właściciel i manager — lorne bay
35 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Do miasteczka ściągnął ją mąż, z którym nieszczególnie jej się układa, dlatego całkowicie poświęca się pracy, gdzie intensywnie stara się przywrócić do życia klub, który udało im się wykupić, chociaż ostatnio jej myśli zaprząta upierdliwy księgowy.
W pewnym sensie mogła robić to celowo, ponieważ nie wiedząc jeszcze, na ile poważna miała stać się ich relacja, Dawn za wszelką cenę pragnęła temu zapobiec. To miał być wyłącznie niezobowiązujący seks, który początkowo też nie miał stać się czymś regularnym. Żadne z nich nie miało też przywiązać się do tego drugiego, czemu Milligan próbowała zapobiec, udając przed nim i przed wszystkimi dookoła, że jej małżeństwo nie było kompletną klapą. Grała jednak, ponieważ pomimo tego, iż częstotliwość spędzania wieczorów w towarzystwie męża zwiększyła się, to jednak Dawn wcale nie czuła, że dostawała więcej jego zainteresowania. Mało tego, ilekroć byli ze sobą, oboje wydawali się nieobecni, czego przyczyną mógł być fakt, że jej myśli wówczas i tak znajdowały się przy Brando. Zupełnie nieświadomie straciła dla niego głowę, przez co teraz tak trudno było jej spoglądać na niego ze świadomością, że nigdy już nie miał być jej. Nie mogła jednak udawać, że to kiedykolwiek miało szansę się udać.
Prawdopodobnie dobrze to wszystko rozegrał, wiedząc już, jak okropnym potrafiła być uparciuchem. Uwielbiała też udowadniać, że ze wszystkim zdoła poradzić sobie sama, więc gdyby teraz spróbował ją wyręczać, prawdopodobnie spotkałby się z jej niezadowoleniem. Mimo to potrzebowała go obok, o co dzisiaj poprosiła go między wierszami. I była mu naprawdę wdzięczna za to, że nie odmówił, choć przecież miał ku temu pełne prawo, ponieważ ich relacja nie wykraczała już poza ramy tej zawodowej. Nawet w najmniejszym stopniu nie był zobowiązany do tego, by się o nią martwić. - Zwariowałeś? - zapytała, opierając się pośladkami o blat stolika, który stał tuż obok krzesła, na którym Brando się usadowił. Czyżby w związku z dzisiejszymi wydarzeniami czuła się na tyle niepewnie, że nie myślała już o tym, by zachowywać większy dystans? To jednak nie było podszyte żadnymi ukrytymi motywami. - Nie chcę przy okazji narobić kłopotów tobie - przyznała. Nie chciała też, żeby cokolwiek mu się stało, a zwyczajnie obawiała się, że właśnie tak mogłaby wyglądać zemsta tych opryszków, gdyby zgłosiła się z tą sytuacją na policję. Bardziej niż na ewentualnym zachowaniu pieniędzy, zależało jej na tym, by żadnemu z nich nic się nie stało.

księgowy — Oceana Moon
31 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
pechowy księgowy, który ma trudne życie z szefową
W takim razie w pewnym stopniu sabotowała to, co było między nimi, bo pokazując mu to, jak niewiele liczył się w porównaniu z jej mężem, Brando zwątpił we wszystko, a przede wszystkim w to, że traktowała go serio. A skoro tak, postanowił przypomnieć jej o tym, że nic go na siłę przy niej nie trzymało. Może zrobił to w głupi sposób, ale chciał dać jej do zrozumienia, że jeśli nie chciała go stracić, musiała bardziej się postarać. Nie umiał powiedzieć jej tego wprost, ponieważ miał wrażenie, że to zupełnie wszystko przekreśli, bo czy nie starali się nie pokazywać sobie, że to, co było między nimi, stawało się zbyt poważne? Czy taka zmiana nie skomplikowałaby wszystkiego? Wszelkie poważne rozmowy momentalnie uczyniłyby tę relację czymś więcej, niż tylko romansem, a czy to nie było tak, że mogli ją kontynuować tylko, jeśli uda im się utrzymać ją w ramach romansu? Ostatecznie Saaranenowi i tak nie udało się osiągnąć celu, a nawet doprowadził do końca wszystkiego. Wygląda więc na to, że on po prostu był nieunikniony - to musiało się tak skończyć. Przykre, ale może im szybciej to zrozumieją, tym prędzej się z tym pogodzą i ruszą naprzód?
Może nie był jej nic winny, ale chciał przy niej być. Choć cokolwiek między nimi było, dobiegło końca, jemu nadal zależało na Dawn i chciał jej pomóc uporać się z problemami. Tym bardziej, że sam był ich źródłem, więc frajerskim ruchem byłoby teraz wypięcie się na nią. Mogła więc na niego liczyć. A teraz, po podzieleniu się z nią swoim pomysłem, upił łyk alkoholu ze swojej szklanki. - Nie narobisz mi żadnych kłopotów. Posłuchaj… - westchnął, po czym przyjrzał się jej uważnie. - To tylko jakaś miejscowa grupka, bez większych pleców. Jeśli złożysz na nich zawiadomienie i policja zacznie wokół nich węszyć, pewnie się przestraszą. Nie będzie im się opłacało bardziej ryzykować - tłumaczył jej to spokojnie. Była w lepszym położeniu niż on, kiedy miał z nimi do czynienia, ponieważ nie była im nic dłużna, więc policja nie mogła jej zlekceważyć. - Zabrali cię spod klubu, więc powinniśmy mieć nagrania, w razie co potwierdzę twoją wersję, przecież byli też u mnie z twojego powodu… To wystarczy, żeby policja zainteresowała się nimi, a oni się przestraszyli - a przynajmniej miał taką nadzieję. Ale przemyślał sobie to wszystko już wcześniej i naprawdę wierzył, że to może zadziałać. Tym bardziej, że w tym wszystkim Dawn była zupełnie niewinna.

właściciel i manager — lorne bay
35 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Do miasteczka ściągnął ją mąż, z którym nieszczególnie jej się układa, dlatego całkowicie poświęca się pracy, gdzie intensywnie stara się przywrócić do życia klub, który udało im się wykupić, chociaż ostatnio jej myśli zaprząta upierdliwy księgowy.
W pewnym momencie ich oczekiwania względem tej relacji stały się zbyt duże, czemu żadne z nich nie było w stanie sprostać. Dawn nie mogła dać mu wyłączności, a Brando najwyraźniej nie był w stanie zapewnić jej, że pragnął dalej mieć ją przy swoim boku. Nie byli w stanie osiągnąć na tej płaszczyźnie sukcesu, ponieważ jak ognia unikali jedynej rzeczy, która mogłaby sprawić, że zrozumieją, czego to drugie tak naprawdę chciało. Unikali rozmowy, która rzeczywiście przypieczętowałaby fakt, że ta relacja wymknęła im się spod kontroli, jednak czy unikanie tematu sprawiało, że było inaczej? Nie, w ten sposób jedynie lekceważyli to, co i tak się działo, przez co ostatecznie doprowadzili do katastrofy. I może właśnie nie tyle koniec, co ona była nieunikniona, ponieważ żadne z nich nie miało doświadczenia na tej płaszczyźnie. Dawn co prawda nie mogła ręczyć za Brando, jednak ona nigdy dotąd nie wpakowała się w podobną relację i po tym, co przeżyła za jego sprawą, wiedziała też, że nie pozwoli sobie na to po raz kolejny. Do tego mogło również przyczynić się przeświadczenie o tym, że nikt inny i tak nie był w stanie zrozumieć jej tak dobrze, jak rozumiał ją on.
Nie podzielała jego entuzjazmu, mało tego, była głęboko przekonana o tym, że był to koszmarny pomysł, ponieważ tym posunięciem mogła zaszkodzić im obojgu. Po pierwsze, ryzykowała w ten sposób, że tamci ludzie znów za cel obiorą jego, a po drugie… - I powiesz, że byli u ciebie po to, żebyś przekazał wiadomość swojej szefowej? - zapytała z przekąsem, mając wrażenie, że jeśli wymyśliliby historyjkę, dzięki której ich dwójka nie wydawałaby się powiązana bardziej, niż poprzez podłoże zawodowe, to zwyczajnie nie byłoby wiarygodne. - Wiedzą tyle, że czegokolwiek bym nie zrobiła, będą mieli okazję to wykorzystać - rzuciła gorzko, po czym upiła sporą część zawartości własnej szklanki. Bała się, ponieważ ci ludzie mogli z łatwością ją pogrążyć. Niezależnie od tego, jak bardzo by się postarała, nie mogła znaleźć się na wygranej pozycji. - Mają zdjęcia, Brando - dodała po chwili, po czym odstawiła szklankę na stolik. Dziś nie tylko usłyszała od nich wiele, ale również zobaczyła, dlatego była przekonana, że nie pozostał jej już żaden ruch. Przez to była jeszcze bardziej rozerwana.

księgowy — Oceana Moon
31 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
pechowy księgowy, który ma trudne życie z szefową
Dla Brando to również było czymś nowym i może dlatego go przerosło. Nie potrafił odnaleźć się w tej relacji, ponieważ nie był do czegoś takiego przyzwyczajony, nie umiał tak po prostu dzielić się osobą, na której mu zależało. A może po prostu otrzymywał od Dawn za mało uwagi? Za mało zapewnień, że on też się liczył? Albo że on liczył się przede wszystkim? Saaranen ewidentnie potrzebował tego na swojej pozycji, ponieważ naprawdę czuł się tak, jakby był tylko wykorzystywany. I prawdę powiedziawszy nie powinien mieć tego za złe Milligan, w końcu ich układ miał być prosty - miało chodzić po prostu o seks. Nie odpowiadała za to, że Brando nie radził sobie z tak prostymi zasadami i zaangażował się za bardzo. To mógł mieć za złe wyłącznie sobie, to jego błędem było to, że nie potrafił trzymać się pewnych granic. Ale czy teraz to miało jakiekolwiek znaczenie? Między nimi i tak wszystko już było skończone, a powrót raczej nie był opcją. Oboje trzymali się na dystans i choć dzisiaj spędzali ze sobą czas, czy to miało coś między nimi zmienić?
Przewrócił oczami. To oczywiste, że nie miał dopracowanych wszystkich szczegółów, ale nie sądził, żeby akurat to było szczególną przeszkodą, która przekreślała ten plan. - Coś byśmy wymyślili - stwierdził jedynie. Musiałby to sobie dobrze przemyśleć, ale czy to miałoby jakiś sens? Odniósł wrażenie, że Dawn nie chciała dopuścić do siebie takiej opcji i nieważne co się stanie, nie pójdzie na policję. Po chwili nawet zrozumiał dlaczego i kiedy to usłyszał, na moment zamarł. To rzeczywiście było kłopotliwe, nawet bardzo. Nie spodziewał się, że tak dobrze się przygotują. To był też kolejny dowód na to, jak dużym błędem była ich relacja. Wszystko mogli tym popsuć. I nie, Brando wcale nie martwił się o siebie i o swoją posadę, tylko o Dawn. To ona była w najgorszej sytuacji. - Cholera… - warknął pod nosem, spoglądając na jakiś punkt na stoliku. - Ale jeśli zapłacisz im, nie dadzą ci spokoju. Będą przychodzić cały czas i ciągle po więcej - odezwał się po podniesieniu spojrzenia na brunetkę. Jeśli zapłaci im raz, to już się od nich nie uwolni, co też było beznadziejną opcją. Saaranen uświadomił sobie w tej chwili, jak wiele spieprzył, bo tak, to siebie winił za cały ten bałagan.

właściciel i manager — lorne bay
35 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Do miasteczka ściągnął ją mąż, z którym nieszczególnie jej się układa, dlatego całkowicie poświęca się pracy, gdzie intensywnie stara się przywrócić do życia klub, który udało im się wykupić, chociaż ostatnio jej myśli zaprząta upierdliwy księgowy.
Utrzymanie własnych uczuć w ryzach nie powinno być dla niej takie trudne, skoro już raz udowodniła, że te nie były dla niej najważniejsze. W przeszłości, zanim poznała swojego męża, planowała zbudować swoje życie z kimś innym i to właśnie tę osobę darzyła szczerymi uczuciami. Wtedy zakochała się po raz pierwszy, a mimo to zdecydowała się zrezygnować z tamtych uczuć, ponieważ dla ówczesnej Dawn liczyły się inne, bardziej przyziemne rzeczy. Życie w towarzystwie Fitza nie smakowało więc tak dobrze, jak smakować powinno szczęśliwe małżeństwo, choć na swój sposób nauczyła się go kochać. Wydawało jej się zatem, że posiadała pełną kontrolę nad własnymi uczuciami, jednak za sprawą Saaranena przekonała się o tym, w jak wielkim była błędzie. To właśnie przy nim przekonała się, że wymykały się jej one spod kontroli, ponieważ kiedy Brando zaoferował jej to, czego od niespełna piętnastu lat nie miała, zaczęła traktować go poważniej, niż planowała. Na tym jednak dość szybko się zawiodła.
Już wcześniej wiedziała, jak wiele ryzykowała, wdając się w tę relację, jednak to ryzyko w pełni urzeczywistniło się dopiero dziś. Co ciekawe, mimo tego, jak blisko ujawnienia ich romansu się znajdowała, Dawn nadal nie potrafiła w pełni go pożałować. Pomimo tego, jak się potoczył, Brando przez długi czas oferował jej dokładnie to, czego od niego potrzebowała. I gdyby nie fakt, że koniec końców sam jej to odebrał, prawdopodobnie nawet dziś nie zrezygnowałaby z tego tak łatwo. - Nie chcę teraz o tym myśleć - stwierdziła, wypuszczając głośniej powietrze. Od dłuższego czasu nie robiła nic, poza szukaniem ewentualnego rozwiązania, jednak to wcale do niej nie przyszło. Dziś więc nic nie miało się zmienić, a biorąc pod uwagę to, jak wiele stresu się najadła, potrzebowała po prostu odpocząć. Właśnie dlatego teraz po raz kolejny sięgnęła po alkohol. - Dlaczego odebrałeś? - zapytała, odrobinę zmieniając temat. Nie był przecież zobowiązany do tego, by po godzinach pracy zaprzątać sobie głowę jej telefonami, a jednak nie tylko odebrał, ale też był tu teraz z nią. Wydawało jej się, że rozumiała dlaczego, jednak jakaś jej część i tak pragnęła usłyszeć to właśnie z jego ust.

księgowy — Oceana Moon
31 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
pechowy księgowy, który ma trudne życie z szefową
Brando to zadanie również nie powinno przerosnąć, w końcu kawał życia miał problemy z odpowiednim zaangażowaniem się w relacje z kobietami, ponad nie przedkładając pracę. Czemu więc tym razem to sprawiało mu aż taki problem? Czy to przez to, że Dawn w pewien sposób była z jego pracą związana, więc na dobrą sprawę nie mógł tam przed nią uciec? Nie miał pojęcia, ale na pewno nie radził sobie z tym. Nie potrafił zapomnieć o niej i o tym, co do niej poczuł, przez co obecna sytuacja była dla niego trudna. To ich rozstanie (bo chyba można tu mówić o rozstaniu, prawda?) rozstroiło go skutecznie i postawiło w niewygodnej sytuacji, szczególnie po tym, jak Milligan spłaciła jego dług, bo teraz nawet nie mógł uciec przed tymi przytłaczającymi uczuciami. Nie mógł odciąć się od brunetki, by może zacząć leczyć się z tego, co do niej czuł, ponieważ miał wobec niej dług i musiał go spłacić. To zaś miało mu zająć trochę czasu, bo wcale nie był taki mały, a Saaranen, choć zarabiał u niej sporo, bogaczem i tak nie był, więc nie mógł wyciągnąć takiej kwoty ot tak sobie. Był więc na Dawn skazany.
Szczerze? Pomimo tego wszystkiego, co się wydarzyło, on również nie potrafił żałować tego, co ich połączyło. Było to dla niego czymś wyjątkowym, o czym pewnie nie zapomni, nawet jeśli ta relacja stanowiła wyłącznie nieduży ułamek jego życia przez krótki staż. Widocznie ten w ostatecznym rozrachunku nie miał być tak istotny, jak uczucia, które Milligan udało się w nim rozbudzić. To zaś prowadziło ich do jej pytania, na które odpowiedź rzeczywiście była oczywista - odebrał, bo nie potrafił o niej zapomnieć. Tak po prostu, choć ich relacje miały być czysto zawodowe, a on w takich godzinach nie był zobowiązany odbierać od niej telefonów, to jednak ze względu na to, co ich łączyło wcześniej, był ciekawy, czego mogłaby chcieć. Może też podświadomie miał nadzieję, że chciała od niego czegoś, co nie miało żadnego związku z pracą? - Bo to ty zadzwoniłaś - przyznał szczerze i wzruszył ramionami, po czym bez chwili zastanowienia napił się alkoholu. Gdyby chodziło o kogoś innego, gdyby dzwonił do niego inny współpracownik, inna szefowa, pewnie by nie czuł takiej potrzeby odebrać, jak miało to miejsce w jej przypadku.

właściciel i manager — lorne bay
35 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Do miasteczka ściągnął ją mąż, z którym nieszczególnie jej się układa, dlatego całkowicie poświęca się pracy, gdzie intensywnie stara się przywrócić do życia klub, który udało im się wykupić, chociaż ostatnio jej myśli zaprząta upierdliwy księgowy.
Oboje dość dobitnie przekonali się o tym, że życie nie lubi spełniać niczyich życzeń. Kiedy zależało im na tym, aby jakoś sobie wszystko uporządkować, uczucia nie chciały się pojawić, jednak wystarczyło zaledwie kilka chwil spędzonych w towarzystwie osoby, której nie mieli prawa polubić bardziej, by jednak rozbrzmiały w nich jakieś uczucia. Dawn przez bardzo długi czas nie była ich świadoma - albo raczej odpychała je od siebie, ponieważ nie chciała przyznać, że poniosła kolejną porażkę. Nie chciała też zostać zmuszoną do tego, aby się wycofać, a przecież właśnie to powinna podpowiedzieć jej logika. Dopiero kiedy ostatecznie postawiła na nich kreskę, zrozumiała to, że zależało jej na nim bardziej, niż chciała przyznać. Przez to ciężko było jej przejść do porządku dziennego nad zakończeniem tej relacji, jednak mimo to starała się zachowywać tak, jak zachowałaby się każda dojrzała osoba na jej miejscu. Nie przelała ich konfliktu na pracę, choć ten mimowolnie się tam uwidaczniał, bo w końcu czy to nie tam raz po raz sprzeczali się z powodu tego, jak bardzo pogmatwało się życie ich obojga?
Sama nie wiedziała, czego powinna się teraz spodziewać. Czy oczekiwała, że odpowiedź, której jej udzieli, rzeczywiście będzie miała związek z ich wspólną przeszłością oraz tęsknotą, którą ona bez wątpienia odczuwała? Jakaś jej część na pewno chciała usłyszeć, że zrobił to dla niej z częściowo egoistycznych pobudek, ponieważ ona również z takich chciała mieć go przy sobie. To znaczy, jasne, był jedyną osobą, która zdawała sobie sprawę z tego, w jakim bagnie Milligan się znajdowała, ale to nie był jedyny powód, dla którego zadzwoniła właśnie do niego. Jak widać, on też o tym myślał. - To w ogóle nie ma sensu - rzuciła w przestrzeń, ponieważ naprawdę go nie rozumiała. Z jednej strony pokazywał jej, że rzekomo mu na niej zależało, natomiast z drugiej w oka mgnieniu potrafił sprawić, że w to wszystko wątpiła. Naprawdę mieszał jej w głowie, a w obliczu tego, jak wiele złego działo się w jej życiu, przynajmniej w tej jednej kwestii potrzebowała pewności. Prawdopodobnie właśnie dlatego w ogóle poruszyła ten temat.

księgowy — Oceana Moon
31 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
pechowy księgowy, który ma trudne życie z szefową
Ten pozornie prosty układ mocno wszystko skomplikował. Brando nie potrafił już odnaleźć się w tym, co działo się wokół niego, a także we własnych uczuciach, które przynajmniej jako jedyne powinien rozumieć. A jednak one były dla niego największą zagadką i w dodatku źródłem największych frustracji. Saaranen zdecydowanie nie radził sobie z tą sytuacją, choć starał się robić dobrą minę do złej gry i też niczego nie komplikować jeszcze bardziej właśnie ze względu na to, że dalej razem pracowali. I musieli tę pracę w takich okolicznościach uczynić dla siebie jak najprostszą, choć czy to rzeczywiście mu wychodziło? Czy przypadkiem nie wyglądało to tak, że współpraca nie układała im się najlepiej, bo ostatnio regularnie wpadał do jej gabinetu, żeby z jakiegoś powodu na nią pokrzyczeć, a później wyjść i nie rozmawiać z nią przez resztę dnia? To raczej było dalekie udanej współpracy, ale, cóż, takich rzeczy teraz nie dostrzegał.
Może powinien udzielić innej odpowiedzi, nie odsłaniać się i nie rozgrzebywać tego wszystkiego, ale… Nie chciał udawać, że jest inaczej. Nawet jeśli mogło to niepotrzebnie namieszać, chciał, żeby wiedziała, że jemu zależało i obeszła się z nim niesprawiedliwie. On też oczywiście popełnił błąd, ale czy to oznaczało, że powinna od razu postawić na nim kreskę? Miał wrażenie, że gdyby jej również zależało, to by tego nie zrobiła. I dlatego ubzdurał sobie, że od początku nie traktowała go poważnie. Cóż, to nie mogło go zaskoczyć, bo czy nie na to się umawiali? To on wybiegł do przodu ze swoimi uczuciami. - Niby dlaczego? - zapytał, odstawiając pustą szklankę na stolik. Jego spojrzenie od razu przeniosło się na brunetkę, której przyjrzał się dokładnie. Co ją tak dziwiło? To, że nie był obojętny? Oczywiście, że nie. Przecież przez te kilka tygodni, gdy widywali się ze sobą, przywiązał się do niej i coś do niej poczuł. Coś, z czego za późno zdał sobie sprawę. Nie dlatego, że może, gdyby wcześniej zdał sobie z tego sprawę, to udałoby mu się zapobiec ich rozstaniu. Raczej dlatego, że wtedy mógłby zapobiec dalszemu rozwojowi tych uczuć, żeby nie skończyć ze złamanym sercem.

właściciel i manager — lorne bay
35 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Do miasteczka ściągnął ją mąż, z którym nieszczególnie jej się układa, dlatego całkowicie poświęca się pracy, gdzie intensywnie stara się przywrócić do życia klub, który udało im się wykupić, chociaż ostatnio jej myśli zaprząta upierdliwy księgowy.
Nie był jedynym, który gubił się w swoich uczuciach, ponieważ Dawn czuła się dokładnie tak samo. Nie rozumiała tego, co czuła do niego, choć nie miała nawet cienia wątpliwości względem tego, że jakieś uczucia istniały. Nie bez powodu tak bardzo pragnęła przebywać w jego towarzystwie, często nawet uciekając w jego stronę myślami wtedy, kiedy spędzała czas ze swoim mężem. To nie w jego towarzystwie chciała wówczas przebywać, a w towarzystwie Brando, który zdawał się rozumieć ją znacznie lepiej. Przez długi czas wywoływał na jej twarzy uśmiech i oferował komfort, którego nie był w stanie dać jej nikt inny. Właśnie dlatego dziś zadzwoniła po niego - pomimo wszystkich złych rzeczy, jakie się między nimi wydarzyły, ona i tak miała wrażenie, że jako jedyny mógł pomóc jej się uspokoić. I nie pomyliła się, a chociaż wcale nie sprawił, że wszystkie jej zmartwienia zniknęły jak za dotknięciem magicznej różdżki, pomógł jej się rozproszyć. Szkoda tylko, że ich sytuacja również była na tyle zagmatwana, iż z dyskusji o jednych problemach niemal od razu przeskoczyli na tę, która dotyczyła innych.
Wypuściła głośniej powietrze, nie do końca przekonana do tego, czy powinni ciągnąć ten temat. Do niedawna upierała się przecież, że nie powinna dać mu po sobie poznać, iż mogło jej zależeć, ponieważ po tym, w jakich okolicznościach rozstali się, jej duma znacznie ucierpiała. Jednocześnie nie była w stanie pozbyć się wrażenia, że Brando kompletnie jej nie rozumiał. Cały czas zachowywał się tak, jakby to ona zlekceważyła ich relację, co przecież wcale nie miało miejsca. Zależało jej na nim cały czas, choć w międzyczasie zdarzały jej się potknięcia. Nie takie, jak to, które on zaliczył na sam koniec. - Zastanówmy się… - zaczęła, ponownie sięgając po swoją szklankę. - Najpierw pokazujesz, że to nic dla ciebie nie znaczy, a teraz twierdzisz, że zrobiłeś to dla mnie. Właśnie dlatego uważam, że to w ogóle nie ma sensu - wyjaśniła, po czym opróżniła swoją szklankę. Jak miała poczuć się dziś lepiej, skoro tak wiele spraw pozostawało między nimi niewyjaśnionych?

księgowy — Oceana Moon
31 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
pechowy księgowy, który ma trudne życie z szefową
Zdecydowanie nie był dziś gotowy na tę rozmowę. Nie spodziewał się, że w takich okolicznościach mogliby zboczyć na taki temat,dlatego było to dla niego dużym zaskoczeniem, ale też może pewną niedogodnością? Przez to, że nie wiedział, jak rozegrać tę sytuację, trochę błądził we mgle. I kto wie, czy później nie pożałuje jakichś swoich dzisiejszych decyzji, bo może po czasie uzna, że takie odsłonięcie się przed Dawn było błędem? Mogło nim być, w końcu co chciał tym ugrać, skoro twierdził, że jej na nim kompletnie nie zależało? Bo tak, właśnie tak myślał po tym, jak z łatwością odprawiła go z kwitkiem przy pierwszej okazji, nawet się nad tym nie zastanawiając. Pozbyła go się jak śmiecia, co było dla niego przykre, bo myślał, że coś dla niej znaczył. Oczywiście nie łudził się, że był dla niej nie wiadomo jak ważny, ale wydawało mu się, że jednak trochę się z nim liczyła, ale ostatecznie doszedł do wniosku, że bardzo się pomylił. Mimo to postanowił powiedzieć jej dziś, że on czuł co innego, dla niego była ważna, dlatego niezależnie od tego, jak potoczyła się ich historia, on wciąż czekał na ten telefon od niej i był gotów jej pomóc, a nawet dotrzymać jej towarzystwa, choć było to dla niego trudne, bo, cholera, tęsknił za nią i za tym, co mieli wcześniej. - Pokazałem, że to nic dla mnie nie znaczy…? - zapytał niedowierzając, przy czym bawił się swoją szklanką, która wciąż leżała na stole. Zirytowała go tym stwierdzeniem, co zresztą było po nim widać. Nie potrafił tego ukryć. - I nawet raz nie zastanowiłaś się nad tym, że to mogło znaczyć coś innego? Może na przykład to, że… No nie wiem, próbowałem zwrócić na siebie twoją uwagę, bo ty mnie kompletnie nie widziałaś, Dawn? - omiótł ją spojrzeniem tuż po tym, jak zacisnął usta w wąską linię. - Bo nie widziałaś mnie. Byłem jak zabawka, po którą sięgałaś, gdy ci pasowało, a jak nagle zmieniłaś zdanie, to odkładałaś mnie na bok… I wiem, nie mam prawa narzekać, bo przecież na to się zgodziłem, ale… Cholera, nie wiedziałem, że to będzie tak trudne - wyrzucił z siebie to, co leżało na sercu, dostrzegając w tej chwili swoją jedyną okazję na to. Skoro ona mogła mu wyrzucić, że rzekomo to, co mieli, nie miało dla niego znaczenia, mógł zwrócić jej uwagę na to, że sama nie postępowała z nim w porządku. Bawiła się nim, co na pewnym etapie zaczęło mu ciążyć.

właściciel i manager — lorne bay
35 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Do miasteczka ściągnął ją mąż, z którym nieszczególnie jej się układa, dlatego całkowicie poświęca się pracy, gdzie intensywnie stara się przywrócić do życia klub, który udało im się wykupić, chociaż ostatnio jej myśli zaprząta upierdliwy księgowy.
Miała przedziwne wrażenie, że jedyną ślepą osobą z ich dwójki pozostawał on, a przynajmniej właśnie to sugerowały jego słowa. Nie była wymarzoną partnerką, z czego zdawała sobie sprawę, jednak nie znaczy to wcale, że nie starała się, aby ich relacja nie cierpiała zbyt mocno przez to, że była związana z kimś innym. Raz popełniła błąd, który później nie tylko wynagrodziła mu, ale również starała się nie dopuścić do kolejnego. Nie znaczy to, że mogła spędzać z nim każdą wolną chwilę, ale przynajmniej starała się dopilnować, by brunet wiedział, jeśli miała nie pojawić się na umówionym spotkaniu. Ona naprawdę starała się być względem niego w porządku, ale nie była w stanie zaradzić wszystkiemu. No i właśnie - on wiedział, że była mężatką, a chociaż to najwyraźniej mu nie odpowiadało, nie wycofał się, zamiast tego decydując się na to, żeby ją zranić. A kiedy to zrobił, choć mogła odpłacić mu pięknym za nadobne, Dawn po prostu zdecydowała się wycofać, bo nie tylko nie chciała ucierpieć, ale też nie chciała robić czegoś podobnego jemu. Tym, jak lekceważąco do niej podszedł, naprawdę pokazał jej, że nic dla niego nie znaczyła. - Nie masz pojęcia, o czym mówisz - stwierdziła, po czym odepchnęła się od stolika, o który do tej pory się opierała. W milczeniu pomaszerowała w stronę kuchennego blatu, na którym stała butelka z zakupionym wcześniej alkoholem. Zdecydowała się uzupełnić swoje szkło, ale kiedy już to zrobiła, nie odwróciła się w stronę bruneta. Nadal stała w tym samym miejscu, tyłem do niego, obracając lekko obrączkę, która ciążyła jej teraz na palcu. - Każdą wolną chwilę próbowałam spędzać z tobą. Odsuwałam pracę i inne zobowiązania. A kiedy nie mogłam… Myślałam głównie o tym, jak bardzo chciałabym, żebyś to ty był teraz obok - przyznała, podsumowując to lekkim wzruszeniem ramion. Nie chciała na niego patrzeć, ponieważ miała wrażenie, że odsłaniała się przed nim zbyt mocno. Mówiła o rzeczach, o których nie powinien wiedzieć, jednak w obliczu tego, co wydarzyło się dzisiaj, przestało jej aż tak bardzo na tym zależeć. Doszła bowiem do wniosku, że nawet jeżeli się przed nim ośmieszy, w porównaniu do kłopotów, w jakich się znalazła, to i tak nie miało już większego znaczenia, a on będzie przynajmniej świadomy tego, że naprawdę ją wówczas zranił. Może nie z nią, ale z kimś innym nie popełni po raz kolejny tego samego błędu. Może dla nich obojga miała być to lekcja na przyszłość?

księgowy — Oceana Moon
31 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
pechowy księgowy, który ma trudne życie z szefową
A jednak popełniała inne błędy. Choć była z nim otwarta, mówiła mu, kiedy ich plany nie wypalą, dla Brando zdarzało się to zbyt często. Wkurzało go to, że najpierw się z nim umawiała, żeby później za pięć minut to udwołać, przypominając mu za każdym razem o tym, że był tym drugim i musiał czekać na swoją kolej. To było dla niego poniżające, ale czy nie powinien spodziewać się, że to będzie tak wyglądało? Przecież wiedział, z czym będzie wiązała się relacja z Dawn, więc mierząc się z tym wszystkim, nie powinien narzekać. Problem w tym, że zależało mu na Milligan, szalał na jej punkcie i chciał mieć ją dla siebie, dlatego źle czuł się z tym, że ona przedkładała kogoś innego ponad niego. Czuł się przez to spychany na dalszy plan, pomijany, to zaś, jak widać, było groźnym uczuciem, bo poskutkowało jedną z głupszych decyzji, której żałował. To jednak nie znaczy, że uważał, iż Dawn nie popełniła żadnego błędu. Nawet po jej wyznaniu, które sprawiło, że jego serce zabiło szybciej. Było to coś, co Saaranen chętnie by usłyszał częściej, może wtedy łatwiej byłoby mu uporać się z tym wszystkim? Albo nie… To była naprawdę skomplikowana sytuacja, odkąd do tego układu zakradły się uczucia. - A jednak nie potrafiłaś zrobić nic, żebym czasami to był ja, prawda? Łatwiej było myśleć, że poczekam, nic się nie stanie, jak kolejny raz odwołasz ze mną plany… - wyrzucił jej to, bo chyba nie dostrzegała ważnego - Brando naprawdę czuł się przez nią pomijany, a jego uczucia lekceważone. Powiedziała mu wcześniej, więc wszystko było w porządku, tak? Nie było. To nie ona musiała czuć się gorsza, zapominana. Dawn może nie robiła niczego ze swoim mężem na jego oczach, ale to wcale nie znaczy, że Brando nie mógł czuć się tak, jak ona tamtego dnia, kiedy Milligan postanowiła spławić go. Tak naprawdę tylko jeden raz miała do czynienia z sytuacją, z jaką Brando musiał mierzyć się stosunkowo często, i od razu odpuściła, uznając, że zachowywał się wobec niej nie fair. I jasne, głupio postąpił, ale to nie zmienia faktu, że właśnie tak czuł się regularnie, czego ona nie dostrzegała. I z czym wcześniej nie próbowała nic zrobić, być może znajdując jakieś rozwiązanie, żeby wiecznie go nie spławiać, gdy plany nagle nakładały się na siebie.

ODPOWIEDZ