36 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
36 letnia panna z odzysku po dwóch rozwodach. Szczęśliwa, promienna i pewna siebie. Na ogół uśmiechnięta i zadowolona. Zdecydowanie warto ją poznać bliżej. Może dostaniesz rabat na jakiś zabieg???
Kiedy już ochłonęła i pogodziła się z tym co miało miejsce, wzięła dwa głębokie wdechy odrzucając włosy za ramię. Tak, takie proste gesty zawsze ułatwiały jej przejście do jakiegoś innego etapu. Niby drobnostka, a świadczyła o tym, że coś do końca nie jest tak jak powinno. – Na całe szczęście rekiny nie umieją latać – spojrzała z przekonaniem w stronę Francisa mając nadzieję, że jej przytaknie. Co do tego, że czasem te ogromne stworzenia potrafią wyskoczyć nad taflę w pogoni za jakąś rybą wiedziała ale… o Boże… jeszcze wczoraj marzyła o kąpieli gdzieś na otwartej wodzie ale w tym wypadku absolutnie nie było nawet takiej możliwości. Wokół czaiło się mnóstwo niebezpieczeństw i nim podejmie jakieś działania, będzie musiała bardzo dokładnie je przeanalizować. – Okej – wykonała polecenie z nadmierną ostrożnością.
Dalsza część wyprawy przebiegła bez większych komplikacji i tym samym oboje zaczęli zbliżać się do miejsca docelowego czyli punktu, z którego wystartowali. To prawdopodobnie był dobry moment na rozwinięcie kwestii podziękowania bo Sara nadal uważała, że powinna się jakoś odwdzięczyć. Mało tego, chciała to zrobić bez względu czy wypada, czy nie.
– Wiem, że jesteś zapracowanym człowiekiem ale w ramach przysługi, może dałbyś się kiedyś zaprosić na kawę? – o drinku nawet nie pomyślała. Po pierwsze to byłoby zbyt odważne, a po drugie burmistrz mógł to odebrać jako zaproszenie na randkę. Naturalnie każdą jego odpowiedź przyjmie ze zrozumieniem bowiem mnogość zajęć nie pozostawiała mu zbyt wiele wolnego czasu. A i tak najpewniej jeśli już coś wyrwał, to miał z kim spędzić popołudnie. – To znaczy chciałabym się odwdzięczyć porywając Cię na kawę i ciastko, tak lepiej brzmi – poprawiła się obejmując delikatnie ster. Sytuacja z rybami już dawno wyparowała z jej pamięci nie pozostawiając po sobie nawet okrucha wstydu. To dobrze bo w przeciwnym razie miałaby problem nawet z zaproponowaniem zwykłego spotkania. Przecież to nic zobowiązującego.

Francis Winfield
dzielny krokodyl
Sara Smith
Burmistrz — Ratusz w Lorne Bay
38 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Burmistrz Lorne Bay, najstarszy syn właścicieli lokalnej stoczni. Jak wszyscy Winfieldzi, został adoptowany. Podwójnie żonaty - pierwsza żona została zamordowana, z drugą stracili dziecko w wyniku choroby, więc przestało im się układać.
Pokiwał głową na jej słowa, nawet jeśli bezpośrednio nie pytała o jego zdanie. Nie chciał jej straszyć, ale z rozsądku nie zamierzał rezygnować.
- Niestety mieszkamy w Australii, dużo tu niebezpiecznych zwierząt - podsumował luźno, w formie żartu, chociaż pewnie, jak większość w jego wykonaniu, tak i ten nie do końca mu wyszedł. Ucieszyło go to, że wysłuchała jego porady, a przy tym cały czas na nią zerkał kontrolnie, żeby mieć pewność, że aby na pewno wszystko z nią dobrze. Różne osoby inaczej reagowały na szok, a nie chciałby, aby przez niego Sara nabawiła się jakiś traum. Bądź, co bądź, był za nią odpowiedzialny i po tym, jak już wywalił tą nieszczęsną rybę, ani myślał spuszczać z niej czujnego spojrzenia. Na całe szczęście, ich powrót faktycznie przebiegał już bez żadnych komplikacji.
- Kompletnie nie musisz mi się w żaden sposób odwdzięczać - wolał podkreślić to na wstępie, ale też sam na pewno na jej miejscu chciałby to zrobić i rozumiał takie potrzeby. Nie zamierzał więc robić jej pod górę i zaraz wyciągnął telefon. - Faktycznie dużo pracuję, ale na kawę powinienem znaleźć czas - dodał, jak wypadało. - Za ciastko mimo wszystko podziękuję. Nie lubię słodyczy - powiedział na wstępie, by potem podczas ich ewentualnego spotkanie, nie czuła się urażona tym, że niczego nie je. Odblokował swój telefon i podał go jej, gdy już na ekranie włączona była klawiatura. - Proszę, wpisz swój numer i puść sygnał, tak będzie najłatwiej - zachęcił. Nie miał problemu z dzieleniem się swoim numerem, ten służbowy i tak był niezwykle łatwo dostępny, chociaż teraz podawał jej swój prywatny, bo wydawało mu się, że tak należy. Z drugiej strony nie pamiętał, kiedy ostatnio poznał kogoś nowego, z kim był gotowy umówić się na kawę. Ostatnimi czasu spotykał się głównie z rodziną, albo z osobami na tle biznesowym. Nie przeszkadzało mu to kompletnie, bo jego grafik i tak pękał w szwach, więc nie miał nawet czasu, by zastanawiać się nad tym, czy w jego stylu życia jest coś złego. W zasadzie cała ta dzisiejsza sytuacja też różniła się od tego, do czego przywykł, chociaż kompletnie nie żałował. Możliwe, że zapomniał już, jak kto jest wychodzić poza strefę własnego komfortu, a te południe mu przypominało, że nie jest jedynie burmistrzem.

Sara Smith
sumienny żółwik
Lilka
36 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
36 letnia panna z odzysku po dwóch rozwodach. Szczęśliwa, promienna i pewna siebie. Na ogół uśmiechnięta i zadowolona. Zdecydowanie warto ją poznać bliżej. Może dostaniesz rabat na jakiś zabieg???
– Niestety masz rację – tematyka związana z tymi wszystkimi jadowitymi zwierzętami nie była jej obca i chociaż sama była właścicielką węża zbożowego, to czuła odpowiedzialny respekt przed całą zgrają niebezpiecznych gadów. O pająkach nawet nie wspomnę… To właściwie był słaby punkt blondynki. Od zawsze powtarzała, że nie boi się tych stworzeń. Ona się ich właściwie brzydzi. Najchętniej zatłukłaby kapciem wszystko co zbliży się do niej na odległość mniejszą niż dwa metry i było w tym jakieś uzasadnienie bowiem niejeden stwór swym ugryzieniem mógł wpędzić dorosłego człowieka do grobu. – To bardzo nieprzyjemny temat – jej ciało przeszedł niekontrolowany dreszcz. Gdy tylko pomyślała o śmierci przez wykrwawienie w wodzie, utonięcie przez paraliż związany ze wstrzyknięciem jakiegoś jadu… stop!
Powrót na jacht.
– Wiem, że nie muszę ale chcę – wzruszyła delikatnie ramieniem. Z jeden strony nie była typem osoby wywierającej presje na kimś innym ale jej upór miał podkreślić, że propozycja nie jest wynikiem dobrych manier i odpowiedniego zachowania. Owszem, wypadało podziękować i na tym mogłaby zakończyć to spotkanie.
Jednak postanowiła inaczej.
– Zawsze możemy wybrać się do miejsca gdzie zamiast cukru używają słodzików – odebrała telefon i zgodnie z instrukcją wpisała kilka cyfr po czym nacisnęła zieloną słuchawkę. W jej niewielkiej torebce rozległ się sygnał dzwoniącego smartfona. Ponieważ już kilkukrotnie przyłapywała siebie na zapominalstwie, od razu wyciągnęła aparat zapisując prywatny numer burmistrza. Również u niego utworzyła nowy kontakt o nazwie „Sara.S”. – Jestem Twoją pierwszą Sarą w kontaktach – uśmiechnęła się delikatnie oddając mężczyźnie jego własność. – Jak tylko będę miała możliwość rzucenia okiem na najbliższy grafik to dam znać i na pewno uda nam się jakoś zgrać – jej wzrok spoczął na wymiętej koszuli, a dokładnie miejscu gdzie tak kurczowo zacisnęła pięści przez co na powrót doznała dziwnego ukłucia zakłopotania. W jednej chwili założyła kosmyk włosów za ucho i wspinając się nieco na palce pocałowała przyjacielsko policzek burmistrza pozostawiając na nim delikatny ślad własnej szminki. – Do zobaczenia – wymknęła się szybko jakby w obawie przed wybiciem magicznej godziny, w której wszystko musi się zmienić ale wcale nie dochodziła północ, ani nie była kopciuszkiem więc będąc już kilka metrów dalej obróciła się na pięcie symulując delikatne pocieranie twarzy. – Policzek – rzuciła na odchodne nie chcąc aby ktoś mu robił wyrzuty z racji śladów na skórze.
z/t x 2

Francis Winfield
dzielny krokodyl
Sara Smith
ODPOWIEDZ
cron