właściciel i manager — lorne bay
35 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Do miasteczka ściągnął ją mąż, z którym nieszczególnie jej się układa, dlatego całkowicie poświęca się pracy, gdzie intensywnie stara się przywrócić do życia klub, który udało im się wykupić, chociaż ostatnio jej myśli zaprząta upierdliwy księgowy.
003.
you are a little tragedy,
aren't you?
{outfit}
Miała wszystko pod kontrolą, prawda? Przynajmniej tak wydawało jej się do dzisiejszego późnego popołudnia, kiedy to wychodziła z pracy niemal ostatnia. Poza nią na posterunku pozostał tylko Brando, a przynajmniej tak wnioskowała po smudze światła, która wydostawała się spod drzwi prowadzących do jego biura. Nie zajrzała tam, co jeszcze niedawno zrobiłaby, jednak odkąd ich relacje uległy ochłodzeniu, Dawn ani myślała robić cokolwiek, co pomogłoby im wrócić na poprzednie tory. Nie chciała tego, ponieważ nie chciała znów przez niego ucierpieć, a chociaż starała się zachowywać profesjonalnie, to nijak im nie wychodziło. Nie wtedy, kiedy w grę wchodziły zatargi z osobami, którymi Brando był do niedawna winny pieniądze, co w ich obojgu budziło zmartwienia, przez które ta relacja, nawet jeżeli miała pozostać zamknięta w typowych dla relacji zawodowych ramach, trochę poza nie wykraczała. I dziś miała to zrobić po raz kolejny.
Tym, czego się nie spodziewała, był fakt, że ich znajomi będą dziś na nią czekać. Wychodząc z pracy nie przykuła szczególnej uwagi do tego, co działo się wokół, dlatego nie zdążyła zareagować, nim ktoś zakrył jej usta i dosłownie wciągnął ją do innego samochodu. Jak każda osoba w takiej sytuacji, wpadła w panikę, dlatego przez pierwszych kilkanaście minut nie była w stanie przywołać się do porządku. Uspokoiła się dopiero później i jedynie pozornie, bo chociaż wiedziała, że skoro oczekiwali od niej pieniędzy, nic jej nie zrobią, nie znaczy to wcale, że ani trochę się nie bała. W samochodzie spędziła przeszło godzinę, wysłuchując żądań i gróźb trójki podejrzanych ludzi, którzy koniec końców zdecydowali się porzucić ją z daleka od domu. Roztrzęsiona i nadal spanikowana, w pierwszej kolejności sięgnęła po telefon, już wtedy zaczynając maszerować w kierunku odległym od tego, z którego przyjechali. Wolała upewnić się, że gdyby zdecydowali się wrócić, po prostu jej tu nie znajdą. Przeglądając listę kontaktów, na dłużej zawiesiła się na imieniu Brando. Nie była pewna, czy powinna do niego zadzwonić, ale jednocześnie wiedziała, że nie może zatelefonować po swojego męża. Nie powinna go w to wciągać, ponieważ to mogłoby nie skończyć się dobrze, a skoro w całe to zamieszanie wpakowała się za sprawą Brando, ten mógł przynajmniej teraz ją odebrać. Miała jednak wątpliwości co do tego, czy w ogóle podniesie słuchawkę.
Kiedy to zrobił, bez zbędnych szczegółów nakreśliła mu sytuację. Wyjaśniła, gdzie powinien szukać zapasowych kluczyków do jej auta, a po skończonej rozmowie wysłała mu pinezkę ze swoją lokalizacją. Wiedziała, że prędko nie przyjedzie, co ani trochę nie umiliło jej oczekiwania. Było ciemno, chłodno, a ona znajdowała się pośrodku niczego. Okoliczności zdecydowanie nie sprzyjały chęci zapanowania nad wzbierającą w niej paniką.

księgowy — Oceana Moon
31 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
pechowy księgowy, który ma trudne życie z szefową
003.
you are a little tragedy,
aren't you?
{outfit}
Cokolwiek między nimi było, zakończyło się, prawda? Między nimi nie było już nic, poza zawodowymi zobowiązaniami, które też miały termin ważności - miały zakończyć się z chwilą, kiedy Brando spłaci swój dług. Tak postanowił i tego zamierzał się trzymać, jednocześnie nie potrafiąc tak całkowicie odciąć się od Dawn. Nie, kiedy przez niego wpakowała się w tarapaty, a tak postrzegał jej sytuację z ludźmi, z którymi do niedawna sam miał do czynienia. Martwił się o nią, bo wiedział, że to nie może dobrze się skończyć. Jednocześnie nie wiedział, jak ma jej pomóc. To znaczy, miał jeden pomysł, ale nie miał pojęcia, jak ją do tego przekonać, gdy w ogóle nie chciała go słuchać. Zastanawiał się nad tym od dłuższego czasu, jednocześnie przyglądając się wszystkiemu z daleka. Nie rozmawiał więcej z Dawn o jej problemach, ale codziennie bacznie się jej przyglądał, aby upewnić się, że nie stało się jej nic złego. Wiedział, że nawet jeśli by się stało, nie będzie chciała dać tego po sobie poznać, ale zdołał poznać ją na tyle dobrze, żeby być w stanie dostrzec, kiedy coś ukrywała. Tym bardziej, że wiedział, czego szukać. Na szczęście dotychczas niczego takiego nie spostrzegł.
W pracy chyba zostawał już tylko dlatego, że nie chciał, żeby to Milligan wychodziła stąd ostatnia, jakby bał się zostawić ją tutaj samą. Widocznie w ten sposób i tak nie zdołał ustrzec ją przed problemami, skoro zgarnięto ją spod klubu, gdy on pozostawał w środku i niczego nie był świadomy. Dowiedział się o tej sytuacji dopiero, gdy wychodząc z pracy odebrał telefon od niej. Mógł go odrzucić, ale w obecnych okolicznościach chyba przeczuwał, że nie mógł unosić się dumą i musiał pozostawać z nią w kontakcie, nawet jeśli wiedział, że nie będzie chciała mieszać go do swoich spraw i będzie ostatnią osobą, do której z czymkolwiek przyjdzie. Dziś jednak przekonał się w jak wielkim był błędzie, gdy dowiedział się, co ją spotkało. To było oczywiste, że nie wypnie się na nią. Wziął jej samochód spod klubu i pojechał po nią, spiesząc się, przez co po drodze złamał kilka przepisów, ale nikt go na tym szczęśliwie nie przyłapał i w końcu dojechał na miejsce, gdzie już z daleka dzięki światłom dostrzegł ją na poboczu. Zatrzymał się tuż obok niej i wychylił się na miejsce pasażera, żeby otworzyć jej drzwi. - Wskakuj - odezwał się, spoglądając na nią. Był wyraźnie zatroskany, ale czy można się temu dziwić? Pomimo tego, co się między nimi wydarzyło, zależało mu na niej i to bardzo. I na pewno nie zniósłby, gdyby coś się jej stało… Tym bardziej przez niego, a te wszystkie problemy spadły na jej głowę właśnie z jego winy. Próbował jej tego oszczędzić, dlatego upierał się, żeby nie mieszała się do jego spraw, ale to, że go nie posłuchała, nie zmienia faktu, że przez Brando wszystko się zaczęło i on ponosił za to winę.

właściciel i manager — lorne bay
35 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Do miasteczka ściągnął ją mąż, z którym nieszczególnie jej się układa, dlatego całkowicie poświęca się pracy, gdzie intensywnie stara się przywrócić do życia klub, który udało im się wykupić, chociaż ostatnio jej myśli zaprząta upierdliwy księgowy.
Wbrew temu, co niejednokrotnie próbowała mu przekazać, Dawn wcale nie miała mu za złe tego, w jakim położeniu się znalazła. Nie uważała, że była to jego wina, bo przecież sama mogła z łatwością wypiąć się na niego i nie zaangażować się w jego problemy, jednak pomimo panującego między nimi napięcia, nie taką decyzję podjęła. Wolała upewnić się, że ten głupek będzie bezpieczny, ponieważ i dla niej myśl o tym, że coś mogło mu się stać, była nie do zaakceptowania. Był zatem w błędzie, kiedy tak bardzo upierał się, że dla niej ta relacja nie znaczyła nic - wręcz przeciwnie, pod wieloma względami była dla niej cenniejsza nawet od własnego, wieloletniego małżeństwa, jednak tą myślą nie zamierzała się z nim dzielić, bo sama uwierzyła, że on nie przywiązywał do tego wagi. A przynajmniej nie tak, jak chciałaby, żeby to robił, bo odkąd pojawiał się przy niej za każdym razem, kiedy w jego odczuciu działo się coś złego, nie mogła być mu aż tak obojętna. A może były to wyłącznie wyrzuty sumienia? Prawdę powiedziawszy, Milligan nie miała pojęcia, co powinna na ten temat myśleć, ale najbezpieczniej było chyba po prostu się od tego odciąć.
Nie miała pewności, że Brando nie zdecyduje się jej wystawić - a przynajmniej tak mogłoby się stać, gdyby zdecydował się nie odebrać telefonu. Kiedy jednak usłyszała po drugiej stronie jego głos, poczuła ulgę, ponieważ już wtedy miała pewność, że nie zostawi jej samej, nie był taki. I nie pomyliła się, chociaż proces oczekiwania na to, aż brunet pojawi się na miejscu, wcale nie upłynął jej przyjemnie. Przez cały ten czas stresowała się za każdym razem, kiedy w pobliżu przejeżdżał jakiś samochód, a większość z nich na jej widok zwalniała, najwyraźniej nie chcąc doprowadzić do nieszczęśliwego wypadku. Dzisiejsza przygoda sprawiła, iż Milligan bynajmniej nie czuła się bezpiecznie, dlatego nie mogła już doczekać się momentu, w którym jej własny samochód zatrzyma się obok, a ona znajdzie się poza zasięgiem tamtych ludzi - choć czy to w ogóle było możliwe? Kiedy dostrzegła światła w oddali, po raz kolejny ogarnęło ją zdenerwowanie, jednak już moment później uspokoiła się nieco, ponieważ rozpoznała własne auto. Gdy Brando zatrzymał się, nie musiał długo czekać na jej reakcję, bowiem Milligan chciała czym prędzej się stąd zabrać. Wsiadła na miejsce pasażera, nie zamierzając kłócić się z nim o kierownicę, ponieważ teraz i tak nie była w stanie prowadzić. - Dzięki - odezwała się, kiedy już zajęła miejsce i rzeczywiście zyskała szansę, aby nieco się uspokoić. Chciała czym prędzej zapomnieć o tym, czego dziś doświadczyła, a jednocześnie pragnęła znaleźć jakieś rozwiązanie. Nie miała pojęcia, czy to cokolwiek pomoże, ale jeśli po zapłaceniu im kolejnych pieniędzy mieliby dać jej spokój, teraz byłaby skłonna się tego podjąć.

księgowy — Oceana Moon
31 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
pechowy księgowy, który ma trudne życie z szefową
Ale on miał to sobie za złe. Może ona nie doszukiwała się w tym jego winy, ale Brando tak, bo doskonale wiedział, że gdyby nie on, to by nie została w to wciągnięta. Wkurzało go to, że jedyne co potrafił robić, to ściągać kłopoty na ważne dla niego osoby, mimo że z całych sił starał się odmienić swoje życie i zapewnić im coś lepszego. Szło mu to marnie, co było cholernie frustrujące i sprawiało, że coraz mniej w siebie wierzył. To jednak nie znaczy, że miał się gdzieś zamknąć i użalać nad sobą. Nadal zamierza szukać rozwiązań dla problemów, które sam tworzył i na pewno zamierzał również pomagać Dawn. Choć ich relacja się posypała, to wcale nie znaczy, że zamierzał zostawić ją z tym wszystkim samą. Mogła na niego liczyć i dobrze, że o tym wiedziała, co wywnioskował z tego, że dziś po niego zadzwoniła. Prawdę powiedziawszy nie spodziewał się tego, nie sądził, że jeśli coś się stanie, to on będzie osobą, do której zwróci się po pomoc, w końcu jasno dała mu do zrozumienia, że nie chciała mieć z nim już do czynienia, ale widocznie wyjątkowe sytuacje spotykały się z wyjątkowym podejściem.
Starał się dotrzeć do niej możliwie szybko, ale wywieźli ją dość daleko, dlatego dotarcie na miejsce nie mogło zająć mu chwilę, nawet mimo złamanych po drodze przepisów. W końcu jednak dotarł do Dawn, znajdując ją przy drodze dosyć szybko. Nie czekał z otworzeniem jej drzwi, a kiedy wsiadła do auta, omiótł ją spojrzeniem, jakby chciał w ten sposób ocenić, co ją spotkało. Martwił się o nią i to bardzo, dlatego teraz musiał sprawdzić, czy nic jej nie zrobili. No, nic poza wywiezieniem jej za miasto i porzuceniem pośrodku niczego. Kiedy Milligan mu podziękowała, tylko uśmiechnął się do niej łagodnie. - Jesteś cała? - zapytał, jeszcze tak się upewnić. Dopiero po zadaniu tego pytania w końcu ruszył, nie widząc sensu w staniu w miejscu. Wolał czym prędzej odwieźć ją do domu, domyślając się, że musiała najeść się wiele strachu i najpewniej chciała zaszyć się w bezpiecznym dla siebie miejscu. Wiedział to, ponieważ sam miał z tymi ludźmi do czynienia i wiedział, do jakiego stanu potrafili doprowadzić drugą osobę, kiedy coś próbowali na niej wymusić. To nie były przyjemne doświadczenia i Saaranen żałował, że nie zdołał uchronić przed nimi brunetki.

właściciel i manager — lorne bay
35 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Do miasteczka ściągnął ją mąż, z którym nieszczególnie jej się układa, dlatego całkowicie poświęca się pracy, gdzie intensywnie stara się przywrócić do życia klub, który udało im się wykupić, chociaż ostatnio jej myśli zaprząta upierdliwy księgowy.
Jak już zostało wspomniane, tego akurat nie miała mu za złe, choć to też nie tak, że nie winiła go za nic. W Dawn skumulowało się sporo żalu, który ukierunkowany był właśnie w stronę bruneta, jednak wszystko to miało więcej wspólnego z ich zażyłą relacją, niż z tarapatami, w które wpakowali się oboje. Co więcej, jakaś część Dawn czuła chyba, że łatwiej byłoby jej się z nimi uporać, gdyby miała obok siebie wsparcie w postaci bruneta. Do niedawna tworzyli przecież całkiem zgrany duet, a dodatkowo potrafili znajdować rozwiązania nawet dla tych sytuacji, które wydawały się nie mieć żadnego wyjścia. Żałowała więc, że nie mogli stawić temu czoła wspólnie, jednak w tym konkretnym przypadku górę brała nad nią duma. Nadal wierzyła przecież, że jego zainteresowanie jej osobą było wyłącznie chwilowe, a Brando na dłuższą metę wolałby poświęcić swój czas komuś, kto był od niej młodszy, atrakcyjniejszy, a także miał mu więcej do zaoferowania. Pod tym ostatnim względem Milligan wydawała się wyjątkowo kiepską partią.
Nawet gdyby miał dotrzeć na miejsce w ciągu zaledwie dziesięciu minut, ten czas i tak dłużyłby jej się niemiłosiernie, dlatego Dawn nie zamierzała rozliczać go z tego, jak prędko się tu pojawił. Ostatecznie najważniejsze było dla niej to, że przyjechał, choć mógł stwierdzić, że wolał zostawić ją pośrodku niczego, zamiast zaoferować jej swoją pomoc. Bądź co bądź, po tym, co między nimi zaszło, nie był jej już nic winny. - Mhm - przytaknęła w odpowiedzi na jego pytanie. W sensie fizycznym nie stało jej się nic, choć tego samego nie można powiedzieć o sferze psychicznej. Dzisiejszego wieczora naprawdę najadła się strachu i zrozumiała, że ci ludzie z łatwością mogli jej zaszkodzić. Musiała czym prędzej wymyślić coś, dzięki czemu mogłaby się od nich uwolnić, choć jeżeli miała być szczera, nie wiedziała czy to w ogóle było możliwe. - Moglibyśmy pojechać gdzieś indziej? - odezwała się po chwili, nagle zdając sobie sprawę z tego, że wcale nie miała ochoty wracać do domu. Przy swoim mężu również nie czuła się w pełni bezpiecznie ani komfortowo, dlatego wolałaby znaleźć się gdzieś, gdzie zwyczajnie mogłaby odpocząć i zapomnieć o tym, co miało dzisiaj miejsce. I może też niekoniecznie chciała zostać z tym sama?

księgowy — Oceana Moon
31 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
pechowy księgowy, który ma trudne życie z szefową
Powinien zainteresować się kimś, kto miał mu więcej do zaoferowania, zamiast pakować się między małżeństwo. To byłoby właściwym rozwiązaniem, ale szczerze? Mimo tego, jak źle sprawy układały się między nimi pod koniec i jak ostatecznie wylądowali na wojennej stopie, Brando tęsknił za nią i wszystko zamieniłby za to, aby mieć ją znów u swego boku… Choć na pewno życzyłby sobie, żeby przynajmniej potrafiła znaleźć dla niego więcej czasu, jeśli rozwód z mężem nie wchodził w grę, o czym wiedział od początku. I względem czego upewnił się w trakcie ich romansu, ponieważ ile razy przedłożyła męża ponad niego? Wiedział, że od niego nigdy nie byłby ważniejszy, dlatego starał się przekonywać do tego, że tak, jak sprawy miały się obecnie, było lepiej. Szkoda tylko, że tak bardzo za nią tęsknił.
Chociaż tyle dobrego, że fizycznie nic jej się nie stało. To odejmowało trochę zmartwień, ale wcale znacząco nie poprawiało sytuacji. Ta nadal wyglądała źle, nawet bardzo i Brando naprawdę bał się tego, jak to wszystko się rozwijało. A choć nie mogli już wspólnymi siłami się z tym uporać, to wcale nie znaczy, że nie zamierzał jej pomóc. Dawn nie zostanie z tym sama, mogła na niego liczyć, nawet jeśli pewnie wolałaby, żeby dał jej spokój. To otrzyma, kiedy już Saaranen upewni się, że jest wolna od problemów, które na nią ściągnął. W takiej sytuacji na pewno by się na nią nie wypiął i to nie tylko z poczucia winy. Po prostu za bardzo mu na niej zależało i za bardzo by się o nią martwił, dlatego zanim odejdzie, musiał mieć pewność, że była bezpieczna. Niezależnie od tego, czy pasowała jej jego troska i czy chciała jego pomocy. Nie zamierzał pytać jej o zgodę. Na pewno nie po tym, co dziś miało miejsce. - Masz coś konkretnego na myśli, czy… - mam sam wybrać. Choć nie dokończył zdania na głos, jego wymowne spojrzenie powinno jej wystarczyć. Nie zamierzał jej odmawiać, wymyślać, że się gdzieś spieszył… Jeśli potrzebowała teraz gdzieś uciec i się zaszyć, chętnie jej w tym pomoże, ponieważ wiedział, jak wiele miała za sobą i chciał jakoś ułatwić jej uporanie się z tym. Chociaż tak mógł jej pomóc po tym, jak ją w to wpakował. To niewiele, ale co więcej mógłby jej zaoferować, gdy ich stosunki były tak chłodne?

właściciel i manager — lorne bay
35 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Do miasteczka ściągnął ją mąż, z którym nieszczególnie jej się układa, dlatego całkowicie poświęca się pracy, gdzie intensywnie stara się przywrócić do życia klub, który udało im się wykupić, chociaż ostatnio jej myśli zaprząta upierdliwy księgowy.
Oboje powinni skierować swoje zainteresowanie gdzieś indziej - on na kobietę, która miałaby poświęcić się tylko jemu, natomiast ona na swojego męża. Ta druga kwestia nie powinna sprawiać jej kłopotu, skoro spędziła z nim już długie lata, jednak im dłużej to trwało, tym mniej uwagi otrzymywała ona, a to z kolei sprawiało, że i Dawn nie do końca świadomie zaczęła szukać czegoś, dzięki czemu mogłaby poczuć się lepiej. Właśnie tym początkowo miała być dla niej relacja z Brando, jednak ta prędko wymknęła się spod kontroli. Obecnie brunet nie był dla niej już tylko rekompensatą za nieudane małżeństwo, ale stał się kimś, kto znaczył dla niej o wiele więcej. Jakaś jej część pragnęła zatrzymać go w swoim życiu, jednak miała wrażenie, że gdyby zaczęła o to zabiegać, okazałaby się przeogromną desperatką. Nie interesowała go przecież - nie tak, jak mogły zainteresować go inne kobiety, zatem wycofanie się pozostawało najbezpieczniejszą i zarazem najlepszą opcją. Tęsknota natomiast miała w którymś momencie minąć.
Nie chciała teraz wracać do siebie, choć zaszycie się w jakimś hotelu też nie musiało okazać się strzałem w dziesiątkę. Z własną samotnością też niekoniecznie chciała się teraz mierzyć, jednak w tej kwestii niewiele mogła zrobić, bowiem jej życie wyglądało tak, jak wyglądało, już od pewnego czasu. Była sama, a chociaż dzisiejszego wieczora mogła liczyć na Brando, nie pełnił on już w jej codzienności takiej roli, jak do niedawna. Nie powinna więc nadwyrężać tego, że dziś zdecydował się wyciągnąć do niej pomocną dłoń. - Zdam się na ciebie - odparła bez cienia zawahania. Do niedawna najlepiej czuła się tam, gdzie wspólnie zaszywali się, by spędzić trochę czasu w samotności. To właśnie przy nim odczuwała największy komfort, właśnie w tamtych chwilach czując się najbardziej szczęśliwą. Wiedziała jednak, że cofnięcie się w czasie nie wchodziło w grę, więc dziś musieli znaleźć inne rozwiązanie. Wiedziała o tym, a mimo to nie chciała mieć teraz przy sobie nikogo innego. Najwyraźniej ten jeden raz zamierzała pozwolić, by to egoizm wziął górę nad rozsądkiem, chociaż tego drugiego nie miała ostatnio zbyt wiele, skoro pozwoliła sobie wpakować się w takie bagno.

księgowy — Oceana Moon
31 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
pechowy księgowy, który ma trudne życie z szefową
Łatwiej powiedzieć niż zrobić, prawda? Brando pewnie by chciał ruszyć naprzód, skoro z Dawn nic go już nie czekało, ale nic nie mógł poradzić na to, że na tyle skutecznie zagnieździła się w jego myślach, iż teraz nie potrafił skupić się na kimkolwiek innym. To przecież nie tak, że narzekał na brak zainteresowania, pewnie całkiem szybko mógłby znaleźć kogoś na miejsce Milligan, kto mógłby zaoferować mu znacznie więcej, ale nie chciał nikogo takiego szukać. Na razie nie czuł się na to gotowy, dlatego nie gonił za nowymi relacjami z kobietami. Zamiast tego postanowił ogarnąć się z resztą swojego życia, może później zbierze się na to, żeby poukładać sobie również inne sprawy. Przecież z niczym nie musiał się spieszyć, nic go nie goniło. Póki co i tak nie umiałby skupić się na niczym innym, niż problemy Milligan z tymi typami spod ciemnej gwiazdy. Choć teoretycznie to go już nie dotyczyło, to nie potrafiłby się do tego nie wtrącić, ponieważ to wszystko zaczęło się od niego. Musiał więc pomóc w domknięciu tego. I zamierzał być przy tym równie nieugięty, co ona, kiedy postanowiła jemu pomóc w rozwiązaniu jego problemu.
Pokiwał głową. Nie miał problemu z wymyśleniem czegoś, choć musiał się nad tym chwilę zastanowić, dlatego początkowo jechał po prostu we wcześniej obranym kierunku. Nie chciała wracać do domu, nie sądził też, żeby po dzisiejszym chciała zaszyć się w klubie, więc te dwie opcje mógł wykreślić z listy. Do siebie nie mógł jej zabrać z tego samego powodu, dlaczego nigdy nie zaszyli się w jego przyczepie, gdy ze sobą romansowali. Nie chciał jej robić niepotrzebnych problemów. Zostało więc tylko jedno miejsce, które mogłoby się nadać na kryjówkę na dziś, nawet jeśli mogło ono wywołać mieszane uczucia, ponieważ wiązało się z ich wspólną historią. Mimo to postanowił zabrać Dawn do motelu, w którym spotykali się ze sobą, dlatego to w jego kierunku zaczął jechać. W tle przygrywała im tylko muzyka. Brando nie próbował jej zagadywać, bo Milligan nie wydawała się specjalnie rozmowna, więc uznał, że mogła na razie potrzebować chwili dla siebie. Nie zamierzał jej przeszkadzać, więc po prostu zawiózł ją na miejsce, po drodze od czasu do czasu zerkając na nią kątem oka. - Może być? - zapytał, gdy zatrzymali się pod motelem. Wolał się upewnić, bo w końcu to miejsce mogło jej nie odpowiadać i zrozumiałby to.

właściciel i manager — lorne bay
35 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Do miasteczka ściągnął ją mąż, z którym nieszczególnie jej się układa, dlatego całkowicie poświęca się pracy, gdzie intensywnie stara się przywrócić do życia klub, który udało im się wykupić, chociaż ostatnio jej myśli zaprząta upierdliwy księgowy.
Miał wiele możliwości, z których nie powinien był zrezygnować, natomiast ona nie posiadała prawie żadnych. W jej przypadku nie było mowy o tym, aby poukładała sobie życie z kimś innym, ponieważ sama, przynajmniej z definicji, miała je już poukładane. Rzecz w tym, że Dawn wcale nie czuła się szczęśliwa w tym, co czekało na nią w domu i raczej nie łudziła się, że cokolwiek mogłaby zmienić. Przez długie lata akceptowała to, jak beznadziejne wydawało się jej małżeństwo, dopiero za sprawą Brando dostrzegając, a może raczej przypominając sobie o tym, jak przyjemne mogło być szczęście odczuwane przy boku drugiej osoby. Za to, że chociaż przez chwilę pozwolił jej to poczuć, była mu naprawdę wdzięczna, a jednocześnie miała żal nie tylko do niego, ale również do siebie, ponieważ pozwolili się temu rozpaść. Z drugiej jednak strony, może nie powinna rozpamiętywać tej relacji, skoro ona sama i tak nie była w stanie niczego mu zaoferować? Wiedziała przecież, że zasługiwał na więcej, niż mogła mu dać, zatem trzymanie go przy sobie na siłę nie wydawało się w porządku. Dziś jednak zamierzała o tym zapomnieć.
Dobrze odczytał jej potrzeby, ponieważ teraz, kiedy znajdowała się już w aucie i miała obok siebie kogoś, przy kim czuła się bezpieczna, mogła na chłodno zastanowić się nad tym, czego dzisiaj doświadczyła. Ani jeden z wniosków, do których doszła, nie podobał jej się, zatem nic dziwnego, że nie była skora do rozmowy. Humor zwyczajnie jej nie dopisywał i wydawać by się mogło, że nie było nic, co mogłoby jej go poprawić, jednak fakt, że dziś miała znaleźć się w znajomym miejscu, w dodatku takim, w którym do niedawna czuła się naprawdę komfortowo, mógł wpłynąć na nią pokrzepiająco. Właśnie dlatego, kiedy zatrzymali się pod znajomym motelem, nie zamierzała oponować. Wszystko wydawało się lepsze, niż powrót do Lorne Bay. - Mhm. Ale najpierw skoczę tam - skinęła lekko głową w stronę sklepu monopolowego, który znajdował się po drugiej stronie ulicy. Potrzebowała czegoś, co pomogłoby jej zagłuszyć uciążliwe myśli. Zanim jednak zdecydowała się wysiąść z auta, przeniosła spojrzenie na bruneta i zapytała go o coś, co z punktu widzenia tego, jak potoczyła się ich relacja, mogło wydawać się niewłaściwe. - Wejdziesz? - i nie, za tym nie krył się dziś żaden podtekst. Po prostu naprawdę nie chciała być teraz sama.

księgowy — Oceana Moon
31 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
pechowy księgowy, który ma trudne życie z szefową
Szkoda tylko, że te liczne możliwości, które miał przed sobą, miały się zmarnować, bo on nie potrafił wyrzucić z głowy jedynej kobiety, która była poza jego zasięgiem. Przecież wiedział, że nie mógł mieć Dawn, nie tylko dlatego, że postawiła na nim kreskę. Już wcześniej rozumiał, że cokolwiek między nimi było, dla niej musiało być tylko chwilową rozrywką, odskocznią od być może nudnego małżeństwa. Nigdy nie zagłębiał się w jej relację z mężem, najchętniej by o niej zapomniał, dlatego nie znał szczegółów, ale przypuszczał, że między nią a Fitzem do końca nie mogło być dobrze. Nie mogło jednak być też tak źle, skoro interesowali się sobą na tyle, by spędzać ze sobą romantyczne święta i przy innych okazjach też od siebie nie uciekając. W takich okolicznościach jedyną osobą, od której uciekano, był właśnie Brando, co tylko cały czas utwierdzało go w przekonaniu, że dla Dawn znaczył niewiele. Dlatego tak bardzo nie zaskoczyło go to, że w końcu odprawiła go z kwitkiem. To musiało nie być dla niej trudne, tym bardziej, gdy dał jej powód.
Trochę ją znał. Nie był już pewny, jak dobrze, ale widocznie wystarczająco, aby teraz być w stanie ocenić, czego mogła potrzebować. I to jej zapewnił, nie próbując po drodze jej zagadywać, czy pocieszać pustymi słowami. Wiedział, że to byłoby bez sensu. Zamiast tego po prostu zabrał ją do miejsca, które wydawało mu się właściwe na takie okoliczności. Uznał, że tu poczuje się najlepiej, ponieważ tu będzie mogła liczyć na spokój, którego zapewne teraz potrzebowała.
Gdy byli na miejscu i wspomniała, że musi gdzieś pójść, zerknął we wskazanym kierunku, a później ponownie na Dawn i skinął głową, przyjmując to do wiadomości i domyślając się, co mogło być powodem tej wycieczki. Kiedy zaś zapytała, czy wejdzie z nią do motelu, nawet nie zastanawiał się nad odpowiedzią. - Pewnie. To może ja skoczę załatwić pokój, a ty do sklepu? - zaproponował, a po ustaleniu tego on po wyjściu z auta udał się do recepcji. Tam zaś poprosił o pokój, na szczęście ten, który mieli w zwyczaju zajmować, był wolny, więc i tym razem go dla nich wziął. A po załatwieniu tego, razem z kluczem czekał przy schodach na powrót Milligan.

właściciel i manager — lorne bay
35 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Do miasteczka ściągnął ją mąż, z którym nieszczególnie jej się układa, dlatego całkowicie poświęca się pracy, gdzie intensywnie stara się przywrócić do życia klub, który udało im się wykupić, chociaż ostatnio jej myśli zaprząta upierdliwy księgowy.
Rezygnacja z relacji z nim bynajmniej nie przyszła jej łatwo, ale to, że i w tym aspekcie brunet był w błędzie, nie wydawało się takie zadziwiające w obliczu tego, jak niewiele wiedział na temat jej małżeństwa. Ono wcale nie było udane, a chociaż coś zmieniło się w kwestii wspólnego spędzania najróżniejszych świąt, to i tak nie wpłynęło na poprawę relacji tej dwójki. Teoretycznie uzgodnili, że postarają się zatroszczyć o swój związek, jednak każdy kolejny ruch z jakiegoś powodu wydawał się wymuszony. Dawn czuła, że to nie przychodziło im naturalnie, przez co sama miała coraz mniejszą ochotę na to, aby jeszcze walczyć. Nie chciała rozwodu, ponieważ wiedziała, że wówczas zostałaby z niczym, a jednocześnie wcale nie zabiegała już o poprawę czegokolwiek. Jej małżeństwo było spisane na straty, a mimo to walczyli o zachowanie jakichś pozorów, co musiało wychodzić im całkiem dobrze, skoro nawet Brando uwierzył, że nadal byli sobie bliscy. Ze wszystkich ludzi przecież to właśnie on powinien wiedzieć, jak bardzo się między nimi nie układało.
Teraz jednak Milligan nie zaprzątała sobie głowy własnym małżeństwem, skupiając się przede wszystkim na tym, do czego doprowadziła jej własna głupota. Potrzebowała odreagować, dlatego zamierzała wyposażyć się w alkohol, a choć na myśl o tym, że miałaby samotnie udać się do sklepu, ogarnął ją pewien niepokój, nie dała tego po sobie poznać. Załatwiła to jednak możliwie szybko, a później wróciła do Brando, z którym mogła udać się prosto do wynajętego pokoju. Rzuciła gdzieś w kąt własną torebkę i było to jedyne, co zrobiła, zanim udała się w stronę aneksu kuchennego, z którego wyciągnęła dwie szklanki. Jak widać, nie zamierzała pytać go o to, czy planował jeszcze dziś wracać do domu, zamiast tego zakładając, że się z nią napije. Gdy płyn znalazł się w środku, podała mu jedną ze szklanek. - Wiesz, że nie musisz obawiać się, że jeśli coś powiesz, rzucę ci się do gardła? - zapytała, mając wrażenie, że od samego początku chciał powiedzieć, że wpakowała się w kolosalne bagno pomimo tego, że ją ostrzegał, jednak powstrzymywał się, jak gdyby bał się, że ją urazi. Nie musiał - była przecież silną babką, choć dziś rzeczywiście mogła wydawać się krucha.

księgowy — Oceana Moon
31 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
pechowy księgowy, który ma trudne życie z szefową
Skutecznie stwarzała przed nim pozory, przekładając relację z mężem ponad niego. I pokazując mu, że najwyraźniej mąż też zabiegał o czas z nią, więc jeśli oboje nie unikali się jak ognia, nie mogło być z nimi tak źle. Nie mogło być też dobrze, skoro Dawn szukała wrażeń na boku, ale prawdę powiedziawszy, nie wiedział już, o co w tym chodziło - czy był to efekt nudy, jakichś braków czy jeszcze czegoś innego. Ale skoro jego to już nie dotyczyło, to nie zamierzał w to wnikać. Wcześniej zresztą również w to nie wnikał, choć wtedy robił to z zupełnie innych powodów - nie chciał przypominać sobie, w jak beznadziejną sytuację się pakował, angażując się w relację z mężatką. Wolał, żeby jak najmniej przypominało mu o jej stanie cywilnym, choć to, finalnie, nie wypaliło. I tak znalazło się milion innych rzeczy, które same mu o tym przypominały, doprowadzając do tego, że ta sytuacja stała się dla niego nie do zniesienia. Szkoda tylko, że utrata jej też okazała się być nie do zniesienia…
Nie chciał zachowywać się jak jej niańka. Nie chciał też obchodzić się z nią jak z jajkiem, mając wrażenie, że to tylko będzie ją irytować, dlatego nie zaproponował, że pójdzie do sklepu razem z nią, skoro sama nie zasugerowała, że właśnie tego mogłaby chcieć. Pozwolił jej więc pójść samej, podczas gdy on poszedł załatwić sprawy w motelu, a kiedy dołączyła do niego, poszli razem do ich pokoju. Tam zaś brunet odsunął sobie krzesło przy niedużym stoliku i usiadł na nim, obserwując brunetkę. Prawdę powiedziawszy sam już nie planował nigdzie uciekać - przyjechali przecież razem i gdyby jedno teraz pojechało, drugie by zostało bez transportu, więc chyba byli dziś na siebie skazani. Poza tym, a może przede wszystkim, Saaranen nie chciał zostawiać jej samej. Uznał, że po tym, co przeszła, mogła potrzebować kogoś obok, nawet jeśli nie przyzna tego na głos, dlatego postanowił dotrzymać jej towarzystwa. - A co mam powiedzieć? - zapytał, odbierając od niej szklankę, i wzruszył ramionami. Jego a nie mówiłem? niczego przecież teraz nie zmieni. - Albo wiem… Powinnaś powiedzieć o tym policji - odezwał się po chwili, zupełnie poważnie. Uważał, że w jej sytuacji to będzie najlepszym wyjściem, bo na pewno w grę nie wchodziło płacenie tym ludziom - wtedy na pewno nie daliby jej spokoju. Dlaczego mieliby porzucić tak łatwe źródło dochodu?
ODPOWIEDZ