą drugą stroną podzielić. Jak Rey już zaczęła te emocje z siebie wyrzucać to logiczne, że jakoś to dalej poleciało. Co prawa ona nie do końca sobie zdawała sprawę jeszcze ze wszystkiego co usłyszała dziś. Znaczy rozumiała co do niej mówił, rozumiała że nie miała racji, jednak nie do końca docierało do niej co to mogło oznaczać, jak wiele mogło to zmieniać. Albo wcale nie. W pierwszej chwili nie wiedziała co znaczą jego słowa. Czekała więc aż powie coś więcej a kiedy to nastąpiło delikatnie się uśmiechnęła i kiwnęła głową - Pasuje mi - rzuciła jeszcze. Wystarczyło jej to w zupełności.
Kiedy przyciągnął ją bliżej siebie odwzajemniając pocałunek zapominając na chwilę, że powodowało to u niego ból. W sumie to zapomniała o wszystkim. Nawet ten woreczek z lodem jej zupełnie nie przeszkadzał. Liczyło się tylko to, że znowu mogła go całować. Z czego zamierzała korzystać, dlatego ich pocałunek został przeciągnięty jak najbardziej im się to udało. Serce waliło jej jak szalone. Niechętnie go przerwała w w pierwszej chwili nie odsuwając się od niego za bardzo.
- To co? Mogę Cię zabrać do domu? - zapytała ponownie dopiero po tych słowach zwiększyła odległość między nimi - Tylko ostrzegam, że zamierzam się wprosić i zostać do rana. Widziałam, jak zajebałeś głową - nie podlegało to żadnej dyskusji. Oczywiście w innych okolicznościach fajniejsze rzeczy mogli robić przez całą noc, ale ona póki co chciała się upewnić, że nic mu nie jest. Może nie powinna tego proponować. Rozsądniejsze by było jakby się teraz rozeszli, na spokojnie przeanalizowali to co się wydarzyło i to czego chcieli, ale rozsądne to do nie do końca w ich stylu.
ODPOWIEDZ