właściciel i manager — lorne bay
35 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Do miasteczka ściągnął ją mąż, z którym nieszczególnie jej się układa, dlatego całkowicie poświęca się pracy, gdzie intensywnie stara się przywrócić do życia klub, który udało im się wykupić, chociaż ostatnio jej myśli zaprząta upierdliwy księgowy.
Był dorosłym, pozornie dojrzałym facetem, a jednak w jej oczach zachowywał się jak dziecko. Może jej działania rzeczywiście nie były w pełni w porządku, jednak nie należy zapominać o tym, że ich relacja od samego początku miała być wyłącznie pozbawionym znaczenia romansem. Dość szybko zaczęła zmieniać swój kształt, natomiast oni stopniowo zaczęli się do siebie przywiązywać, jednak ani razu żadne z nich nie zająknęło się na temat własnych oczekiwań. Dawn myślała, iż pokazywała mu, że nie traktowała go lekceważąco, jednocześnie nie mając pojęcia, jak wiele od niej oczekiwał. Choć mogło mu się to nie podobać, koniec końców był facetem, który zaangażował się w romans z mężatką, przez co miała prawo myśleć, że dla niego była to wyłącznie niezobowiązująca zabawa. Nie miała pojęcia, a może nie chciała zauważyć, że potrzebował z jej strony większego zaangażowania, jednak on też nie zrobił nic, aby jej to uświadomić. Nie podjął się rozmowy, która mogła okazać się trudna, zamiast tego złośliwie celując w jej słabości. Bo owszem - tak jak ona nie znała jego pragnień, on najwyraźniej nie był świadomy jej kompleksów, przez co zadał jej najgorszy z możliwych ciosów. I podczas gdy tak bardzo demonizował ją, swój błąd uważał wyłącznie za niewinną głupotę. Cóż, nie tym była w oczach Dawn.
Prychnęła, kiedy usłyszała jego słowa. Najwyraźniej zirytował ją tym, iż bezustannie to w niej szukał winy. - Ty naprawdę widzisz tylko czubek własnego nosa, co? - zapytała, tym razem odwracając się już w jego stronę. Wyraz jej twarzy mówił, że przestała podchodzić do tej rozmowy ze spokojem, co nie powinno być zaskoczeniem. Dawn naprawdę łatwo było wyprowadzić z równowagi, a Brando miał do tego niebywały talent. - Co ty zrobiłeś w tym kierunku, Brando? Powiedziałeś mi chociaż raz, że chcesz widywać mnie częściej? Wspomniałeś, że ci zależy? Nie. Wolałeś utrzeć mi nosa jak gówniarz, a teraz wmawiasz mi, że to ja się tobą bawiłam. Od samego początku wiedziałeś, na co się piszesz, a ja ani razu nie byłam z tobą nieuczciwa. Nie chciałam się zaangażować, żeby nie skończyć w ten sposób, no i popatrz… Zamiast zagrać w otwarte karty, wolałeś pokazać, że w ogóle nie różnisz się od mojego męża - no bo właśnie, z jakiegoś powodu wolał zagrać nieczysto i wyrządzić jej krzywdę, zamiast po prostu pozwolić sobie na szczerość. W ten sposób on także udowodnił, że nie traktował jej poważnie. - To był głupi pomysł - rzuciła, ni z tego ni z owego chwytając za swoją torebkę. Zrozumiała w końcu, że dzwonienie po niego było błędem, który teraz w głupi sposób chciała naprawić. Ale nie, nie poprosiła go o kluczyki i nie zamierzała wracać do domu. Chciała po prostu ochłonąć, a później na resztę nocy znaleźć sobie inny pokój. Cokolwiek działo się między nimi teraz, nie służyło żadnemu z nich.

księgowy — Oceana Moon
31 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
pechowy księgowy, który ma trudne życie z szefową
To też nie tak, że celowo uderzał w jej słabości. To był przypadek. Irytacja wzbierała w nim od pewnego czasu i w końcu, cóż, znalazła ujście, na co Brando pozwolił jej w wybitnie głupi sposób. Nie rozegrał tego najlepiej, to sam mógł teraz przyznać. Warto jednak zwrócić uwagę na to, że to wszystko było wynikiem tego, jak bardzo zaczęło mu na Daną zależeć i w związku z tym, jak bardzo urosły jego oczekiwania względem tej relacji. To prawda, że powinien z nią o tym porozmawiać, zagrać w otwarte karty, ale zwyczajnie obawiał się tej rozmowy. Wiedział, że ona mogła wszystko między nimi zmienić, na lepsze… lub na gorsze. Ostatecznie, choć nie obrał tej drogi, to i tak doprowadził do tego, że było gorzej, więc może ta rozmowa wcale by nie była taka straszna, ale na takie wnioski trochę późno. Mleko się już rozlało, czasu nie cofnie. Musiał pogodzić się z tym, jak się sprawy miały. To jednak nie było łatwe, co zresztą widać. Choć ich romans był krótki, to na tyle intensywny, że mocno namieszał mu w głowie i będzie potrzebował jeszcze też tyle czasu jeśli nie więcej, żeby się otrząsnąć. Najpierw jednak musiałby zdystansować się od Dawn, co obecnie nie było możliwe.
Przewrócił oczami. Czy to nie tak, że każde z nich widziało czubek swojego nosa i broniło swoich racji? Nie tylko on, ona również. - Widocznie masz konkretny gust - zauważył złośliwie, nie mając sił na dalsze prowadzenie tej dyskusji, bo to, co jej mówił, odbijało się od niej. Czy próby umówienia się z nią, zabieganie o jej uwagę nie było dostatecznym sygnałem, że chciał spędzać z nią czas? Nie powiedział niczego wprost, ale to wcale nie znaczy, że nie było sygnałów. Ale może dało mu do myślenia to, co powiedziała? Choć od razu odgryzł się złośliwie, zaraz po tym zaczął zastanawiać się nad jej słowami. Coś było w tym, że zachował się jak gówniarz i zagrał nie fair. I niezależnie od tego, jak skrzywdzony sam się czuł, nie powinien był tak się na niej odgrywać. Nim jednak zdążył w końcu jakoś się do tego odnieść, Milligsn próbowała stąd uciec, na co nie mógł jej pozwolić, dlatego poderwał się z miejsca i złapał ją za ramię, żeby ją zatrzymać. - Siedź tu, ja wyjdę - oznajmił, uznając, że po jej dzisiejszych przygodach nie powinna nigdzie w nocy wychodzić. Ale skoro nie mogła przebywać z nim w jednym pomieszczeniu, to on mógł stąd wyjść. - I przepraszam, Dawn. Źle się zachowałem - przyznał szczerze, chcąc powiedzieć tę jedną rzecz przed wyjściem.
właściciel i manager — lorne bay
35 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Do miasteczka ściągnął ją mąż, z którym nieszczególnie jej się układa, dlatego całkowicie poświęca się pracy, gdzie intensywnie stara się przywrócić do życia klub, który udało im się wykupić, chociaż ostatnio jej myśli zaprząta upierdliwy księgowy.
Oboje nie byli względem siebie w pełni w porządku, jednak to nie wynikało z zaniedbań czy chęci zabawienia się uczuciami drugiej strony. Oni po prostu nie potrafili do końca odnaleźć się w tej relacji, a skoro żadne z nich tak naprawdę nie spróbowało podjąć się tej trudnej, ale najwyraźniej koniecznej rozmowy, jeszcze bardziej zdawali się błądzić w tym po omacku. Koniec końców doprowadzili do czegoś, czego nie chciało żadne z nich, jednak teraz wszystko wyglądało tak, jakby nie było już od tego odwrotu. Dawn naprawdę za nim tęskniła, jednak nie była w stanie wyobrazić sobie tego, że nagle zdołaliby wrócić do punktu wyjścia i znów znaleźć w swoich ramionach to, co wcześniej sobie oferowali. Nie, skoro najwyraźniej zatracili zdolność rozumienia się nawzajem.
Gdyby nie fakt, że nigdy nie uciekała się do przemocy, najchętniej potrząsnęłaby nim teraz, żeby zrozumiał, jak wielkim był kretynem. Bo owszem, wystarczył ten jeden, głupi komentarz, aby rozwścieczył ją jeszcze bardziej. Wbrew pozorom miał jednak rację - to Dawn niezliczoną ilość razy popełniła błędy, przez co jej życie przyjęło obecny kształt. Tkwiła w małżeństwie, w którym nie czuła się szczęśliwa, choć przed laty mogła zdecydować się na związek, który rzeczywiście sprawiał jej radość. Wówczas w ogóle by się tu nie znalazła, więc nie poznałaby również jego, a może wtedy jej codzienność byłaby łatwiejsza? Nawet jeżeli teraz mogła uciekać się do podobnych myśli, nie była w stanie cofnąć czasu, dlatego obecnie myślała już wyłącznie o tym, aby czym prędzej wyjść na zewnątrz i złapać trochę świeżego powietrza, które pozwoliłoby jej ochłonąć. Jak widać, Saaranen i to zamierzał jej zepsuć. - Nie będziesz mi mówił, co mam robić - odparła niemal natychmiastowo, teraz już prawdopodobnie wyolbrzymiając, ale hej, wyprowadził ją z równowagi tak skutecznie, iż teraz podjęłaby się wszystkiego, czym mogła zrobić mu na przekór. Właśnie dlatego była skłonna zacząć przepychać się z nim, byle tylko w pierwszej kolejności dostać się do wyjścia, ale nim ruszyła w jego stronę, powstrzymały ją jego słowa. - Pieprz się, Brando. Mam nadzieję, że jesteś teraz zadowolony - bo ona bynajmniej nie była. Żałowała, że udało im się to spieprzyć.

księgowy — Oceana Moon
31 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
pechowy księgowy, który ma trudne życie z szefową
To trudna relacja do udźwignięcia. Nie była czymś, w co by się wdawali regularnie i z czym by mieli doświadczenie. Było to dla nich czymś nowym i skomplikowanym przez pewne przeszkody, przez co polegli całkiem szybko. W dużej mierze właśnie dlatego, że zależało im za bardzo. Gdyby zależało im trochę mniej, to pewnie te trudności by ich nie obeszły i by mogli kontynuować swój romans, w końcu jaką różnicę by im zrobiło to, że czasem nie mają dla siebie czasu lub interesują się innymi? Przecież nie umawiali się na wyłączność, Dawn nawet nie mogłaby oczekiwać jej od Saaranena przez to, że była mężatką. A jednak ich oczekiwania się zmieniły - Brando, który zaczął coraz bardziej angażować się w tę relację, zaczął oczekiwać coraz więcej. Był oczywiście realistą, nie spodziewał się, że Milligan porzuci dla niego swojego męża. Chciał tylko, aby poświęciła mu więcej czasu u może czasem wybrała jego, a nie swojego męża, gdy miała dylemat, z kim spędzić czas. To nie były tak wygórowane wymagania, prawda? Szkoda tylko, że nawet one nie zostały spełnione.
Przewrócił oczami. Teraz to ona zachowywała się jak dziecko. Naprawdę musiała teraz w ten sposób robić mu na złość? W takich okolicznościach mogła to sobie darować, w końcu to nie tak, że Brando próbował ją kontrolować. Raczej chciał oszczędzić jej nieprzyjemności. Może był przeczulony, ale sam już nie wiedział, czy ci ludzie cały czas obserwowali Milligan, czy nie, i czy czegoś jeszcze nagle jej nie zrobią. Wolał zachować ostrożność. Jeśli nie ze względu na jej zmartwienia, to dla własnego spokoju. Bo tak, jemu również te wszystkie problemy szargały nerwy. - Sama się pieprz, Dawn. Kurwa, nawet przeprosin nie potrafisz przyjąć, tylko musisz się rzucać - warknął, bo znów udało jej się go zirytować. Przeprosił ją, w końcu się na to zdobył, rozumiejąc swój błąd, ale teraz pożałował, że w ogóle z tym wyskoczył. Jaki był sens, skoro Milligan najwyraźniej miała to już gdzieś? Ale właściwie czego innego mógł się spodziewać? Przecież wiedział, że miał do czynienia z nerwuską, która nie potrafi odpuścić? Co gorsza, on wciąż szalał za tą nerwuską, co stanowiło największy problem.
właściciel i manager — lorne bay
35 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Do miasteczka ściągnął ją mąż, z którym nieszczególnie jej się układa, dlatego całkowicie poświęca się pracy, gdzie intensywnie stara się przywrócić do życia klub, który udało im się wykupić, chociaż ostatnio jej myśli zaprząta upierdliwy księgowy.
Może to ogólnie skazane było na porażkę? Niezależnie od tego, jakich działań by się podjęli, Dawn nie mogła dać mu tego, czego Brando od niej oczekiwał. Nie mogła spędzać z nim każdej wolnej chwili, jednocześnie nie wzbudzając podejrzeń swojego męża, ponieważ ten może i ją zaniedbywał, ale nie był na tyle głupi, by nie zorientować się, że robiła coś za jego plecami. Mało tego, sam miał powiązania z ludźmi, którzy z łatwością mogli obserwować każdy jej kolejny ruch, a gdyby tego było mało, koledzy Brando również posiadali zdjęcia, które z łatwością mogły ją pogrążyć. Angażując się w tę relację bardziej, Dawn bardzo dużo ryzykowała, dlatego najrozsądniejszym wyjściem byłoby się z tego wycofać i wytrwać w tym postanowieniu, z czym ona ewidentnie miała trudności. W innym wypadku nie zadzwoniłaby do niego zaraz po tym, jak dowiedziała się, że mogła zostać pogrążona, bo czy przypadkiem w ten sposób nie ryzykowała jeszcze bardziej? Robiła to, jednak ogarnęło ją wówczas tak silnie zdenerwowanie, iż to uczucia skuteczniej dochodziły do głosu niż rozum.
Teraz, jak widać, też nie potrafiła zachować się rozsądnie i pomyśleć, że do takiego stanu doprowadziła ją jedynie wspomnienie o tym, jak spoczywała na nim uwaga kogoś innego. Skoro teraz reagowała tak gwałtownie, Brando mógł wyobrazić sobie, co czuła, kiedy musiała się temu przyglądać. Nie był to jednak powód, dla którego zignorowała jego przeprosiny. Zrobiła to, ponieważ miała mu za złe, że tamtym posunięciem wszystko zniszczył. Przez to nie mogła skryć się w jego ramionach, kiedy naprawdę tego potrzebowała. - Kontynuuj - tym razem to ona warknęła, spoglądając mu w oczy. - Co jeszcze ci we mnie nie odpowiada? - doprecyzowała, rzucając to jednak wyłącznie w formie głupiej zaczepki, która jeszcze bardziej miała go sprowokować. Swoją drogą, walka z nim pochłonęła ją nagle tak mocno, iż chyba kompletnie zapomniała o tym, że jeszcze przed chwilą planowała wyjść, a gdyby jej się to udało, może wyszłoby im to na dobre.

księgowy — Oceana Moon
31 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
pechowy księgowy, który ma trudne życie z szefową
Brando nigdy nie prosił ją o każdą wolną chwilę, tylko o to, by pojawiała się, kiedy mu to obiecywała. I gdy czasem musiała wybierać między nim a mężem, postarała się znaleźć sposób, by postawić na niego, zamiast po prostu zbywać go przy każdej okazji na rzecz męża. Saaranen czuł się po prostu tak, jakby w ogóle się nie liczył, dlatego potrzebował czegoś, co pozwoliłoby mu uwierzyć w to, że jednak tak nie było. Bo w tym układzie to on był w gorszej pozycji - to jedynie on był tym drugim, który czuł się niczym na doczepkę. Kiedy sam głupio się zaangażował, zapomniał o tym, na czym miała polegać ich relacja. Chwilami jednak Dawn pozwalała mu wierzyć w to, że ona również, że jej też zależało… I właśnie przez te chwile narobił sobie nadziei, że są po tej samej stronie. Później zaś Milligan pokazała mu coś zupełnie innego - że tak naprawdę nie liczył się i z łatwością przychodziło jej odstawienie go na dalszy plan, powiedzenie mu “jednak nie dziś, może innym razem się uda”. Może nie rozumiała tego, ale za każdym razem te słowa go bolały, bo doskonale rozumiał, co oznaczały, nawet jeśli nigdy nie mówiła na głos, z czego wynikała ta zmiana planów.
Dla niego to wszystko też nie było proste i również wściekał się, że to nie wypaliło. Wkurzało go to, że ich historia zakończyła się tak szybko i tak nieprzyjemnie, ale to też nie tak, że jako jedyny ponosił winę. Na to wszystko złożyło się wiele rzeczy, z którymi żadne z nich sobie nie poradziło. Było to przykre, ale może też niemożliwe do przeskoczenia… Saaranen sam już nie wiedział, co o tym myśleć. Nie wiedział, czy kiedykolwiek mieli jakąś szansę, czy wcześniej tylko łudzili się, że taki układ może działać. - To, że zawsze musisz mieć rację… że bez problemu potrafisz mnie rozbawić, że godzinami mógłbym cię słuchać i że za tobą tęsknię - wyrzucił z siebie potok słów, którego sobie nie zaplanował. Na pewno nie chciał powiedzieć jej tego wszystkiego, nie chciał aż tak się przed nią odsłonić, ale to samo tak wyszło. Nie zapanował nad tym i dopiero, gdy było po wszystkim, zdał sobie sprawę z tego, co właściwie zrobił. Było to widać po jego spojrzeniu, przestraszył się tego, że wyrzucić z siebie tak dużo… za dużo. Co nie znaczy, że cokolwiek z tego było nieprawdą - powiedział teraz dokładnie to, co myślał.

właściciel i manager — lorne bay
35 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Do miasteczka ściągnął ją mąż, z którym nieszczególnie jej się układa, dlatego całkowicie poświęca się pracy, gdzie intensywnie stara się przywrócić do życia klub, który udało im się wykupić, chociaż ostatnio jej myśli zaprząta upierdliwy księgowy.
Spoglądał na to tylko z jednej perspektywy, więc nie dostrzegał poświęceń, na które Dawn mimo wszystko się decydowała. Choć nie zawsze mogła postawić na niego, pod wieloma względami robiła to, chociażby wtedy, kiedy za wszelką cenę przeciągała ich wspólne chwile, bynajmniej nie spiesząc się do domu. Bywało też, że kiedy zawodziła i nie docierała na umówione spotkanie, wymykała się z domu wcześniej, byle tylko móc choć na moment znaleźć się w jego ramionach. Sporo ryzykowała, jednak świadomie decydowała się na to ryzyko, ponieważ przywiązała się do niego i pragnęła spędzać z nim czas. Nie mogła robić tego bezustannie i być może dawała mu mniej, niż oczekiwał, jednak to wcale nie znaczy, że nie robiła dla tej relacji nic. Być może Brando zauważyłby to, gdyby w końcu poważnie ze sobą porozmawiali, ale nawet teraz, kiedy w końcu nadarzyła się ku temu okazja, oni woleli przerzucać się oskarżeniami, zamiast podejść do sprawy tak, jak powinna zrobić to para dorosłych, dojrzałych ludzi. Może do tego drugiego było im daleko, a może po prostu buzujące w nich emocje były na tyle poważne, iż nie potrafili ich pohamować. Cokolwiek było przyczyną, ewidentnie sprawiało, że tracili kontrolę.
Chyba zależało jej na tym, żeby się na niego wściekać, ponieważ wówczas resztkami sił była w stanie trzymać się od niego z daleka. Być może właśnie dlatego dążyła do kontynuowania tej wojny, choć w chwili obecnej miała ona już coraz mniej sensu. Niemniej, uderzała dokładnie w te miejsca, w które miała uderzyć, żeby Dawn miała mu to za złe, a przynajmniej tak było do chwili, w której słowa Brando podążyły innym torem. Wtedy w końcu wyrwała swoje ramię z jego uścisku i przez moment spoglądała mu w oczy, bijąc się z myślami. Była na niego zła, to wcale się nie zmieniło, ale mimo to zdołał obudzić w niej jeszcze inne, cieplejsze uczucia. I to właśnie one popchnęły ją ku temu, by po raz kolejny odepchnąć na bok rozsądek i dać upust odczuwanej przy nim tęsknocie. No bo właśnie, czuła ją najintensywniej właśnie wtedy, kiedy znajdował się obok, a ona wiedziała, że nie może go mieć. Teraz zignorowała wszelkie przeciwwskazania i nie zastanawiając się nad tym szczególnie, wspięła się na palce, żeby skraść mu pocałunek. Przy nim naprawdę nie miała nad sobą kontroli.

księgowy — Oceana Moon
31 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
pechowy księgowy, który ma trudne życie z szefową
Spoglądał na to z jednej perspektywy, ponieważ nie znał drugiej. Dawn nie mówiła mu tego wszystkiego, dlatego jemu trudno było to dostrzec. Bo to wcale nie tak, że cokolwiek ignorował celowo, nie doceniając tego, co Milligan robiła dla ich relacji. Nie był taki i na pewno by nie sabotował tego, co mieli, w taki sposób. Nie chciał przecież popsuć tego wszystkiego, raczej zależało mu na tym, żeby wynikło z tego coś więcej (w miarę możliwości, oczywiście), dlatego nie chciał być spychany na dalszy plan, jak czuł się od pewnego czasu. Kiedy finalnie nic z tego nie wyszło, a Dawn stwierdziła, że nie chce mieć z nim już nic do czynienia, był zawiedziony. Nie spodziewał się, że to wszystko zakończy się tak nagle, przez co nie potrafił się z tym pogodzić, ale jednocześnie nie próbował niczego utrudniać Milligan. Skoro więcej go nie chciała, on się nie narzucał, tym bardziej, że poczuł się jej decyzją urażony. Trochę uniósł się dumą, ale cóż, to już i tak w tamtej sytuacji wiele nie zmieniło.
Nie tak miała potoczyć się ta rozmowa. Brando nie zamierzał powiedzieć jej tego wszystkiego, bo jaki to miało sens teraz? Po co miała o tym wiedzieć? To jednak samo mu się wyrywało, zapewne w wyniku złości, przez którą kompletnie się już nie kontrolował i nie panował nad sytuacją. Wszystko mu się wymykało i w tej chwili prawdę powiedziawszy nie wiedział, co zrobić. Chyba już tylko czekał na jakąś reakcję ze strony Milligan, które uważnie się przyglądał. I gdy wyrwała mu swoje ramię, nie zareagował. Po prostu opuścił rękę, patrząc w oczy kobiety i zastanawiając się, co zamierzała. Czy spodziewał się tego pocałunku? I tak, i nie, choć taką opcję zaczął brać uwagę dopiero po dłuższej wymianie spojrzeń z nią, gdy napięcie zaczęło rosnąć. Dzięki temu, że w pewnym stopniu się tego spodziewał, mógł szybciej ten pocałunek odwzajemnić - bo właśnie, wcale się nie odsunął i jej nie odtrącił. Zamiast tego zamknął ją w swoich objęciach, jeszcze pogłębiając ten pocałunek, ponieważ cholernie brakowało mu bliskości tej nerwuski i chociaż rozsądniej byłoby w to nie brnąć, on ponownie postanowił odrzucić ten rozsądek, i może ten ostatni raz zatracić się w bliskości Dawn. Bo właśnie… W sumie co to oznaczało?

właściciel i manager — lorne bay
35 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Do miasteczka ściągnął ją mąż, z którym nieszczególnie jej się układa, dlatego całkowicie poświęca się pracy, gdzie intensywnie stara się przywrócić do życia klub, który udało im się wykupić, chociaż ostatnio jej myśli zaprząta upierdliwy księgowy.
On pewnych rzeczy nie dostrzegał, natomiast ona pewnych kwestii nie rozumiała - nie ma w tym jednak nic nadzwyczajnego, bowiem ich relacja nie była czymś typowym dla któregokolwiek z nich. Oboje stawiali w tym swoje pierwsze kroki, dlatego tak trudno było im się odnaleźć i nie popełnić przy tym żadnego błędu. Co gorsza, oni popełniali takie, które ostatecznie doprowadziły do rozpadu tej relacji, choć przecież naprawdę im na sobie zależało. Dawn nie chciała go stracić, uważając, że był najlepszym, co spotkało ją w ciągu minionych lat. Jej małżeństwo wisiało na włosku, natomiast to, co oferował jej Brando, idealnie wpisywało się w jej potrzeby, a przynajmniej tak było do czasu, aż i on jej nie zawiódł. Później naprawdę ją rozczarował, a choć przez długi czas tego nie dostrzegała, mogło okazać się, że była dla niego zbyt krytyczna. Odpychała go wierząc, że celowo próbował zabawić się jej kosztem, choć w rzeczywistości chodziło mu o coś przeciwnego. Niewykluczone, że dzisiejszego wieczora miała to zrozumieć, jednak czy znaczy to, że wszystko miała tak po prostu mu wybaczyć? Nawet jeżeli, wątpliwości, które obudził w niej za sprawą swojego zagrania, na pewno w niej zostaną.
Zrobiła coś, czego nie była w stanie przewidzieć, kiedy dzisiejszego wieczora wybierała jego numer telefonu. Nie ściągnęła go tu po to, aby ponownie budzić ich romans do życia, co zresztą potwierdzał dotychczasowy bieg wydarzeń. Wystarczyło jednak, że Brando zdradził jej swoje prawdziwe uczucia, a hamulce Dawn wyparowały, znów popychając ją w jego ramionach. A kiedy się w nich znalazła, nie potrafiła tego żałować i zdecydowanie też nie była w stanie przeanalizować tego, co się między nimi wydarzyło. Skupiała się wyłącznie na jego bliskości, dlatego sama ulokowała jedną dłoń na jego karku i w ten sposób przyciągnęła go jeszcze bliżej. Robiąc kilka kroków w tył, zderzyła się plecami ze ścianą, jednak to ani trochę jej nie przeszkadzało. Teraz i tak liczył się wyłącznie Brando, za którego ustami naprawdę się stęskniła. Cholera, on rzeczywiście działał na nią tak, jakby stał się jej uzależnieniem.

księgowy — Oceana Moon
31 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
pechowy księgowy, który ma trudne życie z szefową
Jedno jest pewne - to nie powinno potoczyć się w ten sposób, patrząc na to, jak obojgu zależało na sobie. To nie była dla nich pozbawiona głębi relacja, o której by potrafili tak po prostu zapomnieć. Zależało im na sobie i zapewniali sobie to, czego potrzebowali, przynajmniej w pewnym stopniu. Bo coś Brando do Dawn ciągnęło, mimo że nie umiała i nie mogła poświęcić mu więcej czasu. Co takiego? Zapewne właśnie to zrozumienie, które przy niej znalazł, a także wsparcie i wspólny język. Świetnie mu się z nią rozmawiało i naprawdę dobrze czuł się w jej towarzystwie. Było jednak coś jeszcze, co sprawiało, że nie mogli zamknąć tej relacji w formie przyjaźni - wzajemny pociąg, potrzeba bliskości i tu również swoiste zrozumienie, bo kiedy już dochodziło między nimi do zbliżenia, nie wkradał się między nimi chaos. Potrafili zadbać o siebie tak, jak lubili… Czy nie tego szukało się w partnerze? To znaczy, tego wszystkiego. Aż przykro robi się na myśl o tym, że poznali się tak późno i nie mogli dać temu realnej szansy, ponieważ zdaniem Brando na normalnych zasadach to by mogło wypalić.
Ale mimo że ta relacja nie miała żadnych perspektyw i nie mogła wyjść poza ramy romansu, Saaranen najwyraźniej i tak nie chciał się od niej uwolnić, choć przecież po cichu pragnął czegoś znacznie więcej. Najwyraźniej nawet w tak beznadziejnej sytuacji to ją chciał mieć obok siebie, co dziś udowodnił. I na co może wciąż mógł mieć szansę, skoro Milligan postanowiła jeszcze raz sięgnąć po jego bliskość, zamiast wybiec z pokoju, jak planowała. Brando zaś również ani myślał ją odtrącić, dlatego zaangażował się w ten pocałunek pozwalając jej przyciągnąć się jeszcze bliżej. A kiedy Dawn zderzyła się ze ścianą, brunet przemieścił swoje dłonie. Dotarł z nimi aż do ramion brunetki, z których zsunął jej kurtkę. Właściwie to po przyjściu tu nie mieli okazji pozbyć się nawet okryć wierzchnich, od razu przeskoczyli do rozmowy i kłótni, ale teraz nic nie stało na przeszkodzie temu, by to nadrobić. W tym samym czasie, oczywiście, kontynuując pocałunek. Brando miał nadzieję, że prędko nie zejdą na ziemię i tego nie przerwą, ponieważ chciał, żeby ta chwila trwała jak najdłużej.

właściciel i manager — lorne bay
35 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Do miasteczka ściągnął ją mąż, z którym nieszczególnie jej się układa, dlatego całkowicie poświęca się pracy, gdzie intensywnie stara się przywrócić do życia klub, który udało im się wykupić, chociaż ostatnio jej myśli zaprząta upierdliwy księgowy.
Gdyby sprawy miały się inaczej - gdyby na jej palcu nie znajdowała się obrączka, być może rzeczywiście udałoby im się zbudować coś względnie trwałego. Na pewno nie musieliby martwić się problemami, którymi stawiali czoła obecnie, i z którymi ewidentnie sobie nie poradzili. Towarzyszyła im przecież nie tylko szczera sympatia, ale przede wszystkim wzajemne zrozumienie, którego Dawn potrzebowała od swojego partnera. W domu nie mogła na to liczyć, a zamiast wsparcia otrzymywała kolejne intrygi i tajemnice, przez które zwyczajnie była już tym zmęczona. Brando stanowił przyjemną odmianę od tego, co znała, a przy okazji też potrafił zapewnić jej komfort. W oka mgnieniu stał się wszystkim, czego potrzebowała, jednak ona najwyraźniej nie była w stanie dać mu tego samego. Nic dziwnego, skoro przez cały ten czas pozostawała mężatką i ani myślała cokolwiek w tym aspekcie zmieniać. Nie mogła dać mu całej siebie, nie mogła być przy nim zawsze wtedy, kiedy jej potrzebował i, co gryzło ją najbardziej, nie dorastała do pięt innym, młodszym od siebie kobietom, które mogły być jego na każde zawołanie. A mimo to, to właśnie przy jej boku znajdował się dzisiaj.
Postępowali głupio, skoro oboje wiedzieli, że nic więcej nie może z tego wyniknąć. Mało tego, po sytuacji, która miała dzisiaj miejsce, powinni wycofać się z tej relacji definitywnie, aby przypadkiem nie ściągać na siebie jeszcze większego ryzyka, a mimo to Dawn właśnie w jego ramionach szukała pocieszenia. Nie wynikało to jednak z faktu, że nie radziła sobie z problemami, ale ze zwykłej tęsknoty, którą względem niego żywiła. Wiedziała już przecież, że kiedy był obok, jej codzienność po prostu smakowała lepiej, dlatego teraz nie tylko zatopiła się w jego ustach, ale też pozwoliła, żeby zrzucił z jej barków ubranie. Ona zresztą również zaraz pozbyła się jego kurtki, wtedy też na moment przerywając pocałunek. Nie dlatego, że nabrała wątpliwości, a raczej po to, by choć na chwilę ze spokojem móc spojrzeć w jego oczy. Nie na długo, ponieważ zaraz odnalazła drogę powrotną do jego ust, choć uprzednio pozbyła się jeszcze własnego swetra. Jak widać, skoro już pozwoliła sobie na chwilę słabości, zamierzała wyciągnąć z niej więcej, niż tylko krótki pocałunek.

księgowy — Oceana Moon
31 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
pechowy księgowy, który ma trudne życie z szefową
Zapewne powinien gonić za kimś, kto mógłby zaoferować mu coś więcej, prawda? Choć jeśli Dawn by go zapytała o zdanie, Brando nie byłby przekonany do tego, że te młodsze i rzekomo od niej ładniejsze mogły dać mu to wszystko, czego chciał. Może jemu bardziej odpowiadała dojrzalsza partnerka, która miała już co nieco poukładane w głowie? Poza tym, jego zdaniem te młodsze (a na pewno ta jedna, konkretna, która mogła drażnić ją najbardziej) nie dorastały jej do pięt. Gdyby nie obrączka na jej palcu, Saaranen możliwe, że pokusiłby się o stwierdzenie, iż była jego ideałem. Wywoływała w nim emocje, jakich wcześniej nie znał i chciał doświadczać ich jak najczęściej. Widocznie też potrafiły na szali przeważyć wszystko, co złe w ich relacji, bo tej do perfekcji jednak było daleko. Potrafili z łatwością zdenerwować się nawzajem, nie potrafili szczerze ze sobą rozmawiać o uczuciach oraz pragnieniach i w grę w ogóle nie wchodziła wyłączność, na pewno nie po jednej stronie. Brando przecież nie gonił za dodatkowymi przygodami, nie chciał. Mógł, Dawn przecież nie mogła mu tego zabronić, ale nie czuł takiej potrzeby, ponieważ dla niego relacja z nią nie była zabawą, kolejnym urozmaiceniem, jednym z wielu - podchodził do niej całkiem poważnie, może nawet aż za bardzo… Stąd przecież wzięły się ich ostatnie problemy.
Prawdę powiedziawszy Brando nawet by jej nie posądził, że robiła to tylko po to, aby zagłuszyć swoje problemy. Chyba czuł, że podobnie jak on, ona również tęskniła, dlatego nie miał nic przeciwko zaangażowaniu się w to. Pragnął jej przecież i brakowało mu jej. Właśnie dlatego on również nie miał zadowolić się samym pocałunkiem i kiedy Dawn postanowiła pozbawić się swetra, on to samo zrobił ze swoim, po czym odrzucił go gdzieś obok. Tuż po tym pozwolił sobie omieść brunetkę spojrzeniem, a na jego twarz zakradł się zadziorny uśmiech. Milligan jednak długo nie nacieszyła się tym widokiem, ponieważ postanowiła jeszcze raz zamknąć jego usta w pocałunku, na co on jej pozwolił, w tym samym czasie własnymi dłońmi rozpoczynając powolną wędrówkę od jej bioder ku górze, opuszkami palców dokładnie badając fragmenty jej ciała, jakby szukał tam jakichś zmian po tej krótkiej (choć jemu wybitnie dłużącej się) rozłące. Kiedy jego dłonie w końcu dotarły do zapięcia jej stanika, Saaranen nie zamierzał bawić się w podchody i rozpiął go, jednak to jej pozostawił zadanie zdjęcia go.

ODPOWIEDZ
cron