pisarz/artysta — sam sobie u siebie
37 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
pisarz/artysta o złamanej duszy i problemie ze startem nowego życia w Lorne Bay.

Olive na pewno znała czym jest ta samodzielność i życie tak po prostu samemu w swojej własne przestrzeni. Chyba po to poniekąd wyprowadziła się z rodzinnej farmy i nie mieszkała także z żadnym z rodzeństwa, co chyba dawało do myślenia, że umie sama sobie poradzić z życiem i z obowiązkami w mniejszym lub czasami większym rozrachunku. Do tego dochodziło też to, że dała radę gdy była po tym całym incydencie z Halloween, co mogło dodać jej siły i samozaparcia, bez potrzeby liczenia na czyjąś pomoc czy łaskę. On już ją dobrze znał! Nawet jeśli byłby ktoś obok to pewnie i tak by sama poczłapała do szafki aby sięgnąć ulubione płatki czy schowane wyżej wino, takie na czarną godzinę, a może ze strachu że Buchanan wypije. Nie mniej, dzisiaj mogła liczyć na jego pomoc i otwarte serce, bo przecież nie byłby sobą, gdyby nie zgodził się zostać choćby dla jej spokoju ducha. Do tego chyba po prostu serce mu się krajało gdy widział jej starania i to, że chciała mimo wszystko wyjść do tej galerii, nawet jeśli zawracało się jej w głowie, a przy tym infekcja już buszowała po jej organizmie. Doceniał to i naprawdę liczył, że będzie ten następny raz i kolejna próba, że w końcu im to spotkanie wyjdzie, gdziekolwiek by się ostatecznie nie wybrali.

Nie zawracał jej więcej głowy, zostawiając ją w samotności z własnym łóżkiem i snem, który dosyć szybko ją znużył. Mogliby pewnie przegadać jeszcze kwestie ich braku szczęścia do tego spotkania, tudzież randki, ale też nie musieli tego robić. Liczył, że Halsworth w podzięce za opiekę sama się zreflektuje i może teraz to ona coś zaproponuje, jeśli oczywiście dalej miała na to ochotę. Nie chciał od niego niczego wymagać czy do czegokolwiek zmuszać bo tu nie o to w tym wszystkim chodziło. Zrozumiałby jej brak chęci czy ogólnie, jeśli nie czułaby tej potrzeby albo ogólnie - nie chciałaby ranić jego uczuć w jakikolwiek sposób. Doskonale dała mu do zrozumienia ostatnio, że kiepsko jej wychodzi coś takiego, ale też, to tylko próba i pewnie nie osądziłby jej samej, gdyby miała takie stanowisko, czyli "nie chce" i "nie czuje".

Gotowanie dobiegło końca i zdążyło go nieco zmorzyć, tym bardziej gdy zerknął na zegarek i uświadomił sobie, która jest już właściwie godzina. W zasadzie nie powinien był jej budzić jeśli już zdążyła odpłynąć w głęboki sen i pewnie mógł sobie to uświadomić w momencie gdy było już za pózno. Sama Olive jednak chyba miała aktualnie i tak pik tej gorączki i ogólnie złego samopoczucia i nawet jeśli by do niej nie zajrzał to i tak by się stało. Nie wiedział co się z nią dzieje i troche się wystraszył, więc to nie tak, że pakował się jej do łóżka! Nie był przecież aż takim prosiaczkiem, bo gdyby był to cała ta akcja miałaby już miejsce dużo wcześniej, w chwili gdy na przykład razem mieszkali. Teraz po prostu chciał być dla niej oparciem, wsparciem i ramieniem, na którym może i na powrót zaśnie? Zupa mogła poczekać do rana najwyżej, nie ma co!

- Wszystko dobrze? Nie chciałem Cię ruszać, ale zupa gotowa i jeśli... - zaczął, ale skoro przymknęła oczy to sam nie wiedział czy kontynuować czy odpuścić i dać jej spokój. Tym bardziej, że w pewien sposób ograniczyła mu przestrzeń do ruchu, a nie chciał się tak po prostu od niej odsuwać. Wręcz przeciwnie, chętnie by się sam położył i zasnął, ale sam nie wiedział czy może to zrobić w JEJ łóżku. To nie było w sumie z żadnym podtekstem, ale wciąż obawy miał o to przestrzeń, tą jej spokojną przystań do której nigdy wcześniej nie zaglądał tak bez slowa. Gdy mieszkali razem to ustalili jasno, że jej sypialnia to świątynia, do której Jordan wstępu nie miał i jeśli nie chciała to nie wchodził do tego pomieszczenia. Ba! Być może był tu dopiero drugi czy któryś raz, więc mógł się nieco rozejrzeć, docenić jej kocyk czy słodką piżamę w misie albo inne kobiece cuda, które wciąż podkreślają, że w tej kobiecie drzemie mała dziewczynka. - Jeśli chcesz to możemy po prostu iść już spać i koniec tematu. - dodał w końcu po paru minutach ciszy. Nie wiedział czy zasnęła czy może słyszała jego słowa, ale pozostawiał jej decyzję co dalej w tej kwestii, tym bardziej że było już pózno i oboje mieli chyba dość tego dnia.


Olive Halsworth
przyjazna koala
Ł.
brak multikont
Nauczycielka plastyki — LORNE BAY STATE SCHOOL
30 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Girl, come show me your true colors
Paint me a picture with your true colors

Trzeba przyznać, że Olive na swój sposób była samodzielna. Może i bywała roztrzepana, roztargniona i zapominalska, ale jednak potrafiła wywalczyć stypendium, aby pójść na studia, bo niestety rodziców nie było stać na opłacenie czesnego. Potrafiła też od lat się utrzymywać i żyć na własny rachunek. Chociaż z tym czasami bywało ciężko, bo były miesiące, że wydała tak dużo na zakupy farb i płótna, że ledwie jej starczało na rachunki. Ale jak widać - świetnie sobie radzi i jest w stanie pomagać innym, a robi to całkowicie bezinteresownie. Nie wymaga od nich, aby potem się jej mieli w jakikolwiek sposób odwdzięczyć, wystarczyłoby zwykłe słowo "dziękuję".

Dlatego czy po wyzdrowieniu uzna, że będzie musiała się jakoś zreflektować Jordanowi? Nie. Pomimo gorączki wierzyła jednak, że robi on to z czystej dobroci serca. Może chęci pomocy jej przez ten jeden wieczór, gdy przez wiele miesięcy to ona go wspierała na wielu płaszczyznach? A więc bardzo wątpliwe, żeby to ona go teraz zaprosiła na randkę. Jeżeli Buchanan będzie czekał na ten dzień, to chyba w takim razie między tą dwójką może dojść do kolejnej kłótni i nieporozumienia. Czyżby to był już urok ich relacji? Całkiem możliwe, ale jednak póki co Olive leżała w łóżku z gorączka i cokolwiek go pchało do zajęcia się nią, to bardzo doceniała jego opiekę. Miała poczucie, że nie jest sama i w razie pogorszenia się jej stanu, nie umrze samotnie. Nie żeby taki zwykły wirus miał zrobić aż takie spustoszenie w jej organiźmie w jeden wieczór! Ale tak, czuła się spokojnie. Nawet pomimo koszmaru, który ją nawiedził podczas snu - nie obudziła się w ciemnym pokoju otoczona pustką. Miała go obok i w tym momencie ani trochę jej nie przeszkadzało, że był w jej pokoju i leżał w łóżku obok niej. To były wyjątowe okoliczności, bo przecież jak inaczej miałby się nią zaopiekować nie wchodząc do pomieszczenia?

- Tak, możemy- mruknęła wtulając się w niego bardziej i obejmując go ręką, a głowę kładąc na jego piersi. Czy to było spowodowane gorączką i sennością? Pewnie te okoliczności miały na to wpływ, a raczej na to, że czuła się bardziej bezbronna i potrzebowała opieki. Nie miała siły walczyć, zakładać maski silnej, niezależnej, samodzielnej kobiety. Potrzebowała, aby przez ten jeden wieczór to nią ktoś się zajął. Potrzebowała zrzucić z siebie te wszystkie obowiązki i po prostu być bezbronną kobietą w ramionach mężczyzny. Nie można też nie zauważyć, że wcale nie była pijana albo nieświadoma. Wiedziała, gdzie jest i z kim, więc jej zachowania nie były calkowicie bezmyślne. - Możesz mi teź opowiedzieć coś do snu- dodała jeszcze mając zamknięte oczy. Chciała posłuchać jakieś historii do snu. Mogła to być jakaś zmyślona z jednej z jego książek albo historia jak się tutaj znalazł albo jeszcze coś innego. Po prostu chciała zasnąć słuchając jakieś historii.


Jordan Buchanan
wystrzałowy jednorożec
Miło
pisarz/artysta — sam sobie u siebie
37 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
pisarz/artysta o złamanej duszy i problemie ze startem nowego życia w Lorne Bay.
Poznał jaka jest Halsworth, jak na artystkę przystało była przewrotna i chwilami roztrzepana, gdy na przykład potrafiła zapomnieć kluczy czy zostawić coś na gazie. W chwili gdy razem mieszkali to zawsze jakoś jedno potrafiło uzupełnić drugie. On jej pomagał i podsuwał czasami pomocną dłoń gdy sobie średnio radziła, ale w teorii umiała jakoś zapanować nad domem, więc chyba aż tak źle z nią nie było. Jakoś jej się udało przeżyć w jednym kawałku te trzydzieści lat, no nie? Co prawda Jordan czasami zastanawiał się czy to już finalna wersja Olive czy może zrobi jeszcze update, stanie się pełnoprawnym dorosłym. Nie żeby coś ale nadal miała w sobie ten dziewczęcy urok, może trochę w duchu była także jak taka nastolatka. Ale jemu nic do tego, nie krytykowałby jej za to jaka jest bo nie o to chodziło, ważne aby była sobą i robiła coś co jej odpowiada a nie wbrew sobie.
Dlatego też ich randka wcale nie była musem i to faktycznie mogło zostać odłożone w czasie na następne dni i tygodnie. Może i tak, Jordan powinien przejąć nad tym wszystkim kontrole aby znów nie doszło do nieporozumienia albo oczekiwania na coś co nie nadejdzie, czytaj - Halsworth i pomysł na to aby w podzięce jednak go gdzieś zaprosił. Powinien się chłop zastanowić, że to nie nadejdzie z jej strony i raczej lepiej już z góry ustalić, że musi go wpisać do grafika ponownie. A pomoc, była z jego strony bezinteresowna, nie czerpał za to profitu, a także nie miał zapewnionego dachu czy wyżywienia. Sama go poprosiła aby został i w sumie to mógł zabrać stąd tyłek i "radź sobie sama", a tu jednak był, trwał i opiekował się.
- Ale jesteś zmarnowana... - przyznał z rozbawieniem gdy tak półprzytomna na moment odnalazła kontakt ze światem. Zakleszczyła go solidnie po chwili, więc nie było mowy aby już którekolwiek z nich się teraz gdzieś ruszyło. To chyba oficjalny przyklepany fakt, że Jordan zostaje u niej, w jej łóżku i służy za przytulankę tej nocy. Nie przeszkadzało mu to raczej oczywiste. Za to jednak rzuciła mu kolejnymi słowami wyzwanie, bo nawet jeśli pisał coś z większym i mniejszym sukcesem, to nagle czuł pustkę w głowie. Co może jej opowiedzieć? Czy dotknąć swoich przeżyć i życia? Czy wymyślić historię? A może coś jeszcze innego?
Musiał się porządnie zastanowić nad tym co może a czego nie powinien dotykać w tej historii.
- Ammm, pora na historyjkę? Okej. Gdzieś na świecie żył sobie pewien facet, który miał dobrą pracę, idealne życie oraz piękną kobietę. Pragnął więcej i był zachłanny, a ta zachłanność mocno go zgubiła. Próbował być ponad wszystkim, czując się jak Pan i Bóg jednocześnie. Dostał za to po tyłku, a następnego dnia obudził się już nie jako bogaty, radosny i mający wszystko. Był biedny, a jego dusza stała się szara i pusta. Wydawało się, że z nieba spadł do piekła, a wszystko przez jedną historię, której nie sprawdził, a która poszła w świat niszcząc pewnej rodzinie życie. Ze wszystkich osób to on był tym kozłem ofiarnym, który musiał wziąć na siebie całą winę, przez co zabrano mu wszystko co miał i strąconą w nicość.. - połączył w historii coś z fantastyką, ale i swoimi przeżyciami aby nie miała tak łatwo aby odszyfrować, że to o niego chodzi. W aktualnym stanie pewnie i tak miałaby z tym problem, a do tego sen, który nużył mógł sprawić, że zaraz znów łatwo odpłynie w sen. Zdziwiło by go gdyby mu kazała kontynuować dalej, sam nie sprawdził czy już śpi czy może nadal czuwa. Zatrzymał się więc z dalszym opowiadaniem, ale jeśli miała życzenie mógł to dalej robić. Pora jednak wskazywała już na to, że i Jordan powinien się położyć spać, tym bardziej że czuł powoli jak ciężkie robią się i jego powieki. Za jakieś parę chwil zgaduje, obydwoje już odpłynęli w głębszy sen, a skoro mieli obok siebie, była to na pewno spokojniejsza noc.

Koniec.

Olive Halsworth
przyjazna koala
Ł.
brak multikont
ODPOWIEDZ