lorne bay — lorne bay
41 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
I'm afraid of all I am
My mind feels like a foreign land
Silence ringing inside my head
Please, carry me, carry me, carry me home
Leżenie trzy dni, wpatrując się w sufit, było jedynym pomysłem, jaki przyszedł mu do głowy przez ostatnie dni. Może nie jedynym, ale zdecydowanie najlepszym. Stąd powód, by nie opuszczać sypialni – na wszelki wypadek. Spodziewał się, że tak właśnie będzie się czuł po rozmowie (konfrontacji?) z Julią, ale wciąż potrzebował czasu na ułożenie sobie wszystkiego. Mógłby wejść w typowy marazm, połączony z alkoholem, gdyby nie to, że niespecjalnie łączyło się to z lekami, które wciąż zażywał. Nie miał bowiem ochoty na kolejny seans szpitalny i poważne rozmowy z lekarzami. Umierał, załapał, nie potrzebował kazań wygłaszanych co chwila przez mężczyzn w białych kitlach. Co prawda powinien się cieszyć, że jest już w anglojęzycznym kraju, a nie w Austrii, gdzie bardzo podobni panowie zwracali się do niego z tak silnym akcentem, że czasem sam nie rozumiał, czy wyniki się poprawiają, czy to już kaplica?
Po potrzebnym czasie odżałowywania i siebie i straconej relacji zaczął jednak zastanawiać się nad tym, co chciałby jeszcze zrobić w życiu. Oczywiście musiał wciąż przygotować się do rozmowy z córką i dokończyć kilka rozgrzebanych projektów, zanim firma ojca nie pożegna go przedwcześnie (ale na pewno z nieskrywaną radością pani od Public Relations). Wtedy wpadło mu do głowy, że chciałby zaprojektować restaurację. Miał to przepracowane już kilka lat wcześniej, ale nigdy nie znalazł projektu, w którym mógłby zrealizować swoje pomysły. A co, jeśli mógłby mieć własną knajpę?
Własną.
Ta idea może nie poderwała go na nogi, ale przynajmniej usiadł na łóżku, pełen pogardy dla swojego ogólnego stanu. Spojrzał w lustro naprzeciwko i przeczesał dłonią coraz dłuższe włosy.
Zapomniał o tym pomyśle zaraz po gorącym prysznicu, który zrelaksował obolałe ciało i pozwolił mu w końcu wyjść na miasto, żeby coś zjeść i wypić kawę, skoro nie kłopotał się, by mieć w domu jakiekolwiek zakupy.
*
Pomysł wrócił do niego kilka dni później, wieczorem, kiedy przeglądał… Instagram. Tak, największy wróg social mediów miał tam konto incognito, do którego założenia przełamał się, żeby podglądać z ukrycia to, co wrzucała jego córka ze swojej wielkiej podróży. Tak trafił na zdjęcie, które opublikowała Tallulah. Profesjonalny s z e f k u c h n i. Czy powinien potraktować to, jak znak od losu? Może, gdyby dziewczyna nie potraktowała go podczas ich krótkiego romansu jak zwykłego natręta, co jednocześnie nadal bawiło go równie mocno, jak nie rozumiał jej zmiany nastawienia. Kogo, jak kogo, ale Adama nie powinno podejrzewać się o usilne kierowanie spraw ku stałej relacji. Na samo wspomnienie tej sytuacji prycha cicho, ale uważnie lustruje zdjęcie kobiety. Jest w Lorne, wyraźnie od jakiegoś czasu. Co z restauracją w Brisbane? Może i uważał ją za szaloną, ale równie szalone wydawała mu się karta z jej restauracji, dopóki nie spróbował ich sam.
*
Wspomnienie tych pysznych potraw wraca do niego, kiedy zauważa przypadkiem znajomą brunetkę za szybą w małej, lokalnej knajpce. Istnieje mocna szansa, że to brak instynktu samozachowawczego albo infekujący jego mózg nowotwór dają mu znać, że dobrym pomysłem będzie próba rozmowy z nią o tym, co od kilku tygodni nie daje mu spokoju. Wchodzi więc do środka, pozwalając dziwnym dzwoneczkom na wejściu zrobić zbyt intensywny hałas, kiedy nie zauważa ich od razu. Poprawia więc czapkę z daszkiem, z którą się nie rozstaje od kiedy ogolił głowę, a jego włosy wciąż nie odrosły na tyle, by się z nią rozstać. Podchodzi powoli do stolika, który zajmuje Fitzgerald i wsuwa się na krzesło naprzeciwko niej. Nie ściąga czapki, ale podnosi głowę tak, by zrównać się z nią wzrokiem. Daje też jej znać rękę, że chce coś powiedzieć, żeby nie zaczynała od paniki.
— Siedzisz sama w środku dnia w knajpie z nosem wlepionym w telefon. Mogę się zakładać, że wcale nie jesteś taka zajęta, jak chciałaś właśnie ogłosić i jakimś cudem wygospodarujesz pięć minut, żeby mnie posłuchać. Naprawdę, przysięgam, nie chcę rozmawiać o tym, co b y ł o. Masz świetne cycki i muszę przyznać, że nasze spotkania były ekscytujące, ale mam nadzieję, że nie złamię ci serca, jeśli powiem szczerze, że nie płaczę za tobą po nocy i niczego od ciebie nie chce. To znaczy… Mam interes. O tym chciałbym pogadać. Czysto zawodowo — uśmiecha się, mrużąc oczy w oczekiwaniu na jej odpowiedź.

przyjazna koala
warren444
brak multikont
kucharka — tymczasowo bez pracy
30 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
(chwilowo była) szefowa kuchni, która przyjechała do miasta w celu ratowania swojego małżeństwa, chociaż podświadomie wie, że już dawno spisała je na straty
009.
lula & adam
let's cook!
[outfit]
Tallulah Fitzgerald miała nieodparte wrażenie, że kręci się w kółko.
Porzuciła pracę, dom, całe swoje życie, by pojawić się w cholernym Lorne Bay. Postawiła na j e d n ą kartę. Wybrała małżeństwo, które już od dawna szwankowało, a teraz kompletnie nie wiedziała, za co się zabrać. Powina podjąć pracę, zatrudnić się w jednej z lokalnych restauracji, zająć sobie jakoś czas, by nie wałkować w głowie, raz za razem, dobrze już jej znanych scenariuszy. Powinna podjąć kroki, gwarantujące powrót do samodzielności.
Tylko że skąd miała wiedzieć, czy jej małżeństwo przetrwa? A w razie gdyby się rozpadło, po co miała zostawać w Lorne Bay? W Brisbane posiadali dom; wspólny, co prawda, ale nie sądziła, by Tripp miał względem niego roszczenia i próbował zrobić jej na złość, zabierając dach nad głową. Tam miała swoje życie, tam miała pracę, w której spędziła dobre kilka lat, ale … Już od dawna nie czuła się w pełni komfortowo.
Prawdopodobnie nie chodziło stricte o miejsce. a ludzi, znajduących się dookoła. Po odejściu męża miała wrażenie, że nic jej już w Brisbane nie trzyma, bo jedyna rodzina, jaką kiedykolwiek posiadała, znajdowała się w Lorne Bay. Przykre, prawda? Nie bardziej niż to, że popołudnie, w środku tygodnia, spędzała w barze, chcąc uniknąć tym samym spotkania ze współlokatorem — bo tak go właściwie mogła nazwać, skoro od kilku tygodni funkcjonowali na zasadach nie pokazujących między nimi jakiejkolwiek więzi. Tylko się m i j a l i, nie mówiąc wprost, czego chcą i potrzebują. Nie była z tego dumna.
Sączyła drinka, przeglądając telefon i odpisując na wiadomości, które od kilku dni ignorowała. Kiedy wracasz? Naprawdę złożyłaś wypowiedzenie? Widziałam, że szukają nowych kucharzy. Westchnęła. Chociaż wiele rzeczy pozostawało niejasnych, w kwestii byłej pracy miała pewność, co zrobi: nie zamierzała tam wracać. Dawno pogodziła się z faktem, że nadeszła pora na zmiany; na chwilę obecną nie czując, że się rozwija. M a r z e n i e m byłoby otworzenie czegoś nowego, na własnych zasadach, ale nie potrafiła realnie ocenić sytuacji, mając na głowie małżeństwo, które wisiało na włosku.
Zaskoczył ją.
W postaci, która zajęła miejsce naprzeciwko, szybko rozpoznała człowieka, z którym dawno temu łączył ją krótki romans. Dość specyficznego i — z jej perspektywy — nachalnego. Być może nie chciał oferować swojej wiecznej miłości — owszem, brała pod uwagę taki scenariusz — ale na jego pojawienie się w Brisbane nie potrafiła znaleźć sensownego wytłumaczenia. Wystarczająco stresu przyniosło spotkanie go tuż pod nosem rodziny męża, więc nie potrzebowała dodatkowych atrakcji, a urwanie kontaktu wydawało się wówczas najrozsądniejszą opcją. I szczerze? Nie sądziła, że kiedykolwiek będzie z nim miała ponownie do czynienia.
Cofnęła się odruchowo, wyprostowała i przykleiła plecy do oparcia zajmowanego przez siebie krzesła, sprawiając w ten sposób wrażenie znacznie p o w a ż n i e j s z e j. Wysłuchała go do końca, z lekką konsternacją wymalowaną na twarzy, bo ciężko było jej dojść do tego, o co właściwie chodzi. — Okeeeej? — rzuciła przeciągle, pytającym tonem, bo naprawdę, poważnie, była zszokowana. — Jaki możesz mieć do mnie interes? — zapytała ostatecznie, chcąc, by doprecyzował swoje myśli, bo nic, kompletnie, nie przychodziło jej do głowy.
ODPOWIEDZ