studentka, kelnerka — julius pizzeria
21 yo — 158 cm
Awatar użytkownika
about
Dziedziczka na wygnaniu próbująca nauczyć się życia w biedzie
{01}
outfit

Penelope nie była głupia i doskonale rozumiała czym były dwa dni. Był późny, sobotni wieczór, kiedy z pomocą Ivo wtaszczyła swoją walizkę Prady do małego mieszkania chłopaka w Lorne Bay, które swoją wielkością przypominało jej garderobę. Musiała jednak przyznać, że było przytulne.

Dwa dni, a więc niedziela, w czasie której przechodziła kolejne załamanie nerwowe, na przemian ciesząc się i wybuchając ekscytacją nad swoją przyszłością, wreszcie wolną, pozbawioną Richarda i Rosalie Wallace, z tymi jej zakichanymi, dobrymi manierami i wiecznie krytycznym spojrzeniem.

Wyprostuj się Penelopo.
Myślę, że nie powinnaś jeść więcej ziemniaków Penelopo, nie zmieścisz się w sukienkę.

Po nagłej ekscytacji nadchodziły jednak wątpliwości, bo Penny przypominała sobie, jak beznadziejna była jej sytuacja. Drugi dzień, poniedziałek, Ivo spędził w pracy, a ona po powrocie chłopaka wyciągnięta na kanapie udawała, że śpi, w głębi duszy żywiąc nadzieję, że chłopak zlituje się nad nią i nie będzie chciał się jej pozbyć po zmroku. Tak, dwa dni przeciągnęły się do trzech, a trzy do prawie dwóch tygodni, w czasie których Penny przywykła do obecności Ivo tak bardzo, że traktowała go niemal jak swojego przyjaciela. Choć w głębi duszy czuła, że naprawdę nim był, nawet jeśli czasem miała wrażenie, że owa sympatia była jednostronna.

Ivo, choć bywał burkliwy i niemiły, naprawdę zrobił dla niej wiele. Więcej niż powinna oczekiwać od całkiem obcej osoby, a Penny wreszcie zapragnęła odwdzięczyć mu się za wszystkie te dodatkowe dni, które spędziła w jego mieszkaniu. Tego dnia nastawiła więc budzik i z samego rana wyszła na zakupy, które po upływie tych dwóch tygodni nie wywoływały już wcale społecznego lęku. Pani ze spożywczaka była prawdziwym aniołem i kiedy w końcu przywykła do niecodziennego wyglądu i dobrych manier była nawet skłonna pomóc Penelope w tych sprawunkach. Do mieszkania wróciła więc załadowana torbami z mięsem i warzywami, natychmiast dzwoniąc do gosposi, bo była, nie licząc jej tymczasowego współlokatora, jedyną osobą w kręgu blondynki, która gotowała.

Przygotowała wszystko a kiedy już pożegnała się z Sophią, to zabrała się za uzupełnianie notatek z opuszczonych zajęć i wykładów, które wysłała jej koleżanka z roku. Do tej pory, nie znała nawet jej imienia. Penny nadal odczuwała niewytłumaczalny strach przed komunikacją miejską i autobusem na linii Cairns a Lorne Bay, choć wiedziała, że wreszcie będzie musiała wrócić na uczelnie. Nie udało jej się jednak przepisać nawet połowy zeszytu, kiedy wykończona tymi wszystkimi domowymi obowiązkami zasnęła z policzkiem przyklejonym do zapisanej kartki. Nie obudził jej swąd spalenizny, a dopiero głośny trzask drzwi, bo była na niego niemal uczulona, kiedy zwykle oznaczał Rosalie Wallace, w pretensjach wchodzącą bez pukania do jej pokoju. Zamrugała zaskoczona powiekami, z atramentem odciśniętym na policzku wpatrując się w sylwetkę Ivo, jakby zapomniała o dwóch ostatnich tygodniach swojego życia.

Widok blondyna sprawił jednak, jak niezmiennie robił to od jakiegoś czasu, że jej twarz rozświetliła się w szerokim uśmiechu, a Penny niemal zerwała się z krzesła, nieświadoma nadal tego, że z piekarnika wydobywał się dym.

-Ivo!! Zrobiłam nam jedzenie- krzyknęła podekscytowana, odwracając się w stronę kuchni -o nie- jęknęła zaraz, a jej nogi, całkiem odruchowo, rzuciły się w stronę piekarnika z kurczakiem.

Ivo Stewart
Szef Kuchni — the prawn star
26 yo — 195 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
#001

Przez resztę sobotniego wieczoru oraz pół niedzieli Ivo nawet słowem nie odezwał się do Penelopy. Traktował ją jak powietrze — acz takie mocno specyficzne, cuchnące, które drażniło jego nie nozdrza lecz oczy, ilekroć spojrzał w jej stronę. Albo ilekroć potknął się o walizkę Prady. Dopiero późnym popołudniem zaproponował, aby wspólnie zjedli obiad i napili się gorącej czekolady do jakiegoś filmu.

Poniedziałek minął w atmosferze notorycznych zamówień i szaleńczym krzątaniu się po kuchni Diamond Lodge Resort. Po powrocie nie miał nawet siły, aby — według umowy — wyrzucić Penny na bruk. Rzekomo spała, chociaż spała również przez kolejne kilka dni, gdy późnym wieczorem wracał do domu.

W jakiś dziwny, absurdalny sposób przywykł do towarzystwa Penelopy. W jej postaci było coś pokrzepiającego; coś dzięki czemu przestał notorycznie krążyć myślami wokół Elsy, a skupił się raczej na codziennych czynnościach. Te, po pewnym czasie zaczął wykonywać wspólnie z blondynką, sprawiając, że temat jej domniemanej przeprowadzki rozmył w kamaszach jaźni.

Bywał burkliwy, bywał zmęczony faktem, że znowu przestawiła mu coś w mieszkaniu, albo stłukła kolejny talerz. Jednak — szczególnie wieczorami — gdy zasiadali na kanapie do jakiegoś seansu, potrafił niezmiernie się zrelaksować. Nawet rozmowy o życiu codziennym w towarzystwie Penny wydawały się niezwykle proste. Brakło w nich tematu pieniędzy i potencjalnych randek; brakło w nich dalekich planów, bo skupione wokół danego dnia, pozostawiały miły posmak normalności.

Tym razem do domu udało mu się wrócić półtora godziny szybciej, niż zazwyczaj. Miał na sobie biały, kuchenny fartuch, na który niedbale zarzucił kurtkę. Nawet nie pofatygował się, aby zapiąć zamek, bo drogę z pracy do auta, a potem z auta do bloku, pokonał w ciągu dwóch minut. Trzask drzwi obiegł okryty mrokiem przedsionek. I jeszcze zanim zdążył go rozświetlić, zaatakował go swąd spalenizny. Nie fatygując się, wszedł do wnętrza w butach i zalawszy Penny przy stole, zmarszczył brwi.

Musiał — nawet w tych okolicznościach — przyznać, że wyglądała uroczo w potarganych włosach i śladem atramentu na policzku. Początkowo obrzuciła jego sylwetę sennym spojrzeniem, a kiedy się odezwała, prawdopodobnie w tym czasie targnął nimi impuls. Z impetem ruszył za kobietą w stronę kuchni, przy czym pośpiesznie analizował wszystko, co właśnie się działo. Penny zniknęła gdzieś w odmętach dymu, a on mimowolnie zaczął machać rękami, aby odgonić chmurę, która zgęstniała wraz z otworzeniem piekarnika.

Penny — zawołał mechanicznie, zbliżywszy się do kuchenki. — Zostaw, oparzysz się! — wrzasnął bardziej nerwowo i złapawszy za ścierkę, wyciągnął brytfankę. Zaraz wrzucił ją do zlewu i zalał wodą, co rozniosło wokół charakterystyczny dźwięk syczenia.

Kurczak był zwęglony; całkowicie niezdatny do jedzenia.

Ivo otworzył okno. Od dymu poczerwieniały mu oczy, a gardło podejrzanie swędziało. Odchrząknął, skrzyżował ramiona i z dezaprobatą spojrzał na Peneolopę.

Czy ty — zaczął oschle. — Czy ty kiedykolwiek gotowałaś? — zapytał surowo, szczerze wątpiąc w jakiekolwiek kulinarne umiejętności dziewczyny. Wtedy jeszcze nie wiedział, że wstała wcześnie, zrobiła zakupy i rozmawiała z Juanitą; nie wiedział, że w dzisiejszą kolację dołożyła naprawdę wielu starań.

Nie wiedział, więc postanowił jej dokuczyć. Ściągnął z tego zwęglonego, umęczonego wodą kurczaka skórę i podetknął ją pod twarz Penny.

Spróbuj czy smaczne — nakazał pół żartem, pół serio. — No dalej, spróbuj — zaśmiał się, uprzednio dotykając kawałkiem mięsa koniuszka nosa blondynki.


Penelope wallace
studentka, kelnerka — julius pizzeria
21 yo — 158 cm
Awatar użytkownika
about
Dziedziczka na wygnaniu próbująca nauczyć się życia w biedzie

Pchnięta gwałtownym impulsem ratowania kolacji Penelopa, nie pomyślała nawet przez moment o zachowaniu jakichkolwiek środków ostrożności. Zaślepiona ratowaniem kury, w którą pieczołowicie dopiero co wcierała rozmaite przyprawy, wpadła do zasiwiałej, kuchennej części mieszkania Ivo, wyraźnie czując za plecami obecność chłopaka. Ta, chyba jeszcze nigdy wcześniej nie wywołała w niej tego mimowolnego poczucia ulgi, choć przecież blondyn niechcący uchronił ją przed popełnieniem największego, życiowego błędu. Odetchnęła, bo Ivo wrócił z pracy w najlepszym możliwym momencie. Sama Penny w końcu nie miała pojęcia, co począć. Sofia wcale nie przygotowała ją na taką ewentualność. Poleciła, by piec kurczaka w dwustu stopniach przez godzinę, aż skórka będzie odpowiednio przypieczona, niemal złota. Nie wspomniała nic o żadnych potencjalnych wypadkach, a mimo to Penny pierwsza rzuciła się na ratunek kurze, bo czuła się zwyczajnie winna. Żywiła też malutką iskierkę nadziei, że kolacja nie była zrujnowana, a ona mimo spodziewanej katastrofy będzie mogła jednak odwdzięczyć się mu za tą bezinteresowną pomoc. Nawet jeśli nieco ją na nim wymusiła płaczem i zgrzytaniem zębów.

Jej klatka piersiowa falowała nerwowo, kiedy kucnęła przy piekarniku, wydzielającym specyficzny swąd spalenizny. Pociągnęła mocno za rączkę, natychmiast krztusząc się kłębami dymu wylatującymi z jego wnętrza. Wrzask Ivo przedarł się przez atak kaszlu, który wyrwał się z jej piersi i Penny odsunęła się machinalnie, zastygając w bezruchu, kiedy Ivo ratował kurę wrzucając ją do wodnej kąpieli. Zamrugała powiekami, by pozbyć się mroczków sprzed oczu i natychmiast wyjrzała przez ramię blondyna, krytycznie wpatrując się na pływającego w brytfance kurczaka.

Nie wyglądał tak, jakby wciąż nadawał się na jakiekolwiek podziękowania. Był czarny i napawał Penelopę olbrzymim wstydem, przez który mimowolnie przygryzła wnętrze policzka. Wyglądał tak, jakby sam spalił się ze wstydu. Jakby miał zamiar obrócić się w tej nieszczęsnej brytfance w popiół, niepocieszony swoim wyglądem. Penny w pierwszej chwili nie śmiała nawet spojrzeć na Ivo, jednak jego oschły ton i głupie pytanie podziałało na nią natychmiastowo. Uniosła głowę znad zlewu, wbijając swoje błękitne oczy w jego zastygłą w bezruchu twarz. Nie potrafiła odczytać z niej czy był na nią zły, zawiedziony, że mieszkając pod jednym dachem z tak wyśmienitym kucharzem dopuszczała się takich wpadek, czy rozbawiony, tym, jak nieporadna była. Znaczące spojrzenie, jakie mu posłała było wystarczającą odpowiedzią.

-A jak myślisz? - uśmiechnęła się uroczo, przechylając lekko głowę. Robiła dobrą minę do złej gry, chcąc za wszelką cenę pozbyć się napiętej atmosfery, by obrócić całą tą nieszczęśliwą kolację w żart - Mamy w domu kucharkę. Sofia rozmawiała ze mną i pomogła mi przyrządzić kurczaka dla nas, ale niechcący zasnęłam, a resztę historii już znasz - wzruszyła ramionami, marszcząc nos, kiedy Ivo podsunął jej pod niego kawałek spalonej skórki. Wywróciła mimowolnie oczami, obserwując z uwagą jego twarz. Poczuła się nieco lepiej, kiedy jej uszu dobiegł znajomy już śmiech, choć nie miała wcale ochoty przyznawać się do namacalnej, pływającej w zlewie porażki. Chwyciła więc kawałek kurczaka, by bez namysłu wyjąć go spomiędzy palców Ivo i wetknąć sobie do ust. Przymknęła oczy, czując natychmiast obrzydliwy smak goryczy, który wywołał niepowstrzymany ślinotok. Penny wydęła usta, mieląc kawałek kurczaka w buzi, by zaraz otworzyć oczy i spojrzeć na chłopaka z jawnymi łzami w nich błyszczącymi.

Bo Penelope w całym swoim życiu z pewnością nie miała w ustach nic bardziej obrzydliwego.

-Pyszny- wymamrotała jednak z pełną buzią, zapominając o dobrych manierach i kiwając jeszcze głową, jakby na potwierdzenie swoich słów -Powinieneś sam spróbować- zachęciła, odrywając kolejny kawałek czarnej skóry i kierując go do ust swojego przyjaciela.

Ivo Stewart
Szef Kuchni — the prawn star
26 yo — 195 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea

Ivo jeszcze nigdy w życiu nie widział tak spalonego kurczaka — a w szkole doświadczył naprawdę wielu kulinarnych niepowodzeń. Mimo tego w każdym wypadku chodziło o zły dobór przypraw. Tymczasem przez chmurę dymu, spod mocno zmrużonych powiek spoglądał na grubą, czarną skorupę, w którą bezwolnie zostało odziane mięso. Z pewnością nie spodziewał się, że w przypadku prawidłowej obróbki termicznej smak kurczaka dorównałby wykwintnym daniom masterchefów, jednak z pewnością byłby na tyle zjadliwy, aby posłużyć im za dzisiejszą kolację.

Nie było w tym nic zabawnego, ale pomimo tego Ivo nie odczuwał gniewu. Nieroztropność Penelopy, choć bez wątpienia momentami bywała męcząca, to nierzadko poprawiała mu humor. Jak wtedy, kiedy zamiast cukru użyła do herbaty soli, albo zmieszała w pralce swoje jasne sukienki z jego czerwonym T-Shirtem. Bywały wieczory, że chciał pozostać sam; że chciał przypomnieć dziewczynie o niespełnionej umowie, acz nigdy nie zdążył, bo zgubiony w prozaicznej rozmowie, zapominał o wszystkim.

Teraz również nie pamiętał — albo nie chciał pamiętać. Strudzona mina Penny sprawiła, że chciał się uśmiechnąć i poczochrać ją po blond czuprynie jak niesfornego szczeniaka. Ostatecznie odpuścił i nie dał po sobie poznać, że zwęglony kurczak oraz pochłonięta dymem kuchnia, całkowicie go obeszły.

Słysząc pytanie, mechanicznie uniósł lewą brew. Nie odpowiedział, acz w niechlujnym akcie wzruszył jedynie ramionami. Zgrywał się, podtrzymując tęgi wyraz twarzy i z lekka piorunujące spojrzenie. Jawnie spokorniał dopiero w chwili, w której opowiedziała mu o przebiegu przygotowywania kurczaka. Raczej — chociaż zdążył zauważyć, że Penelopa była empatycznym stworzeniem — nie spodziewał się, że będzie skłonna im coś ugotować, a zwłaszcza coś tak wymagającego jak pieczeń.

W marnej odpowiedzi westchnął i złapawszy zwęgloną skórę, żartobliwie przytknął ją pod twarz Penny. W rzeczywistości nie chciał, aby to zjadła, lecz po raz kolejny zaskoczyła go swoją pewnością. Nie oponował jednak, kiedy śmiało wyciągnęła spod jego palców mięso, a następnie — z dostrzegalnym gołym okiem oporem — wpakowała cały kawałek do ust. Natychmiast zmarszczył nos i skrzywił wargi, widząc tą mizerną próbę udowodnienia mu doskonałego smaku kurczaka. Wedle uznania Ivo smakował dokładnie tak, jak wyglądał: okropnie.

Nie, dzięki — odmówił od razu i w geście obrony odchylił głowę do tyłu, aby przypadkiem nie dotknąć ustami spalonej skórki. Złapał nadgarstek Penny i siłą podetknął porcję pod jej twarz. — Ale ty się nie krępuj. Jedz, skoro ci smakuje — zaproponował, uprzednio prychając krótkim, ironicznym śmiechem. Nie zamierzał się pochorować, a z pewnością taka dawka węgla wywołałaby ostrą niestrawność.

Dobra — odezwał się nagle. — Koniec, Penny — wytrącił z ręki dziewczyny kurczaka, który natychmiast wylądował w zlewie. Następnie złapał za szmatkę i oślinił rant. Potem pomiędzy dwa palce chwycił policzek Penelopy i śmiało zaczął wycierać ścierką jej skórę. Atrament potrzebował dłuższego tarcia, ale ostatecznie zaczął znikać. — Pojedziemy zjeść na miasto — zawyrokował.

Penelope wallace
studentka, kelnerka — julius pizzeria
21 yo — 158 cm
Awatar użytkownika
about
Dziedziczka na wygnaniu próbująca nauczyć się życia w biedzie

Penelope nie mogła przełknąć goryczy porażki, tak jak nie mogła przełknąć tej obrzydliwej kury. Miała wrażenie, że spalony kawałek niedoszłej kolacji rósł jej w ustach i z całych sił zapragnęła go wypluć, kiedy Ivo zamachnął jej przed nosem kolejnym, tym, którym tak desperacko chciała go nakarmić.

Choć nie miała żadnych szans. Ivo bez najmniejszego wysiłku przechylił szalę porażki na stronę Penny. Wciąż czuła gorycz w ustach, kiedy nieprzyjemny swąd spalenizny wdarł się do jej nozdrzy; już niemal wywaliła język, już prawie pluła kurczakiem na biały fartuch blondyna. Dobre maniery były w niej jednak wciąż głęboko zakorzenione, a surowe spojrzenie matki nadal żywe w jej wyobrażeniach, powstrzymało ją przed tymi poniżej wszelkiej krytyki manierami. Pokręciła tylko głową ze łzami w oczach, a w końcu i z trudem przełknęła mięso. Nieprzyjemna nuta goryczy pozostała na języku Penelope i blondynka wcale nie protestowała, kiedy Ivo tak niedelikatnie wytrącił z jej dłoni nazbyt przypieczoną skórę. Wylądowała w zlewie, kończąc tym samym swoją marną egzystencję obok doszczętnie spalonej kury.

Penny

Na jej usta wkradł się mimowolny uśmiech, który rozświetlał lico blondynki niemal za każdym razem, kiedy chłopak zwracał się do niej w ten sposób. Choć pozornie nie było to niczym wyjątkowym, bo przecież tylko jej imieniem. Jednak coś ujmującego odnajdowała w świadomości, że dla wszystkich przez całe swoje życie była Penelopą, a dla tego zwykłego chłopaka, po prostu zwykłą Penny. Ojciec zwykł powtarzać, że Penelopa brzmiało dostojnie, zaś Penny strasznie nudno i tandetnie. Richard Wallace również przez całe życie był dla swojej córki Richardem, choć częściej zasługiwał na to, by być tylko zwyczajnym Dickiem.

Ivo skarcił ją jak małe dziecko, a Penny przyglądała mu się z ukosa, próbując pozbyć się wrażenia, że właśnie tak zwykł ją traktować. Obserwowała w milczeniu szmatkę, którą chłopak chwycił w dłoń, z lekkim odrętwieniem przyzwalając na ten bezceremonialny gest. Podszedł ją z zaskoczenia.[/akapit]

-Co robisz? - skrzywiła się, czując mokry kawałek materiału na policzku. Zaparła się dłońmi o klatkę piersiową Ivo, próbując odepchnąć go od siebie w niemej panice, spowodowanej nagłym kontaktem z jego śliną -Fuj, nie mamy wody w domu? Jesteś obrzydliwy - skomentowała przez mimowolnie zaciśnięte zęby, kiedy wszelkie próby odepchnięcia go od siebie spełzły na niczym i pozostało jej jedynie wyrażenie swojego niezadowolenia. Westchnęła z rezygnacją, czekając cierpliwie, aż Ivo przestanie się nad nią znęcać.

Uniosła na niego spojrzenie swoich jasnych oczu, mrugając bezwiednie powiekami -Na miasto? To znaczy do Cairns? - rzuciła z nagłym ożywieniem, zapominając niespodziewanie o swoim oślinionym policzku. Penny w czasie ostatnich czternastu dni zaszyła się w mieszkaniu Ivo, jakby te było najwspanialszym azylem. Już samo wyjście do spożywczaka wydawało się być przeprawą na drugi koniec świata, a siedzenie na kanapie w towarzystwie chłopaka, niemal kojącą terapią, która pozwalała jej zapomnieć. Targnęła nią nagła obawa przed wyściubieniem nosa z tego miejsca, w którym nie musiała być idealną sobą, jednak wiedziała, że nie było sensu się z nim spierać. Jej brzuch, który nagle odezwał się w żałosnej symfonii przedziwnych odgłosów, przerywając trwającą ciszę, z pewnością zgodziłby się z Ivo. Pokiwała więc głową, przyglądając się uważnie twarzy chłopaka.

-Może być. W co mam się ubrać? - spytała całkiem poważnie, oczekując równie poważnej odpowiedzi. W świecie Penelope kwestia ta była wyjątkowo istotna, a podobne rozterki towarzyszyły każdemu wyjściu na miasto. Uniosła więc brew, niemal jakby tym małym gestem chciała ponaglić Ivo. Jej brzuch również to uczynił, odzywając się po raz kolejny nieproszonym.

Ivo Stewart
Szef Kuchni — the prawn star
26 yo — 195 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea

Dla Ivo była po prostu Penny: z lekka niesforną i nieogarniętą, młodą kobietą, która pojawiła się w jego życiu w najmniej odpowiednim momencie, ale również jednocześnie tą, która na nowo wplatała w ponurą codzienność odrobinę światła. Nie była Penelopą: wielmożną damą z przepełnionego przepychem oraz chłodem domu; nie musiała przejmować się odbitym na twarzy atramentem, ani złym słownictwem — zapewniam, że on wyrażał się dużo gorzej.

Uśmiech nie pozostał obojętny dla oczu mężczyzny, chociaż z pewnością nie znał jego bezpośredniego podłoża. Rosie zwykła często wykrzywiać twarz w dziwnej mimice, kiedy zwracał się do niej w taki naturalny, przeciętny sposób. I być może to dobrze, że nie zapytał; być może w tym właśnie uśmiechu i w tej właśnie niewiedzy skryła się jakaś kwintesencja dalszych, przyczynowo-skutkowych reakcji.

Myję ci policzek — odpowiedział lakonicznie, kompletnie ignorując sprzeciw Penny. Wzmógł uścisk palców na jej brodzie, kiedy w ten buntowniczy sposób spróbowała wyrwać się spod jego woli i jeszcze mocniej naparł całą sylwetką. Czuł dłonie, które naparły mu na klatkę piersiową; czuł pod opuszkami nagłe wzdrygnięcia Penelopy, a pomimo tego — początkowo nieświadomie, potem już z domieszką złośliwości — kontynuował wycieranie damskiego policzka. Nie poskąpił śliny i jeszcze jeden raz oblizał rant szmatki, uprzednio śmiejąc się krótko, acz wyniośle. — Przed chwilą chciałaś nakarmić mnie spaloną kurą — przypomniał żartobliwie, jakby właśnie chciał udowodnić, że dzisiejszego wieczoru, to ona wygrała podium obrzydliwości.

Gotowe — poinformował i odłożywszy szmatkę na blat z dumą spojrzał na czysty, acz wyraźnie zaczerwieniony policzek Penelopy. Potem zwrócił uwagę na jej niezadowoloną minę, która nagle zmieniła klatkę jak w kalejdoskopie. Wyglądała teraz na zaskoczoną i trudno było mu stwierdzić, czy w pozytywny sposób.

Złapał się za boki i pokręcił głową.

Nie, nie tam. Zjemy coś szybkiego w Lorne Bay, chociaż niewiele lokali jest teraz otwartych. — Mimowolnie spojrzał na naścienny, kuchenny zegar. Lorne Bay było miastem, które chodziło spać wyjątkowo wcześnie. Po dwudziestej przeważnie można było odwiedzić wyłącznie bardziej obskurne miejsca, stanowiące zbiorowisko lokalnego marginesu albo wałęsającej się młodzieży. — Co? — oderwałam wzrok od zegara. Pytanie Rosie, a jeszcze wcześniej jej burczący brzuch, wybiło go z pantałyku i sprawiło, że naprawdę musiał powstrzymać się przed prychnięciem. — Idź po prostu tak — skinął na jej domowy ubiór. — Ja się nie przebieram — dodał prędko.

W świecie Ivo ubiór stanowił najmniej istotną sprawę. W Lorne Bay brakło domów mody, dlatego większość mieszkańców nosiła podobne, nadzwyczaj przeciętne ubrania. Nie było tu zbyt wiele drogich lokali.
Pośpieszmy sie — zawyrokował mocno rozbawiony, gdy głos po raz kolejny zajął brzuch Penelopy.

Skromna budka z kebabem mieściła się dziesięć minut drogi od mieszkania Ivo. Poszli pieszo. Lokal okupowała grupa małolatów, którzy zacięcie debatowali przy lichych, czerwonych, plastikowych stolikach o kolejnych rozgrywkach LOLa. Między wgryzaniem się w nasiąkniętą sosami bułkę, łapczywie popijali jeszcze pepsi.

Ivo zabrał Penny kawałek dalej, gdzie swobodnie usiedli na murku przed przystankiem autobusowym. Było tu pusto i w miarę cicho, choć głos młodzieży dalej ciągnął się po ulicy. Mogli obserwować ich z daleka, bo kebabowa buda wcale nie zniknęła z zasięgu wzroku.

Trzymaj — rzucił, po czym natychmiast wręczył Penny jak dotąd starannie zapakowane danie. W środku znajdował się kebab z mieszanym mięsem i sosami. Następnie ułożył swoją, rozwinięta do połowy bułkę, pomiędzy udami i wyciągnął z kieszeni kurtki dwa piwa. Charakterystyczne syknięcie, które towarzyszyło otwieraniu alkoholu, rozbrzmiało się dookoła. Ivo położył puszkę obok dziewczyny, po czym sięgnął po kolejną; tym razem dla siebie.

Jedz, Penny. To naprawdę smaczne — rzucił, jakby na zachętę i sam zaczął dłubać plastikowym widelcem w bułce. Na pierwszy rzut wziął kilka kawałków mięsa z surówką, które zaraz zapił łykiem piwa.


Penelope wallace
studentka, kelnerka — julius pizzeria
21 yo — 158 cm
Awatar użytkownika
about
Dziedziczka na wygnaniu próbująca nauczyć się życia w biedzie

Sceptyczne spojrzenie Penelopy uciekło na moment od poważnego oblicza Ivo, by spocząć za oknem. Pogrążone w bezkresnej ciemności Lorne Bay, którego uliczki ledwo oświetlały dogorywające latarnie, nie zachęcało do wieczornych spacerów i z pewnością nie skrywało w sobie takiego potencjału, co tętniące życiem ulice w samym sercu Cairns. Penelope była jednak zbyt głodna, by sprzeciwiać się woli swojego towarzysza, więc po chwili, tak czy siak bezcelowego, wachania, skinęła głową, unosząc kąciki ust w lekkim uśmiechu -Niech będzie- mruknęła, spoglądając przelotnie w dół, na swój bawełniany sweter i ciemne spodnie. Z ulgą przyjęła, że nie były nazbyt wymiętolone ani nawet poplamione w skutek walki z kawałkiem nieszczęsnego kurczaka.

Burczący brzuch blondynki wyraził swój entuzjazm jeszcze przynajmniej dwa razy, nim nie wyszli z mieszkania, podążając w nieznanym jej dotąd kierunku. Po raz pierwszy, kiedy Penny zniknęła na chwilę w łazience, by poprawić rozczochrane przez tą nieszczęsną drzemkę i jej szarpaninę z Ivo blond kosmyki. Zaś kolejny, kiedy nachylała się w ciasnym korytarzu by wcisnąć na stopy buty.

Opatulona chroniącym przed wieczornym wiatrem swetrem, dreptała chodnikiem obok blondyna, próbując dotrzymać mu kroku, choć chwilami wcale nie nadążała. Gołe ręce wciśnięte pod pachy desperacko próbowały się ogrzać, przyzwyczajone do ślęczenia pod miękkim kocykiem na wygodnej kanapie. Penny nie odezwała się przez całą drogę do restauracji, pogrążona we własnych myślach. Nie spodziewała się ekskluzywnego lokalu słynącego z krwistych steków, bo Lorne Bay w porównaniu do Cairns wciąż było dziurą zabitą dechami, gdzie po zmroku dało się słyszeć jedynie poszczekujące w oddali psy. Spodziewała się jadłodajni z burgerami, przypominającej te przydrożne bary dla kierowców ciężarówek.

Budka z kebabem wykraczała poza jej wyobraźnię i w pierwszej chwili tylko łypała nieufnie to na obdarty, jarzący się szyld, to na Ivo, który zdawał się wcale nie przejmować otoczeniem. W końcu i Penny przestała się krzywić, powtarzając sobie dla świętego spokoju i własnego lepszego samopoczucia, że blondyn jako kucharz z pewnością powinien szczycić się niewybrednymi kubkami smakowymi i raczej nie zabrałby jej na niesmaczne, psie jedzenie. Musiało mu więc smakować.

Kiedy przycupnęła na bijącym chłodem murku, niemal z ulgą przyjęła od blondyna gorącą bułkę z mięsem i surówką, zawiniętą w kawałek spożywczej folii. Ogrzewała jej zmarznięte palce, ale i serce, bo kiedy Penny wreszcie z niemałym wysiłkiem odwinęła kebaba, uwalniając obłędny zapach, buchający parą w jej twarz i kiedy wreszcie wgryzła się w bułkę, to musiała przyznać, że żaden wybitnie drogi homar, czy krewetki gotowane w winie nie mogły równać się z tym smakiem, zamkniętym w zwykłej bułce z obskurnej budy. Westchnęła z przymkniętymi oczami, połykając pierwszy kęs. Jej palce owinęły się niespiesznie wokół puszki, którą bez wachania przechyliła, upijając porządny łyk.

W takich chwilach normalności myśli o rodzinie nawiedzały ją niechciane, niemal odruchowo. W głowie wykiełkowała myśl, że Rosalie Wallace z pewnością dostałaby ataku serca, gdyby ujrzała swoją córkę usadowioną w tym prostackim otoczeniu. Żłopiącą piwo z puszki i zajadającą się kebabem, z sosem cieknącym między palcami, na murku przy przystanku. Jej matka z pewnością nie cieszyłaby się kebabem i nawet postawiona na miejscu Penny wciąż przejmowałaby się tym, co pomyślą o niej ludzie. To i tylko to od zawsze stanowiło jej odwieczny problem i podobną paranoję próbowała zasiać w głowie Penelope, jednak blondynka, nawet przez chwilę nie doświadczyła żadnych spojrzeń pełnych dezaprobaty. Choć zajadając się kebabem niemal cały czas obserwowała opustoszałą uliczkę razem z majaczącą na jej tle budką i z pewnością dostrzegłaby każde nieprzychylne pary oczu w nich utkwione. Podekscytowane głosy zgromadzonych wokół budki chłopców przecinały wieczorną ciszę, kiedy Penelope zerknęła wreszcie na Ivo.

-Nigdy nie jadłam kebaba- przyznała, uśmiechając się delikatnie. Podobne otoczenie nie było wcale dalekie od tego, które zwykła obserwować każdego dnia, choć wyłącznie z daleka. Na uczelni często widywała usadowionych w podobnej scenerii studentów, zajadających się niezdrowymi przekąskami. Sama Penny, zbyt zajęta nie próbowała jednak nigdy stać się ich częścią -Piwa też nie piłam- dodała, choć te nie było wcale tak dobre jak wino, które zwykła popijać przy wykwintnych kolacjach. Nabrała głośno powietrza, nachylając się nad bułka, by odgryźć kolejny kęs. Gdzieś w połowie kolacji, podwinęła nogi, siadając na murku wygodniej, po turecku.

-Posprzątam ten bałagan jak wrócimy Ivo. Wyszła katastrofa, a chciałam ci tylko podziękować za pomoc i przekazać dobre wieści. Bo chyba znalazłam pokój - pochwaliła się, choć nie uraczyła chłopaka wielkim entuzjazmem. Gdyby mogła, z pewnością zostałaby w jego mieszkaniu, jednak jej pobyt winien był skończyć się już przed dwoma tygodniami.

Ivo Stewart
Szef Kuchni — the prawn star
26 yo — 195 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea

Ivo może i był kucharzem w ekskluzywnej restauracji, ale przywykł nie kręcić nosem na jedzenie. Dla samego siebie nie gotował praktycznie nigdy; dla Elsy na rozkaz zawsze. W przypadku Penny łatwiej było mu sięgnąć po gotowe produkty albo proste dania, aniżeli ślęczeć nad kuchenką po odbytych dwóch zmianach.
A biorąc pod uwagę spaloną kurę, kebab wydawał się znakomitą opcją.

Siedział obok i w skostniałych dłoniach trzymał bułkę. Jadł powoli, choć z widocznym apetytem, raz za razem wbijając widelec w mieszkankę mięsa oraz surówek. Kątem oka obserwował Penelopę. Początkowo, gdy opieszale odwijała srebrną folię, wyglądała na niebywale niezdecydowaną. Dopiero po chwili ujrzał na jej bladej od mrozu twarzy, gamę rozmaitych emocji, wyrażających głównie ulgę i zadowolenie. W momencie, w którym zgnieciona pod wpływem chwytu puszka brzdęknęła, mimowolnie się zaśmiał i starłszy z własnych ust sos, w pełnej krasie odwrócił się ku dziewczynie.

Więc właśnie doświadczasz ze mną swojego pierwszego razu — zawyrokował, uprzednio potakując tej wypowiedzi.

Dla Ivo ta chwila była zwyczajna; jedna z wielu, których doświadczył w Lorne Bay. Nie potrafił tak jak Penny — z oczarowaniem — spoglądać na bułkę tłustych rozmaitości; nie potrafił postawić się w jej sytuacji: tej w której matka sugestywnie mówiła o tym, co powinna, a czego kategorycznie nie powinna robić. Nie odczuwał na karku cudzego oddechu i nazbyt poważnie nie podchodził do odbierania ludzkich spojrzeń. W swoim małym, ubogim świecie, żył wedle własnych zasad: bez zbędnych etykiet, rodzicielskich rozczarowań i kazań.

Wyciągnął dłoń, aby sięgnąć po krople sosu, która usadowiła się na policzku dziewczyny. Jednak w odpowiednim momencie powstrzymał się przed jej starciem i zacisnąwszy palce, cofnął całą rękę. Natychmiast posłał spojrzenie w stronę rozświetlonej budy, po czym ponownie skupił się na dłubaniu widelcem w bułce. Dopiero, kiedy Penny po raz kolejny zabrała głos, mimowolnie odwrócił twarz w jej stronę. Był zdumiony, choć prędko przerwał to nagłe zszokowanie i wpakował sobie mięso do ust.

Fantastycznie — odparł z buzią wypełnioną jedzeniem. Zaraz ponownie wpakował porcję i kontynuował, jednocześnie plując resztkami na boki. — Kiedy się wyniesiesz? — dopytał.

Ivo nawet nie był pewny, w którym momencie przyzwyczaił się do obecności Penelopy. Z biegiem dni, mimowolnie, zaczął traktować ją jak konieczny element wystroju mieszkania; jak dekorację, wprowadzającą pomiędzy jego ściany lekki chaos i dezorganizację. Była kiedy zasypiał i była, kiedy z rana szykował się do pracy — choć zazwyczaj wtedy drzemała w rozkopanej pościeli, niejednokrotnie ukazując mu nagą skórę tu lub ówdzie.

Denerwowała go. Irytowała, ale tym właśnie zachowaniem odciągnęła sceptyczne myśli Ivo od wizerunku Elsy. Jego ex ani razu nie próbowała się z nim skontaktować. Dwukrotnie widział ją w galerii poza miastem w towarzystwie koleżanek — beztrosko wałęsała się z ogromnymi, papierowymi torbami ze sklepu do sklepu, pieczołowicie wybierając te najdroższe. Ivo cierpiał w ciszy — ale nie cierpiał w domu, gdy czyny Penny starannie przechodziły z jednej głupoty do drugiej.

A kolejną głupotę odnalazł w wizji przeprowadzki, której raptem dwa tygodnie temu pragnął z całej siły.Przełknął i nerwowo zamieszał widelcem w bułce.

Pokój jest w Lorne Bay? — dopytał znienacka. Usiadł w siadzie skrzyżnym. Ułożył kebaba pomiędzy udami i zacisnął palce na kolanach. — Nie sądze, abyś była gotowa sama zamieszkać — zaczął. Cmoknął z wyraźną irytacją i skrzyżował ramiona wyglądając przy tym, jakby intensywnie nad czymś myślał. — Regularne opłacanie rachunków, spisywanie liczników, wymiana żarówek i naprawa drobnych usterek... — wyliczał, uprzednio wskazując każdy przypadek na palcach — robienie prania, zmywanie, zakupy, gotowanie... poradzisz sobie z tym wszystkim? — Pokręcił głową. — Musisz też sprawdzić szczelność moskitier w oknach, bo w Lorne Bay robactwo sięga takie rozmiary — tu sugestywnie zaprezentował ogromny rozmiar owadów — i czasem zdarzają się szczury.


Penelope wallace
studentka, kelnerka — julius pizzeria
21 yo — 158 cm
Awatar użytkownika
about
Dziedziczka na wygnaniu próbująca nauczyć się życia w biedzie

Kawałek tłustego mięsa, którego Penelopa mieliła w buzi, by jak najdłużej zachwycać się jego smakiem i aromatem, rozlewającym się po języku, utknął nagle nie w tej dziurce, kiedy blondynka wciągnęła nieświadomie powietrze. Dwuznaczne słowa Ivo uderzyły w nią falą gorąca i sprawiły, że na policzki Penelopy wkradł się szkarłatny rumieniec, choć w taką pogodę można było go zganić na dzieło chłodu, a nie jej towarzysza, który nie wydawał się być nawet odrobinę poruszony jej pierwszym razem.

Odkaszlnęła gwałtownie, wyginając rękę za plecy, by niezgrabnie się po nich poklepać. Oczy zaszły jej łzami i gdy to nie pomogło, nadal kaszląc chwyciła puszkę śmierdzącego bezdomnym piwa. Pociągnęła łyk, wbijając swoje paznokcie z niechlujnym wręcz odrostem w puszkę. Przełykała chmielowy napój z ulgą, choć w pierwszej chwili niemal poszedł jej nosem, gdy jej ciałem wstrząsał raz za razem odruch niepowstrzymanego kaszlu.

Piwo było zbawienne i Penny nigdy nie przypuszczała, że uratuje jej życie. Gdy wreszcie zapadła cisza, a blondyna uspokoiła nieco swój oddech, to prędko zerknęła na Ivo, kiwając głową.

- Nazywaj to jak chcesz - mruknęła cicho, zmuszając się do tego, by unieść podbródek i wytrzymać jego spojrzenie. Jej gwałtowna reakcja wpędziła ją w poczucie wstydu, którego chciała pozbyć się za wszelką cenę, bo Ivo z pewnością nie musiał wiedzieć, że była życiową niedorajdą w wielu innych kwestiach.

Nie musiał wiedzieć, że jedyny męski członek jakiego widziała to ten nieprzeciętnie wielki i dziwnie żylasty z filmu dla dorosłych, którego wyłącznie z czystej ciekawości, włączyła. Nie musiał wiedzieć, że na myśl o czymkolwiek związanym z sferą intymną Penelope reagowała wręcz nerwowo, a wszelakie gorące opisy w swoich romantycznych książkach czytała z wypiekami na twarzy i wielkimi oczami -Wpadł mi okruszek- wytłumaczyła się więc, wgryzając się w bułkę, która pochłonęła całą jej uwagę tak bardzo, że nie zauważyła zbliżających się do jej twarzy palców Ivo. Po chwili sama starła sos z policzka, wzdychając jednocześnie głośno, bo czuła, że jej brzuch zaraz eksploduje. Nie była do tego przyzwyczajona, wychowana na dwóch ziemniaczkach, wyłącznie chudym mięsie i zielonych liściach tworzących wykwintne danie. Sofia tylko czasem przygotowywała jej po kryjomu kolacje, z bogatej w kolory kuchni meksykańskiej, ale i wtedy jej umysł w połowie jedzenia wrzeszczał Stop. Ten sam umysł nie potrafił sprzeciwić się jednak stanowczemu Jedz Penny, które padło z ust siedzącego obok niej blondyna. Na moment odłożyła bułkę na murek obok, zawijając ją pieczołowicie w folię. Na moment skryła usta w swetrze, powstrzymując chcące się wyrwać z jej ust beknięcie.

Wciąż była kulturalna, choć i tak dyskretnie sięgnęła do guzika od spodni, rozpinając go z ulgą.

Nie patrzyła już na Ivo, gdy pytał, kiedy się wyniesie. Wzruszyła tylko ramionami, nieobecnym wzrokiem wpatrując się w okruszek z bułki, który z ust chłopaka wylądował na jej kolanie, a którego nie strzepnęła od razu, zaskoczona jego pytaniem. Niby było normalne, a jednak Penny w głębi duszy poczuła zawód, że nawet nie próbował jej powstrzymywać. Z rozgoryczeniem przyjęła do wiadomości, że Ivo nadal chciał się jej pozbyć, a jego sympatia do niej była tylko mrzonką.

Pokręciła przecząco głową i już otwierała usta, by odpowiedzieć, jednak Ivo wcale nie dał dojść jej do słowa, wymieniając te wszystkie obowiązki, które napawały ją przerażeniem. Czuła się w ich obliczu jak siedmioletnie dziecko, które miało być pozostawione same sobie, choć może nawet i ono poradziłoby sobie z tym wszystkim lepiej. Penelopa próbowała jednak spoglądać na swoje nowe życie optymistycznie i nie mogła spać na kanapie Ivo dopóki nie pochłonie instrukcji obsługi pralki. Odchrząknęła, unosząc brew.

-W ogóle mnie nie słuchasz Ivo, to pokój, więc nie będę mieszkać sama - zaczęła spokojnie, stukając paznokciami w puszkę z piwem -Po pierwsze, to muszę sobie dać radę, nie jestem dzieckiem jak już mi wiele razy przypomniałeś. Po drugie, nie - westchnęła, urywając na chwilę i spoglądając na chłopaka, nim nie kontynuowała -Nie mogę tu mieszkać i codziennie jeździć do Cairns autobusem, więc znalazłam tam pokój w ogłoszeniu. Mój współlokator wydaje się w porządku i wygląda na takiego, który umie odkręcić słoik- brzmiała pewnie, jakby miała już wszystko poukładane, choć w rzeczywistości sama myśl o samotnym mieszkaniu z kimś obcym ją przerażała. Co prawda nie dalej niż dwa tygodnie temu sama się na to zdecydowała, ale Ivo przestał być kimś obcym, w momencie, kiedy porwał ją z ramion Tristana w sam środek ruchliwej ulicy.

Dlatego, kierowana tym skrywanym przestrachem spoglądała na chłopaka z nadzieją w oczach -Jak chcesz to możesz jechać ze mną pojutrze obejrzeć pokój. Wtedy będziesz mógł się upewnić, że nie mam w szafie żadnych szczurów- zażartowała, uparcie obstawiając przy swoim. Wolałaby usłyszeć z jego ust cokolwiek innego, jednak Ivo najwyraźniej wolał, by Penelopa dotrzymała swojej obietnicy sprzed dwóch tygodni, a ona była zbyt głupia, by zrozumieć jego sugestię. Przeniosła spojrzenie na budkę z kebabem, czując, jak pocą jej się dłonie na samą myśl o tym, o co chciała zapytać.

-Obiecałam ci dwa tygodnie temu, że jak się wyniosę to nigdy więcej mnie nie zobaczysz- przypomniała, bawiąc się zawleczką od puszki, by zająć czymś ręce i myśli -Nadal tego chcesz? - wydukała w końcu, czując się niemal tak, jak czuła się za każdym razem kiedy czekała na pochwały od matki czy ojca. Jakby zależało od tego jej życie, bo poniekąd zależało, kiedy tak bardzo przywykła już do obecności Ivo i traktowała go niemal jak swojego pierwszego, prawdziwego przyjaciela.

Ivo Stewart
Szef Kuchni — the prawn star
26 yo — 195 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea

Ivo nie wiedział, że Penny miała przed sobą jeszcze wiele pierwszych razy, które nijak odnosiły się do ulicznego jedzenia i picia taniego, zapewne rozcieńczonego trunku. Osobiście — prawdopodobnie — doświadczył już wszystkiego, co powinno dotyczyć mężczyzn w jego wieku: niejednokrotnie nadużył alkoholu, angażował się w bójki i mniejsze konflikty, bez konsekwencji wracał późnymi wieczorami do mieszkania; był zakochany, skończył studia, pracował na dwa etaty i za własne pieniądze tankował samochód. Uprawiał seks pod gwiazdami, ale również w skromnym, skrzypiącym łóżku; spróbował narkotyków i spróbował więcej tego nie robić, doświadczył wielu złamań — w tym niechybnie złamania serca.

Żył. Żył po prostu tak, jak zwykli żyć inni ludzie, więc nawet nie podejrzewał ile pustych miejsc w egzystencji Penelopy czekało na wypełnienie.

Z delikatną podejrzliwością spojrzał na krztuszącą się kobietę. Mimo tego pozostał bierny, a w następnej kolejności opieszale sięgnął po puszkę, z której upił porządny łyk trunku. Potaknął, słysząc odpowiedź Rosie, po czym nazbyt długo — w odpowiedzi na wyzywające spojrzenie blondynki — spoglądał w jej załzawione oczy.

Jasne — rzucił bez krzty przekonania, lekceważąco podchodząc do wiadomości dotyczącej „okruszka”. Zamieszał widelcem w mięsie i po raz kolejny wpakował sobie porcje do ust. Potem odgryzł kawałek bułki.

Nie zauważył niczego podejrzanego w zachowaniu Rosie. Łypnął na nią kątem oka, gdy schowała wargi pod szalikiem i również wtedy, kiedy na krótką chwilę włożyła rękę pod kurtkę. Mimo tego nie domyślił się, że te gesty stanowiły objaw objedzenia. Kebab był sycący, co wkrótce zaczęło dokuczać również żołądkowi Ivo.

Wkrótce zawisła nad nimi ciężka atmosfera. Poczuł nieprzyjemny dreszcz na skórze i gorąc w klatce piersiowej, ilekroć mocniej brnęli w temat domniemanej przeprowadzki. W głębi Ivo nawiedziło go rozjątrzenie, choć na zewnątrz jego mimika przypominała skamielinę. Kontynuował jedzenie, jednocześnie mając wrażenie, że bułka rosła mu w gębie. Nie mógł przełknąć, dlatego odrobinę dłużej potrzymał ją pomiędzy zębami a policzkiem. Przemielił jeszcze raz i tak rozdrobniony kawałek, kiedy Penelopa oświadczyła, że jej nie słuchał — a słuchał nawet nazbyt sumiennie.

Nie chcę — pokręcił przecząco głową. Następnie zwinął kebaba w folie i odłożył go na bok. W zamian sięgnął po piwo i wypił na raz całą zawartość. — Helena jest daleko. Nie mam czasu na głupoty, Penny — rzucił ze słyszalną w głosie srogością. Potem zgniótł puszkę i rzucił nią w stronę śmietnika.

Trudno było mu przyznać, ale nie podobała mu się perspektywa mieszkania Penelopy w oddalonym o prawie dwie godziny jazdy miasteczku. Przywykł, że towarzyszyła mu w codziennych sprawunkach, irytowała, a zarazem wtłaczała do mieszkania tę specyficzną aurę, która pozwalała Ivo nie wspominać Elsy. Lubił ich wieczorne seanse filmowe, spalony popcorn z mikrofali i kolorowe skarpetki, pieczołowicie wepchnięte w ostatnią wolną szczelinę pralki.

A pomimo tego powiedzenie wszystkiego na głos wydawało się zbyt skomplikowane, dlatego po prostu milczał i dalej brnął w swoją kunsztowną grę aktorską; dalej udawał, że zależało mu na obietnicy złożonej przed dwoma tygodniami.

Oczywiście, Penny. Moje mieszkanie jest zbyt małe na naszą dwójkę, a ty jesteś problematyczna — skłamał, przy czym dwukrotnie potaknął samemu sobie. Dopiero po chwili, najwyraźniej rozczarowany własnym zachowaniem, przygryzł wewnętrzną stronę policzka i odwrócił spojrzenie od połyskujących w świetle ulicznych lamp oczu dziewczyny.

Nie był głupi — zdawał sobie sprawę, że mogło dotknąć ją to, co własnie powiedział. Mimo tego nie potrafił odwołać krążących już w jaźni słów i najzwyczajniej uniósł się z murka. Otrzepawszy spodnie, wyrzucił do kosza resztkę bułki.

Ivo nie był gotowy, aby przyjąć cudze serce, a potencjalną wizję przyjaźni postanowił brutalnie zbagatelizować — nawet, jeżeli zaczął odczuwać na barkach piętno ciążącego błędu.

Wracamy do domu? — zapytał, chcąc odrzucić myśli dotyczące przeprowadzki i nowego, silnego współlokatora Penny. — Chcesz — zaczął, uprzednio na krótką chwilę mieląc w ustach ślinę — chcesz pójść się napić? Mam jutro wolne — zaproponował

Penelope wallace
studentka, kelnerka — julius pizzeria
21 yo — 158 cm
Awatar użytkownika
about
Dziedziczka na wygnaniu próbująca nauczyć się życia w biedzie

Penelopy nie dziwiła wcale postawa Ivo. Westchnęła tylko cicho i wzruszyła ramionami, roztaczając wokół siebie aurę obojętności, jakby jego niechęć do wspólnego oglądania pokoju, wcale jej nie obeszła. Jakby spytała tylko i wyłącznie z grzeczności. W ciągu czternastu dni z pewnością zdążyła się do jego surowej postawy przyzwyczaić, bo Ivo zwykle łypał na nią spod byka i kręcił głową z zażenowaniem. Nie winna była spodziewać się po nim żadnego entuzjazmu, a jednak po tej litanii obowiązków i licznych niedogodności, na które podobno, zdaniem Ivo, nie była gotowa, odniosła wrażenie, jakby chciał pomóc jej ten jeden jeszcze raz.

-To się nie wtrącaj - fuknęła odruchowo, jednak jej dobre maniery były silniejsze, bo zaraz posłała mu przepraszające spojrzenie.

Zgniotła pustą puszkę piwa i posłała ją zaraz, śladem blondyna, w stronę śmietnika. Celność Penelope pozostawiała jednak wiele do życzenia, bo ta odbiła się od niego z głośnym brzdękiem i upadła obok. Celność, a być może był to efekt chmielowego napoju, który zdążył już delikatnie uderzyć jej do głowy. Na jej policzki z pewnością wkradł się rumieniec i Penny musiała powachlować się ręką, bo oblała ją fala gorąca.

Oczywiście, Penny. Jesteś problematyczna, Penny.

Z pewnością nie mogłaby z pełną szczerością przyznać, że nie było jej przykro. Gardło ścisnęło jej się delikatnie, a oczy nagle spoczęły na tym nieszczęsnym śmietniku, z którego o świcie z pewnością miały wysypywać się rozgniecione puszki, byle uniknąć pewnego spojrzenia Ivo. Jego słowa zraniły ją do żywego, jednak Penny przełknęła ślinę, ignorując gorycz, która rozlała się w jej wnętrzu jak wstrętna zaraza. Uniosła kącik ust i z pustym już spojrzeniem zerknęła na siedzącego obok chłopaka, kiwając głową. Penelope była już przyzwyczajona do tego, że nie miała przyjaciół, a świadomość, że miało w jej życiu zabraknąć mężczyzny, którego poznała zaledwie czternaście dni wstecz, nie powinna wyrządzić jej wielkiej krzywdy. Druzgocąca myśl, że nie chciał jej już więcej widzieć, niczego nie zmieniała. Zadowolona zeskoczyła z murka, zapominając o kebabie, który na nim leżał.

-Możemy kupić picie w drodze do domu i uczcić to, że pojutrze być może znów będziemy nieznajomymi - zaświergotała obojętnym głosem i nim ruszyli w drogę powrotną do mieszkania Ivo, wcisnęła wcześniej zgniecioną puszkę do śmietnika.

Do mieszkania wrócili po, wcale nie tak krótkim, czasie, z naręczem papierowych toreb. Penelope nigdy wcześniej nie była w monopolowym i czerpała z tej wizyty całymi garściami. Ivo posłała po przekąski, upierając się i nie chcąc przyjąć odmowy. Procenty zamierzała kupić sama. Blondyn zza sklepowych półek mógł dostrzec jedynie czuprynę jasnych włosów, które przechadzały się wzdłuż półki z rozmaitymi butelkami, w tą i z powrotem. Penny do kasy przytargała nie tylko wyjątkowo tanie wino, z namalowanymi wiśniami, które wpadły jej w oko. Chwyciła też butelkę niebieskiego ginu i tequili, bo ta, miała nakrętkę w postaci plastikowego sombrero.

-To wystarczy? Chcę spróbować wszystkiego- oznajmiła z uśmiechem i wypiekami przy kasie. Sprzedawca łypał na nią podejrzliwie, jednak zza lady sięgnął jeszcze paczkę czerwonych papierosów, o które Penny poprosiła, pokazując na nie palcem. Jeśli spróbowała już tylu nowych rzeczy, mogła wpisać w swój życiorys jeszcze tą jedną.

Pęczniejąc z dumy wyciągnęła zza obudowy telefonu dokument, który jasno mówił, że zaledwie pół roku wcześniej skończyła dwadzieścia jeden lat, a w końcu chwyciła reklamówkę z chrupkami, które wybrał Ivo. Zapłaciła, wciskając się przed blondyna i niecały kwadrans później ściągała już buty w przedpokoju. Była zmarznięta, choć w środku czuła dziwny gorąc.

Nie rozsiadła się jednak na kanapie. Jak zwykle otworzyła złą szafkę, by sięgnąć miski, choć po czternastu dniach z pewnością powinna zapamiętać ich rozkład. Czasem miała wrażenie, że Ivo przekładał je specjalnie. W końcu, po krótkich poszukiwaniach i wzdychaniu, postawiła je na blacie, sięgając na palcach do górnych półek i wyjątkowo nie prosząc blondyna o żadną pomoc. Niemal wspięła się na blat, by udowodnić, że mogła poradzić sobie w jakimkolwiek mieszkaniu, nawet sama. Do misek wysypała chrupki i postawiła je na stoliku -I co teraz?- spytała głupio, unosząc brew i chwytając za butelkę z wiśniami, którą to poczęła odkręcać.

Ivo Stewart
Szef Kuchni — the prawn star
26 yo — 195 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
,,Możemy kupić picie w drodze do domu i uczcić to, że pojutrze być może znów będziemy nieznajomymi.”

Żywo potaknął, obojętniejąc na dźwięk zasłyszanych słów. Opieszale wsunął dłonie do kieszeni boomberki i przez krótką chwilę towarzyszył Rosannie spojrzeniem. Potem skupił się na przestrzeni przed sobą: na pustych, zimnych płytach chodnikowych, ulicznych lampach i ciemnym, pochmurnym sklepieniu.

Decyzja o wyprowadzce Penny z jednej strony nie była niespodziewana, a z drugiej w pełni go zaskoczyła. Dotychczas trwał w zawieszeniu — pomiędzy wydarzeniami sprzed dwóch tygodni i nieznaną mu przyszłością — pozwalając na to, aby czas nie ruszył dalej; pozwalając na to, aby Rosanna niechybnie przywykła do jego obecności. Musiał się jednak otrząsnąć, zarzegnać temu wewnętrznemu konfliktowi, przez który stał w miejscu i nieświadomie nakazywał stać tu również Penny.

Powrót do mieszkania opiewał w wymowną ciszę — choć najwyraźniej oboje próbowali zignorować fakt, że na różnych emocjonalnych płaszczyznach poczuli się dotknięci — i szelest papierowych toreb. Ivo nie przyłożył się do zakupów. Po otrzymaniu rozkazu wzruszył ramionami, po czym wybrał dwie paczki chipsów (paprykowe oraz cebulowe), krakersy oraz sos serowy. Postanowił, że w domu przygotuje coś na ciepło w nadziei, że następnego dnia ich żołądki porzuci charakterystyczny skurcz.

Nie oponował, widząc wybór alkoholu Penny i czerwoną paczkę papierosów; nie oponował, kiedy wcisnęła się w kolejkę i zapłaciła za wszystkie zakupy. Chciał myśleć, że była mu to winna.

W mieszkaniu w pierwszej kolejności poszedł się przebrać. Zrzucił wierzchne ubranie, fartuch oraz spodnie w

kant na rzecz szarych dresów i luźnego podkoszulka. Potem zaczął się krzątać w kuchni — gdzieś pomiędzy poruszającą się tam Penelopą — i wyciągnął wszystkie składniki do przygotowania krążków tortilli oraz warzyw w tempurze. W ciszy, kątem oka, obserował jak dziewczyna próbowała odnaleźć miskę, a następnie mocowała się z jej dosięgnięciem. Udając niezmiernie zajętego, pzoostał bierny, choć w głębi bawiła go ta urocza nieudolność Penny — jak zwykle zresztą, bo doświadczył już kilku podobnych sytuacji.

A co ma być? — zapytał dosyć tępo, uprzednio patrząc raz na miskę z chrupkami, raz na twarz dziewczyny, a raz na poporcjowaną już główkę brokuł, kalafioru, cebuli i pieczarek. Zajął się przygotowaniem panierki i wstawił na kuchenkę garnek z olejem. — Po prostu się napij — poinstruował. Otrzepał dłonie z mąki i wyciągnąwszy dwie szklanki, postawił je na blacie aneksu. Zachęcająco kiwnął głową.

Wiśniowa, tania butelka była podobnej jakości, co piwo, które wypili na murku. Zastanawiał się, czy Penelopa o tym wiedziała, jednak postanowił pozwolić jej przetestować prawdopodobnie nowy smak. Nie wyglądała na taką, która gustowała w tego typu alkoholach, dlatego w oczekiwaniu skrzyżował ramiona i oparł się tyłem o szafkę.

Za to, że wkrótce więcej się nie zobaczymy? — zapytał trochę poważnie, trochę uszczypliwie. Uniósł napełnioną już szklankę i przyłożył ją do szkła dziewczyny. W tle strzelił olej, jednak Ivo nie pognał do niego spojrzeniem. Zamiast tego skupił się na jasnych oczach Penelopy i na jej oddechu, który raz za razem jakby szybciej podnosił klatkę piersiową. Obserwował twarz dziewczyny z wręcz niezdrowym zainteresowaniem, po czym jako pierwszy przyłożył szklankę do ust i natychmiast opróżnił cały alkohol. Syknął siarczyście, czując, jak mocny smak spirytusu przebił się przez domieszkę wiśni, która prawdopodobnie miała jedynie przyczynić się do powstania koloru trunku. Z impetem stuknął szkłem o blat i nerwowo zajął się moczeniem warzyw w panierce, a następnie wrzucaniem ich do gorącego oleju.

Penelope wallace
ODPOWIEDZ