Szef Kuchni — the prawn star
26 yo — 195 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea

Tego typu kapelusze noszą na ulicy stare psychopatki — oznajmił bardzo pewny swojej opinii. Mieszkańcy Lorne Bay raczej nie wyróżniali się ubiorem: nosili stonowane kurtki i nakrycia głowy, proste spodnie i jeszcze prostsze swetry. Dotychczas nie spotkał nikogo, kto poruszałby się po chodniku w tym całym Hermèsie. Być może w Helenie rzeczywiście ów kapelusz stanowił świetny kamuflaż, jednak Ivo wciąż żył skromnym, zapomnianym, stereotypowym miasteczkiem położonym w samym centrum gór oraz jezior.

W odpowiedzi na słowa Penelopy jedynie zdawkowo się uśmiechnął. Widocznie myśleli podobnie, skoro zadała ojcu identyczne pytanie. Nie potrafił odnaleźć się w jej skórze; nie potrafił nawet wyobrazić sobie w jakim potrzasku się znalazła, gdy odebrano jej możliwość szczęśliwego związku, ale gdzieś w sercu drgnął wiedząc, że przynajmniej w niewielkim stopniu wyraziła swój sprzeciw. Minimalistyczny, zaraz stłumiony przez ojca sprzeciw — bo skoro ostatecznie stanęła na ślubnym kobiercu, to widocznie nie obrosła w krzepę i przekorę.

Zaraz spojrzał na kobietę wzrokiem pełnym dezaprobaty i paru sprzeczności. Uniósł wymownie lewą brew, jakby w ten sposób udzielił jednoznacznej odpowiedzi na jej głupie pytanie.

Tak, zdecydowanie wyglądała jak dziecko — mówiły oczy Ivo, chociaż usta nie wyraziły głośnej opinii. Milczały również w momencie, w którym w jawny sposób obarczała go pretensjami. Wzdrygnął się dopiero na wiadomość o domniemanym kochanku. Brzmiało to absurdalnie, jednak doskonale wiedział, że postronne osoby lubiły sobie dopowiadać historie. Incydent z kościoła rzeczywiście mógł nasunąć jednoznaczne myśli, prowadzące do romansu.

Problem w tym, że Penelopa nie interesowała Ivo. Gdyby nagle zniknęła, nawet nie zdążyłby się przejąć. Była nieważnym elementem jego życia, którego miał nadzieję wkrótce się pozbyć.

Pokręcił policzkiem Penny raz w lewo, raz w prawo, chcąc w ten sposób wybić jej z głowy wszystkie irracjonalne pomysły. Brzmiała zabawnie, nie mogąc swobodnie wydusić z siebie słów; pomimo sensu zdań przez zniekształcony głos i dziwną mimikę wypadła beztrosko.

Kijem bym cię nie dotknął — oznajmił hardo, acz z żartobliwą nutą. W usposobieniu Penelopy Wallace było coś, co pozwoliło mu na moment zapomnieć o złamanym sercu. Skupiony na rozmowie z blondynką; na jej jasnych, przenikliwych oczach i osobliwych reakcjach, które nie sposób było po prostu zignorować. Bez pytania wciągnęła Ivo do swojego świata i przedstawiała mu ponure elementy z życia wysoko sytuowanych rodzin; elementy przepełnione formalistycznymi relacjami i niezrozumiałym porządkiem.

Ponownie schował rękę do kieszeni, kiedy ze śmiałością ściągnęła ją ze swojej twarzy. Uśmiechnęła się złośliwie, przez co Ivo intuicyjnie zmrużył powieki i identycznie jak Penny, przygryzł wewnętrzną stronę policzka. Potem w skupieniu przyglądał się poczynaniom kobiety. Nerwowo skrolowała kontakty w telefonie, a on wprost nie mógł uwierzyć, że we własnej społeczności nie posiadała ani jednej osoby, która byłaby skora jej pomóc. W końcu wbił wzrok w sufit i westchnął w ciemieżniczym akcie.

Nie chcę twoich pieniędzy — rzucił stanowczo. Zrobił pauzę i przetarł rękoma swoją zmęczoną twarz. — Skoro masz kasę, to wynajmij sobie jakiś apartament — doradził nerwowo. Pomimo tego, że Ivo bywał łasy na zarabianie, to w propozycji Penelopy wyczuł podstęp. W dalszym ciągu nie chciał angażować się w znajomość z tą kobietą, a zwłaszcza po tym, co usłyszał o jej rodzinie. Winna była radzić sobie sama.

Constantine nie należał do grona mężczyzn, które zwykły litować się nad innymi ludźmi. Przeważnie nie spoglądał ponad czubek własnego nosa, a jedyny los, który mógł dzielić, to splot wydarzeń z członkami rodziny i Elsą. Rosie była obca, więc traktował ją z niemal namacalną rezerwą, pragnąc ze wszystkich sił pokazać, jak niewiele dla niego znaczyła.

Mimo tego zgodnie z rozkazem sięgnął po walizkę ze złotym napisem Prada — prawdopodobnie samo to opakowanie kosztowało 1/3 jego pensji. Potem udał się w głąb rezydencji, podążając krok w krok za Penelopą.

Gdzie cię zabrać? — zapytał znienacka, zrównując ich sylwetki. Wyglądnął na profil kobiety. — Jestem w stanie zawieźć cię wszędzie — byle nie do własnego domu; poinformował z domieszką desperacji.

Penelope wallace
studentka, kelnerka — julius pizzeria
21 yo — 158 cm
Awatar użytkownika
about
Dziedziczka na wygnaniu próbująca nauczyć się życia w biedzie

Penelopa puściła uwagę chłopaka mimo uszu, wywracając jedynie oczami. Właściwie to nie miała pojęcia o spokojnym, nadbrzeżnym miasteczku z którego swoją jettą po miłość przyjechał Ivo, a w którym nikt z pewnością nie nosił Hermès. Chyba po prostu z góry założyła, że blondyn był mieszkańcem Cairns, inne możliwości nie przychodziły jej do głowy. Ivo wcale też nie wyglądał na chłopaka ze wsi, a może to wyobrażenie Penelopy o ranczerach we flanelowych koszulach i kowbojkach było całkiem niepoprawne. Niemal zachłysnęła się powietrzem, kiedy dotarły do niej jego cierpkie słowa. Zacisnęła usta i przez ułamek sekundy pozwoliła, by przez jej twarz przemknął cień bólu. Jednak już w kolejnej sekundzie zamrugała szybko powiekami, nie chcąc dać po sobie poznać, że jego słowa tak w nią ugodziły.

Nie chodziło nawet o to, że chciała, by jej dotykał. Nie przeszło jej to nawet przez myśl, bo był jej przecież obcy, a Penelopa bardzo ceniła swoje ciało i traktowała je jak pieprzoną świątynie. Zwyczajnie, chyba żadna kobieta, borykająca się z brakiem jakiejkolwiek wolności do bycia sobą, poczułaby się dotknięta. Nawet taka z ego wystrzelonym w kosmos. Każda bez wyjątku poczułaby się okropnie. Jak coś odrażającego.

-A kto pytał?- syknęła ze złością, bo choć jej twarz nie była skora do odkrywania przed chłopakiem żadnych emocji, to niekontrolowane, sarkastyczne pytanie zdążyło opuścić jej usta chyba poza świadomością Penelopy.

Był okropnym dupkiem, co już wielokrotnie udowodnił, choć ledwo się poznali, więc najwyraźniej leżało to w jego naturze i Penny nie zamierzała z tym wcale walczyć. Sarknęła tylko i mamrocząc ciche dupek pod nosem, wyszła z sypialni na korytarz. Ivo chwilę później dorównał jej kroku, a kiedy zeszli już schodami na dół, złość całkiem jej minęła. Nie miała na nią czasu, zbyt pochłonięta szybkim planem ucieczki, który zmuszona była wykreować w głowie od zera. Gdyby sama odważyła się na tak spektakularne porzucenie Tristana, to być może przygotowałaby się wcześniej. Pewnie zabezpieczyłaby wystarczającą ilość ojcowskich pieniędzy, kupiła bilet gdzieś daleko i nie musiałaby biegać w stresie po rezydencji z obcym chłopakiem.

-Nie wiem - przyznała więc, wzruszając ramionami –Gdziekolwiek- dodała zaraz, kiedy stanęli przed wysokimi, podwójnymi drzwiami gabinetu ojca. Penelopa nie czekając otworzyła je na oścież, przekraczając próg i gestem zapraszając Ivo do środka. Gabinet wyróżniał się od pozostałej części domu, która była utrzymana w jasnych barwach. Ten był w drewnie i skórze, wszędzie były książki, segregatory, a drewniane rolety przysłaniające szczelnie okna pokrywał nawet kurz. Ojciec nikomu nie pozwalał wchodzić do środka, chodź był głupcem, że nigdy nie zamykał drzwi na klucz. Zupełnie tak, jak z kluczem schowanym pod doniczką w rezydencji wartej miliony i z szyfrem do sejfu, którym była data urodzin jej matki. Penny bez wysiłku wpisała go na pancernym sejfie, który otworzył się z donośnym piknięciem.

Richard Wallace, choć był surowy i zimny i z pewnością nigdy tego nie okazał, to nikogo na świecie nie kochał tak bardzo jak swojej próżnej żony, Rosalie.

W milczeniu wyciągnęła z sejfu ojca plik banknotów. Ściskała go chwilę w ręce, jakby się wahała, a w końcu odłożyła na mahoniowe biurko. Pięć tysięcy dolarów w gotówce było zaledwie kroplą w morzu całego majątku Richarda i Penny nie czuła najmniejszych wyrzutów sumienia, że okradała własnego ojca. Traktowała to raczej jako rekompensatę za wszystkie krzywdy i narzeczeństwo z Tristanem.

Swój posag.

Nachyliła się nad sejfem, marszcząc nos i przerzucając ważne z pewnością dokumenty. Na stosie kopert leżała też broń i choć nie było to niczym wyjątkowo dziwnym, skoro w ich kraju każdy mógł zdobyć pozwolenie na nią, to jednak z ust Penny wyrwał się pomruk zaskoczenia. Nigdy wcześniej nie widziała prawdziwej broni na własne oczy, więc wyciągnęła ją z zaciekawieniem wymalowanym na twarzy, oglądając z każdej strony. W końcu odezwała się, prostując obie ręce i celując w stojącą na biurku lampkę. Przymierzała się, jakby niemal chciała przekonać się jakie to uczucie trzymać w ręku pistolet.

-Myślisz, że powinnam ją też zabrać? Wiesz, jakby miał mnie ktoś napaść w czasie tej tułaczki. No bo popatrz tylko na mnie! Równie dobrze mogłabym napisać sobie na czole okradnij mnie- westchnęła, przechylając lekko głowę i przymykając jedno oko jak jakiś strzelec wyborowy.

Z pistoletem w torebce od Prady być może mogłaby poczuć się bezpieczniej.

Ivo Stewart
Szef Kuchni — the prawn star
26 yo — 195 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea

Ivo, chociaż z pewnością pochodził z miasteczka, w którym panował zewsząd wiejski klimat, to niewiele miał wspólnego z życiem na farmie. Ojciec był górnikiem, matka dziennikarką, co uchroniło ich rodzinę przed pracą na roli. Mimo tego nigdy nie odmówił tym wszystkim staruszkom o sarnich oczach, którzy potrzebowali pomocy w przekopaniu tego, czy tamtego ogródka.

Obecnie psychika Constantine lawirowała przy orbicie Elsy, więc nie chodziło wyłącznie o to, że nie chciał dotknąć Penelopy — on nie był w stanie dotknąć jakiejkolwiek innej kobiety. Miłość wbiła mu sierp w serce, a we względnych ryzach jak dotąd trzymała go wyłącznie ta zawiła sytuacja, w której właśnie się znajdował. Pod maską nieuprzejmości, wręcz nagminnego chamstwa próbował odreagować widok Elsy u boku innego mężczyzny.

Nieszczęśliwie Rosie stała się jego ofiarą.

Podążał za kobietą, niczym zmora wyrwana z desek horroru. W głowie mimowolnie zacierał się obraz Elsy, a zamiast niego pojawiały się pytania odnośnie Penelopy. Nie chciał brać za nią odpowiedzialności; nie chciał niańczyć dorosłej dziewczynki z rezydencji skutej szczerym złotem; nie chciał zabierać jej do małego, nic nieznaczącego Lorne Bay, które było dalekie od kapeluszy Hermes i wybiegów Prady. Nie chciał, jednak to wymowne „gdziekolwiek” blondynki zabrzmiało tak, jakby naprawdę nie miała gdzie się podziać; jakby nie znała życia poza pałacem.

Nerwowo wszedł za kobietą do kolejnego pomieszczenia. Intuicyjnie złapał się za boki i mocno rozeźlony rozglądnął się wzdłuż ścian. W gabinecie również dało się odczuć przepych, zapach drogiego drewna i skór, ale w przeciwieństwie do korytarza oraz sypialni Rosie, panował tu zaduch. Gdy przestał skupiać się na książkach i grubych segregatorach, ponownie zwrócił uwagę na blondynkę. Ta, grzebała już coś przy sejfie, przez co Ivo z większym zainteresowaniem wyglądnął przez blat biurka. Nie zdziwił go widok pliku pieniędzy — wszakże spodziewał się, że nic innego nie mogło kryć się we wnętrzu skrytki. Broni nie dostrzegł, a przynajmniej nie od razu. Dopiero jak podszedł bliżej, a sama Penelopa zacisnęła smukłe palce na pistolecie, wzdrygnął się nagle.

Co ty wyprawiasz, głupia?! — zgromił, uprzednio przyjmując z lekka zlęknioną postawę. Ugiął kolana i wyciągnął przed siebie obie dłonie, jakby właśnie próbował uspokoić dziewczynę. — Odkładaj to natychmiast — burknął, przy czym rozkazująco wskazał na sejf. — Podejrzewam, że przez twoje prędzej trafisz do wariatkowa, niż ktoś ośmieli się w ogóle do ciebie podejść! — niemal krzyknął. Następnie odsunął się na bok (tak aby nie narazić się na lufę pistoletu) i nerwowo obszedł biurko. Kiedy znalazł się przy ramieniu Penelopy, natychmiast wyrwał jej z dłoni broń. — Jesteś serio głupia, czy tylko udajesz? — zadał retoryczne pytanie i odruchowo sprawdził, czy we wnętrzu pistoletu znajdowały się naboje. Gdy spostrzegł, że był pusty, mechanicznie odetchnął, czemu towarzyszyło również rozluźnienie mięśni.

Stąd mógł dostrzec całe wnętrze sejfu. Oprócz pieniędzy znajdowały się w nim różne papierzyska. Niedbale rzucił na stertę broń, po czym z impetem zatrzasnął solidne, metalowe drzwiczki.

Możemy już iść? — padło kolejne pytanie. — Nie jestem twoją osobistą taksówką — przypomniał niegrzecznie, patrząc w twarz kobiety z obecnym w oczach wyrzutem.


Penelope wallace
studentka, kelnerka — julius pizzeria
21 yo — 158 cm
Awatar użytkownika
about
Dziedziczka na wygnaniu próbująca nauczyć się życia w biedzie

Zaciśniętą na zimnej, chropowatej strukturze pistoletu delikatna dłoń, przyozdobiona nadal absurdalnie wielkim pierścionkiem zaręczynowym nawet nie drgnęła, dopóki chłopak stojący po drugiej stronie biurka nie zaczął się wydzierać. Drgnęła jednak lekko, jakby podniesiony głos Ivo przebił się przez chmurę jej oderwanych od rzeczywistości wyobrażeń, w których podejrzany złodziejaszek z wydziaraną twarzą, chustą wokół szyi i spodniami zwisającymi luźno z pośladków odzianych w bokserki, wyrywał jej tą wartą krocie torbę Prady. Zmarszczyła jasne brwi, by zaraz posłać chłopakowi spojrzenie pełne wyrzutu –Głupi jesteś najwyżej ty, skoro to ty ciągle obrażasz zdesperowaną kobietę, która trzyma pistolet - bąknęła tylko, pozwalając, by chłopak zabrał jej broń i wrzucił do sejfu.

Oczywiście, że nie była na tyle lekkomyślną, by machać bronią i przy tym niechcący zrobić mu krzywdę. Jednak Ivo zdążył już najwyraźniej stworzyć w swojej głowie cały, nieprawdziwy obrazek Penelopy, która w jego wyobrażeniach nie wychodziła wcale ze schematu bogatej panny, która zamiast rozumu miała w głowie kapelusze Hermès. Penny jednak z pewnością była na tyle mądra, by wiedzieć, że postrzelenie chłopaka byłoby równoznaczne ze strzeleniem sobie w kolano, kiedy był przecież, nawet jeśli nadal tego nie pojmował, jedyną osobą, która mogła jej pomóc. Jedynym, do którego Richard Wallace nie mógł dotrzeć ze swoimi przekupnymi dolcami, bo był obcy. I z pewnością nawet najlepszy detektyw nie pomógłby mu w odkryciu tożsamość kochanka jego córki, jeśli sama Penny, wbrew wszelkim domysłom ojca, też nie miała pojęcia kim był Ivo.

Nie miała jednak potrzeby, by udowadniać chłopakowi, że było inaczej, a w głowie Penelope nie królowały tylko te rzeczy materialne. Choć ta myśl absolutnie ją przerażała i sprawiła, że nagle osowiała, rozmyślając nad swoją niepewną przyszłością, to Ivo miał przecież porzucić ją zaraz u drzwi jakiegoś obskurnego motelu i nigdy już więcej nie zobaczyć. Nie musiał więc wiedzieć, że nie była durna.

Nie odpowiedziała od razu na pytanie chłopaka, tylko westchnęła, sięgając do tych banknotów leżących na biurku. Minęła blondyna, umyślnie zapominając na moment o dobrych manierach, które matka wpajała jej całe życie i trącając jego ramię, by się przesunął. Bez rzuconego nawet mimochodem przepraszam, choć wyrzuty sumienia zżerały ją żywcem, jeszcze zanim zdążyła dojść do swojego bagażu. Przykucnęła przy torbie, wciskając do niej swój posag i po tym, w końcu, odwróciła się do Ivo. Moment, który chciała przeciągać w nieskończoność wreszcie nadszedł, a Penelope wcale nie czuła się dobrze ze świadomością, że miała uciec ze swojego pałacu. Nagle wątpliwości zaczęły brać górę nad szacunkiem do siebie samej. W jej drżącym lekko głosie nie było ani grama pewności siebie, kiedy wreszcie się odezwała.

-Nawet musimy- Odchrząknęła, by ukryć drżący głos. Chwyciła walizkę, którą pociągnęła w stronę drzwi wejściowych. Z okutej złotem komody porwała jeszcze przeciwsłoneczne okulary należące do jej matki i uderzając obcasami o tych parę stopni, które dzieliły ją od szarego życia, dumnie wyprostowana zeszła na podjazd, do stojącej tam nadal jetty. Stanęła przy bagażniku, jednak już samo otwarcie go przerosło jej możliwości i złamało idealnie wypiłowany paznokieć. Brakowało jej Samuela, który zwykle robił to wszystko za nią. Z posępną, błagalną miną zerknęła więc na Ivo, a zaledwie chwilę później siedziała już na fotelu pasażera, ze spojrzeniem wbitym w okno, wzdychając co chwilę ostentacyjnie.

W końcu jednak, spojrzała na blondyna niemal załzawionymi oczami, przełykając swoją dumę –Proszę cię Ivo, pozwól mi przenocować chociaż dwa dni, obiecuję że później się wyniosę i nigdy więcej mnie nie zobaczysz- wymamrotała, łamiącym się głosem, bo skrywana dotąd obawa samotności wyszła z ukrycia i wymalowana była na jej strapionej twarzy i całej tej niepewnej postawie.

Ivo Stewart
Szef Kuchni — the prawn star
26 yo — 195 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea

Ivo prywatnie nie obracał się w gronie wybitnie bogatych ludzi. Czasem obserwował ich zza kuchennych kulis, gdy przygotowywał posiłki w restauracji. Wówczas wydawali się normalni, chociaż prawili rozmowy o rzeczach, o których nie miał pojęcia.

Jednak stojąca przed nim dziewczyna o wątłej posturze i dużych, błękitnych oczach zakrawała o brak rozumu. Sam widok pistoletu nie przerażał tak bardzo, jak obraz Penelopy, celującej nim w lampę. O zgrozo, naprawdę niósł w głowie tę cholerną obawę, że nieumyślnie mogłaby podnieść lufę w jego stronę!

Ogarnij się już. Nie masz pięciu lat. Życia nie znasz? — zadał czysto retoryczne pytanie, po czym prędko ugryzł się w wargę.

Ivo czuł się kompletnie zdezorientowany i przez dziwne, desperackie akty Penelopy momentami zapominał, że znalazł się w tym położeniu z własnej winy. Nie było mu do śmiechu, kiedy zdał sobie sprawę, że doszło do pomyłki; nie było mu do śmiechu, gdy szedł przepełnionymi przepychem korytarzami rezydencji Wallace i przede wszystkim nie było mu do śmiechu również teraz. Miał ochotę powrócić do domu i przespać resztę życia; umrzeć z głodu i pragnienia, ale ilekroć o tym pomyślał, widział skutą w boleści twarz Penny.

Kobieta tryknęła go ramieniem, za które mimowolnie się złapał. Nie bolało, acz bezwarunkowy odruch nie pozwolił mu zatrzymać dłoni, jaką prędko umieścił na własnej skórze. Przez cały czas nagminnie obserwował blondynkę — zupełnie jakby w przestrodze przed jej kolejnym pomysłem.

Musimy — potaknął, powtórzywszy to samo, co Penelopa. Naprawdę uradowała go ta wiadomość. Z wyraźną ulgą odetchnął i natychmiast podążył śladem kobiety i standardowo, ciągle spoglądał w jej kierunku. Odgłos kółek walizki, obcasów i nerwowych kroków Ivo niósł się echem przez całą długość korytarza.

Nie czuł się w obowiązku, aby schować do bagażnika walizkę, jednak ustąpił, kiedy Penelopa spojrzała na niego w ten znaczny, błagalny sposób. Wywróciwszy oczami wpakował bagaż do środka i pośpiesznie usiadł na miejscu kierowcy. Odpalił silnik, który zagłuszył notoryczne westchnięcia towarzyszki.

Właściwie zamierzał zapytać o nazwę hotelu; właściwie zdążył wrzucić pierwszy bieg i pozwolił ciężkim kołom zatoczyć się w stronę bramy. Gwałtowne zahamowanie — nawet przy takiej prędkości — sprawiło, że oboje nachylili się do przodu, po czym powrócili do tych samych pozycji. Ivo zawiesił przed ramię na kierownicy i pierzchliwie spoglądnął na Penelopę. Była bliska płaczu, choć początkowo nadal nie potrafił zrozumieć jej wszystkich emocji. Trwał więc w ciszy, analizując raz jedną, raz drugą źrenicę; trwał więc w ciszy, zastanawiając się nad tym, co właściwie powinien zrobić. Miał na miejscu pasażera widocznie załamaną kobietę, której świat legł w gruzach przez jego pomyłkę.

Czy czuł się winny? Nadal niekoniecznie, ale ostatecznie nabrał głębokiego wdechu i potaknął.
Dwa dni. Potem naprawdę masz się wynieść z mojego mieszkania — i ruszył.

K o n i e c .

Penelope wallace
ODPOWIEDZ