właściciel i manager — lorne bay
35 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Do miasteczka ściągnął ją mąż, z którym nieszczególnie jej się układa, dlatego całkowicie poświęca się pracy, gdzie intensywnie stara się przywrócić do życia klub, który udało im się wykupić, chociaż ostatnio jej myśli zaprząta upierdliwy księgowy.
Mógł odbierać to inaczej, jednak ona również traktowała tę relację poważnie i właśnie dlatego tak bardzo obruszyła się, kiedy zaczęło jej się wydawać, że jego uwaga spoczywała na kimś innym. Prawdopodobnie postępowała egoistycznie, ponieważ wtedy myślała wyłącznie o swoich potrzebach i pragnieniach, w których centrum znajdował się Saaranen. To właśnie on pozwolił jej spojrzeć na samą siebie inaczej. Za sprawą Brando uwierzyła, że zasługiwała na coś więcej niż to, co oferował jej mąż, a poza tym sama też miała więcej do zaoferowania. Pragnęła się o niego zatroszczyć i zagwarantować mu ten sam komfort, który gwarantował jej on. Wzajemne zrozumienie było tym, co bez wątpienia ciągnęło ją do niego, jednak nie była to jedyna rzecz, która przesądzala o tym, że to właśnie jego, a nie kogokolwiek innego chciała mieć przy sobie. Pociągał ją na wielu płaszczyznach, dlatego tak ciężko było jej wyobrazić sobie to, że nagle mógłby odejść.
Nie zamierzała narzekać na to, że nie mogła zbyt długo nacieszyć się widokami, ponieważ w chwili obecnej i tak nie chodziło jej o nie. W chwili obecnej zależało jej przede wszystkim na jego bliskości, z której zamierzała wyciągnąć jak najwięcej, dlatego zaangażowała się w ten pocałunek, zaraz jednak dając mu się rozproszyć tym, jak przyjemny wydawał się jego dotyk. Za jego sprawą z jej ust mimowolnie wydostał się pomruk zadowolenia, a kiedy kolejne warstwy jej ubrania wylądowały na ziemi, Dawn zaczęła domagać się więcej. W każdym jej kolejnym kroku dało się wyczuć, jak bardzo była spragniona jego bliskości, po którą coraz odważniej zaczynała sięgać. Była na tyle niecierpliwa (i miała wrażenie, że Brando również), iż pozwoliła, by po raz pierwszy dali upust własnym emocjom właśnie przy tej ścianie. A choć zdawać by się mogło, że po tym powinna się opamiętać, tak bynajmniej się nie stało, dlatego w końcu pociągnęła go ze sobą w stronę łóżka, gdzie jeszcze przez dłuższy czas mogli oddawać się przyjemnościom - tym razem już nieco spokojniej i z większą dozą czułości, za którą stęskniła się, kiedy trzymali się na dystans. Prawdopodobnie właśnie dlatego nie wycofała się nawet wtedy, kiedy po wszystkim leżeli zmęczeni w swoich ramionach. Przytuliła głowę do jego piersi i muskając lekko jego skórę palcami, wsłuchiwała się w miarowe bicie jego serca. Mając go obok, ona również czuła się zadziwiająco spokojna.

księgowy — Oceana Moon
31 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
pechowy księgowy, który ma trudne życie z szefową
I bardzo dobrze, że uwierzyła w to, iż zasługiwała na więcej, niż mogła liczyć w swoim małżeństwie, ponieważ tak właśnie było i Brando, w miarę swoich możliwości, starał się jej to zapewnić. Chciał, żeby było jej przy nim dobrze… żeby odczuwała takie samo zadowolenie, jakie towarzyszyło jemu przy niej. Dzięki niej Saaranen był szczęśliwy, choć z drugiej strony, to również ona była źródłem jego niektórych nieszczęść, które w dużej mierze wynikały z jej stanu cywilnego. Chociaż próbował, brunetowi trudno było przejść do porządku dziennego nad tym, że jej uwaga spoczywała jeszcze na kimś innym. I choć nie próbował za bardzo o tym myśleć, przeczuwał, że jej małżeństwo nie istniało tylko na papierku, co mu doskwierało. Zwyczajnie był o nią zazdrosny i przez tę zazdrość najwyraźniej był w stanie robić różne głupoty, nawet takie katastrofalne w skutkach. Ale czy dzisiejsze wydarzenia oznaczały, że jednak mieli odnaleźć drogę powrotną do siebie?
Rzeczywiście nie u niej jedynej pojawiło się zniecierpliwienie - on również stęsknił się za nią na tyle, że nie potrafił czekać, chciał mieć ją tu i teraz, dlatego nie przejmował się nie do końca dogodnymi warunkami… Później i tak mogli nacieszyć się lepszymi, więc nic ich nie ominęło. Teraz zaś przyszła pora na to, by złapać oddech po całym tym nadrabianiu zaległości i dawaniu upustu swojej tęsknocie. Brando nie zamierzał tak szybko wypuścić jej ze swoich objęć, dlatego cieszyło go, że nie próbowała nigdzie uciec, tylko wtuliła się w niego, kiedy on objął ją ramieniem, przyciągając ją bliżej swojej piersi. Obecnie, wpatrując się w sufit, zataczał palcami koła na jej ramieniu, intensywnie zastanawiając się nad czymś. W końcu postanowił z nią porozmawiać o tym, co chodziło mu po głowie i co chciał zrozumieć. - Co to oznacza, Dawn? - zapytał, nie zerkając na nią. Dalej patrzył na sufit, zaczynając tę może trudną, ale potrzebną im obojgu rozmowę. Po tym wszystkim najlepsze, co mogli sobie zaoferować, to właśnie ta jasność sytuacji, by dobrze wiedzieli, na czym stoją. Musieli zacząć się ze sobą komunikować i być w tym szczerzy, a także otwarci. Pod warunkiem, że w ogóle chcieli tę relację kontynuować.

właściciel i manager — lorne bay
35 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Do miasteczka ściągnął ją mąż, z którym nieszczególnie jej się układa, dlatego całkowicie poświęca się pracy, gdzie intensywnie stara się przywrócić do życia klub, który udało im się wykupić, chociaż ostatnio jej myśli zaprząta upierdliwy księgowy.
Zanim stanęli na swojej drodze nie tyle jako para współpracowników, ale jako osoby, które ciągnęło do siebie coś więcej, Dawn rzeczywiście uważała swoje małżeństwo za zakończone. Od dłuższego czasu czuła, że jej mąż nie poświęca jej dostatecznie dużo uwagi, a chociaż wcześniej próbowała jakoś to jeszcze odratować, wówczas postawiła na nich kreskę. Dopiero niepowodzenia w relacji z Brando popchnęły ją ku temu, aby jednak zawalczyć o to, co niespełna piętnaście lat wcześniej ślubowała swojemu mężowi. Złożyła mu obietnicę, której zamierzała dotrzymać, wówczas jeszcze nie wiedząc, że to w którymś momencie okaże się takie trudne. Jeśli więc Saaranen odczuł, że jej małżeństwo nie było wyłącznie czymś istniejącym na papierze, działo się tak dlatego, że w pewnym sensie sam przyłożył do tego rękę. Bywało, że niepowodzenia między ich dwójką pchały ją w ramiona męża, choć w nich wcale nie czuła się dobrze. Obecnie tkwiła więc w tym dziwnym zawieszeniu pomiędzy własnym nieszczęściem a powinnością - bo właśnie, choć wiedziała, że nie czuje się w tym małżeństwie szczęśliwa, miała wrażenie, że musiała o nie zawalczyć. W ostatnim czasie częściowo też dlatego próbowała trzymać Brando na dystans.
Teraz nie potrafiła sobie tego odmówić. Nie umiała być na tyle rozsądną, by powiedzieć sobie pas, kiedy po tak długiej przerwie i w tak nieprzyjemnych okolicznościach zyskała szansę na to, by znów skryć się w jego ramionach. Nie wiedziała jednak, dokąd miało ich to zaprowadzić i czy w ogóle cokolwiek miało zmienić się między nimi za sprawą tego zbliżenia, więc kiedy Saaranen zadał jej tamto pytanie, Dawn przez chwilę milczała. Wiedziała, że nie będzie to łatwa rozmowa, dlatego jeszcze przez chwilę chciała po prostu nacieszyć się tym spokojem. - Nie wiem, Brando - odparła w końcu, nie ruszając się z miejsca. Dopóki nie musiała, nie chciała wydostawać się z jego objęć. - Wiesz przecież, że nie jestem w stanie zaoferować ci tego, co mógłbyś znaleźć przy kimś innym. Nigdy nie będę - przyznała otwarcie, bo nawet jeżeli jakaś jej część pragnęła zatrzymać go przy sobie, nie mogła go zwodzić i obiecywać, że w którymś momencie rozwiedzie się, a oni będą ze sobą szczęśliwi. Takiego scenariusza, niestety, nie brała pod uwagę.

księgowy — Oceana Moon
31 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
pechowy księgowy, który ma trudne życie z szefową
To dopiero ironiczne, co? Choć najchętniej by ją zabrał od męża, w rzeczywistości jeszcze bardziej pchał ją w jego ramiona, doprowadzając do własnego cierpienia. Bo właśnie, jemu ani trochę nie odpowiadało to, że mogła starać się o swoje małżeństwo. Choć to nie w porządku z jego stronę, nie powinien wchodzić między dwójkę ludzi, którzy coś przysięgali sobie przed ołtarzem, to Brando nie mógł już nic na to poradzić. Stracił dla Dawn głowę i chciał mieć ją dla siebie w jak największym zakresie. Chciał, żeby to o nim myślała, budząc się każdego dnia, a także zasypiając. Chciał być dla niej tak samo ważny, jak ona była dla niego, czego w ostatnim czasie może nie pokazał jej dość wyraźnie, ale dziś chyba jasno dał jej to do zrozumienia, prawda? Ten głupek naprawdę zaangażował się w ten romans, chociaż miał milion powodów, żeby tego nie robić i powinien ich posłuchać, żeby oszczędzić sobie przykrości.
Westchnął głośno. To naprawdę miała być trudna rozmowa i jedynym, co mu ją ułatwiało, było chyba to, że mógł trzymać ją w swoich objęciach, jednocześnie nie patrząc w jej oczy. Tak było mu łatwiej, bo czuł, że miał ją po swojej stronie, a jednocześnie nie odczuwał tej presji, która mogłaby się pojawić, gdyby teraz patrzyli sobie w oczy. Tak mógł rozmawiać z nią o wszystkim bez krępacji. - Wiem… I wiem, że z tego powodu powinienem odejść, ale nie potrafię - przyznał szczerze. Doskonale zdając sobie sprawę z tego, że najrozsądniej byłoby zakończyć tę relację i ułożyć sobie życie z kimś wolnym, z kim mógłby zbudować realny związek i mieć jakąś przyszłość, bo czy nie czegoś takiego chciał dla siebie? Problem w tym, że teraz chciał tego wszystkiego z Dawn i w najgorszym scenariuszu chyba był gotowy pogodzić się nawet z minimum, które była w stanie mu zaoferować, bo nie potrafił z niej zrezygnować. Być może kiedyś przestanie mu to wystarczać, ale na razie, gdy jeszcze nie czuł presji czasu i nie miał wrażenia, że życie wymykało mu się z rąk, umiał wyobrazić sobie kontynuowanie relacji z brunetką na dotychczasowych zasadach, jeśli będzie wiedział, że w głębi serca to on był dla niej tym ważniejszym, a był nim, prawda?

właściciel i manager — lorne bay
35 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Do miasteczka ściągnął ją mąż, z którym nieszczególnie jej się układa, dlatego całkowicie poświęca się pracy, gdzie intensywnie stara się przywrócić do życia klub, który udało im się wykupić, chociaż ostatnio jej myśli zaprząta upierdliwy księgowy.
To była jej wina. To ona okazała się skończoną idiotką, kiedy po raz pierwszy dopuściła go do siebie, a później pozwoliła, by ten wybryk powtórzył się kolejny raz. I kolejny, a potem jeszcze jeden… Nim się obejrzała, przyzwyczaiła się do tego, że bezustannie był obok, a im więcej spędzała z nim czasu, tym mocniej zdawała się tracić dla niego głowę. Brando oczarował ją tym, jak zabawny, inteligentny i przede wszystkim troskliwy się wydawał. W jego ramionach czuła się nie tylko bezpieczna, ale przede wszystkim pożądana, czego brakowało jej od długiego czasu. W domu nie mogła liczyć na nic podobnego, ponieważ ze swoim mężem prawie nie spędzała czasu, a kiedy nawet to robiła, nie poświęcał jej dostatecznie dużo swojego zainteresowania. Ich związek opierał się głównie na kontroli i respektowaniu jego zasad, czego Dawn nie chciała dłużej robić. Prawdopodobnie przez to jeszcze bardziej się między nimi psuło, a ona pogarszała sprawę, angażując się w relację z Brando. Ale właśnie… W którymś momencie to właśnie on stał się dla niej ważniejszy niż to, co lata temu obiecała Fitzwilliamowi.
Spodziewała się wszystkiego, naprawdę. Spodziewała się, że w tym momencie czar pryśnie, a Brando przyzna, iż lepiej będzie się wycofać, jednak tym razem zaskoczył ją po raz kolejny. A choć i jej prościej było nie spoglądać na niego, gdy poruszali tak trudne tematy, tym razem zmieniła swoją dotychczasową pozycję tak, aby oprzeć brodę na jego piersi i spojrzeć mu w oczy. Już w tym momencie jej serce biło jak oszalałe. - Dlaczego? - zapytała, ściągając ku sobie brwi. Nie rozumiała tego, naprawdę. Nie rozumiała, że mogła mieć w sobie coś, co sprawiało, że chciał przy niej zostać, choć do tej pory nie umiała zatrzymać przy sobie nikogo. Nie rozumiała, że mógłby chcieć postawić na nią, choć tak naprawdę nie była w stanie dać mu wszystkiego, na co zasługiwał. Ona bez wątpienia nie zasługiwała na niego, dlatego nie była w stanie pojąć, dlaczego chciał przy niej zostać. A mimo to niczego innego nie chciała usłyszeć.

księgowy — Oceana Moon
31 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
pechowy księgowy, który ma trudne życie z szefową
To wcale nie tylko jej wina, w końcu Brando od początku wiedział, że miał do czynienia z mężatką, a i tak też na to wszystko pozwolił, choć obrączka na jej palcu powinna powstrzymać go przed popełnianiem tych głupot. A jednak nie zrobiła tego. Saaranen przy niej kompletnie zapominał o tym, że była zaangażowana w poważny związek. Myślał tylko o tym, że miał przed sobą fantastyczną kobietę, która pragnęła jego bliskości, a on chciał jej ją dać. I dawał, zresztą nie tylko ją, bo akurat Milligan otrzymywała od niego znacznie więcej. Właśnie dlatego ta relacja wymknęła się spod kontroli i daleka była zwykłego romansu, na który się zdecydowali. Choć to miał być czysto fizyczny układ, prędko odeszli od tego, dając sobie siebie w znacznie większym zakresie - oddając sobie również własne uczucia. To dopiero było bezmyślne - emocjonalne zaangażowanie się w relację z kobietą, która była oddana swojemu mężowi. Bo tak chyba można powiedzieć o Dawn, która nie zamierzała odejść od swojego małżonka, prawda?
Powinien tak zrobić, rozsądek właśnie to mu podpowiadał, ale nie zamierzał go słuchać. Nie potrafił zrezygnować z Milligan, choć doskonale wiedział, że to by było najlepszym wyjściem. Musiał zamiast tego zrobić coś innego, zapewne głupiego, ale ostatnio popełniał tyle głupot, że może kolejna na liście już nie zaszkodzi? Postanowił zaryzykować, ponieważ nie miał już żadnych wątpliwości względem tego, że mając ją obok był zwyczajnie szczęśliwszy… Dawn go uszczęśliwiała jak nikt inny, dlatego nie chciał, żeby teraz znów zabrakło jej w jego życiu, jeśli miał w końcu szansę ją odzyskać. - Czy to nie oczywiste? - zapytał, wreszcie spoglądając na nią, a nie na sufit. Milligan zdecydowanie siebie nie doceniała. Choć nie mogła mu dać wszystkiego, czego chciał, to wcale nie znaczy, że nie dawała mu nic. Wręcz przeciwnie, dostawał od niej wiele, czyniąc jego życie lepszym. Nikt nie rozumiał go tak dobrze, jak ona, a tym bardziej nikt nie troszczył się tak o niego… To zdołała udowodnić ostatnio, gdy mimo ich problemów i tak postanowiła wyciągnąć go z ogromnych tarapatów, choć spokojnie mogła się na niego wypiąć, zamiast świadomie pakować się w paszczę lwa. Pogrążyła siebie, żeby ocalić jego - to było czymś wielkim, co Brando doceniał, choć skarcił ją za to. Zrobił to jednak tylko dlatego, że on też się o nią troszczył.

właściciel i manager — lorne bay
35 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Do miasteczka ściągnął ją mąż, z którym nieszczególnie jej się układa, dlatego całkowicie poświęca się pracy, gdzie intensywnie stara się przywrócić do życia klub, który udało im się wykupić, chociaż ostatnio jej myśli zaprząta upierdliwy księgowy.
To też nie do końca tak, że Milligan była w swoje małżeństwo zaangażowana, bo chociaż tkwiła w nim, a obrączka cały czas znajdowała się na jej palcu, nie była mu w stu procentach oddana. W ostatnim czasie między nią a jej mężem wybitnie się nie układało, dlatego z taką łatwością wdała się w romans z Brando, nawet jeżeli początkowo miała względem tego pewne opory. Nie kłamała zresztą, kiedy powiedziała mu, że nie była taka. Nie zależało jej na tym, aby znaleźć kogoś, przy kim mogłaby się rozerwać, bo to nie cielesne uciechy były tym, za czym tak naprawdę goniła. Znacznie bardziej zależało jej na zainteresowaniu, wzajemnym zrozumieniu, a później także na wszystkich tych rzeczach, które zapewniał jej Brando. Zrobił to zupełnie niespodziewanie, dlatego tak ciężko było jej się z tym uporać. Z jednej strony chciała być w porządku względem swojego męża, ale z drugiej miała wrażenie, że tkwiąc grzecznie w tym związku jedynie traciła. Przy Brando nie miała takiego poczucia - przy nim miała wrażenie, że stawała się jeszcze lepszą wersją siebie, o ile można mówić w ten sposób o kimś, kto przyprawiał swojemu partnerowi rogi. Pod tym względem, niestety, nie była święta.
Oboje popełniali głupoty, pod tym względem pasowali do siebie idealnie. Robili to jednak w imię uczuć, którymi się obdarzyli, i których Dawn nie była w stanie zrozumieć z jego strony. Rozumiała, dlaczego sama oszalała na jego punkcie - potrzebowała czyjejś uwagi, a on potrafił się o nią zatroszczyć, jednak nie widziała powodów, dla których on miałby chcieć poświęcić dla niej to, co mógłby zbudować z kimś innym. Naprawdę tego nie pojmowała, więc kiedy zadał jej to pytanie, Milligan ani nie odwróciła wzroku, ani też nie pozwoliła, żeby z jej spojrzenia wyparowało dostrzegalne tam zagubienie. Zamiast tego lekko pokręciła głową na boki, czekając na to, aż naprawdę wyjaśni jej swoje pobudki. Być może częściowo robiła to z egoistycznych pobudek, jednak wynikały one wyłącznie z tego, iż naprawdę pragnęła jego zainteresowania, a po tym, jak zwątpiła w to, że mógłby jej je zaoferować, najwyraźniej potrzebowała jakiegoś zapewnienia, że mogła na to liczyć. Koniec końców i na tym gruncie zabrakło jej pewności siebie.

księgowy — Oceana Moon
31 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
pechowy księgowy, który ma trudne życie z szefową
Tyle był w stanie się domyślić. Nie bez powodu wdała się z nim w ten romans, prawda? Coś musiało nie grać w jej związku, skoro szukała czegoś więcej za plecami swojego męża, ale Brando nie miał pojęcia, co konkretnie było powodem. Zatem fakt, że oferował jej dokładnie to, czego potrzebowała, był czystym przypadkiem. Saaranen niczego sobie nie zaplanował i z pewnością w jego działaniach nie było żadnej celowości - nie wpakował się w romans z mężatką, bo wcześniej to sobie wymyślił. Stało się tak, bo czuł się samotny, a Dawn, cóż, ona okazała mu swoje zainteresowanie. Szybko jednak zaczęło chodzić o coś więcej, o to, jak do niego podchodziła, a także o to, jak rozumieli się i jak się przy niej czuł. Milligan była osobą, przy której mógł odnaleźć spokój, czego potrzebował w swoim pełnym chaosu życiu. Po czasie okazała się też kimś, na kim naprawdę mógł polegać - wyciągnęła do niego pomocną dłoń, choć nic z tego nie miała i wcale nie musiała tego robić. Tak naprawdę to uratowała go, bo ta przygoda z długiem na pewno by się dla niego źle skończyła przez to, że nie był w stanie oddać pieniędzy w ekspresowym tempie.
Naprawdę tak trudno było uwierzyć w to, że oszalał na jej punkcie? Jasne, to było totalną głupotą z jego strony, ale zapominając o ograniczeniach, z jakimi wiązała się relacja z nią, czy naprawdę nie czuła się osobą, dla której można stracić głowę? Dla Saaranena właśnie kimś takim była. I przez to zapominał o tym, że miał do czynienia z mężatką, o której powinien zapomnieć - dla własnego, ale też jej dobra. Widocznie jednak nie potrafili trzymać się z daleka od siebie i czyżby mieli wykonać kolejny krok w tej relacji? Na pewno słowa Brando, które postanowiła z niego wycisnąć, miały mieć spore znaczenie, bo płynęły prosto z jego serca. - Naprawdę każesz mi to powiedzieć? - zapytał i dało się po nim poznać, że zaczął się robić zawstydzony. Nie był dobry w mówieniu wprost o swoich uczuciach, ale Dawn nie dała mu teraz wyboru. - Ja… Zakochałem się, Dawn - wydusił to z siebie w końcu i nawet zrobił to, patrząc w jej oczy. Teraz zaś czekał na jej reakcję po tym, jak zrzucił tę bombę. Był ciekawy, co ona na to.

właściciel i manager — lorne bay
35 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Do miasteczka ściągnął ją mąż, z którym nieszczególnie jej się układa, dlatego całkowicie poświęca się pracy, gdzie intensywnie stara się przywrócić do życia klub, który udało im się wykupić, chociaż ostatnio jej myśli zaprząta upierdliwy księgowy.
Nie żałowała, że to na własne barki ściągnęła problemy za sprawą spłacenia jego długów, bo gdyby po raz kolejny przyszło jej stawić czoła takim dylematom, podjęłaby dokładnie taką samą decyzję. Brando, niezależnie od tego, jak w danym momencie układały się ich stosunki, stał się dla niej kimś ważnym i zwyczajnie nie chciała, żeby cokolwiek mu się stało. Wolała mieć pewność, że wyjdzie z tego bezpieczny, zatem podejmując tamtą decyzję, nie myślała o sobie. Może dlatego przyszła jej ona tak łatwo, pomimo tego, że teraz to ona znalazła się w niebezpieczeństwie. Nie było idealnie, o czym zresztą miała okazję przekonać się dzisiejszego wieczora, jeszcze zanim ich drogi splotły się ponownie. Teraz jednak, kiedy miała okazję skryć się w jego ramionach, czuła się o wiele lepiej, co sugerowało, że ich relacja, pomimo tego, iż z perspektywy kogoś, kto choć odrobinę szanował instytucję małżeństwa, mogła wydawać się niewłaściwą, jednocześnie była czymś naprawdę pięknym. Tylko przy nim mogła bowiem znaleźć ukojenie, które nie czekało na nią nawet w domu. Nie tak powinno to wyglądać.
Nie, zdecydowanie się tak nie czuła. Od niemal piętnastu lat tkwiła w małżeństwie, za sprawą którego zyskała przeświadczenie, że jako partnerka była bezwartościowa. Musiała przecież dawać swojemu mężowi absolutne minimum, skoro niczym nie potrafiła zatrzymać przy sobie jego uwagi. Dość niedawno pozwolił jej w to uwierzyć również Brando, który nagle przeniósł swoją uwagę na kogoś innego… A może raczej pozwolił, żeby to na nim spoczęła ta uwaga, co dla Dawn było równoznaczne z brakiem zainteresowania. Wątpiła w siebie, stąd interpretacja, przez którą sama cierpiała. Teraz jednak tym milej było odkrywać, że nie miała racji, czemu przysłuchiwała się z uwagą, jednocześnie czując, jak bicie jej serca przyspieszyło tempa. Nawet wtedy, kiedy zadał jej pytanie, nie zlitowała się nad nim. Jeśli było to z jej strony samolubne, nie żałowała tego, bo najwyraźniej bardzo potrzebowała usłyszeć to, co Brando miał jej do powiedzenia, choć i tym razem nie udało jej się ukryć zdziwienia. Uniosła ku górze obie brwi i spojrzała na niego tak, jakby zaraz miał przyznać, że tylko sobie z niej żartował, ale kiedy to nie nastąpiło, na jej usta wkradł się szczery uśmiech. Prawdopodobnie powinno ją to zaniepokoić i niewykluczone, że tak właśnie stanie się, kiedy zostanie ze swoimi myślami sam na sam, jednak teraz nie potrafiła nad tym ubolewać. Odpowiadało jej to, jak bardzo się zaangażował i jak bardzo mu na niej zależało, ponieważ z jej strony wyglądało to dokładnie tak samo. Tylko czemu działo się tak akurat za sprawą tej relacji, która nie mogła być uznana za właściwą? Nie myśląc jednak o tym, Milligan uniosła się na tyle, by móc zawisnąć nad jego twarzą własną. Ulokowała jedną dłoń na jego policzku, po którym delikatnie przemknęła palcami. - W takim razie nie pozwólmy sobie tego popsuć - wyszeptała, zaraz też pochylając się lekko, by móc go pocałować - tym razem jednak nie zachłannie i namiętnie, a lekko i czule, wkładając w to uczucia, które towarzyszyły również jej, nawet jeżeli z jakiegoś powodu bała się mówić o nich na głos.

księgowy — Oceana Moon
31 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
pechowy księgowy, który ma trudne życie z szefową
Brando pewnie i tak by powiedział, że jest głupia. Bo choć doceniał to, co dla niego zrobiła i to naprawdę wiele dla niego znaczyło, to jednak nie chciał, żeby pakowała się w jakiekolwiek kłopoty, szczególnie z jego powodu. Chciał, żeby była bezpieczna, a teraz nie można było tego powiedzieć o jej sytuacji. Wpakowała się w poważne kłopoty, z których jakoś musieli ją wyciągnąć, choć brunet naprawdę nie miał pojęcia jak, kiedy ci ludzie mieli ją tak naprawdę w garści przez te zdjęcia. Kolejna rzecz, za którą po części wina spoczywała na nim. Gdyby nie wdała się z nim w romans, nikt nie znalazłby się w posiadaniu takich zdjęć, ale czy był sens płakać nad rozlanym mlekiem? Tym bardziej, że tej jednej rzeczy i tak by nie zmienił, nie potrafiłby z niej zrezygnować. To może egoistyczne z jego strony, ale naprawdę mu zależało na to, aby zatrzymać ją w swoim życiu i mieć ją blisko siebie.
Jej mąż po prostu nie dostrzegał, jaki skarb miał obok siebie. Albo Dawn po prostu zdołała bardziej zaangażować się w relację z Brando niż kiedykolwiek ze swoim małżonkiem… Cóż, nie Saaranenowi to oceniać, ponieważ naprawdę niewiele wiedział o jej małżeństwie i nie chciał wiedzieć. Ta część jej życia miała pozostać mu obca, tylko tak mogło działać to, co było między nimi. Nie chciał więc słuchać o jej małżeńskich problemach, ani o tym, co robił Fitzwilliam. Chciał jednak wiedzieć jak najwięcej o niej samej, ponieważ ją uważał za niezwykle interesującą. I był także zdania, że miała naprawdę wiele do zaoferowania, więc szkoda, że sama tego nie dostrzegała.
Czekanie na jej reakcję strasznie mu się dłużyło, bo tak naprawdę to nie miał pojęcia, czy tym wyznaniem nie popełnił błędu i jej nie przestraszy. W końcu to było wiele, jego uczucia przy kształcie ich relacji… To wiele zmieniało, biorąc pod uwagę to, że nie mieli się do siebie przywiązywać. Na szczęście nie spłoszył jej tym, co zrozumiał, gdy pochyliła się nad nim. Gdy Brando spojrzał jej teraz w oczy, na jego twarz zakradł się łagodny uśmiech. Później zaś odwzajemnił jej pocałunek i cieszył się jej bliskością przez resztę nocy. Wczesnym rankiem zaś musieli opuścić motel i wrócić do siebie. Niestety, ich czas razem wciąż był ograniczony, nad czym brunet ubolewał, ale wiedząc też, że nic nie mógł na to poradzić, nie zamierzał się skarżyć.
KONIEC
ODPOWIEDZ