właściciel i manager — lorne bay
35 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Do miasteczka ściągnął ją mąż, z którym nieszczególnie jej się układa, dlatego całkowicie poświęca się pracy, gdzie intensywnie stara się przywrócić do życia klub, który udało im się wykupić, chociaż ostatnio jej myśli zaprząta upierdliwy księgowy.
004.

she bloomed in his hands
{outfit}
Przez bardzo długi czas zadzierała nosa i upierała się, że Brando wyrządził jej dużą krzywdę, kiedy skupił swoją uwagę na kimś innym, jednak ostatnio, kiedy w końcu ponownie się do siebie zbliżyli, Dawn miała więcej czasu, aby poświęcić kilka myśli temu, co rzeczywiście się między nimi wydarzyło, dzięki czemu dostrzegła również własne błędy, które teraz zamierzała mu wynagrodzić. Zrozumiała, że jeśli chciała bardziej zaangażować się w tę relację i dać brunetowi odczuć, że podobnie jak on, ona również zaangażowała się emocjonalnie, musiała sprawić, by uwierzył, że jej własne małżeństwo nie było dla niej aż tak istotne. Nie zwlekała zatem zbyt długo, by teraz znaleźć dla niego trochę więcej czasu, proponując wyjazd nie na jedną noc, a na cały weekend, który mieli spędzić razem za miastem. A chociaż początkowo brała pod uwagę jakieś bardziej odległe miejsce, koniec końców postawiła na Port Douglas, w którym zarezerwowała nie jeden, a dwa pokoje. I tak, kiedy tylko dotarli na miejsce, Brando wykopała do tego drugiego.
Nie chodziło jednak o to, że się rozmyśliła. Nie zamierzała unikać go przez resztę wyjazdu, ale chciała, żeby pomimo tego, w jaki sposób zaczęła się ich relacja, mieli okazję wybrać się na pierwszą prawdziwą randkę. Chciała móc się dla niego wystroić i spędzić z nim czas poza hotelem, tak po prostu, najwyraźniej nie mając zamiaru dłużej spłycać ich relacji wyłącznie do fizycznych aktów. Korzystając z tego, iż w mieście obchodzono właśnie rocznicę tutejszego karnawału, Dawn umówiła się z Saaranenem na lokalnym placu, którym mieli przespacerować się jeszcze przed paradą, a później zjeść obiad w jednej z pobliskich restauracyjek. I tak, zadbała o to, aby zarezerwowano im miejsce pod oknem, skąd przez cały czas mogliby przyglądać się temu, co działo się na zewnątrz, choć niewykluczone, że to i tak straci na znaczeniu, kiedy znajdą się w swoim towarzystwie. Czy tak nie działo się z całą resztą? - Zawsze jesteś przed czasem? - odezwała się, kiedy niemal punktualnie pojawiła się na placu. Wystarczył sam jego widok, a na jej ustach wymalował się szeroki uśmiech. Choć nie znajdowali się daleko od domu, Dawn i tak liczyła na to, że tutaj będą mogli zapomnieć o problemach i póki co sprawdzało się to nienagannie. Będąc z nim, była w stanie myśleć wyłącznie o nim.

księgowy — Oceana Moon
31 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
pechowy księgowy, który ma trudne życie z szefową
004.

she bloomed in his hands
{outfit}
Brando potrzebował tego zapewnienia, że Dawn była zaangażowana w ich relację równie mocno, ponieważ bez tego nie byłby w stanie jej kontynuować. Potrzebował czegoś, czego mógłby chwycić się w chwilach wątpliwości, a tych pewnie będzie doświadczać przez charakter ich romansu? Związku? Jak właściwie nazwać to, co ich łączyło? Saaranen nie miał pojęcia, pod co to podpisać, ale to prawdę powiedziawszy nie było istotne. Jakkolwiek by tego nie nazwali, liczyło się dla niego to, że byli sobie oddani. Co prawda w tym układzie był ktoś jeszcze, kogo obecność w życiu Milligan go uwierała, ale starał się o tym kimś nie myśleć. Zwyczajnie w ten sposób żyło mu się lepiej, skoro już wpakował się w coś tak pokręconego, jak bliska relacja z mężatką. I w dodatku pozwalał, aby to się rozwijało, choć jednocześnie miał świadomość tego, że to wszystko nie miało perspektyw, bo co? Do końca życia będą ukrywać się przed jej mężem? Właśnie tego dla siebie chcieli? Brando jednak nie chciał o tym myśleć, nie chciał psuć sobie czegoś, z czego zamiast tego mógł czerpać przyjemność. Wolał skupić się na pozytywach i nie zastanawiać nad odległą przyszłością. Nią będzie się przejmować, gdy przyjdzie na to pora.
Jej pomysł z osobnymi pokojami w pierwszej chwili go zaskoczył i zmieszał, ponieważ nie miał pojęcia dokąd z tym zmierzała, ale kiedy tylko wyjaśniła mu swój pomysł, cóż, spodobał mu się on. Nie protestował więc, gdy został ulokowany w innym pokoju i trochę czasu musiał radzić sobie bez niej. Szykowanie się zajęło mu go mniej niż jej, więc do ich spotkania zostało mu trochę czasu, podczas którego postanowił nie kisić się w hotelowym pokoju. Zamiast tego zdecydował się przejść, a przy okazji spaceru wstąpić do kwiaciarni, gdzie kupił dla Dawn różę. Z nią stawił się w umówionym miejscu, kilka minut przed czasem, więc to też nie tak, że Milligan, która przyszła na czas, kazała mu długo na siebie czekać. Przywitała go zaś słowami, które od razu wywołały na jego twarzy uśmiech. A może to bardziej chodziło o nią samą? - Tylko, jak bardzo nie chcę się spóźnić - odparł, wyciągając w jej stronę dłoń, w której trzymał różę dla niej. Choć nie on planował ten wyjazd czy to wyjście, to wcale nie oznacza, że planował przyjść na gotowe - postanowił wnieść coś od siebie, nawet jeśli miało to być w tak drobnej formie, jak właśnie podarek pod postacią kwiata.

właściciel i manager — lorne bay
35 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Do miasteczka ściągnął ją mąż, z którym nieszczególnie jej się układa, dlatego całkowicie poświęca się pracy, gdzie intensywnie stara się przywrócić do życia klub, który udało im się wykupić, chociaż ostatnio jej myśli zaprząta upierdliwy księgowy.
Przez dość długi czas próbowała wmawiać sobie, że wszystko było w porządku, ponieważ ich relacja była tylko romansem. Wydawało jej się, że Brando nie mógł przejmować się jej małżeństwem, skoro w pełni świadomie wpakował się w relację z kobietą, na której palcu gościła obrączka. W rzeczywistości jednak wmawiała sobie to jedynie dlatego, że sama nie chciała dopuścić do siebie myśli, iż mogli zaangażować się trochę za bardzo, co w jej przypadku stało się kompletnie nieplanowanie. Ciężko powiedzieć, czego oczekiwała od tej relacji, kiedy zaangażowała się w nią na samym początku, ale tym na pewno nie było ogólne przywiązanie. Ono przyszło do nich samoistnie, a w dodatku zanim Dawn zaczęła dopuszczać do siebie tę myśl, było już za późno, żeby jeszcze jakoś te odczucia zwalczyć. Wpadła po uszy i najwyraźniej tak samo stało się z Brando, więc zamiast opierać się temu i unieszczęśliwiać siebie nawzajem, mogli zawalczyć o to, aby ich relacja stała się dla nich przyjemniejsza. Sama Dawn próbowała więc zadbać, aby brunet jak najmniej odczuł obecność jej męża, który nie mógł tak po prostu zniknąć, jednak biorąc pod uwagę to, w jak nieznacznym stopniu uczestniczył w życiu Dawn, wcale nie musiał być aż tak obecny w ich relacji. A skoro wiedziała już, że w tym leżał problem, mogła spróbować go zażegnać.
Jej pomysł rzeczywiście mógł wydawać się nietypowy w odniesieniu do tego, jak do tej pory kształtowała się ich relacja, ale wynikało to wyłącznie z faktu, iż nie chciała, aby czuł się tak, jakby dla niej był wyłącznie chwilową rozrywką. Nie był nią, a Dawn traktowała go znacznie poważniej, choć z reguły nie mówiła o tym głośno. Częściowo dlatego, że bała się własnych uczuć, a częściowo również przez to, iż wychodziła z założenia, że to czynami będzie w stanie pokazać mu więcej. On zresztą też bezustannie jej to udowadniał, czym nawet teraz wywołał na jej twarzy uśmiech. Wzięła w dłoń kwiat, a później wspięła się na palce i pocałowała go - tak po prostu, czule. Miło było móc zrobić to, jednocześnie nie martwiąc się tym, że ktoś ich zobaczy, choć może powinna być ostrożniejsza, skoro nie znajdowali się aż tak daleko od domu, a ludzie, którzy życzyli im źle, byli świadomi ich romansu. Cóż, najwyraźniej było to ryzyko, które Dawn skłonna była ponieść. - Głodny? Czy chcesz najpierw się przespacerować? - zapytała i skinęła lekko głową w stronę zawiłych uliczek, na których rozkładały się już różnego rodzaju stragany. Wszyscy szykowali się do parady, która niedługo miała się zacząć.

księgowy — Oceana Moon
31 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
pechowy księgowy, który ma trudne życie z szefową
Wchodząc w tę relację, raczej żadne z nich nie nastawiało się na to, aby mogły pojawić się jakieś głębsze uczucia. Lubili się i to miało być tyle - na pewno nie mieli myśleć o sobie w kategoriach innych, niż chwilowych uciech fizycznych, a jednak prędko to wszystko wymknęło im się spod kontroli i między nimi zaczęło rodzić się coś poważniejszego, co nie miało prawa bytu. Brando nie powinien zakochiwać się w mężatce, a Dawn jako mężatka nie powinna zakochiwać się w nikim innym niż jej mąż, tym bardziej, że nie planowała od niego odchodzić. Ich sytuacja była pokręcona i prawdę powiedziawszy Saaranen cały czas dziwił się, iż chcieli zrobić coś, żeby to wszystko działało, ale mimo to brnął w to. Wszystko przez to, że w tej chwili naprawdę nie miał ochoty rezygnować z Milligan. Za dobrze czuł się przy niej i po prostu z nią, dlatego postanowił zobaczyć, co z tego wyjdzie. Liczył, że uda im się sprawić, by to wszystko jakoś działało, nawet jeśli miało to być trudne. Powoli już wypracowywali sobie pewne metody - na pewno za dobry ruch można uznać ten wyjazd i próbę uczynienia spędzania razem czasu jak najnormalniejszym. W Lorne Bay musieli wiecznie się ukrywać i żyć w stresie, tu zaś mogli pozwolić sobie na nieco więcej swobody i posmakować normalności. Ta zaś w towarzystwie brunetki zapowiadała się wyśmienicie.
Rzeczywiście najważniejsze w tej chwili miały być czyny, Brando musiał zobaczyć, że Dawn jest zaangażowana w tę relację tak samo, jak on, bo to po jej stronie wszystko było najbardziej skomplikowane. Położenie Saaranena było proste, był sam i całą swoją uwagę poświęcał wyłącznie Milligan, ona zaś… Wiadomo. Brunet naprawdę starał się myśleć o tym jak najmniej, nie chcąc męczyć się myślą o jej stanie cywilnym. Gdyby się na tym skupiał, na pewno w końcu by zwariował. Zamiast tego mógł po prostu cieszyć się, że miał przy swoim boku fantastyczną kobietę, której pocałunek właśnie odwzajemnił, a później posłał jej łagodny uśmiech. - To może spacer? Mamy tu sporo do zobaczenia - stwierdził, rozglądając się wokół. Termin na wyjazd Dawn wybrała idealny, to musiał jej przyznać, ale czy mógł spodziewać się po niej czegoś innego? Akurat planowanie zawsze wychodziło jej nienagannie.

właściciel i manager — lorne bay
35 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Do miasteczka ściągnął ją mąż, z którym nieszczególnie jej się układa, dlatego całkowicie poświęca się pracy, gdzie intensywnie stara się przywrócić do życia klub, który udało im się wykupić, chociaż ostatnio jej myśli zaprząta upierdliwy księgowy.
Ciężko powiedzieć, czym dla niej miała być ta znajomość, ponieważ początkowo upierała się, że nie szukała romansu. Nie była taką osobą i chciała pozostać wierna swojemu mężowi, jednak to ciężkie było do osiągnięcia, kiedy ten okazywał jej niemal zerowe zainteresowanie. Nic więc dziwnego, że straciła głowę dla tego, co oferował jej Brando, prędko zapominając o tym, że w ten sposób przekraczała granice, co mogło mieć swoje konsekwencje. W typowy dla ludzi sposób wmawiała sobie, że nie dosięgnie jej nic złego, a ich relacja zostanie utrzymana w tajemnicy, co może i udałoby się, gdyby nie fakt, że Saaranen wpakował się w kłopoty, z których ona próbowała go wyciągnąć. A choć najrozsądniejszym posunięciem byłoby wycofanie się, żeby nie zwiększać tego ryzyka, Dawn bynajmniej się tego nie podjęła. Jak widać, przywiązała się do niego zbyt mocno, a perspektywa tego, że rozbudziła w nim jakieś uczucia, wydawała jej się na tyle przyjemna, iż nie była w stanie utrzymać ewentualnego dystansu. Za sprawą tego prostego wyznania Milligan jeszcze bardziej straciła dla niego głowę, a dzięki temu ich relacja zyskała. W końcu czy nie czuli się przy sobie naprawdę szczęśliwi? Dawn czuła się tak na pewno, a w porównaniu do uczuć, jakie budziły się w niej za sprawą własnego małżeństwa, niczego dziwnego nie powinno być w tym, jak uzależniająca stała się dla niej ta znajomość.
Była otwarta na to, w jaki sposób spędzą ten dzień, bo nawet jeżeli sama poczyniła pewne plany, nie stało to na przeszkodzie temu, aby wywrócić je do góry nogami. Kiedy więc brunet zadeklarował, że miał ochotę na spacer, Milligan nie opierała się, zamiast tego sięgając po jego dłoń, by spleść ze sobą ich palce i w ten sposób przemierzyć tutejsze uliczki. Działał na nią tak, że czuła się przy nim jak zakochana nastolatka, co brało się prawdopodobnie z uczuć, jakimi i ona go obdarzyła. Dłużej nie mogła już zaprzeczać temu, że istniały. - Spodobał ci się twój pokój? - odezwała się po chwili, kątem oka zerkając na niego z wyraźnym rozbawieniem. Na dłuższą metę nie zamierzała pozwolić mu się nim nacieszyć, bo przecież przyjechali tu po to, żeby pobyć ze sobą, a tego nadal było jej mało. Tym najwyraźniej nigdy nie miała w pełni się nacieszyć.

księgowy — Oceana Moon
31 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
pechowy księgowy, który ma trudne życie z szefową
Chyba żadne z nich nie goniło za podobną relacją. To nie tak, że któreś z nich celowo uwiodło to drugie - do tego doszło jakoś samoistnie, za sprawą tego, że często spędzali ze sobą czas, rozumieli się i poświęcali sobie uwagę. Oferowali sobie to, czego brakowało im w życiu i dlatego ulegli pokusie, zbliżając się do siebie. Brando zdecydowanie nigdy nie widział siebie w podobnej relacji, wydawało mu się, że nie był jednym z tych facetów, którzy mogliby chcieć niezobowiązująco spotykać się z mężatkami, ale tak właśnie skończył, choć czy to, co było między nimi, wciąż było niezobowiązujące? Nie wydawało mu się. Miał wrażenie, że stało się to czymś więcej i poddał się temu, ponieważ podobało mu się to i pragnął tego. Pragnął Dawn, dla której zwyczajnie stracił głowę. Wiedział, że nie powinien do tego dopuścić, nie powinien lokować swoich uczuć w tak nieodpowiedniej kobiecie (nie dlatego, że z nią samą było coś nie tak, po prostu nie mogła zaoferować mu tego, na co zasługiwał), ale obecnie już nic nie umiał na to poradzić. Stało się i poddał się temu, by wywalczyć sobie choć trochę szczęścia u jej boku. Nie było to wiele, bo musiał dzielić się nią z innym mężczyzną, samemu będąc jej sekretem, ale… Lepsze to niż nic. Tym bardziej, gdy Milligan robiła tyle, żeby utwierdzić go w przekonaniu, że był dla niej ważny. W takiej chwili nawet nie myślał o tym, że był jedynie tym drugim.
Mieli tyle czasu, że niewykluczone, iż uda im się odhaczyć wszystko, co Dawn dla nich zaplanowała. Tym bardziej, że nie było tego wiele i wiązało się ze spokojnym spędzeniem czasu we dwójkę, kiedy to faktycznie będą mogli się sobą nacieszyć. Potrzebowali właśnie takich aktywności, gdzie będą mogli wyjść i pobyć ze sobą. Saaranenowi takie plany zdecydowanie odpowiadały, ponieważ chciał nacieszyć się nią w nieco normalniejszych warunkach. - Jest niezły, ale brakuje mu jednego - odparł i poruszył zaczepnie brwiami. Całkiem oczywiste powinno być to czego, a raczej kogo mu w tym pokoju brakowało. Na początku w porządku, mógł spędzić czas sam, ale na resztę wyjazdu nie chciał zamykać się w osobnym pokoju.

właściciel i manager — lorne bay
35 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Do miasteczka ściągnął ją mąż, z którym nieszczególnie jej się układa, dlatego całkowicie poświęca się pracy, gdzie intensywnie stara się przywrócić do życia klub, który udało im się wykupić, chociaż ostatnio jej myśli zaprząta upierdliwy księgowy.
Nie był dla niej jedynie tym drugim, ponieważ w rzeczywistości pełnił w jej życiu o wiele ważniejszą rolę. Dawał jej wszystko to, czego nie potrafił dać jej jej własny mąż, przez co Dawn jego bliskości łaknęła bardziej. Chciała mieć go przy sobie zarówno w tych dobrych, jak i w tych gorszych chwilach, ponieważ pozwalał jej poczuć ten bezwarunkowy spokój, który odczuwało się wyłącznie przy tej osobie, która dawała nam poczucie bezpieczeństwa. Przy swoim mężu nie czuła się w ten sposób, bo chociaż nigdy nie dopuściłby do tego, aby stała jej się fizyczna krzywda, nie był tak ostrożny w aspektach mentalnych. W dużej mierze to właśnie on był przyczyną, dla której Milligan czuła się źle, dlatego potrzebowała obok siebie kogoś innego, kto pomógłby jej uśmierzyć ten ból. Początkowo więc właśnie taką rolę miał pełnić Brando - miał być substytutem wszystkiego, czego nie dawał jej własny małżonek, jednak to chwilowe zastępstwo prędko stało się dla niej czymś ważniejszym. Teraz to bez niego nie umiała wyobrazić sobie własnej codzienności, o całej reszcie będąc w stanie znacznie łatwiej zapomnieć. Tylko jego nie umiała wyrzucić ze swojej głowy.
Do tej pory ich relacja ograniczała się głównie do tych krótkich wyjazdów, w trakcie których mogli nacieszyć się swoją fizyczną bliskością, jednak nie satysfakcjonowało ich już w pełni. Oboje chcieli od tej znajomości czegoś więcej, chociaż Dawn przez dość długi czas próbowała nie dopuszczać do siebie tej myśli. Zrobiła to dopiero niedawno i już teraz chciała wprowadzić do tej relacji zmiany, które, swoją drogą, naprawdę jej się podobały. Odpowiadało jej to, że teraz mogli zachowywać się jak prawdziwa para i póki co całkiem dobrze się w tym odnajdywali. Tego nie do końca się spodziewała. - Kontynuuj - zachęciła, spoglądając na niego kątem oka. - Może uda się załatwić to z obsługą - dodała, oczywiście postanawiając zagrać głupią. Cóż poradzić? Nie jest przecież żadną tajemnicą, że lubiła słuchać, kiedy podkreślał, że jego myśli krążyły wokół jej osoby, na co teraz najwyraźniej czekała. Przez długi czas po prostu brakowało jej bycia docenioną.

księgowy — Oceana Moon
31 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
pechowy księgowy, który ma trudne życie z szefową
Niestety, choć niełatwo było mu pogodzić się z tą rolą, to był tym drugim, choćby przez fakt, że był skrzętnie ukrywanym sekretem Dawn. I w porządku, zgodził się na coś takiego, ponieważ wiedział, że ta relacja jest tego warta. Dla Milligan był gotowy na takie poświęcenie, nawet jeśli było to źródłem pewnych niedogodności, choć nimi od niedawna starał się mniej przejmować. Wiedział już przecież na czym stał i zdawał sobie sprawę z tego, że brunetka traktowała go poważnie, tylko przez pewne ograniczenia nie mogła zaoferować mu wszystkiego. Wystarczyło mu jednak to, że poświęcała mu swój czas, uwagę oraz starała się, aby było im jak najlepiej. Tego przykładem był chociażby ten wyjazd, który Brando uważał za świetny pomysł. Choć był to dopiero początek, uważał, że już dobrze im robił. I dlatego powinni częściej myśleć o zmianie scenerii, by pozwolić sobie na wyrwanie się z okolicy, gdzie niestety nie mogli pozwolić sobie na równą swobodę, przez co co krok było im przypominane, czym w rzeczywistości była ich relacja. Oczywiście Saaranen zdawał sobie sprawę z tego, że takie wyjazdy nie wchodziły w grę zbyt często, bo jej mąż by nabrał podejrzeń, ale ważne, by nie był to ich ostatni.
Na tym etapie ta relacja musiała stać się czymś więcej, inaczej dalsze brnięcie w nią, gdy w grę zaczęły wchodzić uczucia, nie miałoby sensu, bo tylko by siebie skrzywdzili. Tak mieli szansę stworzyć coś, co mogło ich uszczęśliwić. Bo właśnie, nawet jeśli ich relacja wiązała się z licznymi ograniczeniami, to tak długo, jak Brando mógł mieć Dawn obok, wiedząc, że czuła to samo co on, to więcej do szczęścia nie potrzebował. - Nie sądzę, by obsługa mogła tu coś pomóc - uśmiechnął się zadziornie, kontynuując jej grę. Nie zamierzał od razu odsłaniać kart, ponieważ wiedział, że właśnie o to jej chodziło - chciał, żeby powiedział jej wprost, o co mu chodziło. Jednak jeśli na tym jej zależało, musiała postarać się trochę bardziej. A może dzięki temu ugra dziś dla siebie coś jeszcze, jeśli będzie dostatecznie kreatywna? Wszystko jest możliwe, bo Saaranen niczego nie wykluczał. Tym bardziej, że naprawdę chciał się bawić tą okazją, która naprawdę go cieszyła. Dawno nie czuł się tak dobrze, jak dziś.

właściciel i manager — lorne bay
35 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Do miasteczka ściągnął ją mąż, z którym nieszczególnie jej się układa, dlatego całkowicie poświęca się pracy, gdzie intensywnie stara się przywrócić do życia klub, który udało im się wykupić, chociaż ostatnio jej myśli zaprząta upierdliwy księgowy.
W chwili obecnej Dawn badała granice, będąc ciekawą tego, na jak wiele mogła sobie pozwolić. Nie było to w porządku, ponieważ jeżeli nie czuła się na siłach, bo kontynuować własne małżeństwo na zasadach, jakie panowały w nim dotychczas, powinna była całkowicie się z niego wycofać, zamiast utrzymywać, że wszystko działało dokładnie tak, jak działać powinno. Niewłaściwe było też działanie za plecami swojego partnera, jednak usprawiedliwiała się tym, że on pogrywał z nią podobnie. Nie miała żadnej gwarancji, że przyprawiał jej rogi, jednak wiedziała, że nigdy nie była dla niego priorytetem, dlatego nie byłaby zaskoczona, gdyby okazało się, że w ich związku już od dłuższego czas był obecny ktoś inny. Czy czulaby się zraniona? Prawdopodobnie nie bardziej, niż czuła się do tej pory, co wyjaśniało, dlaczego pozwoliła sobie na tak duże zaangażowanie w relację z Brando. Przy nim otrzymywała wszystko to, czego potrzebowała od relacji z mężczyzną, choć to nie znaczy wcale, że ich znajomość była idealna. Nie, jednak nad jej poprawą wspólnie pracowali, przy czym warto nadmienić, że to Dawn musiała postarać się bardziej. Dzisiejszym wyjazdem próbowała pokazać mu, że właśnie takie miała plany i miała nadzieję, że Brando to dostrzegał. Naprawdę nie chciała, żeby znów się od siebie oddalili.
Oczywistym jest, że odwzajemniała jego uczucia, nawet jeżeli nie mówiła o tym głośno. Saaranen w oka mgnieniu sprawił, że Dawn straciła dla niego głowę i nie potrafiła już o nim zapomnieć. A przecież to nie tak, że nie próbowała - starała się i miała szczerą nadzieję, że uda jej się odnieść na tej płaszczyźnie sukces, jednak biorąc pod uwagę to, że cały czas był gdzieś obok, nie była w stanie całkowicie się odciąć. I najwyraźniej też wcale nie chciała, ponieważ jego bliskość smakowała zbyt dobrze. - Mhm, w takim razie jakoś będziesz zmuszony poradzić sobie bez tej drobnostki - stwierdziła, po czym wypuściła jego dłoń, jednak wcale nie dlatego, że zamierzała zrezygnować z jego bliskości. Nie, zamiast tego pozwoliła sobie wsunąć rękę w tylną kieszeń jego spodni, przy czym nie odmówiła sobie też zaczepnego uszczypnięcia go w pośladek. I z tego powodu najwyraźniej była z siebie naprawdę dumna, ponieważ na jej twarzy wymalował się wówczas zaczepny uśmiech. Kiedy zostawali sam na sam, naprawdę czuła się szczęśliwa.

księgowy — Oceana Moon
31 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
pechowy księgowy, który ma trudne życie z szefową
Choć nie powinno się źle życzyć innym i nie powinno się cieszyć z czyjejś klęski małżeńskiej, to Brando jednak był zadowolony, że życie Dawn z mężem wyglądało tak, jak wyglądało. Bo dzięki temu, że Fitzwilliam zawodził, on sam mógł postarać się, żeby zapewnić Milligan to, czego potrzebowała. Saaranen chciał być przy niej, wspierać ją i dbać o nią, aby mieć pewność, że była szczęśliwa, bo zasługiwała na to. Nie miał pojęcia, jak jej mąż, mając przy swoim boku taką kobietę, mógł ją zaniedbywać, ale cóż, przynajmniej w ten sposób dał szansę brunetowi, który nie zamierzał podobnie jak on jej marnować. Uważał, że to byłoby z jego strony zwykłą głupotą, ponieważ jego zdaniem Dawn jest jedną z tych kobiet, które jak nikt inny potrafią uszczęśliwić mężczyznę. I on mógł powiedzieć teraz o sobie, że był przy niej naprawdę szczęśliwy, z czego z całą pewnością nie chciał rezygnować. Cieszył się więc, że pokonali swoje problemy i pracowali nad tym, aby ich relacja mogła jakoś funkcjonować pomimo przeszkód. Jednocześnie starał się nie myśleć o tym, jak pokręcona ona była. Bo jasne, był świadomy, że to wszystko nie było normalne, a wielu nawet by powiedziało, że niewłaściwie, ale… To nie było sprawą innych.
Cóż, cieszył się, że na tym polu nie odniosła sukcesu i nie wyleczyła się z niego. Nie chciał, żeby postawiła na nim kreskę, skoro on sam nie potrafił postawić jej na niej, choć miał ku temu kilka dobrych powodów. Jak widać, te były niewystarczające w obliczu tego, jakie uczucia Milligan udało się w nim obudzić. - A ty mi z nią nie pomożesz? - zapytał, pozwalając jej zabrać swoją dłoń z jego uścisku. Nie oponował, ponieważ coś mu podpowiadało, że nie zamierzała nigdzie uciec. Był przekonany, że była spragniona jego bliskości tak samo, jak on jej i na pewno również chciała nacieszyć się podobnymi prostymi rzeczami, jakie dla innych par są naturalne, czyli spacerowanie przy swoim boku. Nie spodziewał się jednak tego, że zdecyduje się uszczypnąć go, gdy jej dłoń zakradnie się do jego kieszeni, dlatego mogła zobaczyć, jak zaskoczony na to zareagował. Zaraz też popatrzył na nią wymownie, jakby mówił jej, że dzieciak z niej. Ale przebijało się przez to rozbawienie.

właściciel i manager — lorne bay
35 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Do miasteczka ściągnął ją mąż, z którym nieszczególnie jej się układa, dlatego całkowicie poświęca się pracy, gdzie intensywnie stara się przywrócić do życia klub, który udało im się wykupić, chociaż ostatnio jej myśli zaprząta upierdliwy księgowy.
Niezależnie od tego, jakie mogłyby być jego życzenia, w jej małżeństwie raczej nie miało się poprawić. Kiedy między nią a Brando było gorzej, Dawn i jej mąż umówili się przecież, że bardziej się postarają, jednak to nie przyniosło zamierzonego skutku. Pomimo złożonej obietnicy, ich starania były jedynie pozorne, dlatego nic się nie zmieniało. Ona zresztą też przestała jakkolwiek się starać, ponieważ w rzeczywistości wcale jej nie zależało. Kiedyś wydawało jej się, że pomimo tego, w jaki sposób potoczył się ich związek, na swój sposób kochała swojego męża, jednak teraz coraz częściej nabierała względem tego wątpliwości. Nie wydawało jej się, żeby te uczucia były w stu procentach szczere, a przez to niknęły w szybkim tempie, ustępując miejsca tym, które zaczynała żywić do Brando. Nie wiedziała jednak, czy powinna się do nich przywiązywać, czy może jednak ich sytuacja miała potoczyć się podobnie. Podstawowa różnica polegała jednak na tym, że tych uczuć sama próbowała się pozbyć, jednak nie odniosła nawet minimalnego sukcesu, zupełnie tak, jakby los starał się zrobić jej na przekór. Choć wcale tego nie planowała, oszalała na jego punkcie i nie umiała przed tym uciec.
Nie przypuszczała, że jeszcze uda im się ze sobą dogadać, jednak naprawdę cieszyła się, że doszli do porozumienia, ponieważ teraz już ciężko było jej wyobrazić sobie to, że Brando miałoby w jej życiu zabraknąć. Gdyby podjął taką decyzję, nie mogłaby stać mu na drodze, bowiem wiedziała doskonale, jak niewiele miała mu do zaoferowania. Była zamężną kobietą, która nie brała pod uwagę zakończenia własnego małżeństwa, dlatego gdyby właśnie tego chciał, wycofanie się byłoby jedyną możliwością. Mimo to byli tutaj i sprawiali wrażenie naprawdę szczęśliwych, co sugerowało, że nie rezygnując z siebie nawzajem podjęli właściwą decyzję. Dawn na pewno tego nie żałowała. - Ani trochę, będziesz musiał poradzić sobie sam - stwierdziła, a jej usta po raz kolejny rozświetlił uśmiech. Tak naprawdę nie musiał przecież jakoś szczególnie się starać, ponieważ widać było, że ona nie umiała mu się oprzeć. Straciła dla niego głowę i za każdym razem, kiedy miała go obok, szukała z nim fizycznego kontaktu. Nie zdołałaby wytrzymać bez niego całej nocy.

księgowy — Oceana Moon
31 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
pechowy księgowy, który ma trudne życie z szefową
Trudno przewidzieć, jak będzie z nimi. Na razie można powiedzieć, że Dawn i Brando na sobie zależało i chcieli postawić na tę relację, mimo jej ograniczeń i przeszkód na ich drodze. Poczuli coś do siebie i chcieli sprawdzić, czy uda im się co z tego stworzyć, ale… Patrząc na to, jak przeważnie kończą się te historie i niestety jak niewielkie pole rozwoju ona mogła mieć, można przeczuwać, że finał wcale nie będzie szczęśliwy. Bo czy mogli przez resztę życia ukrywać się? Czy coś takiego było w ogóle w porządku, szczególnie wobec Brando, który cóż, musiał żyć gdzieś w cieniu jej męża, od którego ona nie chciała odejść. Swoją drogą, patrząc na to wszystko można odnieść wrażenie, że Milligan ze wszystkiego najbardziej ceniła sobie pieniądze i luksusy, a nie któregoś z mężczyzn, skoro z własnym mężem była właśnie ze względu na to, co mógł jej dać i dlatego nie chciała od niego odejść, by móc swobodnie być z Saaranenem, który niestety nie mógł zapewnić jej tego samego. Brunet nie patrzył na to w ten sposób, może był zaślepiony przez własne uczucia, a może nie chciał tego widzieć, ponieważ był zakochany, a to by go zmusiło to zduszenia w sobie tych uczuć i zapomnienia o Dawn. Bo jak by mógł być z nią, wiedząc, że pieniądze były dla niej ważniejsze od niego i przez ich brak miała go za wybrakowanego? Poza tym przez dostrzeżenie tego, na pewno mocno by ucierpiała jego samoocena.
Na razie jednak nie musieli martwić się koniecznością rozstania. Byli niczym na etapie miesiąca miodowego i nie potrafili się od siebie odczepić, pragnąc spędzać ze sobą jak najwięcej czasu. Z tym mogło być różnie, ale podczas tego wyjazdu wyjątkowo mogli w pełni się sobą nacieszyć, co warto było wykorzystać. Nie wiadomo, kiedy znów nadarzy im się taka okazja. - Czyli szturmem muszę zająć twój pokój? - zapytał i uniósł kącik ust, najwyraźniej nie przekreślając takiej opcji. Choć nie sądził, aby musiał to załatwiać siłą. Był przekonany, że Milligan mimo wszystko sama go dziś tam zaprosi, bo czemu by miała chęć spędzić tę noc osobno? Czy nie przyjechali tu po to, aby pobyć ze sobą, zamiast zamykać się w osobnych pokojach hotelowych?

ODPOWIEDZ