Terapeuta/Psychiatra — Cairns Hospital
33 yo — 192 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Może rzeczywiście większość nastolatków nie zaczyna od razu od BDSM. Najczęściej są tak podekscytowani samą ideą seksu, że zapominają całkowicie o tym jak dobrze rzeczywiście można się bawić. Galahad wiedział, że odbycie takiej rozmowy z przyszłym bombelkiem nie będzie łatwe. Na pewno doprowadzi do tego, że biedne dziecko będzie musiało sobie wyobrazić tatusia w bardzo jednoznacznej sytuacji z mamusią, jednakże wolał przeżyć to zażenowanie niż pozwolić by wszystko, co kaszojad wie o seksie pochodziło z pornoli. Jakkolwiek dziwnie by to nie zabrzmiało, to co tam robią jest najczęściej wykonywane przez profesjonalistów, którzy wiedzą co robią. Co innego jeśli chodzi o gówniaka, który ledwo co nauczył się robić sobie dobrze, a co dopiero partnerce. W jego karierze zdarzyło się już kilka przypadków, kiedy dzieciaki uzależniły się od pornografi, a później nawet samego seksu. Z każdym pokoleniem robi się coraz gorzej. A powiedzmy sobie też szczerze... Skoro genetyka rzeczywiście działa, to dzieciak ma dość dużą szansę na to, że będzie mieć tendencje do tego typu zabaw. Podobno idzie co drugą generację, ale ta pula genów... Jest raczej ukierunkowana.
Dobrą rzeczą było to, że jak podle nie uprawialiby miłości, nigdy nie zrobili tego bez tego najważniejszego elementu. Niezależnie od tego, czy robili to skrycie i na szybko, czy powoli, namiętnie, przez całą noc bądź rzeczywiście degradując Callie do roli pospolitej dziwki, wszystko było pod kontrolą. Robione z miłością, troską i za obupólną zgodą. Pewnej granicy nigdy nie przekraczali, nawet kiedy dopiero zaczynali swoją relację. To jest to, co chciałby swojemu następnemu pokoleniu przekazać. Że można robić wiele, ale nie można zapomnieć po co to się robi. Teoretycznie nie było nic złego w przygodnym seksie tylko żeby zaspokoić swoje żądze, lecz chciał pokazać synowi, bądź córce, chociaż wtedy to Callie pewnie zajmie się tą rozmową, że są lepsze metody. Bardziej satysfakcjonujące.
- Mmm... Myślę, że mógłbym się na to zgodzić. - mruknął jej przy uchu delikatnie skubiąc jego płatek - Ale tylko jeśli pozwolisz mi później dołączyć. Wiesz jak to lubię... - tym razem nawet go zadziornie przygryzł, ale nie pozwolił sobie by to zaszło nawet o krok dalej.
Widział, jak z każdą minutą mu słabnie. Zauważył ten grymas bólu, kiedy ją rozśmieszył. Zrobił sobie mentalną notatkę żeby tego w przysżłości nie robić. Będzie musiał pohamować swoje naturalne poczucie humoru, przykręcić kurek by jedynie wywoływać uśmiechy. Będzie to cholernie ciężkie, ale jakoś sobie z tym poradzi. Callie wiedziała o tym najlepiej.
- Wiesz, że nie o to mi chodzi... - przewrócił tylko oczami, jednak nie był rozgoryczony, widział co robi i był jej za to wdzięczny - Chodzi o wszystko inne, co opiekowanie się mną może Ci odebrać. A ja nie chcę Ci niczego odbierać. Chciałbym Ci w tym związku jedynie dawać, pomagać. Chciałbym Cię uszczęśliwić Callie. Tak żebyś przeżyła swoje życie w pełni. - nie chciał wspominać o tym, że zwłaszcza dlatego, że jej może być krótsze od jego, oboje przecież zdawali sobie z tego sprawę. Pewnych rzeczy nie trzeba było mówić na głos.
- Cholera, a tak na to liczyłem. Zawsze chciałem mieć swoją prywatną cheerlederkę. Myślę, że byś się jeszcze wcisnęła w swój szkolny strój. Wiesz, może to by zadziałało... - wymownie poruszył brwiami odnośnie swojej, miejmy nadzieję, chwilowej impotencji.
- Dajesz radę? - zapytał jeszcze nieco nieśmiało patrząc na jej bladą twarz, niczego przed nim nie ukryje.

calliope carter
barmanka — moonlight bar
26 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Half love, half regret. Dressing up for Polaroids and cigarettes. Socialize, romanticize the life.
Dźwięki wymiotującego kilka stanowisk dalej pacjenta niebezpiecznie wybiły się przez szum i harmider szpitalnej sali. Zapach środków do dezynfekcji skutecznie zabijał wszystkie inne - całe szczęście, mimo wszystko żołądek barmanki powoli zaczynał krzyczeć, że za dużo/ Za dużo bodźców, za dużo lekarstw, za dużo nerwów. Galahad mówił o rzeczach ważnych, ale na nic - Callie słyszała co trzecie słowo, próbując zachować wewnętrzny spokój.
I nie dołączyć do wymiotującego towarzysza niedoli, bo trajektorię miała prosto na kolana faceta, który właśnie się zgodził jej zmajstrować bombelka czy dwa. Zdecydowanie brakowało Carter gotowości na nurkowanie głową w misce w jego towarzystwie. Wątek stroju cheerleaderki ominął ją już całkiem, gdy sięgnęła dłonią do jego twarzy i bezpardonowo zasłoniła jego usta.
W tej konkretnej sekundzie potrzebowała natychmiastowej ciszy. Słowa partnera przelatywały nad jej głową, gdy resztkami sił powstrzymywała się przed płaczem, bo ręka zdrętwiała zbyt boleśnie, brzuchem targały skurcze, do gardła podchodziły ekstremalne mdłości a czaszka zdawała się atakowana milionem igieł z lodu.
Podniosła głowę z męskiego ramienia. Z trudem, ale samodzielnie sięgnęła do torby po kosmetyczkę, która miała za chwilę się przydać. Koc odrzuciła na kolana Harringtona, niezgrabnie wstając. Wciąż bez słów, bo to mógłby być koniec, zdjęła czapkę żeby w drodze do łazienki ciągnąć za sobą tylko jeden metalowy stojak z dwoma plastikowymi woreczkami. Ten chwyciła słabo w dłoń, jeszcze na sekundę odwracając się w stronę pewnie przejętego Galahada, który co prawda mógł zgadywać o co chodzi, ale lepiej żeby nie zgadywał źle. - Niedługo wrócę - powiedziała z trudem, już po chwili znikając za kotarą.
Niedługo to wcale nie było - w łazience, z głową w dół spędziła blisko godziny. Kilkukrotnie myślała (naiwnie wierzyła) że to już koniec konwulsji, ale nic z tego. Kilka ostatnich minut spędziła myjąc twarz i zęby oraz licząc drobne podłogowe kafelki, wycieńczona marzyła jednak tylko o spaniu. Oba woreczki zawieszone na stojaku były już puste, ale powrót do domu był możliwy dopiero za kilka godzin, jeśli nie wystąpią żadne niepokojące efekty uboczne.
Bo wszystko, czego doświadczyła do tej pory - miała przyjmować jako nową normę.
I taka zrezygnowana wróciła na swoje stanowisko, gdzie pielęgniarka sprawnie odpięła skończone kroplówki - acz zgodnie z procedurami pozostawiła oba wenflony w miejscu do czasu opuszczenia oddziału.
- Tylko chwilkę się prześpię - wychrypiała rozkładając fotel do pozycji leżącej. Wrzuciła kosmetyczkę do torby i bardzo niechętnie ponownie założyła zimną czapkę; zabrakło jednak sił na wciągnięcie na siebie koca. Nieważne - gdy tylko tyłek barmanki poczuł pod sobą poduszkę fotela a powieki bezsilnie opadły, Callie zasnęła.
Ponownie, nie na chwilkę. Ale nic już nie mogli na to poradzić.

koniec

Galahad Harrington
sex on the beach
-
ODPOWIEDZ