dziennikarka śledcza — The Cairns Post
24 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Po skończonym stażu zdobyła swój wymarzony zawód dziennikarki śledczej. Grzeczne pidżama party z przyjaciółkami powoli zamienia na mniej grzeczne wieczory z Nico, w którym powoli się zakochuje, ale przez różowe okulary na nosie nie dostrzega, jak niewiele o nim wie.
To naprawdę się działo. Nico i Harper randkowali. Nie skończyło się na jednej, na dwóch ani nawet na trzech randkach. Była też czwarta, a nawet piąta. I każda z nich odkrywała kolejne karty tej znajomości. Było dużo droczenia, ale i śmiania się. Dużo flirtu, ale i rozmów na poważne tematy. Były coraz to śmielsze pocałunki, ale też wzajemne wyczucie na ile każde z nich może sobie pozwolić. Harper przyłapywała się na tym, że pierwsze co robiła po przebudzeniu się, to szybkie zerknięcie na telefon z cichą nadzieją, że zobaczy wiadomość od Nico. I zazwyczaj pojawiały się one – czasami było to zwykłe ‘dzień dobry’, czasami fotka wschodu słońca (kiedy akurat szedł na zmianę do piekarni), a czasami jakiś mem. Motyle w jej brzuchu coraz bardziej się rozpychały, a jej myśli wciąż krążyły wokół niego, odliczając dni do kolejnego spotkania. Czasami miała wrażenie, że to wszystko jej się śniło, że to nie mogła być prawda. A potem dostawała od Nico smsa z potwierdzeniem terminu następnej randki.
Zgodnie z zapowiedzią Harper zaprosiła Nico do Sanktuarium, na swoją zmianę. Prawdę mówiąc nie zaplanowała dla niego szczególnych atrakcji oprócz zwykłego zwiedzania oraz towarzyszenia jej przy liczeniu zwierzaków i zwyczajowych porządków przy nich. Trochę nawet się obawiała, że Nico już po kilkudziesięciu minutach będzie miał dosyć, no bo co mogło być fascynującego w liczeniu kuok? Obowiązku wolontariuszy nie były tak rozległe jak opiekunów poszczególnych zwierzaków. A przynajmniej dopóki nie miała miejsce jakaś szczególna sytuacja. Jak dzisiaj, kiedy ciężarna suczka dingo zakopała się w swojej norce, gotowa do porodu, a w sanktuarium nie było akurat żadnego weterynarza. Co wtedy? Ano wszystkie ręce na pokład. Dosłownie wszystkie! Harper napisała Nico szybkiego smsa, żeby szukał jej przy alejce C4. Sama natomiast biegiem wracała właśnie z szopy z miską pełną wody i ściereczką, będąc poproszona o pomoc przez opiekunkę zwierzęcia do czasu przybycia weterynarza, który akurat był w terenie. – Nico! Cześć! – krzyknęła do niego mijając go, kiedy biegła do rodzącej. – Ona rodzi, musisz na mnie poczekać, ALBO NIE, pomóż mi, błagam cię! – wykrzyczała z siebie niemal z prędkością światła, zawracając swój bieg i wciskając mu w ręce miskę z wodą.
piekarz/budowlaniec/striptizer — trochę wszędzie
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
wyrabia bułki, biega na budowie, a potem ukrywa zmartwienia w białym proszku, żyjąc w swojej fantazji, a nie prawdziwym życiu
#numer

Ależ oczywiście, że Nico nie zmienił się nagle w romantyka, który wysyła jej kwiaty co drugi dzień, opowiada o swoich uczuciach wgapiając się w nocne niebo i tworząc pochwalne sonety. Ale nawet sam musiał przyznać, że te spotkania go zmieniały. Nie stawał się mniej gniewny i nie czuł mniejszej dziury w środku po śmierci matki, ale… no ciężko powiedzieć. Trochę tak jakby ktoś pomagał mu tworzyć jakiś most nad tym wszystkim. I to z dywanem. Aż prosi się o dodanie, że w metaforze Harper zawsze wpada zrobić zamieszanie i remont na chacie z dywanem w ręce, żeby było jakoś tak cieplej i przytulniej. Chociaż to Nico pozwalał jej się przed sobą otwierać, nie ujawniając zbyt wiele o samym sobie.. czy nawet zapraszając ją na swoją chatę, bo tego też jeszcze nie zrobił, musiał przyznać, że lubił ich spotkania. Lubił ich pocałunki. Lubił ich spory i zwady. Lubił jej udowadniać, że ma rację, albo wysyłać jakąś ciekawostkę, która zaburzała jej światopogląd. Albo mem, który jej się z nią kojarzył. I tak, wysyłał jej wschody słońca idąc do piekarni, albo wracając z roboty gdzie kręcił dupą. Wiedział, że wciąż jest ogromna część jego życia, do którego nie chciał jej wpuścić. Nie chciał rozmawiać o poczuciu winy po śmierci matki, o prochach, ani o tym, że różni ludzie zaczynali się upominać o długi, która matka po sobie zostawiła. Używał tych spotkań jako okazję do ucieczki od swojego życia, rzeczywistości i samego siebie. I nie wiedział jak długo jeszcze mu się to będzie udawało. Gdzieś z tyłu głowy miał już świadomość, że to już długo nie potrwa, że on na pewno coś spierdoli. I pewnie dlatego nie naciskał na przejście na dalszy level, gdzieś tam chroniąc Harper przed tym czego może żałować. No a dzisiaj skończył swoje godziny na budowie, a potem wziął prysznic i przyjechał do sanktuarium. I ledwo co przyszedł, a znalazł galopującą Harper.
- No.. cześć? - rzucił - gdzie się pali? - zapytał, widząc w jej rękach miskę z wodą, a potem powoli ruszył zanim, jeszcze zanim kazała mu pomóc sobie. - Ej weź patrz bardziej pod nogi i… kto rodzi? Człowiek czy zwierzę? - no zapytał, bo jeśli człowiek, to on chyba nie chciał tam iść, co nie. A potem on dostał miskę, pewnie przy okazji go i siebie ochlapała, więc no zmarszczył brwi i szedł za nią szybkim krokiem. - Harper, ale weź oddychaj uspokój się - no nakazał, bo jeszcze się wywali i wybije zęby, i dopiero będzie problem!
dziennikarka śledcza — The Cairns Post
24 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Po skończonym stażu zdobyła swój wymarzony zawód dziennikarki śledczej. Grzeczne pidżama party z przyjaciółkami powoli zamienia na mniej grzeczne wieczory z Nico, w którym powoli się zakochuje, ale przez różowe okulary na nosie nie dostrzega, jak niewiele o nim wie.
Harper nie oczekiwała, że Nico nagle zmieni się w klasycznego romantyka. Sama również nie próbowała przeobrazić go pod swoją modłę. W zasadzie podobało jej się to, że w pewien sposób sami tworzyli sobie własną definicję romantyzmu. Bo te poranne fotki czy memy naprawdę sprawiały, że Harper od rana miała dobry humor. I Nico pewnie nie zdawał sobie sprawy z tego, że on tez przeprowadzał w jej życiu remont. Ona w jego nawrzucała dywanów, a on z kolei w jej zadbał o to, żeby wzmocnić ściany, tak by mogła czuć się bezpieczniej w razie niespokojnych wiatrów. I czuła się słuchana, nawet jeśli Nico żartobliwie zaczynał ziewać kiedy mu opowiadała o swoich pomidorach. I lubiła z nim dyskutować, zerkać przy nim na świat pod innym kątem. I zdawała sobie sprawę z tego, że jak dotąd to ona otwierała się bardziej, a Nico wciąż pozostawał dla niej zamkniętą księga w wielu kwestiach. Wciąż nie rozmawiali o jego rodzinie, o mamie, o historii Tribbianich. Wciąż nie pokazał jej swojego domu, mimo że w jej łóżku spędził już przecież parę nocy. Wciąż nie mogła rozgryźć co tam działo się w jego głowie, kiedy na nią patrzył i tajemniczo uśmiechał się pod nosem. Ale wyzbyła się już tych abstrakcyjnych obaw, że to wszystko to jakiś żart czy zakład z jego strony. Po prostu… czekała. Czekała, aż nico sam poczuje, że to ten moment, kiedy będzie chciał uchylić rąbka tajemnicy ze swojego życia. Ale tez prawda była taka, że w tej… relacji (no bo jeszcze nie związku, chyba…) Harper miała nałożone różowe okulary. I istniało spore prawdopodobieństwo, nie chciała widzieć niektórych rzeczy, choćby pewnego rodzaju niepokoju, jaki Nico nosił w sobie. I że właśnie, Nico ucieka w te spotkania, żeby nie dopadła go jego własna rzeczywistość, owiana dla Harper czarną mgłą.
– Płonie Nico, płonie – rzuciła i aż przetarła ręką czoło, jakby naprawdę dopiero co wyszła z płonącego budynku. – Leosia rodzi – rzuciła w odpowiedzi, jakby to miało wszystko wytłumaczyć. – To nasza suczka dingo, zaczęła rodzić. Ciągle czekamy na weta, ale… ona już chyba nie chce czekać. Więc sam widzisz, nie ma czasu na oddychanie – wyjaśniła pospiesznie oglądając się co chwila za ramię. -Dlatego potrzebujemy rąk do pomocy. Trzeba będzie ją obmywać, trochę uspokajać. Ale w porządku, nie będziemy całkiem sami, jest tam przy niej opiekunka dingo, ale sama nie da rady – rzuciła jeszcze pospiesznie, aż w końcu znaleźli się przy odpowiednim kojcu. – Jest tam – wskazała dłonią na dingo i opiekunkę, po czym stanęła naprzeciwko Nico zadzierając lekko brodę. – Musimy to zrobić powoli, delikatnie. Traktować ją z czułością, tak żeby nie czuła że to coś wielkiego, tylko że to początek czegoś pięknego – wyjaśniła mu patrząc mu w oczy.
piekarz/budowlaniec/striptizer — trochę wszędzie
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
wyrabia bułki, biega na budowie, a potem ukrywa zmartwienia w białym proszku, żyjąc w swojej fantazji, a nie prawdziwym życiu
No i ładnie, bo za każdym razem kiedy ona próbowała sugerować, że chciałby mieć jakąś fancy kolację przy świecach, taką typową randkę romantyczną, to on pewnie się z tego wykpiwał na różne sposoby i próbował o wiele mniej romantyczne alternatywy, jak zwiedzane jakiejś kopalni albo jaskini. Oczywiście w żartach, mieszkali w Australii, wiedzieli że w niektóre dziury lepiej się tu nie pakować, skoro na zwykłej polanie może cię siedem rzeczy zabić.
No i tak, trzeba też powiedzieć, że Nico nie zmieniał się w osobę, która kocha i robi to wszystko co Harper kochała i robiła. Nie scalali się w jednego bloba, jak to niektórzy ludzie w związkach mają w zwyczaju, zmieniając ‘ja’ na ‘my’ i kompletnie się w tym zatracając. Wciąż nie poznał nikogo jako oficjalnie jej.. no facet czy tam randkujący, wciąż przychodził do niej, kiedy miała wolną chatę i chociaż powiedział jej, że ma siostrę i ona istnieje, to nie zaproponował że je sobie przedstawi. No i nie powiedział nawet jak ona ma na imię,.. ani co ostatnio mieli za nowe problemy na głowie. Tak, Harper była tu, a Nico był tam sam, w tej swojej ciemnej mgle. I tak, doskonale wiedział, że miała różowe okulary na nosie i planował z całą swoją mocą je na tym jej nosie utrzymać.
- Jak ty to mogę z tym pomóc - rzucił pod nosem po włosku, ale szybko skończył mu się humor na żarciki - człowiek czy zwierz, Harpy! - no musiał ją pogonić do doprecyzowania, bo to imię chuja mu mówiło. I z tego wszystkiego wyszedł mu nowy skrót jej imienia, heh. - A, nie no, super, to wcale nie będzie niebezpieczne, zbliżyć się do zwierzęcia w trakcie porodu, otoczyć ją i tak dalej, na pewno nas nie zeżre - mruknął, marudząc sobie pod nosem, ale idąc z nią dalej tym szybkim krokiem, skoro go ciągnęło.
- Czekaj co, jak to rąk… co ty właściwie chcesz…. żebym tu robił? - no zmarszczył brwi, bo nie znał się na porodach zwierząt za bardzo. - Ale co.. obmywać… - no dopytał i skrzywił się, patrząc na nią z miną wyrażającą pełną rezerwę i obawę w co właściwie chciała go wpakować. - Okej super, ja zaraz jej skomponuje jakąś muzykę porodową, a ty zapal świeczki i rozłóż poduszki - mruknął marudząc pod nosem, a potem zmarszczył brwi i spojrzał na zwierzę. - No więc słyszałaś panią, teraz będziemy oddychać… hi-hi-huuuu, okej? No dalej, pomyśl, że się… otwierasz jak kwiat lotosu - no skrzywił się, chociaż najpierw spróbował parodiować te wszystkie filmowe i serialowe porody, a potem spojrzał na Harper z miną mówiącą ‘are you kidding me?’.
dziennikarka śledcza — The Cairns Post
24 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Po skończonym stażu zdobyła swój wymarzony zawód dziennikarki śledczej. Grzeczne pidżama party z przyjaciółkami powoli zamienia na mniej grzeczne wieczory z Nico, w którym powoli się zakochuje, ale przez różowe okulary na nosie nie dostrzega, jak niewiele o nim wie.
Choć Harper nie ciągnęła go za język i nie wymyślała akcji typu niespodziewane pojawienie się pod jego drzwiami, bo akurat „przypadkiem” była w okolicy i „przypadkiem” kupiła żarcie na wynos dla dwóch osób, to oczywiście że była cholernie ciekawa tego wszystkiego, co skrywał Nico. Jeszcze do nie tak dawna miała przecież o nim konkretne wyobrażenie, zbudowane nawet nie na faktach, a na wyobrażeniach jeszcze innych osób. I wiele tych kwestii Nico już naprostował – nawet jeśli bezpośrednio niczego nie dementował, to przecież Harper miała już względny obraz tego, jak to było pomiędzy nim a swoją eks psiapsi… no i też przekonywała się powoli, że i co do jego charakteru bardzo się niegdyś myliła. Bo choć Nico nie stał się nagle ciepłym i słodkim misiem, to jednak Harper otrzymywała od niego dużo troski, dużo zainteresowania… Zaskakiwał ją z każdym dniem… i nie chciała, żeby przestawał.
Spojrzała na niego krzywo, kiedy powiedział coś po włosku, ale nic mu nie odpowiedziała, bo w tym stresie wyleciały jej z głowy te wszystkie sformułowania, których się nauczyła. – Ta Harpy zaraz będzie bardzo sharpy, lecimy lecimy! – pogoniła go, no gorzej niż w wojsku! – Tak, będzie się bała, dlatego my sami musimy zachować spokój! – odkrzyknęła, po czym zatrzymała się uświadamiając sobie, że obok spokoju to ona nawet nie leżała. Wzięła parę głębszych oddechów, tak żeby na wybieg zwierzęcia wejść już ze spokojem, a nie wbiec zdyszana.
– Obmywać jej narządy rodne. Mogą być trochę brudne… i klejące – odparła niewzruszona. – Ale młodych nie myjemy, mama potem sama się nimi zajmie – zaznaczyła, a na jego kolejne słowa roześmiała się cicho, mimo że sytuacja była poważna! – Pogadam z szefostwem czy nie potrzebują tutaj jakiegoś animatora porodów – stwierdziła unosząc zaczepnie brwi i klękając przy opiekunce dingo i posyłając jej porozumiewawcze spojrzenie. A kiedy spojrzał na nią z tą swoją miną, sama się aż skrzywiła. – Nie przestawaj! Naprawdę dobrze ci idzie – odparła, bo wcale nie była to dla niej absurdalna sytuacja. – Poza tym… twój głos chyba ją uspokaja. Spójrz tylko na nią – kiwnęła głową, żeby spojrzał teraz na dingo, która wpatrywała się w Nico ufnym wzrokiem.
piekarz/budowlaniec/striptizer — trochę wszędzie
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
wyrabia bułki, biega na budowie, a potem ukrywa zmartwienia w białym proszku, żyjąc w swojej fantazji, a nie prawdziwym życiu
To w sumie spoko, z jego siostrą kręcącą się po okolicy, to mogło z tego wyjść coś ciekawego… chociaż niekoniecznie dla samego Nico. To mi przypomina, że mam ci coś napisać na dc, więc przypomnij mi o tym jutro, heh. No ale, Nico wolał ogólnie trzymać ją z dala od swojej dzielni, no i oczywiście od okolic Shadow, po tym czego się dowiedział w związku z Zetą. Nie wiem czy on wraca na forum, czy zostanie szary na zawsze, ale pewnie Nico już zaczynał węszyć wokół tego w co akurat się typas wpakował i jak bardzo może to zaszkodzić Harper. W ten sposób pokazywał, że mu zal.. no… no że nie ten. Nie chce żeby to babsko umarło, prawda? Prawda.
- Coo - zdążył tylko rzucić na jej rymowanki, totalnie zbity z tropu! - Czy wy tu coś pijecie w trakcie pracy? - no wolał się upewnić, bo takie rzeczy nie mogą się dziać na trzeźwo, okej. Czuł się jak w tej komedii Benny Hilla, dokładnie jak w tej ostatniej scenie, kiedy biegają za kimś i wszyscy się gonią i jest dziwna akcja, co nie.
- To niech się boi, co ja będę ingerować w jej prywatne uczucia! A pewnie i tak woli być w tym solo, poród naturalny i w ogóle - przypomniał jej, bo przecież natura dobrze wie co robi, a Harper tutaj szalała tak, jakby chciała przecinać pępowinę i sprawdzać rozwarcie. To znaczy na odwrót, ale wiadomo o co chodzi.
- Ja nie będę jej nic obmywać, żadnych.. narządów… ani czyste czy brudne, to jej sprawa! I klejące… tym bardziej - zmarszczył brwi, no krzywiąc się niemiłosiernie na same wizje tego, co właśnie od niego Harper oczekiwała. - skąd ty to w ogóle wiesz, co wy tu robicie z tymi zwierzętami? - dodał, nieco zaniepokojony, bo to były zdecydowanie rzeczy, o których on nigdy nie myślał przy żadnym zwierzu, więc hola, coś tu się dziwnego robiło!
- Ehe, pogadaj, a potem go poszukaj, bo ja się w takim cyrku nie będę bawić. Będę mieć koszmary - podsumował, oczywiście dalej sobie marudząc pod nosem. A potem pokręcił głową. - To był sarkazm Harpy, jak typiara się uspokaja, to pewnie tylko dlatego, że wie że już ma co podać na obiad dzisiaj swoim dzieciom - podsumował, zerkając na zwierze nieufnie.. bo przecież jak to jemu ufać? Nigdy w życiu. No i odłożył tę miskę na ziemię. - I nie chce na nią patrzeć, jeszcze uzna że to zaproszenie do ataku u zje moją twarz - dodał, a potem pogłaskał się po policzku, a potem zerknął na Harper z niechęcią. Oczywiście do sytuacji, nie do samej Harper, bo przecież nigdzie nie wychodził, tylko stał obok niej, eh.
dziennikarka śledcza — The Cairns Post
24 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Po skończonym stażu zdobyła swój wymarzony zawód dziennikarki śledczej. Grzeczne pidżama party z przyjaciółkami powoli zamienia na mniej grzeczne wieczory z Nico, w którym powoli się zakochuje, ale przez różowe okulary na nosie nie dostrzega, jak niewiele o nim wie.
To ci przypominam, że miałaś mi coś napisac na dc XD Nie ma za co. Harper nie obawiała się konfrontacji ze światem Nico. Szczerze, była niemal pewna że od razu złapie z jego siostrą wspólny język. W końcu… no, była Harper. Ludzie ją lubili. Potrafiła ich słuchać, nawet jeśli sama wypowiadała milion słów na minutę. Co więc mogło pójść nie tak z jego siostrą? Może nawet pozna kiedyś jego kumpli… No, na pewno postarałaby się, żeby jej nie zrobił wstydu.
Wywróciła tylko oczami na jego pytanie o picie, bo jak widać sama nie potrzebowała alkoholu, żeby zachowywać się jak po ostrych dragach z lewego źródła. – Och, nie chodzi o to, żeby to zrobić za nią. Musimy czuwać w razie powikłań. Trafiła do Sanktuarium, bo miała dysplazję stawu biodrowego, a taki poród to dla niej jak dla przeciętnego człowieka wejście na Everest, porównywalny wysiłek – wyjaśniła, tym razem dużo spokojniejszym i bardziej opanowanym tonem. Oczywiście najlepiej byłoby, gdyby dingo poczekała z porodem do przyjazdu weterynarza, który najlepiej by ją poprowadził, ale jej młode najwyraźniej nie zamierzały sobie tak po prostu poczekać. Chciały wyjść na świat już, teraz, zaraz!
– Nico, jestem pewna że dotykałeś już gorszych rzeczy – rzuciła… no, nie mając nic konkretnego na myśli, no ale jednak źle to zabrzmiało. – Po prostu nie myśl o tym tyle, tylko przemywaj kiedy będzie potrzeba – dodała wciskając mu w dłonie ścierkę. A potem zerknęła na niego, sama już lekko brudnawa i klejąca… – Dużo obserwuję, rozmawiam… Nie przychodzę tutaj tylko po to, żeby zrobić swoje i wyjść. Naprawdę obchodzi mnie los tych biednych zwierząt – najczęściej do sanktuarium trafiały jednak zwierzaki, które potrzebowały czasu zanim wrócą same do naturalnego środowiska. No i najczęściej to człowiek zgotował im taki los – bezmyślną wycinką drzew czy nieuważną jazdą, kiedy przez ulicę przebiegała akurat jakaś mama z młodymi.
– Kosmar to będziesz miał, jeśli mi nie pomożesz. Przyj! To znaczy trzyj… – już z tego całego stresu wszystko zaczęło jej się motać przed oczami. – Sarkazm, nie-sarkazm, ważne że działa – rzuciła, po czym zaśmiała się lekko, bo choć ostatnie czego teraz potrzebowali to Nico w trybie marudy, to mimo wszystko bawiło ją to, co mówił. – Tak tak, jej młode dlatego tak się pchają na świat, bo już wiedzą co na nie tu czeka na obiad – zerknęła na niego, mrużąc lekko brwi. – Trochę szkoda by było tej buźki – rzuciła zaczepnie, po czym znowu skupiła się na zwierzu, no bo hej, aż tak podzielnej uwagi to nie miała!
piekarz/budowlaniec/striptizer — trochę wszędzie
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
wyrabia bułki, biega na budowie, a potem ukrywa zmartwienia w białym proszku, żyjąc w swojej fantazji, a nie prawdziwym życiu
AHA FAJNIE DZIĘKI, totalnie pamiętam co to było, na bank, na sto pro. Eh eh. Harper mogła się nie bać, ale prawda była taka, że nie miała zielonego pojecia w co się pakuje. Nawet Nico nie wiedział w co się wpakował przecież, czy raczej w co wpakowała go jego matka. Ale hej, to przecież była norma, jego rodzina od zawsze rzuciała mu kłody pod nogi i to takie wielkie, że nikt normalny by tego nie przeskoczył, tylko dał się zgnieść. On też przez to regularnie padał na ryj. Dlatego trzymanie świata jego i Harper było mu na ręke. I nie bez powodu umawiał się z nią tylko wtedy, kiedy miała chatę dla siebie, co nie.
- Cesarskie cięcie, mówi wam to coś? - no pokręcił głową, bo naprawdę nie miał siły do tej kobiety. I nie chciał myśleć jakie komplikacje może wywoływać dysplazja. Nie do końca wiedział co to jest, ale światło mu, że jest to jakoś powiązane ze starszymi ludźmi i cóż, no z tego powodu nie brzmiało zachęcająco.
- Jezu Harps - no trochę z obawą na nią spojrzał, bo co ona miała teraz na myśli, co? Jakich rzeczy, co wiedziała? A potem zmarszczył brwi - o nie nie, wole myśleć i nie przemywać nic, najlepiej to się nie zbliżać, jak się na was rzuci, to wezwę pomoc, ktoś musi - dodał, bo naprawdę no nie zamierzał.. no fuj okej. A potem słuchał jej i nawet z niej nie zakpił, pewnie bardziej z powodu szoku, niż faktycznej chęci uszanowania jej pracy tutaj. Bo jasne, wiedział czym się różni sanktuarium od zoo czy cyrku, ale on tam wolał dawać zwierzakom żyć po swojemu, co nie.
- Nie nie, sama se trzyj, przyj i w ogóle - no ona mu dawała tę szmatę, a on od razu jej ją oddał! - Nie nie, nie działa, nic tutaj nie działa, to jakaś masakra, nie chce tu już być i o mój boże co to jest!? - no coś tam się z tym porodem zaczynało dziać, więc przerażony Nico trochę wyższym tonem głosu niż zwykle, ale no nie był na to przygotowany, okej.
- TO NIE JEST ZABAWNE - podsumował, przerażony na nią patrząc i na rodzące zwierze. - O nie… - i rzucił, kiedy zaczęły wychodzić z niej pierwsze um.. szczeniaki? No nie wiem jak się nazywa małe, ale najpierw Nico się skrzywił niemożliwie z obrzydzenia, a potem zauważył, że pierwszy z miotu się ruszał i kręcił.. a drugi nie do końca. Więc zmarszczył brwi i zanim pomyślał, zdjął swoją koszulkę, przyklęknął przy Harpy i wziął małego stwora przez swoje ubranie, przyglądając się mu czemu właściwie nie oddycha. A potem spróbował go położyć i nacisnąć na jego bok ze dwa razy, a potem tak potrzeć jego brzuszek i klatę, żeby sprawdzić, czy mały jednak uzna, że chce żyć czy nie.
dziennikarka śledcza — The Cairns Post
24 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Po skończonym stażu zdobyła swój wymarzony zawód dziennikarki śledczej. Grzeczne pidżama party z przyjaciółkami powoli zamienia na mniej grzeczne wieczory z Nico, w którym powoli się zakochuje, ale przez różowe okulary na nosie nie dostrzega, jak niewiele o nim wie.
– Nie zrobimy cesarskiego cięcia bez weterynarza – odparła twardo, bo choć bardzo chciałaby sprawić, żeby dingo nie cierpiała, to na pewno nie zdecydowałaby się ciąć biednej psiny bez żadnej wiedzy w tym zakresie. A towarzysząca im opiekunka… no, jakkolwiek znała się na tym gatunku, to również nie kończyła weterynarii. Mogłoby to skończyć się tak, że narobiłyby więcej szkody niż pożytku.
– Jezu co? Ale dzisiaj z ciebie Pan Maruda – podsumowała z lekkim rozbawieniem. – Już zero gadania, klękaj i obmywaj! - nakazała, w sumie zdziwiona tym, że chyba pierwszy raz to ona była w tym duecie tą spokojną i opanowaną. Harps była zadaniowa, więc kiedy miała konkretną misję, nie odpuszczała. A Nico chyba po raz pierwszy mógł ją zobaczyć w takim… no, szale. Furii hehe. Pozytywnej, bo jednak robili teraz coś dobrego.
– Zaraz ci nią przełożę przez łeb! – zagroziła, kiedy oddawał jej ścierę. – Każde z nas wolałoby teraz leżeć na plaży z drinkiem, a jakoś siedzimy tutaj i przyjmujemy poród – wywróciła oczami, aż w końcu spojrzała tam, gdzie patrzył teraz przerażony Nico… i rozpogodziła się, no bo hej, to nowe życie pchało się na świat! Jeszcze nie wiedziało, że świat był brutalny i chujowy, ale miało jeszcze dużo czasu, żeby się o tym przekonać.
– Nico, to się dzieje! – spojrzała na niego uradowana, już nie zwracając nawet uwagi na jego panikę. Natychmiast przejęła pierwszego szczeniaka z miotu i podała go opiekunce dingo, żeby odłożyła młodego w bezpieczne miejsce – najpewniej koło matki, która zacznie pewnie je obmywać. A kiedy zobaczyła, że drugie szczenię nie jest już tak chętne do współpracy, zamarła. Patrzyła tylko jak Nico ściąga koszulkę i opatula młode, zakrywając usta dłonią… no, bo tego się nie spodziewała. Cała jej dzisiejsza werwa natychmiast z niej uleciała, kiedy widziała to bezbronne zwierzę, które nie mogło nabrać tchu. Lekko dotknęła ramienia Nico, czekając co się wydarzy po tym jak mężczyzna potarł jego małe ciałko… aż w końcu szczenię poruszyło się, a jego brzuszek zaczął falować na znak, że jednak sprawdzi o co tyle krzyku z tym całym przychodzeniem na świat.
– Udało się! – krzyknęła uradowana, a potem po prostu złapała twarz Nico w swoje dłonie, dając mu soczystego całusa, nie zważając na to, że teraz oboje cali się lepili i koniecznie potrzebowali jakiejś przebiórki.
piekarz/budowlaniec/striptizer — trochę wszędzie
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
wyrabia bułki, biega na budowie, a potem ukrywa zmartwienia w białym proszku, żyjąc w swojej fantazji, a nie prawdziwym życiu
- No wiem, bo ono się planuje wcześniej! - no odpowiedział, chociaż chuja wiedział o porodach zwierząt i po prostu zgadywał. A to przecież tu chodziło o to, żeby wydaać się od niej mądrzejszym, co nie. Nic jakiegoś super głębszego tutaj się aktualnie nie działo z jego strony. Walczył o odzyskanie kontroli, okej, więc musiał ją zbić z pantałyku.
- A i owszem, będę marudzić, bo na nic takiego się nie pisałem. Nie wiesz co się robi na randkach? Przyjemne i fajne rzeczy, a nie… obrzydliwe - podsumował, marsząc brwi napuszony oczywiście i z niezadowoloną miną. - A bedę gadać i nic nie będzie.. sama se ją weź - tak,nie będzie w tym nic dziwnego jeśli zaraz tą szmatą oberwie, bo co ona mu ją dawał, on ją oddawał, jakby grali w gorącego ziemniaka. Chlapiąc wodą z niej to na niego, to na nią - Na plaże to ja nattchmiast idę i będzie mi trzeba czegoś mocniejszego, żeby o tym zapomnieć! Ja nic nie będę przyjmować, odmawiam, wręcz przeciwnie, zwracam do nadawcy i nawet nie otwieram drzwi kurierowi, okej - no dobra, trochę się rozjeżdżała mu ta metaora, ale przecież to nieważne. Grunt, że wciąż protestował i miał jakieś minimaln e poczucie, że trzyma się swoich zasad, co nie.
- O tak, to koszmarny sen, z którego zaraz się obudzę - pokręcił głową, no dlaej z miną jakby na jakimś gorącym ziemniako usiadł, co nie. No a potem sprawy potoczyły się bardzo szybko i zareagował instynktownie, przejmując inicjatywę. Tak, w kryzysie dawał sobie radę, jak widać i zwierzak postanowił, że no spróbuje! Albo uznał że przeżyje, żeby potem zjeść tego osobnika, który pachnie tak samo jak ta koszulka. - No ja jestem w szoku - przyznał całkiem szczerze, jak już Harper się od niego oderwała. - Powiedz, że to już koniec… - i jęknął, oddajć zwierzę do jego matki, a potem z obawą sprawdzając, czy miała tylko dwójkę w tej swojej macicy, czy jeszcze ktoś jest w drodze. No ręki tam na pewno nie wsadzi i nie sprawdzi, okeeej!
dziennikarka śledcza — The Cairns Post
24 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Po skończonym stażu zdobyła swój wymarzony zawód dziennikarki śledczej. Grzeczne pidżama party z przyjaciółkami powoli zamienia na mniej grzeczne wieczory z Nico, w którym powoli się zakochuje, ale przez różowe okulary na nosie nie dostrzega, jak niewiele o nim wie.
– Nie wszystko w życiu da się zaplanować – odparła z całkowitym spokojem, wciąż nie dając się wybić ze swojego rytmu. Nie mogła pozwolić sobie na zbicie z tropu, nie kiedy chodziło o zdrowie… a może nawet i życie małych niewinnych stworzeń.
– Pomyśl o tym w ten sposób, że będziesz mógł poopowiadać kumplom o nowej, najgorszej randce ever. Zostaniesz królem odjechanych randkowych historii – zauważyła, bo ona osobiście uważała, że za jakiś czas oboje będą się z tego śmiać. O ile po dzisiejszej ekhm randce Nico w ogóle jeszcze kiedykolwiek będzie chciał się z nią spotkać…
– W tym przypadku zwrotów nie przyjmujemy! Jak już zostanie nadane, trzeba to przyjąć. Żadnego wpychania z powrotem – zaznaczyła i nawet lekko pogroziła mu palcem, starając się wyglądać groźnie. No i wkładanie młodych z powrotem byłoby w sumie jeszcze bardziej obrzydliwe niż ich wyciąganie…
– Koszmar to cię czeka, jeśli nie przestaniesz panikować! – fuknęła, choć to co zadziało się po chwili uświadomiło zapewne ich obojga, że ta panika Nico zdecydowanie była na wyrost. I śmiało można powiedzieć, że odzyskał kontrolę nad sytuacją, choć pewnie nawet nie był tego świadomy. I ta kontrola w momencie, kiedy sama na chwilę ją straciła, zaimponowała Harpy. Było coś poruszającego w tym, że duży facet tak delikatnie trzymał w rękach tak delikatne stworzonko. I nawet jeśli się od niego oderwała, wciąż dotykała jego ramienia, czekając na to co wydarzy się za chwilę.
– Jeszcze chwila, trzymaj się – powiedziała cicho… i w sumie sama nie wiedziała, czy mówi bardziej do Nico, czy do suczki, która wypychała na świat jeszcze kolejne pieski. A dokładniej dwa kolejne szczenięcia, które opiekunka dingo od razu przeniosła pod pyszczek matki, żeby je obmyła. Harper w międzyczasie przejęła ścierkę od Nico i przemyła co trzeba, po czym opadła na tyłek i parsknęła śmiechem. – Najlepsza. Randka. Ever – odezwała się do Nico, po czym złapała go za rękę podnosząc się do góry. – Chodź, pójdziemy się przebrać i trochę obmyć – rzuciła, mając nadzieję że znajdzie jakieś robocze wdzianko na zmianę dla Nico…
piekarz/budowlaniec/striptizer — trochę wszędzie
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
wyrabia bułki, biega na budowie, a potem ukrywa zmartwienia w białym proszku, żyjąc w swojej fantazji, a nie prawdziwym życiu
- Jasne że się da, dlatego się mówi planować, bo można planować - no fuknął pod nosem, pan maruda, niszczyciel zabawy, chociaż nie wiem kogo by ucieszyły widoki porodowe. A może jednak, no kto wie, cokolwiek człowieka em.. jara i cieszy.
- Jakie opowiadać, chce to wykasować z pamięci, zapomnieć, udawać, że mnie tu wcale nie było - odpowiedział, kręcąc głową i kompletnie nie rozumiejąc entuzjazmu Harper. Dla niego to była sytuacja niesamowicie niekomfortowa i heh, tak, Harps może się obawiać, czy nie zgubi przypadkiem jej numeru teraz…
- To ciebie nadam zwrotem, jesteś mała, zmieścisz się pewnie do średniego rozmiaru paczki, a pomyśl ile sobie pozwiedzasz po drodze! Jak już zrobisz dziurę w pudęłu - no zapewnił ją, bo o wiele łatwiej by było ją teraz wsadzić do jakiegoś pudełka i go zamknąć, a samemu pójść gdzieś baaardzo daleko od tego miejsca. Albo nawet i jeszcze dalej, bo daleko to za mało.
- Ja wcale nie panikuje, ty panikujesz - prychnął, bo co ona tutaj mu zarzuca, on po prostu bardzo ale to bardzo marudził, wcale nie panikował, co nie. No a potem przestał i na kilka chwil stał się nawet pomocny. - To jak ten clown car… - mruknął, bo skoro byli australijczykami, to pewnie też ich bawił ten słynny żart o kalunim aucie, który nie wiem nawet czy ma polski odpowiednik. A potem kiedy psiaki się urodziły, on się nieco wycofał i cóż, jak rzuciła podsumowaniem, uniósł lekko brwi - No tak, na przyszłość będę pamiętać, żeby nie zabierać cię nigdy do eksluzynwej restauracji na kolację przy świecach, tylko do jakiejś ubojni albo weterynarza. No o ile oczywiście nie zgubię twojego numeru, bo mam wrażenie że już mi gdzieś wypadł z kontaktów w telefonie, pewnie mocno zawiało i to stąd taki przypadek - podsumował, no a potem pomógł jej wstać i posłal znudzone spojrzenie, żeby podkreślić to co mówił. Po czym dodał niewinny uśmieszek. bo był taki zabawny, wiadomo.
- Nie chce słuchać o żadnym obmywaniu przez przynajmniej trzy lata - zastrzegł - i jakie przebrać, te ciuchy trzeba spalić i zakopać ,zutylizować na zawsze, nawet nie chce odzyskiwać tamtej koszulki - i dodał, pozwalając się prowadzić w stronę stodoły. Podszedł tam do ujścia wody i włączył je, myjąc sobie przy nim ręce, a potem twarz, no i klatkę piersiową. A potem spojrzał na Harper i nabrał wody w ręce, żeby ją ładnie chlapnąć - nie żeby coś, ale ty tu pilniej potrzebujesz prysznica - dodał, a potem złapał ją i też wciągnął pod ten kranik. I nie wiem jak opisać to co mam na myśli, takie stojące, ale objął ją w pasie, a potem wpakował się z nią pod strumień, nachylając się żeby całkiem się zmoczyli. - No dalej brudasie, widzę że tu jeszcze trzeba… i tuu - mruknął, odgariając jej włosy z twarzy ręką i tak bardziej za nią się ustawiając. I najpierw ręką zmoczoną wodą jej przetarł szyję, a potem pocałował ją w to czyste miejsce, niby lekko, ale czule.
ODPOWIEDZ