ortopeda | lekarz wojskowy — szpital w cairns
34 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
zawieszony. gdzieś między wojną a cywilem. w pracy za przekroczenie uprawnień i złamanie procedur. w zupełnej wściekłości po tym jak skrzywdzono jego siostrę. między dobrymi zamiarami a chęcią dania swojemu najlepszemu kumplowi w zęby. i między mią a totalnym zauroczeniem jej osobą (nie liczy się).

Pomimo obiegowej dosyć opinii równie dosyć sympatycznego gościa, nawiązywanie jakiegokolwiek kolezanestwa czy przyjaźni w szpitalu, wcale a wcale domeną Dillona nie było. Owszem, na przestrzeni lat przydarzył mu się wypadek przy pracy (dosłownie i w przenośni) i złamał tą zasadę dla takiej osobistości jak Dick Remington, ale najwyraźniej typ wyczerpywał nie tylko jego cierpliwość, ale i inne wskaźniki i od tamtej pory Riseborough zdawał się być w tym temacie mądrzejszy. Tak, to ostatnie miało być przytykiem do tego ostatniego i takim całkiem uroczym okazaniem tęsknoty i troski. Pan ortopeda bowiem na swoją opinię serdecznego i/lub sympatycznego pracował latami i nie wzięła się ona znikąd, choć dziwiła go doszczętnie bo ze swoją aparycją i idącym w parze vibem kiziora z bramy raczej w tym temacie nie rokował.
Nie mógł się więc nadziwić, kiedy na horyzoncie zapowiadało się na pewne zmiany i choć moze nie była to jeszcze świadcząca o happy endzie tęcza (jednorożców również zabrakło) to miłą odmianą była sposobność do - kolokwialnie rzecz ujmując - otworzenia gęby do kogoś. Nie, żeby też jakoś ostatecznie mógł i w tym temacie narzekać, wszak widywali się z Mią coraz częściej, ale musiał przecież przyznać, że usta mieli wtedy zajęte czymś zgoła innym - to raz, a dwa że jednak zupełną odmianą było jednak męskie towarzystwo.
I tak oto w życiu Dillona pojawił się Alfie. Znany szerszej publiczności jako lord i nie było w tym ani krzty złośliwości, bo typ po prostu nim był. Sam Dillon jeszcze nie uzgodnił sam ze sobą czy mu to imponuje, czy nie, wiele jeszcze przed nim (głównie sesji z doktorem Google), ale póki młodzieniec sobie niczym nie przeskrobał, całkiem sympatyczną opcją na spędzenie wieczoru mogło się okazać piwo (albo kilka) wypite w barze znajdującym się od samego szpitala dosłownie rzut beretem.
- Ty się tak nie afiszuj, bo jeszcze mi zarzucą, że w czasie wolnym od pracy rozpijam nieletnich - powiedział z całą możliwą powagą i stanowczością, po czym jednak się całkiem serdecznie zaśmiał. Różnica wieku między nimi wcale nie była przecież jakaś spektakularna i nie przyciągnął w miejsce rozpusty kogoś, komu tusz na dowodzie jeszcze nie wysechł. Choć tak po prawdzie to przecież nie sprawdzał. Gdyby ktoś jednak pytał, nie przejmował się tym również, zamiast tego machnął na barmana i chwilę później lądowało przed nimi i jedno, i drugie piwo. - Znaj łaskę pana - rzucił z mocno teatralną nonszalancją i kiwnął w jego stronę kuflem w ramach międzynarodowego, uniwersalnego znaku twoje zdrowie. Zapowiedź doskonałego wieczoru? Oby.
- Z wrażenia aż nie wiem czy poruszyć kuszący temat własnego zamku, czy może podenerwować cię wybierając ten dotyczący sióstr - pamiętał przecież jaką rozmowę urwali jeszcze w szpitalu, aż takim seniorem nie był żeby w przeciągu niespełna godziny zupełnie stracić wątek. - O dziwo, chyba za bezpieczniejsze uznam to drugie. Nie mam zbyt wielu doświadczeń ze Szkotami, ale te które mam zamykają się w tym, że patrzyłem na nich jak skończony idiota, bo wydawało mi się że nie mówią po angielsku - Dillon nie byłby Dillonem gdyby nie przyczepił się do takiej oczywistości jak mocno specyficzny szkocki akcent, nawet jeśli ten jego towarzysza wcale nie był taki irytujący. I w sumie zupełnie nieważnym było, że nie ściemniał, bo przecież zderzenie ze szwagrami Dicka powodowało, że czuł się zalany w trupa, jeszcze kiedy był trzeźwy jak świnia. Piękne czasy. Aż się sam do siebie uśmiechnął.
To był dobry znak. Może w końcu zaczynał się równie dobry czas dla samego Dillona?
rezydent chirurgii — Cairns Hospital
24 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
panicz, który marnuje swoją błękitną krew wypruwając żyły na rezydenturze z chirurgii urazowej, poza tym dumny chłopak pani architekt, choć nadal ma kłopoty rodzinne i mieszka na łodzi
Nie miewał męskich przyjaciół. To było zaskakujące, ale od małego jakoś szybciej dogadywał się z kobietami. Może wynikało to z tego, że tylko one go otaczały, bo przecież nie miał młodszego brata, a i kuzyni nie obrodzili i w rodzinie znajdowały się same kuzynki. Z tego też powodu za jego męski punkt widzenia odpowiadał ojciec, który nie był zbyt szczęśliwym wyborem, bo większość czasu spędzał na prawdziwych polowaniach. Nie szło to w parze z Buxtonem, ratującym wszystkie stworzenia żywe. Można było więc rzec, że jeśli chodzi o typowo samcze podejście do życia to nie miał nikogo prócz szczura, ale ten z oczywistych względów nie wypowiadał się zbyt żywo w pewnych tematach.
Z tego też powodu był zachwycony, gdy w szpitalu udało mu się dosłownie dorwać mentora i okazał się całkiem możliwy. Spodziewał się zawsze, że tacy ludzie będą starzy, więc trudno będzie im złapać kontakt z dwudziestolatkiem, a pan doktor od ortopedii może i wyglądał przerażająco, ale o dziwo, pamiętał sam czasy, gdy był nieco młodszy. Chodziły słuchy, że była w tym zasługa jego dziewczyny w wieku samego Alfiego, ale kimże on był, by oceniać wybory uczuciowe swojego kumpla.
Chyba właśnie na tego kumpla awansował, skoro szli na piwo, prawda? Chyba, że w międzyczasie Dillon na ladzie barowej wyciągnie zestaw małego chirurga i zacznie go uczyć szyć. Wtedy Buxton serio zacząłby rozważać opuszczenie tego lokalu, który i tak rodził w nim złe przeczucia. Tu na pewno nie dbali o higienę w odpowiedni sposób. Całe szczęście, że mieli wziąć się za alkohol, bo przecież nic tak nie dezynfekuje jak porządny roztwór etanolu, prawda?
Zamiast tego jednak podszedł do Dillona i wyszczerzył się.
- Najważniejsze, że ty stawiasz. Nie doniosę ordynatorowi- usiadł obok niego i na kilka sekund zakrył twarz rękami. To był ciężki dyżur, ciężki pogrzeb krewnego w tle i na dodatek głowę już bez piwa miał nieprzyzwoicie ciężką, więc pewnie picie to nie był zbyt rozsądny pomysł, ale nie zamierzał się poddawać. Nie, gdy wreszcie miał spróbować nawiązać więź z kimś, kto nie jest kobietą. Z całym szacunkiem, rzecz jasna dla swoich dziewczyn, które były najlepsze.
- Daj spokój, nie będziemy rozmawiać o siostrze. Ja chcę dowiedzieć się czegoś więcej o istocie, która ostatnio poruszyła Bertie i doprowadziła ją do zawału. To z kim się widujesz, panie doktorze? Czy jest szansa, żeby ta ślicznotka szybko okazała się wolną? Lubię brunetki- zaśmiał się upijając piwa i chyba ktoś był świetnym lekarzem, kiedy orzekł, że to napój bogów i niweluje wszystkie smutki oraz dolegliwości. Od razu poczuł się lepiej, a już na samą myśl o opowieści Dillona przebierał nóżkami, zupełnie jakby mimo wszystko sam był panienką i czekał aż koleżanka opowie mu o swoim wybranku.
W końcu sam miał podobny problem i nie miał za bardzo z kim dzielić się opowieściami o Sage, bo przecież jego siostra przejawiała również dziwne emocje odnośnie jego osoby i była gotowa sprawdzać tę dziewczynę. W zasadzie nie powinien jej się zbytnio dziwić, bo Buxtonów otaczała jakaś klątwa i ludzie, którzy pojawiali się w ich życiu tachali za sobą masę problemów. Być może i w stosunku do Dillona powinien być bardziej ostrożny, ale darmowe piwo korciło zawsze.
ortopeda | lekarz wojskowy — szpital w cairns
34 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
zawieszony. gdzieś między wojną a cywilem. w pracy za przekroczenie uprawnień i złamanie procedur. w zupełnej wściekłości po tym jak skrzywdzono jego siostrę. między dobrymi zamiarami a chęcią dania swojemu najlepszemu kumplowi w zęby. i między mią a totalnym zauroczeniem jej osobą (nie liczy się).

Trzeba było przyznać, że w końcu i Dillon debiutował dzisiejszego wieczora. Może i nie zdobywał po raz pierwszy kumpla - wszak tych na jego drodze nie brakowało nigdy, nawet jeśli nie wszystkich mógł uznać za swoje wyjątkowo szczęśliwe życiowe wybory - ale po raz pierwszy wyszedł ze swojej strefy komfortu na tyle, by odważyć się na jakąkolwiek relację z kimś, z kim do tej pory jedynie dzielił pracę na tym samym oddziale. Nie, żeby wyznawał jakąś super skomplikowaną zasadę dotyczącą tego, że z przedstawicielami personelu medycznego nie można wchodzić w jakieś bardziej zaangażowane konszachty, ale do tej pory po prostu jakoś się to wszystko nie składało. Może to wina tego jak bardzo bywał na językach przez cały konflikt z Gordonem tym żywym karaluchem, może po prostu miał niespecjalnie dobrą prasę i jakoś tym ludziom w całym zamieszaniu umykał, a może po prostu aparycja kiziora z bramy jakoś nie nastrajała do zawierania z nim jakichkolwiek przyjaźni?
Jednak najwyraźniej jakaś zupełnie cudowna wróżka (jak te śmieszne wróżki chrzestne w bajkach) ruszyła w końcu swoją magiczną pałeczką (tak, to zdecydowanie bardzo źle brzmi) i oto się działo. Obaj potężnie zmęczeni po dyżurze, który zdecydowanie mógł dać w kość, postanowili zmarnotrawił swój cenny czas (dla niektórych sen jest priorytetem) i zasiedli w pierwszym, lepszym barze by w starym, dobrym stylu przegadać pewne sprawy przy piwie.
Ewentualnie po prostu poplotkować jak baby.
- Jezu, nie tak głośno - prychnął wręcz i do kompletu rozejrzał się całkiem konspiracyjnie, zupełnie tak jakby każda randomowa osoba wokół nich mogłaby nie mieć nic innego lepszego do roboty tylko podsłuchiwanie. - To już pewnie podchodzi pod próbę przekupstwa. A to nigdy nie ma dobrej prasy - zacmokał poważnie, trochę jak jeden z tych śmiesznych policjantów w tych serialach kryminalnych, które każda jedna telewizja odmraża w momencie, kiedy wystrzela się już ze wszystkich świeżych pozycji swojej ramówki. Columbo i jemu podobni zawsze mają wzięcie, choć pewnie dużo zależy od tego, że telewizję p pewnych, określonych porach oglądają raczej panie, które w innych okolicznościach tak namiętnie zostają jego czy Buxtona pacjentkami.
- I hej, hej, hej, zwolnij konia. Może jednak zaczniemy od ciebie i tego maleństwa, które zdecydowanie za późno wieczorem wychodzi z dyżurki? - tak po prawdzie to chyba trochę był w szoku jak bardzo medialnym okazywał się w ostatnim czasie jego związek, choć nawet może nie sam związek a po prostu osoba dziewczyny, która coraz częściej (i trochę wierzył, że chętniej) pojawiała się na jego dyżurach pod pretekstem tego, że się stęskniła. Już on dobrze wiedział co w słowniku Mii Ginsberg oznacza to magiczne stęskniłam, ale na ten moment był zdecydowanie za trzeźwy by akurat takie rewelacje mogły ujrzeć światło dzienne. - Po pierwsze to jak za chwilę cię pochwalę za te mądrości do tej t w o j e j brunetki to może się okazać, że to ty będziesz wolny - zaśmiał się lekko. - A po drugie, zacznijmy od tego co do tej pory udało się drogiej Bertie ustalić. Szczerze mówiąc to jestem w szoku, że w ogóle cokolwiek zauważyła, ostatnio tak była pochłonięta przeżywaniem romansu ordynatora ogólnej i tej blondynki, szefowej stażystów u nich - nie, Dillon Riseborough wcale nie był osobnikiem zaangażowanym w plotki. Co wy. Skąd. To podłe pomówienia i wcale nie chodziło o to, że ta wiedza tajemna otwierała na oddziałach wiele furtek. Szczególnie jeśli miałeś do załatwienia coś z drogą szefową pielęgniarek na izbie przyjęć a dla jakże drogiej Bertie najlepszą walutą były plotki. - Muszę powiedzieć Mii, że doprowadziła do zawału królową miejscowych plotkar. To brzmi już chyba nawet jak komplement - zaśmiał się mocniej i wyciągnął rękę po swoje piwo, z którego upił kilka pierwszych łyków. Miał nadzieję, że to jak bardzo jest zimne otrzeźwi go skutecznie, choć na chwilę.
Co za cudowny oksymoron. Otrzeźwiające piwo.
rezydent chirurgii — Cairns Hospital
24 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
panicz, który marnuje swoją błękitną krew wypruwając żyły na rezydenturze z chirurgii urazowej, poza tym dumny chłopak pani architekt, choć nadal ma kłopoty rodzinne i mieszka na łodzi
Nigdy nie sądził, że jednym z rytuałów przejścia będzie picie piwa w barze. W jego kręgach jednak tego nie robiono i do czasów studiów (a więc stosunkowo późno) Alfie był wolny od tego typu rozrywek. Nie wiedział co traci, gdyby zechciano cytować klasyka. Wprawdzie nadal uważał ten napój za marne popłuczyny po whisky (w końcu był Szkotem, nawet jeśli przenieśli go do Australii), ale nic chyba tak nie łączyło jak wspólne konwersacje po jednym z tych bardziej śmiercionośnych dyżurów.
Lato rządziło się jednak swoimi prawami i wysyp kretynów od oparzeń słonecznych i sportów wodnych zapewniał im nieustanną rozrywkę. W innych okolicznościach byłby nawet wdzięczny za możliwość szkolenia się, ale po kilkunastu godzinach trudno było wyeliminować całkiem prozaiczne zmęczenie i chęć zamordowania sześćdziesiątego szóstego pacjenta, który przecenił swoje możliwości w kwestii surfingu. Chciałoby się rzec, że nie on jeden i właśnie na tym zasadzał się cały problem.
To jednak szczęśliwie było za nimi i wylądowali obecnie w knajpie, w której na pewno dokładnie nie przecierali szklanek, co wywoływało u Alfiego prawdziwą frustrację, ale przyjął, że znieczula się alkoholem i nie musi być taki namolny w tej kwestii. Zajęło mu to naprawdę dużo czasu i kosztowało niejedną terapię, więc nadal patrzył nieufnie na to szkło.
Parsknął jednak, gdy przyszło mu zbierać ochrzan za niestosowne zachowanie od człowieka, który z dobrymi manierami miał zazwyczaj niewiele wspólnego.
- Pewnie jeszcze jakiś grooming, jeśli już tak głęboko kopiesz- pouczył go z uśmieszkiem i wzruszył ramionami. Dla niego posiadanie mentora i to takiego, który zna się na rzeczy, było jednym z najważniejszych elementów szkolenia na przyszłego lekarza.
Wprawdzie nie sądził, że wyląduje z nim na przyjacielskim piwie, ale trzeba było szybko dostosowywać się do zmieniających się okoliczności.
I unikać gadania o własnej dziewczynie, więc jedynie parsknął, gdy okazało się, że ich potajemne schadzki wcale takie potajemne nie są. Cóż, czasami zapominał, że szpital to była maleńka wioska, którą żywiła się tego typu plotkami.
- Ja się akurat z moim maleństwem jak to nazwałeś, nie kryję- zauważył rozbawiony. - Spotykamy się już… któryś miesiąc- musiałby policzyć dokładnie który, a obecnie był zbyt zmęczony, by nawet podnosić palce do góry, więc nie zamierzał tego sprecyzować. - I sądzę, że mógłbyś jej powiedzieć wszystko, a ona co najwyżej by ci nakopała. To taki typ dziewczyny- parsknął niemalże z dumą, bo w Sage imponowała mu ta przebojowość, która dla ludzi pokroju Buxtona była całkowicie obca.
Najwyraźniej Dillon też się nią oznaczał i pewnie dlatego udało mu się całkiem zgrabnie na moment zawiesić temat swojej dziewczyny, choć przyglądał mu się uważnie, zupełnie jakby z kształtu źrenic mógł wyczytać, co się za tym kryje. Nie byli jednak w szpitalu i nie mógł go diagnozować w ten sposób, więc jedynie westchnął.
- Bertie uprawia multitasking, gdybyś chciał wiedzieć. Jest w stanie ogarnąć każdy romans i każdą bójkę. Pewnie na okrągło dostarczasz jej nowych informacji- wyszczerzył się i spojrzał na niego dłużej, gdy wreszcie z jego ust zaczęły sączyć się konkrety. Te, na które Alfie już tylko czekał, choć jak na razie został obdarowany jedynie imieniem wybranki.
- Mia… Jaka?- doprecyzował, bo z tymi danymi już można było cokolwiek zrobić. Może nawet wklepać ją w przeglądarkę i pooglądać, choć biedny Buxton nie był świadomy, jakiego pokroju informacje udałoby mu się wyłowić z całego gąszczu portali społecznościowych. Może więc lepiej, żeby pan doktor sam się podzielił swoją opinią na temat randki. - Niezły masz przebieg swoją drogą, co miesiąc inna i każdą wprowadzasz do szpitala. To tak jakbyś je przedstawiał matce- zauważył rozbawiony, bo przecież uwadze Bertie nigdy nie uszły takie rzeczy jak miłostki pana doktora.
Sięgnął wreszcie po swoje piwo i upił spory łyk przyglądając się Dillonowi, zupełnie jakby chciał dostrzec, co te wszystkie kobiety w nim widziały.
ortopeda | lekarz wojskowy — szpital w cairns
34 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
zawieszony. gdzieś między wojną a cywilem. w pracy za przekroczenie uprawnień i złamanie procedur. w zupełnej wściekłości po tym jak skrzywdzono jego siostrę. między dobrymi zamiarami a chęcią dania swojemu najlepszemu kumplowi w zęby. i między mią a totalnym zauroczeniem jej osobą (nie liczy się).

Nigdy nie należał do jednego z tych ludzi, którzy na moment po przekroczeniu trzydziestego roku życia zaczynają boleśnie odczuwać istnienie w swoich plecach krzyża (który oto nagle miał zacząć strzykać), jego kolana też zdawały się jeszcze nie zbliżać do stanu rozsypania, uważał nawet że fizycznie jest w całkiem niezłej formie (czas spędzony na siłowni można było pewnie podciągnąć pod kolejny etat). Nie narzekał więc jaka to starość jest radosna, bo nie miał o tym zielonego pojęcia. Był jednak o tyle starszy od swojego dzisiejszego rozmówcy, że pamiętał nauki ze starej szkoły, jedne z tych uniwersalnych prawd, gdzie człowiek mógł dowiedzieć się jak kluczowe w życiu jest trzymanie się w naprawdę różnorakim towarzystwie. Dillon, jak na Dillona przystało, czerpał z tego wybiórczo, układając sobie wszystko tak jak tylko jemu samemu to pasowało, czyli przypiął to do układów zawodowych. Dobrze więc żył zarówno z nobliwym profesorem jak i plotkującą zawzięcie przełożoną pielęgniarek, z salową albo opiekunem, a z takim jednym wyszczekanym rezydentem wyłaził na piwo jak z najlepszym kolegą.
O, to dobre - zaśmiał się lekko. - Chodź dawno tego w sumie nie słyszałem. Chyba wypadło z grona zarzutów na czasie - skargi wszak przewijały się przez oddziały czy biuro Dicka czasem z taką częstotliwością, że przynajmniej w tej drugiej lokalizacji nawet nie zaczynali ich czytać i lądowały po prostu w koszu. Oczywiście uprzednio opatrzone tym automatycznie wygenerowanym, grzecznym komentarzem na temat tego jak w lokalnej komendzie straży szanuje się zdanie obywateli.
Kurwa, jasne.
Przypomnij sobie lepiej dzieciaku który ten miesiąc, bo się zaraz okaże, że pominąłeś rocznicę i okaże się, że to grzeczne maleństwo wcale nie jest takim grzecznym maleństwem - przemówił specjalista w sprawie związków, Dillon Riseborough. On sam był sprytniejszy, bo przecież przez to swoje zamiłowanie do gadżetów wszystko miał powpisywane - w swoim mniemaniu pewnie jak jakiś wpływowy biznesmen - w ten mały elektroniczny kalendarzyk. Nic nie mogło mu umknąć. A jeśli umknęło, wystarczyło przescrollować odpowiednią aplikację. Perpetuum mobile. Zaśmiał się, słysząc te niepozorne groźby. - I widzisz? Nie znam a wiedziałem, że potrafi nakopać - bowiem był bardziej niż pewien, że one wszystkie w odpowiednim momencie swojego życia potrafiły. A może po prostu miał takie szczęście, że jakoś nie potrafił spotkać na swojej drodze żadnej eterycznej mimozy, zachwyconej uwagą ze strony mężczyzny? Jego siostra, Mia, wcześniej Julia czy nawet żona Dicka, drogi Boże, dobrze wiedział że nie chciał być w pobliżu, gdyby coś poszło nie po myśli tych kobiet. Szczególnie w aspekcie, gdzie ostatnie słowo należy do mężczyzny.
I brzmi ono tak, kochanie.
Jak nikt wiem, jak B. potrafi być wielozadaniowa. Ona nie ogarnia wyłącznie plotek ze swojego poletka. Wie co się dzieje na oddziałach. W stołówce. Kto krzywo zaparkował na parkingu, albo ma paskudne alufelgi. Nawet obsady tych karetek z Lorne ogarnia, w jednej jeździ małżeństwo. To ostatnio jej ulubieńcy, bo zaczęła wieszczyć im kryzys - i cóż, przecież musiał to przyznać, ale przebywanie z tą kobietą skutkowało tym, że i on sam był nieco na bieżąco z wszelkimi perypetiami szpitalnego personelu. Kto z kim, gdzie, po co, jaką wysokość alimentów, komu urodziło się brzydkie dziecko a kto wyjechał na nieudany urlop. Bertie była w stanie przyjąć, i co więcej zakodować każdą jedną wiadomość, a on nie mógł mieć jej tego za złe. - I owszem, bywały takie okresy, że bywałem jej ulubieńcem, ale teraz uznała, że zrobiły się ze mnie ciepłe kapcie - co w słowniku ich ulubionej siostry przełożonej zapewne oznaczało rychły ślub i posiadanie na stanie na start co najmniej trojaczków, ale tak porządny chyba jeszcze nie był. Trochę się ślizgał po temacie jego nowego związku bo tak naprawdę czuł, że w żaden sposób jeszcze swojej relacji z Mią nie zdefiniował. I, czego bał się chyba najbardziej, nie chciał po prostu niczego zapeszyć.
Moja Mia - zaśmiał się jednak, trochę jak jakiś nastolatek, który po raz pierwszy może mówić o dziewczynie że jest jego w takim zupełnie romantycznym kontekście. - Doceniam przekonanie, że wy wszyscy z tych milenijnych roczników znacie się lepiej niż ustawa przewiduje, ale nie mam zamiaru dawać ci żadnych namiarów umożliwiających znalezienie jej w socjalach. Zasłużysz, to poznasz - i stuknął się z nim kuflem, jeszcze zanim Alfie zdążył podnieść swoje szkło. To było chyba najbardziej specyficzne na zdrowie, jakie przyszło mu pić, choć pewnie gdyby znał treść ostatniego pytania, wcale tak ochoczo łuików swojego piwa by nie pociągał. Tak to się tylko zachłysnął i tyle z tego było.
Jaki przerób? Dwie były - omal nie jęknął, jakoś dotknięty tymi sugestiami. A może po prostu czegoś nie pamiętał?
Drogi Boże, tylko sławy Casanovy mu brakuje do szczęścia.
rezydent chirurgii — Cairns Hospital
24 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
panicz, który marnuje swoją błękitną krew wypruwając żyły na rezydenturze z chirurgii urazowej, poza tym dumny chłopak pani architekt, choć nadal ma kłopoty rodzinne i mieszka na łodzi
To było zabawne, że dwudziestolatkowie już kogoś w wieku Dillona traktowali jak starca w typie Yody, który zawsze gotowy był sypać mądrościami z rękawa, ale na wszystkim znał się jedynie teoretycznie, bo rzecz jasna, już nie dotyczyły go te wszystkie uniesienia młodych dusz. Alfie wprawdzie nie był aż tak rygorystyczny w swoich ocenach, ale zdawał sobie sprawę, że dla niektórych była to okrutna przepaść. To dziesięć lat niektórym lekarzom pozwalało sobie ułożyć życie od a do zet i zaopatrzyć się w parę wrzeszczących bachorów, które swoich rodziców traktowały bezlitośnie. Niezależnie od tego czy wracali z dyżuru czy się na niego wybierali, urządzili im całonocne party. Nic dziwnego, że potem ci ludzie w poważnym wieku lat trzydzieści byli już jak zombie, którzy jedną nogą zahaczali już o trumnę.
Ten jego pan doktor wyglądał całkiem żywo, więc musiała być to zasługa braku dzieciaków na pokładzie. Dla Alfiego była to jasna sugestia, by zaopatrzyć się w gumki na kolejne dwadzieścia lat.
- O tym też słyszałem. O siejącym postrach duecie z karetek i o tych wszystkich skargach- wyszczerzył się jak głupek. Pewnie nie była to najlepsza droga do zdobycia poparcia, jeśli chodzi o mentora, ale miał wrażenie, że Dillon prędzej doceni jego szczerość niż próbę włażenia mu w cztery litery, co swojego czasu uskuteczniały jego koleżanki. Oczywiście nie konkretnie w jego wypadku, bo ortopedia nie była taka sexy i nie można było się nią chwalić. Co innego kardiologia, neurologia albo swojska pediatra, która dobrze wyglądała w aktach. Buxton może i był dwudziestolatkiem, ale zdążył zauważyć, że nawet w szpitalu pojawiają się kasty. Zabawne, że tak to to działało- ludzie walczyli w rewolucjach o wolność, a potem z uśmiechem i posłuszeństwem oddawali się w rękę społeczeństwa, które samo tworzyło sobie klasy społeczne. Jako arystokrata, który pewnie w innych czasach zawisnąłby na stryczku, poczytywał za bardzo zabawny chichot historii. Nie był jednak aż tak dziwacznym egzemplarzem, by o tym myśleć teraz, gdy na tapet przywoływali jego cudowną dziewczynę.
- Takie akcje należą do żon. Partnerki nie robią piekła z powodu jakichś dat… Prawda?- upewnił się, bo po raz pierwszy przeraził się, że może faktycznie się myli i skończy wykastrowany tylko dlatego, że podczas ich zapoznania był pijany i nie mógł spamiętać tej jednej konkretnej daty. Ludzie mówili, że była ona kluczowa, ale Buxton patrzył na to zupełnie inaczej, dla niego liczyło się bardziej świadome bycie razem.
- Jeszcze nie weszła mi na głowę w przeciwieństwie do tej pana doktora- i uchylił się ze śmiechem, bo podejrzewał, że tę zniewagę oberwie kapslem w twarz, a on bardzo lubił swoją twarz. Sage też nie narzekała, więc powinien zdecydowanie na nią uważać.
Nie mógł jednak powstrzymać śmiechu, bo rzeczona B swojego czasu opowiadała mu o swoim ulubionym panu doktorze i z jej opowieści wyłaniał się obraz zupełnie innego człowieka. Ktoś tu więc ewidentnie koloryzował, ale Alfie wyjątkowo nie zamierzał wskazywać palcem kto.
- Myślę, że z ciebie zawsze były ciepłe kapcie, ale brakowało ci odpowiedniej wybranki- skwitował więc z uśmiechem przechylając piwo. Mógł uznać, że po tym wyjściu straci zęby, ale należało zaryzykować, prawda?
- Daj spokój. Ja tylko chcę ocenić okiem eksperta czy jest brzydka czy dać jej numer do chirurga plastycznego. Podobno jest tu jakiś nowy z Brisbane- zastanowił się i pewnie komentowałby dalej zmiany kadrowe, wspierany przez nieobecną, ale wszechwiedzącą Bertę, gdy nagle usłyszał magiczną liczbę i spojrzał na niego zaintrygowany.
- Jakie DWIE?- to była zupełnie nowa informacja i trzeba było Dillona skutecznie pociągnąć za język. - Poza tym może by Mia dogadałaby się z moją Sage i zaliczylibyśmy podwójną randkę- zauważył cwanie, ale w tym celu musiał poznać więcej szczegółów.
ODPOWIEDZ